piątek, 23 kwietnia 2021

To nie takie proste - 8

Gdy szli objęci do domu Wojtek powiedział- napędziłaś mi strachu, bałem się, że się źle poczułaś i zniknęłaś w ogrodzie tylko po to, by mamy nie zdenerwować. Kochany, ja nie jestem typem samobójcy lub cierpiętnika- gdyby mi coś dolegało, to bym powiedziała mamie. Po prostu jeszcze nigdy nie widziałam całego ogrodu i chciałam go wreszcie zobaczyć. I dobrze, że zobaczyłam, teraz wiem, że będzie nam się tu dobrze mieszkało. 

Wojtek mocno przytulił Patrycję i wyszeptał jej do ucha - uwielbiam cię, ale mam konkurentów w tej dyscyplinie - dwóch młodych huncwotów. Zrozumiałem to dziś na rozprawie, gdy siedziałaś  pomiędzy nimi. Wysoki sąd w postaci korpulentnej pani sędzi chyba umierał niemal ze zdziwienia. Aż mi się śmiać zachciało. A ja, gdy Krzyś się do mnie przytulił pomyślałam, że ten widok na pewno bardzo zabolał Helenę, przecież jest matką Krzysia.

Wszystkie nieporozumienia pomiędzy rodzicami zawsze uderzają w dzieci. Będziesz musiał teraz więcej się nimi zajmować w taki bardziej serdeczny sposób. I nie dziw się, gdy będę często obejmować i przytulać was troje. Bo teraz to oni i moimi dziećmi są - chciałam jedno, a mam troje. Wojtuś, dotarło do ciebie, tak do środka mózgu, że już masz rozwód? Że właściwie na nowo rozpoczynasz życie? I że masz okazję wyprostowania wszystkiego, co było dotąd pokrzywione?

I - Patrycja na chwilę zamilkła - mam wrażenie, że powinniśmy oboje porozmawiać z Heleną. Trzeba spokojnie i rzeczowo omówić sprawę jej wyprowadzki i może w tym pomóc. Może i nie była idealną matką i marną żoną, ale można powiedzieć, że i ty nie byłeś wzorem ojca. Model "ja tylko zarabiam, a ty się zajmuj resztą" nie jest wcale dobry, jeśli wychowaniem dzieci zajmuje się tylko jedna osoba, a druga żyje zajęta tylko własnym życiem. Wychowywać muszą  oboje, muszą mieć jakiś spójny program kształtowania psychiki dziecka. Pamiętaj, że choć mężczyzna i  kobieta pasują do siebie, to jednak te same problemy inaczej przeżywa mężczyzna a inaczej kobieta i dziecko musi od małego poznawać reakcje obu płci na to samo wydarzenie. Oczywiście, że oboje potępimy jakieś złe zachowanie, ale potem każde z nas użyje nieco innych argumentów. 

Kocham cię Wojtuniu, kocham tę fasolkę w  moim brzuchu, ale  zaczynam przywiązywać się do twoich chłopców i za jakiś czas będą w pełni moimi dziećmi. Zadzwoń do Heleny, może jeszcze dziś z nią byśmy porozmawiali, np. odwożąc chłopców. Oczywiście rozmawialibyśmy nie w ich obecności, no ale tam są wszak 3 pokoje. Dobrze, mój skarbie, zrobimy tak jak mówisz- zgodził się Wojtek.

Po obiedzie, który jak zwykle każdy obiad babciny był  udany i szybko znikał z talerzy, dziadek z dziećmi poszedł do ogrodu, Patrycja usadziła teściową w fotelu a sama zajęła się zmywaniem, postanawiając namówić Wojtka na  zakupienie i zainstalowanie jak najprędzej zmywarki do naczyń. Wojtek "ścigał" telefonicznie Helenę, wściekając się, że ciągle jest u niej zajęty telefon. W końcu, po trzech kwadransach udało mu się do niej dodzwonić i powiedział, że gdy wieczorem przywiezie chłopców to porozmawiają o kilku ważnych sprawach, ale nawet słowem nie wspomniał, że w rozmowie będzie również  brała udział Patrycja.

Gdy już wszystko było pozmywane i ustawione  elegancko na dwóch suszarkach Patrycja  powiedziała- musimy koniecznie kupić zmywarkę do naczyń. Powinniśmy teraz pojechać do najbliższego Pewexu prowadzącego również dział sprzętu gospodarstwa domowego i obejrzeć  zmywarki. Trzeba tylko przepatrzeć, w którym miejscu będzie ją można tu podłączyć. I obejrzymy też pralki. Ja mam na ten sprzęt pieniądze na koncie dolarowym. Wolę kupić w Pewexie niż polować na to wszystko w sklepie AGD.  

No proszę- zaśmiał się Wojtek - jesteś świetną partią do żeniaczki - ładna, zgrabna, mądra a do tego posiadasz  konto w dewizach. Będę musiał uważać, żeby mi ciebie ktoś w międzyczasie nie uwiódł i nie sprzątnął sprzed nosa. Też mam konto dewizowe, po ślubie dam ci upoważnienie na korzystanie z niego. A propos ślubu - zdecydowałaś coś  może w kwestii nazwiska?  Tak, ale nie wiem czy ci się będzie podobał mój wybór - będę miała dwa nazwiska, bo zamierzam nadal pracować  w swoim  zawodzie, a jestem tu znana pod swoim panieńskim nazwiskiem. Nie wezmę całego, trzyletniego urlopu wychowawczego, za bardzo bym wypadła "z obiegu", raczej wrócę do pracy po roku. Ale sam wiesz, że życie zawsze jakoś po swojemu weryfikuje nasze plany.

Wojtuniu, sprawdź, proszę, czy do łazienki na piętrze wejdzie w jakimś rozsądnym miejscu pralka. A jeśli nie wejdzie, to pewnie trzeba będzie zrobić na nią miejsce w piwnicy. Tata mówił, że w piwnicy można zrobić nawet warsztat, że jest doprowadzona woda i energia. To może zamiast warsztatu zrobić tam pralnię z miejscem do suszenia prania? Ale to trzeba wpierw omówić z rodzicami, to ich dom.  Bo prania przy pięcioosobowej rodzinie to będzie jednak sporo.

Pat, gdy mówisz do mnie per "Wojtuniu" mam zaraz ochotę łasić się do ciebie niczym pies. To nie mam tak do ciebie nie mówić? Ależ nie, mów tak, ja ci tylko mówię, co wtedy czuję. Mama tak do mnie mówiła gdy byłem mały, a teraz ty tak mówisz i to mnie jakoś rozbraja, ale jest cudowne.

Wiesz, pomyślałem, że do Pewexu możemy możemy wziąć  chłopaków to dziadkowie chwilę od nich odpoczną. Co o tym myślisz? Co myślę - no jasne, że ich weźmiemy, jeżeli tylko będą chcieli z nami jechać.  Pat, słowo "Pewex" działa na nich niezwykle podniecająco, bo Pewex to są klocki LEGO, to są do obejrzenia i zamówienia sobie u mnie różne inne zabawki, to są ciuszki, które ja potem im przywożę z delegacji, lub zamawiam je za granicą. Do Pewexu to oni zawsze są chętni.  I już  mam na oku dwa  Pewexy- jeden ze sprzętem łazienkowym i drugi z AGD i.....w obu nie ma klocków LEGO, ale o tym oni nie wiedzą. No to będą mocno rozczarowani - stwierdziła Patrycja- nie będą, każemy im wybierać  brodzik, bo mam dobry pomysł na  fajną kabinę prysznicową, chodź skarbie, pokażę ci. Jedna ścianka będzie z luxferów. I zaraz zabrał Patrycję do łazienki i tłumaczył w którym miejscu będzie kabina. A Pat pomyślała, że swą nową sytuację życiową Wojtek już oswoił i zaczyna się w niej odnajdywać.

Do Pewexu zabrali również dziadka, którego po drodze wtajemniczyli w swe plany, a dziadek wszystko zaakceptował. Pralnia i suszarnia w piwnicy - pomysł bardzo dobry, lepszy niż pralka w łazience. No i ta suszarnia w piwnicy to też dobry pomysł, w końcu nie zawsze wszystko może schnąć na dworze z uwagi na pogodę.Kabina prysznicowa - pomysł świetny, łatwiej wejść do kabiny niż do wanny, oni też sobie  zrobią kabinę ale musi w niej być stołek do siedzenia. Zmywarka w kuchni - no jasne, przecież teraz  się rodzina już powiększyła, każdy posiłek już teraz jest dla sześciu osób,  a z czasem będzie dla siedmiu.

W jednym z dwóch odwiedzonych sklepów dowiedzieli się, że najpóźniej za dwa tygodnie  będą w sprzedaży gotowe kabiny prysznicowe, z pełnym wyposażeniem. Dziadek z miejsca "zdeprawował" sprzedawczynię prosząc, by natychmiast do niego zatelefonowała gdy one nadejdą, bo jeśli to będą fajne kabiny to on nawet dwie zakupi i zostawił swoją wizytówkę. Po raz pierwszy Wojtek widział swego ojca w takiej  akcji i wymienili z Patrycją porozumiewawcze spojrzenia a Wojtek szepnął jej do ucha- nie podejrzewałem, że ojciec to taki "pies na baby", on ją regularnie podrywał. A Pat odszepnęła- szkoda, że ty siebie  nie widzisz, gdy tobie  się jakaś babka podoba. A nie zauważyłaś, że odkąd jestem z tobą to mi się żadna nie podoba?  I już w kilka delegacji nie pojechałem, w tym do Francji i Wielkiej Brytanii, aż się naczelny spytał czemu tak siedzę na tyłku i wysyłam innych. Będzie zabawnie gdy się pobierzemy, główny inżynier to pewnie popełni  harakiri z żałości, bo mu się przeogromnie podobasz. Masz na myśli Arka Z.? Toż on żonaty i ze dwadzieścia lat starszy ode mnie! Nie dwadzieścia, tylko dziesięć, tylko jakoś tak staro wygląda. 

Chłopcy dostali od dziadka "metrówkę", kartkę ze sztywną podkładką i długopisem na lince i mieli za zadanie spisać nazwę i typ każdej obejrzanej pralki a ponadto dokładnie ją wymierzyć i zupełnie uszedł ich uwadze fakt, że Patrycja zgarnęła z lady wszystkie prospekty owych urządzeń, które zaraz schowała do swej przepastnej torby.

By umilić dzieciakom fakt, że nie było w tych sklepach klocków Lego pojechali na włoskie  lody i blisko godzinę spędzili w kawiarni. 

Wieczorem  pojechali odwieźć chłopców i  spróbować porozmawiać z Heleną. Po drodze Wojtek kupił w cukierni ciasto czekoladowe z wiśniami, by rozmowa z Heleną miała jakąś milszą oprawę. Po drodze powiedział chłopcom, że mają się sami porządnie wyszykować do spania, bo dorośli mają teraz do omówienia kilka ważnych spraw, które wynikły z racji rozwodu Wojtka i Heleny. O tym, co dorośli ustalą chłopcy dowiedzą się albo już w sobotę albo dopiero w niedzielę. A Patrycja dodała, że wszystko co ustalą będzie zgodne z wyrokiem sądu, a ona ze swej strony nigdy nie będzie  im zabraniała kontaktu z ich matką. I że zaraz po zakończeniu roku szkolnego będą się przeprowadzać do domu dziadków i że najprawdopodobniej tegoroczne wakacje będą nieco inne niż dotąd, ale ma nadzieję, że chłopcy będą zadowoleni. 

Nim Wojtek otworzył drzwi mieszkania mocno przytulił Patrycję, a w jego ślady  poszli chłopcy. Gdy weszli rzuciły im się w oczy stojące w przedpokoju walizki i kilka pudeł. Zamykając za wszystkimi drzwi Wojtek zawołał- jesteśmy, porozmawiamy w moim pokoju. Chłopcy, idźcie do swojego pokoju i zajmijcie się czymś pożytecznym. Jutro sobota, możecie pójść spać nieco później. Tato, a zobaczymy się jutro? No jasne, nigdzie nie  wyjeżdżam, sami na noc na pewno nie zostaniecie. Będzie z wami albo matka albo ja i Pat. Obaj po kolei wpierw cmoknęli w policzek Patrycję, potem Wojtka.

Poszli do pokoju Wojtka, który wyraźnie był jego pokojem do pracy, przystosowanym również i do spania w nim. Funkcję łóżka pełniła rozkładana sofa.  Wojtek usadowił Patrycję w fotelu, jedynym jego zdaniem wygodnym meblu w tym pokoju , wziął ciasto, przepytał się co zrobić dla Pat do picia i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Po piętnastu minutach wszedł z tacą, a na której stały dwie szklanki herbaty i jedna filiżanka oraz trzy talerzyki z ciastem, serwetnik. Helena za chwilę przyjdzie, tylko dosuszy włosy suszarką. Nie chciała paradować w lokówkach, chociaż mnie tego widoku nie szczędziła nigdy. Wojtuniu, nie bądź złośliwy, nie każdemu się włosy same kręcą.Wejdź w jej położenie, dzieci nie chcą z nią być, jej się rozpada dotychczasowe życie. A moje kilkanaście lat temu rozpadło się przez jej durnotę, bo myślała, że tabletki, które jej zapisał dermatolog chronią również przed ciążą, bo mają hormony.Wybacz Pat, nie umiem jej tego wszystkiego wybaczyć. Porozmawiamy o tym gdy będziemy sami, muszę to wreszcie z siebie wyrzucić. Dobrze kochany, porozmawiamy, musisz to kiedyś wreszcie zamknąć i nie wracać do tego.

Rozległo się ciche pukanie, zabrzmiało w ciszy wojtkowe "wejść" i do pokoju weszła Helena. Nie wiedziałam, że to będzie rozmowa w trójkę - powiedziała.  No to teraz wiesz głos Wojtka brzmiał bardzo niemiło - musi być w trójkę, bo to co ustalimy dotyczy głównie nas trojga. W tym momencie odezwała się Patrycja - pani Heleno, pomyślałam, że przecież może być pani potrzebna pomoc z naszej strony. Wojtek mi mówił, że swoje mieszkanie pani komuś wynajmuje, więc pewnie jest spisana jakaś umowa na konkretny czas tego wynajmu. Sąd, naprawdę nie wiem na jakiej podstawie, wyznaczył dla pani termin jednego miesiąca na opuszczenie tego mieszkania, bo mieszkanie jest własnością Wojtka, wyłączoną z majątku małżeńskiego. Czy ma pani spisaną z najemcą jakąś umowę? 

Nie, nie mam, tak naprawdę to mogę tam w każdej chwili wrócić, tam też są trzy pokoje, a wynajęłam je mojej dalekiej kuzynce, która jest na studiach. Płaci tylko czynsz i media. A moje rzeczy przewiezie mi pomału chłopak mojej kuzynki, ma samochód. A tak w ogóle to przepraszam, że dziś tak palnęłam o tym, że Wojtek panią zdradzi. Patrycja uśmiechnęła się - każdy z nas ocenia sprawy na podstawie własnych doświadczeń. No tak, temat przeprowadzki mamy jakby zamknięty. Teraz jest kwestia widywania się z chłopcami, ale wpierw chciałabym poruszyć inny temat, ponieważ w pewnym sensie będę teraz na etacie ich  mamy- chciałabym coś więcej o nich wiedzieć- czy mają jakieś uczulenia, na co chorowali, czy mają wszystkie szczepienia, chciałabym dostać całą ich dokumentację- to chyba się teraz nazywa książeczka zdrowia dziecka czy jakoś tak. Tak, każdy ma taką książeczkę. A gdy przestaną tu mieszkać to trzeba ich zarejestrować w poradni "D" tam, gdzie będą  zameldowani. Oni mało chorowali, nie bywali na świetlicy. Szczepienia mają wszystkie te, które dotychczas mieli mieć. Teraz to już chyba tylko przeciwgruźlicze będą, ale to ich powiadomią w szkole, bo wtedy muszą przynieść ze sobą  te książeczki do szkoły i na próby tuberkulinowe pójdą całą klasą.

A co do widywania się z nimi- będę się z nimi widywać tylko wtedy, gdy sami tego zechcą. I wbrew temu co dziś palnęłam sądzę, że będziecie razem, dzieci, pani, Wojtek- szczęśliwi. Przeprowadzać się będę "po kawałku", zostanę tu do ostatniego dnia maja.

                                                                        c.d.n.

To nie takie proste- 7

Prawnik zawiadomił Wojtka o terminie rozprawy osobiście mu wręczając zawiadomienie. Chłopcy mieli być "przesłuchani na okoliczność" tego samego dnia,  po Helenie i Wojtku. Głównie była wypytywana Helena, której w pewnym momencie puściły nerwy i powiedziała:  przymykałam oczy na wszystkie jego zdrady, zachowywał się jak niewyżyty satyr! Wysoki Sąd stwierdził, że nie wie jak się  zachowuje niewyżyty satyr, więc może ona przybliży  sądowi o co chodzi. Chcąc nie chcąc  musiała Helena  wyjaśnić, że nie była zainteresowana seksem i systematycznie odmawiała mężowi współżycia. Przepytano Helenę, skąd ona wie, że mąż ją zdradzał - "no bo mi powiedział, że skoro ja nie chcę to on poszuka seksu poza domem i wychodził z domu". No a pani złapała kiedyś męża na gorącym uczynku? No nie. Czyli tylko pani podejrzewała. A od kiedy państwo zaprzestali współżycia? Helena pogrzebała w pamięci i wyszło jej że tak około 12 lat wcześniej zaczęli sypiać w różnych pokojach i mąż nie egzekwował swoich praw  małżeńskich. A pani nie próbowała namówić męża by jednak ratować związek? 

Wysoki Sąd chyba dawno nie miał tak dziwnego przypadku, coś do siebie szeptali, w końcu podziękowali Helenie i poproszono Wojtka, który powiedział, że ożenił się z Heleną bo zaszła z nim w ciążę. I ożenił się nie z miłości, ale dla przyzwoitości, by nie robić wstydu dziewczynie, bo była z niedużego miasteczka, gdzie się wszyscy znali. W półtora roku później był uprzejma uszkodzić prezerwatywę i zaszła po raz drugi, a po urodzeniu drugiego dziecka przyznała się do tego, że uszkodziła prezerwatywę. Ponieważ dzieci były małe, nie  składał wcześniej pozwu rozwodowego i nie ukrywa, że utrzymywał związki poza małżeńskie a ze ślubną żoną nie współżył. Od pewnego czasu żyje stale z jedną partnerką i obecnie ona spodziewa się dziecka, kochają się i chcą stworzyć rodzinę. Adwokat Wojtka podsunął Wysokiemu Sądowi zaświadczenie o tym, że pani XY jest  aktualnie w 16 tygodniu ciąży. Wezwana Patrycja zeznała, że owszem jest aktualnie w 16 tygodniu ciąży, a sprawcą ciąży jest pan Wojciech L., z którym współżyje od roku i z którym chcą razem stworzyć rodzinę. Pytana, czy wie, że jej partner ma dzieci powiedziała, że wie o tym i nawet zna osobiście te dzieci- mili i mądrzy chłopcy.  Na korytarzu czekali rodzice Wojtka z  chłopcami- wpierw poproszono Adama- dziecię było odsztafirowane i straszliwie poważne. Zapytany o to, czy wie, że to sprawa rozwodowa powiedział, że oczywiście wie a na pytanie z którym z rodziców zamieszka jeśli nastąpi rozwód bez chwili namysłu powiedział - chcę mieszkać z ojcem i jego partnerką. Potem wezwano Krzysia, który również błyszczał i lśnił czystością i tak samo jak Adam stwierdził, że on chce mieszkać z ojcem i panią Patrycją, która będzie  żoną taty. 

Adwokat od razu uregulował sprawy mieszkaniowe, z których wynikało, że Helena ma opuścić mieszkanie należące do Wojtka i wprowadzić się z powrotem do swojego mieszkania. I ma to załatwić w ciągu miesiąca. Oczywiście  po zbadaniu wszystkich za i przeciw  sąd orzekł ustanie małżeństwa Heleny i Wojciecha L., a dzieci, synowie Adam i Krzysztof będą mieszkać ze swym ojcem, bo taką wyrazili wolę. Pozostała kwestia alimentacyjna - skoro dzieci przechodzą pod opiekę całkowitą ojca, alimenty będzie płacić Helena, która pracowała gdzieś na połówce etatu, więc aby podołać zasądzonym alimentom  będzie musiała podjąć pracę na całym etacie. Sąd nie pozbawił Heleny praw rodzicielskich, może -jeśli będzie chciała - odwiedzać dzieci. Obaj chłopcy siedzieli po obu stronach Patrycji, a Krzyś oparł swą łepetynkę na jej ramieniu.  Wysoki  Sąd doznał na ten widok lekkiego wytrzeszczu oczu.

Gdy "strony" opuściły salę Helena podeszła do Patrycji i powiedziała : mam nadzieję że panią też ten ogier będzie zdradzał. A Patrycja ze słodkim uśmiechem powiedziała - ale to już nie będzie wtedy pani zmartwienie, co właściwie powinno panią cieszyć. Do Heleny podszedł Wojtek i zapytał się którego dnia ona się wyprowadzi, bo on chce przy tym być. I niech już teraz odda swoje zapasowe klucze Adasiowi.

Zarówno Wojtek jak i Patrycja spodziewali się dużo dłuższej rozprawy a wszystko zakończyło się jakoś szalenie szybko. Dziadek twierdził, że to zasługa talentu pisarskiego Wojtka, który w sposób wielce dokładny i rzeczowy opisał rzecz całą. Drugi powód - Helena nie protestowała, chyba też już miała dość tego w sumie dziwnego związku.

Adam wręczył ojcu adresy i telefony szkół podstawowych i ponad podstawowych w okolicy domu dziadków, a ponieważ Wojtek wziął jeden dzień zaległego urlopu (zaległymi urlopami mógłby spokojnie obdzielić z tuzin osób) postanowił dziś podjechać tam i być może zapisać dzieci do szkół, bo zaraz po  zakończeniu roku szkolnego będą się   mogli przeprowadzić do domu rodziców. No i trzeba będzie wziąć ślub. Dokumenty rozwodowe będą  do odebrania za 2 tygodnie. W drodze Patrycja była bardzo zamyślona, co zwróciło uwagę Wojtka. Pat, dobrze się czujesz? Tak dobrze, ale dotarło do  mnie, że trzeba szybko kilka spraw omówić i zorganizować. Podjedźmy do tej podstawówki  i zapiszesz  Krzysia. Co do liceum Adama - czy omawiałeś z nim już jaki on chce profil? On chyba nie ma zacięcia do przedmiotów ścisłych, trzeba sprawdzić wpierw jakie są te licea w okolicy. No właściwie to masz rację. Ale to nie wszystko - ciągnęła Patrycja - trzeba się zastanowić jak się zorganizować do końca roku szkolnego no i co z wakacjami. Ustalałeś coś z Heleną w kwestii wakacji? Nie, to jest zawsze improwizacja. Gdy podjechali pod dom rodziców Wojtka dziadkowie już wysiadali wraz z chłopcami  z samochodu. Dziadek podszedł do Wojtka i powiedział - jeśli idzie o tę podstawówkę obok to ja mogę tam zapisać Krzysia sam, bo dyrektor to mój znajomy. Albo jak chcesz to możesz też pójść. Też pójdę - stwierdził Wojtek. Pat, przepytaj Adasia co do tego profilu, dobrze? Wiem, że to zrobisz znacznie lepiej niż ja. Patrycja tylko kiwnęła głową. 

Poszła do domu za  teściową i Adamem. Wpierw poszła do kuchni i wzięła dla siebie wodę i powiedziała - Adasiu, muszę z tobą porozmawiać o pewnej ważnej sprawie, chodź, pójdziemy do  pokoju. A co się stało? -Adaś był lekko przestraszony. Nic się nie stało, ale kończysz ósmą klasę i musisz wybrać jakieś liceum. Czy już myślałeś o tym do jakiego liceum chciałbyś iść? Bo teraz jest nawet sporo różnych profili. 

Adaś chwilę milczał, w końcu powiedział- większość tych profili to tylko jest na papierze. Ale nie chciałbym pójść do takiego,  o profilu matematyczno-fizycznym, cyferki budzą we mnie  złe emocje. Najchętniej poszedłbym do zwykłego, ogólnego liceum, bez żadnego profilu i możliwie jak najbliżej domu. Nie mam zielonego pojęcia co bym chciał w przyszłości studiować, no ale może przez cztery lata coś wymyślę, na jakiś pomysł wpadnę. 

Adasiu, ja cię rozumiem, mogę cię tylko pocieszyć, że niewiele dzieci nawet kończąc liceum wie na jaki ma iść kierunek. Często też postudiują coś przez rok lub dwa i zmieniają kierunek studiów. Ukierunkowanych talentem osób też nie jest wiele. I proszę cię, nie zadręczaj się tym, że jeszcze nie masz pomysłu na to, co chciałbyś w życiu robić. Ja to bardzo dobrze rozumiem i ręczę ci, że tata też to rozumie. 

Pat, nie jestem pewny, czy tata to rozumie, wścieka się gdy ja czegoś nie mogę zrozumieć z fizyki. No to będziesz z tym przychodził do mnie a nie do taty. A jeśli czegoś nie rozumiesz to pewnie dlatego, że masz jakieś braki z poprzednich lat, czyli ktoś ci czegoś wcześniej nie wytłumaczył, albo chorowałeś, nie byłeś w szkole a potem tego nie uzupełniłeś. No więc umawiamy się, że  jak ci coś nie będzie wchodziło do głowy to ja ci pomogę w tym, żeby weszło. Jeśli wiesz, że coś ci sprawia trudność teraz to też mi możesz przecież powiedzieć. Pat, ale ty jesteś w ciąży i masz się nie męczyć, tak tata mówił. No przecież nie będę cię dźwigać i nosić na rękach tylko ci coś tłumaczyć. Wydawanie z siebie głosu i myślenie mnie nie męczy. Nie licz na to, że będę  śpiewać, będę tylko mówić.

Adasiu, a masz jakiś pomysł na wakacje? Jak wyglądały dotąd wasze wakacje? Możesz mi powiedzieć? Tak sobie wyglądały- na ogół w sierpniu wyjeżdżamy z dziadkami nad morze do Krynicy Morskiej na trzy tygodnie, wracamy tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. W lipcu to jeździliśmy z mamą na dwa tygodnie do Wilgi , a w tym roku  mamy sami pojechać na obóz żeglarski nad Zalewem Zegrzyńskim. A z tatą  gdzieś jeździliście?  Nie, bo tata mówił że nie może wziąć urlopu. Patrycja miała ochotę powiedzieć kilka brzydkich słów, ale powiedziała tylko - no to mamy przed sobą równanie z kilkoma niewiadomymi.  No i w to wszystko trzeba jeszcze gdzieś wsadzić nasz ślub.Powiedz mi tylko  - i niech ta rozmowa zostanie  między nami - a ze mną byście gdzieś pojechali i nie sprawiali mi kłopotu? Bo ja nie mam doświadczenia w opiece nad nieletnimi. No jasne, że będziemy się zachowywać dobrze i kulturalnie i będziemy robić tylko to, co nam pozwolisz.  Pat, tata i my bardzo cię kochamy. Przy tobie to tata się zmienił, można z nim normalnie porozmawiać. Tylko niech to też zostanie między nami- wyszeptał Adaś. No jasne- zapewniła go Patrycja. Adaś, idź się zapytać  babci, czy nie trzeba jej w czymś pomóc, proszę. Adaś wrócił za 3 minuty i powiedział -będę teraz kartofle obierał, a babcia się pyta czy nie chcesz czegoś zjeść. Nie, nie nie chce mi się jeść. To ty idź obierać kartofle a ja będę myśleć.

Patrycja postanowiła trochę pospacerować  i wyszła do ogrodu. Przechodząc obok kuchennego okna zawołała- jestem w ogrodzie, a teściowa jej pomachała ręką. No tak- myślała-znam i nie znam Wojtka jednocześnie. To taki typ, że jak kocha to góry przeniesie, ale gdy się mu podpadnie to nie ma  zmiłuj. On chyba w równym stopniu nienawidził siebie i Heleny. Ale faktycznie teraz się zmienił. Ciekawe jak szybko odtaje do końca gdy w pełni sobie uświadomi, że już ma rozwód, że Helena to czas przeszły. Fajny ten Adaś, kopia Wojtka w sensie urody i też w dużym stopniu charakteru. Zachciało  mi się dziecka- jednego - to mam od razu troje. Trzeba w tych dniach przemyśleć sprawy urlopu. I muszę mu zwrócić uwagę na to, że musi być żywym, a nie teoretycznym przykładem dla chłopców. Właściwie  to mi żal Heleny, ofiara własnej głupoty i środowiska, z którego pochodzi. Nawet nie wiem gdzie się oni poznali. Może przyjechała do pracy w Warszawie? A może któreś z rodziców? 

Na końcu ogrodu w jednym narożniku rosła stara, rozłożysta lipa, przy jej pniu  stał stół i dwie ławki. Patrycja usiadła na ławce i oparła się o pień drzewa. Było cicho, można było pomyśleć, że miasto zostało gdzieś bardzo, bardzo daleko. Patrzyła w górę i myślała, że za miesiąc lub półtora lipa cała obsypie się pachnącymi słodko drobnymi  kwiatami. Lubiła zapach lip. Wojtek ma naprawdę dobrych rodziców- przyjęli mnie tak, jakby znali mnie od lat. Mam wyrzuty sumienia, że zwalimy im się tu na głowę. Muszę dziś zmusić Wojtka do pomyślenia o kilku sprawach. Sprawa opieki nad chłopcami do końca roku szkolnego. Dopóki jest tam Helena to pół biedy, ale potem to Wojtek będzie musiał tam nocować. Szkoła jest na ogół do 25 czerwca. Oni nie są przyzwyczajeni do chodzenia z kluczem na szyi, gdy wracali to w domu była Helena. Zaraz - ona swoje mieszkanie komuś wynajmuje, więc nie wiadomo do kiedy ma z tym kimś umowę podpisaną. Chyba trzeba od tego zacząć. Będzie mi się tu dobrze mieszkało. Zwolnienie mi się kończy. Przeraża mnie myśl o porodzie. Dobrze, że to prywatna klinika. 

Patrycja otworzyła oczy i -trzy kroki od niej stał Wojtek, a za nim obaj chłopcy. Dobrze się czujesz? Adaś powiedział, że jesteś w ogrodzie, więc poszliśmy cię szukać. Myślałem, że zasnęłaś i nie chcieliśmy cię budzić. Wojtek podszedł i zgarnął Pat z ławki. Nie spałam Wojtuniu, mam zbyt dużo spraw do przemyślenia, musimy kilka równań z wieloma niewiadomymi rozwiązać. A coś jest nie tak? No właśnie dlatego, że jest tak jak chcieliśmy jest dużo spraw do omówienia i przemyślenia. A jak ze szkołą  Krzysia, mówcie! O, to - to pestka, załatwione, zapisany do klasy siódmej A. Ale byliśmy też w liceum, jest trochę dalej, jeden przystanek autobusowy. To zupełnie zwyczajne liceum, bez żadnego profilu i jeszcze  są miejsca. Bardzo miły dyrektor, można jutro składać papiery. Gdy będziemy wracać do domu  przejedziemy koło niego. A teraz chodź do domu, mama czeka z obiadem.Chłopcy, lećcie powiedzieć  babci, że znaleźliśmy Pat i już idziemy.

                                                                   c.d.n.