czwartek, 19 maja 2022

Trudny wybór - 22

 Następny  dzień Adela i  Emil spędzili w dwóch odległych  od siebie   bankach co im zajęło niemal  pół dnia, w spółdzielni nie  załatwili  sprawy tak, jak to sobie  wyobrażał Emil, za to  znaleźli chętnych na  wynajem tego  mieszkania- na  razie na rok i oczywiście z możliwością przedłużenia  umowy  na rok  następny. Najemca był kuzynem jednej  z pań pracujących w owej  spółdzielni i Emil  umówił  się  z tym człowiekiem  na sobotnie  przedpołudnie by obejrzał  lokum.  Okazało się, że będzie  tu  mieszkało  młode małżeństwo , bo niestety  mieszkanie z rodzicami pod jednym dachem było jednym niekończącym się pasmem  awantur- po prostu rodzice pana młodego nie  akceptowali jego małżeństwa, a ich własne  mieszkanie  to było dopiero na  etapie dziury wykopanej  pod wieżowiec. Na  dodatek owa nieakceptowana żona była od trzech  miesięcy  w ciąży. Emil  zostawił im wszystkie  meble   jakie tam  były, spakował  tylko i  zabrał resztę  rzeczy osobistych, zostawił też wyposażenie kuchni. Zdążyli jeszcze tego  samego dnia podpisać  umowę u  notariusza i zameldować najemców w  tym  mieszkaniu. Emil umówił  się  z najemcą, że lokatorom budynku będą się podawać  za  daleką  rodzinę Emila , a Emil to potwierdzi gdy  go ktoś będzie o  to  pytał.

Gdy wreszcie jechali  do  domu Adela  powiedziała - ja  chyba  nigdy  nie  zrozumiem  ludzi- dziwi  mnie i przeraża taka  sytuacja. Jak  można  zachodzić  w ciążę gdy się nie ma własnego  mieszkania, gdy  się  wie, że teściowie gdyby  mogli to by synową utopili w łyżce wody. Na co ci młodzi  liczyli? Na cud, że teściowa ją nagle polubi bo nosi  dziecko jej syna?  Żal mi tej dziewczyny, wygląda na  bardzo  nieszczęśliwą, co  mnie  nie dziwi. Ja też byłabym nieszczęśliwa gdyby mnie twój tata  nie  akceptował. Ciekawe ile  czasu będą  czekać na własne  mieszkanie. Jeszcze i tak mają dobrze, bo są w normalnej,  sprawdzonej  spółdzielni a nie u prywatnego developera. 

Maleństwo kochane - ty jesteś po prostu  niezwykle  uporządkowaną,  myślącą i przewidującą kobietą. Szalenie  trzeźwo myślisz,  co czasami mnie  zaskakuje,  ale jednocześnie cię  podziwiam. Zupełnie jakbyś  była starsza o 30 lat. "Maleństwo  kochane" popatrzyło na na Emila  i wyszeptało - gdybym  była taka mądra i  rozsądna jak ty to widzisz - to nie związałabym  się z Kamilem.  Ale bardzo  możliwe, że właśnie ten dość krótki  związek nauczył  mnie, by wszystko  analizować od podszewki a nie  zachwycać  się  pięknym wierzchem. Cały  czas dręczy mnie, że byłam  wtedy  taka  głupia ale jednocześnie cieszy mnie  to, że  w pewnym  momencie oprzytomniałam  i wszystko przeszło na inną płaszczyznę. Widocznie wszystko na co  się  natykamy  w życiu  ma  swój cel. Nawet nie  wiesz, jak trudno mi było powiedzieć ci o  tym, że byłam kiedyś  związana  z Kamilem. Byłam świadoma tego, że  powiedzenie ci o tym może wyeksportować  mnie  natychmiast  z twoich  myśli,  a jednocześnie  czułam, że nie mogę tego ukrywać, bo ukrywanie  tego wypaczy to wszystko co  się  właśnie  pomiędzy  tobą i  mną  zaczynało. Mój trzeźwy mózg cały czas świecił czerwone  światło ostrzegawcze a ja jednak ci to wszystko powiedziałam. Tak właśnie  u  mnie  zadziałała  podświadomość. I moje trzeźwe myślenie to taka  stała  konfrontacja tego co myślę  i tego co  mi podpowiada  intuicja.  W kwestii posiadania  dzieci to jak  dotąd jest  zadziwiająca  zgodność  tego co  mi nakazuje mózg i tego co podpowiada  intuicja. Dziecko musi  być "produktem" miłości  i spokoju, przemyślanym, oczekiwanym a nie czymś przypadkowym lub scalającym rozpadający się  związek, nie może być też elementem przetargów. Okazuje się, że większość mężczyzn dojrzewa  do ojcostwa mentalnie dużo później  niż kobiety. Wyniki badań, które były  przeprowadzone wykazały, że panowie do ojcostwa  dojrzewają najczęściej po pięćdziesiątym roku życia i są wtedy  świetnymi tatusiami i doskonałymi  mężami.Więc  może owe przedwojenne  przekonania, że mężczyzna  powinien  być od kobiety starszy i  mieć już ustabilizowaną sytuację społeczną i  materialną  wcale nie były takie  głupie? Druga  wojna  światowa  przeorała na wylot ówczesny  sposób  myślenia i obyczaje, ale nie  we  wszystkich dziedzinach wyszło to najlepiej.

Ja jeszcze  nie jestem mentalnie  przygotowana  na dziecko, jeszcze  mój zegar  biologiczny nie  doszedł do takiej  pory. Jestem  wciąż jeszcze  myślami  przy  tym by zdać egzamin, popracować  wykorzystując to,  czego  się  nauczyłam. Nie chcę żyć w rozkroku i balansować pomiędzy pracą a niemowlęciem. Jeszcze  mnie czas w tę  stronę  nie pogania. Ale wiem, że na pewno będziemy  rodzicami, ale nie teraz/zaraz.

Emil przytulił ją, dość długo milczał i powiedział - też tak  myślę. W końcu  nie po to skończyłaś studia  by zaraz po  nich ugrzęznąć  przy  dziecku. Rozumiem  to i w pełni popieram  twoje  stanowisko w tej  sprawie. Ja tylko chciałem  wiedzieć,  czy w ogóle bierzesz pod uwagę mnie jako ojca  dzieciom. Bo ja chcę, byśmy mieli dziecko,  ale  sama myśl o tym, że będziesz  musiała przebrnąć przez trudy porodu przeraża mnie totalnie. 

Adela roześmiała  się - nie jesteś  w tych obawach odosobniony- mnie też  to przeraża. Może kiedyś,  skoro już istnieje technika in vitro, zostanie ona na tyle udoskonalona, że będzie można z góry wybrać  płeć  dziecka a ono będzie się  rozwijało poza organizmem  kobiety w jakimś pojemniku w ściśle kontrolowanych warunkach. Coś   w tym  stylu jak  dziś wylęg piskląt w inkubatorze. Ale mam podejrzenia, że taki rozwój techniki  niestety szybko  nie nastąpi i my nie  załapiemy się na to. Wiem, że na pewno  będziesz świetnym  ojcem, bo wyniosłeś  bardzo  dobre wzorce z  domu. Mało która  z moich   znajomych  ma tak fajnego  teścia jak  ja. A wzorce  wyniesione  z domu odgrywają  ważną  sprawę w dorosłym życiu, bo najczęściej,  zupełnie  nieświadomie powiela  się to, co było w  domu  rodzinnym. Ja  to akurat nie bardzo  co mam powielać, no ale mnie  jest obojętna płeć dziecka które kiedyś  urodzę - byle tylko było bez jakichś  wrodzonych wad  rozwojowych. Innych  wymagań nie mam. I chciałabym być z dzieckiem w domu przynajmniej przez  pierwszy rok  jego życia. I dlatego chcę też  wpierw nieco ugruntować sobie  przed  macierzyństwem  swoją pozycję  w  zawodzie.

No to  się może  w pełni udać- stwierdził Emil- gdy  będziesz zatrudniona  w  kancelarii, bo wtedy nie  będziesz musiała być  cały czas  poza  domem. Podobnie  zresztą i  ja, więc  wtedy gdy ty  będziesz  musiała być poza  domem ja będę  się  zajmował  dzieckiem. A jak  znam życie to mój ojciec będzie super  nianią- no może nie  dla noworodka  ale  dla  rocznego  bobasa już tak. No  a wiadomo, że Helena nie  zostawi ojca samego z dzieckiem. Ona i ojciec  też są  ze sobą "trudni  do  rozdzielenia" - zupełnie jak  my.

W piątek od  samego rana "było co  robić"- tyle  tylko, że nie na  miejscu. Adela musiała szybko jechać do Urzędu  Patentowego,  a Emil wybrać  się  z  dwoma  konstruktorami do zaprzyjaźnionego Instytutu.W  związku  z tym samochód wzięła Adela, Emil  pojechał z konstruktorami  ich  samochodem. Oczywiście  mieli być  w kontakcie  telefonicznym. Przy  okazji Adela   dowiedziała  się,  że egzamin  będzie pisała  w pierwszej  połowie  kwietnia, oczywiście o  dokładnym  terminie   zostanie powiadomiona. I będzie to tylko  egzamin pisemny. A wyniki będą  wiadome  dopiero kilka  dni później, gdy  wszystkie prace  zostaną przeczytane i ocenione. Miała tym   razem naprawdę  sporo pracy i dopiero  pod  koniec  dnia dotarło do niej, że Emil do  niej  nie telefonował ani nie przysłał żadnej wiadomości. 

Gdy  skończyła pracę było już po godzinie  szesnastej i postanowiła  wpaść do barku na kawę i zagryźć ją  jakimś ciastkiem, bo  już była głodna - ich drugie  śniadanie  spoczywało spokojnie  w biurku. W holu na dole postanowiła wysłać sms  do Emila i gdy mozolnie wystukiwała jego treść poczuła, że ktoś od   tyłu bierze ją za łokieć. Zła i nieco przestraszona  odwróciła się - za nią stał Emil. Stałem na wprost windy- nawet okiem na mnie  nie  rzuciłaś- tak byłaś  zajęta  swoim telefonem! No właśnie zaczęłam pisać  do ciebie smsa, bo cały  dzień  nie  dawałeś  znaku życia i byłam  zaniepokojona. Skąd się tu wziąłeś ?  Chłopcy mnie tu podrzucili, sprawdziłem, że stoisz na parkingu,  więc postanowiłem  na  ciebie  zaczekać, nie chciałem sam  siedzieć  w domu. A  nie pisałem, bo  pomyślałem, że masz  dziś sporo pracy. No to sobie tu spaceruję zerkając na windę i schody - ale nawet  nie zerknęłaś na otoczenie. 

Nie  zerknęłam,  bo nie szukam wrażeń.  Egzamin będzie w pierwszej połowie kwietnia i to tylko pisemny. No to jedźmy do  domu, jestem okrutnie  głodna, nie pomyślałam o wzięciu śniadania z biurka. Ja  zjadłem w barku w Instytucie. Podobno to był jakiś  torcik, ale kawa była dobra. Adela  wcisnęła mu do ręki kluczyki -skoro już jesteś  wzmocniony  kawą to prowadź, lubię gdy ty prowadzisz. Mogę wtedy trzymać  rękę na twoim udzie  i patrzeć na  ciebie jak przygryzasz  delikatnie dolną  wargę. Nie wiem  czemu, ale zawsze tak robisz.  Maleństwo, nie jestem  z kamienia, to reakcja  na twój dotyk. Każdy twój dotyk elektryzuje  mnie. I vice  versa - odpowiedziała  Adela.

Adela cofnęła rękę, ale Emil  zaprotestował- nie zabieraj  ręki, uwielbiam gdy tak ją tu trzymasz - to mnie umacnia w przekonaniu, że  nadal  mnie chcesz. A w prowadzeniu to  mi nie  przeszkadza. A może  chcesz byśmy wpadli  do pierogarni? Możemy  zjeść  na  miejscu i  dokupimy  coś do  domu. Dobrze, z chęcią zjem jakieś pierogi. A jak zjemy to  zadzwonimy do taty i Heleny,  może im też jakieś  pierogi kupimy- zgodziła  się  Adela.

Jedzenie   zimą  pierogów  z truskawkami  lub jagodami jest niewątpliwie  atrakcją.Wracali  do  domu z siatką  pełną  pierogów.  Ojciec i  Helena  ucieszyli się  z pierogów - mieli nawet zamiar  wybrać się  do pierogarni,  ale w tym układzie już  nie  musieli.

 W domu Adela stwierdziła, że ptasi  domek ma  brudną  "podłogę", więc wzięła  się  za porządki, narzekając, że ptaszki strasznie  brudzą w  domku. No to trzeba będzie nakleić  im  w środku karteczki z napisami, żeby  nie brudziły - orzekł z pełną  powagi  miną Emil.  A od kiedy  w takim razie  zaczniesz je uczyć  czytania? - zapytała  Adela. Przeszukali posiadane  materiały biurowe i z plastikowych przekładek powycinali prostokąty  pasujące  wymiarem  do podłogi  domku, potem ptasi  karmnik Adela  zdjęła z parapetu, wyczyściła i  dała plastikową  podkładkę na podłogę. No to następnym razem tylko zmieni  się podkładkę i  nie trzeba  będzie  odinstalowywać karmnika,  wystarczy zmiana  podkładki. Powinnam to  chyba opatentować - śmiała  się Adela. Szkoda  tylko, że to  się nie  nadaje do opatentowania. Emil śmiał  się - no proszę - zaczynasz  mieć  dolegliwości rzecznika  patentowego rozpoczynającego swą  karierę  zawodową. 

Ale wiesz, ty masz kilka patentów, które mnie  zadziwiają i uwielbiam gdy je  stosujesz. Nie wiem wcale co masz na myśli - zdziwiła  się  Adela. Nie  wiesz, bo robisz to na  wyczucie, poza tym to tak naprawdę to nie są  patenty- w tym wypadku wyraz "patent" jest przenośnią.

                                                                        c.d.n.