czwartek, 28 stycznia 2021

Nigdy więcej!

Po długim, bo aż pięciotygodniowym pobycie w szpitalu Mietek wreszcie wrócił do domu.

Z wielkim trudem wdrapał się na swoje trzecie piętro- niestety ktoś kiedyś uznał, że windy mogą być dopiero w budynkach pięciopiętrowych. Pokonanie tych trzech pięter zabrało mu sporo czasu i sił. Miał tylko cichą nadzieję, że jednak mocno go pozszywano w szpitalu i rana pooperacyjna mu się  nie rozleci. Miał nadzieję, że jego siostra zrobiła mu jakieś zakupy i przynajmniej dziś nie będzie musiał wędrować do sklepu. Ostatnio niezbyt mu się wszystko układało - do szpitala trafił nagle, pogotowie zabrało go prosto z placu budowy. Dobrze, że zdążył zejść z komina, który właśnie odbierał. Już gdy schodził czuł się źle, na samym dole osunął się na ziemię i stracił  całkiem przytomność.

Gdy się ocknął było już po operacji i lekarz nawymyślał mu od debili, że "to trzeba proszę pana nie mieć rozumu, żeby z taką zaawansowaną przepukliną wchodzić na fabryczny komin. Cud, że pan to przeżył, narobiliśmy się przez pana jak jasna cholera. Ma pan czterdzieści dwa lata a rozum jak pięciolatek". Mietek nawet nie bardzo wiedział o co chodzi, bo dopiero co go wybudzono z narkozy, ale grzecznie przeprosił doktora i zaraz z powrotem zasnął. 

W dwa dni potem już inny lekarz, mniej nerwowy powiedział mu spokojnie, że bardzo niedobrze, że tak długo zwlekał z pójściem do szpitala i że bardzo się napracowali by mu wszystkie wnętrzności poukładać z powrotem w jamie brzusznej. Były to czasy, gdy pacjenci dwa tygodnie leżeli po operacji przepukliny plackiem, no a on leżał aż ponad trzy tygodnie. W tym czasie odwiedzała go siostra a raz przyszła jego świeżo z nim rozwiedziona żona, by mu powiedzieć, że ona nie ma czasu czekać na jego  powrót do domu, więc zabierze swoje rzeczy z mieszkania pod jego nieobecność a klucz od tegoż mieszkania odda jego siostrze. I faktycznie, któregoś dnia podczas odwiedzin siostra powiedziała, że ma klucz od jego mieszkania, bo szanowna  Basia zabrała już swoje rzeczy. 

Mietek przekręcił klucz w zamku, pchnął drzwi i znieruchomiał - w miejscu gdzie jeszcze cztery tygodnie wcześniej była w przedpokoju szafa ubraniowa, stały dwa duże kartonowe pudla a w nich wrzucona byle jak zawartość szafy, która zniknęła. W pierwszej chwili pomyślał: "cholera, było włamanie" ale w kilka sekund później dotarło do niego, że żadnego włamania nie było, bo przecież  normalnie przed minutą otworzył drzwi swoim kluczem.

Rozejrzał się po po przedpokoju - zniknął również wieszak ubraniowy z szafką na buty, z krytymi półkami i lustrem. Zdjął płaszcz, wszedł do kuchni i rzucił ku ścianom wielce nieparlamentarną wiązankę. Na stole stało to wszystko, co miało swe miejsce w kuchennym kredensie. Kredens wyparował. Z sypialni zniknęła jedna szafa, tapczan oraz dywan. W dużym pokoju stał stół, który mu się od  dnia zakupu nie podobał i jedno krzesło oraz wersalka. Radio i telewizor stały smętnie na podłodze ponieważ zniknął stolik , na którym  przedtem miały swe miejsce , zniknęła  też szafka z płytami, adapter  i magnetofon.

Na stole leżała kartka z nabazgranym na niej tekstem: podzieliłam  nasz majątek, uważam, że nie masz krzywdy, masz mieszkanie i samochód. Z łazienki wyparowało lustro i jedna szafka łazienkowa, ta co wisiała niżej.

Gdy tak stał i rozglądał się po dużym pokoju zachrobotał klucz w drzwiach  - to przyszła siostra z zakupami. Ją też z lekka zatkało, gdy zobaczyła to co Mietek już od kilkunastu minut oglądał. Zaniosła zakupy do kuchni, wyjęła z siatki garnek z gotowym obiadem i powiedziała- no to nieźle cię ta twoja ukochana żonka urządziła.

A mówiłam, jak komu mądremu, źle jej z oczu patrzy, szło  jej tylko o meldunek  warszawski. Co za szczęście, żeś jej dzieciaka nie zmajstrował. Jak wydobrzejesz to się na nowo obkupisz. Wymelduj ją  z tego mieszkania jak najprędzej i zmień zamki w drzwiach, a najlepiej w ogóle zmień drzwi na  porządne, bo te kopniakiem można bez problemu otworzyć.  

Już ją wymeldowałem, zaraz po rozwodzie - uspokoił siostrę Mietek. Dobrze, że mieszkanie  wykluczyłem ze wspólnoty majątkowej. A mam w piwnicy jeszcze jeden zamek, to go jeszcze dziś założę. Drzwi planowałem zmienić, bo te to przecież  rama drewniana obita sklejką. A zmienię je jak już do końca wydobrzeję.

No pewnie, że dobrze, przynajmniej raz się posłuchałeś kogoś mądrzejszego, samochód ocalał pewnie tylko dlatego, że stał akurat u nas. Całe szczęście, że mama tego nie widzi, padłaby na serce z wrażenia. A chciała przyjechać ze mną. Odgrzać ci obiad? Nie, dziękuję, ze szpitala wypuszczają dopiero po obiedzie, będę miał na jutro a może nawet i na pojutrze. Ale wiesz, jedna rzecz w tym wszystkim mnie  cieszy - zniknęły z łazienki te tuziny słoiczków, pudełeczek , gąbek, szmatek, buteleczek z lakierami. Trochę mi szkoda lustra, bo było bardzo dobre jakościowo, ale  nie problem, kupię drugie. I chyba do przedpokoju zamówię szafę na całą tą ścianę, a wieszak na ubrania będzie  na ścianie wejściowej. I pozbędę się tego wielkiego stołu. Podjadę do Wyszkowa, tam robią meble na zamówienie. Kolega da mi namiary. Facet mu zrobił super meble do kuchni.Wszystko pomierzę, rozrysuję dokładnie i niech pomału robią. Nie spieszy mi się. Kupiłem, nim zachorowałem, fajną książkę o meblowaniu, tłumaczenie  z francuskiego. Spokojnie ją sobie poczytam i umebluję mieszkanie wg tych projektów.  

Tylko się nie zakochaj w międzyczasie w jakiejś kolejnej  babce. Sfotografuj to wszystko co tu zastałeś i powieś sobie nad biurkiem, żeby ci przypominało, że nie wszystko złoto co się świeci. Co z tego, że Baśka ładna była, skoro już jesteście po rozwodzie. No i może poszukaj bardziej do ciebie pasującą wiekiem a nie 15 lat młodszą. Bo wiesz, teraz to jeszcze masz wigor, ale z tym to bywa różnie i co potem ? następny rozwód? Mietek spojrzał się na siostrę - po prostu już się następny raz  nie będę żenił. Raz wystarczy- już mam dosyć wrażeń.

Mietek, mama powiedziała, że teraz po szpitalu dopóki do siebie całkiem nie  dojdziesz to powinieneś pomieszkać u niej. O nie! -zaprotestował Mietek - mama zaraz by mnie utuczyła, poza tym ja mam stąd znacznie bliżej do szpitala, a mam jeszcze przychodzić na opatrunki, bo "rodzę szwy"- i co drugi dzień mi grzebią w tej ranie pooperacyjnej wyciągając kawałki nici. Miłe to nie jest bo niestety boli. Mam nietolerancję tego tworzywa, którym  jestem zszyty. Natomiast przydałby mi się samochód pod  domem. 

To jakieś pokręcone- stwierdziła Halina- przecież się może wdać zakażenie. Mietek wzruszył ramionami- nie znam się na tym. Ale marzy mi się kąpiel a nie mogę się wykąpać, tylko mam się myć  wilgotną myjką.

Przez kilka tygodni Mietek "rodził szwy" i siedział w domu na zwolnieniu lekarskim.

Wymienił w tym czasie drzwi wejściowe do mieszkania, przeczytał książkę o meblowaniu ergonomicznym,  zrobił plan mieszkania, wszystko zwymiarował,  rozrysował w skali, zaprojektował super szafę do sypialni, przejechał się do Wyszkowa do stolarza, który wykonywał meble kuchenne , zostawił mu  szczegółowe wymiary swojej kuchni i wybrał jeden z zestawów produkowanych przez tego  stolarza. Udało mu się namówić go również na wykonanie szafy do sypialni. 

Gdy był któregoś dnia na kolejnej zmianie opatrunku spotkał poznaną w szpitalu Wisię, czyli Jadwigę. Siedzieli razem przy jednym stoliku na szpitalnej "stołówce", bowiem o ile śniadania i kolacje były przynoszone do pokoi to obiady były podawane we wspólnej salce i każdy, kto tylko czuł się po operacji na tyle dobrze, by się wywlec "na stołówkę" wolał jeść tam niż w łóżku. Wisia była duuużo od niego młodsza, była mężatką i bardzo mu się podobała i przez 3 tygodnie jej pobytu w szpitalu mieli wiele wspólnych tematów do rozmów. Teraz się okazało, że Wisia   codziennie musi bywać w przychodni przyszpitalnej na rehabilitacji, więc w dni, w które Mietek  też bywał w tejże przychodni spotykali się, Mietek czekał aż  Wisia zakończy swoje  zabiegi i odwoził ją do jej domu, do dość odległej od szpitala dzielnicy. Czasem po drodze wstępowali do kawiarni by dokończyć rozpoczęty w samochodzie temat. 

Oczywiście Mietek opowiedział Wisi jak go urządziła żona z okazji rozwodu i teraz to nawet się cieszy, że ona wyprowadziła te meble, bo dzięki temu on teraz  urządza sobie  mieszkanie po swojemu. Trochę to wszystko trwa, bo socjalizm w  kraju coraz bardziej rozkwita i wiele zakupów  trzeba załatwiać "spod lady" lub po znajomości, ale jeszcze to jakoś  nowe meblowanie mu idzie. 

Wisia po swojej  operacji była aż trzy miesiące na zwolnieniu lekarskim i przez cały ten czas spotykali się w przychodni a Mietek odwoził ją do domu. Pewnego  majowego dnia zaproponował by pojechali trochę w plener, bo pogoda  piękna. Gdy już odbili w bok od głównej  drogi Mietek  zaproponował Wisi, by ona usiadła za kierownicą i spróbowała choć kawałek sama poprowadzić. Oczywiście wpierw powiedział co w jakiej kolejności ma robić, Wisia z duszą na ramieniu usiadła za kierownicą i....udało się. Trochę się  z niej śmiał, bo Wisia z wrażenia i zapewne nadmiaru koncentracji miała szeroko rozdziawioną buzię i wystawiony język. Pokonała w ten sposób aż trzy kilometry, a Mietek stwierdził- będzie z ciebie  dziewczyno dobry kierowca, tylko schowaj  ten język bo jeszcze go sobie przytniesz. Powinnaś pójść na kurs i zrobić prawo jazdy.

                                                         c.d.n.