Wrzesień tego roku był jakiś wyjątkowo ciepły i słoneczny, więc w dzień, w którym Mietek nie miał zajęć w konsulacie namówiła go na wycieczkę po okolicy bliższej i dalszej. Pojechali do lasów w okolicach Wilgi i praktycznie spędzili tam cały dzień bo......były grzyby i Helena, zapalona grzybiarka nie odpuściła. Mietek, dla którego było to nieomal pierwsze w życiu grzybobranie nie widział po drodze żadnych grzybów, chociaż się o nie potykał. Najwięcej grzybów było już poza Wilgą, w stronę Maciejowic. Były nawet na trawniku parkingu pod brzozami. Ogromnie Helenę śmieszyło, że Mietek zupełnie nie odróżniał grzybów. Ale i tak go pochwaliła, gdy w pewnym miejscu trafił na prawdziwka i bardzo był zdumiony, że tym razem znaleziony przez niego grzyb był jadalnym okazem. Posiedzieli nad Wisłą a Helena skorzystała z tego czasu i czyściła grzyby. Mietek nieco myślał na głos- proponował, by Helena poleciała z nim na trochę do Kanady, gdy on tam będzie likwidował swoje sprawy.
No ale ty przecież nie będziesz miał czasu na pokazywanie mi Kanady, skoro lecisz tylko po to, by spakować swoje zimowe ciuchy i załatwić swoje sprawy- zaprotestowała trzeźwo Helena. Sam wiesz, że trzymanie kilku srok za ogon nie prowadzi do dobrego załatwienia spraw. Jeśli naprawdę planujesz by być w Europie to pomyśl głównie o tym, byś miał w porządku wszystkie papiery, bo przecież jeszcze będziesz pracować.
Mietek zerknął na nią i powiedział - jeśli będę tu pracował to tylko na pół etatu i tylko w ambasadzie. I bardzo chciałbym z tobą pojechać do Kanady późną wiosną lub wczesnym latem, pomieszkać w chacie nad jeziorem, pływać łodzią po jeziorze, łowić z tobą ryby i piec je potem na grillu. Nawet nie wiesz jakie piękne jest nocą niebo nad jeziorem, dookoła puściutko, bo najbliższa chata jest w odległości 10 lub więcej kilometrów.
To ty masz tam taką chatę nad jeziorem? - spytała nieco zaskoczona.
Mam, z kolegą do spółki.
I byłeś tam ze swoją żoną ?- dociekała Helena.
Byłem, chyba ze dwie godziny. Obejrzała wyposażenie, na tyle pobieżnie, że nawet nie znalazła łazienki, pochodziła dookoła chaty i stwierdziła że nie jest indiańską kobietą i nawet jednej nocy nie prześpi w takich warunkach. Więc wróciliśmy w bardziej cywilizowane okolice. Do pełnego ludzi ośrodka wypoczynkowego. A w pół roku później znalazła sobie jakiegoś tancerza, który prowadził aerobik dla pań.
Kochałeś ją?
Chyba nie za bardzo, ale podobała mi się pod względem fizycznym, mistrzostwo świata w łóżku. Za to dość pusto w głowie, ale naiwnie myślałem, że ją sobie wychowam. Dostałem nauczkę, by nie wiązać się z kobietą tylko dlatego, że jest dobra w łóżku i bardzo, bardzo atrakcyjna fizycznie i
tak jak ty to mi wtedy napisałaś - o połowę młodsza ode mnie. A na pożegnanie mi wykrzyczała, że odchodzi, bo jestem sknerą i nie dałem jej upoważnienia do swojego konta bankowego.
Mietek, a dlaczego ona w tej chacie nie znalazła łazienki? Nie było jej tam?
No coś ty, była łazienka i toaleta, ale drzwi były z takich samych drewnianych paneli jak ściany, więc ich nie zauważyła i uznała, że skoro chata należy do dwóch facetów , to pewnie są tak prymitywni że myją się tylko w jeziorze a potrzeby fizjologiczne załatwiają w krzakach, w lesie. Ona po prostu należała do tych, które potrzebują dookoła siebie mnóstwa ludzi, w tym głównie płci męskiej, luster by móc się co chwilę w nich przeglądać no i wybetonowanych ścieżek bo chodziła zawsze na szpilkach. I to wszystko było w ośrodku wczasowym z basenem, trzema kawiarniami i sztucznym wodospadem nad którym były zawieszone sztuczne łososie. Na szczęście nie w postaci filetów.
Helena roześmiała się serdecznie - gdyby były w postaci filetów to musieli by je umieścić na patelni, a patelnie są mało dekoracyjne. Chodź, wrócimy już do domu, bo niedługo padniemy z głodu.
W domu Helena zagoniła Mietka do pokrojenia grzybów na mniejsze kawałki i ułożenia ich w dehydratorze. Sama w tym czasie prędko zabrała się za szykowanie dla nich obiadu, co nie trwało długo, bo przed wyjściem z domu rozmroziła sznycle już przygotowane do smażenia, za sałatkę służyły domowe ogórki kwaszone a na patelni obok sznycli odgrzewały się dla Mietka kluski ziemniaczane. Do obiadu mieli też po kieliszku czerwonego wina.
Po obiedzie Mietek zrobił kawę, do której tym razem były domowe ciastka orzechowe. Mietek pochłaniał ciastka i mruczał niczym mały miś - w końcu wymruczał - zabierz te ciastka, bo wszystkie zjem! Są pyszne! Gdzie je kupiłaś?
Nigdzie, upiekłam. To tylko trzy składniki - cukier trzcinowy, orzechy i mąka orzechowa oraz piana z białek. To włoskie ciasteczka. Powinny być jeszcze oblane paseczkami czekolady, ale nie miałam w domu czekolady, bo gdybym ją miała to bym ją zwyczajnie zeżarła. Uwielbiam gorzką czekoladę połączoną z niewielką ilością prawdziwego cukru trzcinowego. Kiedyś się dziwiłam widząc na jakimś filmie jak ktoś pogryzał łodygę trzciny cukrowej i mlaskał z zachwytu. Potem mi kolega z pracy przywiózł z Kuby cukier trzcinowy. A potem byliśmy z Wojtkiem we Włoszech i tam jadłam te ciastka. Ich były takie "jednokęsowe" kuleczki o średnicy 2,5 cm. Podejrzewam, że miały w środku coś, co je utrzymywało w formie kulek - moje przestają być kulkami w trakcie pieczenia. O właśnie- trzeba następnym razem podjechać do sklepu z tak zwaną zdrową żywnością. Kupię przy okazji syrop klonowy i w ogóle popatrzę co mają.
Mietek patrzył na nią zdziwiony - to teraz w Polsce jest zdrowa i chora żywność? Dotychczas dzieliłem żywność na świeżą lub konserwowaną oraz na te produkty które lubię i te których nie lubię i nie jadam.
Ewentualnie był podział na żywność europejską i azjatycką czy inną - taki podział regionalny. No popatrz, opóźniony w rozwoju jestem. W Kanadzie koncentrowałem się głównie na polskiej kuchni, na której przecież byłem wychowany.
Nie jesteś opóźniony w rozwoju tylko nie zajmujesz się gotowaniem. Nawet nie wyobrażasz sobie ile jest teraz różnych rodzajów mąki! Co prawda nie w każdym sklepie osiedlowym, ale w dobrych marketach jest ich sporo. We włoskim sklepie stałam przed półkami ze słownikiem w garści, bo naprawdę nie wiedziałam co biorę do ręki. Kiedyś, w Polsce, wyraz masło oznaczał wyrób ze śmietany, czyli z tłuszczu mlecznego. Teraz masz w sklepie masła orzechowe z różnych orzechów, lub np.masło migdałowe. Świat się skurczył, każdy zakątek świata rozsyła do innych swoje wyroby. Kiedyś kupując czekoladę kojarzyłeś kakao tylko z Brazylią, a teraz możesz kupić czekoladę wyprodukowaną z kakaowców rosnących na Madagaskarze. I zawsze staram się kupować właśnie taką, bo ona tam jest produkowana w ramach akcji likwidowania skrajnej biedy tamtejszych społeczności.
Europa, w moim odczuciu ma do spłacenia wielu rejonom świata ogromny dług - ekspansywność "białych" była niesamowita - zabierano miejscowym to wszystko co białym pasowało, głównie ziemię i jej bogactwa, czerpano ze wszystkiego korzyści niszcząc wszystko bez opamiętania- zabijając w jawny sposób, lub zabijając przywleczonymi z Europy chorobami. Ospa, grypa, choroby weneryczne - to były główne prezenty od białych przybyszy. Zachwycasz się przyrodą Kanady, ale z tego co wiem, to Kanada już nie pachnie żywicą, za to jest systematycznie niszczona przemysłem pozyskującym celulozę, wydobyciem ropy naftowej i gazu ziemnego.
Mietek słuchał uważnie tego co mówiła Helena, cicho jej przytakiwał. W końcu powiedział - pierwszy raz słyszę ciebie gdy mówisz o tym wszystkim. Jakoś nigdy o tym nie rozmawialiśmy wcześniej. Niszczymy nasze miejsce zamieszkania systematycznie, jesteśmy nastawieni tylko i wyłącznie na zyski.
Wiesz, że trwają poszukiwania nowej planety, takiej by spełniała warunki, do jakich tu jesteśmy od zarania ludzkości przystosowani. I pomyślałem, że jeśli ją znajdą to zniszczą następną Ziemię. A może my , tutaj, też jesteśmy jakąś kolejną planetą zasiedloną przez takich jak my obecnie, którzy zniszczyli kiedyś własną Ziemię? Kosmos jest przecież olbrzymi, więc nie wykluczone, że jesteśmy kolejnym pokoleniem istot, które zniszczyły własną planetę i wypatrzywszy w Kosmosie obiekt zbliżony warunkami do swojej planety wysłały w przestrzeń kosmiczną ludzkie DNA w jakimś ochronnym "opakowaniu". Czytałem, że wirusy i bakterie są w stanie przetrwać w Kosmosie w stanie nieuszkodzonym, już to zbadano. Zawsze zazdrościłem trochę Wojtkowi ciebie, choć wiem, że czasami nieźle się kłóciliście, bo ty jesteś strasznie rzeczowa babka a do tego bardzo konkretna. Może już nie pamiętasz, ale kilka razy mnie "zgasiłaś".
Ja cię "zgasiłam" ? - zdziwiła się Helena. Ja ci tylko powiedziałam, że nie całuje się w usta żony swego przyjaciela i nie podgląda jej gdy przebiera się na plaży.
Nie byliście jeszcze wtedy małżeństwem- bronił się Mietek, Wojtek mi nie mówił, że jest tobą poważnie zainteresowany. I, wybacz, ale nie żałuję, że cię wtedy podglądałem - było na co popatrzeć i - tylko się nie zezłość - nadal jest.
Oj Mietek, Mietek - rozbawiłeś mnie teraz, chyba jednak powinieneś pójść na wizytę kontrolną do dobrego okulisty - odpowiedziała ze śmiechem.
Byłem w ubiegłym roku, przeszedłem trzy zabiegi okulistyczne, widzę lepiej niż kiedyś. A na dodatek zacząłem dostrzegać to, czego nie widać, a co można poznać tylko wymieniając z kimś poglądy i spostrzeżenia. Zmieniłaś się, mniej w twych wypowiedziach agresji, chyba zrobiłaś się bardziej
tolerancyjna a może tylko cierpliwsza.
Być może - zgodziła się Helena - po prostu nauczyłam się, że nic nie jest albo tylko czarne albo tylko białe a i niemal każdy kolor ma swoje odcienie. I że punkt widzenia zależy od punktu w którym jest obserwator. I że łatwo się dlatego pomylić w swoich sądach. I że jeżeli nie jesteśmy czegoś pewni, to należy o tym rozmawiać , by nie pozostawiać tematów "dogadanych" tylko pozornie. Więc licz się z tym, że stałam się jeszcze bardziej dociekliwa niż kiedyś byłam, choć wiem, że dociekliwi żyją krócej, jak mawiał pewien kowboj z filmu "Jak zdobyto Dziki Zachód".
c.d.n.