czwartek, 27 października 2022

Trudny wybór - 139

 Adela  się  śmiała, że chyba jeszcze  żadne dziecko nie  było tak podziwiane w trakcie jedzenia swojej zupki jak Milenka. Mała  siedziała w kojcu na leżaczku, na przeciwko niej  Leszek  z kubkiem gęstej  zupki i ją karmił łyżeczką. I co chwilę wyrażał swój podziw - podziwiał jak ślicznie otwiera buzię, jak grzecznie siedzi i nie kręci  się.

Lesiu - ona po pierwsze jest  głodna, po drugie to jest jej ulubiona  marchwianka  z mieloną cielęcinką, tą od  ciebie. Ona  wyraźnie jest mięsożernym  stworzeniem. Zupka wzbogacona tylko krupiczką nie  wchodzi jej  tak łatwo do  dzioba. Poza tym to zrobiła  się bardzo towarzyska i im  liczniejsza  widownia tym ona szczęśliwsza. Mam wrażenie, że ona  w każdej  łyżeczce bezmięsnej   zupki,  takiej tylko na  rosołku to poszukuje mięska, bo strasznie  dużo  czasu  trzyma zawartość łyżeczki w buźce. 

Po zjedzeniu przez Milenkę zupki wyraźnie  rozochocony Leszek powiedział - ukochaj wujka i .......jego  broda  została udekorowana  nie tylko śliną  Milenki ale i jakąś resztką marchewki. Boszsze - jęknęła  Adela - nie  dość, że muszę jej myć dziób to i  tobie! I wpierw wytarła buźkę Milenki,  potem Leszka mówiąc  przy  tym - co za szczęście,  że nie trzeba i tobie  zmieniać po posiłku  pampersów. Mamy  szczęście - śmiał  się Emil - on  już  woła. Zabrał z kojca dziecko i kiwnął na Leszka-  chodź,  w nagrodę ją przewiniesz.

Ojej, cichutko powiedziała  Wandeczka - Leszek tak  kocha Milenkę, jakby była jego  dzieckiem. Gdy mi to mówił, to nie  wierzyłam - teraz  wierzę.  Wandziu - Leszkowi nie ułożyło się szczęśliwie życie - jest już wiele lat po rozwodzie i ma pełnoletniego syna. A w czasie  gdy jego synek był taki jak teraz  Milenka, to on  robił specjalizację w swoim  zawodzie i nie mógł się  dzieckiem opiekować. To facet, któremu brak kobiecego ciepła, uczucia, kogoś do kochania i dziecka. I przykro  mi to mówić,  ale większość pań jest najbardziej  zainteresowana tym, że facet już jest ustabilizowany i dobrze  zarabiający. I dobrze, że zamknął gabinet - większość  łowczyń jest zdegustowana. I chcę ci powiedzieć, że my wiemy, że nie należysz do łowczyń. Gdybyś należała do takiego grona to na pewno byśmy nie  siedziały tu teraz  razem. Oboje  z mężem bardzo kochamy i lubimy  Leszka- jest bratem i  dla mnie i dla Emila.  I mam taką nadzieję, że polubisz  go gdy spędzisz z nami razem  trochę  czasu. Ależ ja go lubię, ja  tylko nigdy nie  dowierzam mężczyznom, bo wiem, że nie jestem atrakcyjna - nie błyszczę ani  urodą  ani intelektem. 

Nie jest  wcale tak jak myślisz - stwierdziła Adela. Znasz pewno takie  powiedzenie - uroda  przemija  ale głupota  pozostaje. Tak właśnie  jest z tymi bardzo urodnymi babkami.  Ty po prostu sama siebie  nie doceniasz. Poza  tym emanujesz  ciepłem,  a to ważniejsze od  urody. Brak ci przebojowości, ale  tak naprawdę mądrzy  faceci doceniają zalety nie przebojowych  kobiet. Ale ty jesteś przebojowa-  stwierdziła Wanda. A twój mąż cię chyba  uwielbia.

Wydaje  ci się, ja po prostu miałam taką pracę,  w której  musiałam się wykazać  dobrą organizacją. A do tego studiowałam, żeby do końca życia  nie być sekretarką. Tyle tylko, że nie mogłam  studiować tego co  mi  się marzyło, bo to można  było studiować tylko  stacjonarnie, a ja  musiałam pracować.  Poza tym zawsze pracowałam z facetami i mogłam im  się bardzo dobrze przyjrzeć. Najmniej i najkrócej to  się przyglądałam Emilowi.  To było jak nieprzewidywane  przez  sejsmologów trzęsienie   ziemi. Usłyszysz kiedyś opowieść Emila,  albo Leszka o  tym. A miałam  szczery  zamiar nie bawić  się  z kimkolwiek w małżeństwo a do tego  jeszcze  w dziecko. Leszka znam dłużej niż Emila i kto  wie jakby  się wszystko potoczyło,  gdybym  nagle nie spotkała Emila. Zakochałam  się w nim w kwadrans.  Pierwszy   ciemny blondyn w moim życiu.  Nigdy bym  nie uwierzyła, że  zakocham  się  w facecie o włosach  jaśniejszych niż ciemny brąz.  Siedzieliśmy  biurko  w biurko i do dziś nie wiem jakim  cudem skończyłam  studia i zdałam  aplikację na  rzecznika  patentowego. Bo głównie to  się zastanawiałam jak on całuje i jakbym się  czuła  w jego objęciach.

No i co? już na  nas ponarzekałyście?- spytał Emil wchodząc  do kuchni. Za nim  szedł Leszek  z Milenką na ręku. Mała na powitanie mamy odstawiła fikanie  nóżkami a posadzona w kojcu natychmiast zaczęła  raczkować. Zobacz Adelko - znaleźliśmy jej taki wytworny, wyraźnie  dziewczęcy pajacyk, bo jest obszyty falbanką. Ona bardzo urosła- te  wszystkie   ciuszki, które  były takie  dużo za  duże już  są dobre na  wielkość. Ona  tylko nadal nie jest wymiarowa wagowo. Trzeba będzie  pomyśleć o nowym foteliku samochodowym, ten jest do 13 kilogramów,  ale według tej wagi co mamy to ona waży raptem 20 dag ponad 8 kg.  No bo chyba  nie ma po kim dużo ważyć - zauważył Leszek. Oboje  nie jesteście  z gatunku wagi ciężkiej.  Ty też  nie wyglądasz jak  zapaśnik  wagi ciężkiej - odgryzł się  Emil.  Poczekamy  jeszcze z tym nowym fotelikiem - stwierdziła  Adela. Do limitu brakuje  jej prawie 5 kilogramów,  a jak będzie więcej raczkować  albo będzie  usiłowała  wstawać to jeszcze  pewnie trochę spadnie na  wadze. 

No fajnie,  to ja teraz  zajmę  się jakimś  papu  dla  dorosłych. Kochanie  moje,  pomożesz  mi trochę w krojeniu składników? A Leszek i  Wandzia zajmą  się  trochę małą, pobawią  się razem  z nią piłką. Wandziu,  najwygodniej  będzie jeśli i  ty  wejdziesz  do kojca. A co będzie  do tego "papu" -zainteresował się  Leszek. Pizza,  jakiej  jeszcze  zapewne   w życiu  nie jadłeś, bo takich  w handlu nie ma- poinformowała  go Adela. No i nie  będzie okrągła,  ale prostokątna. Lubicie czarne oliwki na  pizzy? A jaki macie  stosunek  do marynowanego  czosnku? Nie będzie ostry, bo nie  walnęłam w niego chili. Mnie  nie pytaj, ja tylko śledzi marynowanych  nie tknę- stwierdziła Wandzia. Ooooo, to zupełnie jak  ja- ucieszył się  Leszek.  Ciekawe jak nasze oddechy zniesie Milenka- zastanawiał się Emil. Jakoś zniesie- niech  się za młodu  przyzwyczaja do tego zapachu- czosnek to  samo  zdrowie. I tak ma szczęście,  żeśmy nie  alkoholicy i  nie palacze, bo  musiałaby się przyzwyczaić do cuchnących  wódą i papierochami wyziewów. Tyle  tylko, że ja  może zjem jeden plasterek czosnku, bo  boję  się, że może ta woń przejść  do mleka i wtedy musiałabym nad ranem robić jej mieszankę,  a ja rano to mało przytomna jestem.

Ale jest coś,  czego ona  nie chce jeść - to zupka z jajkiem. Ale,żeby  było dziwniej,  samo żółtko jajka na twardo to łyka. A kogel-mogel z  cukrem trzcinowym to pewnie  by razem z łyżeczką i kubkiem  zjadła. A najfajniej jak matka wsadzi jej paluszek w łyżeczkę i można oblizać  swój  paluszek umoczony w koglu-moglu. Ostatnio  się uśmiałam, bo dałam jej skórkę z chleba. Żuła i żuła a gdy zjadła to szukała  gdzie  się podziała  ta  skórka. Cały  kojec zwiedziła.  Jeszcze jej zęby żadne  nie wyszły, więc może uda mi się ocalić swoje brodawki. A i tak muszę uważać bo to nie jest zabawne jak zaciśnie swoje  szczęki. Bo ssanie to jednak  dość męcząca  czynność,  więc  sobie dziecko co jakiś  czas odpoczywa, ale  zaciska szczęki żeby przypadkiem jej nie zabrano piersi. 

Ci z WHO to chyba  rozumu nie mają, każąc matkom  karmić całe  dwa lata a nawet trzy. O ile jestem  w  stanie  zrozumieć, że w krajach typu Etiopia to jest jedyny wartościowy pokarm dla  dzieci,  o tyle w krajach wysokorozwiniętych to brzmi dziwnie. Tyle  tylko, że karmiące  matki to muszą uważać co jedzą, bo przecież to  wszystko potem jest w ich mleku. Koleżanka  mi opowiadała, że gdy leżała po porodzie  z małym  w szpitalu,  a leżała ze 3 tygodnie bo mały miał dość intensywną  żółtaczkę noworodkową, to każda paczka żywnościowa  z domu pacjentek  była  sprawdzana przy odbiorze i jeśli było coś ciężko strawnego to nie przyjmowali tego.

Adelko,  a skąd bierzesz  cukier  trzcinowy - zainteresował się  Leszek. Ze  sklepów z BIO żywnością. Ostatnio to nawet w L'Eclercu na stoisku z tak zwaną "zdrową żywnością" można  było kupić. Jak będę to kupię i dla ciebie, żaden problem- odpowiedział Emil. A olej kokosowy też  ci wziąć? A co się na nim  smaży? Adelka  to smaży  wszystko na nim albo na maśle klarowanym. No fajnie, to weź i dla  mnie. A jajecznica na nim też jest dobra? Adela roześmiała  się - wszystko na nim smażone  jest smaczne, gulasz też.

Wiecie co mnie bardzo cieszy? - rzucił pytanie  Leszek. No nie  wiem, nie jestem facetem po czterdziestce, a mam podejrzenie, że nawet gdybyś był przed  czterdziestką to też  bym nie  zgadła- Adela wzruszyła  ramionami. Naprawdę nie wiesz? - dziwił się  Leszek. No nie  wiem. Właściwie  to dwie rzeczy  mnie  bardzo  cieszą- pierwsza, że będziemy razem w Wildze, a druga- że ty mnie ostrzyżesz, bo do pani W. to ja  już nie pójdę.  Pociesz  się, że ja też nie. A chcesz na "zero" czy na pół centymetra? Jeśli chcesz na pół centymetra to mogę  cię nawet  dziś ostrzyc. Tylko mi musi Emil ustawić maszynkę. No i będziesz  musiał wyjść z kojca i grzecznie posiedzieć w łazience na  stołku.  Emila też powinnam już ostrzyc, ale jego to nożyczkami albo "mojką", czyli żyletką w uchwycie. Ale jeśli dziś to zaraz albo jutro. Co wolisz. Dziś. Adela przyniosła  maszynkę, Emil ją ustawił, Adela wzięła po drodze z "magazynu" fryzjerską pelerynkę i poszła  razem z Leszkiem do łazienki po drodze  zabierając odkurzacz. Leszku, jeśli będzie  bolało albo będzie leciała krew to krzycz, będę  cię  ratował - powiedział Emil.

W pół godziny później wróciła  Adela mówiąc - no to go przeleciałam, tylko koło uszu musiałam wspomóc się nożyczkami, już  się suszy, bo musiał umyć głowę, żeby te resztki po strzyżeniu usunąć. I nawet całkiem  fajnie  wyszło.  Po chwili przyszedł Leszek, a Emil powiedział - eeetam, ani jednej rany nie masz, kiepskie było to strzyżenie. Ja tu już czekam z pudełkiem plastrów - i na  nic mój  trud. Kupię sobie też taką maszynkę do strzyżenia, stwierdził Leszek.  Coś ty- jedna na nasze  dwa  domy wystarczy, bo sam się tak  dobrze  nie ostrzyżesz.  I tak będziesz tylko ty użytkownikiem,  bo Emila to muszę czym innym strzyc. Coś ci powiem w tajemnicy - tą maszynką to ja strzygłem czuprynkę Adeli przed porodem i też dobrze  wyszło - powiedział Emil. No i całe  szczęście, że teraz  zaprzestali golenia i tylko jest  zalecenie "używania narzędzi tnących a nie  golących" - stwierdził Leszek.

No fajnie, was obu to ja raz na  jakiś  czas obsmyczę ale   ja  muszę sobie znaleźć jakiegoś fryzjera. Już mam ciut  za  długie włosy. Pani W. ostatnio oszczędzała na  farbie i mam teraz  dziwny kolorek, chyba  będę musiała zwijać włosy w kok. I chyba wrócę do swego naturalnego koloru. Ciągle  mi włosy wyłażą po ciąży i porodzie.  To może i ja  byłem  w ciąży tylko tego jakoś nie  zauważyłem. I teraz  zapewne z tego powodu łysieję. A wcierki robisz? noooo, jakby to powiedzieć- nie za często. No to zacznij wreszcie dbać o skalp. I bierz te tabletki, one  są  z krzemem. Kupiłeś je? I weź też trochę witaminy B compositum.

Leszku, ale ty masz bardzo ładną, kształtną czaszkę i naprawdę te króciutkie  włosy cię nie szpecą a podkreślają  ładny kształt głowy - Adelka  ślicznie  cię ostrzygła i ładnie wyglądasz - powiedziała Wandeczka i lekko  się  zarumieniła,  zapewne  zadziwiona  własną śmiałością. Leszek spojrzał na  nią z wdzięcznością - ty nie potrafisz kłamać,  więc ci wierzę, że nie masz ochoty uciec na mój  widok. Dziękuję ci, podbudowałaś mnie- zacznę więcej dbać o skalp- jak to nazywa  Adela. I zacznę te  tabletki łykać. Adela wyszła na moment z kuchni i wróciła z dwoma pudełeczkami - zobacz- tu masz blistry z krzemem, a tu nasz B- compositum. Dawkowanie jest w opisie. Oddasz mi w naturze ja nie mam kiedy pójść  do apteki,   a ty masz aptekę w budynku Kliniki. Strasznie sprytna kobietka  z ciebie- wygrałaś!  Jeszcze  nie  wygrałam- dopiero zaczęłam  grać - roześmiała  się Adela.

                                                                   c.d.n.