W kwietniu Teresa zaczęła podejrzewać, że chyba mają problem "ze zmajstrowaniem dziecka" i wybrała się do swego lekarza. Nim ją zbadał to powiedział, że to zbyt krótki okres, by mieli wpadać w panikę- zaczyna się szukać przyczyny dopiero po dwóch latach stałego "starania się o dziecko", więc ma się uzbroić w cierpliwość i nie wpadać w histerię. Przejrzał jej zapiski i z uśmiechem powiedział - jak widzę to naprawdę bardzo pracowici państwo jesteście, dobrze, że wam obojgu taka pracowitość odpowiada. I cały czas się uśmiechał i uważnie przypatrywał Teresie. No chyba zgłupiał, mój doktorek- pomyślała. Wgapia się we mnie jak sroka w gnat. Naprawdę dwa lata?-jęknęła. To pewnie dlatego, że wciąż już bym chciała być w ciąży. Droga pacjentko - to pani organizm głównie ma mieć ochotę na to dziecko, pani ochota ma niewielkie znaczenie w tym wszystkim. To może powinnam jeszcze porobić jakieś badania? Bo od dwóch tygodni ciągle mi się chce spać, może mnie coś dopada, jakaś infekcja? Pan doktor uśmiechnął się i powiedział- widzę, że cierpliwość nie jest pani główna cechą a żeby stwierdzić, że jest jakaś infekcja to też trzeba mieć więcej objawów niż tylko senność. Jest wiosna, organizm jest po zimie, nie ma sensu właściwie bez powodu by zlecać jakieś badania. Widzimy się za miesiąc - tu pani zapisałem- i podał jej kartkę z datą następnej wizyty. W domu nawet się nie przyznała Kazikowi, że wybrała się do lekarza - po co mam go denerwować- pomyślała.
W dwa tygodnie później, gdy nie było o właściwym czasie okresu pomyślała, że chyba jednak to ciąża , i ta senność, która ją prześladowała to pewnie był sam początek. W wyznaczonym terminie pojechała razem z Kazikiem. Już niemal od progu powiedziała- chyba jednak jestem w ciąży. Zapewne, powiedział lekarz - już wtedy to podejrzewałem, ale zaraz sprawdzimy na USG. Oglądając obraz powiedział- nooo, jest premia za pracowitość. Nadal możecie pracować, tylko niezbyt ostro, ciąża nie przeszkadza w pożyciu. Wiele par do samego rozwiązania nie rezygnuje z seksu. Płodowi nic się nie dzieje, jest dobrze chroniony. Będziemy się spotykać co miesiąc i kontrolować jak się dziecko sprawuje. Proszę się nie objadać słodyczami ale nie wolno się również głodzić. Będziecie mieć prezent od natury pod choinkę- o ile ją potrzymacie w domu do Trzech Króli, dziecko to nie pociąg, nie trzyma się rozkładu jazdy. A tak w ogóle to jak się pani czuje - ciągle bym najchętniej spała. Hmmm- zaśmiał się doktor -w ciąży nie jestem a też bym chętnie spał długo i namiętnie.Gdy wyszli z gabinetu Kazik podniósł Teresę mówiąc - nie wierzę, nadal jesteś leciutka i wspaniale, że się nam udało!!! To teraz zajmiemy się myśleniem nad tym co się nam przyda w domu przy maleństwie. Powiemy dziś wpierw tacie, a potem zadzwonię do Krystiana. Coś czuję, że ślub przyspieszą po tej wiadomości.
W drodze do siebie wstąpili do taty, który się przeogromnie wzruszył i ucieszył. Szkoda, że mamy nie ma, byłaby bardzo szczęśliwa! Ciekawe jakiej płci będzie to dzieciątko. Wszystko jedno - powiedział Kazik- będę tak samo kochał, bez względu na płeć, wszak to moje dzieło!- w połowie- dodał w kilka sekund później. Gdy dotarli do domu Kazik zatelefonował do brata, ten chyba jednak był bardzo zajęty bo nie odebrał telefonu, więc Kazik wysłał mu sms: jesteś wujkiem, dziecko będzie albo pod choinkę albo na nowy rok.
W dwie godziny później Krystian przysłał pytanie - czy możemy wpaść do was około siódmej wieczorkiem? No jasne, nie idziemy spać o ósmej- odpisał Kazik. Gdy Teresa zaczęła przygotowywać kolację, Kazik powiedział- kochanie, ty się nie przemęczaj, ty mi tylko powiedz co, a wszystko zrobię. Ziku, ja jeszcze nie stoję nad grobem, ja jestem tylko w ciąży i przez te miesiące do rozwiązania mogę wszystko robić. No oprócz dźwigania i gruntownych porządków. Zachowaj zapał i siły na chwilę, gdy będę po porodzie w domu. Tak mówisz a potem sama cichcem pognasz na zakupy. No ale: primo- na ogół na zakupy chodzimy razem a secundo- zawsze gdy idę sama mam swój transportowy mercedes i wjeżdżam windą- tłumaczyła mu Teresa.
Krystian z Aliną przyszli z wielkim bukietem, a właściwie z wielkim koszem kwiatów azalii- ależ one są piękne! - wykrzyknęła Teresa. Dziewczyny się wyściskały, Alina nawet uroniła nieco łez z wielkiego wzruszenia, a Krystian się śmiał, że może w ramach gratulacji wycałować swą bratową. Gdy byli już po kolacji Alicja powiedziała - a ja mam coś dla maleństwa - to taki przechodni drobiazg, bardzo stary - znalazłam go w tej skrzynce. Podejrzewam, że i ja się tym pewnie bawiłam- teraz to będzie u was i będzie nadal w naszych rodzinach witać kolejne maleństwa - to jest grzechotka i wyciągnęła z torebki nieduże skórzane etui wyłożone nieco wyblakłym aksamitem w zielonym kolorze. Była to grzechotka wykonana z cienkiej złotej blaszki. Jej uchwyt był w kształcie rurki, a główka , też z cienkiej złotej blaszki była ażurowa i miała wewnątrz trzy złote kuleczki, puste w środku. W sumie była lekka, nie robiła dużego hałasu gdy się nią potrząsnęło i była dopasowana wielkością do rączki maleńkiego dziecka. To bardzo stara zabawka i chyba wykonał ją mój pradziadek - był złotnikiem. I myślę, że każde maleństwo w naszej rodzinie bawiło się tym drobiazgiem. A teraz opowiadaj- powiedziała.
No ale co mam opowiadać, dziecko nawet jeszcze nie ma kształtu dziecka, ot taka fasolka. No to będzie Jaś Fasola- zaśmiała się Alina. No a powiedz jak się czujesz- powiedział Krystian- no nieomal jak zawsze, ale mam pociąg do snu- chyba mogłabym dobę całą spać. Ale nie mam mdłości, jak na razie nie drażnią mnie jakieś zapachy, nie odczuwam jakiegoś wzmożonego głodu lub apetytu na coś określonego. Z zaleceń to mam po prostu nie zażerać się słodyczami i nie odchudzać i nie dźwigać. Za to do samego końca możemy czerpać frajdę z seksu, bo to nie szkodzi dziecku. Oooo, ucieszył się Krystian-to bardzo cenna wiadomość bo myśl, że miałbym przez kilka miesięcy pościć przerażała mnie.
Tak tylko ci się wydaje - powiedziała Teresa- jeśli kochasz żonę i naprawdę chcesz mieć dziecko a ciąża jest zagrożona, to jeśli masz po kolei pod sufitem to przeżyjesz na pettingu. No fakt, zgodził się Krystian. Jeszcze nie jesteśmy na etapie majstrowania potomstwa.
W poniedziałek Teresa powiedziała kadrowej,że jest w odmiennym stanie.Kadrowa była zmartwiona, ale powiedziała,że się cieszy z uwagi na życie osobiste Teresy. Tego samego dnia Teresa wysłała sms do Franka - napisała: będzie nas troje. W godzinę później spotkali się u Wedla i Kazik powiedział- wprawdzie za niemowlakami nie przepadam, ale mam nadzieję, że zrobicie ze mnie wujka dla waszego dziecka. Masz to jak w banku- zaśmiała się Teresa- pewnie też będzie lubiło świeże daktyle. Smaki też się dziedziczy po rodzicach. Ale wyglądasz świetnie- szarmancko zapewnił ją Franek. Będziecie do mnie przyjeżdżać na weekendy. Ojciec się niedługo do mnie sprowadzi na stałe. Moją matkę żółć pewnie zaleje ze złości. Albo i nie - stwierdziła Teresa- przecież proponowałeś, żeby przyjechała choć zobaczyć twą hacjendę i nie chciała. No ale będzie zła, bo jej zdaniem powinienem mieszkać w mieście i ją u siebie w mieście gościć. I wisi jej i powiewa, że mnie, gdy byłem nastolatkiem brakowało cały czas ojca- wierz mi- chłopcu brakuje ojca gdy jest jeszcze dzieckiem, zwłaszcza gdy się jest nastolatkiem. Każdemu dziecku potrzebni są oboje , bo każde z nich jest dla dziecka jakimś wzorem do powielenia. A wiesz, że Alina i Krystian zaprosili mnie na swój ślub? A widzisz w tym coś dziwnego?- zapytała. Tak się jakoś złożyło, że się zaprzyjaźnili z tobą to chyba nie ma w tym nic dziwnego - na ogół zaprasza się na swój ślub, zwłaszcza ten pierwszy, swoich przyjaciół. Co innego my z Kazikiem - oboje po przejściach niezbyt miłych związanych z pierwszymi związkami. No fakt, mówił Kazik jakie miał problemy ze swoją byłą.
Ale nie wiem czemu ty się rozeszłaś. Nie wpadłeś na to, gdy ci powiedziałam, że rozwód był szybki a winą sąd obarczył byłego? Po prostu mnie zdradził a ktoś "litosierny" podesłał mi dowód czarno na białym- zdjęcia z jego aktu płciowego. Ja nawet nie stawałam na rozprawie, za mnie był mój adwokat, ale nie Krystian, a jego kolega. Dobrze jest mieć prawnika w rodzinie. Już żałuję, że nie mam w rodzinie lekarza położnika. Strasznie się boję porodu, ale nic nie mówię Zikowi, niech przynajmniej on się nie boi. Zastanawiam się czy na poród nie pojechać gdzieś za granicę. Mam na to fundusze i się wciąż zastanawiam. Podyskutuję jeszcze o tym ze swoim lekarzem. Jeszcze jest czas.
Szkolę na razie jakąś wtykę - żona kogoś z wiadomego resortu. Więc uważaj co mówisz i delikatnie uprzedź innych, niech lepiej nie ćwierkają za dużo. Poza tym nie ma kobieta ani za grosz poczucia humoru i pamięć ma z gatunku "dobrą ale krótką". Mnie się nie podoba, no ja tu będę w sensie fizycznym tylko do porodu, a potem zgłoszę trzyletni wychowawczy i na pewno tu nie wrócę po tym czasie. Może Krystian otworzy swoją własną kancelarię to będzie potrzebował tak zwanej osoby do wszystkiego, czyli ekonomistka mu będzie pasowała.
Szalenie mnie rozbawił tata, bo wciąż się cieszy, że będzie dziadkiem i mówi: "no ale nie bój się ja ci dziecka na pewno nie rozpieszczę. Nie lubię rozpieszczonych bachorów". Zaśmiewamy się z Zikiem, bo mnie to zawsze rozwydrzał, to mama wszystko trzymała w garści. Był z niej niezły Cerber. Szkoda, że nie doczekała do teraz. Może lepiej, bo bardzo przeżywałaby mój rozwód, a tak ciemne strony tego związku ją ominęły. Była pewna, że mój były to świetny kandydat na męża, bo z tzw. "dobrego domu". Jakoś nie dostrzegła, że to tylko pozory.
Kazik był cały czas dumny i blady, że będzie ojcem. Gdy na badaniu USG okazało się, że dziecię będzie płci męskiej to aż pobladł z emocji i powiedział: "więc czeka mnie ogromna odpowiedzialność". Teresa popatrzyła na niego i powiedziała - no a gdyby to była dziewczynka to co? miałbyś mniejszą odpowiedzialność? Wszak rodzice są odpowiedzialni za prawidłowe wychowanie każdego swego dziecka zupełnie niezależnie od jego płci. Każde dziecko musi być tak wychowane by wyrosło na porządnego człowieka. Tyle samo trzeba z siebie dać każdemu dziecku - dziewczynki potrzebują tyle samo troski co i chłopcy.
Oczywiście, że pewnych rzeczy głównie ty będziesz chłopca uczył, ale moim zadaniem jest wtedy utwierdzanie go w tym, że to co go uczysz jest ważne i potrzebne. To samo jest wtedy gdy jest dziewczynka - będziesz musiał mnie wspierać gdy będę jej tłumaczyła świat kobiet. Musimy, ucząc swe dzieci, wzajemnie się wspierać, wtedy jest szansa, że wyjdą na porządnych ludzi. Nie będę go uczyła naprawy roweru, zostawię to zdecydowanie tobie, chociaż umiem naprawić rower. Na mur beton nie będę go uczyła podstaw awiacji, ale będę się głośno zachwycać tym, że go tego uczysz i na pewno namawiać, by pogłębiał swą wiedzę w tej dziedzinie. Bycie rodzicem to naprawdę bardzo duża odpowiedzialność bez względu na płeć dziecka. Bo każde z nas musi być dla niego wzorcem.
c.d.n.