piątek, 2 kwietnia 2021

Nihil novi

Szła leśną drogą w stronę wydm za którymi była szeroka plaża. I nagle  ciszę lasu przerwał natarczywy dźwięk dzwonka i to tak natarczywy, że Ewa oprzytomniała. Droga leśna zniknęła, zamiast niej był Ewy pokój dzienny do którego zakradał się zmrok. Ewa podniosła się z kanapy i podeszła do  domofonu, podniosła słuchawkę i cicho powiedziała:  taaak, słucham. Nie  słuchaj tylko szybko otwieraj - dobiegł ją głos Basi.

Ewa, ciągle jeszcze  tkwiąca myślami na leśnej drodze prowadzącej nad morze wcisnęła  klawisz  aparatu, potem odsunęła zatrzask zamka w drzwiach. Zerknęła w lustro i lekko przygładziła włosy. Stała przy drzwiach z zamkniętymi oczami, wędrując myślami w stronę wydm.Tęskniła za tamtym miejscem i tym wszystkim  co było z tym miejscem związane.  Klamka naciśnięta od strony zewnętrznej wydała lekki zgrzyt i Ewa pomyślała, że wreszcie powinna  ją posmarować jakimś smarem. Drzwi otworzyły się, ale stał w nich Dominik a nie Baśka. Ewa wpatrywała się w niego w niemym zdumieniu, w końcu głośno nabrała powietrza i  spytała  " a Baśka?"  Dominik zamknął za sobą drzwi i powiedział - poszła do swego domu, pomogła mi tylko bym trafił pod właściwy adres. Nigdy tu u  ciebie nie byłem, nie znam wcale tego osiedla. Nie chciałaś dziś przyjść na spotkanie do Halinki, więc postanowiłem przyjść do ciebie. Ale jeśli wolisz mnie nie oglądać to nie będę się narzucać swoją osobą i zaraz wyjdę. Ewa odsunęła go od drzwi i zamknęła je starannie.

Nie chciałam przyjść bo mnie najzwyczajniej w świecie bolała głowa, nie wiedziałam, że  jesteś przelotem w Polsce. Gdy pomyślałam, że będę musiała kilka godzin spędzić w hałasie i w dymie, to zrezygnowałam.  Zdejmij kurtkę, jak chcesz to możesz i buty zdjąć i założyć takie gościnne klapki.

Dominik zdjął kurtkę, założył "gościnne klapki" i objął Ewę mówiąc "maleństwo moje, wreszcie mogę cię przytulić". Nic nie urosłaś, wciąż jesteś takim  maleństwem, za którym tak szalałem.

Niki, po trzydziestce to się już raczej nie rośnie, kończy się rosnąć najpóźniej w wieku 25 lat. Ty też nie urosłeś.Tak jak kiedyś sięgam ci czubkiem głowy do ramienia. Powiedz co będziesz pił? Zrobić ci kawę czy herbatę? Zrób dla mnie to co dla siebie. A dawali coś u Halinki jeść poza kruchymi ciastkami? To u niej dyżurny pokarm, jak znam życie. No nie dawali - roześmiał się Dominik. No to w takim razie zjemy coś jakby kolację. Jest coś czego nie jadasz?  Śledzi marynowanych. Nie mam śledzi, też ich nie jadam.

W takim razie zjesz dziś, biedaku, naleśniki z mięsem a tak dokładnie to z domowym pasztetem. Możesz ze mną posiedzieć w kuchni albo możesz iść do pokoju, za 20 minut będzie już wszystko gotowe. Wolę zostać z tobą w kuchni, strasznie dawno cię nie widziałem.  Fakt, nie widzieliśmy się cztery lata. I dwa miesiące - dodał Dominik. Pięćdziesiąt miesięcy - sprecyzował. Byłem w ub. roku w Polsce, ale wieść gminna mi  doniosła, że ty w tym czasie byłaś w Budapeszcie.  No byłam  - służbowo tydzień i drugi tydzień prywatnie. Niki, a teraz na długo przyjechałeś?  Dominik chwilę milczał- nie wiem. Na razie nie mam podpisanego żadnego kontraktu. A to czy i jaki kontrakt podpiszę nie zależy tak całkowicie ode mnie. Ewa chciała by zjedli w pokoju, ale Dominik zaprotestował - mnie jest tu dobrze, tak po domowemu.

Dominik jadł i cały czas nie spuszczał z Ewy wzroku. Ewa miała wrażenie, że nie pominął ani centymetra jej ciała. Niki, przyglądasz mi się tak, jakbym była jakimś okazem flory lub fauny jeszcze nie zaliczonym do jakiegoś konkretnego gatunku biologicznego. Dominik uśmiechnął się - porównuję po prostu rzeczywistość z moimi snami o tobie. Często mi się śniłaś. I zawsze było to pożegnanie na lotnisku i ty powstrzymująca się od płaczu. Ewa roześmiała się - to ja ci serdecznie współczuję, że miałeś takie koszmarne sny. Nie wiem czemu, ale jakoś nie wyglądam ponętnie gdy płaczę. A ja miałam dziś, po południu piękny sen - śniła mi się leśna droga na plażę w Jastarni. I sen się szybko skończył bo Baśka zadzwoniła domofonem. Dominik uśmiechnął się - było nam tam tak cudownie, chciałbym by się to wszystko powtórzyło. 

Ewuś, jesteśmy już bardzo dorośli i chciałbym z tobą o kilku sprawach porozmawiać. Mam w tej  chwili mnóstwo urlopu i chcę go spędzić porządkując swoje życie. Ostatnie pół roku byłem na Antarktydzie, miałem dużo czasu na różne przemyślenia i analizy. To dziwne miejsce, piękne i okrutne zarazem. A gdzie jeszcze byłeś gdy cię tu nie było? W wielu miejscach, ale nie tam gdzie powinienem był naprawdę być, czyli przy tobie. Gdy pływaliśmy batyskafem wokół Wysp Kokosowych śniłaś mi się każdej nocy. Bo pływając w wodach tamtego Parku Narodowego stale  żałowałem, że nie ma cię przy mnie, że nie widzisz tego podwodnego piękna. 

Ewa wpatrywała się w niego, wreszcie powiedziała - niemal dwa lata temu oglądałam tamten świat - na Discovery. Dobrze, że tam jest zrobiony Park Narodowy. I wiem, że podobny Park Narodowy jest zrobiony w okolicy Wyspy Wielkanocnej, ale nie widziałam żadnego filmu  tam nakręconego pod wodą.

Ewa zrobiła kawę, wyciągnęła z kredensu "dyżurny" czekoladowy torcik wedlowski, pokroiła na zgrabne trójkąciki, ułożyła na szklanej , niedużej  paterze i powiedziała- weź kawę i cukier i idziemy posiedzieć na czymś wygodniejszym niż kuchenne krzesła. Chyba rzeczywiście powinniśmy ze sobą trochę dłużej porozmawiać. Bo coś mi się wydaje, że oboje mamy mnóstwo pytań. Jakby na to nie spojrzeć,  owe 50 miesięcy to jednak kawał czasu. Jako gość w tym domu możesz pierwszy zadawać pytania, przyrzekam, że  powiem prawdę, chociaż wiem, że nie wszystko może ci się spodobać.

Na długą chwilę zapanowało milczenie, wreszcie Dominik  zapytał czy to prawda, że aktualnie Ewa nie ma żadnego faceta, bo ten,  z którym była przez prawie trzy lata  to sprawa nieaktualna.  Ewa uśmiechnęła  się - jak widzę to Baśka już cię nieco poinformowała o tym co u mnie się dzieje. To prawda, mieszkałam prawie  trzy lata z jednym facetem, u niego,  a to mieszkanie wynajmowałam znajomym, czekającym na własne mieszkanie. A kochałaś go? Ewa zatopiła spojrzenie w oczach Dominika - raczej miałam wrażenie, że tak, ale to wszystko było oparte głównie na seksie i przyjaźni albo na obustronnym wygodnictwie - każde z nas nie miało przynajmniej problemu z kim pójść do kina lub na spacer czy też do łóżka. Wiem, to nie świadczy o mnie dobrze, ale obiecałam mówić prawdę, choć to mało opłacalny biznes.

A ty, masz jakąś kobietę?  Przy moim dotychczasowym trybie życia?- zaśmiał się Dominik- póki co na statku badawczym nie przebywasz ze swoją partnerką. Miałem mnóstwo przelotnych znajomości, ale po pewnej rozmowie z kimś w rodzaju szamana czy wróżbity, starym Innuitą, zdałem sobie sprawę, że nic a nic mnie z tymi kobietami nie łączyło i że tak naprawdę kochałem i nadal kocham tylko jedną dziewczynę, tę której zabrałem dziewictwo w pewne wakacje w Jastarni. Nie opowiadałem Innuicie o tobie, nie pytałem się go swoją przyszłość - po prostu w pewnej chwili patrząc na mnie  powiedział - nie znajdziesz szczęścia i spokoju dopóki nie wrócisz do tej, dla której byłeś pierwszym mężczyzną. Wierz mi, na długą chwilę odebrało mi mowę. Bo żeby było dziwniej, byłaś i jesteś nadal jedyną dziewczyną, którą pozbawiłem dziewictwa. I od tamtej pory zaczęłaś mi się śnić a moje libido spadło do zera. Byłem okropnie załamany, gdy się dowiedziałem, że przyjechałem do Warszawy, a ty właśnie wyjechałaś do Budapesztu. Co prawda wiedziałem, że wyjechałaś służbowo, bo to mi przekazała Basia. Następnego dnia wróciłem do Gdańska i przesiedziałem tydzień opracowując materiały z Alaski i usiłując dociec skąd ten Innuita wiedział o tobie, o tym, że wciąż się czuję nieszczęśliwy. Dobrze, że śniłem o tobie, choć zawsze to był smutny sen. I widzisz maleńka, o tym wszystkim, o nas, o drugiej szansie dla nas chcę z tobą rozmawiać. Chcę ten urlop wykorzystać na to,  byśmy w pewnym sensie wszystko zaczęli od nowa,  by te 50 miesięcy rozdzielenia jakoś jednak załatać.

Ewa uważnie się wpatrywała w oczy Dominika - sądzisz, że nadal mnie kochasz? A jeśli uda się nam "załatać tę dziurę po 50 miesiącach rozłąki" to co zrobisz? Wrócisz na statek badawczy i nadal będziesz miesiącami pływał albo utkniesz gdzieś na jakiejś stacji badawczej? A o mnie pomyślałeś? Czy sądzisz, że nadal będę na ciebie  czekała niczym Penelopa na powrót Odysa?

Ewuś, właśnie o tym chcę z tobą porozmawiać - mam sześć miesięcy urlopu. Jeśli uznamy, że udało się nam załatać tę dziurę w naszym życiorysie, to jasne jak słońce na niebie, że zmieniam pracę na taką, żebyśmy byli stale razem, żadne rejsy, żadne stacje  badawcze na końcu świata! A co będziesz robił, gdy będziesz na tym urlopie a ja w pracy?- Ewa nie odpuszczała.  Będę robił dla nas zakupy, gotował dla nas obiady, sprzątał w domu, prał i robił wszystko to co mi zlecisz. Będę też pisał artykuły do fachowej prasy i może też książkę napiszę, bo mam taką propozycję od Brytyjczyków, bo mam sporo ciekawych materiałów. To ty umiesz pisać? -wyzłośliwiła się Ewa - to dlaczego ja nie dostałam od ciebie ani jednego listu przez te pięćdziesiąt miesięcy? Pewnie dlatego, że wszystkie  adresowałem na twój stary adres, a nie podałem nigdy adresu zwrotnego, bo byłby to adres rodziców. A znając ciekawość mojej matki, to każdy list byłby skrupulatnie przeczytany a mamuńcia wtajemniczona w szczegóły twej anatomii, za którymi tak  bardzo tęskniłem i nadal tęsknię.  I nieco bezceremonialnie przyciągnął Ewę do siebie, całując jej oczy, policzki, nos i wreszcie wpijając się w usta i mocno ją przytulając.  

Ewa leciutko go odepchnęła - naprawdę wiesz czego chcesz? Jestem już stara, lubię wygody, chodźmy do sypialni. Dominik wziął ją na ręce, a Ewa objęła go za szyję i mocno się do niego przytuliła. Ojej, Ewuś, strasznie mało ważysz! Wiem, 5 kilo mniej niż  cztery lata wcześniej. W sypialni postawił ją delikatnie na podłodze i zaczął rozbierać wyraźnie delektując się każdym odsłoniętym  fragmentem jej ciała. Sięgnął do kieszeni spodni i cisnął na łóżko jej zawartość mówiąc - masz tu na osiedlu nieźle zaopatrzoną aptekę a do tego za ladą pana a nie panią. Luksus. Ewa z zainteresowaniem patrzyła na Dominika, który jednym ruchem pozbył się wszystkiego co miał na sobie od pasa w górę, drugim wszystkiego co miał od pasa w dół, skarpetki ze stóp ściągnął bez pomocy rąk, które w tym  czasie już oplatały Ewę i kierowały ją w stronę łóżka. Ewuś, nie chudnij więcej, bo nie będę miał do czego się przytulać, proszę. Rozpatrzę twą prośbę, ale napisz podanie w tej sprawie. Napiszę wieczorem. Ewuńku, od dwóch lat nie trenowałem tej dyscypliny, więc mogę cię nieco zawieść, ale pragnę cię przeogromnie. Ewa przytuliła go bardzo mocno i szepnęła- nie bój się, poradzisz sobie, zobacz, znów jesteśmy razem!

                                                                  c.d.n.

I jak zwykle czytamy i albo komentujemy albo dajemy znaczki - ;(   lub ;)