czwartek, 22 lutego 2024

Córeczka tatusia - 89

 Spotkanie Marty z panią dermatolog  trwało bardzo długo, pomimo obecności Andrzeja. Marta przyzwyczajona do notowania na  wykładach cały  czas notowała. Andrzej zaglądał jej przez ramię, oczy chwilami robiły mu się wielkie niczym talerzyki  do deserów i pytał - ty naprawdę to odczytasz? 

Oczywiście- zapewniała go Marta- weź pod uwagę fakt, że ja cały czas  w trakcie  wykładów, rozmów z szefem lub chemikami w laboratorium robię notatki. Aż się dziwię, że nie zaczęłam robić notatek  gdy rozmawiam prywatnie z rodziną lub  znajomymi. Skrypty, które mamy są dość kiepskie,  albo ja mało bystra jestem. Mam własny system skrótów myślowych i bez problemu odczytuję potem te  swoje bazgroły. Wojtek się  śmieje, że moje notatki to swoisty stenopis. Ale na  wykładach lub  zajęciach praktycznych jest mnóstwo dodatkowych informacji, których gdzie indziej najprawdopodobniej nie  znajdę. Najzabawniejsze jest to, że wszelakie skróty myślowe to tylko ja rozumiem i już mnie moje koleżanki nie mordują bym im skserowała swoje notatki, bo niewiele mogą  z tego pojąć. One to na ogół nagrywają na dyktafon - ja to taka bardziej staromodna jestem i wolę sobie  zapisać, zwłaszcza, że w  czasie przerwy coś w tych notatkach sobie uzupełniam, bo wykładowcy czasem coś dodają na końcu, więc robię "chmurkę" i od niej strzałkę do czego to się odnosiło. Poza tym jestem typowym wzrokowcem i zapamiętuję głównie to co sama przeczytam. Odkryłam to jeszcze  w czasach liceum.  Zauważyłam wtedy, że bardziej mi się  utrwala to, co zapiszę. No po prostu mam taki feler. 

Lekarka sporo opowiedziała o dermokosmetykach  ale i też o odbiorze ich przez  pacjentów. W swej praktyce  zauważyła, że znacznie wyższe notowania wśród pacjentów  mają dermokosmetyki z importu niż rodzime, choć gdyby któryś z pacjentów wysilił nieco mózg to bez problemu pojąłby, że polski odpowiednik danego preparatu powstał na bazie  tych  samych składników, tyle  tylko, że opakowanie "zagranicznego preparatu" jest najczęściej znacznie ładniejsze ewentualnie dozowanie jest wygodniejsze. Bo wyciąg z rumianku lub z cebuli czy też  z innej rośliny zawsze jest tylko wyciągiem z tych roślin, niezależnie od tego gdzie został wyprodukowany. Wszędzie jest wymóg, żeby rośliny zastosowane do kontaktu z pacjentem były wyhodowane na terenach nie  skażonych jakimikolwiek chemikaliami i dotyczy to nie  tylko leków podawanych doustnie a wszystkich, tych do kontaktu ze  skórą również.

Przy okazji Marta dowiedziała  się, że jej promotor jest niewyobrażalnie poczciwym i uczciwym facetem, że szef laboratorium,  w którym najprawdopodobniej Marta będzie pracowała, jest bardzo dobrym fachowcem i fakt, że już  widzi miejsce Marty w "swoim" laboratorium jest w pewnym  sensie dowodem, że  Marta już spełnia jego oczekiwania jakie on ma wobec pracowników. 

Oczywiście Andrzej zaraz opowiedział jak to Marta napędziła strachu szefowi laboratorium i jak on  sam musiał ukryć swe przerażenie, bo bał się, że mogły pozostać mikroskopijne drobiny  szkła lub mogły zostać uszkodzone włókienka  nerwowe. I , zapewne gdyby nie to, że był to czas, gdy już powinien być w przyszpitalnej przychodni to zapewne opowiedziałby jeszcze i o  tym,  jak przebiegła operacja Marty. 

Nie  miałam pojęcia, że Andrzej ma brata - stwierdziła lekarka, zawsze myślałam, że jest jedynakiem. No bo oni są przyrodnimi braćmi- jedna matka, ojcowie  różni i przez lata nie utrzymywali ze  sobą kontaktów  - tłumaczyła Marta, jednocześnie zapisując  sobie,  by to powiedzieć  wieczorem Andrzejowi. Jak łgać to razem i powielać tę samą wersję.

Gdy dotarła do domu okazało się, że  tuż przed powrotem Marty telefonowała mama Wojtka i koniecznie chciała  rozmawiać z Martą, nie mówiąc Wojtkowi o co jej chodzi.  Marta ciężko westchnęła i wybrała numer telefonu swej teściowej. Po wymianie typowych w tej sytuacji grzeczności, Marta zamilkła i tylko włączyła  tryb głośnomówiący - okazało się, że teściowa była u fryzjera, u  którego bywa "od  zawsze", który wysyła ją jak najprędzej  do onkologa, bo nie podoba mu się jedno znamię, które ona ma już  od  dawna. A ty mamo od dawna do tego fryzjera chodzisz i dopiero teraz  je zauważył? - spytała.

Nooo, ja tam chodzę od lat, ale teraz jest nowy pracownik i on stwierdził, że powinnam koniecznie to pokazać onkologowi no a to "coś" to  ja mam w tym miejscu od lat. I jak mi radzisz - iść do zwykłego lekarza czy do onkologa? Marta ciężko westchnęła - ja myślę, że byłoby dobrze żebyś pokazała to od  razu onkologowi - lepiej dmuchać na  zimne niż się oparzyć. Nowe kadry fryzjerskie są teraz  lepiej przeszkolone pod  względem różnych anomalii dermatologicznych.

A onkolog mnie nie wyśmieje?- martwiła  się teściowa.  Na pewno nie - to są z reguły bardzo dobrze wyszkoleni lekarze i na pewne cię nie wyśmieje. I albo sam zdecyduje, że to nic groźnego albo wyśle cię na  dalsze badania. A w którym miejscu to masz? 

No prawie we włosach, tuż poniżej skroni, tak na kości, w odległości ze trzech palców od ucha i zawsze jest to zakryte włosami, więc widoczne tylko u fryzjera. Ja jestem zdania, że koniecznie powinnaś to pokazać jednak onkologowi. Skoro jest to prawie we  włosach to jest to kawałek skóry, który systematycznie jest poddawany działaniu chemikaliów, bo wszak stosujesz koloryzację włosów. a nie każda  skóra to dobrze  znosi- tłumaczyła Marta  swej teściowej. A koloryzujesz je chyba dość często, bo ci bardzo szybko włosy rosną. Nawet jeśli nie pokrywa się tego miejsca farbą to i tak ma ono kontakt z farbą a nie jest to farba naturalna jak na przykład wywar domowy z kasztanów. Zresztą mam wrażenie, że teraz to już nie ma żadnych naturalnych farb do włosów, bo po prostu to są zbyt krótko trwałe barwniki.

Tylko nie mów nic Wojtusiowi - bo  się jeszcze  zdenerwuje- poprosiła teściowa. Mamo, mam włączony tryb głośnikowy, więc on  wszystko słyszy. Idź do onkologa jak najszybciej i daj nam  znać co powiedział.

No dobrze, skoro uważasz, że tak będzie lepiej to tak  zrobię. Ale mnie to wcale  nie boli tyko muszę uważać przy  czesaniu by tego nie zawadzać grzebieniem.  A co u was słychać?- spytała.  Nic ciekawego  ani też specjalnego - zapewniła ją Marta. A myślicie już coś o urlopie? Jeszcze nie i urlop to chyba będziemy  mieli dopiero we  wrześniu i może pojedziemy nad  jakieś cieplejsze morze niż Bałtyk. Nie będzie wtedy na plaży hord wrzeszczących bachorów. Naprawdę jeszcze nic  nie  zaplanowaliśmy. 

Ja już mam promotora i muszę trochę podumać nad pracą magisterską. Miałam już spotkanie  z promotorem, a dziś z panią dermatolog. A w lipcu i sierpniu to będę pracować w laboratorium na pół etatu, tak jak w ubiegłe  wakacje. I tym samym będę się przymierzać do pisania magisterki. Będę pisała o fitoterapii w kosmetykach. Bo teraz , po latach sobie przypomniano, że wiele kosmetyków było kiedyś, kiedyś na bazie  ziół i działały korzystnie na skórę nie  tylko ją pielęgnując  ale też i lecząc. 

Mamo, bardzo cię proszę, nie  zlekceważ sprawy tego znamienia - niestety często to co wygląda bardzo niewinnie może  narobić wielkiej szkody w organizmie. Przy najbliższej kąpieli obejrzyj  się dokładnie  w lustrze czy jeszcze gdzieś na ciele nie masz takich lub podobnych  znamion. I wszystkie plamki, znamiona,  jakieś stwardnienia lub zgrubienia skóry od  razu przy okazji pokaż onkologowi. No i jeszcze  coś- powiedz o  tym, że byłaś w Tajlandii- tam słońce operuje  nieco intensywniej niż u nas. To dla onkologa też ważna informacja, zwłaszcza, że nie unikałaś słońca  i tylko nogi po operacji chroniłaś przed nim,  a resztę ciała to nie  za bardzo. I koniecznie  daj znać co powiedział lekarz. I koniecznie idź do lekarza w Austrii, bo tu na wizytę, nawet prywatną to zbyt długo musiałabyś czekać. Na oddziałach onkologicznych jest przepełnienie, szalenie dużo jest pacjentów onkologicznych, wszystkie przychodnie onkologiczne są wręcz oblężone.

Po zakończonej rozmowie Wojtek powiedział - podziwiałem twoją cierpliwość. Wiesz, to wygląda mi na  coś poważnego - stwierdziła Marta. Niestety tak  się składa, że niektóre nowotwory wyglądają zupełnie niegroźnie przez wiele lat, nie  dają  jakichś dokuczliwych objawów a potem nagle się okazuje, że już jest za późno na jakiekolwiek leczenie. A profilaktyka u nas niestety kuleje bo to też przecież kosztuje - trzeba mieć odpowiednią aparaturę do wczesnego wykrywania zmian nowotworowych.No i ludzie za mało o siebie dbają, zbyt mało robi  się badań przesiewowych.

To dobrze, że ja cię przy każdej kąpieli dokładnie oglądam i nawet macam i całuję - ucieszył się Wojtek. Od razu bym zobaczył, gdyby coś się  zmieniło.

Wieczorem zatelefonował jeszcze Andrzej, więc Marta  zaraz mu wpuściła sprawę, że wytłumaczyła pani dermatolog, że on i Wojtek są braćmi przyrodnimi. Ok,  pamiętam o tym. A Kaśka  już do  mnie dzwoniła i bardzo się jej spodobałaś i zapewniła  mnie, że  zawsze ci w  razie  czego pomoże w pisaniu jeśli na  czymś się zatniesz. A najbardziej się jej spodobało, że nie jesteś wypacykowana jak większość młodych  kobiet. Marta się  śmiała - to wszystko przez  to, że nie chciałam nigdy służyć za manekin do obróbki i mówiłam, że mam uczulenie na  wszystkie kolorowe kosmetyki, więc chodzę bez makijażu na co dzień. Nie lubię być malowana, masowana itp. przez obce osoby. I nie przepadam wcale  za tym by malować inne babki, zwłaszcza obce. Mogę umalować nasze mamy, ale to koniec. Najśmieszniejsze jest to, że z zajęć praktycznych mam ocenę bdb. Andrzej - mam pytanie - właśnie wysłałam  swoją teściową do onkologa, bo fryzjer (młody, nowa  siła)  zauważył u niej jakieś znamię na skraju owłosionej skóry głowy i poradził by poszła do onkologa i ja, nie widząc tego podtrzymałam jego zalecenie.  No to bardzo dobrze zrobiłaś - onkolodzy już nawet na podstawie wyglądu i umiejscowienia są w stanie wydać wiążącą opinię. W dobrych szkołach fryzjerzy i kosmetyczki też już są wyczuleni, bo coraz  więcej jest przypadków czerniaka, który na początku wygląda zupełnie nijako i niegroźnie. Było teściową przełączyć na SKYPE i kazać  sobie to pokazać.

No coś ty - ja się na tym nie  znam, ja tylko i  wyłącznie mogę klientkę wysłać albo do dermatologa  albo do onkologa. No i wybrałam onkologa na jej doradcę. Wiesz, ona jeszcze przed rozwodem była w Tajlandii i z tego co wiem, to tylko chroniła przed  słońcem nogi bo była po usuwaniu żylaków metodą termiczną, a resztę to opalała. No to bardzo dobrze  zrobiłaś - tam faktycznie słońce jest groźne. Masz dziewczyno mocno rozrywkową teściową, skoro po usuwaniu żylaków pożeglowała  do Tajlandii. Albo odważna  albo zielono w głowie. Stawiam na ów kolor - odpowiedziała  Marta.  A co u ciebie? - spytała.

Standard - siedzę do 22,00 i jadę do chaty. Za to jutro mam wolne przedpołudnie - ciekawe jak to zniesie Lena, bo chcę razem z  chłopcami iść do fryzjera. Oni mają strasznie długie  włosy, bo nie  chcą iść z Leną do fryzjerki. Jeśli mnie  się uda by ich obskoczył mój fryzjer to ona  się na mnie obrazi zamiast  się ucieszyć, że udało się im obciąć włosy.  Jestem już mocno zmęczony jej fochami. Zaczyna we mnie aktywować moje złe instynkty.  I ciągle mi majaczy o rozwodzie i że mi dzieci odbierze i puści  mnie z torbami bo dowalą mi wysokie alimenty. Chyba muszę o tym wszystkim porozmawiać z teściową - może ona wie  coś o czym ja nie mam bladego pojęcia.  No spróbuj tylko pewnie będziesz  musiał to zrobić tak by się o tym nie  dowiedziała Lenka. Na razie to mam zamiar podstępnie ich wziąć do fryzjera. Bo jak mi starszy powiedział, to oni nie  chcą się dać ostrzyć "babie", no więc  może dadzą  się ostrzyc u "chłopa". Mam wrażenie, że ona robi  się z dnia na  dzień głupsza - głupieje w tempie postępu geometrycznego. Mam do was prośbę byście się nieco poświęcili i  wpadli do nas w któryś weekend. Jutro dostanę rozpiskę na nowy  miesiąc i będę wiedział kiedy będę miał wolne sobotnie popołudnie.

                                                                        c.d.n.