piątek, 4 listopada 2022

Trudny wybór - 147

 Wszyscy bardzo radośnie powitali "dzielnych narzeczonych", Milenka obśliniła kochanego wujka  niesamowicie, bo właśnie zaczął jej prześwitywać przez  dziąsła  górny siekacz i małej stale to dokuczało. Ale jak ocenił Leszek i tak mikroskopijnie marudziła przy  tym ząbkowaniu. Helena z Piotrem cichcem wybrali  się do Puław, by tam zakupić dla Milenki jakiś gryzaczek. Przywieźli trzy gryzaczki, każdy w innym kolorze. Były o tyle dobre, że miały  łańcuszki, którymi można było je przytwierdzić do ubranka małej, by co chwilę nie  zbierać  gryzaczka z podłogi i nie  dezynfekować.  Milenka coraz  częściej stała w kojcu i, jak się śmiał Emil ćwiczyła wypinanie pupy i uginanie nóżek w kolankach. Chwilami wszyscy pokładali się ze śmiechu bo mała jedną rączką trzymała się brzegu kojca, w drugiej rączce trzymała gryzak, co jakiś czas wsadzała go do buzi, potem nagle gwałtownie go z buzi wyciągała i z wyciągniętą rączką trzymającą gryzak coś gaworzyła. Patrzcie- powiedział Piotr - nasza księżniczka przemawia do narodu i  wskazuje  mu drogę do nowego świata. 

Leszek wciąż trenował "odruch słonecznika względem słońca" pilnie  śledząc każdy  ruch Wandy i starając  się uprzedzić każde jej życzenie. Adela śmiała  się, że jest w tym jeszcze  lepszy niż był Emil.  Helena  śmiała  się - ty  chyba nie dostrzegasz,  ale Emil nadal w  ciebie wpatrzony niczym sroka  w  gnat, ale ma trochę  trudniej, bo musi swą uwagę  dzielić pomiędzy ciebie i Milenkę . Leszek ma prościej - na  razie.

Rodzice Emila "dogadali się" z Emilami, że uroczysty obiad poślubny będzie w mieszkaniu rodziców , co niewątpliwie ułatwi życie firmie  cateringowej a obiad wraz z obsługą będzie prezentem ślubnym  dla Nowożeńców. Tym  sposobem nie będzie  żadnego zmywania, bo zastawa będzie firmowa i odjedzie z domu w takim  stanie,  w jakim "zejdzie" ze stołu. 

Adela od  razu powiadomiła o tym fakcie Wandę i Leszka, który chciał nawet coś oprotestować, ale mina Adeli była tak wymowna, że zamilkł po wypowiedzeniu słowa "ale" i tylko powiedział, że poddaje się bez  walki  i że pomysł świetny a oni zachwyceni takim rozwiązaniem.  Gdy już spokojnie to łyknął Adela uzasadniła swój plan - trudno kupić dobry prezent parze, która ma na  wyposażeniu dwa umeblowane i wyposażone mieszkania i właściwie to  oni i rodzice są  wdzięczni, że Wanda i Leszek zgodzili się na takie rozwiązanie. 

Menu z karty firmy miała  wybrać Adela razem z Wandą. Jedno było pewne - żadnych "śledzików", żadnej wódki, lekkie ale dobre gatunkowo wino do obiadu , do kawy i tortu (tylko bez tony śmietany) dobry koniak i ewentualnie dobry likier. Koniecznie różne owocowe "sałatki" i lody.

Wandeczka, jak każda kobieta, twierdziła, że nie ma co na  siebie włożyć na tę okoliczność, więc Adela powiedziała, że to przecież jest tylko wysłuchanie urzędowej formułki i podpisanie dokumentów, poza tym skoro Wanda stwierdziła, że nikogo z pracy nie  zaprasza,  dawnych koleżanek ze studiów też nie to po prostu niech włoży na siebie to, w  czym się najlepiej czuje i lubi w tym być. Leszkowi to i tak najbardziej się podoba goła i raczej mu obojętne w czym  wystąpi. Wystarczy gdy się przepyta  Leszka w którym garniturze on wystąpi i jak amen  w pacierzu bez trudu dobierze  sobie którąś ze  swoich sukienek. No ale jeśli czuje potrzebę, to mogą  się razem wybrać na przebieżkę po sklepach z konfekcją. Albo może w Puławach coś będzie  można  nabyć?

A ty w  czym będziesz? - spytała Wanda. Ja - w spodniumie. Jakoś straciłam ciąg  do sukienek. Poza tym to już będzie  połowa  września, więc  zapewne może  wcale  nie być letnia  pogoda. Musisz  to mieć na  względzie.  I zapomniałam  ci jeszcze  powiedzieć, że będziecie mieli również zdjęcia  z tego wydarzenia - mam wszak  znajomego fotografa.  A na "uczes" to pójdziemy obie - obok mego kumpla-foto jest  nowy fryzjer- facet, ładnie ci wycieniuje włosy by się  dobrze  rozpuszczone układały. Twojego Lesia to ja obrobię nożyczkami. Mam wrażenie, że te twoje wcierki to mu  nie  tylko na  chuć dobrze  robią - wygląda jakby mu się poprawiły te  włosy, które się jeszcze  z nim nie pożegnały. Pozwolisz, że mu to powiem?  

No jasne, niech się ucieszy i doceni mój trud. Pomału  zrozumiałam, że on  was oboje  kocha. Ale i tak najbardziej kocha  Milenkę.  Żebym  tylko nie  miała problemów  z zajściem!  

To czym prędzej przestań sobie  tym  zatruwać myśli.  Myśl o tym, że masz faceta kulturalnego, mądrego, który cię kocha i na którego możesz w każdej  chwili liczyć i twój organizm, jeśli już jest gotowy na wysiłek  zwany ciążą to szybko  zajdziesz. Dbaj o siebie,  nie oszczędzaj na  swoim  zdrowiu. Podejdź do tego nieco filozoficznie - co ma być to będzie, nie  spinaj się, wrzuć na luz. I nie zastanawiaj  się jakiej płci  chcesz  dziecko - dziecko to jest dziecko - obojętnie jakiej płci urodzisz  dziecko - Leszek  będzie je kochał ogromnie. Mnie naprawdę było obojętne  jakiej płci będzie  dziecko,  byle  się nie  darło w nocy. To Emilowi się marzyło by była dziewczynka. Przecież tak  samo obie płcie leją  w pampersy, tak  samo ryczą gdy im coś nie pasuje. Grunt by zdrowe  było. Zdrowe i hodowane w spokoju, bez nerwów, to się nie drze - co widać  po Milenie. A całą resztę  spokojnie  ogarniesz. 

Będziesz  miała blisko mnie i Helenę z Piotrem. Ja przecież siedzę  w domu aż  do pójścia małej do przedszkola. Bałam  się, że gorzej  to  siedzenie w domu  zniosę,  ale "idzie wytrzymać". Wiesz, odkryłam, że nie tyle jest  ważne by ci  ktoś pomógł fizycznie przy  dziecku - ważne jest by ono było oczekiwane i świadomość, że możesz na tego chłopa liczyć w  stu procentach. A na Leszka możesz. Poza tym masz blisko nas i jak będzie trzeba to ci każde  z nas pomoże. Już sama świadomość tego jest ważna. Masz prawo jazdy? Mam, ale wieki całe nie prowadziłam. No to zacznij prowadzić, to bardzo poprawia samoocenę. Powiedz Leszkowi, że chciałabyś się nieco podciągnąć  w tej umiejętności i albo sam tego dopilnuje  albo cię wyśle na  doszkolenie praktyczne. I wiesz - mam jeszcze sporo zupełnie nie  ruszonych fajnych  włoskich ciuszków niemowlęcych. Przyjaciel Emila, Arek, ten prawnik, sprowadził tyle tego jakbym miała urodzić pięcioraczki a nie jedno i to nie  za duże dziecko.  Jak wrócimy do Warszawy zaraz zrobię w tych  dziecięcych rzeczach remanent. My raczej poprzestaniemy na  jednym. Odziedziczycie wózek głęboki, fotelik samochodowy, spacerówkę to dopiero za rok i to superanckie  małe łóżeczko dla maleństwa. Ono jest zaprojektowane przez jakiegoś Włocha a pewien polski stolarz obejrzał dokładnie ilustracje w katalogu i zrobił takie  łóżeczko dla Milenki. Nie robi ich na  sprzedaż, bo ktoś mógłby go oskarżyć  o plagiat. No ale gdy jest prezentem dla  zaufanych  przyjaciół to nie ma problemu. Fajne o  tyle, że jego spód jest ustawiony pod kątem tak by dziecku żuchwa nie zapadała się do tyłu. I ma kółeczka oplastikowane, więc jest mebelkiem mobilnym. I chyba ci jeszcze  sprezentuję fotel  dla matki karmiącej - super wygodny do karmienia  piersią.

Wanda oplotła ramionami Adelę i szeptała- jesteś najlepszą pod  słońcem przyjaciółką! W tym momencie wszedł cicho Emil i powiedział - oj niedobrze,  niedobrze- kobiety się obejmują, będzie  nie  tylko deszcz ale i burza. Nie zostaje mi nic innego tylko iść objąć Leszka.

Za chwilę przyszli obaj. No i o  czym tak plotkujecie? No przede wszystkim o waszym ślubie , w czym ma wystąpić Wandzia i powiedziałam co wasz dzidziuś "odziedziczy"  z wyposażenia  Milenki. Bo na pewno załapie się na "lamborghini" wśród łóżeczek i głęboki wózek, potem na  spacerowy i na fotelik samochodowy  i kojec. I będzie  dziecko miało też włoskie  ciuszki, bo Arek nam tyle  tego nadesłał jakbym miała urodzić pięcioraczki a nie jedno nieduże  dziecko. Części to nawet nie  wyjęłam z opakowania.No i fotel matki karmiącej- naprawdę wielce  wygodny do karmienia piersią. I pewnie podsłuch też już przestanie być potrzebny, bo już coraz głośniej się panienka produkuje.  I wiesz? Wandzia ma prawo jazdy, tylko wprawy jej w  tej dziedzinie  brak. 

Ojej, nie  wiedziałem, że masz prawo jazdy- przepraszam. Nie wiedziałeś, bo nie pytałeś - stwierdziła  Wanda. Mam prawko, tyle tylko że nie  wiem czy dałabym radę tak nagle prowadzić.  Pewnie dałabyś  radę gdybyś musiała - zapewnił ją Emil. 

No to musisz, Kochanie,  wziąć trochę jazd prywatnie, poza kursem. Zatelefonuję do Klubu PZMot i dowiem się o takie doszkolenie. Ale po tym doszkoleniu, to będziesz  musiała często prowadzić,żeby znów nie popaść w analfabetyzm samochodowy- stwierdził Leszek.

A ja się chyba rozejrzę za jakimś samochodem dla Adelki, no chyba, że wreszcie uruchomią to metro- wtedy będę jeździł metrem i samochód będzie mi potrzebny sporadycznie- stwierdził Emil. Mileczku,  tak naprawdę to nam jeden  samochód swobodnie  wystarczy bo zawsze mogę pożyczyć samochód od tatunia albo poprosić  go by mnie gdzieś podwiózł, co mu tylko frajdę sprawi. A tu jak na razie jest gdzie się ruszyć z dzieckiem w  wózku. Nie podejrzewam siebie by mi  się chciało jechać z małą do  Powsina, zwłaszcza, że parking jest na  dole i trzeba  się z wózkiem taszczyć pod  górę. To już wolałabym do Konstancina i pochodzić z wózkiem po Parku Zdrojowym.  A i tak najwygodniej mi jest pokręcić się  w okolicy po osiedlu.

Lesiu, a w którym garniturze będziesz  brał ślub? No nie wiem, mam taki jeden  nieco dziwny, który zmienia kolor zależnie od oświetlenia- jest generalnie popielaty, ale chwilami wygląda jakby był lekko fioletowy. Bo pewnie  materiał jest tkany  z nitek w dwóch kolorach- zawyrokowała Adela. Wandeczko- będziesz  musiała przejrzeć jego garnitury gdy tylko wrócimy do Warszawy, bo na  moje oko to Lesio jakoś schudł ostatnio i albo go szybko podtuczysz albo trzeba  będzie dać do krawca jego garnitury. O nie- zaprotestował Leszek. Wreszcie mam taką wagę jaką  miałem po studiach. Poza tym dobry kogut to chudy kogut. A ja myślałam, że dobry kogut  to silny kogut a  nie chudy - stwierdziła  Adela. Ależ jestem silny, możemy pójść po kolacji na przyrządy  i zobaczysz, że jestem silny. Będziemy się z Emilem podciągać na rękach, tylko musimy  wziąć rękawiczki. A jaka jest nagroda dla zwycięzcy ? -zainteresował  się  Emil. Dodatkowa porcja  lodów pistacjowych po kolacji -zaśmiała  się Adela. No dobrze- zgodzili  się obaj.

Ale przy kolacji okazało się, że Helena z Piotrem idą do klubu na koncert, poza tym ochłodziło  się  bardzo i nikomu się nie  chciało iść ćwiczyć.Adela  wpadła na pomysł by pograli w remi brydża. Nie znam- ja  w ogóle w żadne  gry karciane nigdy  nie grałam- żadnej  nie  znam- stwierdziła  Wandzia. Nie ma problemu, zaraz cię nauczymy, nawet nieletnie  dzieci potrafią  w to grać o ile potrafią liczyć do 51.

Obaj panowie  przeprowadzili szybki kurs, Emil nawet napisał dla  niej ściągę. W trakcie gdy oni grali w karty znudzona Milenka ułożyła się w kojcu, trochę porozmawiała ze swoim pieskiem i.......usnęła. Adela nakryła ją kocykiem a Leszek powiedział - i tak się  zachowuje  dobrze   wychowane  dziecko. Patrz Wanduś, podglądaj i ucz  się.

                                                                 c.d.n.