wtorek, 21 czerwca 2022

Trudny wybór - 46

 Rodzice  zatelefonowali z Bukowiny, że  wrócą raczej późno, bo będą  się odnawiać biologicznie, no a potem przecież trzeba nieco odpocząć, a Emil poprosił, by po prostu zostali na jedną noc w Bukowinie i nie  wracali wieczorem. Niech po prostu zafundują  sobie  jeden  nocleg i wrócą następnego dnia. On im  chętnie zrefunduje ten jeden  nocleg, bo to dla  niego lepsze niż denerwowanie  się, że wracają już po  zmroku. Poprosił też, by szybko dali  mu znać, czy znaleźli jakieś  miejsce w hotelu. Za pół godziny ojciec zadzwonił z wiadomością, że mają pokój  w hotelu należącym do term. Wprawdzie  cena jego taka, że Hilton w Nowym  Jorku jest  zapewne  tańszy, ale opłacili kartą, więc nie jest  źle. No i w takim razie  wrócą następnego dnia około południa.

Ale nie był to koniec atrakcji przewidzianych na ten  wieczór.W godzinę później zatelefonował dawny pracodawca Emila z propozycją, by od października   Emil poprowadził  wykłady w Madrycie na wyższej uczelni z zakresu Electrical Power Engineering. On wie, że Emil jest  żonaty, no ale Madryt jest na tyle ładnym miastem, że przez dziesięć miesięcy jego  żona wytrzyma te kilka godzin dziennie gdy on będzie w pracy. Mieszkanie będą mieli zapewnione,  jeżeli wystarczą im  dwa pokoje z kuchnią to będzie prawie bezpłatne, bo tylko media będą sami opłacać.  A wykłady prowadziłby w języku angielskim. No i co ty na to? - zakończył swoją propozycję  pytaniem. 

Adela z  zainteresowaniem obserwowała twarz Emila.Widać było na niej zadowolenie  ale i  niedowierzanie i w pewnej chwili Emil zmienił język - z hiszpańskiego przeszedł na  angielski i Adela zrozumiała jak powiedział: moja żona jest obok mnie, powiedz jej to wszystko po angielsku, nie  zna hiszpańskiego - i podał telefon Adeli, która dość odruchowo powiedziała "halo"- na co usłyszała już po angielsku - przepraszam, nie mówię dobrze angielskim, ale jestem szczęśliwy, że chociaż tak mogę panią poznać. Mam dla Emila propozycję pracy w Madrycie na uniwersytecie technicznym od października. A jeśli będzie z tej pracy zadowolony to byłoby dobrze by został tu na dłużej. Adela, nieco się jąkając stwierdziła, że to bardzo ciekawa propozycja, ale decyzja nie należy do niej a do Emila i że ona bardzo się cieszy, że Emil jest tak doceniany jako wykładowca.  A pani będzie się mogła w tym czasie uczyć języka hiszpańskiego. Mam nadzieję, że mój angielski nie przeraził pani.  Adela  zapewniła  go, że wszystko zrozumiała i jeszcze raz powtórzyła, że decyzja odnośnie złożonej propozycji należy tylko i wyłącznie do Emila, więc ona oddaje mu słuchawkę telefonu. 

Emil jeszcze  chwilę rozmawiał po hiszpańsku, po  czym zakończył rozmowę. Nim odłożył telefon przejrzał jego zawartość i powiedział - no faktycznie podesłał maila, ale ja go nie odczytałem, nie  czytam maili  na urlopie. 

Maleństwo, ty powinnaś pracować w dyplomacji. Adela roześmiała  się - żeby  być dobrą  sekretarką trzeba mieć takie zdolności.  Ale nie bardzo wiem do czego  pijesz - ja naprawdę uważam, że to ty musisz  zadecydować o  tym, czy  chcesz podjąć  się tej pracy. Należę do tych bardzo staromodnych  żon, z gatunku gdzie ty Kajus  tam ja, Kaja.  I wcale nie marzy  mi się, żeby nasze  dziecko, jeśli kiedyś  będzie, hodowało  się w żłobku, przedszkolu a potem w świetlicy w  szkole, bo ja  się muszę wyżyć  zawodowo.  Oczywiście jeśli pracuję i  robię to  dobrze, to chcę by mnie  doceniano. I chcę by tak  samo była doceniana moja praca  w domu - przecież  utrzymanie porządku i dbanie  by było w domu wszystko to co jest potrzebne to też jest praca. I nie tak bezmyślna jak się to większości ludzi   wydaje. Ty akurat to rozumiesz, bo przecież ileś  czasu mieszkałeś sam. I umiesz zadbać o porządek w domu, o  zaopatrzenie w potrzebne artykuły. 

Jeżeli dojdziesz  do  wniosku, że chcesz jechać do Madrytu, to ja na pewno pojadę  z tobą, jeśli będziesz tego chciał. Bo zakładam, że nadal chcesz byśmy byli  małżeństwem. Oczywiście małżeństwem w moim pojęciu. Które to  pojęcie  chyba  nie odbiega  zbytnio od twego.  Przemyśl to sobie, biorąc pod  uwagę konsekwencje tego wyboru. I może nie byłoby źle gdybyś dostał to wszystko na piśmie, żebyśmy się nagle nie znaleźli w pułapce, bo tu zrezygnujemy z nowego miejsca pracy a tam z jakiegoś powodu coś nie  wyjdzie bo nie  było domówione, zapisane, podpisane.

Maleństwo, nie ma mowy, żebym pojechał do Madrytu sam, bez ciebie. Aleksander jest aktualnie w Madrycie i  między zdaniami padło, że on już się w Meksyku nabył i wraca do Hiszpanii. Kiedyś nazwałem go potomkiem konkwistadorów i kilka  dni był szalenie obrażony. Bo on pochodzi z jakiejś bogatej rodziny i wtedy palnąłem, że bogactwo Hiszpanii zbudowane jest na konkwiście, na złocie zrabowanym plemionom Mezoamerykańskim. 

I masz Maleństwo rację, dopóki nie  dostanę tego wszystkiego na piśmie  to nie  dam konkretnej odpowiedzi. I jeszcze  jedno - nie chciałbym znów zostawiać ojca. Co prawda  ma teraz  Helenę, ale każdy rok mu dodaje lat  a nie ujmuje. Nawet nie wyobrażasz  sobie jak on  się cieszył gdy wróciłem do Polski. I wiesz? im dłużej myślę o tej propozycji tym mniejszą ochotę mam na wyjazd. Pewnie  zaczynam się starzeć. Myślałem o Hiszpanii, jako o miejscu naszych przyszłorocznych  wakacji.

Emil objął Adelę , mocno przytulił i  zapytał: a nie pogniewasz  się na  mnie jeśli odmówię i  nie pojedziemy tam zamieszkać? Stracisz przez to rok pobytu w Madrycie. Adela uśmiechnęła  się - przecież wiesz, że mnie jest dobrze tam, gdzie ty jesteś i jest  mi obojętne w którym  miejscu Europy czy świata  będziemy razem. Dla mnie liczy  się to "razem" a nie miejsce. Kocham cię i chcę byś był szczęśliwy i czuł się  spełniony pod każdym  względem. I pojadę  z tobą  wszędzie, nawet do Meksyku jeśli nagle stwierdzisz, że tylko tam będzie  ci dobrze.

No to teraz odpowiem na tego maila, którego  nie raczyłem przeczytać. Muszę tylko to ubrać  w ładne słowa, bo to wszak "odmowiedź" będzie  a nie  tylko odpowiedź. Napiszę po  angielsku, zrozumie. Polskie literki nie  za bardzo pasują do hiszpańskiego. W dziesięć minut później wiadomość mailowa już była  w drodze. Swą odpowiedź  "osłodził" zaproszeniem Aleksandra do Warszawy - wszak Madryt nie jest tak daleko od Warszawy jak Mexico City.

Reszta  wieczoru upłynęła im na  snuciu planów i domysłach  jak będzie im  się pracować w nowym  miejscu. Adela nie ukrywała, że  czuje lekki  niepokój, ale Emil ją uspokajał, że przecież od  razu,  od pierwszego  dnia nie będzie  musiała podejmować wiążących decyzji. Oczywiście będzie musiała wydać orzeczenie, ale będzie je mogła skonsultować. Tyle  tylko, że będzie wciąż  musiała bardzo dużo  czytać, no ale  do czytania  to ona już się przyzwyczaiła przecież- dotychczas też czytała mnóstwo. 

Patrząc się na  Emila powiedziała - jakoś szybko ci włosy odrosły, chodź do łazienki, to ci je przystrzygę. Czym mi przystrzyżesz? Nożyczkami, ja mam zawsze ze sobą  nożyczki w podróży, żeby nie latać do obcych fryzjerów gdy  mi grzywka za długa  urośnie. No chodź, zdejmij koszulę, owinę  cię  ręcznikiem, a potem się  wszystko strzepnie na podłogę i  zamiecie.  No chodź, nie bój  się , nie  skaleczę  cię, nie będę  przecież  cięła brzytwą lub żyletką  tylko nożyczkami. Przy okazji i sobie nieco przytnę włosy, a ty mi potem tylko wyrównasz  tył na karku.

Emil patrzył na  swą żonę tak, jakby  zobaczył ja po raz pierwszy w życiu. No chodź Mileczku, ja naprawdę umiem strzyc, nie jeden  raz  strzygłam Helenę. A męskie strzyżenie jest o  wiele prostsze. Tylko ci nieco włosy zmoczę, żeby  mi nie skakały. Emil  zrezygnowany usiadł na łazienkowym taborecie, a Adela  zabrała  się do strzyżenia. Po 25 minutach skończyła swe  dzieło i powiedziała - no to teraz umyj porządnie  głowę, pod prysznicem nad  wanną. Zrezygnowany Emil, nie zerknąwszy nawet  w lustro posłusznie  umył  głowę, Adela  mu wysuszyła włosy suszarką układając jednocześnie szczotką i gdy były suche powiedziała - no to może teraz zerknij  jak  wyglądasz - tylko przytrzymaj się umywalki, żebyś nie  padł z wrażenia.

O rany, ty naprawdę  umiesz  strzyc !- wykrzyknął. Adela pokiwała  głową - no umiem, jak widzisz. Ciekawa jestem ile lat upłynie nim zrozumiesz, że jeśli ja coś mówię to jest to prawda a nie fałsz. Jeśli mówię, że coś potrafię, to znaczy że tak jest. Jeśli czegoś nie potrafię to przyznaję się bez  bicia, że  nie potrafię. Gdy ci mówię, że cię kocham to mówię to dlatego, że tak  właśnie jest, a nie że tak mi się  zdaje. Chyba zadawałeś  się przed  mną z niewłaściwymi babkami, które plotły co im ślina na ozór przyniosła.

Kiedyś kupiłam sobie książkę dla szkół fryzjerskich i sobie  postudiowałam, a praktykowałam na koleżankach.  Bardzo  się nam ta książka przydała,  zaoszczędziłyśmy  sporo kasy. To był czas, że co miesiąc miałam inny kolor włosów. Nie miałam  tylko czerwonych, zielonych i fioletowych. A teraz przynieś odkurzacz, najlepiej  jest uprzątnąć włosy  odkurzaczem- minuta osiem i po problemie. A  ja to się ostrzygę już w  Warszawie, teraz  tylko grzywkę przytnę bo jest  za długa  i mi się skręca w jakieś loczki. 

Nie obcinaj- poprosił Emil. Lubię jak takie loczki ci  się robią. I lubię gdy masz trochę dłuższe włosy, lubię się nimi bawić. No dobrze, dziś jeszcze nie obetnę. Masz w tej  chwili niepowtarzalną okazję by wymienić  wszystko co u mnie, we mnie, lubisz w kwestii wyglądu, ubioru i tego co i jak robię. 

Emil zamyślił się - ja  naprawdę lubię wszystko co robisz, lubię gdy w nocy leżysz  tak ciaśniutko do mnie przytulona i jedną nogę trzymasz na  moim brzuchu. I lubię gdy mnie przez sen szukasz. I lubię gdy  mnie myjesz własną ręką   a nie gąbką. I wszystkie twoje  pieszczoty uwielbiam i podejrzewam, że wtedy wyplatam różne głupstwa. A twoje pocałunki przyprawiają mnie o zawrót głowy.Uwielbiam gdy się całujemy. 

 Wiesz, to się świetnie  składa, bo ja też szalenie  lubię  się z tobą  całować- masz takie całuśne usta. I lubię gdy  mnie  tulisz i lubię każdy twój dotyk. No i efekt taki, że mam bardzo mało czarnych serduszek w notesie- głównie  są to dni "fizjologiczne".   Aż byłam  tym zaniepokojona,  ale pan doktór powiedział, że to tylko świetnie i niech tak będzie jak najdłużej.

                                                                   c.d.n.