sobota, 13 sierpnia 2022

Trudny wybór - 83

Paella przygotowana przez Emila zrobiła furorę. Helena poprosiła od razu o przepis - Emil twierdził, że najważniejsze to jest by wpierw nieco podsmażyć na patelni ryż (ten  do risotta) z cebulą potem dodać cieniutko pokrojone  grzyby, dodać do tego pożądaną ilość ryżu i wtedy wlać chochlę bulionu, najlepiej warzywnego. Raz zamieszać i gdy ryż zacznie  skwierczeć dolać drugą porcję bulionu, zmniejszyć płomień gazu a gdy zacznie znów skwierczeć to przewrócić łopatką  zawartość patelni na  drugą  stronę by ta  również się nieco przypiekła. A poza tym to paellę można  zrobić z wieloma warzywami solo lub z mieszanką warzyw. A on kilka razy jadł paellę z apio. 

No dobrze, ale co to jest to  apio?- spytała Adela. No, takie  warzywo co wygląda trochę jak rabarbar, ale łodygi ma grubsze i zielone a nie czerwone jak rabarbar - tłumaczył Emil.  Helena i Adela  wpadły w głęboki namysł, więc Emil poszedł po słownik . W małym, podręcznym nie było, ale w dużym odnalazł- apio to był...seler naciowy. No fajnie,  ale u nas to on mało popularny, nie  w każdym warzywniaku bywa. U nas jest popularny seler korzeniowy. Następnym razem do paelli damy całą  włoszczyznę, oczywiście  drobno pokrojoną w paseczki i damy wtedy więcej selera. Albo, powiedział Piotr - wpadnę na bazar na Polnej - tam  będzie na pewno, tam  zawsze jest  wszystko to, czego nie ma  w handlu uspołecznionym. Ale nie  wykluczone, że może być ów seler w którymś z dużych marketów, bo oni  ostatnio mają spory import. Sprawdzę jutro w L'Eclercu,  gdy będziemy na  zakupach. A wam niczego  nie potrzeba do uzupełnienia  stanu lodówki?  Adela przepatrzyła lodówkę i stwierdziła, że jeszcze jest  sporo  zapasów, więc nie ma  sensu kupować cokolwiek teraz.

W tygodniu zatelefonował do Emila Arkadiusz z dość długą listą pytań związanych z urządzaniem mieszkania, ale Emil go poprosił by  zatelefonował około godziny osiemnastej, bo  po pierwsze on jest teraz w pracy i  nie może rozmawiać,  bo zaraz idzie na  jakąś naradę a poza  tym to nie ma tu żadnych notatek, wszystko ma  w domu. No i część spraw to załatwiała  sama Adela a część to ojciec lub  Helena. No to ja zadzwonię do ciebie  wieczorem. A może lepiej byłoby gdybym wpadł na godzinkę do was do  domu- zapytał.  Możesz oczywiście  wpaść, to nawet będzie wygodniejsze, bo tak jak mówię- dużo spraw ojciec załatwiał i Adela.

W drodze  z pracy do domu Adela wymyśliła, że wpadną do pierogarni i na  dzisiejszą obiado -kolację kupią pierogi, bo to się po prostu "samo robi". W głębi  duszy Adela nie  była  wcale  zachwycona, że przyjdzie Arek, ale jakby na  to nie  spojrzeć był to  właściwie przyjaciel Emila, więc zrobiła dobrą  minę do kiepskiej  gry i spytała tylko czy będzie  sam czy też może z Ireną. No z tego co  mówił to raczej będzie  sam.  Maleństwo,  a możesz  mi powiedzieć o co się posprzeczałyście z Ireną?

Kochany, myśmy się nie posprzeczały, ale może jestem zacofana, a może nieobyta towarzysko,  ale nie prowadzę dyskusji z osobami postronnymi na temat moich przeżyć intymnych. Mogę o tym rozmawiać albo z tobą albo ewentualnie z moim  lekarzem. Po prostu powiedziałam jej, że są tematy, których nie roztrząsam nawet  z bardzo bliskimi koleżankami czy też przyjaciółkami. 

Zresztą tak naprawdę to nie mam  żadnej tzw. przyjaciółki, bo nie odczuwam takiej potrzeby. Może dlatego, że Helena  mnie dobrze rozumiała i miała  ze mną  świetny kontakt,  wiedziała przecież o Kamilu. I to Irkę zapewne  siekło, że nie  chciałam o  tym rozmawiać. Może  zapytaj  się Arka o co się Irena  obraziła. Bo jeśli się obraziła  z tego powodu, to jest po prostu debilką. Jej  się pewnie  wydaje, że skoro wy się od kilkunastu lat przyjaźnicie to ona jest twoją i moją przyjaciółką tak zwanie "z  automatu". No a nie jest- przynajmniej dla mnie. Lubię Arka i cenię, ale jemu też nie będę się zwierzać. Mogę mu powiedzieć o tym co czuję gdy coś czytam, czy też oglądam, ale na pewno nie porozmawiam z nim o swoich orgazmach, chociaż niewątpliwie jest twoim przyjacielem.

Maleństwo kochane, masz w stu procentach rację - ja z Arkiem też nie dyskutuję na takie tematy.To przecież tylko nasza wewnętrzna  sprawa. No ciekawe co mi Arek powie.

Punktualnie o godzinie 18,00 zadźwięczała melodyjka dzwonka- drzwi otworzył Emil. W progu stanął Arek z koszem kwiaciarnianych kwiatów. Emil spojrzał na Arka i zapytał:  stary, coś ci  się chyba pomyliło, dziś zwyczajny dzień, żadne imieniny lub urodziny w tej rodzinie. Arek wcisnął kosz  z kwiatami w ręce  Emila i powiedział- to nie  dla ciebie - potrzymaj, bo muszę zdjąć kurtkę i buty. Mokro, zaczęło padać, włożę kapcie gościnne. Dawaj kwiaty, gdzie jest Adelka?  W kuchni. 

Arek , trzymając przed  sobą kwiaty "wparował" dziarsko do  kuchni. Na jego widok Adelę na moment "zatkało", otworzyła usta by coś powiedzieć, ale Arek był szybszy- przyszedłem cię przeprosić za  zachowanie Ireny. Wreszcie udało mi się z niej wydusić jak to wszystko naprawdę wyglądało. Wybacz, twoja i Emila przyjaźń jest dla mnie cenna, a właściwie to bezcenna. Zapewniono mnie  w kwiaciarni, że te storczyki, chociaż nie są w doniczce to długo będą stały bo są w jakiejś "odżywce dla kwiatków". Więc ile  razy na nie rzucisz okiem tyle razy przypomną ci, że cię przepraszam.

Prześliczne są te storczyki, jeszcze takich nie widziałam, ale wiesz,  mnie wystarcza twoje "przepraszam." Ja po prostu nie mam  zwyczaju omawiać swoich intymnych spraw na forum publicum, choć jak widzę to ostatnio jest taki trend. A może po prostu jestem nieco zacofana i staromodna.

Chodźcie chłopcy do pokoju, kuchnia nie jest dobrym miejscem dla kwiatków. Za plecami Arka Emil  uniósł w górę kciuk , a potem wziął kosz  z kwiatami mówiąc - storczyki zawsze mnie  zadziwiają, wyglądają jakby miały płatki zrobione z wosku, który potem ktoś pracowicie malował. I pomyśleć, że do dziś rosną w dżungli, gdzie  w końcu to tylko zwierzęta je oglądają.

Mikrofalówka "zapiszczała" i Emil  razem z Arkiem zrobili w tył zwrot i wrócili do kuchni. Strasznie długo ich nie było, ale Adela spokojnie siedziała wpatrując  się w storczyki. Cieszyła  się, że ewentualny rozdźwięk pomiędzy Emilem  a Arkiem został zażegnany a ponadto Arek załatwił to  wszystko z klasą. Gdy wreszcie przynieśli pierogi i "materiał na  surówki" zaczęli rozmawiać na temat problemów z meblowaniem nowego mieszkania  Arka. Projekt kuchni już zaczął się przeradzać w konkrety, bo został oparty na gotowych meblach, które pomału "zjeżdżały pod  wskazany adres". Podobnie jak w mieszkaniu Emila i Adeli było wygospodarowane miejsce do konsumpcji, ale nie na cztery osoby ale tylko na  dwie i to w stylu "barowym". Pokój - magazyn już funkcjonował i Arek był z niego bardzo zadowolony. 

Arek zaczął "pracować" nad przeniesieniem Ireny do innego sądu, by pracowała w lewobrzeżnej Warszawie. Zdaniem Arka mogłaby natychmiast przenieść  się do Hipoteki, no ale zdaniem Ireny to była nudna  praca.  Chwilami to mam ochotę ją walnąć w  łeb - stwierdził - to co robi teraz  to też  nic  ciekawego. Proponowałem, żeby poszła  na studia na prawo administracyjne, ale ona  nie chce. Bo po nim to może w  wielu innych niż  sąd miejscach  pracować. Ale  nie, "nie będzie  się uczyć na starość". 

Na  szczęście jestem wreszcie uwolniony od martwienia  się o mamę - dobrze  sobie radzi i nawet całkiem przytomnie odpowiada gdy do niej przyjeżdżam. Będzie tam mieszkać aż do samego końca. I trzeba  przyznać, że jest naprawdę zadbana, wszystkie ubrania czyściutkie, zawsze uczesana i szalenie zadowolona, że "to sanatorium jest w takim ładnym  miejscu i kościółek nawet jest". Jeżdżę do niej  sam, bez Ireny, żebym nie był zmuszony do powtarzania 150 razy na  godzinę, że "ta pani to  moja  żona" i żeby  nie  słyszeć, "jak to  dobrze, że się jednak zeszliście". Po jednej takiej  wizycie musiałem tłumaczyć Irenie przez  trzy  dni, że matka ma już demencję i ja nic na to nie poradzę, że chwilami plecie od  rzeczy. I że Irenę kojarzy jako tę żonę,  z którą się rozszedłem. Chwilami  zastanawiam  się, która z nich ma większego  fioła. A wychodzi na to, że ja nie jestem całkiem zdrowy  na umyśle.

No, masz lekkiego fioła, ale nie  większego niż każdy z nas - zaśmiał się Emil. Ja mam świra na punkcie Adeli, ale mi  z tym dobrze. No masz - przytaknął Arek- ale mnie to jakoś nie  dziwi. Gdyby nie fakt, że jesteś moim  przyjacielem to bym wychodził ze skóry żeby ją poderwać, choć pod  względem wizualnym wcale  a wcale nie jest w moim typie.  Wolę większe kobiety, przy których na pierwszy rzut oka  nie muszę się zastanawiać czy aby jest pełnoletnia. Adelka zawsze  wygląda jak szesnastolatka - dopóki się nie  zacznie z nią rozmawiać - bo potem to już tylko się człowiek stara nie wypaść na kompletnego idiotę- stwierdził Arek.

Adela spojrzała na niego i powiedziała - Arek-  już przeprosiłeś, przeprosiny przyjęte,  więc nie podlizuj  się!  Sama wiem jaka jestem i na co mnie  stać. I wiesz równie  dobrze jak ja, że aby którąś poderwać to ona musi tego chcieć, męskie chęci to za mało. Lubię cię i cenię i wiem, że tak naprawdę to jesteś bardzo wrażliwym i dość nieśmiałym mężczyzną, co jest zastanawiające w zestawieniu z twoim zawodem.  Ale wiem z opinii innych, że dobry jesteś w tym co robisz zawodowo, więc wszystko jest w porządku.  Temat Irena kontra Adela uważam za zamknięty. Powiedz  mi lepiej kiedy się tu sprowadzicie, bo tylko patrzeć jak się pogoda pogorszy, a przeprowadzka  w czasie kiepskiej pogody miła nie jest. 

Mam nadzieję,  że za dwa tygodnie- nie bierzemy mebli z Saskiej Kępy. Meble zamówiłem razem z montażem, nie jestem miłośnikiem składania mebli i użerania się gdy coś nie pasuje. Irena wybrała meble, bo mnie dość obojętna jest ich uroda - mają być przydatne, nie muszą  być piękne. I nie chciałem mebli ciemnych na  wysoki  połysk ani takich jak z cepelii, czyli "sosna- naturelle". Od  razu zamówiliśmy firanki, zasłony.Będzie to wszystko jechało spod Krakowa. I zamówiłem też szafy do piwnicy - też u nich.

Szafy to oni zrobią na wymiar, zresztą te meble też niektóre były zmniejszane lub powiększane. Tę firmę doradził mi ten, który zaprojektował kuchnię i mam  nadzieję, że się nigdzie w  wymiarach nie machnął i wszystko dobrze wymierzył. Chcieli jechać nocą, by tu być bladym świtem, ale załatwiłem im nocleg u znajomego w Raszynie - on ma  duży ogrodzony teren, więc tam spokojnie będzie meblówka stała. Przejadą trasę w dzień, zanocują w Raszynie, ja też tam będę i rano przeholuję ich na Ursynów. 

A ten kuzyn Ireny co kupił tę chałupę w Piasecznie z lekka klnie, bo mu kilka  razy oczyszczalnią zaleciało, ale Irena go zaraz obrugała, że widziały gały co  brały. Poza tym sam słyszałem jak mu mówiła, że czasami zalatuje tu woń z oczyszczalni ścieków,  ale ona ma być przerobiona, by zmniejszyć jej uciążliwość i  gość wtedy  stwierdził, że przecież nie on  tu będzie  mieszkać tylko , jak to określił  " siła  robocza zza Buga". Więc albo za  dużo chciał za wynajęcie i zabużańska siła robocza przestała  się interesować wynajęciem u niego  mieszkania  albo chciał dla  siebie, tylko nie  chciał by Irka o  tym wiedziała.

Coś Wam powiem - chwilami zastanawiam się po jakie licho ja się ożeniłem z Ireną. Dobrze, że chociaż nie zniosłem jeszcze rozdzielności majątkowej, a już niewiele brakowało bym ją zniósł. To samo co mam ( w sensie korzyści) to mógłbym  mieć i na przychodne a znacznie  rzadziej bym  się denerwował. Chyba muszę zacząć  się leczyć u psychiatry. Ja  wiem, że ze mną trudno czasem wytrzymać, ale z nią jeszcze trudniej- przynajmniej  mnie. Ona miewa przebłyski trzeźwego myślenia, niestety ostatnio coraz rzadziej.

Arek - czy ty słyszysz co ty w tej chwili mówisz?- zapytała Adela. Z tego co się orientuję to znasz Irenę bardzo wiele lat, to nie jest jakaś nowa znajoma. Wiem, że co jakiś czas się schodzicie i rozchodzicie. Przy świadkach, czyli przy nas oświadczyłeś się jej, mówiąc, że ją kochasz. I co? Już twoja miłość poszła  się paść gdzieś na  łąkę?  Chyba jednak potrzebna ci jest jakaś konsultacja psychologa, jesteś mało stabilny psychicznie.  Za to ona jest stabilnie  głupia- stwierdził Arek. A mnie jej głupota poraża, przeraża i doprowadza do szału. To taki dziwny syndrom - bez  siebie   źle, ze sobą jeszcze  gorzej. Pozazdrościłem wam - bo patrząc się na was widzę,  że jesteście tak zwyczajnie, normalnie szczęśliwi. Emil zakochany wciąż w tobie od czubka  dużego palca u  nogi po końcówki włosów, ty go otaczasz swą miłością, patrzysz na niego jak na ósmy  cud  świata, wszystko uzgadniacie, omawiacie a etap początkowej fascynacji już dawno  za wami.

                                                                       c.d.n.