niedziela, 28 sierpnia 2022

Trudny wybór -94

 Wezwanie na  kolejne  badanie USG przypadło na 32 tydzień  ciąży, poproszono by Adela była na czczo to od razu pobiorą jej krew do badań. Wymieniono z tej okazji  tyle pozycji, że Adela  stwierdziła, że  chyba jej  z pół litra  krwi utoczą. 

Badanie znów  było na  aparaturze diagnostyki prenatalnej, dziecinę  znów mierzono w  wielu  miejscach, znów sprawdzano prawidłowości jej budowy, oceniano stan  łożyska, ilość płynu owodniowego, zmierzono  przepływ krwi w tętnicy pępowinowej, oceniono mózg, mierzono móżdżek, sprawdzano  serce, nadnercze, nerki, wątrobę, jelito  cienkie i grube, kręgosłup, sprawdzano czy nie jest  zbyt mała jak na 32 tydzień. Dziecina tym razem  leżała  już główką  w dół i jak  się  śmiał lekarz- sprawdzała czy kręgosłup Adeli ma prawidłową budowę. Razem z lekarzem oglądał dziecię  również Emil, a jego mina  była  z gatunku: "muszę  chyba iść  do okulisty, bo nie  widzę to co słyszę". 

Nooo, grzeczna ta  pana córeczka, już  się ustawia do wyjścia - powiedział na  zakończenie badania lekarz. Tylko nie  chce nam buźki pokazać i pokazuje plecki. To dziedziczne  chyba- powiedział Emil- bo moja  żona nie lubi  się fotografować. Lekarz uśmiechnął się i  powiedział- nie jest to wykluczone. Ciągle  nie wiemy zbyt dokładnie co te maleństwa przeżywają, ale są na świecie ośrodki badające i obserwujące takie  maleństwa od pierwszych minut ich przyjścia na świat. Tak naprawdę to każde zdrowe, normalnie  rozwijające się dziecko to mały geniusz. 

Jak na  razie nadal jest wszystko w najlepszym porządku, więc  myślę, że zobaczymy  się w 38 tygodniu, czyli tak mniej  więcej na  samym początku sierpnia. Ale pani to jakoś mało przybrała na  wadze, proszę  się tylko nie odchudzać- nie  wolno! Może i mało przybrałam,  ale biustonosz to  musiałam już kupić większy, nie tylko mi piersi przybrały, obwód pod  biustem również. A tak ogólnie  nie utyłam, bo sporo jednak chodzę, nawet mój  szef mnie  wygania  bym spacerowała po biurze. No i ograniczyłam słodycze. 

To chwała  szefowi- ma pani mądrego szefa! Nie  mniej proszę się dokładnie obserwować i jakby coś  się pani  wydawało dziwne to proszę do mnie  dzwonić, mam panią wpisaną do swojej komórki. I proszę wysokie szpilki zamienić na  tak zwane półszpilki, żeby potem nie  nawalał pani kręgosłup. Pije  pani mleko? Nie, nienawidzę mleka, jem jogurt. No to bardzo  dobrze, jest  zdrowszy. Pamięta  pani - nie jeść serów pleśniowych, surowego mięsa. Wiem, czytałam i pamiętam. A jajecznicę wysmażam na  sztywno, albo jem jajka  w sałatkach. I właściwie  to nie jem ostatnio   w restauracjach. To bardzo  dobry  zwyczaj, proszę tak trzymać.

No to spotykamy się na początku sierpnia. Już możecie państwo rozejrzeć  się za wózkiem bo zaraz po szpitalu będzie  dziecię mogło spacerować. Dobrze  mają te  dzieciaczki, które  rodzą  się w ciepłych miesiącach  roku.

Gdy wyszli z przychodni Emil powiedział - naprawdę jestem pełen  podziwu dla tego człowieka, że on  rozróżniał te  wszystkie części dziecka, o których mówił. Wytrzeszczałem oczy i nic  z tego nie  widziałem. Co prawda gdy mi palcem pokazał serduszko no to widziałem, że to coś się rytmicznie  rusza.

Jak to teraz mówią młodzi - "pełen  szacun"  dla tego  człowieka. A dotarło do ciebie, że możemy już kupić wózek? Dotarło, nie  cierpię na  niedosłuch. Muszę się poradzić  Stasi co i  w jakiej ilości kupić. Ona ma już doświadczenie w tej  dziedzinie. Czy ty teraz jedziesz  do pracy? A skądże, teoretycznie jestem dziś w PKN. A ja  to nawet  nie  wiem, gdzie  dziś jestem, bo mi szef powiedział, że on  to załatwi. Ale  muszę  do niego pchnąć  wiadomość, że jest  wszyściutko w porządku i z dzieckiem i ze mną i że lekarz zachwycony, że mam takiego mądrego i życzliwego  szefa. Do Stasi i Arka też pchnę wiadomość.  No to zjemy niespiesznie śniadanie  i po śniadaniu możemy podejść do tego  sklepu, który jest blisko nas. I możemy podejrzeć na necie  trochę wyposażenia  dla  maluszków. A w tym sklepie  to można  również niektóre rzeczy wypożyczyć, np. foteliki samochodowe  dla dzieci. 

I wiesz - doszłam  do  wniosku, że to jednak ja  muszę pogwarzyć z Arkiem- wszak Stasia jest  moją koleżanką, nie  twoją, więc właściwie  nic  dziwnego, że w pewnym  sensie  zadbam o jej spokój. Emil popatrzył na nią i powiedział - mam nadzieję, że go nie  stłuczesz na kwaśne  jabłko, jest jednak sporo większy od  ciebie i wymagałoby to dużego wysiłku.  No co ty, ja mu tylko mogę słownie dokopać, ale raczej tego  nie zrobię, lubię go.

Po poinformowaniu "połowy świata" i rodziców, że  wszystko z dzieciną i Adelą jest  w porządku, oboje  niespiesznie   zjedli  śniadanie przygotowane przez Emila. Potem poszli do sklepu z używanymi akcesoriami dla  maluszków. Po rozmowie  z  całkiem  sympatyczną właścicielką  sklepu pojechali do branżowego  sklepu obejrzeć wózki z  serii 3 w jednym, czyli  wózek głęboki, zamieniany  później w  spacerówkę oraz  fotelik samochodowy dla  maluszka o wadze 0- 13 kg.  Wybrali model wózka posiadający aluminiowy lekki stelaż i dobrze  się składający i  dostosowany do niego fotelik będący jednocześnie  nosidłem o wadze tylko 3,15 kg. Większość  fotelików waży nieco ponad 5 kg, a gdy do tego doda się wagę  dziecka, to niesienie dzieciaczka w foteliku do i  z  samochodu może być niezłą udręką. Do tego kupili szwedzkiej produkcji leciutką, składaną wanienkę wraz  ze składanym stelażem i  wkładką dla noworodka, zamówili komódkę, której blat  był jednocześnie przewijakiem i która  posiadała cztery pojemne szuflady i  dwie szafki z półkami. Złożona wanienka i złożony stojak bez trudu będą mieściły się w ich niewielkiej łazience. W tej wanience kąpać  się mogło dziecko do czterech lat. No i można  było ją zabrać  ze sobą na każdy urlop.   Dno było antypoślizgowe a wbudowany w dno  korek miał czujnik temperatury.W sklepie  z wózkami zgłosili zapotrzebowanie na montera bazy do fotelika, który miał być zamontowany na tylnym siedzeniu tyłem do kierunku jazdy. Fotelik  miał również "budkę", żeby osłonić  dziecko przed słońcem. Bo fotelik można   też montować na ten sam  stelaż co głęboki wózek i  spacerówkę. To bardzo praktyczne- stwierdziła  Adela.

Wózek się obojgu bardzo podobał, miał całą masę dodatkowych akcesoriów, między innymi moskitierę, wentylację "budki", osłonę przeciwdeszczową, uchwyt na kubek do kawy, co niemal uwiodło Emila, ocieplacz- mufkę na ręce pchającego  wózek, okrycie  na nóżki do obu wózków, kosz na  zakupy i całkiem  pojemną torbę na te  wszystkie  akcesoria  a wysokość uchwytu była  regulowana i jak sprawdził Emil był świetnie amortyzowany. Adeli nie podobała  się tylko jego cena, ale Emil stwierdził, że to przecież import, a jego zdaniem cena w euro wcale nie jest porażająca - jakby na to nie  spojrzeć to jest tu tyle "bajerów", że głowa mała no i to wszak są dwa wózki i fotelik. A fotelik znanego producenta  spełnia  wszystkie  wymogi bezpieczeństwa.  Poza  tym może jednak po tym pierwszym maluszku zdecydują  się na  następne dziecko, więc nastąpi amortyzacja sprzętu. 

Obejrzeli też katalog mebli dziecięcych, ale tak bardziej "dla  sportu". Zastanawiali  się przez  moment  nad "leżaczkiem-bujaczkiem", ale póki co  nie był to pilny zakup. Co do dziecięcych ciuszków to Adela chciała  wpierw omówić to ze Stasią. Emil na  nią popatrzył i powiedział - no ale  Stasia urodziła przecież chłopców, a nam się urodzi dziewusia! Adela dostała  ataku śmiechu. Gdy już  się uspokoiła powiedziała - zapewniam cię, że obie płcie  jednakowo sikają i kupkają w pieluchy i takie  same  są kaftaniki i  śpioszki i pampersy dla obu płci. Nie  miałeś dotąd kontaktu z malutkimi dziećmi i nawet nie wiesz, jak długo nie rozpoznasz  u takiego maluszka, nawet dwuletniego, jakiej jest płci, bo mu w pieluchy wszak  nie   zaglądasz. Dziewczynka mojej koleżanki była bardzo nieurodnym  dzieckiem i bardzo długo wielu osobom zdawało się, że to chłopiec. A wyrosła na bardzo ładną dziewczynę.

Gdy jechali do domu "dał  głos" Arek, więc Adela opowiedziała, że właśnie jadą  do domu, bo byli by  dziś zamówić wózek dla dziecka. No nie, ja chciałem wyposażyć waszą dziewuszkę w jakiś godny jej pojazd. Adela pocieszyła  go, że nie ma  problemu, dziecko w  domu to jak studnia bez  dna i zawsze wysysa pieniądze  z portfela. A co teraz będziecie robić? No przejedziemy przez L'Eclerca i zrobimy zakupy i będziemy w  domu, bo muszę znów coś zjeść. A mogę razem z Wami zrobić zakupy? Możesz. My tam dojedziemy pewnie za 15 minut. Arek, to jak zrobimy zakupy to pojedziemy do domu i coś fajnego sobie zrobimy do żarciuszka. I zobaczysz jaką limuzyną zamówiliśmy dla  małej i szwedzką składaną wanienkę wraz ze  stelażem. I jedną komodę.

No to popatrz- powiedziała Adela -  sam nam wchodzi w  ręce. Byłoby fajnie, gdyby jeszcze były tu kopytka. Emil zerknął na  zegarek - powinny jeszcze  być. Jeśli będą to kupimy też  schab wędzony i  zrobimy go na  gorąco do kopytek.  Oj tak, masz  bardzo  dobry  pomysł- ucieszyła  się Adela.

Ciekawa jestem kiedy dotrze ten wózek trzy  w jednym. I bardzo  dobrze, że odbiera  się przesyłkę w sklepie, bo wtedy przy  nich się sprawdzi czy jest wszystko to  co być powinno. Ciekawa jestem czy tę "bazę" do fotelika  można zamontować wcześniej. I mam nadzieję, że potem dopinanie  do niej fotelika z dzieckiem nie  będzie upiornym przedsięwzięciem. Może  szkoda, że fotelik nie jest w takim  samym kolorze co obydwa wózki. Ale może i lepiej, nie będzie tak atrakcyjny. Najbardziej mi się spodobało, że jest ta  moskitiera do obu wózków i to, że można wpuścić powietrze dzieciaczkowi pod budkę. I że ma regulowany zagłówek. Podoba  mi się ten wózek. I mam nadzieję, że kolor w naturze  będzie taki sam.

Bardzo mi się podoba ta  komoda z  blatem do przewijania i szufladami. I niemal zakochałam się w tej składanej wanience, jest świetna! Oj, niedobrze,  niedobrze, zaśmiał się Emil. Zaczynają spadać  moje notowania u  ciebie - wyposażenie małej mnie  wygryzło. Ale mnie  też  się  to wszystko bardzo podoba. Co jeszcze musimy kupić?  Ooooo, jeszcze sporo - ciuszki, kocyki, powijak, podsłuch do zainstalowania  u dziecka, pampersy noworodkowe i następne, butelki , smoczki, podgrzewacz.  I wiesz co? trzeba imię  dla niej wybrać. I wiesz, nigdzie  nie  sprzedają imion.

Pod  market zajechali  niemal w tej samej chwili co  Arek. Szybko zrobili zakupy, były kopytka, był też wędzony  schab, niemal kłusem przemierzyli "halę sprzedażową" i ruszyli do  mieszkania. Arek   zaparkował przy ulicy, Adela powiedziała, żeby wziął do ich  mieszkania i  swoje  zakupy, to poleżą grzecznie w  lodówce. W związku  z tym Arek poniósł wszystkie  zakupy a Adela  potuptała na swoich półszpilkach za nim, dzierżąc w ręce tylko prasę.

Aleśmy nakupowali- powiedział Arek. Adela wzruszyła  ramionkami - my bardzo mało, ty wykupiłeś połowę marketu. Te twoje słoiki są po prostu  ciężkie, a w  samym "Kredensie" kupiłeś cztery, widziałam. To wszystko waży. Gdyby nie to, że nie  wolno mi dźwigać, to  bym ci pomogła. No masz rację,  ale musiałem  trochę  słoików  kupić. Bo może w sobotę uda mi  się namówić  Stasię  by przyjechała z  chłopcami, to znaczy  ja po nich  pojadę. Jeśli będzie  pogoda to pojedziemy do ZOO. Dobry pomysł, dzieci  lubią bywać w  ZOO- pochwaliła  Adela.

Arek, powiedz mi prawdę, dlaczego tyś  się ożenił z Ireną?  Nic  do siebie  nie czujecie, więc po co to było? Powiem ci w mieszkaniu- nie na  schodach. Gdy weszli powiedział - bo ona potrzebowała tego. Nie rozumiem - możesz powiedzieć jaśniej? No potrzebowała tego, żeby być mężatką by dostać spadek po swym porąbanym ojcu. Małżeństwo, jej stan  cywilny, był dla niego ważny. Przepisał na  nią to co miał przepisać i szczęśliwie zmarł. W chwili śmierci jego i  w chwili otwierania  testamentu Irena była mężatką. Nie  musiała  mówić od jak dawna, wcześniej widywali mnie jej krewni  z nią.  Spadek dostała i  zgodnie z umową złożyła pozew rozwodowy. W piątek mamy rozprawę. Tylko niepotrzebnie  się wygłupiła  z treścią pozwu. Już dawno jej obiecałem, że w razie czego to się z nią ożenię i  szybko się rozejdziemy. Bo wiesz Adelko, ona  naprawdę jest nie za mądra, choć dość sprytna.  A czemu nam nakłamałeś robiąc takie przedstawienie? Bo liczyłem  się  z tym, że w testamencie może  być jakieś  zastrzeżenie, że  ów mąż musi być przy otwieraniu testamentu, a może musi przedtem być z nią u notariusza i równie  dobrze mogli być potrzebni przyjaciele męża jako świadkowie.  A jak stajesz u  notariusza to ci dowód osobisty  sprawdzają. Nie kocham jej, nigdy nie kochałem, ale kilka razy mi pomogła i w pewnym  sensie  byłem jej dłużnikiem. Nie  chcę cię wciągać w szczegóły- ani ciekawe, ani miłe i już nieistotne. 

A masz pewność, że jutro dostaniesz  rozwód? Że w ostatniej chwili  nie wpadnie  na pomysł by jednak pozostać  twą żoną? Nie  wpadnie, jest bardzo zakochana w dwóch rzeczach- w  spadku po tatusiu bo to olbrzymi kawał gruntu i w facecie, który od lat tym zarządza. To dobrze prosperujące gospodarstwo ogrodnicze. Twierdzi,  a może ma  tylko nadzieję, że on się  z nią ożeni, bo bardzo by  chciał zostać współwłaścicielem tegoż gospodarstwa. Uprzedzałem ją, że może jej to na  zdrowie nie wyjść, ale ona- jak zawsze - wie lepiej. Poza tym mam wrażenie, że już go zna od  strony łóżka.

Cholera - dobrze czułam, że w tym wszystkim jest jakieś  drugie  dno.W tej  chwili do  domu wszedł Emil i powiedział - a co tak spiskujecie w przedpokoju, ktoś jest w pokoju lub kuchni?  Arek uśmiechnął się krzywo - nie  spiskujemy, powiedziałem jej tylko dlaczego  się ożeniłem z Ireną. A jutro mam sprawę, już o 9 rano. Adelka  marnuje  się w tych patentach, powinna pracować  w dochodzeniówce. Mylisz  się Arek, w patentach cały czas jest praca niczym w dochodzeniówce, tylko obiekty inne- stwierdził Emil. Chodź stary  do kuchni, zrobimy jakieś męskie  żarciuszko, Adelka takie  lubi. Maleństwo, a ty idź chwilę poleżeć. Ogórki chcesz w plasterki czy w kawałki?  W kawałki.

                                                                            c.d.n.