środa, 28 grudnia 2022

Lek na wszystko?- 32

 Gdy tydzień później Teresa wraz z "przyległościami" przyjechała do "posiadłości" Franka rzuciła  się w jej oczy nowość - na podwórku była utworzona Kuchnia Letnia. Kuchnia Letnia  a dookoła jeszcze  zima. Głównym jej elementem był stary piec kuchenny, w którym aktualnie palił  się ogień, a na jednym z dwóch palenisk stał oryginalny gliniany garnek tadżine, w którym już od  samego rana, na małym ogniu piekły się części kurczaka z dużą ilością warzyw i , z uwagi na Teresę, łagodnych przypraw. Kuchnia była z trzech stron obudowana  cegłami, chroniącymi ją przed  wzrokiem sąsiadów  i miała żaluzjowy dach, teraz opuszczony. 

A skąd ty wytrzasnąłeś ten piec? - dziwiła  się Alina- nie miałam pojęcia, że jeszcze gdzieś można takie piece kupić. Naprawdę cię ten piec  dziwi? - przecież stał cały czas w jednym z tych pomieszczeń na parterze. Był tylko trochę zakurzony, ale poza tym "cały i zdrowy". Ja mu tylko nogi skróciłem i palę w nim tylko drewnem, nie węglem. Nawet kominiarze  nie  mieli do niego żadnych zastrzeżeń, bo jak widzisz, stoi na gresie. Ściany tej kuchni to cegła, żaluzja metalowa. Nic łatwopalnego tu nie ma. Drewno jest przechowywane na zewnątrz. 

Marokańskie danie wszystkim bardzo  smakowało - mięso było mięciutkie i aromatyczne, no ale nic dziwnego, dusiło  się na ogniu wiele godzin. Ponieważ jak na zwykłe dla małego dziecka warunki było  jednak sporo osób, Teresa stwierdziła, że będzie karmić dziecko w kuchni, a nie  w salonie, żeby nikogo nie krępować, ale Franek zaprotestował i powiedział, że przecież na górze  są jeszcze trzy pokoje, więc będzie na pewno Teresie wygodniej i  swobodniej posiedzieć z dzieckiem w jego gabinecie, bo tam jest wygodny fotel. W związku  z tym wózek wraz  z dzieckiem został wniesiony na piętro, Franek szybko przystosował swoje biurko na "przewijak", kładąc na nim grubo złożony miękki koc i frotowe prześcieradło.

Teresę i Kazika aż niemal przytkało z wrażenia i Teresa powiedziała - jesteś Franiu niesamowity- mogłam małego przewinąć w  wózku - aż mi głupio, że ci narobiłam kłopotu. Ależ to żaden kłopot, dla mnie frajda, bo ten mały  człowieczek jest prześliczny. To niesamowite, że kiedyś każdy z nas był takim maleństwem. A poza tym to jestem twoim dłużnikiem, ale opowiem ci gdy już mały zje. 

Stary, możesz mówić teraz- stwierdził Kazik - mówisz cicho, a to małemu w jedzeniu nie przeszkadza. A ja pójdę na dół, żeby zaraz komuś  się nie  zachciało przyjść na górę do nas.  Masz spokojnie pół godziny. Pogłaskał synka po główce, cmoknął w policzek Teresę i wyszedł. Fajnego masz męża- powiedział z uśmiechem  Franek. No fakt- stwierdziła Teresa. No to mów co się urodziło. 

Franek głębiej odetchnął i powiedział - po pierwsze, to zmieniam pracę. I to w bardzo dla mnie korzystny sposób - to będzie przeniesienie służbowe do ministerstwa. Dobrze jest mieć w kilku miejscach przyjaciół. Oczywiście nie do naszego przechodzę, bo naszego właściwie już nie ma. Masz dobrego informatora. Druga wiadomość - nie złapałem kontaktu  Ismeną. Zupełnie jakby mi  się tylko przyśniła. Owszem, jest lekarz o tym nazwisku, ale to facet. Nie ma jej w żadnych wykazach lekarzy. Masz dobrą sygnalizację świetlną w głowie. CHZety - część się sprywatyzuje, część będzie spółkami i wejdą na Giełdę Papierów Wartościowych. Ja za miesiąc przechodzę. Jak to miło, że nasza centrala mikroskopijna i bez pracy nie zostanie  nagle 1000 osób, tylko poniżej 200. Gdy skończy ci się urlop wychowawczy, a praca tam będzie miała jakiś sens - to ściągnę cię do pracy. Wiesz, ta transformacja to bardzo bolesna sprawa, ale to trochę jak w medycynie - pewnych chorób nie uleczysz bez interwencji chirurgicznej. Ciekawy jestem czy gdybym teraz pojechał służbowo do Maroka spotkałbym się z Ismeną- o ile naprawdę tak miała na imię. No ale jak na razie nigdzie nie jadę. Nawet nie masz pojęcia, jak to dobrze, że to czerwone światełko zapaliło się u ciebie i że mi to wszystko powiedziałaś. Nie wykluczam, że ten kontrahent i owa Ismena są z tej  samej parafii. Aż zazdroszczę twemu maleństwu - jeszcze sporo przed nim lat bez problemów. 

No właśnie - coś czuję, że spełni się ciche marzenie Kazika, by dziecko hodowało się w domu aż do chwili pójścia  do szkoły.  Bo nie wiadomo, czy po moim bezpłatnym wychowawczym znajdę jakąś sensowną pracę. Wiesz, Kazik jest w martwej ostatnio branży i kto wie czy nie będziemy w tych  nowych realiach zmuszeni emigrować.  Chyba powinnam się zacząć uczyć niemieckiego, bo nadal Kazik ma tam kontakty. Ale  sam na pewno tam nie pojedzie. Wtedy był po rozwodzie, chciał być jak najdalej od kraju. A teraz sam na pewno nie pojedzie - umarłby z tęsknoty za dzieckiem. Nie tylko za dzieckiem - dodał Franek - za tobą też. Jesteście ze sobą bardzo mocno związani.  Jak długo się znacie? 

Oj długo, długo, ale na początku każde z nas było z kim innym w  związku. Straciliśmy w sumie furę lat- dziesięć. Przyjaźniliśmy się, nie za bardzo sobie zdając sprawę z faktu, że to miłość. On to się dawno rozwiódł i wyjechał. Na szczęście dla mnie mój mąż mnie w spektakularny sposób zdradził, ktoś, kto go chciał "upupić" to wszystko udokumentował i przesłał do mnie. Kazik pomógł mi przez to wszystko przejść i dopiero wtedy do mnie dotarło, że kochałam go od  dawna. Wiesz, gdyby mnie zostawił to bym chyba umarła. Franek roześmiał się - on nie jest typem samobójcy- z tego co widzę to nie ma na to szans- ten facet umarłby bez ciebie. Ale moim  zdaniem to bardzo dobrze, że tak bardzo jesteście  ze sobą związani. Nie ukrywam - zazdroszczę wam tego, że się tak  dobraliście. Ja to jakoś nie mam szczęścia do kobiet. Jak na razie to same niewypały - nie wiem, może jestem zbyt stary i mocno niedzisiejszy? Bo lubię gdy kobieta jest kobietą a nie jakąś podróbą faceta. Jakoś nie mogę się zachwycić tym, że dźwigają ciężary, obtłukują sobie twarze na ringu. Taki widok napawa nie niesmakiem. I denerwuje  mnie, gdy mi kobieta  wyrywa z ręki młotek, bo ona przecież też potrafi wbić gwóźdź.

Teresa uśmiechnęła się - mnie to tylko nieco  dziwi i zastanawiam  się czasem czy one są w 100% kobietami, czy może jednak mają wrodzony nadmiar testosteronu. Wszak rządzą nami  hormony i  zaburzenia  w tej materii zawsze  były i na pewno będą. Z dotychczasowo męskich zajęć to nie da  się ukryć, że szalenie lubię jeździć samochodem, ale za nic w świecie nie kusi mnie branie udziału w jakichś wyścigach samochodowych. Lubię to "połykanie" kilometrów w trasie, daje mi to poczucie swobody, ale  nie mam nic przeciwko temu, żeby mnie ktoś woził - o ile nie jest gorszy w te klocki ode mnie. Bo nie  wszyscy faceci są dobrymi kierowcami. Nie jest to umiejętność związana z płcią - tylko głupi faceci tak uważają. A grzebanie w samochodowych bebechach to strasznie brudne zajęcie i choć umiem zmienić koło, to zawsze zostawiam to facetom, robiąc za słodką idiotkę. Umiem zmienić pasek klinowy, rozebrać i złożyć aparat zapłonowy, ale nie jest to moje ulubione zajęcie. A teraz, gdy komputery są w samochodzie to i faceci muszą jednak jechać do warsztatu. I wściekam  się gdy jadę do warsztatu, mówię co słyszę w trakcie jazdy a taki debil mi mówi, że powinnam sobie radio w samochodzie zainstalować, to nie będę słyszała "dziwnych dźwięków"- miałam wysypane łożysko, to taki bardzo charakterystyczny dźwięk. Nie lubię też sama myć na myjni - jeśli nie stać mnie na obsługę w myjni to znak że nie stać mnie na  samochód. 

Zobacz Franek - moje dziecko zaczyna łysieć - pierwsze włosiny mu się wycierają. Wszyscy patrząc się na niego zastanawiają się do kogo jest podobny, no to z reguły mówię, że nie do sąsiada, bo sąsiad jest blondynem. A drugi tekst - mówię, że jest podobny do siebie - trudno by w tym wieku dziecko było podobne do osoby dorosłej.

Przez waszego maluszka polubię niemowlaki - on jest bardzo grzecznym i spokojnym dzieckiem. Czy on umie płakać? - spytał Franek. Teresa uśmiechnęła  się - umie, umie,  ale jest zdrowy, na czas zawsze nakarmiony i sucho ma w pieluchach, więc nie płacze. Czasem za to się śmieje przez  sen i Krystian się wciąż zastanawia co się takiemu maleństwu śni, że się uśmiecha. Ale my się zawsze staramy uśmiechać gdy przy nim jesteśmy, więc nic  dziwnego w tym nie ma, bo dzieci uczą się wszystkiego przez naśladownictwo. O czym chyba większość rodziców nie wie - dziecko, jego zachowanie to kalka tego jak jest w domu. 

Franek - nie mów, że jesteś stary- jesteś raptem dwa lata starszy od Kazika. Mężczyźni dopiero po czterdziestce zaczynają  mieć ochotę na ojcostwo. I większość z nich przestaje wreszcie  mieć pstro w głowie. I tych, którzy w tym wieku zostają ojcami ponoć omija kryzys wieku średniego- wpierw robią  dziecko, a potem się wykazują jako dobrzy ojcowie. A ty nie wyglądasz na 42-latka. I mógłbyś ciut przytyć, straszna chudzina  z ciebie. 

Latem gram w tenisa, zimą w squasha, nie idzie utyć przy  tych grach - stwierdził Franek. Nie masz jakiejś przyjaciółki lub kuzynki, która  by chciała zmienić swój stan cywilny i chciała takiego chudego?  Teresa  roześmiała  się - przyjaciółkę mam - siedzi na dole i jest żoną mego szwagra. Ja to taka detalistka jestem - jeden mąż, jedna przyjaciółka. A przyjaźnimy się z Alinką od czasów licealnych. Ona też taka  zakochana w swoim jak ja. Jej "niedoszły" leciał na ten dom i ogród i gdy ojciec Aliny powiedział, że chcą sprzedać to  wszystko to  absztyfikant zniknął - nie był wcale zainteresowany  Aliną a tylko tym domem z ogrodem. A ile  się potem natłumaczyłam Alinie, że tak naprawdę to miała  szczęście, że facet zniknął z jej życia. Gorzej gdyby został i potem zatruł jej życie skoro tak naprawdę jej nie kochał. Kto wie jakby się takie małżeństwo skończyło. A tak to ma teraz bardzo porządnego faceta.  No właśnie - obie macie szczęście, bo oni obaj to porządni i mądrzy faceci- podsumował Franek.

Franek wpatrywał się w dziecko i w końcu powiedział - a będzie miał Aleks rodzeństwo? No nie wiem, to problematyczne. On urodzony cesarskim cięciem i tak na 80% drugie też ma taką szansę. A choć to poszło wszystko dobrze, to nie bardzo wiadomo jak może być z drugim porodem. My z Aliną jesteśmy jedynaczki i jakoś to całkiem lekko przeżyłyśmy. Za to zawsze miałyśmy sporo różnych ludzi obok siebie- pewnie właśnie dlatego, że byłyśmy same. Między Kazikiem a Krystianem jest pięć lat różnicy, ale jego mama była młodsza gdy rodziła Kazika - była po dwudziestce a nie po trzydziestce jak ja. Tak naprawdę to musiałabym urodzić drugie gdy Aleks będzie miał dwa lata. Nie bardzo to widzę,  Kazik też nie. Na szczęście to syn, więc jest "przedłużenie rodu"- jakby się kto pytał. Poza tym - trzeba wziąć pod uwagę fakt, że idą nieco trudniejsze czasy, może trzeba będzie się gdzieś przenieść to z jednym dzieckiem zawsze łatwiej.

No nie da się ukryć, że zasłona dymna w hasłach"wreszcie  koniec  z komuną", "wreszcie jesteśmy wolni" przysłania nagą  rzeczywistość - minione lata wiele pojęć przeinaczyły spychając ich prawdziwe znaczenie niemal  w niebyt lub zapomnienie. I teraz mało kto rozumie, że wolność oznacza również i samodzielność w dbałości o siebie, że skończyły się nieomal z dnia na dzień różne darmochy i opiekuńcza rola państwa - zobaczysz i usłyszysz dość prędko narzekania, że nie ma wczasów pracowniczych za grosze, że "prywaciarz"obrabowuje ludzi z pieniędzy. Teraz my, jako pośrednik między kontrahentem a specjalistą chętnym do podjęcia pracy odpadamy- teraz każdy może sam się "wyeksportować" i sam sobie negocjować warunki. Pokończą  się te nasze kontrakty i nowych już nie będziemy negocjować. Gdy my działaliśmy każdy narzekał, że musi płacić państwu 20% od swoich zarobków, ale pomimo tego haraczu wciąż nie brakowało chętnych do wyjazdu, bo jednak był to niezły zarobek. Już się kurs walutowy zmienił i za 100 dolarów nie przeżyjesz tutaj nawet bardzo skromnie całego miesiąca. A jednak tak było i to całkiem niedawno. Nie chcę być złym prorokiem, ale ci sami co dziś tak się zachwycają wolnością szybko zmienią front i suchej nitki nie zostawią na Wałęsie, Solidarności i dzisiejszych politykach. Bo z jednej strony to fajnie móc się swobodnie poruszać po świecie, ale  z drugiej strony to trzeba mieć za co się po nim poruszać. I sporo naszych rodaków wyjedzie z kraju. I zapewne będą to dobrzy specjaliści, znający języki inne niż rosyjski. Mam wrażenie, że to nie będzie sytuacja przejściowa, to na pewno długotrwały proces nas  czeka.

Wiesz co Franuś - najgorsze w tym wszystkim, że masz rację. Nie da się prześlizgnąć bezboleśnie z czasów pańszczyzny w kapitalizm i to w jego taką ostrą, wczesną formę- stwierdziła Teresa. To będzie trwało latami zapewne. I zapewne Aleks pozostanie  jedynakiem. Ja go teraz przewinę, bo się raczył obudzić, a ty bądź tak miły idź po Kazika. Wrócimy do pozostałych, bo  się poczują  dotknięci naszą "izolacją".

                                                           c.d.n.