poniedziałek, 2 maja 2022

Trudny wybór - 4

 Pierwszy  dzień pracy Adeli był czwartkiem. Na miejsce "zbiórki" przydreptała o 6,40, w dwie  minuty później do autokaru wszedł  Emil i zajął miejsce obok niej. Widziałem panią z okna kuchni gdy szła  pani koło spożywczego.  I jak się  pani  czuje?  

Jakoś się  czuję - dla  mnie to bardzo niechrześcijańska pora. Ostatnio zaczynałam pracę dopiero o  dziewiątej,  a dziś  budzik  ściągnął  mnie  z łóżka o piątej. Nawet  nie  bardzo  wiem  czy żyję.  Emil uśmiechnął się - sądząc po tym, że rozmawiamy, to na pewno  pani żyje. Tu wszyscy wsiadają pół żywi, za 5 minut wszyscy  będą  spali. Gorzej jest tylko wtedy, gdy autokar jest  w naprawie, bo trzeba   dojechać pociągiem i tam pokonać te  drobne dwa kilometry  z hakiem. Gdy byli  blisko  centrum  miasta Emil cichutko powiedział - proszę  się rozejrzeć po autokarze. Tylko  my dwoje  nie  śpimy. Adela rozejrzała  się - faktycznie -  wszyscy byli pogrążeni w drzemce. Gdy  autokar przystanął by zabrać  kolejnych pracowników niewiele  osób otworzyło oczy. Miejsc  siedzących  już nie było, nowo przybyli stali w przejściu pomiędzy rzędami foteli. Ciekawe - pomyślała- czy oni też  zasną? Boże, ten  autokar  wlecze się niemiłosiernie.  Jeszcze  dziś  rozejrzę  się w sprawie  kupna  samochodu. Może faktycznie wezmę  połowę forsy a drugą część spłacę  ratami. Muszę  to przemyśleć. Kupno  samochodu  nie zając,  nie ucieknie, wpierw  muszę  sprawdzić jak  mi się tu  będzie  pracowało.

Po przybyciu  na  miejsce Adela  wpierw  poszła do  sekretariatu - Kamil już  był.  No to świetnie, że pani jest - kadrowa też  już dojechała. Podobno  wszystko udało się jej wczoraj  załatwić, wiec  proszę wpierw odwiedzić  kadry i podpisać  angaż do działu patentowego. A potem dodał szeptem - kawę dla ciebie też  zrobiłem, postawię  ci na biurku w sekretariacie.

Fakt, że przez  pierwsze dni pracy siedziała  w sekretariacie  miał też jedną  dobrą  stronę - niemal wszyscy pracownicy zdążyli  ją poznać, bo placówka   zatrudniała poniżej 200 pracowników. Nieomal cały personel inżynierski był płci  męskiej - kobiety pracowały głównie  w  działach ekonomicznych. No cóż- od  dawna  było wiadomo, że politechnikę   wybierali i  kończyli  studia głównie mężczyźni. Po trzech  tygodniach wróciła  do pracy sekretarka. Była  zachwycona, że zastępowała ją "siła  fachowa", więc nie było  zaległości i bałaganu. A Adela wylądowała w pokoju razem z Emilem.

Na  "dzień dobry"  Emil  przepytał  się czy to ustawienie  biurek jej odpowiada, pochwalił  się, że na jej cześć zakupił  nawet elektryczny porcelanowy  czajnik, więc  będą  mogli sobie  robić  kawę kiedy im  się  zamarzy,  nie będą uzależnieni od czasu i  humoru  pani "uniwersalnej".  Zapytał się,  czy mogliby mówić  do siebie po imieniu, bo będą  ciągle  mieli mnóstwo spraw  do omawiania. Przepytał się, kiedy Adela  ma zamiar wziąć urlop, bo byłoby dobrze, by  nie  wzięli urlopu w jednym  czasie.  Poza tym w lipcu jest kurs w Urzędzie   Patentowym,  wiec  byłoby dobrze, gdyby  Adela mogła w nim uczestniczyć.

A jeżeli ta praca  się  Adeli spodoba,  może  aplikować  na rzecznika  patentowego i najlepiej  zrobić to jak  najszybciej, bo szykują się w tej  dziedzinie spore  zmiany i będzie  to droga przyjemność, o  czym jak na dziś niewiele osób  o tym wie. 

Ale ja mam jeszcze  rok do skończenia studiów i już powinnam  zacząć  myśleć o pracy  magisterskiej, raczej  nie pociągnę  jednocześnie  aplikacji na rzecznika i ostatniego  roku  studiów- taki tytan  pracy to ja  nie jestem.

Nie  wpadaj  w panikę, przepatrzę co z tematów  aplikacyjnych  mogło by być jednocześnie tematem pracy magisterskiej na wydziale prawa. A aplikacja  na rzecznika  patentowego będzie  niedługo trwała trzy lata - takie są plany. I będą  się tworzyły kancelarie  rzecznikowskie,  funkcjonujące tak  jak kancelarie adwokackie obecnie.

Emil "zanurkował" na  moment  w szafce swego  biurka - po chwili wynurzył się  stamtąd trzymając dwa duże  jabłka - wybierz, które ci się bardziej  podoba. To jabłka z sadu  mojego ojca - hodowane ekologicznie.  Dojrzewały do  samego końca na drzewie a nie były  zrywane  niedojrzałe.  Mam  problem  z tym  sadem - nie  wiem  czemu ojciec  go kupił. A teraz ojciec  chory, rokowanie co do  stanu jego zdrowia  kiepskie, tylko on  o tym  nie wie, sad już  dawno przepisany jest  na  mnie i mam z tym problem. Skończyłem wydział  elektryczny a nie sadownictwo. O  sadzie  wiem  tylko tyle, że rosną  tam drzewa owocowe. Jak ojciec  umrze to zwyczajnie   sprzedam  ten  sad, ale teraz to mam  tylko ból  głowy, bo  muszę  go tam  wozić.

Piękne  te  jabłka, to reneta  landsberska - a ty  mnie  kusisz  jabłkami   niczym  biblijny wąż Ewę. Lubię wszystkie  jabłka,  nawet te  współczesne, owocujące co rok  a nie  co dwa lata  jak te stare gatunki - stwierdziła Adela. Teraz  w  handlu nie  ma ani landsberskich ani prawdziwych malinówek, ani koksów.

Emil wpatrywał się  w nią ze  zdumieniem - o Boże, kobieto, ty się  znasz na jabłkach. A dla  mnie  jabłko to jabłko, jedne mi bardziej smakują, inne  mniej i tyle  tylko  wiem o jabłkach.

A co  z twoim ojcem, dlaczego  rokowania  kiepskie? Emil  skrzywił  się - ma  chłoniaka  i gdyby  nie  był takim uparciuchem i choć  trochę przestrzegał zaleceń lekarza , brał  regularnie  leki i  nie  palił to pewnie  byłoby  lepiej. No ale on  stwierdził, że już się  dość  "nażył", śmierć mu nie  straszna,  zresztą nawet  się  cieszy bo dołączy do mamy, która umarła  w ubiegłym  roku. Z drugiej  strony trochę go  rozumiem - został  sam,  bo  nie chce  się sprowadzić  do  mnie - mieszka  w  Milanówku. A ja  się tam  nie przeprowadzę- zbyt wiele  lat jeździłem  stamtąd  do Warszawy.

Ojej, to faktycznie  niewesoło. Taaaak,  z biegiem czasu  każdy  z nas  staje  się  sierotą - stwierdziła Adela. Chciałabym  się  ciebie poradzić w  pewnej  sprawie - chodzi  mi po głowie  kupno  samochodu. Sama  nie wiem, czy kupić na raty niedużą "nóweczkę" czy może coś używanego. No i chciałabym by to nie była jakaś  duża bryka, ale taki nieduży samochód,  np. renault twingo albo jakiś nieduży japoński suzuki lub może jakaś koreańska bryczka . I chciałabym od  razu  zapłacić  połowę  sumy,  a resztę  wziąć  na raty, tylko  nie wiem  czy tak można.

Emil  uśmiechnął  się - kupowanie  samochodu jest  bardzo  zbliżone  do kupowania  obuwia-  nie  zawsze w tym,  co się nam  podoba z zewnątrz  dobrze się  kierowca  czuje. Trzeba  wsiąść do środka "poprzymierzać" ustawienia, sprawdzić  jak  wszystko widzisz  z boku i jak z tyłu, najlepiej jeszcze odbyć jazdę próbną, potem przepytać  się o  system ratalny banku ,  z którym  dany dealer współpracuje - bo wiesz,  nie każdy bank jest przyjazny klientom. Moim  zdaniem  lepiej jest  jednak kupić  nowy  samochód, bo po prostu  łatwiej go  potem  sprzedać. Każdy  chętniej kupuje od  pierwszego użytkownika niż od kolejnego. A bardzo  ci ten samochód  potrzebny? A lubisz prowadzić? Często jeździsz?  Domyślam się, że ten  pomysł wpadł ci do głowy, gdy dowiedziałaś  się, że autokar często nawala.  Ale gdy nawali autokar, to połowa jego  stałych pasażerów ma  samochody i wtedy podwozimy  się wzajemnie swoimi  samochodami. Ja do pracy jeżdżę głównie autokarem, swoim  jadę tylko wtedy, gdy  wiem, że danego  dnia  muszę wyjechać wcześniej z pracy. Gdy autokar  nawali zawsze  zabieram ze sobą wtedy 3 osoby.  Jako mój współpracownik  zawsze masz wtedy u  mnie pierwszeństwo. Ale jeśli mimo tego masz   wewnętrzny  przymus  zakupu  samochodu - jasne, że ci  w tym pomogę.

A co do twoich studiów- codziennie masz  zajęcia i wcześnie  wychodzisz?  

Nie, nie  codziennie - wcześniej  wychodzę  tylko w piątki, bo zajęcia  mam od godziny 15,00. W trakcie  sesji czasem mam  egzamin  rano, ale na sesję  to  mi przysługuje jakiś urlop. Ostatnio jest o tyle  porządnie, że wcześniej dostaję  rozpiskę z terminami egzaminów.

No to na piątki coś wymyślimy, żebyś nie  musiała tu przyjeżdżać. Chciałbym  ci zadać bardzo niedyskretne pytanie ale....  Adela przerwała  mu - domyślam  się nawet jakie to pytanie, skoro mówisz, że  niedyskretne. Nie jestem mężatką, a na dziś to nawet  nie umiem  ci powiedzieć, czy mam kogoś czy też  nie. Wiem, to kretyńsko brzmi, ale sytuację mam dość  dziwną - bo nie jestem w stanie określić  swoich własnych  uczuć i muszę to spokojnie przemyśleć by kogoś nie skrzywdzić. Gdy zadasz  mi to pytanie  za tydzień - na 99% będę  wiedziała co  mam ci odpowiedzieć.  A ty możesz mi odpowiedzieć na to  pytanie, które  chciałeś  mi zadać? Wiem tylko, że nie jesteś  żonaty.

Emil uśmiechnął się - fakt, nie mam żony, nie mam też żadnej kobiety. Postanowiłem  nie rozmieniać  się na drobne. Kiedyś ci pewnie to wytłumaczę. Zrobić ci kawę  czy herbatę?

Zrób kawę, mam do niej coś  dobrego, ale to  nie  moje  dzieło, a  mojej  cioci. Na styku biurek postawiła talerzyk  z kruchymi ciastkami.  Emil patrzył na nie  z uśmiechem - znam te ciasteczka,  moja mama właśnie  takie robiła! są przepyszne! To pewnie  śmieszne,  ale jestem  skłonny potraktować to jak  jakiś znak od  mamy. Jesteś chyba  czarodziejką  - wpierw  potrafisz  nazwać jabłka z  sadu  mego ojca  a teraz częstujesz  mnie  ciasteczkami, które  robiła  moja  mama. To  niesamowite!  Adela roześmiała  się - z tego  co wiem, to one nawet  nie są pracochłonne,  tylko ja ich nigdy jeszcze  nie robiłam. W ogóle jestem antytalent kulinarny w dziedzinie  ciast. Gdy  czytam  przepis, w którym ktoś  chce  bym odważyła 18 dekagramów mąki to jest  więcej niż pewne, że tego  nie  zrobię. Dlaczego  akurat 18 a nie 20 deko?   Jeśli tylko ci smakują to zjadaj - jest  ich  więcej, tylko ten  talerzyk taki  malutki - wyciągnęła z szafki torebkę pełną  tych  ciastek.  No jasne, że zjem, bo jestem  zwyczajny  łakomczuch - chociaż dobrze  wiem, że nie  powinienem, bo się utuczyłem w tym Meksyku.

Utuczyłeś  się bo jadłeś  na okrągło fasolę i różne naleśniki- przecież oni prawie zawsze każdy  naleśnik smarują  warstwą  pasty   fasolowej a  dopiero  na to kładą  jakieś tam  mięsiwo lub ewentualnie  jakieś  warzywo czy też  rybę. Mam  koleżankę, której  pasją  są podróże  kulinarne i od  niej  wiem jak gotują  w Meksyku. Po każdej wycieczce robi  "posiad kulinarny" i pichci to co w innej  stronie  świata  jadła. A poza tym to wcale  się nie utuczyłeś,  nie  masz "ciąży pokarmowej" i przerośniętego podbródka. I nie  wyglądasz wcale  niczym  pączek w maśle! Ograniczysz  nieco węglowodany, zwiększysz podaż białka i  wszystko się  wyrówna. 

Zapisałem  się na  basen, będę chodził trzy razy  w tygodniu- pochwalił się. Oooo, to świetnie. Po basenie wrzucisz  na ruszt  tylko  białko, czyli  jajka lub mięso i jakieś   surowe warzywka i bardzo  szybko będziesz zadowolony  ze  swego  wyglądu.

                                                                     c.d.n.