Andrzej znów został zaproszony do Kliniki w Londynie, ale tym razem nie chciał wyjechać, bo musiałby opuścić rodzinę na pół roku. W trakcie rozmowy z londyńską kliniką powiedział, że on w żadnym wypadku nie wyjedzie na pół roku, ale byłoby dobrze, gdyby mógł im polecić swego kolegę po fachu- miał na myśli Henia- w związku z czym byłoby wskazane, by zaproszenie nie było imienne i podał kilka sformułowań określających cechy kandydata, które oczywiście pasowałyby "jak ulał" do Henia. Dobrze wiedział, że gdy to zaproszenie nadejdzie do kliniki, to szef "wpadnie w stupor" i zaraz pokaże je Andrzejowi, dziwiąc się, że nie jest imienne dla Andrzeja, a wtedy Andrzej wytłumaczy szefowi, żeby koniecznie wysłał Henia, bo klinice przyda się przecież drugi lekarz po takim półrocznym stażu w Londynie.
I wszystko było tak jak przewidział Andrzej - szef aż się "zapowietrzył" ze zdumienia, że zaproszenie nie jest imienne i zaraz wezwał do siebie Andrzeja dopytując się, czym podpadł w Londynie, że tym razem zaproszenie nie jest imienne. Andrzej spokojnie mu wytłumaczył, że niczym nie podpadł w Londynie, ale to świetnie, że zaproszenie nie jest imienne, a tylko określające jakie warunki ma spełniać kandydat na półroczne szkolenie, bo tym sposobem klinika może mieć drugiego, dobrze wyszkolonego chirurga i on, gdyby miał kogoś typować, to wytypowałby Henia, choć zdaje sobie sprawę z tego, że tym sposobem przez pół roku będzie pozbawiony "zmiennika", ale ma wrażenie, że uda mu się Henia kimś zastąpić, bo w sumie to cały zespół chirurgów należy do dobrych specjalistów. A " na dokładkę" to Henio zna perfect angielski z zakresu medycyny, bo uczył się angielskiego od przedszkola i sam z własnej inicjatywy zakupił sobie kilka mądrych książek z zakresu chirurgii miękkiej popełnionych właśnie w języku angielskim. No a poza tym fakt, że kolejny chirurg będzie się szkolił w Londynie uprzytomni młodszym, że warto się przykładać do pracy bo i oni z czasem mogą się załapać na szkolenie w którejś z zagranicznych klinik.
Szef od razu wezwał Henia, który przyszedł zmordowany po planowej operacji. Co Heniu kroiłeś, że jesteś tak padnięty?- spytał szef. Wtórną przepuklinę - niemal warknął Henio. Gdybym mógł to bym zamknął wszystkie siłownie lub zabronił podnoszenia w nich ciężarów. Nie wiem co ci ludzie mają we łbach - facet niecały rok temu miał operowaną przepuklinę, nie u nas i nawet nie w Warszawie i tamtejszy chirurg mu powiedział, że po operacji nadal będzie mógł korzystać z ćwiczeń w siłowni. No i oczywiście gdy wrócił na siłownię to nawet nie miauknął trenerowi, że miał niecały wcześniej operowaną przepuklinę. Na całe szczęście gdy pociągnął sztangę to szybko pojął, że wróciła "stara kontuzja" i jeszcze tego samego dnia był u lekarza, który go obmacał i dał mu skierowanie do szpitala i poradził facetowi by się rozejrzał za "komercyjnym" szpitalem, a że facet z Mokotowa to trafił do nas. Poprzestawiałem mu trochę mięśnie, tak jak robi to Andrzej i zapodałem, że musi sobie inną rozrywkę znaleźć i pożegnać się z siłownią na zawsze. A facet mi na to, że jeśli nie będzie chodził na siłownię to znów będzie miał nadwagę, bo będzie miał za niskie spalanie. Z pół godziny tłumaczyłem sierocie, że powinien zainwestować w dobrego dietetyka, co mu finansowo wyjdzie na remis tak jakby łaził na siłownię a będzie się odpowiednio odżywiał i nie będzie tył. Mam nadzieję, że zrozumiał, wszak nie spał, bo nie chciał spać podczas zabiegu.
No i bardzo dobrze, Heniu, powiedziałeś człowiekowi. A teraz posłuchaj - jest półroczny staż w Londynie i tym razem padło na ciebie - w pełni zasłużyłeś na takie szkolenie i mam nadzieję, że sporo wiedzy z tej okazji łykniesz. Mam nadzieję, że nie odmówisz i pojedziesz- zapodał szef. To ta sama klinika, w której był Andrzej. A od kiedy?- spytał Henio. No chyba nawet od zaraz, sądząc z tego listu. Mamy tylko uprzedzić ich z 5 dni wcześniej kiedy możesz tam dotrzeć. Bilety otwarte tam i z powrotem są w biurze LOT-u, odbierając je zrobisz sobie od razu rezerwację i podasz ją mojej sekretarce.
Henio chrząknął lekko, zerknął na Andrzeja i zapytał - a ty też lecisz do Londynu? Andrzej przecząco pokręcił głową - tym razem ty lecisz na całe pół roku. Szybko ci te pół roku minie, bo będziesz tam nieźle zaorany. W porównaniu z nimi to my tu mamy pełen luz i mało pacjentów. Musisz się zastanowić czy chcesz oddzielne mieszkanie czy może bardziej będzie cię urządzać mieszkanie w akademiku którejś tam uczelni medycznej, bo bez wątpienia jest bliżej kliniki i nie będziesz tracił wiele czasu na dojazdy. Cenne zwłaszcza gdy kończysz dyżur późnym wieczorem, bo raptem to 15 minut spacerkiem od kliniki. Ja, gdy byłem ostatnim razem, to wziąłem mieszkanie w mieście, bo wiedziałem, że najprawdopodobniej przylecą do mnie z kimś dzieciaki. A w tym ich akademiku to są naprawdę całkiem dobre warunki, tylko panienek nie ma jak przenocować, mogą być tylko do godziny 22,00.
Andrzej spojrzał na zegarek i powiedział - no to ja się gubię, bo za pół godziny przyjmuję w przychodni pacjentów, a muszę jeszcze coś zjeść. Jeśli coś cię jeszcze będzie Heniu dręczyć w związku z tym wyjazdem to "zakręć" do mnie ale tak najlepiej dopiero po ósmej wieczorem. Wtedy już dzieciaki są w łóżkach. Andrzej wyszedł, a szef dalej omawiał sprawę tego wyjazdu z Heniem. Na szczęście szef nie nadał tekstu, że jest zdziwiony faktem, że tym razem zaproszenie nie było imienne.
Wieczorem Andrzej bardzo długo rozmawiał z Heniem, który usiłował dociec komu zawdzięcza ten wyjazd. Sobie -głupolu- tylko sobie zawdzięczasz ten wyjazd- wyjaśnił mu Andrzej. Czytałeś to zaproszenie - po prostu spełniasz warunki stawiane przez tamtejszą klinikę. W przeciwieństwie do naszych szanownych kolegów ty perfect masz opanowany zawodowy angielski, a to bardzo ważne, bo będziesz "łapał" wiedzę na okrągło, a oni tak jak i my mówią często skrótami i przy mniejszej znajomości języka człowiek się czuje jak na tureckim kazaniu. Na pewno z początku będziesz cierpiał z powodów kulinarnych i tak mniej więcej po dwóch miesiącach na widok smażonej ryby i frytek będziesz dostawał wysypki, ale dla mnie był to jedyny w pełni akceptowalny posiłek. Podam ci kilka nazwisk osób z którymi na pewno się zaprzyjaźnisz bez trudu - to tacy co bywali również w wielu europejskich szpitalach - łatwo z nimi nawiązać kontakt, nie są hermetyczni.
Z daleka perspektywa półrocznego pobytu poza Polską, wśród zupełnie nieznanych osób trochę człowieka dołuje, ale oni stale mają jakichś gości z zagranicy i naprawdę są dla nich bardzo wyrozumiali. Nie wywracają oczami gdy okaże się, że nie znasz za dobrze jakiejś techniki, bo zdają sobie sprawę skąd przyjechałeś i po co. Bo gdybyś to znał i wiedział to nie przyjechałbyś do nich - wszak nie byłoby takiej potrzeby. I wiesz - raczej nie umawiaj się z koleżankami z pracy. Zaraz na początku daj do zrozumienia, że masz w Polsce dziewczynę z którą chcesz być "na zawsze". Tym sposobem wzmocnisz bardzo własne konto bankowe bo nie będziesz wydawać forsy na dziewczyny. Bo kokosów to tam nie będziesz miał, ale na drobne przyjemności tylko dla siebie to ci wystarczy. I uprzedzam - tam poczta pantoflowa bardzo sprawnie działa, więc trzeba się zawsze dobrze zastanowić nim się z siebie wydali jakiś tekst. A jak tam na miejscu będziesz miał jakieś wątpliwości to po prostu "naklikasz" do mnie maila lub sms. Jeśli nie będę akurat w tym czasie kogoś zarzynał lub akurat badał w przychodni to ci zaraz odpowiem. A mój rozkład zajęć jest dość stały, nie sądzę by coś się w tej materii zmieniło.
W trzy tygodnie później Henio wyposażony w plan Londynu, przewodnik po nim, a ponadto z notesem zapisanym samymi "dobrymi radami" oraz z dwiema niedużymi walizkami odleciał do Londynu. Pod wieczór nadszedł do Andrzeja sms : jesteś niesamowity, dziękuję za Henriego, który mnie odebrał z lotniska. Fajny ten akademik, lokum także. Gdy usłyszałem na lotnisku swoje nazwisko omal nie padłem z wrażenia. W pierwszej chwili pomyślałem, że chcą mnie z powrotem zawrócić, no ale oprzytomniałem gdy dosłuchałem do końca, że mam się zgłosić do informacji. A Henry w drodze z lotniska opowiedział mi jak łaziliście nocą po Londynie.
Straszny z niego plotkarz się zrobił - odpisał Andrzej. Albo dobrze wyczuł, że się przyjaźnimy. Jeśli cię polubi, a podejrzewam, że tak, to on ma szalenie fajną młodszą od siebie siostrę - dziewczyna ma superanckie poczucie humoru, nienawidzi angielskiej kuchni i świetnie dzięki temu gotuje. Henri też lubi "kuchenne przygody", więc jeśli się szybko zaprzyjaźnicie to masz szansę na niezłą wyżerkę. Och, to świetna wiadomość - ucieszył się Henio - to się dowiem gdzie tu można zrobić fajne zakupy by trochę zapełnić lodówkę. Nie jest co prawda duża, ale idealnie pusta. Zupełnie jakby stała w sklepie czekając aż ją ktoś kupi.
O tych wrażeniach Henia z pierwszych dni pobytu Andrzej opowiedział w domu przy kolacji, opowiedział też jak to spacerował z Henrym nocą po Londynie, bo obaj byli głodni a nie mieli ochoty by iść do restauracji i wydawać forsę na drogą kolację. Mieli nadzieję, że trafią na jakiś pseudo barek i załapią się na coś ciepłego - niestety wszystko było zamknięte. Późno wieczorem, gdy Andrzej i Maryla byli już w swojej sypialni Maryla powiedziała - przełożona jest zadziwiona, że nie ty pojechałeś do Londynu a Henio i nawet się mnie zapytała czy ja wiem dlaczego.
Andrzej skrzywił się i powiedział - ta twoja przełożona to chyba ciężko znosi menopauzę- może się jej ta przypadłość za wcześnie zaczęła. To, który lekarz jedzie na jakieś szkolenie i dlaczego ten, a nie inny nie powinno jej obchodzić - to nie jej pion. Ma dostatecznie dużo personelu pod sobą i niech się lepiej nimi zajmuje a nie lekarzami. Nie mówiłem ci tego, ale oni wpierw telefonowali do mnie, ale ja nie mam zamiaru wyjeżdżać na pół roku, choć zapewne dla mnie byłoby to bardzo korzystne finansowo, bo szkolenie jako takie byłoby krótkie, przez resztę czasu pracowałbym za "prawdziwe pieniądze", więc powiedziałem, żeby przysłali "otwarte zaproszenie" i oni takie właśnie przysłali a ja zarekomendowałem szefowi Henia. Ale o tym to wie szef i ja, a teraz i ty ale zachowaj tę wiadomość dla siebie. A ja nie mam zamiaru dokądkolwiek wyjeżdżać bez ciebie i dzieciaków. Owszem - mogę wyjechać na dzień lub dwa, no maksimum na trzy dni na jakąś konferencję naukową, ale nie na dłużej. Przecież nie zasnąłbym gdybym ci wpierw nie ogrzał twoich lodowatych stópek pomiędzy swoimi udami no i nie miałbym kogo przytulać myśląc o tym, że jednak jestem szczęściarzem bo jesteś ze mną i chłopcami.
Fakt, że będzie mi trochę brakowało Henia, bo to facet do którego mam stuprocentowe zaufanie i nie muszę mu wszystkiego tłumaczyć jak krowie na rowie, że nie żre się papierków od cukierków bo to nie strawne. To naprawdę mądry facet a ten wyjazd nauczy go doceniania własnych możliwości. No i może innym da to trochę do myślenia, że gdyby nieco bardziej się angażowali to też by mogli lepiej lądować. Prawdę mówiąc powinnaś się przebadać, bo te wiecznie lodowate stópki mogą wynikać ze złego krążenia albo noszenia na okrągło samych pasków na podeszwie jak rok długi. Wybierzemy się w najbliższą sobotę w city i może kupimy jakieś inne kapciuszki dla ciebie. A jak to nie pomoże to dopilnuję byś porozmawiała o tym z internistą.
c.d.n.