piątek, 25 lutego 2022

Ryzykantka - 27

 Sobotnie popołudnie spędzili w domu pana Wojtka, bowiem  Robert i Wojtek bardzo się polubili, przeszli na "ty" a Wojtek pałał ogromną chęcią  pochwalenia się  żoną, córeczką, domem i teściami. Miał co prawda obiekcje by  "mówić  panu profesorowi po imieniu", ale Robert mu wytłumaczył, że tytuł profesora to ma  znaczenie  tylko w sprawach służbowych,  tu przecież  są kontakty prywatne.

Dziecina pana Wojtka miała już prawie cztery  miesiące i była uroczym, zadowolonym  z życia  pulpecikiem. Na widok swego taty od  razu wyciągnęła  rączki do góry, z  bardzo  poważną minką przyglądała się Robertowi i Ewie, ale  nie płakała.  Żona Wojtka była bardzo zgrabną ciemną  blondynką i już odzyskała swą figurę  sprzed ciąży. Byłą ładna, zgrabna i miała dobrze  poukładane w  głowie i ani przez moment Ewa  nie  dziwiła się, że wpadła w oko i serce Wojtka. 

Rodzice Wojtka, podobnie  jak Ewa, też  mieli mieszane uczucia z powodu rozwoju Szczyrku. Z jednej strony dobrze, że zmiany ustrojowe spowodowały uaktywnienie się ludzi ale, jak mówiła Wojtka teściowa,  najechało się wielu  cwaniaków, a zmiany w sposobie  zagospodarowania terenu  też wywoływały u starych  mieszkańców spore niezadowolenie. Teściowie Wojtka zapraszali by Ewa i  Robert przyjeżdżali do Szczyrku do  nich, bo dom duży  i tak naprawdę to piętro stale jest wolne. Nawet jeśli  nie  zawiadomią  wcześniej to zawsze w ich połówce bliźniaka lub "wojtkowej" będzie dla  nich miejsce. Oni zimą nie wynajmują  gościom pokoi, bo zimą to głównie przyjeżdżają "pędziwiatry", którzy  nie nadają się do korzystania z cywilizowanego lokum.  Balują wieczorem do północy lub dłużej, zupełnie nie dbają o czystość.  No a teraz, gdy jest w domu wnusia, to latem będą wynajmować tylko osobom już sprawdzonym.  Ewa i Robert  zapraszali z kolei do Warszawy i zapewniali,  że zawsze się znajdzie dla Wojtka i jego bliskich  miejsce - wystarczy  dzień wcześniej do  nich zatelefonować.

Gdy wracali już do hotelu Ewa  stwierdziła, że dobrze Wojtek trafił z tymi teściami, że dziecko strawne bo nie wrzeszczące i widać, że  zdrowe i  bardzo zadbane i hodowane  w domu, w którym króluje  miłość i porządek.

Wieczorem Robert powiedział Ewie, że żałuje, że poznali się tak późno bo fajnie byłoby mieć z Ewą dziecko. Ewa popatrzyła na niego i powiedziała- pewnie byłoby fajnie, ale widocznie  tak  miało być. Od lat wychodzę z  założenia, że wszystko co nas spotyka ma jakiś  sens, choć najczęściej bywa on dla nas ukryty. Ja się chyba po prostu  nie nadaję na matkę małych  dzieci, jakoś mnie one zupełnie  nie rozczulają.  Sporo jest teraz  matek, które  rodzą swe pierwsze dziecko po czterdziestce, ale nie jestem przekonana, że to właściwa  pora  na przychówek. Gdy kobieta jest  w pierwszej ciąży  tuż po trzydziestce to ginekolodzy-położnicy nazywają ją "starą pierwiastką". Wraz z wiekiem  kobiety  wzrasta ryzyko, że dziecko będzie  miało wady wrodzone, głównie przewiduje się  "zespół Downa" i ja  wiedząc o tym,  nie miałabym odwagi skazywać dziecko na tę chorobę. Pomijam już to, że potem nastolatek ma starych rodziców i często trudno mu się  z nimi  dogadać. Kochany, my przecież tak naprawdę mamy dziecko- Paweł ma tyle cech po  tobie, że bez trudu stał się dla mnie   naszym dzieckiem. Kocham  cię ogromnie, jest mi  źle gdy Cię nie ma przy mnie, ale z uwagi na swoją metrykę nie chcę urodzić  dziecka.

Wiem kochanie, zresztą z punktu widzenia ortopedii  ciąża i poród też mogłyby nie wyjść ci na zdrowie. Ja też nie przepadam  za malutkimi dziećmi, tylko chciałem  ci powiedzieć, że tak cię kocham, że nawet mógłbym mieć z tobą dziecko.

Droga powrotna do Warszawy nie sprawiła im żadnego problemu, przed wyjazdem Robert wziął adres domowy Wojtka, bo obiecał mu przesłać kilka "mądrych" książek. Ewa stwierdziła, że w takim razie do przesyłki dołączy dla małej Martusi tak zwaną  matę edukacyjną, czyli specjalny  materacyk wyposażony w różne wiszące nad  dzieckiem zabawki i tym samym prowokujące je do wyciągania po nie  rączek i wiercenia się. A ponieważ materacyk ma obramowanie to może  leżeć na podłodze. Zaraz  następnego dnia zakupiła taką  matę w pięknym niebieskim  kolorze, Robert dołączył książki dla Wojtka  a Ewa dołączyła jeszcze "książeczki do oglądania w kąpieli" i do Szczyrku powędrowała całkiem spora paczka.

Paweł miał już chętnego do zamieszkania na Świerczewskiego, był to jeden z młodych asystentów na uczelni Pawła. Własne  mieszkanie miał ów pan odebrać najprędzej  za rok, na razie dojeżdżał na uczelnię z miejscowości odległej od stolicy o około 50 km. Teoretycznie to nie dużo, ale dziennie musiał pokonywać jednak 100km często tkwiąc w korkach. Bardzo był  zainteresowany tym  mieszkaniem,  zwłaszcza że Ewa nie żyłowała ceny, człowiek miał po prostu płacić czynsz i oczywiście  wszystkie  media  + 500 zł,  co  ukształtowało cenę wynajmu w wysokości zaledwie 1000zł. Ale i Robert i Ewa wynajmowali mieszkanie  nie dla  zarobku ale tylko dlatego, by nie generowało kosztów. Obecnego mieszkania, które przypadło Pawłowi na razie wcale  nie wynajmowali, by było wolne gdy Paweł poczuje ochotę do  samodzielnego mieszkania.

Powitanie "wczasowiczów" w domu przypominało powitanie   pary książęcej na  zamku, mamcia napiekła różnych ciast dla ukochanego zięcia i wszyscy cieszyli się, że rodzina jest w komplecie. Korzystając z faktu, że  małżonkowie  mają rozdzielność  majątkową, dawne  mieszkanie Ewy, którego właścicielem w drodze  zamiany był teraz  Robert miało na mocy testamentu zostać własnością Pawła.  No i może to będzie  wreszcie  koniec wzbogacania przychodów pana  notariusza - powiedziała Ewa. Ojciec Ewy chciał jeszcze zrobić darowiznę dla  Ewy w postaci domu, ale Ewa stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby, przecież jest testament i Ewa jest spadkobierczynią. A pan notariusz już dość na niej w tym roku zarobił.

Robert  stwierdził, że ten pobyt i odnowa  biologiczna w  Szczyrku dobrze mu zrobiły, czuł się w pełni sił i ochoty do pracy. We wtorek,  zgodnie  z obietnicą Ewa pojechała do swego biura.  Nie  czuła  najmniejszej ochoty  powrotu do pracy  a myśl o spotkaniu z kolegami też jej nie napawała  radością. Po tylu latach  wspólnej pracy Zigi  bez trudu odgadł jej stan i zaproponował, by poszli do pobliskiego barku na kawę.

Ewa opowiedziała  mu o tym jak się  Szczyrk  zmienił, że bardzo podobał się  jej budynek hotelu, w którym mieszkali, a gdy opowiedziała o cenach to z lekka go przytkało. Opowiedziała też o saunie infrared i Zigi stwierdził, że jeszcze trochę a kupią jakiś lokal i  zamiast projektować będą na  zmianę sprzedawać bilety do takiej  sauny.  Bo coraz trudniej o inwestorów z prawdziwego zdarzenia, że będą teraz  musieli wpierw robić jakiś  wywiad o każdym inwestorze by  nie wleźć na przysłowiową minę.

Bo coraz mniej jest uczciwych inwestorów, coraz więcej krętactw. I on się naprawdę  zastanawia nad przyszłością  tego biura. I ma wrażenie, że wkrótce  całe biuro to będą tylko ona i on, bo zleceń  jest coraz  mniej. A wiesz, Ewka, my to możemy  mieć nawet tylko we dwoje   spółkę i damy radę. 

Gdy ostatnio zobaczyłem ilu deweloperów padło to  aż mnie  zatkało. Oni padają, a ich klienci są nabici w butelkę i tracą wpłacone pieniądze. No a przy ściąganiu długów to pierwszeństwo egzekwowania  i odzyskiwania pieniędzy mają różne  państwowe podmioty. Szarzy ludzie  są na  samym końcu. Przy realizacji inwestorzy tną na grandę koszty, kupują  wybrakowane  materiały, tylko patrzeć jak się domy  zaczną rozlatywać, kupują nie zdrenowane  tereny np. po stawach hodowlanych i na  nich stawiają domy. Albo to nowiutkie osiedle  na  Zawadach - a raczej już  poza nimi, bardzo  blisko Wisły - ostatnio ludziom pozalewało garaże tak solidnie, że woda wlała się do wielu samochodów a przecież Wisła wcale  nie wylała teraz. Wystarczył solidny deszcz dwie doby z rzędu.

No to co robimy Zigi? Wiesz, ja jeszcze  powinnam trochę popracować żeby mieć  jakąś emeryturę, ty zresztą też. Nie mam pomysłu co innego mogłabym robić.  Planujesz kogoś  zwolnić? 

Nooo, mam ochotę trzech słabiusich odstrzelić. Miałem, nie wiem  czemu, nadzieję, że się obudzą i coś  fajnego wymodzą. Na początek podziękowałbym Piotrkowi - jest dość bezczelny i wyszczekany ale leni się  straszliwie, a ponadto ma się  za  wspaniałego. Gdy złapałem go na kilku błędach to stwierdził, że każdy ma prawo się pomylić a mnie  brak fantazji. Mam ochotę go sprowokować by  sam złożył wymówienie. No a jak to zrobisz? Dość prosto, nie dostanie premii, która  wszak jest u nas uznaniowa. Pensji mu nie mogę wstrzymać, ale premii nie muszę dać, skoro to nie jest premia  regulaminowa. Gdy dwa razy z rzędu nie dostanie premii sam się zwolni. Poza tym  mam nieodparte  wrażenie, że zrzyna  niektóre pomysły. On bardzo chciał robić z tobą zamówienia  prywatne, ale wtedy  mu powiedziałem że nie ma szans, bo tych projektów jest mało. To wiesz co zrobił? Liczył skrupulatnie ilu ty masz prywatnych klientów i przyszedł mi to powiedzieć. No to mu palnąłem, że gdy będzie miał  takie doświadczenie  jak ty to wtedy będzie  miał prywatnych  klientów o ile takowych znajdzie.To wtedy gamoń doszedł do wniosku, że jesteśmy parą i swą teorię głosił innym. A nie wierzyłem kiedyś w starym biurze naszej kadrowej, gdy mówiła, że ludzie do niej przylatują i obgadują  swoich kolegów. Jakoś nie mieściło mi się to w głowie. Ewka, a masz w domu jakiś stary album z  naszymi dawnymi projektami?

No pewnie, że mam, niektóre nasze  projekty były naprawdę świetne. A mogłabyś  mi zrobić kilka  skanów na moją osobistą pocztę? Wybierz takie, żeby były tam daty. I wybierz te  najstarsze. Chcesz coś na wabia? -Zigi skinął głową- tak. Bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że grzebią mi w moim  biurku albo wszyscy  albo tylko Piotrek. Nie  mogę podłączyć ukrytej kamery, bo musiałbym  mieć na to zezwolenie, a nie chcę obcych  mieszać w nasze  sprawy. Możesz sobie jeszcze ten tydzień posiedzieć w domu i  w domu coś podumać o kilku domkach? - tu masz  wszystkie  dane i zdjęcie tego terenu z kierunkami. 

A ja jutro postaram się  swoimi kanałami  sprawdzić tego inwestora. Nie znam go zupełnie. Wiem tylko od niego, że wpierw  chciał na tym terenie  postawić drewniane domy na płycie  betonowej ale nie mógł znaleźć chętnych- każdy mu mówił, że cegła  lub pustak to tak,  ale  drewniak na  betonie to nie! A to mają być typu  psia buda  czy coś z pięterkiem? Z pięterkiem. I nie  musisz się z tym spieszyć. Podobno ten teren jest  jego własnością już od kilku lat. Zostaw Ewka ten portfel, przecież jesteś moją dziewczyną a za  swoje  dziewczyny to ja płacę - rzekł ze śmiechem.

Oooo, jakiś  hardy się  zrobiłeś, kiedyś nawet okiem nie mrugnąłeś gdy każde z nas płaciło  za siebie. Och, po prostu wiedziałem,  że nie ma co się z Tobą kłócić. I to nie ja  zhardziałem, tylko ty znormalniałaś. Dobrze  ci to małżeństwo zrobiło,  czego nie  można powiedzieć o poprzednim. I mam wrażenie, że  jakoś ogromnie do siebie  pasujecie. Ewa roześmiała się - nie tylko pasujemy do siebie ale i bardzo dobrze się rozumiemy. Jestem w tym facecie  bezustannie  zakochana. 

Wiem i trochę wam obojgu zazdroszczę.  Czego? No tego, że się nie  kłócicie. U nas  wiecznie udry na udry. A czemu się z nią  nie  ożenisz? Bezustannie do siebie wracacie, więc chyba jednak coś was łączy poza  łóżkiem. Myślisz,  że byśmy się nie pozabijali? Podejrzewam, że jeżeli jej zaproponuję małżeństwo to mnie po prostu wyśmieje. No to spróbuj, może nie  zadzwoni po karetkę z  kaftanem bezpieczeństwa bo ma obok siebie  wariata. Myślisz,  że każda kobieta  ubóstwia taki  stan  zawieszenia ni to mąż  ni  to narzeczony ni to tylko przyjaciel?  Po prostu spróbuj- tylko nie  zapomnij jej powiedzieć, że ją kochasz.

I myślisz, że mnie nie wyśmieje? Wiesz Zigi w 95% przypadków, jeżeli ktoś z kim sypiasz od wielu lat mówi ci, że cię kocha i proponuje ci małżeństwo nie bywa  wyśmiewany. Tylko przemyśl to co ci powiedziałam, bo według  mnie to ty ją kochasz, tylko tak się boisz odrzucenia, że a priori negujesz  swoje uczucia i nawet nie  zastanawiasz się co ona  czuje do ciebie.  Gdybyś był jej obojętny już od wielu lat  nie bylibyście  razem.  Idź i kup jej pierścionek i poproś ją by została twoją   żoną bo ją kochasz. I powiedz jej, że tak się boisz odrzucenia, że aż wolałeś jej nie proponować tego związku. 

                                                              c.d.n.