Frankowi cały czas nie schodził z twarzy uśmiech od chwili, gdy się dowiedział, że zostanie tatą. Szkoda, że od razu nie wiadomo jakiej płci będzie dziecina - powiedział. A myślisz, że inaczej się kocha swoje dziecko płci żeńskiej niż męskiej?- zapytał Kazik. Dbać trzeba tak samo o to maleństwo niezależnie od tego jakiej jest płci. Tak samo leją w pampersy dziewczynki jak i chłopcy, tak samo się drą gdy im coś dolega lub są głodni. I tak samo ci serce zmięknie gdy pierwszy raz się do ciebie uśmiechnie albo się do ciebie przytuli. I gdy będziesz się dzieciaczkowi przyglądał gdy śpi, to niezależnie od tego jakiej jest płci nie zgadniesz co mu się śni. A rozwój maleństwa nie jest zbytnio uzależniony od jego płci, ale od jakości opieki i ilości mądrej troski obojga rodziców.
Jeden z moich kolegów w pracy ma dziewczynkę, starszą od Alka o dwa miesiące i konia z rzędem temu, kto ją widząc na zdjęciu powie, że to dziewczynka. Włosków na główce ma mniej niż Alek, jest przeraźliwie chuda i ci, którzy nie wiedzą, że Adam ma córkę mówią mu: "ależ ten twój synek jest chudy". Jego teściówka wpadła na pomysł, żeby zrobić małej czapeczkę z wyszytym jej imieniem i był to "niewypał" bo w poczekalni u lekarza któraś z mamuś - kretynek zapytała się, czemu chłopczyk ma czapeczkę z imieniem dziewczynki. Przecież gdybyś nie wiedział, że Alek jest chłopcem, to nawet teraz, gdy on już ma od kilku dni dwa lata nie odgadłbyś jego płci, bo w kwestii kroju to ubranka dziecięce są typu "unisex".
Porozmawiaj z naszym tatą - dowiesz się na pewno wielu ciekawych rzeczy na temat wychowania dzieci. Co do wyglądu Tesi nie masz zapewne żadnych zastrzeżeń, jest bardzo kobieca, ale gdybyś ją znał tylko z wypowiedzi i sposobu myślenia zacząłbyś się zastanawiać jakiej jest płci. Na różne tematy można z nią pogadać jak z facetem. I wiele rzeczy umie sama naprawić - i w domu i przy samochodzie. A kierowca z niej super. Ja to bym nawet mógł jej oddać stery w samolocie, tylko ona nie chce latać. A ty nadal latasz? - spytał Franek.
Nie, już nie latam, uziemiła mnie miłość Tesi. I już nie tęsknię za lataniem. Nie latam odkąd jesteśmy razem. Najzabawniejsze jest to, że pierwszy raz zobaczyłem Tesię gdy ona miała poniżej roku, potem widywałem ją dość często, potem bardzo często, a do dziś ona mnie zawsze czymś zaskoczy, co jakiś czas dociera do mojej świadomości fakt, że jeszcze wszystkiego o niej nie wiem. I jestem naprawdę dumny i szczęśliwy, że mogę z nią iść przez życie. A gdyby się nam urodziła dziewczynka a nie chłopak też bym był szczęśliwy. I podjęliśmy decyzję, że poprzestaniemy na jednym dziecku, bo niestety jest duże prawdopodobieństwo, że przy kolejnym dziecku może wystąpić ten sam problem co przy Alku, czyli kolejny poród który będzie musiał być rozwiązany chirurgicznie.
Kazik, mówisz o Teresie tak, jakbyś nadal był w niej śmiertelnie zakochany!- stwierdziła Joanna. To bardzo rzadko się zdarza. Jestem zaskoczona tym.
Kazik uśmiechnął się - nadal jestem w niej zakochany i nie wstydzę się do tego przyznać. Oboje z Tesią mamy smętne doświadczenia z poprzednich związków a przez wiele lat łączyła nas przyjaźń. No a poza tym należę do tych niemodnych facetów, którzy długo się zastanawiają nim coś komuś obiecają a gdy obiecają to słowa dotrzymują.
Hmmm- prychnęła Joanna - niemodny facet- a masz na sobie super modny pulowerek, włosy modnie ostrzyżone, zrobiony manicure.
Kazik wzruszył ramionami - a co ma modny ciuch do moich niemodnych dziś poglądów? Noszę to w czym się podobam własnej żonie. Poza tym zerknij na naszego tatę - korzystamy obaj z usług tego samego fryzjera i tej samej manikiurzystki, na zakupy odzieżowe jeździmy razem z Tesią. Weź poprawkę na moją metrykę. Zresztą nigdy nie nosiłem dziurawych dżinsów i koszul w kratkę, nawet gdy byłem nastolatkiem. Spójrz na Pawła - jest ciut młodszy od Tesi, ale też nie zobaczysz go w dżinsach z dziurami, sterczącymi z nich nitkami i w przepoconej flanelowej koszuli w kratkę "ozdobionej" rozciągniętym bezrękawnikiem. Spójrz na własnego męża - widziałaś go kiedykolwiek w stroju niechluja? Bo ja nie. I myślę, że na Djerbie to nawet kąpielówki miał modne, a poglądy Franka znam i są takie same jak moje. Niemodne. Ale chyba ci one pasują, skoro za niego wyszłaś i zdecydowałaś się na dziecko.
Joanna chwilę milczała, a potem powiedziała- no właśnie.Pokochałam go choć nigdy przedtem nie chodziłam z jakimś "garniturowcem". Kazik uśmiechnął się - no to pamiętaj o tym, że go pokochałaś, nie zapominaj o tym gdy ci wejdzie w drogę ktoś w przechodzonych dżinsach.
Paweł podniósł w górę dwa palce, jakby był na lekcji w szkole. Ja tylko chcę się zapytać, skąd wiesz Kaziku, że nie chodzę w podartych dżinsach i we flanelowej koszuli w kratkę? Kazik zaśmiał się - no bo wywiad mi doniósł, że jesteś nietypowym informatykiem. Nie zapominaj, że mam w Akademii sporo znajomych. A najbardziej się wszystkim podoba, że starasz się zawsze wytłumaczyć dlaczego coś nawaliło i robisz to ponoć w wielce przystępnej formie.
Franek przysłuchiwał się wszystkiemu uważnie i powiedział - Paweł, a czy mógłbyś mi zostawić namiary na siebie? Wystarczy mi twój numer telefonu. Coś mi chodzi po głowie. Wyciągnął z kieszeni swoją komórkę i powiedział - wpisz mi się tutaj z dopiskiem "informatyk".
Teresa zerknęła na zegarek i powiedziała- mam wrażenie, że powinniśmy już wracać do chaty, bo jeszcze trochę a mały przytuli się do Duni i zaśnie. Posiadanie dziecka ma tę wadę, że nie da się prowadzić nieregularnego trybu życia. No nie wiem, czy Dunia ci odda dziecko, bardzo się sobie spodobali, chyba będziesz musiała z nią pertraktować - powiedział Franek. Odda, to mądra sunia- powiedziała Teresa i poszła usiąść na psiej kanapie.
Dunia dała Teresie brzuszek do merdania, Teresa z kolei mówiła suni, że jest pięknym i bardzo kochanym pieskiem, potem powiedziała małemu, że ma teraz iść do taty, bo tata ubierze go w kombinezonik i pojadą razem z tatą i dziadkiem do domu a drugim samochodem pojadą też do domu wujek Jacek i Pawełek. Gdy mały zszedł z psiej kanapy Teresa nadal jeszcze merdała psicę, tym razem po mordce i uszkach. Potem poinformowała sunię, że teraz już koniec pieszczot i trzeba wracać do Warszawy. Franek, który bał się, że sunia będzie protestować podszedł i powiedział suni, że teraz idą do ogrodu, a goście pojadą do swojego domu. A żeby suni nie było smutno, to do ogrodu wyszedł razem z nią ojciec Franka.
Joanna patrzyła się na Teresę i Franka jak na parę wariatów, w końcu palnęła- nie rozumiem, co wy się tak cackacie z tą suką- pies ma się słuchać i tyle. Teresa objęła ją i powiedziała jej do ucha - bo my z Frankiem mamy zwyczaj szanować cudze uczucia, nawet wtedy ten ktoś jest tylko psem. Bo wtedy jest szansa na dogadanie się. Ucz się tego, jeśli chcesz być w życiu szczęśliwa. No i dbaj o siebie, nosisz w sobie skarb. W ogrodzie, tuż przed wejściem do samochodu Teresa objęła Dunię i mocno do siebie przytuliła jej sporą i piękną mordkę.
Tata tym razem jechał samochodem z Jackiem i Pawłem, bo chcieli dokończyć zaczętą dyskusję. W czasie drogi powrotnej Kazik powiedział - szkoda mi trochę Franka, bo Joanna jakoś mało się ucywilizowała i nieco odstaje intelektualnie od niego. No ale zapewne ma inne walory - orzekła Teresa. Franek nie wygląda mi na zgnębionego stanem intelektu swej żony. Nie każdy chce mieć żonę, której nie jest łatwo zaimponować. Poza tym Joanna dba o dom i o swego teścia. Nie każda żona dba o swego teścia. My Ziku jesteśmy nietypowi - znamy się "od zawsze" i wiemy o sobie wzajemnie bardzo dużo, dla nas seks jest tylko dopełnieniem tego wszystkiego co nas łączy, a dla niektórych podstawą egzystencji i lekiem na wszystkie problemy, nawet te zawodowe. Ale sunię to ma Franek prześliczną! Nareszcie się ogród bardzo przyda. Widziałeś minę Alka gdy zobaczył te kurczęta? Był zafascynowany- coś mi się widzi, że będziemy częstymi gośćmi w ZOO. A te króliki to jakieś zagłodzone były - stwierdził Kazik, No bo one jeszcze strasznie młode, dopiero mają miesiąc. Poza tym coś mi się widzi, że jest kilka ras królików i są ich przynajmniej trzy wielkości. Pamiętam, że u którejś z moich koleżanek były króliki, no ale tamte to były jakieś duże. No a w sklepie zoologicznym to widziałam z kolei króliki miniaturowe i były niewiele większe od tych, choć już chyba dorosłe. Przeraża mnie to, że człowiek pożera króliki a na dzikie króliki to poluje. Opowiadała mi babka, która wyszła za mąż za Włocha, że na wsi u jej teściów to zawsze w niedzielę był królik na obiad i wcale nie była tym zachwycona. I-podobno- zawsze jej włoska teściowa sprawdzała kostki obojczykowe czy aby nie kupiła kota zamiast królika- bo w smaku ponoć takie same, ale kość obojczyka u jednego zwierzaka jest zakończona szpiczasto a u drugiego okrągła. Mało nie zwymiotowałam drugiego śniadania gdy mi to opowiadała.
No przecież z czegoś się wzięło powiedzenie "człowiek nie świnia i zeżre wszystko" - stwierdził Kazik. Na kursie pilotażu poznałem faceta, który kilka lat był w Australii i znów się tam wybierał. On studiował etnografię i w tejże Australii i interesował się tubylcami. Nawet jakiś czas obozował z nimi, bo poznawał ich życie codzienne. I wtedy starał się jeść to samo co oni - np. larwy jakiegoś owada. I ze zdziwieniem stwierdził, że te larwy były jadalne i smakiem przypominały jajka kurze ugotowane na twardo. Po jego opowieściach z miesiąc nie jadłem jajek na twardo. I nie dziwię się, że opowieści o konsumpcji królików ewentualnie przez pomyłkę kotów wywołały u ciebie taką reakcję. Ja też bym pewnie tak zareagował gdybym aktualnie coś jadł.
Fajna jest ta sunia Franka, bardzo mi się spodobała- stwierdziła Teresa. No ale żeby mieć psa to trzeba jednak mieć dom z ogrodem. Duża jest, ale szalenie łagodna i pieszczocha z niej. Uszy to ma takie jak z najdelikatniejszego aksamitu. I ma śliczne oczy - dwa idealnie okrągłe bursztyny. Pierwszy raz widziałam psa tej rasy - nawet o niej nigdy nie słyszałam. Joanna twierdzi, że to spadek po jakimś naszym dyplomacie, który ją kupił w Danii w jakiejś dobrej hodowli i gdy tylko tu wrócił to zaraz wziął i umarł na zawał, a wdowa nie miała ochoty hodować w Warszawie takiego wielkiego psa i oddała szczenię za darmo. Odnoszę wrażenie, że Joanna jest nieco zazdrosna o sunię, ale oficjalnie właścicielem suki jest ojciec Franka, który marzył o dużym psie, więc go teraz ma. Na wszelki wypadek na spacery poza teren ogrodu to Franek chodzi razem z ojcem. Bo sunia wybrała sobie jego na właściciela. Słucha się tylko Franka a nie jego ojca, a Joannę to wręcz lekceważy. Ale na szczęście to sunia bardzo lubi ogród, a Franek odgrodził kawałek ogrodu i sunia tam się załatwia, a Franek regularnie po niej sprząta a Joannę złość trzęsie. Pewnie u niej podpadłam bo nie dość, że suka pozwoliła Alkowi wejść na swoje posłanie, to jeszcze dała mi brzuszek do miziania. A na odchodne powiedziałam jej, że Franek i ja szanujemy cudze uczucia i to nawet wtedy, gdy ten ktoś jest tylko psem, więc jeśli chce być w życiu szczęśliwa to powinna się tego szybko nauczyć. Pewnie mnie znienawidzi.
Gdy dojechali do dom Kazików to do samochodu Jacka i Pawła podszedł Kazik i powiedział- no to wysiadać i chodźcie teraz do nas na kolację. Jutro jeszcze Paweł nie idzie do pracy, to możemy sobie trochę posiedzieć. Zjemy kolację, Alek pójdzie spać i możemy sobie w coś zagrać. Oczywiście propozycja została przyjęta entuzjastycznie przez obu panów i......Alka.
c.d.n.