Niemal miesiąc trwało szykowanie nowego mieszkania dla Krystiana i Aliny. Krystian zakupił mnóstwo pudeł i z pomocą pani Marii pakowali dobytek.W dzień przeprowadzki wcześnie rano Alina z podręcznym wyposażeniem dla dziecka została przewieziona do mieszkania taty. Przetransportowanie dobytku poszło bardzo sprawnie, bo " nie takie przeprowadzki, robimy, panie mecenasie- dziś wieczorem już wszystko będzie ustawione tak jak pan to namalował i wszystko podłączone" - zapewniał Krystiana szef firmy przeprowadzkowej. Alina siedziała w mieszkaniu taty i nerwowo obgryzała paznokcie, Krystian wypił dwie herbatki z melisy, a Teresa "umierała z ciekawości", czy rzeczywiście wszystko będzie wieczorem gotowe do użytku. Pani Maria poszła z Tadzikiem na spacer, Alina przywołana do porządku przez Teresę nawet odgrzała gotowy obiad i około godziny 18,00 zatelefonował szef ekipy, że już jest wszystko ustawione, podłączone i może się pan mecenas z żoną i dzieckiem przenieść do nowego mieszkania. W 10 minut później ruszył "kondukt mieszkaniowy", czyli Alina, Krystian, wózek z dzieckiem i pani Maria. Teresa stwierdziła, że ona to wpadnie następnego dnia, niech oni teraz spokojnie się w nowym miejscu zagnieżdżą. Gdy tylko dotarli na miejsce Krystian zatelefonował do Kazika mówiąc, że pomysł Kazika by wziąć specjalistyczną firmę był "genialny". Wszystko jest już rozpakowane i pochowane tak jak było w poprzednim mieszkaniu, a kartony złożone i wyniesione do piwnicy.To niesamowite - dziwił się Kris - książki na regałach są tak samo ustawione jak były w poprzednim mieszkaniu. Mogliśmy właściwie nawet nie pakować rzeczy dziecka - stwierdził. Kosztowała ta przeprowadzka, ale warto było z tej usługi skorzystać. Podziwiam ich, jak oni to szybko i porządnie zrobili. Czyli zupełnie niepotrzebnie się zamartwiałem - cieszył się Krystian. Kazik tylko się roześmiał i powiedział - teraz wiesz, że zawsze należy się słuchać starszego brata.
A starszy brat to ma się zawsze słuchać żony - powiedziała Teresa- to był mój pomysł i ja ich wynalazłam. A skąd ty wiedziałaś? - dopytywał się Kris. Ooooo, śmiał się Kazik- Tesia wie wszystko na temat przeprowadzek bo wysyłała ludzi w różne strony świata, nie tylko z jednej ulicy na drugą. A, że moja żona to dociekliwa osoba, to zawsze "przesłuchiwała" wyjeżdżających, spisywała firmy i opinie o nich i potem gdy się ktoś pytał umiała dobrze doradzić. Nie wiem czy wiecie, ale być może Jacek i jego syn będą mieszkali na osiedlu południowym. Na razie się zastanawiają potężnie co wybrać. No i muszą się szybko decydować. Kazik opowiedział o rozterkach Jacka, a Kris stwierdził, że on też by wybrał dwa mieszkania w tym samym bloku ale w różnych klatkach. Bracia śmieli się, że ponieważ jeden i drugi mieszkali dotąd poza Warszawą, to firma przeprowadzkowa, o ile z niej skorzystają powinna jakiś procent ze swego zysku podrzucić Kazikowi. Ale Teresa powiedziała, że jej zdaniem przeprowadzka Jacka będzie w gestii wojska i tylko przeprowadzka Pawła wchodzi w grę. A Paweł to ma na pewno mini -wyposażenie mieszkania. Ponieważ pani Maria już wybierała się do domu, Krystian stwierdził, że ją odwiezie, bo faktycznie zrobiło się późno. Protesty pani Marii na nic się nie zdały i została odwieziona przez Krystiana do swego mieszkania.
Wieczorem, gdy Aleks już spał zatelefonował Kurt, że przyjeżdża służbowo do Warszawy, ale nie sam tylko ze swoim szefem, będą tylko trzy dni a tak mają napięty plan, że nie ma pojęcia czy da radę wpaść do domu Kazika. I że jest zdziwiony, że Kazik nie jest wymieniony jako uczestnik rozmów. No bo mnie niemal nie ma- wyjaśniał Kazik - mam otwarty przewód doktorski. Jestem codziennie w Instytucie, ale się nie udzielam, bo temat jest tajny przez poufny. Po prostu znaleźli sposób na przytrzymanie mnie w Instytucie, dostałem trzyletnie stypendium. No to rób ten doktorat, rób, my bardzo cenimy ludzi z tytułem doktora - stwierdził Kurt. Wiem o tym, ale może jednak uda ci się do nas wpaść. Dziś przeprowadził się blisko nas Krystian, ich blok widać z naszego kuchennego okna. A Aleks bardzo się postarzał. Dziób mu się nie zamyka, ciekawe czy cię rozpozna. Jest wzrostem nieco ponad średnią wiekową ale wagowo poniżej średniej. Czyli jest taki "wycieniowany" jak ty - śmiał się Kurt. Kaz, szykujcie się w tym roku na wakacje u nas, przecież urlop to chyba możesz mieć- prawda? Pewnie tak, nie słyszałem by był zabroniony gdy się robi doktorat, ale chciałbym wcześniej znać termin, żeby sobie poustawiać prace. No i tatę weźcie ze sobą. Nie zapraszam w tym roku Krystiana, bo będziemy gdzie indziej, nie w naszym domku. A rodzice swój już sprzedali. Nasz też sprzedamy. Pojedziemy w tym roku nad morze. Będziemy mieli wspólny domek- to znaczy wy i my. Albo będziemy obok siebie w szeregowcu. Kurt, co do taty to nie wiem, bardzo możliwe, że on w okresie wakacyjnym będzie pod Warszawą mieszkał, u swego przyjaciela. Poza tym dla niego wyjazd za granicę to trochę już za męcząca zabawa.
A jak Tesa? Tesia dostała ode mnie prezent w postaci pani, która przychodzi trzy razy w tygodniu i sprząta. I od razu Tesi jest lepiej. Nie wyrabiała się czasowo , bo jednak chodzi z małym na długie spacery, ja teraz wcale nie pomagam w domu i też mi z tego powodu lepiej. Ta sama pani pracuje też u Krystiana, który też odetchnął, bo bardzo dużo przedtem pomagał w domu. Kurt, a pamiętasz takiego szefa wojskowego u którego robiłem pilotaż? Przechodzi na emeryturę jesienią , będzie mieszkał blisko nas, kwadrans idąc męskim spacerkiem. Myślisz o tym z okolic Mo...coś tam? Tak, z okolic Modlina, śliniłeś się na widok jego żony, takiej dość przystojnej blondyny. No coś ty, była bardzo sympatyczna i taka fertyczna. No i co z nim? Porzuciła go, wyjechała do Kanady i rozwiodła się z nim. Kurt prychnął - eee, żaden problem, dzieci nie mieli . On ma syna, z nieformalnego związku - syn właśnie zrobił magisterium z informatyki i teraz ten szef robi za matkę i ojca, bo matka chłopaka nie żyje. I tak sobie myślę, że w sumie to ty i ja mamy farta - mamy normalne związki i mamy dzieci. No wiesz- śmiał się Kurt - dzieci to mam ja, ty to masz tylko jedno dziecko. I niech tak zostanie, z uwagi na Tesę. Ona poza tym to delikatna dziewczyna, niech ci się drugie dziecko nie zamarzy! No jasne, że nie, ona nie marzy o drugim dziecku, ja też nie - powiedział Kazik.
Słuchaj, Kaz, a jak językowo stoi ten syn tego szefa? Bo jeśli zna angielski to może by na trochę do nas przyjechał, informatycy są w cenie. Zarobiłby sobie chłopak. Powiem mu, on ma coś obiecane na WAT. Ale wiesz, on wreszcie ma dla siebie ojca, którego nie miał praktycznie przez całe życie i jest szczęśliwy, że będą razem.
Kurt, a kiedy przyjedziecie z dziećmi do nas? Nie wcześniej niż jesienią na ferie jesienne. Tylko te jesienne, w październiku, wchodzą w grę. Narobili u nas tych ferii i tylko są problemy bo co zrobić z dziećmi w październiku, gdy już pogoda do niczego? I kto ma tyle urlopu, by obskoczyć te wszystkie ferie? Istny dom wariatów.
Gdy po skończonej rozmowie Kazik spojrzał na zegarek to nieomal się za głowę złapał - rozmawiali z Kurtem ponad pół godziny. Teresa się tylko śmiała i w końcu powiedziała - a ja zawsze słyszę, że to kobiety są gadatliwe i wiszą na telefonie godzinami, a panowie to najwyżej 5 minut rozmawiają. Ale wiesz- mnie to nie przeszkadza, że rozmawiałeś tyle czasu z Kurtem. A co u nich? Bo jak wiesz w kwestii niemieckiego to niestety nic nie rozumiem. Kazik w skrócie opowiedział co nowego u Kurta, że są zaproszeni na wspólne wakacje i że to będą wakacje nad morzem.
Wiesz co - stwierdziła Tesia - nie mogę się oprzeć wrażeniu, że my mamy to samo morze co oni, bo nie sądzę by myślał o Morzu Północnym. A nie da się ukryć, że my z Warszawy mamy bliżej do Bałtyku niż wstępując po drodze do Berlina. Wolałabym pojechać nad Bałtyk w czerwcu, nim się w Polsce skończy szkoła. Wtedy nie ma tłumów, jest spory wybór kwater. A Jacek mówił, że załatwił by nam prywatną kwaterę na kolonii oficerskiej w Mrzeżynie i będziemy mieli piękną plażę, czystą i pustą . Tam jest ponoć pięć kilometrów plaży, która należy do tej kolonii oficerskiej i na niej jak jest raptem 10 osób to się mówi : "ale dzisiaj są tłumy!" I wtedy weźmiemy tatę, bo nam załatwi 2 pokoje. I jest tam też prywatna stołówka. A dlaczego on mi tego nie powiedział a powiedział tobie? - dociekał Kazik. Bo go ostatnim razem zapytałam o Rogowo, bo wiem, że tam jest wojskowy ośrodek wczasowy i wtedy mi powiedział o tym Mrzeżynie. No, no, muszę uważać, bo jeszcze mi ciebie zabierze.
Teresa spoważniała - wiesz kochanie - jest takie powiedzenie - jak suka nie chce to pies jej nie ruszy. Więc przestań wygadywać głupoty. Lubię Jacka, ale tak samo jak jego lubię jeszcze kilkunastu facetów. Takie żarty wcale nie są śmieszne, więc proszę cię byś nigdy więcej tak nie mówił. Kocham tylko ciebie, inni faceci dla mnie nie istnieją jako obiekty moich uczuć - zapamiętaj to sobie. Takimi tekstami to mi robisz po prostu przykrość. Ja naprawdę nie zauważyłam by Jacek mnie w jakikolwiek sposób podrywał.
Mam wrażenie, że Jacek, chociaż to starannie ukrywa, przeżywa fakt, że go żona porzuciła. Usiłuje teraz wmówić sam w siebie, że wcale nie była ani ładna ani mądra, że nie miała o wielu sprawach pojęcia i że po nim to wszystko spłynęło jak woda po kaczce. A garnie się do nas, bo chyba nie ma żadnej bliskiej rodziny. A na dodatek ma syna, niewątpliwie owoc miłości a obecność tego syna na pewno mu stale przypomina jego matkę. Więc ma człowiek takie jakieś rozdwojenie. Lubi do nas przychodzić, bo jak twierdzi (tacie tak powiedział) czuje tu takie zwyczajne ludzkie ciepło. Widziałeś jaki był wzruszony gdy zrobiliśmy to przyjęcie dla Pawła.
Widziałem kochanie, obaj byli bardzo wzruszeni. Przepraszam cię, że zrobiłem ci przykrość swoim gadaniem. Szalenie cię kocham, ty i Aleks jesteście dla mnie całym światem. No to sobie zapamiętaj- dla mnie są trzy osoby najważniejsze - ty, a potem Aleks i tata- przypomniała mu Teresa.
Chodź, pójdziemy już spać - o której jutro wstajesz? Wszystko jedno, jutro jadę na Politechnikę, nie do Instytutu i wrócę dość wcześnie i będę z wami. Jeśli nie będzie padać to może nam jakiś wspólny spacer wyjdzie. Bo coś mi mignęło, że jutro ma padać. Nie wiem- im te prognozy to jakoś kiepsko się udają. I wiesz - miałeś genialny pomysł z tą panią Marią. Alina tak się do niej garnie, jakby Maria była jej matką, a Kris zachwycony, bo ma więcej czasu na swoje służbowe sprawy i pani Maria już nauczyła Alinę kilku rzeczy w zakresie "kuchennym". A ja też jestem zadowolona, jest mi teraz o wiele łatwiej, jednak sprzątanie całego mieszkania, gotowanie obiadu i jeszcze spacer z Alkiem to trochę za wiele dla mnie jak na jeden dzień. Muszę chyba wrócić do systemu gotowania na kilka dni, porcjowania i mrożenia tego. Tylko dokupię kilka małych pojemników do zamrażania.
W sypialni pośmieli się troszkę ze swojego synka, który troskliwie obejmował wszystkie swoje zabawki- pieska, miękką piłeczkę, zajączka i.... połówkę biszkoptowego herbatnika. Herbatnik został mu zabrany, reszta została w jego objęciach. Przed zaśnięciem Kazik jeszcze opowiedział Tesi, że jego bratowa na czas małżeńskich pieszczot wystawia łóżeczko ich synka z sypialni, żeby dziecko nie widziało. Może oni są bardzo głośni w tej sytuacji i dlatego? - dociekała Teresa. Nie, podobno nie są głośni, ale żeby nie widziało. No to przecież można zawiesić jakiś cienki kocyk, przecież nawet jeszcze nie siedzi, więc się nagle nie podniesie i nie wyjrzy z łóżeczka. No to muszę ze swoją kumpelką któregoś dnia pogadać. Bo ja mam zamiar wyekspediować słodziaka z sypialni jak będzie miał 3, może 4 lata. W każdym razie jedno jest pewne - nasz jak zaśnie to śpi i możemy przy nim cicho rozmawiać- to go nie budzi. I wcale nie przestaniemy się przy nim obejmować i całować - niech od dziecka wie, że trzeba sobie wzajemnie okazywać czułość.
Ja to spałem w sypialni rodziców aż do chwili gdy mama wróciła ze szpitala z Krystianem. Już z tydzień wcześniej mi mówiono, że teraz będę miał własny pokój, a z rodzicami będzie spał "dzidziuś", a ja, taki dorosły, będę spał w dziecięcym pokoju. Potem mi go dokooptowali gdy już miałem 10 lat i byłem obrażony, że śpię z małym dzieckiem w jednym pokoju. Teraz te pięć lat różnicy jakby nie istnieją, no ale na początku to była straszna różnica. Jeden z moich kolegów wpierw miał córkę i gdy ona miała już trzynaście lat przydarzyła się jego żonie druga ciąża - to była istna tragedia- dziewczynka była bardzo kobieca z wyglądu i jakaś pańcia, gdy dziewczynka z wózkiem stała pod sklepem powiedziała na głos, że taka młoda i już ma dziecko! Dziewczę dostało ataku histerii i normalnie musiała iść na psychoterapię.
c.d.n.