W poniedziałkowy ranek obudzili się jak zwykle i Adela stwierdziła, że skoro zaczyna później pracę to chyba będzie jadać śniadanie w domu. W kilkanaście minut później stwierdziła - albo i nie, jakoś mi nic nie idzie. To sobie zrobię w takim razie czekoladę, to pożywniejsze od kawy i zdrowsze. To może jeszcze zjesz do tego plasterek szynki - będziemy ją zawsze kupować, jest nawet lepsza od tej z tego "krakowskiego kredensu". Bo pewnie jest krótsza droga od producenta do sklepu - stwierdziła Adela. I widziałam tam, niedaleko od tego, bardzo porządny kiosk z rybami - trzeba będzie spróbować co tam mają. Co prawda wolę robić wszystkie zakupy w jednym miejscu i parkować pod dachem, ale to nie problem.
No pewnie, że nie problem, możemy też zawsze poprosić rodziców by nam tam zrobili zakupy przed południem, bo nie wiem czy w późniejszych godzinach też jest taki wybór. Po prostu wypróbujemy wracając z pracy. Trochę nam mało po drodze no i będziemy późno wracać, z pracy będziemy wychodzić przecież o siedemnastej. Faktycznie - zupełnie o tym nie pomyślałam - stwierdziła Adela. Ale może wpierw dowiemy się jak im smakowały te wędliny, żeby czasem nie jeździli po nie specjalnie dla nas.
Kochanie, ależ oni będą prze-szczęśliwi, gdy będą wiedzieli, że nam potrzebna jest ich pomoc. Ojciec ciągle mnie pyta czy nam czegoś nie kupić gdy robią zakupy dla siebie. I nawet nie wiesz, jaki był zadowolony, że zaproponowaliśmy im, że razem pojedziemy na zakupy w sobotę. On cię naprawdę adoptował, ma wreszcie córeczkę. I masz jak w banku, że dziś, gdy wrócisz z pracy będzie się dopytywał jakie masz wrażenia. Ojciec do dziś nie może zrozumieć jak można nie kochać własnego dziecka tylko dlatego, że nie jest tej płci, która się rodzicom wymarzyła.
Wiem, że tata mnie lubi, zawsze tak mnie czule wita. On cię nie tylko lubi, on po prostu uważa cię za swoje dziecko, po prostu on cię kocha. I pokochał cię jeszcze przed naszym ślubem. Najbardziej mnie ojciec rozczula, gdy mi tłumaczy, że mam cię kochać bo jesteś nadzwyczajna - już mu raz powiedziałem, że wiem o tym i że już bardziej cię kochać nie mogę, to teraz co jakiś czas mi mówi, że mam pamiętać, że sam cię wybrałem, więc masz mieć pierwszeństwo przed wszystkimi, nawet przed nim. No więc zapewniłem, że tak właśnie jest i usłyszałem, że tak właśnie ma być zawsze.
Adela uśmiechnęła się - to w takim razie dzisiejsza obiado-kolacja będzie u nich, ale ponieważ już wyjęłam mięso z zamrażalnika, to gdy mnie odwieziesz wpadnij do domu i zanieś mięso do Heleny. Tylko zadzwoń wpierw do niej gdy już mnie dostarczysz do mego szefa. Zadzwonię i powiem, żeby sama sobie to mięso zabrała z lodówki, bo ja przecież nie wracam zaraz do domu. Muszę kilka spraw tu załatwić a potem pewnie się spotkam z Arkiem.
Maleństwo, zjedz jeszcze plastereczek szynki, bo do barku to pewnie skoczysz dopiero koło południa, albo nawet później. Im pełniejszy żołądek będziesz miała, tym mniej się będziesz denerwować. Już pomijam fakt, że tak naprawdę nie masz się czym denerwować. I gdy otworzysz szafkę biurka mogę ci zagwarantować, że nie wyskoczy stamtąd Kamil ani Zdzisław.
No to całe szczęście, bo pewnie bym wtedy najzwyczajniej w świecie zemdlała ze zdziwienia - stwierdziła Adela. I o ile ducha Kamila to bym się raczej mało wystraszyła to widok Zdzisia raczej by mnie wkurzył. Mileczku, wyszukaj mi w mamy pudełku jakąś małą broszkę, żeby mi pasowała do sukienki, powinnam czymś ożywić tę szarą sukienkę. Maleństwo, to twoje pudełko przecież. No moje, ale lubię nazywać je "pudełkiem mamy". Bo to tak, jakby twoja mama nadal tu była. Po chwili Emil przyniósł jej małą, owalną broszkę z jadeitu - idealnie pasującą do pierścionka. Oprawiona była bardzo oryginalnie w dwa cieniutkie paseczki złota łączone w kilku miejscach małymi złotymi, nieco spłaszczonymi, kuleczkami. Ojej, ja jej nie widziałam wcześniej! Nie widziałaś, bo ojciec ją odnalazł w swoim biurku, bo miała uszkodzone zapięcie. Znalazł ją dopiero w trakcie przeprowadzki, dał do naprawy, potem dał mi ją, a ja wrzuciłem ją do pudełka i całkiem o niej zapomniałem. Nie wiedziałem, że mam już taką sklerozę. Kochanie, dopóki pamiętasz, że jesteś moim mężem - nie masz sklerozy.
Tak jak przewidywał Emil, Adela wpierw "zaliczyła" dział kadr, w którym złożyła mnóstwo podpisów i otrzymała "od ręki" swą plakietkę ze zdjęciem, imieniem oraz nazwiskiem i jedna z pracownic miała ją odprowadzić do szefa działu. A ponieważ Emil był w kadrach razem z nią, powiedział - ja żonę tam zaprowadzę, wiem gdzie to jest i znam jej szefa. Dobrze, nie ma sprawy. A pan kiedy do nas przychodzi? Od 1 października - z uśmiechem odpowiedział Emil. Ale ja będę w innym dziale. A dlaczego? -spytała pracownica. Bo żona jest prawnikiem a ja inżynierem, więc tematyka jednak inna. Ale ja i tak z wami pójdę, bo mi szef działu musi tu złożyć podpis. Tak więc Adela dalej szła eskortowana przez dwie osoby.
Pracownica kadr weszła pierwsza, Adela i Emil za nią. Szef, który od pierwszego spojrzenia przypadł Adeli do serca, ujrzawszy Emila powiedział - muszę pana przeprosić, panie inżynierze, ale wpierw muszę przyjąć do pracy nowego pracownika .... wiem, wpadł mu w słowo Emil, tym nowym pracownikiem jest właśnie moja żona, a że jest nieco stremowana pozwoliłem sobie ją tu przyprowadzić. Szef podziękował pani z kadr, złożył podpis w miejscu przez nią wskazanym, przywitał się uściskiem dłoni wpierw z Adelą a potem z Emilem. A pan kiedy przychodzi do pracy? Od pierwszego września.
A mogę zapytać czemu to pani jest stremowana? Przeglądałem pani dokumenty i wynika z nich, że miała pani do czynienia ze znacznie ważniejszymi osobistościami niż my tutaj. Adela nabrała powietrza i z lekkim westchnieniem powiedziała - jestem stremowana bo zdaję sobie sprawę z tego jak mało jeszcze wiem zarówno z dziedziny prawa jak i z orzecznictwa patentowego.
No to proszę nieco wyluzować, bo nikt tu nie ma zamiast mózgu komputera i wszyscy się wspomagamy ciągłym zaglądaniem do różnych przepisów i wytycznych. Jak na tak młodą osobę to ma pani już sporą wiedzę. Pozwoliłem sobie zajrzeć do tego, co pani napisała na egzaminie i........nieco dramatycznie zawiesił głos.......jestem w pełni zadowolony z tego, że będzie pani tu pracować. Ani jednego błędu merytorycznego ani językowego ani też ortograficznego. Pani dopiero zaczyna karierę w kierunku zgodnym z wykształceniem i mam cichą nadzieję, że polubi pani tę pracę. Myślenia i pisania jest tu dużo, ale jak widziałem pisanie nie sprawia pani jakichkolwiek trudności.
Wszystkie pani wątpliwości co do merytoryki to ma chyba każdy z nas, no ale jak mówię - jest dostęp i do przepisów i do każdego z większym doświadczeniem w tej dziedzinie. Proszę pamiętać, że kto pyta to nie błądzi. Jeżeli coś się wyda pani niezbyt jasne to proszę pytać - głównie mnie, bo będę tak zwanie pod ręką, ale może się pani zapytać każdego pracownika tego działu. Tu nie ma wyścigu szczurów, nie trzeba się też przed nikim popisywać swą wiedzą i talentem towarzyskim - to nie korporacja. Nie robimy jakichś zbiórek lub wyjazdów integracyjnych, zabaw i wieczorków rozpoznawczych czy też zapoznawczych. Na akord też nie pracujemy.
A jak pani dawała sobie radę z tą elektrotechniką?- zapytał Emila. Powiedziałbym, że całkiem nieźle,bo nawet potrafi sama niektóre rzeczy naprawić. Poza tym odciążyła mnie wertując mnóstwo czasopism z tej dziedziny i to anglojęzycznych i rosyjskich. Przeglądała też normy - przed odejściem zarchiwizowała mi mnóstwo notatek, w ogóle doprowadziła do tego, że dyrekcja po raz pierwszy zatrudniła kogoś jako archiwistę. I mam wrażenie, że studia prawnicze jako podstawa są bardzo dobre dla rzecznika - przynajmniej nie miała trudności z formułowaniem wniosków i opisów. No tak- zgodził się szef - język jest wzięty żywcem z żargonu prawniczego. A co pani pisała w pracy magisterskiej?-zapytał. O ochronie praw autorskich - temat podpowiedział mi mąż.
Za chwilę oprowadzę panią po swoim dziale. Proszę się nie denerwować na zapas, nie żywią się młodymi kobietami. A powiedzcie mi jeszcze tak prywatnie co myślicie o tym, że rzecznicy patentowi nie będą na etatach w dużych zakładach a będą pracować tak jak prawnicy.
Może, gdybym wiedział jaka to złota myśl przyświecała temu projektowi, umiałbym to ocenić- powiedział Emil. Ale jakoś nie mogę się w tym dopatrzeć jakiejś logiki. Bo na pewno nie przybędzie od tego rzeczników patentowych bo trzyletnia aplikacja i to słono płatna nie przyciągnie chyba wielu osób.
Praca jako rzecznik w pojedynkę poza zakładem produkcyjnym- też raczej słodka nie będzie- wiem ile godzin w ciągu roku muszę spędzić u konstruktorów. Wiem ile jest ambarasu z produkcją wyrobu opartego na jakimś patencie - wynalazca wszak musi dostać pieniądze gdy wyrób trafi do produkcji, a wtedy wynalazca jest wrogiem publicznym, bo raz w roku zgarnia "kupę forsy", a to nie on przecież stoi w pocie czoła przy produkcji tego wyrobu. A już pisanie, że rzecznik patentowy może mieć dochód miesięczny 10 tysięcy złotych jest liczeniem na wyrost. Wiem też jak trudno jest znaleźć w Warszawie lokal nadający się na kancelarię prawniczą i ile taka frajda kosztuje.
A ja nie rozumiem jednego przepisu - dlaczego prawnik, który jest również rzecznikiem patentowym, który jak wiadomo musi zachować tajemnicę zawodową, nie może prowadzić spraw cywilnych- jeśli choć raz poprowadzi taką sprawę traci tytuł rzecznika patentowego i musi się o niego starać po raz drugi, robiąc kurs i zdając egzamin - powiedziała Adela. Dla mnie nie ma w tym ani krzty logiki. Bo zarówno każdy prawnik jest zobowiązany do zachowania tajemnicy tak jak i rzecznik- powiedziała Adela.
Szef popatrzył się na nią i powiedział - tego nie wie nikt. To jest właśnie dziwne. Ale podejrzewam, że będzie się wkrótce dziać więcej rzeczy dziwnych. Dobrze, że teraz państwo przechodzicie, bo tu też się szykują jakieś dziwne zmiany. Określiłbym to mianem zmiany iluzoryczne. I na pewno znów masa dobrych, zdolnych ludzi zmieni miejsce stałego pobytu. I wtedy przyda się tytuł rzecznika europejskiego. I chyba powinien pan się tym zainteresować- powiedział zwracając się do Emila. Ma pan dostatecznie długi staż jako rzecznik patentowy. Otworzył szufladę swego biurka , poprzerzucał jej zawartość i podał Emilowi wizytówkę. Niech się pan z nimi skontaktuje i to jak najprędzej. Może pan w trakcie rozmowy u nich, na miejscu, podać moje nazwisko. Przez telefon lepiej nie. A gdy się pan umówi z nimi na rozmowę wstępną to proszę mi dać znać przez swą żonę. Telefonując tam proszę podać tylko to, że jest pan zainteresowany zdobyciem uprawnień rzecznika europejskiego. Emil obejrzał wizytówkę, podał ją Adeli mówiąc- zrób zdjęcie-obie strony. Gdy Adela zrobiła zdjęcie zapytał się szefa, czy może ją wziąć, a ten powiedział - tak, jest pan porządnym człowiekiem i dlatego panu powiedziałem o tym co myślę i o tym, że się te uprawnienia mogą panu bardzo przydać. Przed panem pięć godzin pisania w języku angielskim, a przedtem łyknięcie przepisów europejskich. Też w języku angielskim.
No a teraz pani Adelko idziemy poznać innych pracowników tego działu. Trzymaj się Maleństwo, przyjadę po ciebie, powiedział Emil i cmoknął ją w czubek głowy, a szefowi uścisnął rękę i powiedział- dziękuję- za przyjęcie Adeli i te wiadomości. Do zobaczenia!
Gdy szef i Adela szli korytarzem szef powiedział - miło patrzeć na ludzi, którzy się kochają i szanują. Lubię tego pani męża, bardzo porządny i uczciwy facet. I widać, jaki w pani zakochany. Ile on jest od pani starszy? Tylko dziesięć lat, ale jakoś tego nie widać. A ile jesteście po ślubie ? Dwa i pół roku. Niewiele, a on taki zapatrzony jakby jeszcze był przed ślubem- stwierdził szef. Bardzo ładnie panią nazywa i nie da się ukryć, że adekwatnie do sytuacji. Nie obrazi się pani, gdy będę mówić do pani Adelko a nie "pani Adelo"? No pewnie, że nie. To takie trochę niedzisiejsze imię. Imię ładne, ale Adela to mi się kojarzy z jakąś potężną, starszą damą, a nie z taką kruszynką jak pani. A jak ja mam się do pana zwracać? Tak jak wszyscy, per "szefie". W moim dziale większość to faceci, ale pani chyba umie pracować z facetami i to na pewno bardziej dokuczliwymi niż ci. Ale naprawdę - jeśli coś będzie niejasne każdy pani wytłumaczy- zresztą już mówiłem, że przyjdzie do pracy młoda mężatka, więc zaloty niedozwolone. Zresztą zawsze są niedozwolone do mężatek.
c.d.n.