wtorek, 20 kwietnia 2021

To nie takie proste - 3

 Zgodnie z planem Wojtka, w niedzielę wraz z chłopcami pojechali do ZOO.Wojtek był zdania, że lepiej by na pierwszy raz chłopcy byli na terenie, który dość dobrze znają. Nowa partnerka ojca  a do tego nowe do zwiedzania miejsce- to może być  zbytnie obciążenie  dla nich. Patrycja z kolei stwierdziła, że to Wojtka dzieci, nie jej, więc on ma tu najwięcej do powiedzenia. Patrycja dzielnie  dreptała po ZOO, siedziała tylko w tym czasie, gdy chłopcy wpierw z Wojtkiem, a potem już sami sterczeli ponad godzinę koło wybiegu małp. 

Gdy razem siedzieli w ogródkowej kawiarni Patrycja zapytała się, czy byli kiedykolwiek w Kazimierzu Dolnym, opowiedziała im króciutko o tym miejscu i zapytała, czy może by tam pojechali w następny weekend, jeśli oczywiście  dopisze pogoda. A jeśli nie będzie pogody, to mogą  wybrać się razem do Muzeum Wojska Polskiego, bo ona już kilka lat nie była w tym muzeum, ale pamięta, że jest dużo ciekawych eksponatów do obejrzenia. 

Wojtek wpatrywał się w Patrycję tak, jakby była z zupełnie innej konstelacji gwiazd, pod stolikiem dyskretnie odszukał jej nogi i objął je swoimi. Oczywiście nie docenił bystrości swych synów, którzy zaraz rozszyfrowali te jego manewry. Gdy tak siedzieli w czwórkę Patrycja wypytywała chłopców które zwierzęta ich  najwięcej interesują, opowiedziała im, że gdy była jeszcze w szkole podstawowej to bardzo chciała pracować w Ogrodzie Zoologicznym i to koniecznie  być opiekunem  małp, ale jakoś z tych planów wyrosła i poprzestała na oglądaniu filmów dokumentalnych  z życia różnych ogrodów zoologicznych świata. A teraz czym się pani zajmuje? - niemal  "po dorosłemu "zapytał Adam. Elektroniką, jestem po studiach technicznych, jestem inżynierem elektronikiem. To chyba trudne studia - zauważył przytomnie Adaś, ja bym nie dał rady, nie jestem dobry ani z matematyki ani z fizyki, ale lubię chemię. Wierz mi Adasiu - gdy skończyłam podstawówkę i byłam w liceum, naprawdę nie wiedziałam przez pierwsze dwa lata, że będę studiować na politechnice. Po prostu zmieniają się nam z upływem czasu zainteresowania, a bardzo często mają wpływ na to nasi nauczyciele. Młodsza latorośl Wojtka w pewnej chwili włączyła się do dyskusji - a ja bardzo nie lubię geografii, pani od geografii mówi na nas, że jesteśmy durnie. Nikt w naszej klasie nie ma piątki z geografii, nawet dziewczyny! Patrycja spojrzała wymownie na Wojtka, ale ten milczał, więc powiedziała - no to naprawdę dziwne, bo z reguły dziewczęta są bardzo obowiązkowe.

Wojtek przysłuchiwał się wszystkiemu z uwagą i z prawdziwą przykrością stwierdził, że jego niechęć do żony w jakimś stopniu przeniosła się i na dzieci i zaniedbał je uciekając w pracę, w robienie doktoratu. Ale jednocześnie cieszył się  bardzo, że chłopcy z zainteresowaniem rozmawiają z Patrycją i wyraźnie przypadła im do gustu. 

Po wyczerpaniu tematu "szkolnego" Adam zapytał się Patrycji, czy naprawdę będzie żoną Wojtka. Patrycja obdarzyła Adama najpiękniejszym swym uśmiechem i powiedziała - tak, gdy sąd orzeknie rozwód. Wojtek dodał- to chyba jasne, mówiłem wam, że kocham inną kobietę i chcę by była moją żoną.

Ale Adaś zignorował to co mówił Wojtek i nadal przepytywał Patrycję - a będziemy mogli wtedy u taty nocować? Oczywiście Adasiu, rozwód dotyczy tylko małżonków, dzieci nadal są dziećmi swych rodziców. Bo ojcem i matką  pozostaje się  do końca życia. Będziecie już dorośli a nadal będziecie wciąż dziećmi dla swych rodziców.

Adam-przestań już wypytywać- przecież wszystko wam już tłumaczyłem!-Wojtek pomału tracił cierpliwość. Ale w tym momencie Patrycja powiedziała - kochanie, dobrze, że Adam mnie o wszystko wypytuje, ma do tego prawo. Po prostu zmienią mu się warunki w których dotychczas żył i to budzi jego niepokój. I  to, że mnie wypytuje o wszystko co go niepokoi świadczy o tym, że jest myślącym chłopcem. I tym jednym zdaniem wypowiedzianym spokojnie i z miłym uśmiechem Patrycja "kupiła" obu chłopców. Obaj chcieli wiedzieć kim dla nich będzie ewentualne dziecko Wojtka i Patrycji, więc powiedziała, że będzie to rodzeństwo  przyrodnie, bo będą mieli z tym dzieckiem tego samego ojca, ale dwie różne mamy. Chcieli też wiedzieć, jak mają się zwracać do Patrycji i ona zaproponowała, by po prostu mówili do niej po imieniu . Bo mama jest tylko jedna- a Patrycja  nie pretenduje do takiego tytułu dla nich.

A tak na bieżąco to byli zainteresowani czy jeszcze przed rozwodem będą mogli się spotykać z Patrycją i Wojtkiem i gdzieś razem bywać. Tym razem już obydwoje zapewnili chłopców, że oczywiście tak, będą się razem spotykać.  I zaprosimy Was również na nasz  ślub - zapewnił ich Wojtek. No to  fajnie- podsumował Adaś, a Krzyś mu przytaknął. 

Gdy żegnali się z Patrycją, obaj bardzo grzecznie podziękowali za to, że byli z Patrycją i Wojtkiem w ZOO, a Adam głośno powiedział do Patrycji- jesteś naprawdę równą babką, na co w odpowiedzi usłyszał- a wy obaj bardzo fajnymi chłopakami. Wojtek odstawił ich do mieszkania, sprawdzając przy okazji czy jest w domu jego "jeszcze żona".

Gdy wrócił do samochodu wpierw ucałował Patrycję a potem powiedział- przepraszam cię za ich namolność. Ale Patrycja była zdania, że wszystko było i jest w porządku - chłopcy są zaniepokojeni, bo przecież w jakiś sposób zmieni się ich życie- już mają jedną konkurentkę do uczuć Wojtka a zdają sobie sprawę, że przybędzie i kolejny konkurent- jakieś dziecko. Wojtek zastanawiał się na głos czy i ewentualnie co powiedzą chłopcy swej matce, bo już jakiś czas temu zauważył, że  jeśli robili w towarzystwie Wojtka to co im sprawiało wielką frajdę to nigdy o tym nie mówili swej matce, bo Helena miała niemiły zwyczaj ośmieszania i krytykowania wszystkiego co im  sprawiało przyjemność, a nie miało zupełnie związku z jej osobą.

W tygodniu Wojtek spotkał się z prawnikiem, który stwierdził, że ta sprawa rozwodowa jest prosta, bo Patrycja jest w ciąży. Byłoby natomiast dobrze, by Wojtek porozmawiał z synami jak oni widzą sprawę swego miejsca zamieszkania po rozwodzie, bo sąd na pewno zada takie pytanie bo to już naprawdę spore dzieci i mają prawo wypowiedzieć się w sądzie z kim chcą mieszkać. Często się zdarza, że jedno chce mieszkać z ojcem a drugie z matką. Wojtek jęknął - nie wpadłem na ten pomysł by ich o to przepytać- gorzej, bo nie wiem czy moja partnerka jest gotowa by od razu zająć się trójką dzieci. Co do starszego to podejrzewam, że nie za bardzo będzie chciał pozostać z matką. No nic, dziś muszę wpierw porozmawiać o tym ze swoją partnerką a z dziećmi w następnej kolejności. Dobrze, zgodził się prawnik, ja już zajmę się tym tematem by nadać sprawie bieg, ale przed rozprawą chciałbym wiedzieć jak się sprawa ma.

Po wyjściu od prawnika  Wojtek wpierw pojechał do swoich rodziców- czuł się nieco zagubiony, wręcz bał się, że Patrycja wobec możliwości  zostania nagle  matką trojga dzieci wcale nie będzie chciała zostać jego żoną. I ta myśl go przerażała. 

Rodzice Wojtka stwierdzili, że jeżeli jego synowie mają dobrze w głowinach, to na pewno wybiorą Patrycję, skoro tak jak mówi Wojtek, ona im się spodobała. Oni z kolei w takim razie szybko wyremontują piętro domu w którym teraz  mieszkają i Wojtek wraz z trójką dzieci i żoną będą mieli całe piętro dla siebie, tylko salon na parterze będzie wtedy wspólny oraz kuchnia. I naprawdę jeszcze mogą pomóc Patrycji w opiece nad dziećmi. A być może, że chłopcy wybiorą mieszkanie u dziadków a nie u Wojtka i Patrycji- zawsze lubili tu bywać, obaj mieli tu nawet swoje  grządki w ogrodzie. Wtedy wcale nie będzie problemu a i dla Patrycji może to być dobre rozwiązanie.

A co do mieszkania, w którym dotychczas mieszkał z Heleną i dziećmi- musi po prostu po rozwodzie wymeldować stamtąd Helenę a mieszkanie dać pod wynajem. A Helena wróci do mieszkania, w którym kiedyś mieszkała a teraz je  wynajmuje.Co do mieszkania, w którym mieszka Patrycja- też powinno pójść pod wynajem, jeśli nie będzie tam żadne z nich mieszkało.

Z sercem pełnym niepokoju pojechał do domu- chciał to wszystko przetrawić nim Patrycja wróci z pracy. Póki co przejrzał listę  zakupów i wyskoczył do sklepu, potem obrał kartofle tylko raz się zacinając nożem, bo bardzo był pochłonięty myślami o rozwodzie i zaklinaniem rzeczywistości, by Patrycja od niego nie odeszła. Doszedł do wniosku, że nie wyobraża już sobie życia bez Patrycji- równie dobrze mógłby umrzeć, gdyby go zostawiła.

Do chwili powrotu Patrycji zdążył zrobić i rozwiesić pranie oraz przelecieć całe mieszkanie odkurzaczem. Trzeba mu oddać sprawiedliwość- od momentu, gdy okazało się, że Patrycja jest w ciąży starał się jak najwięcej jej we wszystkim pomagać, zgodnie z powiedzeniem "zakochany mężczyzna wszystko potrafi zrobić, nawet pranie w pralce".

Pod koniec obiadu powiedział Patrycji o swej wizycie u prawnika i o tym, że musi przepytać dzieci u kogo chcą mieszkać po rozwodzie, bo takie pytanie z całą pewnością padnie na sprawie. A chłopcy już są w wieku, w którym przysługuje im wybór z którym z rodziców chcą zamieszkać po rozwodzie. Przyznał się też, że był już u swych rodziców i rodzice rozumiejąc problem proponują by oni, jeśli dzieci wybiorą zamieszkanie z Patrycją i nim, zamieszkali na piętrze willi rodziców. Piętro wymaga odświeżenia ale to żaden problem.Tyle tylko, że aby było  całej piątce wygodniej nie będą mieli na piętrze  salonu- salon będzie u rodziców na parterze, podobnie jak i kuchnia, która jest bardzo duża. Poza tym dookoła jest ogród i na piętrze taras, więc będzie miało maleństwo dobre  warunki do werandowania. No i rodzice we wszystkim im pomogą, oczywiście  w miarę swych możliwości.

Patrycja wysłuchała wszystkiego i powiedziała - no tak, wynika z tego,  że nagle możemy stać się całkiem sporą rodziną, pięcioosobową, o ile najbliższe USG nie wykaże, że jestem w ciąży bliźniaczej. Sześcioosobowa rodzina  też brzmiałoby interesująco.

A co zrobisz z Heleną, gdy dzieci wybiorą ciebie, a nie ją? Wyprowadzi się stamtąd a mieszkanie się komuś wynajmie. Przypomniało mi się, że ona nawet nie jest tam zameldowana na stałe, bo ma meldunek w swoim mieszkaniu, w którym kiedyś mieszkała, a które dostała od swoich rodziców.  My, jeśli się rozgościmy u rodziców też się u nich zameldujemy tylko tymczasowo. Chłopcy będą nadal na stałe meldowani tu gdzie teraz mieszkają, a u dziadków tylko tymczasowo.

Wojtuniu, przemyślę to wszystko nieco później, teraz chcę pomyśleć nad jednym problemem, bo jeden z układów nam nie działa. Muszę sprawdzić wszystko gdzie jest błąd. A co do nas - właściwie to mam tak naprawdę niewielki wybór, jeśli nie chcę pozbawić naszego dziecka obecności ojca w jego życiu od pierwszego samodzielnego oddechu.

A mogę ci coś pomóc w tym problemie z niedziałającym układem? Nie, po prostu muszę sprawdzić obliczenia czy były dobre, bo nie wykluczam, że któryś z techników coś spieprzył, brzydko mówiąc. Nie jest trudno się pomylić w podłączeniu lub niezbyt dokładnie coś przylutować. A ty chcesz dziś porozmawiać z chłopcami czy  dopiero w weekend? W weekend, a właściwie w piątek po pracy. Wojtuniu, a pomyślałeś o tym, że pomaganie nam może być zbyt męczące dla mamy? Pomyślałem i na pewno zatrudnię kogoś do pomocy, ten wydatek pokryje nam wynajęcie mieszkania. Moje chyba też wynajmiemy, jak sądzisz? Tak myślę, kochanie. Wojtuś, przytul mnie, mam nieprzyzwoite zachcianki. To cudownie, bo też jestem stęskniony. Pat, gdzie ty tę ciążę nosisz, zupełnie nie masz brzuszka - marudził Wojtek. Mam, mam, przytyłam w obwodzie 4 centymetry. A wiesz, że idziemy pojutrze na kontrolę? Wiem, pamiętam, mam zapisane.

Po zaspokojeniu nieprzyzwoitych zachcianek swej ukochanej kobiety Wojtek usłyszał, że oczywiście Patrycja zgadza się na to, żeby  zamieszkali u rodziców Wojtka.

                                                               c.d.n.



To nie jest proste - 2

 Następnego dnia Wojtek, tak jak planował, przeprowadził z synami bardzo poważną rozmowę. W jej trakcie dowiedział się od młodszego syna, że właściwie  rozwód nie jest potrzebny, bo przecież on i mama nie są małżeństwem bo nie  mają ślubu....kościelnego. 

Wojtka na moment zatkało i zapytał się skąd  młodszemu przyszło do głowy, że jego rodzice nie są małżeństwem bo nie mają ślubu kościelnego. Dziecię odpowiedziało, że gdy kiedyś był u nich ksiądz "po kolędzie" to powiedział mamie, w ich obecności, że tak naprawdę to tata i mama tylko się przyjaźnią a nie  są małżeństwem, bo nie brali ślubu w kościele. A starszy powiedział Wojtkowi, że dobrze, że ten ksiądz tak powiedział, bo od tej pory ksiądz już nie przychodzi z kolędą a oni nie chodzą na religię i to był największy pożytek z tej wizyty. 

Co do stosunków pomiędzy rodzicami okazało się, że obaj synowie Wojtka "funkcjonują od dawna na podsłuchu", jak większość ich koleżanek i kolegów. Ile razy są w domu a ich mama rozmawia przez telefon ze swoimi przyjaciółkami, oni każdą rozmowę podsłuchują i mama kiedyś powiedziała, że "ty tato masz jakąś dziwkę i że to dobrze, bo mama przez to ma  święty spokój." Wojtek poczuł się przez chwilę tak, jakby miał zwymiotować, ale się opanował i spokojnie wytłumaczył, że żaden kulturalny człowiek nie powinien używać takiego słowa mówiąc o kimś kogo nie zna. I niemal dwie godziny tłumaczył chłopcom, że miłość pomiędzy dorosłymi ludźmi bardzo często nie trwa do grobowej deski, bo to bardzo skomplikowane uczucie, które wymaga  stałej troski i w sferze psychicznej i fizycznej a jeśli to uczucie wygaśnie to lepiej jest rozstać się w przyjaźni a nie w złości i żalu. A ponieważ to uczucie już dawno wygasło pomiędzy nim a ich mamą, to on złoży w sądzie wniosek o rozwód. 

Ale to, że tata i mama nie będą małżeństwem nie znaczy wcale, że on przestanie nagle być ich ojcem - będzie nim nadal aż do swej śmierci. Starszy, bardziej zorientowany w sprawach życiowych  wręcz zapytał, czy Wojtek ma jakąś przyjaciółkę, a Wojtek stwierdził, że tak, że od  kilku lat kocha inną kobietę i chce  wreszcie być z nią razem. I nie jest to żadna "dziwka", a bardzo miła osoba, mądra i wykształcona, po studiach. A będziecie mieli dzieci ?- starszy nadal sondował temat. Wojtek patrząc dziecku w oczy powiedział- myślę synku, że tak, nie widzę przeszkód. Ale to i tak nie zmieni faktu, że nadal będę waszym ojcem. Tylko będę miał więcej dzieci niż tylko was dwóch. A będziemy mogli cię odwiedzać, gdy będziesz mieszkał z inną żoną? Oczywiście. I ona się zgodzi? Tak, przecież wie, że istniejecie , że was kocham i nadal jestem waszym ojcem. 

Gdy żona Wojtka wróciła  z aerobiku Wojtek poinformował ją, że składa pozew rozwodowy i że już powiedział o tym obu chłopcom. I że wyprasza sobie by ona o kimkolwiek mówiła "dziwka", zwłaszcza gdy danej osoby nie zna. Poza tym on się wyprowadzi jeszcze przed wyrokiem sądu a ponieważ mieszkanie jest jego własnością, wyłączoną ze wspólnoty majątkowej, zastanowi się z adwokatem jak tę sprawę rozegrać.  Prawdopodobnie  zapisze je testamentem chłopcom. A może znajdzie inne rozwiązanie. I przy okazji poradził jej, by rozmawiając z koleżankami przez telefon  mówiła ciszej lub umawiała się z nimi na rozmowy osobiste, bo chłopcy cały czas funkcjonują na podsłuchu.

O 21,30 był z powrotem u Patrycji. Opowiedział jej dokładnie całą rozmowę z chłopcami i zapytał się, czy Patrycja się zgodzi by on jej przedstawił chłopców jeszcze przed jego rozwodem, bo jest pewien, że jakaś wspólna wycieczka poza miasto lub np. do Ogrodu Zoologicznego dobrze im zrobi. Bo jak zna swą   żonę, ona ze wszystkich sił będzie się starała przedstawić chłopcom Patrycję w czarnych kolorach, więc taki osobisty kontakt  chłopców z nią jest wskazany. Gdy zaczął mówić o mieszkaniu Patrycja z miejsca orzekła- zapisz je chłopcom na razie testamentem, a gdy młodszy będzie pełnoletni możesz cofnąć testament i zrobić im z tego mieszkania  darowiznę. My się przecież pomieścimy tutaj.

Poza tym Wojtek zapowiedział, że będzie się jak najszybciej kontaktował z prawnikiem w sprawie rozwodu. I trzeba pamiętać, żeby wziąć od lekarza  zaświadczenie, że Patrycja jest w ciąży. Tego wieczoru Patrycja zasypiała kołysana szeptami Wojtka, a treścią były hymny pochwalne jaka jest kochana, cudowna a mała fasolka w jej wnętrzu cudem który im się przydarzył. Rano nie pozwolił jej wysiąść jeden przystanek wcześniej przed instytutem. W piątek wieczorem przyjechał do niej ze wszystkim swymi dokumentami i większością rzeczy osobistych. W pakowaniu i przewiezieniu pomagał mu przyjaciel. Dwa samochody typu combi były pełne po dachy. Dobrze, że Patrycja mieszkała w starym, przedwojennym jeszcze budynku, w którym same pokoje miały w sumie 60 m kwadratowych, a do tego były na pierwszym piętrze. Budynek jako trzypiętrowy  nie  miał windy.

Tak jak planował, Wojtek skontaktował się z prawnikiem. Oprócz sprawy rozwodowej były do "ogarnięcia" różne sprawy majątkowe. Wojtek poinformował swoich rodziców (oboje jeszcze  żyli i byli nawet całkiem przytomni) że się rozwodzi i że wkrótce przedstawi im miłość swego życia, czyli Patrycję. O tym, że pomiędzy Wojtkiem, a jego "jeszcze żoną" nie jest dobrze wiedzieli od dawna, zresztą " wcale nie piękna Helena" jak ją nazywał ojciec Wojtka nie była ich ukochaną synową. Wnuków jakoś tolerowali, ale mało entuzjastycznie podchodzili  do kontaktów z nimi. 

O Patrycji Wojtek już kilka razy opowiadał swemu ojcu a tym razem obiecał, że ją do nich przywiezie, żeby rodzice mogli ocenić, jaka to wspaniała osoba. Ponieważ rozmowa zeszła na tematy majątkowe ojciec wyraził chęć uczestniczenia w spotkaniu z prawnikiem. Na koniec wizyty Wojtek dowiedział się, że jeśli idzie o koszty  związane z jego rozwodem to ojciec je pokryje. Dopiero teraz dotarło do Wojtka jak bardzo jego "jeszcze  żona" była nielubiana przez jego rodziców.

W przeciwieństwie do "jeszcze  żony" Wojtka Patrycja czuła się w ciąży świetnie, można wręcz powiedzieć, że ten stan wyjątkowo jej służył. Żadnych mdłości, bóli głowy czy też ciągłej chęci na spanie. A wyglądała wręcz kwitnąco.

Któregoś piątkowego popołudnia Wojtek z Patrycją przyjechali po pracy do jego rodziców na obiad. Przyszły teść bardzo się  jej przyglądał i wreszcie powiedział- już sobie przypomniałem skąd panią znam- chyba była pani  Starostą Roku albo w Radzie Studentów i wykłócała się pani o przedłużenie sesji na W.S.I., bo ktoś ją nagle skrócił. Brałem udział w tej naradzie zamiast kolegi i bardzo mi się podobały pani argumenty. Ale to było strasznie dawno, chyba na drugim roku- stwierdziła Patrycja  i ja pana nie pamiętam. Ale pamiętam, że moja kłótnia jednak dała  pozytywny wynik. No bo argumenty były rzeczowe a nie wzięte z sufitu - podsumował sprawę ojciec Wojtka. I mam propozycję - lada moment będziemy rodziną to już sobie mówmy po imieniu. Wojtek się zaczął śmiać- to musiałaś Pat im nieźle nagadać, skoro ojciec do dziś to pamięta. Żebyś wiedział - wstrząsnęła profesorskimi sumieniami- dopowiedział ojciec.

Mama Wojtka zaanektowała Patrycję całkowicie. Dopytywała się jak Patrycja radzi sobie z sytuacją, że Wojtek ma "jeszcze  żonę", ale  Patrycja powiedziała, że oni są ze sobą już trzy lata, a w Instytucie jeszcze wcześniej  kursowały plotki, że Wojtkowe małżeństwo do udanych nie  należy. No popatrz kochana, to on ciebie już trzy lata przed nami ukrywa! Bo on czekał aż dzieci będą trochę starsze, teraz sam im powiedział o rozwodzie - usprawiedliwiała Wojtka Patrycja. 

O czym tak plotkujecie? - Wojtek podszedł i objął je obydwie. Mamuś, jeszcze nie wiesz, ale znów będziesz babcią- Patrycja ma w środku teraz już 14- tygodniową fasolkę. Niezależnie od tego jakiej płci - będzie to dziecko prawdziwej mojej miłości. Mamuś, nawet nie masz wyobrażenia jaki jestem szczęśliwy!  Nie da się ukryć, że ci ta ciąża służy dziecinko - wyglądasz pięknie!-zachwyciła się teściowa- wcale nie wyglądasz  ciążowo!  A tacie już mówiłeś?- dopytywała się mama - jeszcze nie, chciałem byś ty pierwsza się o tym dowiedziała i podpowiedziała nam dobrego lekarza położnika. Dobrze synku- rozejrzę się w temacie.  

Boguniu, kochany,  chodź tu do nas! znów będziemy dziadkami! Ale tym razem to będzie  dzieciątko wielkiej miłości, Patrycja jest w ciąży! A ja, stara położna, niczego nie zauważyłam, bo tak jej ta ciąża służy!

Mama Wojtka omal nie skakała z radości i zapewniła oboje, że chociaż już nie jest młoda , to zawsze jednak im pomoże przy  maleństwie i pod koniec ciąży gdy już na ogół kobieta jest zmęczona swym stanem, bo to jednak jest wysiłek dla organizmu. Te ostatnie dwa miesiące to będą do niej przyjeżdżać na obiady, żeby się Pat nie męczyła zakupami i gotowaniem. A gdyby Wojtek w tym ostatnim okresie jej ciąży wyjeżdżał za granicę, to Pat będzie wtedy albo u nich albo mama będzie nocować u niej.

Patrycja była szczęśliwa, że tak serdecznie ją przyjęli rodzice Wojtka. Niestety jej rodzice zginęli wkrótce po tym gdy skończyła studia i zaczęła pracę w Instytucie. Jechali z okazji 1 Listopada na grób rodziców jej ojca do Bydgoszczy. Samochód jadący z przeciwka wpadł w poślizg, wpadł na samochód rodziców i jadąca za nimi ciężarówka nie zdołała wyhamować. Mama zginęła na miejscu, ojciec w szpitalu, następnego dnia. Wojtek był jedną z nielicznych osób, które o tym wiedziały, ale powiedziała mu o tym dopiero w drugim roku bycia z nim razem.

O ósmej wieczorem Wojtek powiedział - koniec zabawy na dzisiaj, wasza synowa musi odpocząć, fasolka też ma zapewne dosyć wrażeń na dziś. Jutro odpoczywamy , bo być może w niedzielę wezmę chłopców do ZOO i oczywiście pokażę ich Patrycji. Mama od razu napomniała Wojtka - tylko niech się Pat za bardzo nie zmęczy, uważaj Wojtuniu. Wojtek objął mamę - mamuś, tam są ławki i jakieś ogródki kawiarniane. Poza tym chłopcy mają swoje ulubione miejsca, koło wielu tylko przechodzą lub przelatują w tempie rakiety kosmicznej. Poza tym tak ich wytresowałem, że część zwiedzają sami a ja spokojnie na nich czekam. To już duzi chłopcy. Adaś to już nawet na randki chodzi, Krzyś to już nawet rozmawia ze swoimi koleżankami z klasy. Ale i tak najchętniej sterczą przy wybiegu małp.

Gdy jechali do domu Patrycja powiedziała - a może byśmy pojechali z nimi w niedzielę do Kazimierza Dolnego? Co prawda w niedzielę jest tam tłoczno, ale przynajmniej coś zobaczą ciekawszego niż małpy. Tylko dobrze byłoby wyjechać nieco wcześniej niż o 10 rano. Ja im trochę o Kazimierzu mogę opowiedzieć. Nie tylko w Budapeszcie bywałam kilka razy. A ja to chyba nigdy nie byłem w Kazimierzu- stwierdził Wojtek. No to zobaczysz coś ładnego - zapewniła go Patrycja. A w Łowiczu byłeś? Nie -nie byłem. No to sobie w któryś weekend pojedziemy. I zawsze gdy chcesz możesz przecież wziąć chłopców. Może im nie zaszkodzi gdy zobaczą faceta, który kocha  kobietę z którą jest. Przecież dzieci czerpią wzory zachowań właśnie z domu.

                                                                  c.d.n.