No - powiedziała Teresa do Franka wyprostowując się - na szczęście dom to nie sklep i już żaden nowy towar tu nie przybędzie. Zostało tylko to co wezmę ze sobą do samochodu. Za godzinę przyjedzie ciężarówka i zabierze to wszystko. Facet powiedział, że załadowany samochód przenocuje w ich garażu, oni wyruszą o 4 nad ranem. Zaraz dam cynk Zikowi, że już wszystko spakowane. A ja się dziś spokojnie prześpię w zapasowym mieszkaniu. Możesz się Franiu już od wieczora rządzić tutaj po swojemu. Nie podejrzewam siebie żebym się wygrzebała wcześniej niż o 9 rano. Zresztą tak jest nawet lepiej, bo gdy się wyjeżdża stąd bladym świtem to wtedy jest cholernie dużo ciężarówek. Najgorszy odcinek to jest ten z Warszawy do Strykowa, potem to kaszka manna z malinami. Dobrze, że tata z juniorem pojechali wczoraj pociągiem. Mały był tak podniecony, że dziób mu się nie zamykał - po raz pierwszy jechał "takim prawdziwym pociągiem". Tata mówił, że największym jego zmartwieniem było czy ich Kazik na dworcu odnajdzie. Kazik z kolei ma zmartwienie, czy nic mi w samochodzie nie nawali po drodze, bo jadę taty samochodem. No aż osobiście pojechał z nim do swego kumpla, samochód zdaniem kumpla funkcjonuje jak szwajcarski zegarek, chociaż już ma parę latek. A ten kumpel Kazika to też konstruktor lotniczy i zamiast coś nowego konstruować grzebie w samochodach, kupił warsztat samochodowy. I ma fajną żonę, która mu "prowadzi papierki". Niesamowicie fajny facet. No to będziecie tam mieli dwa samochody. No właśnie i to zupełnie nam na plaster ten drugi samochód. Ten jego kumpel to by wziął ten samochód dla swego pasierba, tylko musiałby wpaść po niego do Berlina, a nie bardzo ma kiedy, bo sezon samochodowy w pełni.
Wiesz co ? to ja mam genialny pomysł - pojadę razem z tobą do Berlina i wrócę tym samochodem do Warszawy- poda mi tylko Kazik adres tego faceta któremu trzeba go przywieźć. Tym sposobem i wilk będzie syty i owca cała a ja i Kazik nie będziemy się kilka godzin denerwowali, że sama bez zmiennika prowadzisz. I nim Teresa zdążyła zaprotestować już się łączył z Kazikiem. Kazik, chociaż miał pełne zaufanie do Teresy jako do kierowcy zaaprobował ten pomysł całkowicie, ale powiedział, że w takim razie zgoda, ale Franek musi u nich zanocować, a nie jechać po godzinnym odpoczynku. A jest gdzie nocować, już są przecież wszystkie meble i jest miejsce w pokoju dziennym. Przy okazji Teresa porozmawiała z tatą i Alkiem. Alek zapewniał ją, że cały czas był w pociągu bardzo grzeczny i nie wychodził na korytarz i że od Poznania to mieli w przedziale tylko jedną osobę, a tata na dworcu to od razu ich zobaczył, bo stał prawie tam, gdzie się zatrzymał ich wagon. Gdy skończyła rozmawiać z synkiem Franek powiedział - szalenie fajne macie dziecko -jest niesamowicie rozgarniętym chłopcem.
No wiesz Franiu - my oboje z Zikiem od razu bardzo podnieśliśmy małemu poprzeczkę bo ani on ani ja tak naprawdę nie przepadaliśmy za małymi dziećmi, więc traktowaliśmy go jakby był już rozumnym stworzeniem. A dzieci są bardzo plastycznym materiałem i łatwo się je formuje. A najważniejsze jest bardzo konsekwentne działanie- gdy konsekwentnie za każdym razem tak samo postępujesz to dziecko nie ma wtedy sieczki w mózgu i wie czego od niego oczekujesz. I wcale nie trzeba wtedy na dzieciaka wrzeszczeć lub dawać mu klapsy. A sieczkę w mózgu robią dzieciom ci, którzy kierują się emocjami i swym samopoczuciem danego dnia. Jak jednego dnia pozwalasz bachorowi drzeć japę bez uzasadnienia a drugiego dnia za to samo go karcisz, to dziecko nie wie jak ma postępować. Często się mówi, że jakieś dziecko jest okropne, ale w 99,9% to jego rodzie są okropni i to oni tak dziecko ustawili.
A co powiesz Joannie? No co? powiem po prostu, że jadę z tobą ze względów bezpieczeństwa i poza tym, że zabieram ten wóz z powrotem do Warszawy bo tak się umówiłem z Kazikiem. No to będziesz miał kotku przechlapane - ona i tak jest więcej niż pewna, że my byliśmy parą i będzie ci kołki na głowie ciosać. Może i nie, bo wyczytała w jakiejś kobiecej prasie, że zdarzają się niestety napady na kobiety podróżujące samochodem samotnie. A na parkingach niemieckich to nawet są napady na kierowców ciężarówek. Bo wielu jednak jeździ solo z powodów oszczędnościowych.
Faktycznie - kiedyś z reguły jeździli dwaj kierowcy, teraz jeżdżą solo. A co do samotnych kobiet za kierownicą - zdarzają się jacyś maniacy - najbardziej to lubię takich, co mają starą, sfatygowaną brykę, która już od dawna nadaje się na złom, ale będzie się ze mną ścigał. Wtedy po prostu zajeżdżam na najbliższy Orlen i bardzo długo piję kawę i gadam przez telefon. Wiesz- ja potrafię z Warszawy do Gdańska przejechać bez jednego przystanku, bo jak mówi Kazik wpadam w trans. Kiedyś bardzo źle mi się prowadziło wieczorem i nocą, ale jeden ze znajomych, który zawodowo prowadzi TIRY nauczył mnie jak sobie z tym radzić no i się "naumiałam". A poza tym to nie gadam gdy siedzę za kierownicą i z reguły z kierowcą też nie prowadzę długich rozmów. Ale tata powiedział, że czasem to mi nogi chodzą po pedałach, których oczywiście na miejscu pasażera brak. A wiesz gdzie na trasie najlepiej zjechać na jedzenie? Nie wiem - powiedz, bo ja ogół biorę z domu coś do jedzenia - powiedział Franek. Tam gdzie przed zajazdem jest dużo ciężarówek, bo kierowcy ciężarówek najlepiej wiedzą gdzie jest smaczne i zdrowe jedzenie. Kumpel mnie kiedyś namawiał, żebym pojechała z nim w drogę gdy będzie jechał do Paryża swą ciężarówą, ale wszystko padło gdy okazało się, że ja nie jestem w stanie samodzielnie wsiąść do kabiny bo jestem po prostu za niska. On w ogóle miał tysiąc pomysłów - np. zrobił kurs "gospodnika" i marzyło mu się, żebyśmy prowadzili razem "Barobus" albo regularną, stacjonarną knajpę bo ja jestem niepijąca, więc mogłabym być barmanką. A co to jest ten gospodnik? - Franek nie ukrywał zdziwienia. Nie wiesz ?- to taki ktoś co ma uprawnienia do prowadzenia gospody, ale nie restauracji.
To o której mam rano być? - spytał Franek. Myślę, że o 9 rano możemy wyjechać. To dobra godzina do wyjazdu. Poza tym masz klucze, sam sobie otworzysz i bramę na dole i mieszkanie. A może ja ci przywiozę coś do jedzenia? No to otwórz lodówkę - tam jest wszystko co potrzebne jest na kolację i śniadanie. I jeszcze dla ciebie na drugie śniadanie coś zostanie. W zamrażarce masz wszystko głęboko i szybko zamrożone i wszystko ma swoje kartki. Ja wezmę stąd rano coś na Berlin. To są już gotowe dania, więc tylko trzeba je rozmrozić i odgrzać. Wezmę termo torbę skoro jadę samochodem- dojadą na miejsce bez uszczerbku.Ja to rozmrażam je w mikrofali na funkcji rozmrażania.
Możecie używać też tą lodówkę w zapasowym mieszkaniu- tyle tylko że trzeba o niej pamiętać i wyłączyć zamrażarkę, jeśli nie będziecie jej używać. A pewnie nie będziecie bo Joanna nie zamraża gotowych dań. My chyba wcale nie będziemy z niej korzystać - stwierdził Franek. No to odłącz zamrażarkę a lodówkę daj na minimum, zdrowiej jest gdy chodzi, bo w każdej chwili można ją wtedy użyć. Cenne zwłaszcza latem.
Tesa- a jak ty będziesz spać tu bez pościeli? No co ty - mam piżamę, jasieczek i koc i śpiwór jakby mi było zimno. Rano to zwinę i wezmę do Berlina. Franek pokiwał głową- przepraszam, zapomniałem na moment o tym, że ty jesteś zorganizowaną kobietą. Jak się jest na co dzień z Joanną to się zapomina, że gdzieś istnieją osoby zorganizowane, które planują i myślą. Wieczorem do Teresy dzwonił jeszcze Jacek martwiąc się, że jedzie sama, więc się ucieszył, że nie sama tylko z Frankiem, potem jeszcze rozmawiała z Aliną, która stwierdziła, że stanie na głowie, żeby jednak Paweł mógł pojechać do Berlina i że zacznie się uczyć niemieckiego, potem jeszcze Paweł pytał się czy może jej w czymś rano pomóc, a w końcu zadzwonił Kazik mówiąc, że ogromnie tęskni i nie może się doczekać. Poza tym to wszystko jest już ustawione, zakupy zrobione.
A ja biorę stąd zamrożony obiadek. Opowiedziała o swojej rozmowie z Aliną, o tym, że Paweł oferował swą pomoc i że Jacek twierdzi, że odetchnął gdy się dowiedział, że nie jedzie sama. A Franek pojechał do domu i będzie rano tak, by mogli stąd wyjechać o dziewiątej, bo to będzie już po porannych jazdach do pracy, a ciężarówki już też opuszczą podwarszawskie drogi.Teresa opowiedziała też jak przeprowadzkarze kursowali z pudłami i jak zgrabnie sobie radzili ze wszystkim i że wszystko bardzo inteligentnie tam poukładali w wozie, że chcą wyjechać o 4 rano i że gdy ich szef zobaczył adres to powiedział, że to jest ładna dzielnica, bo tam jest dużo domów z własnymi ogrodami i że dała mu numer telefonu Kazika. I że fajna ta ciężarówka, bo cała buda wewnątrz jest obudowana gąbką. I faceci czysto ubrani w kombinezonach z logo tego szefa. A Franek najwyraźniej coś knuje bo już się zaczął uczyć niemieckiego i stwierdził że lada dzień pracę zmieni. Ale nie chciał nic zdradzić żeby nie zapeszyć. Jakby nie było to facet zna trzy języki i jest po handlu zagranicznym a w dzisiejszych czasach to się handluje wszystkim.
Teresa wstała rano o siódmej, zrobiła dla Franka i dla siebie kanapki na drogę, przygotowała dwa kubki termiczne z kawą i dwie butelki wody mineralnej niegazowanej. Do jednej torby upchnęła swój ulubiony jasieczek, piżamę, kocyk i śpiwór, do drugiej kanapki, kawę, wodę.
Franek zjawił się o ósmej z.....pudełkiem świeżych daktyli, które były zapakowane próżniowo. Ojejku, a skąd ty wziąłeś te daktyle? - zaciekawiła się Teresa. No te to są jak zwykle z Izraela, a przywiózł mi je znajomy facet bo właśnie tam był. Wyglądają jakoś tak dziwnie, aż się zdziwiłem ale wtedy mi wytłumaczył w czym rzecz. A jak Joanna zniosła fakt, że jedziesz ze mną do Berlina? Wyobraź sobie, że nadzwyczaj dobrze bo wczoraj znów się skłóciła z własną matką, bo matka zadzwoniła z pytaniem kiedy wreszcie będą chrzciny, więc się Joanna lekuchno wzbudziła tym pytaniem i znów przez jakiś czas nie będzie rozmawiała z mamuśką.
Ja to jej nawet chwilami współczuję - powiedział Franek. Teściowej współczujesz czy Joannie? Joannie, teściowa to mnie ani ziębi ani grzeje. A Joasia miała nadzieję, że jak za mnie wyjdzie to będzie prowadziła światowe życie, będzie jeździła ze mną często po świecie, chodziła na wystawne przyjątka a czasy zrobiły się takie, że się to wszystko nagle urwało. Mówiłem jej, że teraz to się to wszystko zmieni i to w mało korzystny sposób bo nowa elita zagarnie wszystko dla siebie. I o ile przedtem handel zagraniczny dawał profity krajowi tak teraz daje profity garstce tych którzy są przy tak zwanym żłobie. Ja jeszcze nie narzekam, bo pracuję, ale już się zaczynam rozglądać za drzwiami awaryjnymi. Nikomu o tym nie mówię, ale załatwiam sobie coś innego, bardziej zgodnego z moim kierunkiem. W przyszłym tygodniu pewnie mi się niektóre sprawy powyjaśniają. Załatwiasz sobie jakąś placóweczkę? - spytała Teresa. Można to tak określić, ale dopiero za tydzień będę wiedział coś więcej.Chyba się zatrudnię w jednej z ambasad. Mam nadzieję, że nie w marokańskiej - powiedziała Teresa. No jasne, że nie. Nie kocham Maroka aż tak, żeby się w ich ambasadzie zamelinować. No to całe szczęście- stwierdziła Teresa. Mam nadzieję, że jesteś zainteresowany raczej europejskim krajem. Ja rozumiem, że byłeś oczarowany Magrebem, ale raczej pod względem turystycznym niż innym. Co prawda ich król to całkiem niegłupi facet, ale jego poddani niekoniecznie pasują do europejskich kanonów. Masz w stu procentach rację- zgodził się Franek. Zapewniam cię, że ty i Kazik będziecie pierwszymi i pewnie jedynymi osobami z którymi tę sprawę omówię, gdy nabierze bardziej konkretnych kształtów. Joaśce nie mogę nic powiedzieć bo zaraz pół Polski byłoby poinformowane co zamierzam. Oczywiście mówiłaby wszystkim swoim kumpelkom przyciszonym głosikiem podkreślając, że to wielka tajemnica. Teresa uśmiechnęła się - obstawiam którąś z ambasad francuskich ale chyba nie warszawską. Ale mi na razie nie mów - zaczekam spokojnie na wynik twoich starań. A teraz to się zastanów czy chcesz może jeszcze przed wyjazdem kawę. Wzięłam dla nas po kubku termicznym kawy i kanapki z pieczonym schabikiem. Wyszedł mi super, może się szynka przy nim schować. A kanapki są w moim stylu, czyli cieniutka kromka pieczywa i sporo mięska. Zapakowałam też niegazowaną wodę mineralną. Powinniśmy za 6 godzin od wyjazdu dotrzeć do Berlina. Kazik mi zrobił szczegółową rozpiskę od chwili gdy się zaczynają zjazdy z autostrady do Berlina. Plan Berlina też mam i atlas samochodowy Europy. Dam znać Zikowi, że za kwadrans wyjeżdżamy. Mam tylko te dwie torby i swoją małą damską. Mam cholerny sentyment do tego mieszkania. To było jego mieszkanie . Ale już przećwiczyłam, że najważniejsze, żeby on był obok mnie, wszystko jedno gdzie. Czekoladę też mam ze sobą. Muszę jeszcze na naszej stacji zatankować do pełna.
Teresa nadała do Kazika wiadomość, że właśnie wychodzi , zatankuje i wyjeżdżają. Franek wziął jej dwie torby, nie mogąc się nadziwić, że są takie lekkie. Naprawdę masz tam śpiwór ?- dopytywał się. No naprawdę, teraz są śpiwory cienkie, lekkie ale bardzo ciepłe. A w drugiej to mam tylko wałówkę dla nas na drogę i to co wzięłam z zamrażarki. Nie zapomnij, że macie tu na początek dużo jedzenia gotowego, zamrożonego. Przyniosłam tu wszystko co było w tamtym mieszkaniu. Rozmroź to wpierw w mikrofali funkcją rozmrażania, a potem wsadź do piekarnika. W każdym opakowaniu jest instrukcja obsługi bo nie zawsze ja to odmrażałam. Instrukcja tej mikrofalówki leży obok niej. W łazience na pralce leży instrukcja tejże pralki. Piekarnik prosty w użyciu jak budowa cepa, instrukcja jest na stole.
c.d.n.