środa, 31 sierpnia 2022

Trudny wybór - 96

 W sobotę rano  Adela stwierdziła, że : "nie mam  w co  się ubrać" a tak dokładnie to ciąża jest paskudnym  stanem - nagle, z dnia  na  dzień okazuje  się, że wcięty w talii żakiet nie dopina  się, a jeszcze kilka  dni  wcześniej  nie było z nim problemów. No po prostu straszne!

Nie idę do ZOO, pojadę raczej na  zakupy, muszę przecież w  czymś do pracy chodzić. Emil przytulił rozzłoszczoną Adelę i  powiedział - nie ma sprawy, pojedziemy na  zakupy, tylko muszę powiadomić Arka, że my dziś nie  pojedziemy do ZOO. Chcesz  wziąć na  zakupy mamę? Nie wiem, chyba wolę sama z tobą  jechać. 

W kwadrans później okazało się, że to jakiś pechowy weekend, zadzwoniła  Stasia, że  młodszy zakatarzony, więc oni też  się raczej nie  wybiorą nigdzie, młodszy kicha a starszy się złości, że mały zainfekowany. Na  razie Stasia pakuje  w nich witaminę C no i oczywiście absolutnie  nie  można  dopuścić  do kontaktu młodszego z Adelą i ona dlatego  dzwoni. Adela zaraz  pożaliła  się, że nie ma  co na  siebie  włożyć, bo nagle  wszystko zrobiło się za ciasne.  I ona zaraz z Emilem ruszy do miasta, żeby kupić coś już nie  w rozmiarze "S" ale "M". A buty  też masz jakby  nieco  za ciasne ?- spytała  Stasia. Zaraz  sprawdzę, tylko pójdę do przedpokoju i przymierzę.  

No tak, mam je  dokładnie  wypełnione. No to ci się  woda  zatrzymała,  za mało wczoraj piłaś. Pij  dziś sporo wody mineralnej  ale nie gazowanej i bez soku lub innych  dodatków. A tak ogólnie  to  się ciesz, że  cię trochę przybywa, bo dzięki temu dziecko ci  rośnie. Ale  mnie  już 6 kilo przybyło, będę szersza niż dłuższa. Nie narzekaj, jeszcze  nie  wyglądasz  ciążowo. Wyobraź  sobie, że bywają  dziewczyny, co potrafią przybrać na  wadze  nawet ponad  20 kilogramów, a  normą jest przybranie  12 do 14 kilogramów.  I wyskocz  ze  szpilek i  zacznij chodzić  w adidasach, kręgosłup ci za to  podziękuje.Zrób sobie  z jednych  dżinsów  ciążówki- podeślę ci na  maila instrukcję jak masz  to zrobić. Dziś kup sobie  tylko kilka bluzek typu tunika, które są marszczone  pod  biustem  a nie na  biuście i zamiast żakietu będziesz  nosiła luźne kardigany.  Poza tym Bronkowi i tak się podobasz- śmiała  się Stasia.

Stasiu, a  ja pomyślałam, że sobie  może kupię koturny na platformie, bo mi adidasy w mieście bardzo nie pasują. No możesz, ważne, żebyś miała podparcie na  całej stopie a nie tylko obcas i paluszki. Pojedź na  Chmielną, tam  zawsze  można coś fajnego upolować. Może gdzieś załapiesz sukienkę równą, prostą typu "chłopka", wtedy ją też  można bez problemu przerobić na  ciążówkę- kwestia  jednego wieczoru. I też ci napiszę jak to  zrobić. Bo wiesz- te  gotowe  sukienki  ciążowe  są beznadziejne. Nie  da się ukryć, że 90 procent  dziewczyn to po porodzie nadal wygląda jakby  za moment miały  rodzić. Te  co chodziły na te ćwiczenia też  nie wyglądają lepiej. Ale i tak najgorzej mają te po cesarce. I wiesz,  zacznij  już używać krem na  rozstępy, nawet jeśli ich nie masz. I zadzwoń gdy wrócicie z zakupów. Jestem cholernie  zła, że mały znów coś załapał w przedszkolu. Mam  sporo do pogadania  z tobą, a nie  wiem czy smarkulowi się nie  zaczyna  jakaś zakaźna wirusówka, bo większość  z nich  zaczyna się jak zwykłe przeziębienie. No to lećcie na te  zakupy, zadzwoń gdy  wrócicie. Arek ci posyła całusy.

Zakupy poszły całkiem dobrze. Do przeróbki na  spodnie  ciążowe Adela kupiła  nie markowe  dżinsy i to nawet dość cienkie- jakby na  to  nie  spojrzeć to już jednak był początek lata. Kupiła dwie  cienkie  nocne  koszule rozpinane aż do pępka, jednorazowe  majcięta (całe opakowanie) dla  siebie, w sklepie bieliźnianym pas ciążowy, podtrzymujący nieco od  spodu brzuch i biustonosz przystosowany do karmienia. Zastanawiała  się czy będzie  miała pokarm, bo ona  była  wyhodowana na  butelce - po prostu jej matka nie  miała pokarmu. Oczywiście  mówiła o  tym położnikowi, który  się  tym  wcale  nie  zmartwił. Kupiła też  dwie bluzki- tuniki na  nieco wyższy wzrost, by je  przerobić na  ciążowe. Upolowała sandały na "platformie" oraz  kryte pantofle na koturnowym obcasie i niewysokiej, lekko pogrubionej podeszwie przodu. W dziewiarskim  sklepie kupiła wełniane  "coś" zamiast swetra - było miękkie i ciepłe i było czymś pośrednim pomiędzy peleryną  a ponczem, wykonane z cieniowanej włóczki, ogólnie  było koloru fioletowego. Wyposażenie  dla dziecka postanowiła  kupić dopiero po konsultacji ze Stasią. Przy okazji udało się namówić Emila  na kilka  nowych   koszulek polo dla  niego i nawet  załapał  się na  sandały i bardzo ładne  sztruksowe  spodnie.

Emil był mocno rozczarowany faktem, że nic jeszcze  nie kupują  "dla Malizny". Kochanie, dla małej to będziemy kupować dopiero wtedy, gdy się skonsultuję ze Stasią. Poza  tym robiąc  dla maleństwa zakupy ubraniowe to trzeba  pamiętać, że dzieciaczki strasznie  szybko rosną, więc muszę  się z nią  skonsultować co naprawdę jest takiemu maleństwu niezbędne i jakie ilości czego trzeba kupić. Już i tak jest nieźle  z tym zaopatrzeniem, bo kiedyś pampersy to moja koleżanka kupowała w Pewexie. Majtusie dla dwulatki również, bo te z Pewexu trzymały fason, a te z państwowego sklepu po pierwszym praniu robiły się o trzy numery za duże.  Ale - zobacz- na wystawie po drugiej stronie jest fajniusi  biały sweterek- zapytamy się na jakiej wielkości dziecko jest przeznaczony, mnie wygląda, że to może  być dobry na  chłodniejsze  dni w lecie. Sweterek  był niestety tylko reklamą, bo to był punkt usługowy, w którym można   było złożyć zamówienie na ręcznie robione  sweterki, ale pani wytłumaczyła Emilowi, że  sweterki to są  dla nieco  starszych dzieci, nie  dla noworodków. A i tak wizyta była  zdaniem Adeli owocna, bo pani  znała kilka adresów prywatnych sklepów handlujących importowanymi ciuszkami dla  maluszków. A teraz , kochany, pojedziemy na bazar przy Puławskiej i kupimy trochę dobrych  wędlin, a wpierw  wdepniemy do budki z włóczkami i kupię włóczkę  i sama zrobię na  drutach sweterek i skarpeteczki dla naszej  córeczki. I może zrobię też kocyk szydełkiem. I porozmawiam, czy jest na bazarze jakaś budka, w której  są jakieś ciuszki dziecięce. Nie  bardzo mam ochotę łazić po nim i wszystkie budki zwiedzać. Idąc do budki z wełnami mijali tym razem otwarty spory kiosk rybny. Adela  zapytała  się jaki jest  stosunek Emila do smażonego łososia, a że był wielce pozytywny Adela kupiła łososia. Potem  weszli do budki z  wełnami i okazało się, że włóczki na niemowlęce ciuszki to będą za kilka  dni, a teraz to Adela  kupiła tylko włóczkę na kocyk. Kupiła  dwie  włóczki,  granatową i  ciemno  zieloną, które połączone  w jedną  nitkę będą  pasowały do wózka i do fotelika I będzie z nich albo kocyk  albo śpiworek. Potem szybko udało  się kupić ulubione  wędliny i zadowoleni  z wyprawy pojechali  do  domu. 

W domu,  zamiast w domowych klapkach Adela chodziła  cały  czas w nowo kupionych sandałach, bo, jak tłumaczyła Emilowi musi przyzwyczaić swe mięśnie  nóg do nowych  butów. Emil robił mądrą minę, ale tak naprawdę  nie mógł tego pojąć. Już dawno pogodził się z tym, że  nie  zawsze rozumie "kobiecą logikę" i jeśli  coś z ich działania nie przyprawia  go o wielki stres to lepiej o tym nie  dyskutować i wszystko uznawać za normalne. Nie  mniej nie ukrył zbyt  starannie  swego zdziwienia, więc Adela pokazała mu różnicę pomiędzy pracą  mięśni nóg gdy chodzi się  w obuwiu  bez obcasa a w obuwiu z  obcasem. A że przy okazji mógł pomacać mięśnie pani małżonki, był wielce  szczęśliwy. Opowiedziała  również jak  to kiedyś miała  wściekły ból mięśni piszczelowych gdy nagle zmieniła  szpilki na sandałki bez podwyższonego obcasa. I tak się wzajemnie  nieco  zadziwiali, bo Emil po raz  pierwszy  słyszał o "mięśniach  piszczelowych" a Adela nie  mogła  z kolei pojąc jak ktoś, kto grywał w siatkówkę i  miewał różne kontuzje  mógł nie  wiedzieć, które to są mięśnie  piszczelowe.

Maleństwo - gdy  miałem jakąś kontuzję to po prostu pauzowałem i chodziłem na rehabilitację,  ale nikt nie mówił co i  dlaczego mam rehabilitowane i nie używał żadnych nazw poszczególnych  mięśni. Przychodziłem do gabinetu lekarskiego, pokazywałem  co mnie  boli.....i tyle. A nie  czułeś  się z tego powodu traktowany jak debil, który nie jest w  stanie  niczego zrozumieć? Bo gdy  mnie  coś  boli to staram  się dowiedzieć co i dlaczego  mnie  boli. Oczywiście  wpierw wymęczę lekarza, do którego trafiłam a potem sobie to wszystko jeszcze sprawdzam w encyklopedii zdrowia. 

Ja wiem, że lekarze  nie przepadają za takimi pacjentami, którzy w ten  sposób jakby "patrzą" im  na ręce a na dodatek kontrolują ich  wiedzę, ale jak sam widziałeś mam dzięki temu samych  fajnych i dobrych  lekarzy i wszyscy, którym ich  polecę są nimi  zachwyceni. Poza tym wychodzę z  założenia , że skoro mi coś z jakiegoś powodu nawala to powinnam  dowiedzieć  się  dokładnie  dlaczego i jak się danej dolegliwości szybko pozbyć. Gdy urodzę to już mam dla małej pediatrę, prywatnego. To lekarz, który ma taki  sam pogląd jak ja - każdy pacjent  musi  być świadomy tego co się  dzieje  z jego ciałem i  zdrowiem i każda matka musi pilnie obserwować  swoje dziecko by wszystko móc opowiedzieć lekarzowi. I w kilka  dni po moim powrocie z Malizną ze  szpitala wezwiemy go na pierwszą wizytę. I jestem pewna, że będziesz nim naprawdę zachwycony. Oczywiście pacjentów prywatnych  bierze tylko z polecenia. I leczy dzieci  tylko do siódmego roku życia. A facet ma dwójkę dorosłych już dzieci i ma niemal 2 m wzrostu, tak  na moje oko. I najbardziej  lubi, gdy przy  wizycie jest  również tatuś dziecka i to dobrze zorientowany w  stanie dziecka- czyli jak małe je, jak reaguje  na różne warunki zewnętrzne, co lubi a co nie. Bo nawet takie maleństwo pewne  rzeczy lubi a inne  nie. I nie jest fanatykiem pokarmu naturalnego, czyli karmienia piersią, bo teraz jest całkiem dobre mleko nawet dla noworodków. Raz go  widziałam, bo byłam by pomóc jej przy kąpieli pewnej małej dzieciny- jej tata  był wtedy moim dyrektorem.   On był w delegacji w Londynie, a jego żona miała rękę w ortezie - dzwonił z tej delegacji i błagał, strasznie  mnie przepraszając, żebym jej pomogła, bo jego matka nie  zdąży wrócić z  sanatorium a jemu właśnie odwołali lot i wróci dopiero, jak dobrze pójdzie, następnego dnia. Bo wiesz - sekretarka jest  dobra  na  wszystko, na kłopoty rodzinne oczywiście  też. Trochę mnie  siekło, bo sądziłam, że po prostu powinni odwołać  wizytę. I  dopiero od  niej się dowiedziałam, że to nie "rutynowa" wizyta, tylko mała  ma temperaturę i trzeba ją przebadać. I wtedy po raz pierwszy widziałam takie maleństwo, miała chyba wtedy ze 3 miesiące. Wyglądała jak ta lalka w białym sweterku na  wystawie tego sklepu. Wg mnie to była  wręcz porażająco  mała. A gdy ten lekarz  ją badał i przewracał jedną dłonią  z boku na bok to aż mi dech zaparło z wrażenia- bałam  się, że  dziecku zrobi krzywdę, ale na  wszelkie wypadek nic nie mówiłam. I tylko dzięki temu nie  wyszłam na kompletną  debilkę.

Na lunch w postaci pieczonego łososia  zaprosili również Helenę i Piotra. Na deser był dla wszystkich szybkościowy deser w postaci kremu jogurtowego z mrożonych czarnych jagód, przygotowany przez Helenę. Adela się  śmiała, że przez nią cała  rodzina odżywia się niczym kobieta  ciężarna.

Po obiedzie pojechali wszyscy na spacer do Konstancina, bo Piotr i Helena chcieli zapisać się tam na basen. Oczywiście Adela  zaraz wypróbowała  swoje nowe sandałki, które zdały jej zdaniem egzamin na piątkę. Helenie podobały  się, ponieważ były w jej ulubionych kolorach- paski były białe, czerwone i granatowe.

                                                                                    c.d.n.