Nocna "rodaków rozmowa" przeciągnęła się do czwartej nad ranem - oboje mieli przecież tyle spraw do wyjaśnienia sobie wzajemnie. O Boże! jęknęła w pewnej chwili Wandeczka - zamęczam cię swoim gadaniem- przepraszam! A ja cię zamęczam swoimi pytaniami - stwierdził Leszek. Ale widać z tego, że jest to nam obojgu potrzebne. Nie idziemy wszak rano do pracy, możemy sobie zamienić swobodnie dzień z nocą.
Ale..... - Leszek nie dał jej dokończyć zdania- nie ma żadnych "ale". Rozmawiamy bo tego nam obojgu potrzeba. A twoje "ale" zapewne jest obawą o to co sobie nasi przyjaciele pomyślą o nas. Otóż nic sobie nie pomyślą - są dorośli i mądrzy i nie mają zwyczaju wsadzać nosa w cudze życie. Ani Adela i Emil ani ich rodzice. To, że jesteśmy wszyscy w jednym ośrodku nie ma tu nic do rzeczy. Każda rodzina żyje własnym życiem. I dlatego wzięliśmy prowiant na śniadanie. Oczywiście będziemy się wzajemnie informować jeśli będziemy sobie wzajemnie znikać z pola widzenia, ale to nie znaczy, że jesteśmy systemem naczyń połączonych. Te informacje to zwykłe środki bezpieczeństwa, by wiedzieć gdzie należy kogoś szukać gdy któraś para np. niespodziewanie nie powróci na noc. Będę spać spokojnie wiedząc, że np. pojechali do Warszawy i tam spędzą jedną noc a nie denerwować się że może gdzieś w lesie zabłądzili.
Przepraszam, po prostu chyba zbyt wiele lat przebywałam w toksycznym środowisku i jeszcze zbyt krótko żyję oddzielnie od niego. Leszek objął ją delikatnie - nie przepraszaj, nie ma za co. Zbyt mało znasz Adelę i Emila i nie wiesz jacy oni są. Ich troska o przyjaciół i rodzinę nie jest w żadnym stopniu uciążliwa. A mówiąc "toksyczne środowisko" co masz na myśli? Pracę?
Nie, nie pracę, myślę o moim domu rodzinnym. W pracy zawsze było i jest w porządku. Co prawda prezesowi się wydaje, że mogę zająć się wszystkim, no ale czasem do niego dociera, że owszem, mogę się zająć niemal wszystkim, ale nie mogę, nie mam prawa się pod czymś podpisać. Ale nie mam co narzekać - oni potrzebowali kogoś od terenów zielonych, a ja potrzebowałam szybko mieszkania i była to transakcja wiązana.
A co z tą toksyczną rodziną? możesz powiedzieć? Mogę - po prostu moja matka jest delikatnie mówiąc stuknięta. Ta moja starsza siostra to jest moja przyrodnia siostra - moja matka rozeszła się z jej ojcem gdy Marta miała sześć lub siedem lat. Powód? "był do niczego". Pomyślałam kiedyś, że dość długo dochodziła do takiego wniosku. Bardzo szybko znalazła następnego męża, czyli mojego ojca. Marta zawsze mówiła, że jej tata był dobry, że ją bardzo kochał i chciał ją wziąć do siebie, ale sąd przyznał ją matce. I w jakiś czas po rozwodzie jej tata założył drugą rodzinę. A moja matka wydała się za mojego ojca, którego Marta nigdy nie pokochała ani nawet nie polubiła. Całe życie słyszałam, że wszyscy faceci są do niczego, że myślą tylko o własnej przyjemności i właściwie całe zło świata to faceci. Mój ojciec już od wielu lat mieszka z siostrą swojej matki twierdząc, że staruszka wymaga opieki. Na mój gust to owszem- młodziutka nie jest, ale ona ojcu obiadki gotuje, nie ojciec jej. I mam wrażenie, że ojciec ma jakąś kobietę. I nie wykluczam, że być może ona tam mieszka, bo nigdy nie byłam w pokoju ojca - zawsze są skrzętnie zamknięte w nim drzwi, a ja jestem goszczona w salonie. Gdy ostatnio byłam i narzekałam na matkę to powiedział, że jak jej minie menopauza to się jej humor poprawi. Chyba sam nie wie co wyplata. A ja odkąd się wyprowadziłam wcale nie bywam u matki - nie mam chęci wysłuchiwać jej narzekań. Z siostrą też jakoś mi nie po drodze, zwłaszcza od kiedy wyszła za mąż - bo facet ani wykształcony, ani mądry ani ładny a do tego chamowaty. No ale to jej mąż, nie mój.
No tak- Leszek ze zrozumieniem pokiwał głową- gdy się od dziecka słyszy, że wszyscy faceci są do niczego to trudno potem uwierzyć, że tacy są tylko niektórzy. A jak oceniasz swojego ojca?
To śmieszne, ale nie mam na jego temat żadnego zdania- w pewnym momencie pomyślałam, że po prostu mu się przydarzyłam a wcale o mnie nie marzył. Gdy posłuchasz wielu opowieści to świadome ojcostwo lub świadome macierzyństwo to w tym kraju jest rzeczą sporadyczną. Wszystko działa na zasadzie człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi. A takie podejście jest dla mnie niezrozumiałe. Tak samo jak nie mogę pojąć jak kobieta może przyjechać do planowanego porodu pijana w sztok. W ogóle nie wiem jak można się upić będąc w ciąży! Mąż jednej z moich dawnych koleżanek był lekarzem w Pogotowiu na Hożej - przy jego opowieściach to nawet najgorsze horrory były kaszką manną z malinami. Trzy lata tam pracował a potem wyemigrowali. Nie wiem gdzie są teraz, ale na początku to byli w Niemczech i bardzo sobie ten krok chwalili. I od razu tam sobie dziecko zafundowali.
Też się do tego przymierzałem i gdybym nie był rozwodnikiem to bym wyjechał. Rozwodnik wyjeżdżając za granicę musi znaleźć kogoś, kto przejmie za niego w razie czego, płacenie alimentów. Poza tym wpadłem na dobry trop i zacząłem przewód doktorski. A teraz - cieszę się, że nie wyjechałem. Nie miej takiej zdziwionej miny - gdybym wyjechał nie spotkałbym ciebie, nie miałbym takich przyjaciół jak Adela i Emil, nie zachwycałbym się Milenką.
Powinniśmy jednak trochę pospać, oczka masz podkrążone a masz tu nabierać sił a nie je tracić. Jadasz omlet? Tak, jadam- pod warunkiem że nie jest ze śledziem marynowanym. To fajnie, bo robię naprawdę dobre omlety i nie dodaję do nich śledzia marynowanego. Chcesz spać w oddzielnym pokoju czy wystarczą ci oddzielne, aczkolwiek zestawione łóżka? Wanda uśmiechnęła się - wystarczą, bo są dwie kołdry, a ja śpię na mumię. Ale ablucje ograniczę do umycia zębów, rano się wykąpię - stwierdziła Wanda. I słusznie, ja też. Rano to już jest za progiem. Trochę późniejszym rankiem to zjemy omlet i odeśpimy tę noc.
Gdy Leszek wrócił z łazienki i zobaczył Wandę ciasno zawiniętą kołdrą powiedział - no faktycznie, niemal Egipt. Ty tak zawsze czy w obawie przede mną? Zawsze. I nie boję się już ciebie. Ale źle sypiam w nowym miejscu, dasz mi rękę? Jasne, ale nie obciętą, wciąż mi obie potrzebne. Może chcesz maleńkie nocne światełko to włączę taką mini lampkę- jest mniejsza od twojego małego palca. Dobrze, włącz. Leszek włączył mini lampkę, zgasił tę na swoim stoliku, ułożył się na boku i wyciągnął do niej rękę. Wanda chwyciła ją i przytuliła do swojej twarzy. Dziękuję, jesteś kochany, teraz zasnę.
Wanda szybko zasnęła a Leszek jeszcze długo wpatrywał się w jej twarz przytuloną do jego ręki. Wyglądała nie jak ponad trzydziestoletnia kobieta ale jak mała, zagubiona nieco dziewczynka. Czuł jak mu serce topnieje i że będzie jej bronił przed jakimiś złymi sytuacjami, przed całym złem tego świata. I z tym postanowieniem zasnął.
Obudził się bo coś go łaskotało w twarz. W bardzo bladym świetle poranka zobaczył, że "mumia" nieco zmieniła pozycję i teraz jej twarz była przytulona do jego głowy. Delikatnie odsunął łaskoczące go włosy i delikatnie objął mumię. Za moment spał obejmując ją. Śniło mu się, że goni Wandę a ona mu ucieka owinięta w kołdrę.
A potem śniło mu się, że zapuścił brodę bo go do tego namówił Emil argumentując, że kobiety to lubią łysawych mężczyzn gdy mają brodę. Ale ta broda strasznie go łaskotała w policzek i postanowił ją zgolić i właśnie miał poszukać maszynki do golenia gdy poczuł, że już nie obejmuje Wandy przez kołdrę. Otworzył szybko oczy i......rzeczywiście - leżał z Wandą pod jedną kołdrą i obejmował Wandę, która słodko spała ze swoją głową wtuloną pod jego brodę. To jej włosy łaskotały go w policzek, więc bardzo, bardzo delikatnie je odsunął, przygarnął ją nieco mocniej do siebie i z powrotem zasnął.
Tym razem obudzili się jednocześnie, a Leszek powiedział - to najpiękniejsze moje poranne przebudzenie się. Chcę by tak było zawsze. Już nie chcę więcej budzić się sam, bez ciebie. Chodź, weźmiemy razem prysznic, potem szybko zrobię śniadanie, zjemy i wrócimy tu.
Trochę ciasna ta kabina, ale ma tę zaletę, że cały czas będziemy się przytulać. Wezmę czepek, nie chcę moczyć włosów bo długo będą schły, powiedziała Wanda. Dobrze kochanie, jak chcesz. Bardzo szybko uwinęli się z porannym prysznicem i chyba jeszcze nigdy tak szybko Leszek nie robił omletu starając się jednocześnie nie spuszczać wzroku z Wandy - zupełnie tak jakby spuszczona z oka mogła się gdzieś rozpłynąć niczym marzenie senne.
Omlet, kawa, resztka groszku ptysiowego z bitą śmietaną, Leszek stwierdził, że jeszcze tylko się ogoli, żeby Wandy nie podrapać, sprawdził jeszcze szybko czy wszędzie są porządnie zasłonięte okna i zamknięte drzwi wejściowe. Wanda ukradkiem sprawdziła jak prezentują się jej rozpuszczone włosy i.....dała się Leszkowi zanieść do sypialni. Leszek wcześniej dyskretnie sprawdził ilość posiadanego zabezpieczenia antykoncepcyjnego odnotowując w pamięci fakt, że należy ów stan uzupełnić i wypisać receptę na tabletki.
Leszek przyglądał się czule ale i badawczo Wandzie. Całował, pieścił i mówił jakie piękne ma ciało. Nie zamykaj oczu,prosił Wandę, bo pomyślę, że w tej chwili myślisz o kimś lub o czymś innym. Patrz mi w oczy. Jego ręce delikatnie poznawały całe jej ciało, wszystkie jego zakamarki, a wpatrzone w jej źrenice jego oczy zapisywały reakcję jej ciała na jego dotyk i pieszczoty- każde drgnięcie, głębszy oddech zapisywały się w jego mózgu. Była bardzo już pobudzona gdy Leszek powiedział - założę ci diafragmę, żebyśmy przypadkiem nie zmajstrowali dzidziusia, nie będzie bolało. Nie zgwałcono cię wtedy, pewnie w porę wyszłaś. Skąd wiesz? - wyszeptała. Bo cię przed momentem zbadałem, zapomniałaś jakie studia skończyłem? Boję się, że będzie bolało. Nie będzie, szeptał jej do ucha. Ale patrz mi cały czas w oczy, wtedy nie będzie bolało, poczujesz tylko ucisk, na moment. Nie zaboli więcej niż to założenie diafragmy. Jesteś cudna i tak cudownie na mnie reagujesz. Leszek do samego końca był delikatny, a jego wzrok wyraźnie ją hipnotyzował - nie czuła bólu. W momencie szczytowania odruchowo zamknęła oczy i mocno przytuliła swą twarz do jego twarzy. Leszek szczytował w 3 sekundy po niej, sam siebie podziwiając, że tak długo dał radę się powstrzymać. Nie ma to jak tantra- pomyślał. Dobrze, że mi Emil o tym przypomniał gdy Adelka była w ciąży.
Nieco zmęczeni, ale zaspokojeni i nadal sobą wzajemnie zachwyceni, pili kawę. Możesz być dumna - jesteś moją pierwszą dziewicą - i wiem, że i ostatnią. Bałem się, że może mi się nie uda zrobić tego bezboleśnie i bezkrwawo i dlatego to tak długo trwało. Sorry, nie mam wprawy. A wiesz jak ja się bałam? Moja koleżanka trzy dni krwawiła po pierwszym razie. Zdarza się po prostu facet był brutalny i młócił niczym chłop cepem- niestety seks wymaga kultury i delikatności - stwierdził Leszek. A tego jednak nadal brak.
No to teraz porozmawiamy chwilę o antykoncepcji. Diafragmę wyjmiemy za 6 godzin. Z uwagi na to, że trochę ci nadwyrężyłem błonę dziś wieczorem pobawimy się nieco inaczej. A co dalszej antykoncepcji- proponuję byś zainstalowała sobie implant antykoncepcyjny. Adela ma taki- jest na tyle nieszkodliwy, że może karmić dziecko mając go. Ma bardzo wysoki procent ochrony, starcza na kilka lat. Nie uczula. Wszczepia się go pod znieczuleniem miejscowym. Adela ci o nim opowie. Koszt implantu i wszczepienia ja pokryję.
Lesiu, powiedz mi prawdę - nie jesteś mną rozczarowany? No a ty mną? - nie jesteś rozczarowana? Ja to jestem dawno w tobie zakochana i dlatego bezczelnie wlazłam ci pod kołdrę. Sama sobie tłumaczyłam, że powinieneś mieć dziewczynę bardziej atrakcyjną ode mnie i dużo mądrzejszą. Wandusiu - jesteś naprawdę bardzo atrakcyjna i jestem z tobą, jak to mówią - w siódmym niebie. I marzę o tym, żebyśmy stworzyli rodzinę. Czas nas trochę nagli w tej materii. Chcę byś przemyślała taki scenariusz - weźmiemy szybko ślub, szybko zrobimy dzidziusia i będziemy razem na dalsze lata.
A teraz mi jeszcze tylko powiedz -zechcesz takiego starego chłopa jak ja? A ty taką przechodzoną dziewicę? Szybko się uczysz- zaśmiał się Leszek. A mógłbyś mnie jeszcze schować na chwilę w swoich ramionach? Czuję się wtedy tak bezpiecznie! No pewnie! i w ogóle możemy się przecież jeszcze poczulić. Bo wg mnie to powinnaś jeszcze nieco pospać. Pośpię, ale tylko wtedy gdy mnie będziesz tulić. A myślisz, że mogę leżeć obok i cię nie przytulać?
c.d.n.