sobota, 26 listopada 2022

Lek na wszystko? - 10

Ojciec Teresy po raz pierwszy był w sklepie IKEA. Zdumiony  był wielkością sklepu,  różnorodnością sprzedawanych towarów oraz  możliwością "pomacania"  wszystkiego co  sklep oferował do  kupienia.

Wysokość  łóżka była  dobierana  nieomal komisyjnie, wpierw  tata musiał "pod czujnym okiem" obojga usiąść na  łóżku, potem  położyć się na  nim  by wypróbować,  czy taka twardość  materaca mu odpowiada,  czy  może  woli nieco miększy, bardziej uginający  się pod jego  ciężarem,  a może jeszcze  twardszy  niż ten. Gdy już  wybrał, wszystko zostało spisane. Potem wybierali komody do sypialni, jedną z samymi  szufladami,  drugą z szafkami i mniejszymi  szufladami.  Potem było wybieranie fotela i tata poprzesiadał  się  z 10 razy z jednego na  następny i gdy trafił na  najwygodniejszy dla siebie nastąpiło spisanie  jego wszystkich  danych, potem było szukanie stołeczka, który służyłby za podnóżek, wybranie "prześcieradeł z gumką",  szukanie płytkiej szafki, która  mogłaby służyć za wezgłowie  łóżka. Zapisali  sobie  również numery wieszaków do obu sypialni, Teresa  wybrała też dla  siebie i taty wodoodporny stołek do kabiny prysznicowej,  dodatkowe płytkie  szafki wiszące do łazienki i matę antypoślizgową  do niej oraz do kabiny. I nowe  lustro do łazienki, bo to wisiało zdecydowanie  za wysoko i było za małe. Największe  zdumienie taty wywołał fakt, że  wyszli ze sklepu z pustymi rękami, bo mieli tylko dwa zapakowane  firmowo prześcieradła i że gdy przyjadą  do  domu to wtedy złożą  w sklepie zamówienie  i je opłacą i wtedy  któregoś  pięknego  dnia  zamówione rzeczy  zostaną im  dostarczone do  mieszkania. Teresa tłumaczyła tacie, że znacznie  bardziej kłopotliwe byłoby kupienie  teraz  wszystkiego, odbiór tego w magazynie i  szukanie ad hoc jakiegoś  transportu i kogoś by to  wszystko wwiózł i wniósł do  mieszkania. A tak to przyjdzie  zawiadomienie  kiedy to wszystko przywiozą i na ten  dzień Kazik zostanie  w domu. A potem w weekend będą się bawić w składanie łóżka,  komód, szafek łazienkowych, szafki tej  co  za  wezgłowie  ma służyć. Lampę stojącą do fotela w tatowej sypialni i nocną lampkę dobiorą gdy już będzie sypialnia umeblowana. A jak już będzie umeblowana  sypialnia to tata  się wtedy  zastanowi co chce  mieć w drugim pokoju. Szafy to zrobi znajomy stolarz i sam je u  nich zainstaluje. I nie  szkodzi, że będą nieco droższe od  gotowych,  ale będą na wymiar i nie będą ich  musieli sami składać.

Obiad  zjedli w mieszkaniu Teresy,  mikrofalówka i piekarnik bardzo ów proces  uprościły. Kazik od  razu zrobił "ściągę" dla taty by bez trudu mógł obsługiwać mikrofalówkę   oraz dodatkowy piekarnik. Bo Teresa dokupiła  drugi piekarnik, nieduży, akurat taki do jednoosobowego  gospodarstwa. 

Po obiedzie, gdy  jedli  deser delektując  się bitą śmietaną  z malinami, tata powiedział - jestem wszystkim zachwycony a najbardziej to tobą Kaziku - widzę jak  bardzo kochasz Terenię i jaki z ciebie naprawdę porządny mężczyzna. Wprawdzie ślubu jeszcze nie macie,  ale  dla  mnie już jesteś  synem i z wielką radością tak będę do ciebie  mówił, o ile to ci nie będzie przeszkadzało.  

A ja jestem  zachwycony, że znów ktoś do  mnie mówi "synku" - tak nagle straciłem rodziców. Chyba każdy z nas chciałby do końca  swoich  dni czuć opiekę swoich rodziców, nawet gdy już  sam jest  dorosły.  To prawda- ja sam bardzo często wspominam swoich  rodziców i zastanawiam  się jak oni by postąpili - powiedział ojciec. I, jeśli mam być szczery to muszę  się do czegoś przyznać - uważam, że jesteście zupełnie nie  dzisiejsi, że chcecie bym z wami mieszkał - przecież to dla was pewnego rodzaju  skrępowanie.

To nie jest dla nas  jakieś  skrępowanie - co najwyżej zobaczysz kiedyś jak goła  biegnę do łazienki, no ale gołą to widziałeś mnie nie jeden raz. Przecież razem z tobą byłam na plaży dla nudystów w Bułgarii. Widok gołego  Kazika też cię raczej nie  zgorszy. Jest ładnie zbudowany. Zawsze go podziwiałam  gdy bywaliśmy wszyscy razem na basenie. A nas  nie  zgorszy widok ciebie w stroju Adama. Nie należymy do  tych, którym golizna kojarzy się  tylko i  wyłącznie z  aktem płciowym.  A gdy będziesz z nami mieszkał będzie to dla mnie  spore ułatwienie, bo będę cię miała na wyciągnięcie  ręki i nie będę musiała się zastanawiać jak  się czujesz, czy dam radę tego  dnia  do ciebie  wpaść bo już kilka  dni  nie  byłam. Dobrze, że to mieszkanie jest pięciopokojowe, więc i ty i  my mamy po 2 pokoje dla siebie i jest ten living room. Utrzymanie tego mieszkania, w  którym teraz  jesteśmy będzie szło z wynajęcia twojego mieszkania na  Al.Niepodległości i jeszcze będziesz  miał dodatek do emerytury. A warto je  zatrzymać bo jeśli padną nam obie  windy to te trzy pokoje z kuchnią mogą być dla  nas "ratunkiem", żeby nie gramolić  się na ósme piętro bez windy. No i poza tym mamy dodatkową lodówkę wraz  z zamrażarką. A i ja będę  miała wygodę, bo zawsze cię będę mogła poprosić o podszykowanie czegoś do obiadu, bo my  się nałogowo stołujemy  w domu. No i tu jest naprawdę  sporo terenów  zielonych, będziesz  miał gdzie  spacerować. I osiedle jest  już naprawdę nieźle zagospodarowane i dobrze skomunikowane ze śródmieściem.  To mieszkanie, w którym teraz  mieszkasz można również sprzedać - jeśli tak będziesz  wolał. To musisz  sobie  sam przeanalizować. Nam nic do niego. No  a to mieszkanie Kazika,  w którym będziemy wszyscy mieszkać jest już spłacone. Ja jestem zameldowana w tym, w którym teraz  siedzimy. 

Gdy się pobierzemy to zaraz zamelduję Tesię u siebie i nauczony smutnym  doświadczeniem od  razu zrobię zapis testamentowy na  nią. Tesiu, skarbie  kochany - nie  rób takiej przerażonej  miny, ja co  roku robię badania kontrolne bo wykupiłem  sobie karnet w prywatnej przychodni. A oni mają "zagraniczne" normy dbania o  zdrowie pacjentów tam  zarejestrowanych. Po ślubie  też tam  cię zarejestrujemy i tatę. Sami co  roku zapraszają mnie na  badania. I nie ma problemu by dostać się do specjalisty i porobić różne specjalistyczne badania. I mają również własny  szpital z bardzo dobrymi specjalistami i dobrym sprzętem. No i tatę też zamelduję, bo wyszło zarządzenie, że osoby przebywające dłużej niż dwa tygodnie  muszą  mieć meldunek - przynajmniej  tymczasowy.

A wiadomo już kiedy będzie rozprawa rozwodowa?- spytał tata. No na  razie to wiem tylko, że po niedzieli Robert ma wyznaczone spotkanie  ze  swoim adwokatem, o którym wiem, że jest dobrym kolegą adwokata Tesi. A co dalej to się dowiemy po tym  spotkaniu. Do Roberta  chyba  już dotarło, że sam  siebie "zakopał" swoim zachowaniem i chyba tylko jakaś niedorozwinięta  umysłowo kobieta mogłaby pozostać nadal jego żoną. No albo taka, która byłaby zwolenniczką "związku otwartego". Krystian zlecił sprawę  rozwodu swojemu przyjacielowi, który będzie  stawał w sądzie w zastępstwie Tesi. Zwłaszcza, że sprawa jest świetnie udowodniona, są zdjęcia, które  są "wielką kropką nad  i"  i nie pozostawiają cienia wątpliwości z czyjej winy jest rozwód. No i praktycznie nie ma  nic  do podziału. No i trzeba będzie po rozwodzie  wymeldować stąd Roberta. To  może zrobić sama Tesia, bez jego udziału, tylko poda  adres zamieszkania  jego matki.  Rozmawiałem z Robertem po tym całym wydarzeniu i on twierdził, że jego matka chce wytłumaczyć Tesi, że taki "pojedynczy wyskok" powinna wybaczyć, bo pewnie Tesia była dla niego za mało czuła, więc biedaczek szukał gdzie indziej czułości.  Stara wariatka - podsumował ojciec- zapatrzona w Roberta jak pies  w pęto kiełbasy. Kocham Terenię ogromnie, ale widzę również jej wady. Jak  każdy ma ich kilka.  I od  samego początku Robert mi się nie podobał. Ale jeśli kiedyś będziecie rodzicami to  sami  się przekonacie, że wytłumaczenie dorosłemu dziecku, że obiekt jego  uczuć raczej nie  za bardzo na owe uczucia  zasługuje, graniczy  z cudem,  a cuda  na tym świecie  bardzo  rzadko  się  zdarzają. I jestem  ci bardzo wdzięczny, że zadbałeś o to, by Terenia jak najmniej ucierpiała przy tej sprawie. 

Tatusiu, kocham ją od pięciu lat,  a znam od dziesięciu. Usiłowałem zwalczyć to uczucie, ale  się nie dało. Ale powiedziałem jej o tym uczuciu dopiero teraz. Przedtem tylko nad nią czuwałem z daleka. Od chwili gdy się poznaliśmy zawsze sobie pomagaliśmy, czuliśmy  się jak brat z siostrą. I może dzięki temu dobrze  się poznaliśmy. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem bo już niedługo będzie   moją żoną.  Chcemy oboje z Tesią mieć cichutki ślub - wystawne śluby  już oboje  mieliśmy. Taki ślub - tylko świadkowie i my. Moim świadkiem będzie mój brat, Krystian. 

A ja tato poproszę ciebie  byś ty był moim świadkiem. Jedynym wymogiem dla świadka jest fakt pełnoletności, a ty już jesteś pełnoletni- powiedziała Teresa. I to nawet  bardzo - zauważył ojciec. Nie będziemy zapraszać na  ślub jakichś znajomych. A po ślubie przyjedziemy albo do  domu i tu  coś razem skonsumujemy albo wylądujemy na obiedzie w Europejskim  albo w Bristolu. Nad  tym to się jeszcze zastanowimy. Jak na razie to  mieszkamy jeszcze oddzielnie, ale chyba od dziś sprowadzę się do Kazika. 

Kazik złożył ręce jak do modlitwy i powiedział - tylko się nie rozmyśl, błagam. Na razie zmieścisz  swoje rzeczy w mojej szafie nim zamówimy drugą. W poniedziałek wyskoczę w tym układzie do pana stolarza. I pomyśl, czy chcesz taką samą szafę czy może nieco inną. Najlepiej  zrobić mu odręczny rysunek i napisać  wymagane wymiary półek,  szuflad, części "wieszakowej". I pomaleńku  zaczniemy przewozić  do nas rzeczy tatusia.  Na pewno tata ma rzeczy, które rzadko używa, więc to wszystko co jest  rzadko używane, ale chce nadal  mieć to będzie w tym mieszkaniu w najmniejszym pokoju. Zawsze w razie potrzeby będzie  je  można  stąd  wziąć.

Teresa w pewnej chwili powiedziała - chodźmy teraz na krótki spacer po osiedlu, bo  nie mogę  się oprzeć  wrażeniu, że tata ostatnim  razem to szedł osiedlem gdy ja się tu  wprowadzałam. A osiedle z tamtego okresu a  dziś to dwie  bardzo różne  bajki. I jeszcze  coś - mieszkanie Kazika ma znacznie  lepsze widoki z okien  niż to - tu z obu  stron widać tylko sąsiedni blok. Z okien mieszkania  Kazika  widać z jednej  strony  Sadybę z drugiej skarpę Mokotowską, widać przestrzeń. I pewnie  za szybko jej nie  zabudują bo ta łąka to teren torfowiska. No i na pewno nie trzasną tu  wieżowców, co najwyżej domki jednorodzinne. A  miał tu być kiedyś  teren rekreacyjny i  może kiedyś rzeczywiście będzie. Tyle tylko, że dla  miasta  większy  zysk  z osiedla niż z terenu rekreacyjnego.

Spacer to  był bardzo dobry  pomysł - tata rzeczywiście  nigdy  tym osiedlem  nie  spacerował i bardzo  mu się osiedle  spodobało "od  strony  spacerowej". Spodobała  mu się aleja kasztanowa i fakt, że było tu naprawdę dużo  zieleni i  były też  całkiem  wygodne ławki. No i blisko do środków komunikacji. Tak- powiedziała Teresa- teraz jest tu naprawdę fajnie,  ale początki wcale  nie były  wesołe, a ja tu  zamieszkałam gdy nawet trawników nie  było, kursował jeden autobus, do sklepu  się  szło na inne osiedle i koniecznie w kaloszach, bo gdy padał  deszcz to  się brnęło w  błocie.

                                                                 c.d.n.