Żal mi tej matki Kamila - dobrze, że choć bratowa z nią mieszka. W starszym wieku mieszkanie samemu może być nie tylko przykre dla psychiki ale i niebezpieczne, jeśli nikt nie opiekuje się starszym człowiekiem. Skończyły się wielopokoleniowe rodziny mieszkające pod jednym dachem. Jak to dobrze, że Helena wyszła za Twego tatę i mieszkamy tak blisko siebie! Umówiłam się z Heleną, że z raz w tygodniu zatelefonuje do swej siostry i przepyta się co u nich. I wiesz, jesteś absolutnie niesamowity, że zaoferowałeś matce Kamila naszą pomoc w razie potrzeby. Jestem dziwnie pewna, że niewiele osób zrobiłoby coś takiego!
Emil roześmiał się- kochanie moje, ja nie jestem zazdrosny o to co łączyło ciebie i Kamila, to minęło, no a teraz gdy Kamil nie żyje to tym bardziej nie ma znaczenia to, że jakiś czas byliście parą. A gdyby żył to on by cierpiał, a nie ja. Nie mniej tak się jakoś złożyło, że poznaliśmy się przez niego. A zawartość pudełka możesz sprawdzić nawet przy mnie, nie przeszkadza mi to. Nie jestem zazdrosny o to co było kiedyś, tylko mi trochę szkoda, że my nie poznaliśmy się wcześniej. Ale złożyło się tak, a nie inaczej i zakładam, że tak właśnie z jakiegoś powodu musiało być. Może po prostu oboje musieliśmy nabrać doświadczenia życiowego, przeżyć trochę rozczarowań by umieć docenić to co mamy teraz.
Przejrzę zawartość pudełka przy tobie, nie mam przed tobą żadnych tajemnic i nie chcę ich mieć. Ale tak na wszelki wypadek zaparzę dla siebie herbatkę z melisy, wszak muszę dbać o stan swoich nerwów. No to ja ci tę herbatkę zaparzę, a ty zacznij przeglądać co tam jest. Jestem zawsze za rozwiązywaniem trudnych spraw jak najprędzej a nie odkładanie ich "na zaś" - powiedział Emil podając jej swój scyzoryk. Poprzecinaj tę taśmę, tak będzie prościej- odklejanie jej jest karą za wszystkie grzechy, przeszłe i przyszłe.
To ty przetnij taśmę, ja nożem to tylko kurczaka dobrze operuję. Emil obejrzał dokładnie pudełko, potem obmacał, zrobił trzy nacięcia wzdłuż krawędzi i podał pudełko Adeli - proszę, udało się otworzyć bez dynamitu - powiedział ze śmiechem.
Pudełko było pełne zaklejonych kopert. Na każdej adresatem była Adela, ale na tej, która była na samym wierzchu adresatami byli oboje- Adela i Emil. Adela szybko przełożyła pudełko dnem do góry, tak, by leżący dotąd na samym spodzie list był pierwszym do otwarcia. W większości kopert były zdjęcia robione Adeli " z zaskoczenia" lub w czasie snu. Te w czasie snu to były głównie wybrane fragmenty jej ciała. I trzeba przyznać, że były to naprawdę bardzo dobre zdjęcia. Do zdjęć były dołączone ich klisze. W kilku kopertach były wiersze adresowane do Adeli.
Ojej, jęknęła Adela- jakoś nie mogę pojąć, że on pisał wiersze, bo na co dzień nie było w nim ani skrawka poezji. I po co komu fotografować moje ślady na piasku albo wygnieciony koc w grajdole i pisać, tu przed chwilą leżała Adela. Jestem nieco przerażona, że byłam z kimś, kto się tak znakomicie maskował w życiu codziennym, że uważałam go za wzorzec trzeźwości i racjonalności umysłu. Ukrywał przede mną to kim jest naprawdę. Ja nawet nie wiedziałam zbyt dobrze co lubi jeść, jakie książki czyta i co lubi u mnie, we mnie. I cała masa zdjęć jest robionych niemal z ukrycia. Te wszystkie zdjęcia to niczym zdjęcia "Lenin w czapce i bez czapki". Takie "mono" w pełnym wymiarze - i kolorystycznym i tematycznym. Teraz do mnie dotarło, dlaczego tak źle znoszę fotografowanie. Spójrz, normalnie wszystkie odbitki u fotografa mają na odwrocie jakieś znaczki, podejrzewam, że sam wszystko wywoływał, pewnie u matki. I nigdy mi ich nie pokazał.
Maleństwo, ale obiektywnie rzecz ujmując to miał facet talent do robienia dobrych zdjęć. Te monochromatyczne jego zdjęcia są po prostu świetne, te kolorowe tylko niektóre są tej samej klasy. Ja myślę, że on był bardzo "rozdarty" wewnętrznie. Zobacz, jest naprawdę piękna ta czarno biała panorama Tatr. I zobacz - kawałek zapewne twojej ręki wskazującej na jakiś szczyt, ale nie wiem na jaki. Adela zajęta unicestwianiem poezji Kamila spojrzała na fotografię - pokazywałam mu gdzie jest Świnica.
Kochanie, prościej będzie jeśli te listy wsadzisz do niszczarki, łapięta cię będą bolały od tego darcia. Tylko nie wkładaj do niszczarki więcej niż 3 kartki na jeden raz, bo ona jest taka domowa, mała. To my mamy niszczarkę?- zdziwiła się Adela. No pewnie, że mamy, przywiozłem ją do domu, gdy likwidowaliśmy Milanówek. Zaraz ci ją tu przyniosę z piwnicy. I mam do ciebie prośbę - nie niszcz tych zdjęć, one naprawdę są dobre. Pójdę teraz do piwnicy a potem zrobimy sobie przerwę na kolację i na spanie. Jutro dokończysz przeglądanie tych kopert. Adela pokręciła przecząco głową- wolę dziś to zakończyć. Po prostu zaraz otworzę wszystkie koperty, jutro sobota, nie musimy rano wcześnie się zrywać.
Emil powędrował do piwnicy po niszczarkę a Adela otworzyła teraz , poza kolejnością, kopertę zaadresowaną do nich obojga. List był pisany zapewne tuż po tym gdy Kamil i Emil rozmawiali ze sobą. Było to tylko kilka zdań, w których Kamil stwierdzał, że oboje dokonali bardzo dobrego wyboru i że jest pewien, że to będzie bardzo dobry i trwały związek a on im życzy by zawsze się kochali i dbali o siebie wzajemnie. Oboje zasługujecie na życie w szczęściu - tak brzmiało ostatnie zdanie. Adela wyjęła potem wszystkie inne listy i już bez czytania przygotowała je do unicestwienia. Zdjęcia powędrowały do plastikowego pudełka, które Adela opatrzyła tytułem "zdjęcia od Kamila". Dosyć tej ceremonii pogrzebowej - stwierdziła.
Gdy z piwnicy wrócił Emil, Adela stwierdziła, że zaraz zrobi kolację, na którą będą jego ulubione racuszki ze serka śmietankowego z dodatkiem wiórków kokosowych. A ty wiesz, że dopiero przy tobie polubiłem smak kokosa?- przedtem to nawet ciastek kokosanek nie jadłem. Ale te racuszki mnie wręcz uwiodły! Te wszystkie listy do pocięcia?- spytał. Tak, koniec ceremonii pogrzebowej w tym domu. Czuję się oszukana przez Kamila. I dlatego proszę cię - mów mi zawsze co robię nie tak jak ty to sobie wyobrażasz, mów co lubisz, czego nie lubisz i błagam- niech ta ocena nie dotyczy tylko jedzenia. Chcę wiedzieć co ci się podoba i nie podoba w tym co robię, co gotuję, w co się ubieram, sposób w jaki cię pieszczę. Nie chcę zasłony dymnej typu "wszystko co robisz jest cudowne". Bo na pewno nie jest, a my jeszcze wciąż jesteśmy na początku wspólnej drogi, więc mówmy sobie prawdę. Prawda nas nie rozdzieli, tylko bardziej nas scali.
Emil przyglądał się jej zdumiony - ale ja naprawdę nie widzę w twoim postępowaniu, zachowaniu, sposobie prowadzenia domu itp. czegokolwiek co by mi nie odpowiadało- naprawdę wszystko mi jak najbardziej pasuje. Mogłabyś tylko częściej stosować swój pewien patent - uwielbiam gdy to robisz! Adela wytrzeszczyła oczy- jaki patent, nie mam żadnych patentów. Emil uśmiechnął się - masz, ale o nim nie wiesz. Uwielbiam, gdy zewnętrznym grzbietem dłoni tak delikatnie przejeżdżasz mi wzdłuż pachwiny- oczywiście wtedy gdy jestem goły. A poza tym wszyściutko co robisz jest naprawdę cudowne, to nie jest z mojej strony zasłona dymna.
A ty wiesz jak bardzo delikatne masz ciało w pachwinie? Zupełnie jakbyś był maleńkim dzieckiem. Ale ponieważ zawsze wywołuje to u ciebie lekkie drgnięcie, a nie powiedziałeś nigdy, że ci to sprawia frajdę, to rzadko to robię. I nawet się boję cię tam całować, bo może to wcale nie sprawia ci przyjemności? - tłumaczyła Adela.
Maleństwo kochane, ja naprawdę uwielbiam wszystkie twoje pieszczoty, nawet i to gdy mi czasem przy kąpieli dłubiesz w pępku tłumacząc, że najlepiej jest myć pępek patyczkiem do czyszczenia uszu. I uwielbiam gdy mi głowę myjesz bo mamy wtedy bardzo ciekawą pozycję. Ja naprawdę uwielbiam każdy twój dotyk. Zrobiłem się przy tobie stworzeniem wielce dotykowym. Podejrzewam, że często jestem jak pies, który zawsze reaguje całym swym ciałem na pieszczotę od swego pana.
A zauważyłeś czym najczęściej się kończy to mycie twojej głowy i jak bajecznie długo trwają nasze ablucje? No ale ja nie umiem nie reagować gdy stoisz obok golutka a na dodatek mnie dotykasz. To ponad moją wytrzymałość. Masz taki cudowny, zmysłowy dotyk.
Dobrze, że weszła nam do łazienki ta kabina 120 cm. A ojciec wziął dziewięćdziesiątkę, twierdząc, że na jedną osobą dość szczupłą to wszak taka powierzchnia jest wystarczająca. Więc mu delikatnie tłumaczyłem, że ja muszę być obok ciebie w kabinie żebyś przypadkiem się nie poślizgnęła i nie upadła. Wpierw popatrzył na mnie jak na kompletnego wariata, a potem powiedział rozumiem, rozumiem, będziesz tam robił za chodzik, bo na tak wyrośnięte dziecko nie produkują.
Adela śmiała się- dobrze, że tata ma poczucie humoru i nie jest ponurakiem. No i że mnie traktuje tak jak ciebie, jakbym była jego dzieckiem.Twój tata w pewnym sensie mnie adoptował. Tak, masz rację- zgodził się z nią Emil. Przypadłaś mu do serca od pierwszego spotkania. Powiedział mi- no wreszcie przyprowadziłeś miłą, kulturalną i ładną pannę. Zupełnie tak jakbym dotychczas przyprowadzał jakieś wyciruchy. A ja nigdy od przyjazdu nie przyprowadziłem do domu jakiejkolwiek kobiety. Więc strasznie mnie ta jego uwaga rozbawiła. A wiesz Maleństwo co ciągle mam przed oczami? Pewnie mnie, bo stoję przed tobą- roześmiała się Adela. No pewnie, że ciebie, ale w chwili gdy otworzyła się brama, ty zrobiłaś pół kroku do przodu, popatrzyłaś przez moment na samochód, nabrałaś powietrza i prościutko , leciuteńko kręcąc biodrami szłaś do samochodu. Pomyślałem- nooo niezła ta nowa. Byłaś na bardzo wysokich szpilkach i jak zwykle pomyślałem sobie - że też się te kobiety nie pozabijają na tych cieniutkich obcasach. A potem, gdy jeszcze siedziałaś w sekretariacie ciągle słyszałem od konstruktorów jaka jesteś ładna, miła, uprzejma i kulturalna. I byłem bardzo ciekawy, czy Kamil dotrzyma słowa i skieruje ciebie do mnie.
Na ogół to on słowa dotrzymywał. On był specjalistą od inwestycji i jako taki miał jechać do Iraku.Namawiał mnie, bym jechała też, czyli żebym rzuciła dopiero co rozpoczęte studia i pojechała na 2 lata do Iraku.Powiedziałam wtedy, że nie pojadę i że nie będziemy się więcej widywać bo to nie ma sensu. Jeśli wróci za dwa lata i jeszcze coś będziemy do siebie czuli to wtedy porozmawiamy co dalej.
Wiedział, że narzekam na pracę w ministerstwie - sekretariat tu to kaszka manna z malinami, a tam ciągle urwanie głowy.Byłam pewna, że dzwoni z Iraku, więc wyobrażasz sobie co przeżyłam gdy usłyszałam jego głos gdy ty do niego wszedłeś, mówiąc, że mnie przywiozłeś.
Ale nie przychodziłeś często do sekretariatu, z tego co pamiętam. Nie, nie przychodziłem i bez tego byłem nieco skołowany, bo bardzo mi się podobałaś. I tak sobie kombinowałem - nie nosi obrączki, miała dwa pierścionki srebrne na lewej ręce, no ale chyba już dość dorosła, bo Kamil wszak starszy był ode mnie, a mówił, że znacie się na gruncie prywatnym. No tak, był od ciebie starszy o osiem lat.
A ja wychodząc pomyślałam- o do licha, oryginalna włoska pięćsetka, a więc nie kupiona w Polsce, a za kółkiem średni blond bardzo dobrze wychowany, bo ruszył zadek zza kierownicy i to w dobie, gdy szczytem uprzejmości jest otwarcie pasażerowi drzwi od środka. Druga refleksja- blondyn, ale fajny. Trzecia refleksja- kolor oczu nie pasuje do blond włosów. I to był koniec refleksji bo gdy usłyszałam głos Kamila to miałam przemożną chęć uciec. Ale stanął na wysokości zadania - po imieniu mówił do mnie tylko półgłosem i tylko wtedy, gdy byliśmy sami. I moje zatrudnienie u ciebie uzależnił od tego jakie odniosę wrażenie podczas naszej pierwszej służbowej rozmowy. Może szkoda, że poszedł do psychologa tylko w sprawie syna, jemu też by się pewnie przydała jakaś dobra psychoterapia. Po tej rozmowie z jego matką to jego śmierć przestała być dla mnie czymś tajemniczym. Myślę, że życie go jednak przerosło - kiepskie małżeństwo a do tego kłopoty teraz z synem i- o czym jestem przekonana- jego pewność, że on ma nadal "końskie zdrowie" tylko lekarze są przewrażliwieni, więc żadne tabletki nie są mu potrzebne, doprowadziło do jego śmierci. I- chociaż to brzmi może nieludzko - dobrze, że zmarł nagle a nie dostał np. udaru mózgu i leżał zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią. Roślinka w kształcie człowieka.
No patrz , byłabym zapomniała- wiem za co "cudnego" wygrzmocili z placówki - uwodził niewłaściwą kobietę, bo żonę szefa placówki. Moja nowa "przyjaciółka" mi to doniosła. Szalenie mnie to ubawiło. Ale zrobiłam duże oczy i powiedziałam "ojej, to okropne". A pomyślałam - widocznie szef placówki był dość kiepski w "te klocki". I w ogóle to "cudny" jest ponoć już dwukrotnym rozwodnikiem, ale dzieci swym byłym żonom na pamiątkę nie zrobił. A nasze biurowe panie są nim zachwycone, więc obie czekamy która mu się podłoży. Przyjaciółka moja już wie, której się bardzo podoba- kobietka jest rozwódką z dzieckiem płci męskiej, dwunastolatkiem, ona ubiera się jakby była nastolatką a wiosenek ma czterdzieści. Ty podobno też byłeś na jej celowniku, no ale ja ją w wyścigu do ciebie ubiegłam. I obie mamy niezłą zabawę. Ja ją chyba z raz widziałam na oczy, ale nawet nie wiem w jakim dziale pracuje- jedno jest pewne, nie u konstruktorów ani nie w tym obok - w tym obok pracuje jedna blondynka, aktualnie w stanie odmiennym. I ponoć ma męża wiecznego studenta, bo on już chyba trzeci fakultet robi.
c.d.n.