W drodze z pracy do domu Adela opowiedziała Emilowi smutną historię Stasi i że dziś po obiado-kolacji zatelefonuje do Arka i opowie mu to wszystko , bo Stasia szuka prawnika by raz na zawsze odseparować ojca-alkoholika od dzieci. Więc albo Arek weźmie tę sprawę albo narai jej jakiegoś przytomnego, dobrego w tej tematyce kolegę. Emil był przerażony faktem, że ojciec uderzył swego syna, w końcu małe dziecko, w twarz i to na tyle mocno, że policzek uległ wewnątrz pęknięciu. Dla niego była to niewyobrażalna wręcz historia. Nie jeden raz w domu jako dzieciak coś zbroił, ale nigdy go żadne z rodziców nie uderzyło. Wszystkie przewinienia były zawsze rozpatrywane słownie, każde było analizowane, omawiane,tłumaczone co powinien był zrobić. Nawet klapsa nigdy nie "zarobił".
Po kolacji Adela zatelefonowała do Arka i opowiedziała mu całą sprawę. Arek spokojnie wysłuchał i powiedział - nim ci odpowiem muszę ci coś powiedzieć - Irena wniosła pozew rozwodowy, o czym mnie uprzejmie poinformowała. Więc jej równie uprzejmie powiedziałem, że zgadzam się na rozwód, bo faktycznie to się nam jakoś życie we dwoje nie układa. A co do tej twojej koleżanki- podaj jej mój numer komórkowy i niech na "dzień dobry" przypomni mi, że jest polecona przez ciebie. Straszny skurwiel z tego faceta - uderzyć małego chłopca w twarz za to, że odważył się nazwać rzecz po imieniu. Nienawidzę pijaków i takich bijących dzieci lub kobiety. Facet się zapewne dość szybko zdegeneruje do reszty. A ta twoja koleżanka to jakaś przytomna? Tak, pracuje w tym samym dziale co ja i jest kuzynką mojego szefa. I jest naprawdę bardzo miłą i kontaktową osobą. Wiesz Adelko, to jeśli możesz to skontaktuj się z nią jeszcze dziś i do północy może do mnie zadzwonić. To się jakoś z nią umówię na spotkanie. Podaj mi jeszcze raz jej nazwisko, bo nie zapisałem od ręki. Bo ci nie podałam jej nazwiska, to nie miałeś co zapisać- nazywa się Stanisława Sokołowska. Arek, chcesz pogadać z Emilem? Nie, zadzwoń do tej koleżanki. Pa, ślicznotko.
Adela szybko zatelefonowała do Stasi, podała jej namiary na Arka, powiedziała by najlepiej teraz-zaraz do niego zatelefonowała i powiedziała mu na samym początku że dzwoni z polecenia Adeli. Potem powędrowała do kuchni, w której urzędował Emil szykując wieczorny deser. Adela opowiedziała Emilowi czego dowiedziała się od Arka. Emil chwilę milczał, a potem powiedział - to jej posunięcie świadczy o tym, że nie jest tak głupia jak ją Arek ocenia i przedstawia. Cały czas się zastanawiałem, dlaczego on się z nią ożenił. Bo, nie wiem jak ty, ale ja nie widziałem w tym ani za grosz sensu. Nie widziałem w jego zachowaniu wobec niej ani krzty uczucia, czułości, poczucia bliskości. Pomyślałem tylko, że chyba się z kimś założył, że ona wyjdzie za niego gdy on się oświadczy. On zawsze traktował ją z lekką pogardą, bo mu nie dorównywała intelektem. Ale może mu to zaczęło i w łóżku przeszkadzać. Nie wiem po co się z nią żenił. Nie jestem też pewien, czy on sam wie dlaczego się z nią ożenił. Ale to już duży chłopczyk, musi sam podejmować różne decyzje i ponosić ich konsekwencje. A co ze sprawą Stasi? Był wzburzony, powiedział by ona jeszcze dziś do niego zatelefonowała, więc ją powiadomiłam. Mnie powiedział, że najbardziej pod słońcem to nienawidzi pijaków i takich co biją dzieci lub kobiety. A ten Stasiny mąż to jakby połączenie pijaka i damskiego boksera, więc jestem pewna, że on jej pomoże w pozbyciu się tego indywiduum. Wiesz co, chyba jednak jestem w ciąży, spać mi się chce! A jeszcze więcej mi się chce byś mnie utulił i ucałował mojego lokatora i nie tylko ucałował. To cudnie, więc idź już zmyć buzię z makijażu, ja tylko załaduję zmywarkę i ją włączę i zaraz do ciebie przychodzę. Bo rano masz USG, prawda? No to już, zmykaj do łazienki.
Tym razem USG było robione przez powłoki brzuszne i oboje słyszeli nawet bicie serduszka swego maleństwa. Nim nagłośniono ów dźwięk, lekarz wykonujący badanie uprzedził, że tętno płodu jest znacznie szybsze niż dorosłego człowieka i jest w granicach 150 do 170 uderzeń na minutę. Zmierzono też przepływy żylne u dziecka, dokonano pomiarów główki, obwodu brzuszka, zmierzono długość kości udowej, oszacowano masę płodu, wykluczono cały szereg chorób, takich jak Zespół Downa, Turnera i paru innych, oraz wykluczono wady serca. Ustalona w wyniku tego badania przybliżona data porodu pokrywała się z tą wyliczoną przez jej ulubionego pana ginekologa. Ale, jak od razu ich poinformowano tak naprawdę to tylko 4% porodów jest zgodnych z tą wyliczoną datą. Poinformowano ich także, że płeć dziecka będą mogli poznać dopiero przy następnym badaniu. I tu Emil błysnął mówiąc, że on poczeka do chwili rozwiązania, bo przecież tak samo będzie kochał chłopca jak i dziewczynkę, bo to wszak jego dziecko będzie. Nareszcie jakiś normalny facet na początek dnia nam się trafił- skomentował tę wypowiedź lekarz. Wiadomość o płci jest bardziej nam potrzebna niż rodzicom. Adela uśmiechnęła się - pewnie dlatego, że dziewczynki są odporniejsze biologicznie. A ja mam czasem wrażenie, że dzieci powinny się rodzić zmiennopłciowe by usatysfakcjonować oboje rodziców - no i żeby zmiana następowała automatycznie, zależnie od tego które się dzieckiem aktualnie zajmuje. Ojej, pani to pewnie pisze książki sf. Adela roześmiała się - nie, ja tylko pracuję w patentach. Na koniec badania lekarz powiedział- jak na razie to jest wszystko prawidłowo. Pani wyniki laboratoryjne też o tym świadczą. Następne badanie zrobimy w 20 tygodniu ciąży. Muszę wcześniej poznać dziecko, które będę odbierał z pani brzuszka. Chce pan pomacać dzidziusia?- zapytał się Emila. A to można? No można - wziął Emila rękę i lekko ją przycisnął do dołu brzucha Adeli, jednocześnie przesuwając ją. Ta twardsza, wyraźnie zaokrąglona część to macica z dzidziusiem. Cudownie, będę dziecinę głaskał delikatnie. No, to już wiadomo, kto w tej rodzinie będzie dziecko rozpieszczał- śmiał się lekarz. Oooo, do rozpieszczania to osób nie zabraknie- śmiała się Adela. Będzie rozpuszczone totalnie od chwili gdy tylko zamelduje się na świecie i złapie pierwszy samodzielny oddech- zapewniła go Adela. No tak, stoi tu jak byk, że pan chce być przy porodzie - stwierdził lekarz. Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie pan na widok kropli krwi i słysząc jak żona cierpi. Nie ucieknę, nie ma mowy. No to chyba doktor Z. pana polubił, bo też twierdził, że pan nadaje się do rodzinnego porodu. Jakby coś panią zaniepokoiło w dalszym przebiegu ciąży, choć moim zdaniem wszystko jest idealnie, to proszę od razu telefonować do mnie lub do szpitala. Tu są namiary- do mnie i do szpitala. Nie widzę żadnych zagrożeń, ale życie lubi płatać figle. I proszę nie wierzyć w to, że ciężarne nie muszą o siebie dbać. No ale to chyba już mój kolega z państwem omawiał dość szczegółowo, nieuświadomionych to on mi nie podsyła. W takim razie - do zobaczenia w 20 tygodniu.
Gdy wyszli z gabinetu Emil powiedział - szalenie sympatyczny ten lekarz. Mentalnie niczym brat rodzony doktora Z. No bo jeszcze są na tym świecie ludzie kulturalni a do tego dobrze wykształceni - stwierdziła Adela. I to całkiem fajnie jest zorganizowane, że lekarz wcześniej poznaje pacjentkę której dziecko będzie odbierał. Podoba mi się to!
Mileczku, mnie szef dał dziś wolne, a co u ciebie? Ja teraz odwiozę cię do domu, potem wpadnę na dwie lub trzy godziny do firmy bo muszę być na naradzie i wrócę pewnie wcześniej do domu. Fajnie, poleniuchuję sobie dziś trochę. Właściwie to zauważyłam jeden objaw ciąży u siebie - totalne lenistwo. Chyba się dziś polenię u rodziców. Ale wpierw muszę powiedzieć szefowi, że jest u mnie wszystko w porządku- obiecałam, że zatelefonuję. Do Stasi też zadzwonię. I do Arka, on też się interesuje moją ciążą. No bo Arek powiedział mi kiedyś, że kocha cię tak, jakbyś była jego siostrą a ja jego bratem. Twierdzi, że z dalszą rodziną nie utrzymuje żadnych kontaktów, bo to głównie rodzina jego porąbanego ojca. Ale gdy żył jego ojciec to i tak z tą rodziną nie utrzymywali bliskich kontaktów, a część z nich jest również w Warszawie.
Nic nowego, wiele rodzin jest podzielonych, skłóconych. Daleko nie trzeba szukać - popatrz- ja i moi rodzice. Moja matka i jej siostra. Tak zwane więzy krwi nie mają tu żadnego znaczenia. Ty pokochałeś Helenę, mówisz na nią mama. A nie byłeś wtedy moim mężem. Twój tata mnie szybciutko zaadoptował a ja też nazywam go tatą i naprawdę go kocham. Popatrz na nas - znaliśmy się krótko a teraz czekamy na urodzenie się naszego dziecka. Wychodzi na to, że więzy krwi nie mają większego znaczenia. To jest tak, jakby część naszej psychiki kierowała się czymś innym niż świadomością. Oboje, ty i ja bardzo lubimy pana Bronisława. A zauważyłeś, jak on bardzo przypomina tatę? I to wcale nie dlatego, że są w dość zbliżonym wieku. Obaj emanują jakimś ciepłem i życzliwością. Twoja przyjaźń z Arkiem - w końcu ładnych kilka lat byliście na dwóch krańcach Ziemi, nie korespondowaliście ze sobą a wasza przyjaźń nadal trwa. To wszystko prawda Maleństwo, masz rację. Ale teraz daj buzi, muszę jechać do pracy. Kliknę do ciebie, pa.
Adela nim weszła do mieszkania zatelefonowała do rodziców, by im powiedzieć, że wszystko jest u niej w porządku i za pół godziny do nich wpadnie. Następny telefon był do Stasi, z którą umówiła się na pogaduchy około godziny 14,00 lub nawet później, bo Stasia w samo południe miała się spotkać z Arkiem - a tak dokładnie to on miał wpaść do niej do pracy i zabrać "dowody rzeczowe", czyli protokół spisany gdy "były" uderzył małego. Do szefa nie zatelefonowała, bo przecież szef też na pewno siedzi na naradzie - albo na tej co i Emil, albo na innej. Wysłała tylko sms z wiadomością, że u niej wszystko OK. Kolejny sms powędrował na telefon ulubionego "gina" z wiadomością, że dziecko w porządku i bez wad rozwojowych a ona dziękuje za tak miłego i dobrego fachowca, który właśnie dziś robił jej badania.
Ubrała się i z pojemnikiem mrożonych jeżyn poszła do rodziców. Postanowiła, że zje u nich śniadanie, czyli porcję jogurtu z jeżynami. Jeżyny zostały rozmrożone i potraktowane jogurtem, a Adela jedząc cały czas opowiadała o swym badaniu. Zachwycała się lekarzem, który będzie przyjmował na świat dziecko, opowiedziała jak Emil głaskał maleństwo i jak "błysnął" bo powiedział, że nie chce wcale wcześniej wiedzieć jakiej płci będzie dziecko, bo przecież to będzie jego dziecko i będzie je kochał niezależnie od jego płci.
No to przecież jasne, zawtórowali słowom Emila Helena i Piotr. Dziecko to jest dziecko, niezależnie od płci. Oczywiście kocha się tak samo, tylko trochę inaczej wychowuje. Adela pogrzała się w ciepełku rodzinnym ze dwie godziny, potem wróciła do własnego mieszkania. Stwierdziła, że gdy tylko po następnym badaniu okaże się, że wszystko z dzieciną w porządku, rozejrzą się za akcesoriami niemowlęcymi.
Około godziny czternastej zatelefonowała Stasia. Arek rzeczywiście wpadł do Urzędu, przesiedzieli w bufecie godzinę, bo Arek zadawał mnóstwo pytań i wszystko sobie notował. Prosił by Stasia napisała do sądu rodzinnego powiadomienie, że wstrzymuje wizyty dzieci u ich ojca, ponieważ ten był pijany. I oczywiście musi dołączyć skserowany protokół policji. Arek sam zajmie się jej sprawą. Nie mówiłaś mi nic, a to całkiem przystojny facet- stwierdziła Stasia. I bardzo uprzejmy. Adela zaśmiała się - cała rzecz w tym, że my z Arkiem traktujemy siebie wzajemnie jak rodzeństwo- a tak poważnie - bardzo wzajemnie cenimy swoje walory umysłowe, ale ani ja nie jestem w jego typie, ani on w moim. Ostatnio powiedział, że mój wygląd wciąż budzi w nim pytanie czy aby już jestem pełnoletnia, bo wyglądam na szesnastolatkę. Uprzejmość - każdy adwokat musi być uprzejmy. Arek, Emil i ja jesteśmy jedynakami, więc stworzyliśmy sobie taką przyszywaną rodzinę. A on żonaty? Na razie jeszcze tak, ale się rozejdą, to znaczy ona już złożyła pozew a jemu to bardzo odpowiada, nie będzie stawiał przeszkód. Po ilu latach związku? - zapytała Stasia. No dopiero co wzięli ślub. Ożenił się nie bardzo wiadomo dlaczego, bo z tą babką to on się od kilku lat schodził i rozchodził bez ślubu. Coś mu się żal zrobiło chyba, że Emil żonaty i wydawało mu się, że może po ślubie mniej mu będzie dokuczała jej durnota. Bo strasznie nie lubi durnych kobiet. Zaskoczył mnie wczoraj tą nowiną całkowicie. On na pewno jest dość wymagającym facetem, chciałby by jego kobieta dorównywała mu inteligencją a jednocześnie podziwiała jaki z niego mądry facet. I dlatego pewnie się lubimy. Bo ja go naprawdę podziwiam, to mądry facet, dobry prawnik. Jak skończymy rozmawiać to zadzwonię do niego i opowiem mu o dzisiejszym badaniu i że na pewno będzie wujkiem. A wiesz, że on chce poznać moich chłopców?- powiedziała Stasia. Zdziwiło mnie to trochę. Mnie nie, przecież będzie chciał w sądzie rodzinnym opowiedzieć jakie są te twoje chłopięta. A tak poza tym to naprawdę serdeczny facet z niego. On z Emilem przyjaźni się jeszcze z okresu szkoły średniej, bo grali w jednej drużynie siatkarskiej, wpierw w szkole a potem na studiach. Jest dwa lata starszy od Emila. On mi ledwo wybaczył fakt, że nie chciałam robić pod jego kierunkiem aplikacji adwokackiej. A ja już dość się namordowałam ze zrobieniem aplikacji na rzecznika patentowego, wystarczy mi wrażeń do końca życia. Całe studia pracowałam i jednocześnie studiowałam, mam dość nauki. No i widzisz- gdybym robiła u niego akurat aplikację to ja bym musiała z tobą robić wywiad. On to zrobiłby potem i tylko mi wytykał o co się nie spytałam. Ale nie wykluczam, że gdy odchowam dziecko do przedszkola to może wrócimy do projektu kancelarii. Bo był taki projekt, a upadł, bo przepisy odnośnie rzeczników patentowych wciąż są niejasne.
Gdy tylko skończyła rozmowę ze Stasią zatelefonowała do Arka. Oczywiście rozmowę zaczęła od tego, że nowy członek rodziny ma się dobrze, wszystko wygląda tak jak należy, wykluczone są genetyczne choroby, słyszeli pracę serduszka, która jest obłędnie szybka i to jest normalne i Emil już mógł pogłaskać dziecko poprzez powłoki brzuszne. Szczęściara z ciebie, dziewczyno! Mam nadzieję, że masz rację. A moja protegowana dzwoniła wczoraj wieczorem do ciebie? Nooo, dzwoniła, byłem dziś z nią na kawie w waszym barku. Nawet dobrą kawę tam dają. No i jak, weźmiesz tę sprawę czy wpuścisz ją komuś innemu, ale dobremu? Wezmę- chociaż to nie moja ulubiona branża. To szalenie miła i taka dobra osoba, takie odniosłem wrażenie. Arek, policz wszystko tak jakbyś liczył obcemu, a jej podaj niższą cenę, ja tę różnicę pokryję, oczywiście bez jej wiedzy. Tylko żebyś się nie wygadał, dobrze? Wiesz mała, ja takich skurwieli to i za darmo bym najchętniej wytłukł. Chcę się spotkać z nią i jej chłopcami, żebym miał materiał do opowieści przed sądem rodzinnym. Ona taka trochę nieśmiała jest - takie mam wrażenie.
Ona jest tym wszystkim ogromnie przytłoczona, bo całe to małżeństwo to dla niej klęska. Ale ona jest po prostu z natury bardzo troskliwa. Bardzo pomogła mi się tu zaaklimatyzować, bo na pewno wiesz jak ja reaguję na dużą ilość obcych w jednym rzucie. No jakoś milkniesz wtedy, ledwo cię widać i słychać. A to dziwne, bo pracowałaś jako sekretarka i asystentka. Tak, ale dużo mnie to kosztowało. Ale jest pewna różnica - pracowałam samodzielnie i współpracowałam tylko z jednym człowiekiem. Przewalało się sporo osób przez sekretariat, ale to całe towarzystwo nie siedziało ze mną osiem na osiem godzin. Jako asystentka nie siedziałam w sekretariacie, ale w przyległym, otwartym gabinecie. Tu siedzę tylko z jednym, bardzo kulturalnym facetem, takim jak ojciec Emila. Rzadko muszę mieć kontakt z innymi pracownikami. A szef jest świetny - gdy przychodzi Stasia to odkąd wie, że jestem w ciąży to każe nam spacerować po budynku bo siedzenie nie służy ciężarnej. No i Stasia ciąga się ze mną po budynku i uważam, że to jest z jej strony niezwykle miłe.
c.d.n.