sobota, 20 sierpnia 2022

Trudny wybór - 88

W drodze z pracy do  domu Adela  opowiedziała  Emilowi smutną historię Stasi i że dziś po obiado-kolacji  zatelefonuje  do Arka i opowie mu to wszystko , bo Stasia  szuka  prawnika  by raz na zawsze odseparować  ojca-alkoholika od  dzieci. Więc albo Arek weźmie  tę sprawę  albo narai  jej jakiegoś przytomnego,  dobrego  w tej tematyce kolegę. Emil był przerażony faktem, że ojciec uderzył swego syna, w końcu  małe  dziecko, w twarz i to na  tyle  mocno, że policzek uległ wewnątrz pęknięciu. Dla  niego była to niewyobrażalna wręcz  historia. Nie jeden raz  w domu jako dzieciak coś  zbroił,  ale nigdy go żadne  z rodziców  nie uderzyło. Wszystkie przewinienia  były  zawsze rozpatrywane słownie, każde było analizowane, omawiane,tłumaczone co powinien był zrobić. Nawet klapsa nigdy nie "zarobił".

Po kolacji Adela zatelefonowała do Arka i opowiedziała  mu całą  sprawę. Arek spokojnie wysłuchał i       powiedział - nim  ci odpowiem muszę  ci coś powiedzieć -  Irena wniosła pozew rozwodowy, o  czym mnie uprzejmie poinformowała. Więc jej równie uprzejmie powiedziałem, że zgadzam się na rozwód, bo faktycznie to  się nam jakoś życie  we dwoje nie układa.  A co do tej twojej koleżanki- podaj jej mój numer komórkowy i niech na  "dzień dobry" przypomni mi, że jest polecona przez  ciebie. Straszny skurwiel z tego faceta - uderzyć małego chłopca w twarz za to, że odważył się nazwać rzecz po imieniu. Nienawidzę pijaków i takich bijących dzieci lub kobiety. Facet się  zapewne dość szybko zdegeneruje do reszty.  A ta twoja koleżanka to jakaś przytomna?  Tak, pracuje w tym samym dziale co ja i jest kuzynką mojego szefa.  I jest naprawdę bardzo miłą i kontaktową osobą.  Wiesz Adelko, to jeśli możesz to skontaktuj  się z nią jeszcze  dziś i do północy może do mnie  zadzwonić. To  się jakoś z nią umówię na spotkanie. Podaj mi jeszcze raz jej nazwisko, bo nie  zapisałem od  ręki. Bo ci nie podałam jej nazwiska, to nie  miałeś  co zapisać- nazywa  się Stanisława Sokołowska. Arek, chcesz pogadać z Emilem? Nie, zadzwoń do tej koleżanki. Pa, ślicznotko.

Adela szybko zatelefonowała do Stasi, podała jej namiary na Arka, powiedziała  by najlepiej teraz-zaraz do  niego zatelefonowała i powiedziała mu na  samym  początku że dzwoni z polecenia  Adeli. Potem powędrowała  do kuchni, w której urzędował Emil szykując wieczorny deser.  Adela opowiedziała Emilowi czego dowiedziała  się od Arka.  Emil chwilę  milczał,  a potem powiedział - to jej  posunięcie świadczy o  tym, że nie jest tak  głupia jak ją Arek ocenia i przedstawia. Cały czas się zastanawiałem, dlaczego on  się  z nią ożenił. Bo, nie  wiem jak ty, ale ja  nie  widziałem w tym ani za grosz  sensu. Nie  widziałem  w jego zachowaniu wobec  niej  ani krzty uczucia,  czułości, poczucia   bliskości. Pomyślałem tylko, że chyba się z kimś  założył, że ona  wyjdzie  za niego gdy on  się oświadczy. On zawsze traktował ją z lekką pogardą, bo mu nie  dorównywała intelektem. Ale może mu to zaczęło i w łóżku przeszkadzać. Nie wiem po co się z nią żenił. Nie  jestem też pewien, czy on  sam wie dlaczego się z nią ożenił. Ale  to już duży  chłopczyk, musi sam podejmować różne decyzje i ponosić ich  konsekwencje. A co ze sprawą Stasi? Był wzburzony, powiedział by ona jeszcze  dziś do niego zatelefonowała, więc ją powiadomiłam. Mnie powiedział, że najbardziej  pod  słońcem to nienawidzi pijaków i takich co biją  dzieci lub  kobiety. A ten Stasiny mąż to jakby połączenie pijaka i  damskiego boksera, więc jestem pewna, że on jej pomoże w pozbyciu  się tego indywiduum.  Wiesz co, chyba jednak jestem w ciąży, spać mi się chce! A jeszcze więcej  mi się chce  byś mnie utulił i ucałował mojego lokatora i nie tylko ucałował. To cudnie,  więc idź  już zmyć buzię z makijażu, ja tylko  załaduję zmywarkę i ją  włączę i zaraz  do ciebie  przychodzę. Bo rano masz USG, prawda? No to już, zmykaj do łazienki.

Tym razem USG było robione przez powłoki brzuszne i oboje słyszeli nawet bicie  serduszka  swego maleństwa. Nim nagłośniono ów dźwięk, lekarz wykonujący badanie uprzedził, że tętno płodu jest znacznie  szybsze  niż dorosłego  człowieka i jest  w granicach 150 do 170 uderzeń na  minutę. Zmierzono też przepływy żylne u dziecka, dokonano pomiarów główki, obwodu brzuszka, zmierzono  długość kości udowej, oszacowano masę płodu, wykluczono cały  szereg chorób, takich jak Zespół Downa, Turnera i paru innych, oraz  wykluczono wady serca. Ustalona w wyniku tego badania przybliżona  data  porodu pokrywała  się z tą wyliczoną przez jej ulubionego pana   ginekologa. Ale, jak od razu ich poinformowano tak naprawdę to tylko 4% porodów jest  zgodnych z tą wyliczoną  datą. Poinformowano ich także,  że płeć dziecka będą mogli poznać dopiero przy  następnym badaniu. I tu Emil błysnął mówiąc, że on  poczeka do chwili  rozwiązania, bo przecież tak  samo będzie  kochał chłopca  jak i  dziewczynkę, bo to wszak jego dziecko będzie.  Nareszcie jakiś normalny facet na początek  dnia nam się trafił- skomentował tę wypowiedź lekarz. Wiadomość o płci jest bardziej nam potrzebna niż  rodzicom. Adela uśmiechnęła  się - pewnie  dlatego, że dziewczynki są odporniejsze biologicznie. A ja mam czasem wrażenie, że dzieci powinny się rodzić zmiennopłciowe by usatysfakcjonować oboje rodziców - no i żeby zmiana następowała automatycznie,  zależnie od  tego które się dzieckiem aktualnie  zajmuje.  Ojej, pani to pewnie pisze książki sf. Adela roześmiała  się - nie, ja  tylko pracuję w patentach. Na koniec badania lekarz powiedział- jak na  razie to jest  wszystko prawidłowo. Pani wyniki laboratoryjne też o  tym świadczą. Następne badanie  zrobimy w 20 tygodniu ciąży. Muszę wcześniej poznać dziecko,  które będę odbierał z pani brzuszka. Chce pan pomacać dzidziusia?- zapytał  się Emila. A to można? No można - wziął Emila  rękę i lekko ją przycisnął do dołu brzucha Adeli, jednocześnie przesuwając ją. Ta twardsza, wyraźnie  zaokrąglona  część to macica  z dzidziusiem. Cudownie, będę dziecinę głaskał delikatnie. No, to już wiadomo, kto w tej  rodzinie  będzie  dziecko rozpieszczał- śmiał się lekarz. Oooo, do rozpieszczania to osób nie  zabraknie- śmiała się Adela. Będzie  rozpuszczone totalnie od chwili gdy tylko zamelduje się na świecie i złapie pierwszy samodzielny oddech- zapewniła go Adela. No tak, stoi tu jak byk, że pan chce być przy porodzie - stwierdził lekarz. Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie pan na widok kropli krwi i słysząc jak żona cierpi. Nie ucieknę, nie ma  mowy. No to chyba doktor Z. pana polubił, bo też twierdził, że pan nadaje  się do rodzinnego porodu. Jakby  coś panią zaniepokoiło w dalszym przebiegu ciąży, choć moim  zdaniem  wszystko jest idealnie,  to proszę od razu telefonować do mnie lub do szpitala. Tu są namiary- do mnie i do  szpitala. Nie widzę żadnych zagrożeń, ale życie lubi płatać figle. I proszę nie  wierzyć w to, że ciężarne nie  muszą o siebie dbać. No ale to chyba już  mój kolega z państwem omawiał dość szczegółowo, nieuświadomionych to on  mi  nie podsyła. W takim razie - do zobaczenia w 20 tygodniu. 

Gdy wyszli z gabinetu Emil powiedział - szalenie sympatyczny ten lekarz. Mentalnie  niczym  brat  rodzony doktora Z. No bo jeszcze są na tym świecie ludzie kulturalni a do tego dobrze  wykształceni - stwierdziła  Adela. I to całkiem  fajnie jest  zorganizowane, że lekarz wcześniej poznaje  pacjentkę której dziecko będzie odbierał. Podoba  mi  się  to!

Mileczku, mnie  szef dał dziś wolne, a co u ciebie? Ja teraz odwiozę cię do  domu, potem wpadnę na dwie lub  trzy godziny do firmy bo muszę  być na  naradzie i wrócę pewnie wcześniej do  domu. Fajnie, poleniuchuję sobie dziś trochę. Właściwie  to zauważyłam jeden objaw ciąży u siebie - totalne lenistwo. Chyba się dziś polenię u rodziców. Ale  wpierw  muszę powiedzieć szefowi, że jest u  mnie  wszystko w porządku- obiecałam, że  zatelefonuję. Do Stasi też zadzwonię. I do Arka, on też się interesuje moją ciążą. No bo Arek powiedział mi kiedyś, że kocha  cię tak, jakbyś była jego  siostrą a ja jego  bratem. Twierdzi, że z dalszą rodziną  nie utrzymuje żadnych kontaktów, bo to głównie  rodzina jego porąbanego ojca. Ale gdy  żył jego ojciec to i tak  z tą  rodziną nie utrzymywali bliskich kontaktów, a część  z nich jest również w Warszawie.

Nic  nowego, wiele rodzin jest podzielonych, skłóconych. Daleko nie trzeba szukać - popatrz- ja i  moi rodzice. Moja matka i jej siostra. Tak zwane  więzy krwi nie mają  tu żadnego znaczenia. Ty pokochałeś Helenę, mówisz na  nią mama. A nie byłeś wtedy moim  mężem. Twój tata mnie  szybciutko zaadoptował a ja też nazywam go tatą i naprawdę go kocham. Popatrz na  nas - znaliśmy się krótko a teraz  czekamy na urodzenie  się naszego  dziecka. Wychodzi na to, że więzy krwi nie mają większego znaczenia. To jest tak, jakby część naszej psychiki kierowała  się czymś innym niż  świadomością.  Oboje, ty i ja bardzo lubimy pana Bronisława. A zauważyłeś, jak on  bardzo przypomina tatę? I to wcale nie dlatego, że są w dość zbliżonym wieku. Obaj emanują jakimś ciepłem i życzliwością. Twoja przyjaźń z Arkiem - w końcu ładnych kilka lat byliście na dwóch krańcach Ziemi, nie korespondowaliście  ze sobą a wasza przyjaźń nadal trwa. To wszystko prawda Maleństwo, masz rację. Ale teraz daj buzi, muszę jechać do pracy. Kliknę do ciebie, pa.

Adela nim weszła do mieszkania zatelefonowała do rodziców, by im   powiedzieć, że  wszystko jest u  niej w porządku i  za  pół godziny do  nich  wpadnie. Następny telefon  był do Stasi, z którą umówiła  się na pogaduchy około godziny 14,00 lub nawet później, bo Stasia w samo południe miała się spotkać z Arkiem - a tak dokładnie to on miał wpaść do niej do pracy i  zabrać "dowody rzeczowe", czyli protokół spisany gdy "były" uderzył małego. Do szefa nie  zatelefonowała, bo przecież szef też na pewno siedzi na  naradzie - albo na tej  co i Emil,  albo na innej. Wysłała  tylko sms z wiadomością, że u  niej  wszystko OK. Kolejny sms powędrował na telefon ulubionego "gina" z wiadomością, że dziecko w porządku i bez  wad rozwojowych a ona dziękuje za tak miłego i dobrego fachowca, który właśnie  dziś robił jej badania.

Ubrała się i z pojemnikiem mrożonych jeżyn poszła  do rodziców. Postanowiła, że  zje u nich  śniadanie, czyli porcję jogurtu z jeżynami. Jeżyny zostały rozmrożone i potraktowane  jogurtem, a  Adela jedząc cały czas opowiadała o swym badaniu. Zachwycała  się lekarzem, który będzie przyjmował na świat dziecko, opowiedziała jak Emil głaskał maleństwo i jak "błysnął" bo powiedział, że nie  chce  wcale  wcześniej  wiedzieć jakiej płci będzie  dziecko, bo przecież to będzie jego dziecko i będzie je kochał niezależnie od jego płci.  

No to przecież jasne, zawtórowali słowom Emila  Helena i Piotr. Dziecko to jest  dziecko, niezależnie od płci. Oczywiście kocha  się tak  samo, tylko trochę inaczej  wychowuje. Adela pogrzała  się  w ciepełku rodzinnym ze  dwie  godziny, potem wróciła  do własnego  mieszkania. Stwierdziła, że gdy  tylko po następnym  badaniu okaże  się, że wszystko z dzieciną   w porządku, rozejrzą  się za akcesoriami niemowlęcymi.

Około godziny czternastej zatelefonowała  Stasia. Arek rzeczywiście wpadł do Urzędu, przesiedzieli w  bufecie godzinę, bo Arek zadawał mnóstwo pytań i wszystko sobie  notował. Prosił by Stasia   napisała  do  sądu rodzinnego powiadomienie, że wstrzymuje wizyty dzieci u ich ojca, ponieważ ten  był pijany. I oczywiście  musi  dołączyć skserowany protokół policji. Arek sam zajmie  się jej  sprawą. Nie  mówiłaś mi nic,  a to całkiem przystojny  facet- stwierdziła Stasia. I bardzo uprzejmy. Adela zaśmiała się - cała rzecz  w tym, że my z Arkiem  traktujemy  siebie  wzajemnie  jak  rodzeństwo- a tak poważnie - bardzo wzajemnie  cenimy swoje walory umysłowe, ale ani ja nie jestem w jego typie, ani on  w moim. Ostatnio  powiedział, że mój  wygląd  wciąż budzi  w nim pytanie  czy  aby już  jestem pełnoletnia, bo wyglądam  na  szesnastolatkę. Uprzejmość - każdy adwokat musi  być uprzejmy. Arek, Emil i ja jesteśmy jedynakami, więc stworzyliśmy  sobie  taką przyszywaną  rodzinę.  A on  żonaty? Na razie jeszcze tak,  ale się rozejdą, to znaczy ona  już złożyła pozew a jemu to bardzo odpowiada,  nie będzie  stawiał przeszkód. Po ilu latach  związku? - zapytała Stasia. No dopiero co wzięli ślub. Ożenił się nie bardzo wiadomo dlaczego, bo z tą babką to on  się od kilku lat  schodził i rozchodził  bez ślubu. Coś  mu  się  żal zrobiło chyba, że Emil żonaty i wydawało mu  się, że może po ślubie mniej  mu będzie  dokuczała jej durnota. Bo strasznie  nie lubi durnych kobiet. Zaskoczył mnie  wczoraj tą nowiną całkowicie. On na pewno jest dość wymagającym facetem, chciałby by  jego  kobieta  dorównywała  mu inteligencją a jednocześnie podziwiała  jaki z niego mądry facet. I dlatego pewnie  się lubimy. Bo ja go naprawdę podziwiam, to mądry facet, dobry prawnik.  Jak skończymy rozmawiać  to zadzwonię do niego i opowiem mu o dzisiejszym badaniu i że na pewno będzie  wujkiem. A wiesz, że on chce poznać  moich chłopców?- powiedziała  Stasia. Zdziwiło mnie  to trochę.  Mnie  nie, przecież będzie  chciał w sądzie  rodzinnym opowiedzieć  jakie są te twoje  chłopięta. A tak poza  tym to naprawdę serdeczny facet  z niego.  On z Emilem  przyjaźni się jeszcze z okresu szkoły średniej, bo grali w jednej drużynie siatkarskiej, wpierw  w szkole a potem na  studiach.  Jest dwa lata starszy od Emila. On mi ledwo  wybaczył fakt, że nie chciałam robić pod jego kierunkiem aplikacji adwokackiej. A ja już  dość  się namordowałam ze zrobieniem aplikacji na rzecznika patentowego, wystarczy mi wrażeń do końca życia. Całe studia pracowałam i jednocześnie studiowałam, mam dość nauki. No i widzisz- gdybym  robiła  u  niego  akurat aplikację to ja  bym  musiała z tobą robić  wywiad. On to zrobiłby potem i tylko mi wytykał o co się nie  spytałam. Ale nie  wykluczam, że gdy odchowam dziecko do przedszkola to może wrócimy do projektu kancelarii. Bo był taki projekt, a upadł, bo przepisy odnośnie rzeczników patentowych wciąż są niejasne.

Gdy tylko skończyła  rozmowę ze  Stasią zatelefonowała do Arka. Oczywiście rozmowę zaczęła od tego, że nowy  członek  rodziny ma  się  dobrze, wszystko wygląda tak jak należy, wykluczone  są genetyczne choroby, słyszeli pracę serduszka, która jest obłędnie  szybka i to jest normalne i Emil już mógł pogłaskać dziecko poprzez powłoki brzuszne. Szczęściara z ciebie, dziewczyno! Mam nadzieję, że masz rację. A moja protegowana dzwoniła  wczoraj  wieczorem do ciebie? Nooo, dzwoniła, byłem  dziś z nią na kawie w  waszym barku. Nawet dobrą kawę tam dają.  No i jak, weźmiesz tę sprawę czy  wpuścisz ją komuś innemu, ale dobremu? Wezmę- chociaż to nie moja ulubiona branża. To szalenie miła i taka dobra osoba, takie odniosłem  wrażenie. Arek, policz wszystko tak jakbyś liczył obcemu, a jej podaj niższą cenę, ja tę różnicę pokryję, oczywiście bez jej wiedzy. Tylko żebyś się  nie wygadał, dobrze?  Wiesz mała, ja takich skurwieli to i  za darmo bym najchętniej wytłukł. Chcę się spotkać  z nią i jej chłopcami, żebym  miał materiał do opowieści przed sądem rodzinnym. Ona taka trochę nieśmiała jest - takie mam  wrażenie. 

Ona jest  tym wszystkim ogromnie  przytłoczona, bo całe  to małżeństwo to dla  niej klęska. Ale ona jest po prostu z natury bardzo troskliwa. Bardzo pomogła  mi się tu zaaklimatyzować, bo na pewno  wiesz jak ja reaguję na dużą ilość obcych w jednym rzucie. No jakoś milkniesz  wtedy, ledwo cię widać i słychać. A to dziwne, bo pracowałaś jako sekretarka i asystentka. Tak, ale dużo mnie  to kosztowało. Ale jest  pewna różnica - pracowałam samodzielnie i współpracowałam tylko z jednym człowiekiem.  Przewalało się sporo osób przez  sekretariat, ale to całe towarzystwo nie  siedziało ze mną osiem na osiem godzin. Jako asystentka nie siedziałam w  sekretariacie, ale w przyległym, otwartym gabinecie.  Tu siedzę tylko z jednym, bardzo kulturalnym facetem,  takim jak ojciec Emila. Rzadko muszę mieć kontakt z innymi pracownikami. A szef jest świetny - gdy przychodzi Stasia to odkąd  wie, że jestem w ciąży to każe nam spacerować po budynku bo   siedzenie nie  służy ciężarnej. No i Stasia ciąga  się ze mną po budynku i uważam, że to jest z jej  strony  niezwykle  miłe. 

                                                                       c.d.n.