czwartek, 14 września 2023

Córeczka tatusia - 9

 Wracali z Blue City bardzo zadowoleni, chociaż do kompletu  brakowało butów i dla Wojtka i dla Marty. W domu Marta od  razu zaprezentowała  tacie swoje  zakupy i stwierdziła, że właściwie to zaszalała. Ale to  bardzo dobrze córeczko - po pierwsze to wyglądasz świetnie w obu sukienkach, po drugie - ty przez te ostatnie  dwa lata  nic nie  kupiłaś sobie z ubrania. Chodzisz na okrągło w dżinsach i różnych bluzkach i jestem pewien, że jeszcze masz pieniądze na koncie. Ja odkładałem na osobne  konto pieniądze na twój ślub i pokryję wszystkie wydatki z nim  związane. W tym momencie włączył się  do dyskusji Wojtek mówiąc, że ślub jako taki to raptem  84 złote, a w trakcie  studiów  dostawał regularnie   pieniądze od  rodziców, poza tym trochę pracował i nieźle wyszedł finansowo, a te kilka butelek  szampana i obiad w  Europejskim lub Bristolu na pewno go nie  zrujnują, bo on już na drugim  roku sobie  dorabiał, a że nie  szalał ani z kolegami  ani z jakimiś dziewczynami więc całkiem dobrze wygląda stan jego portfela. Tato, muszę ci  się do czegoś przyznać - jest  coś, o czym moi rodzice nie  wiedzą i jak na  razie to nie chcę by o tym wiedzieli.  Jeżeli mi przyrzekniesz, że  na razie nic im nie  powiesz to cię wtajemniczę - Martusia wie o co chodzi.

Tata chwilę milczał a potem powiedział - jeżeli ci bardzo  zależy na tym by to utrzymać w tajemnicy to oczywiście nic twoim  rodzicom  nie powiem. Znając ciebie to jestem pewien, że to nie jest jakaś  afera czy coś nielegalnego.  Wojtek uśmiechnął się - bo ja  zrobiłem kilka dobrych projektów dla forsiastych obywateli  tego kraju i zapisałem  się do spółdzielni mieszkaniowej na Ursynowie, tej, które najpierwsza zaczęła na Ursynowie  budować. Miałem szczęście, bo na Ursynowie  powstało potem kilka  spółdzielni, weszli też  inwestorzy prywatni, ale ja wybrałem tę najstarszą spółdzielnię. I niedługo otrzymam tam mieszkanie. Ale nic nie mówiłem rodzicom. Bo ty tato to jesteś inny niż moi rodzice - nigdy nie powiedziałeś Martusi że jej utrzymanie  kosztuje i że gdybyś na  nią nie łożył to byłbyś szalenie bogatym człowiekiem.  Ja taką "gadkę" słyszę od  dziecka. A ja zupełnie przypadkiem wiem ile zarabia ojciec i jakie  dochody ma  matka z prowadzenia swojego biznesu, którego prowadzenie  starannie ukrywa przed znajomymi w Polsce, przede mną też.  Bo ten jej biznes jest  właśnie  w Polsce. Podpadłem im ogromnie, bo zamiast studiować w Wiedniu lub  w Grazu wyjechałem do Warszawy- ale  ja zrobiłem tak jak oni  kiedyś  zrobili  ze mną - nie chciałem wcale wyjeżdżać z Polski, ale byłem nieletni więc zrobili ze mną  co chcieli.  I nie  dość, że wyjechałem do Polski, to wybrałem nie  medycynę a  informatykę - no klęska kompletna. 

W jednym tylko ich  nie  zawiodłem - oboje uwielbiają  Martusię i autentycznie  są zadowoleni, że będzie ich  synową. No a kiedy im powiesz, że będziesz  miał tu  mieszkanie? - spytał tata. Nie wiem jeszcze,  na razie chcę w spokoju wziąć ślub,  napisać magisterkę, obronić ją. Po ślubie, gdy rodzice  wyjadą chyba wynajmę to mieszkanie, bo w czasie magisterki to raczej nie będą dorabiał. A tak to jednak będzie jakiś dopływ gotówki i będę  się dokładał finansowo tu do mieszkania i jedzenia. A chętnych znajdę bez trudu - o miejsce w akademiku to w dalszym  ciągu nie jest łatwo. 

Wiesz Wojtku - w sumie to co powiedziałeś  to bardzo smutne, bo nie jest dobrze, że masz tak zwane "krzywe kluski" z rodzicami, że oni ci wypominają, że ich kosztujesz. W życiu jest tak, że gdy się ktoś decyduje  na posiadanie  dziecka to przecież  z góry  wiadomo, że od  chwili jego poczęcia trzeba będzie  na nie łożyć. O tym biznesie twojej mamy nic nie  wiem,  ale jakie  są zarobki twego ojca to się orientuję. I nie sądzę by bardzo uszczuplały jego kieszeń pieniądze na twoje bezpłatne studia w Polsce, zwłaszcza, że nie płacił za twoje mieszkanie przez wiele lat, bo nie mieszkałeś oddzielnie  tylko z ciocią, której pomagał właśnie płacąc niewysoki czynsz. Wygląda na to, że mieszkań to nam w Warszawie nie zabraknie. Wiesz przecież że to mieszkanie  Marty to wynajmujemy,  a podatek który płacimy  nie jest wysoki i jest stały przypływ gotówki. A może chcecie sprzedać te  dwa mieszkania i kupić jedno większe? To też jest jakieś rozwiązanie.  Ale tylko wtedy tato, gdy będziesz tam  z nami  mieszkał - takie  z nas obojga dziwadła, że chcemy  mieszkać  razem z tobą - zaśmiał się  Wojtek. Dobrze, że powiedziałeś o takim rozwiązaniu tato, bo dostałem propozycję kupna domku na Kabatach - 190 metrów powierzchni użytkowej, wszystkie  media podłączone do sieci miejskiej. Ogródek pod tytułem trawnik który trzeba kosić. Blisko do końcowej stacji metra  i tym samym  do Lasu Kabackiego. Do sklepów to nie wiem jak daleko, nie byłem tam jeszcze, ale chcę  się umówić z tym człowiekiem, który chce to wypuścić. Byłoby świetnie gdybyś tatuś z nami pojechał, bo ty masz trzeźwe spojrzenie na  wszystko i lepiej ode mnie  się na tym znasz.  

Ale tam pewnie  strasznie  drogie te nieruchomości -stwierdził tata. No ale  facetowi zależy na sprzedaniu, bo wyjeżdża z Polski na stałe-tłumaczył Wojtek.  A ja mu zrobiłem projekt  bardzo dobry   i wziąłem tak zwane psie pieniądze- głównie  dlatego, że jeszcze nie  wiedziałem  jaki to dobry projekt i facet coś wspominał o tym. Sprawdzałem po ile  te domki idą i dwa nasze  mieszkania- moje, które lada moment się zmaterializuje i Marty powinny wystarczyć. Na dobrą  sprawę mogę  się brzydko znaleźć i sprzedać to gdzie teraz  mieszkam- wszak jest moje.

Matka moja  jest straszliwą snobką i wiadomość, że chcemy kupić domek to jej się na mur-beton spodoba. Bo przecież lepiej brzmi, że "syn ma własny dom w Warszawie" niż syn ma dwa pokoje  z kuchnią w starym budownictwie. Wiesz tato- nieważne w opowiadaniu jak to wygląda ale jak brzmi. A w tym moja  matka jest dobra. No dobrze, pojedziemy to obejrzeć, tylko weźmiemy ze sobą miarkę, kartki i długopis i poza  tym poprosimy by nam pozwolił facet zrobić  zdjęcia. Dobrze jest  się  zastanawiać mając przed oczami obrazek  domu o którym mamy pomyśleć. Dobrze byłoby gdyby ten  domek  miał piwnicę i był z cegły a nie z płyty betonowej.  Bo na Ursynowie  są też domki zbudowane właśnie  z płyt betonowych- nie powiem żeby były zachwycające. Ale to w tej  najstarszej  części Ursynowa.

Wojtek  skontaktował  się  z człowiekiem  chcącym sprzedać  domek i umówili się na najbliższą weekendową  sobotę. Gdy rozmawiali o tym przy kolacji Marta  powiedziała - ja to jestem dość nieufna i sprawdziłabym czy facet rzeczywiście  wyjeżdża, czy tylko blefuje. I trzeba  sprawdzić czy budynek ma  wszystkie odbiory  techniczne w porządku. A masz adres tego domku? Bo jeśli znasz ulicę to można popatrzeć na planie gdzie to jest i sprawdzić czy aby więcej osób nie  sprzedaje tam z jakiegoś powodu domków. I jeszcze  coś - jeśli nie ma  garażu to nie warto tego kupić. Wszędzie, na całym Ursynowie  brak jest  miejsc parkingowych. I jeśli nie ma piwnicy to też nie warto go kupować.  Czasem można na tym Ursynowie cudem dostać  miejsce stałe do parkowania, oczywiście  się za to płaci. I to jest miejsce pod  chmurką a nie jakaś wiata. Bo tam nawet zrobili garaże, ale wtedy gdy je projektowali to nie było po dwa  samochody na rodzinę tylko jeden  samochód na  kilka  rodzin. Poza tym te domki jednorodzinne ceglane naćkane są na gęsto. Jedna z dziewczyn mieszka w tamtej okolicy. Tam ponoć część domków to bliźniaki a część to szeregowce. Ja zaglądałam do sieci i widziałam fragment - ładne na oko, niczym pokazowy domek Baby Jagi, wszystkie z czerwonymi dachami i ciasno  jeden obok drugiego, teren ogrodzony. Wygląda ładnie ale nie jestem pewna czy fajnie by się tam  mieszkało. No i ponoć do sklepów daleko. Jeśli to domek 190 m to nie ma garażu. Garaże są  w domkach które mają ciut ponad 300 metrów. I warto się dowiedzieć na samym początku co  się robi w wypadku jakiejś  awarii - czy jest jakaś  administracja  tego osiedla czy po prostu  samemu  szuka się fachowca.  Zresztą zaraz wrzucę w laptop hasło domy jednorodzinne Ursynów i zobaczymy co mi  się pokaże.  Zobaczcie - jest mnóstwo domów jednorodzinnych na sprzedaż. O....proszę domek 203 metry, cena blisko 2 miliony, bo to mały domek. I tych domów to tu jest od metra i trochę. Nasze osiedle jest stare, ale nie ma problemu z wbiciem gwoździa  w ścianę bo to cegła. Mamy bliziutko sklepy, jest dobra komunikacja i nawet gdy będziemy  mieli dziecko to nam te  cztery pokoje wystarczą. Odpuśćmy  sobie  myślenie o nowych  mieszkaniach,  ja mam zaliczenie i muszę  się  ryć do niego, ty Wojteńku masz absolutorium na  głowie i  magisterkę a na dodatek mamy ślub.  Skupmy się teraz na tym co dla nas  najważniejsze, czyli egzaminy, magisterka itp. Nie rozmieniajmy  się na drobne. Możemy pojechać zobaczyć ale ja jednak myślę, że nie kupimy tego domku. Wojtek przyciągnął ją do siebie na kolana, przytulił i powiedział - tak w głębi serca wiem, że  masz rację i odwołam to spotkanie.  Pokaż jeszcze te  domki  BabyJagi. Pod jakim hasłem je wyciągnęłaś? Marta  pochyliła  się nad laptopem i wystukała  hasło pod którym zaraz pokazało się  skupisko małych, białych domków z czerwonymi dachami stojących bardzo blisko siebie. No rzeczywiście, ładnie to wygląda ale jakoś strasznie to wszystko  zbite razem do kupy.  Tata też zerknął  na ekran i powiedział - nic dziwnego - są blisko siebie, żeby wiatr za bardzo nie hulał, bo wolno stojący dom  ciężko ogrzać- jest przecież z czterech stron wystawiony na działanie atmosfery. Nawet w mieście  wiadomo, że gdy jest w mieszkaniu  pomieszczenie ze ścianą  szczytową to jest  w nim zimą najchłodniej. 

Kochanie, a  zadzwoniłeś do mamy i podałeś  datę ślubu i powiedziałeś, że już wszystko mamy co nam do tej  zabawy potrzebne? Jeszcze nie, ale teraz /zaraz zadzwonię. Marta chciała  wstać, ale Wojtek przytrzymał ją - przecież zadzwonię z komórki, nie schodź z moich kolan, lubię mieć  cię blisko. Jesteś niesamowicie mądrą i rozsądną dziewczyną. Masz zawsze takie trzeźwe spojrzenie na sytuację i to jest jedna  z twoich wielkich  zalet.  Dzwoń- ponagliła go Marta.

Wojtek wybrał numer domowy i odebrał ojciec. Wojtek poinformował go, że już ustalili datę  ślubu, że oczywiście  będzie  tylko ślub  cywilny, w Pałacu Ślubów na Placu Zamkowym, że po weselnym toaście pojadą rodzinnie  na obiad, ale nie taki zamawiany z góry, tylko każdy wybierze sobie co będzie  chciał. I że byli już na  zakupach i że ma nowy garnitur, a Marta  kupiła sukienkę  na  ślub, jeszcze tylko oboje muszą sobie  kupić buty i na pewno szybko to załatwią. Marta ma jeszcze na  swojej uczelni zaliczenie na koniec tego semestru, a on  się musi uczyć do absolutorium i spotkać z doktorem, który będzie jego promotorem i omówić  z nim szczegółowo swoją pracę magisterską.  A poza tym wszystko jest jak trzeba, wszyscy są zdrowi  tylko tej nauki sporo. Przepytał  się  co u rodziców, dowiedział się,że mama aktualnie jest u swojej przyjaciółki  pod  miastem, Wojtek przekazał ojcu  "pozdrówki i  całuski" od Marty i jej taty dla niego i nieobecnej mamy i rozmowa  została  zakończona.

Gdy zakończył rozmowę powiedział do Marty - i bardzo dobrze, że nie telefonowałem wcześniej, bo mama kwadrans wcześniej pojechała do swojej przyjaciółki pod  miasto. A z tatą to się  zawsze bardziej rzeczowo rozmawia - po prostu wymienia  się informacje i tyle. No bo my , kobiety lubimy wiedzieć więcej szczegółów.  No ale skoro ty wolisz krótkie  rozmowy to ja się do tego dostosuję - powiedziała Marta- nie ma problemu. Martusiu - ty to zupełnie  co innego , z tobą to mogę rozmawiać godzinami.  A wiesz  co? Nie widziałeś mnie jeszcze w tej "medycznej" sukience. Ona jest super! Jest mięciutka, miła w dotyku i bardzo  praktyczna. Chyba  sobie  zafunduję jeszcze  jedną! Szybko poszła  do swego pokoju i wróciła w medycznej  sukience. No faktycznie, szalenie fajnie  w niej wyglądasz, czemu od  razu nie  wzięłaś dwóch? No bo już sporo forsy wydałam, zresztą ta to jest prezentem od  właściciela firmy i  sklepu. Teraz to bym  sobie po prostu kupiła. A jaki to rozmiar?  Nie wiem, bo nie sprawdzałam -zajrzyj  za dekolt z tyłu, tam z reguły jest metka  z rozmiarem. Wojtek zajrzał i powiedział- to "M".  Ja  będę ją nosiła  na zajęcia. No to ja jutro wpadnę do tego sklepu i kupię dla ciebie drugą. To kup  mi szarą-będę ją nosić po domu. Jest milusia. Rozpropaguję dziewczynom, ona jest tania, raptem  169 zł. I powiem, że już  się kończą, więc niech  się pospieszą. 

                                                             c.d.n.