Wracali z Blue City bardzo zadowoleni, chociaż do kompletu brakowało butów i dla Wojtka i dla Marty. W domu Marta od razu zaprezentowała tacie swoje zakupy i stwierdziła, że właściwie to zaszalała. Ale to bardzo dobrze córeczko - po pierwsze to wyglądasz świetnie w obu sukienkach, po drugie - ty przez te ostatnie dwa lata nic nie kupiłaś sobie z ubrania. Chodzisz na okrągło w dżinsach i różnych bluzkach i jestem pewien, że jeszcze masz pieniądze na koncie. Ja odkładałem na osobne konto pieniądze na twój ślub i pokryję wszystkie wydatki z nim związane. W tym momencie włączył się do dyskusji Wojtek mówiąc, że ślub jako taki to raptem 84 złote, a w trakcie studiów dostawał regularnie pieniądze od rodziców, poza tym trochę pracował i nieźle wyszedł finansowo, a te kilka butelek szampana i obiad w Europejskim lub Bristolu na pewno go nie zrujnują, bo on już na drugim roku sobie dorabiał, a że nie szalał ani z kolegami ani z jakimiś dziewczynami więc całkiem dobrze wygląda stan jego portfela. Tato, muszę ci się do czegoś przyznać - jest coś, o czym moi rodzice nie wiedzą i jak na razie to nie chcę by o tym wiedzieli. Jeżeli mi przyrzekniesz, że na razie nic im nie powiesz to cię wtajemniczę - Martusia wie o co chodzi.
Tata chwilę milczał a potem powiedział - jeżeli ci bardzo zależy na tym by to utrzymać w tajemnicy to oczywiście nic twoim rodzicom nie powiem. Znając ciebie to jestem pewien, że to nie jest jakaś afera czy coś nielegalnego. Wojtek uśmiechnął się - bo ja zrobiłem kilka dobrych projektów dla forsiastych obywateli tego kraju i zapisałem się do spółdzielni mieszkaniowej na Ursynowie, tej, które najpierwsza zaczęła na Ursynowie budować. Miałem szczęście, bo na Ursynowie powstało potem kilka spółdzielni, weszli też inwestorzy prywatni, ale ja wybrałem tę najstarszą spółdzielnię. I niedługo otrzymam tam mieszkanie. Ale nic nie mówiłem rodzicom. Bo ty tato to jesteś inny niż moi rodzice - nigdy nie powiedziałeś Martusi że jej utrzymanie kosztuje i że gdybyś na nią nie łożył to byłbyś szalenie bogatym człowiekiem. Ja taką "gadkę" słyszę od dziecka. A ja zupełnie przypadkiem wiem ile zarabia ojciec i jakie dochody ma matka z prowadzenia swojego biznesu, którego prowadzenie starannie ukrywa przed znajomymi w Polsce, przede mną też. Bo ten jej biznes jest właśnie w Polsce. Podpadłem im ogromnie, bo zamiast studiować w Wiedniu lub w Grazu wyjechałem do Warszawy- ale ja zrobiłem tak jak oni kiedyś zrobili ze mną - nie chciałem wcale wyjeżdżać z Polski, ale byłem nieletni więc zrobili ze mną co chcieli. I nie dość, że wyjechałem do Polski, to wybrałem nie medycynę a informatykę - no klęska kompletna.
W jednym tylko ich nie zawiodłem - oboje uwielbiają Martusię i autentycznie są zadowoleni, że będzie ich synową. No a kiedy im powiesz, że będziesz miał tu mieszkanie? - spytał tata. Nie wiem jeszcze, na razie chcę w spokoju wziąć ślub, napisać magisterkę, obronić ją. Po ślubie, gdy rodzice wyjadą chyba wynajmę to mieszkanie, bo w czasie magisterki to raczej nie będą dorabiał. A tak to jednak będzie jakiś dopływ gotówki i będę się dokładał finansowo tu do mieszkania i jedzenia. A chętnych znajdę bez trudu - o miejsce w akademiku to w dalszym ciągu nie jest łatwo.
Wiesz Wojtku - w sumie to co powiedziałeś to bardzo smutne, bo nie jest dobrze, że masz tak zwane "krzywe kluski" z rodzicami, że oni ci wypominają, że ich kosztujesz. W życiu jest tak, że gdy się ktoś decyduje na posiadanie dziecka to przecież z góry wiadomo, że od chwili jego poczęcia trzeba będzie na nie łożyć. O tym biznesie twojej mamy nic nie wiem, ale jakie są zarobki twego ojca to się orientuję. I nie sądzę by bardzo uszczuplały jego kieszeń pieniądze na twoje bezpłatne studia w Polsce, zwłaszcza, że nie płacił za twoje mieszkanie przez wiele lat, bo nie mieszkałeś oddzielnie tylko z ciocią, której pomagał właśnie płacąc niewysoki czynsz. Wygląda na to, że mieszkań to nam w Warszawie nie zabraknie. Wiesz przecież że to mieszkanie Marty to wynajmujemy, a podatek który płacimy nie jest wysoki i jest stały przypływ gotówki. A może chcecie sprzedać te dwa mieszkania i kupić jedno większe? To też jest jakieś rozwiązanie. Ale tylko wtedy tato, gdy będziesz tam z nami mieszkał - takie z nas obojga dziwadła, że chcemy mieszkać razem z tobą - zaśmiał się Wojtek. Dobrze, że powiedziałeś o takim rozwiązaniu tato, bo dostałem propozycję kupna domku na Kabatach - 190 metrów powierzchni użytkowej, wszystkie media podłączone do sieci miejskiej. Ogródek pod tytułem trawnik który trzeba kosić. Blisko do końcowej stacji metra i tym samym do Lasu Kabackiego. Do sklepów to nie wiem jak daleko, nie byłem tam jeszcze, ale chcę się umówić z tym człowiekiem, który chce to wypuścić. Byłoby świetnie gdybyś tatuś z nami pojechał, bo ty masz trzeźwe spojrzenie na wszystko i lepiej ode mnie się na tym znasz.
Ale tam pewnie strasznie drogie te nieruchomości -stwierdził tata. No ale facetowi zależy na sprzedaniu, bo wyjeżdża z Polski na stałe-tłumaczył Wojtek. A ja mu zrobiłem projekt bardzo dobry i wziąłem tak zwane psie pieniądze- głównie dlatego, że jeszcze nie wiedziałem jaki to dobry projekt i facet coś wspominał o tym. Sprawdzałem po ile te domki idą i dwa nasze mieszkania- moje, które lada moment się zmaterializuje i Marty powinny wystarczyć. Na dobrą sprawę mogę się brzydko znaleźć i sprzedać to gdzie teraz mieszkam- wszak jest moje.
Matka moja jest straszliwą snobką i wiadomość, że chcemy kupić domek to jej się na mur-beton spodoba. Bo przecież lepiej brzmi, że "syn ma własny dom w Warszawie" niż syn ma dwa pokoje z kuchnią w starym budownictwie. Wiesz tato- nieważne w opowiadaniu jak to wygląda ale jak brzmi. A w tym moja matka jest dobra. No dobrze, pojedziemy to obejrzeć, tylko weźmiemy ze sobą miarkę, kartki i długopis i poza tym poprosimy by nam pozwolił facet zrobić zdjęcia. Dobrze jest się zastanawiać mając przed oczami obrazek domu o którym mamy pomyśleć. Dobrze byłoby gdyby ten domek miał piwnicę i był z cegły a nie z płyty betonowej. Bo na Ursynowie są też domki zbudowane właśnie z płyt betonowych- nie powiem żeby były zachwycające. Ale to w tej najstarszej części Ursynowa.
Wojtek skontaktował się z człowiekiem chcącym sprzedać domek i umówili się na najbliższą weekendową sobotę. Gdy rozmawiali o tym przy kolacji Marta powiedziała - ja to jestem dość nieufna i sprawdziłabym czy facet rzeczywiście wyjeżdża, czy tylko blefuje. I trzeba sprawdzić czy budynek ma wszystkie odbiory techniczne w porządku. A masz adres tego domku? Bo jeśli znasz ulicę to można popatrzeć na planie gdzie to jest i sprawdzić czy aby więcej osób nie sprzedaje tam z jakiegoś powodu domków. I jeszcze coś - jeśli nie ma garażu to nie warto tego kupić. Wszędzie, na całym Ursynowie brak jest miejsc parkingowych. I jeśli nie ma piwnicy to też nie warto go kupować. Czasem można na tym Ursynowie cudem dostać miejsce stałe do parkowania, oczywiście się za to płaci. I to jest miejsce pod chmurką a nie jakaś wiata. Bo tam nawet zrobili garaże, ale wtedy gdy je projektowali to nie było po dwa samochody na rodzinę tylko jeden samochód na kilka rodzin. Poza tym te domki jednorodzinne ceglane naćkane są na gęsto. Jedna z dziewczyn mieszka w tamtej okolicy. Tam ponoć część domków to bliźniaki a część to szeregowce. Ja zaglądałam do sieci i widziałam fragment - ładne na oko, niczym pokazowy domek Baby Jagi, wszystkie z czerwonymi dachami i ciasno jeden obok drugiego, teren ogrodzony. Wygląda ładnie ale nie jestem pewna czy fajnie by się tam mieszkało. No i ponoć do sklepów daleko. Jeśli to domek 190 m to nie ma garażu. Garaże są w domkach które mają ciut ponad 300 metrów. I warto się dowiedzieć na samym początku co się robi w wypadku jakiejś awarii - czy jest jakaś administracja tego osiedla czy po prostu samemu szuka się fachowca. Zresztą zaraz wrzucę w laptop hasło domy jednorodzinne Ursynów i zobaczymy co mi się pokaże. Zobaczcie - jest mnóstwo domów jednorodzinnych na sprzedaż. O....proszę domek 203 metry, cena blisko 2 miliony, bo to mały domek. I tych domów to tu jest od metra i trochę. Nasze osiedle jest stare, ale nie ma problemu z wbiciem gwoździa w ścianę bo to cegła. Mamy bliziutko sklepy, jest dobra komunikacja i nawet gdy będziemy mieli dziecko to nam te cztery pokoje wystarczą. Odpuśćmy sobie myślenie o nowych mieszkaniach, ja mam zaliczenie i muszę się ryć do niego, ty Wojteńku masz absolutorium na głowie i magisterkę a na dodatek mamy ślub. Skupmy się teraz na tym co dla nas najważniejsze, czyli egzaminy, magisterka itp. Nie rozmieniajmy się na drobne. Możemy pojechać zobaczyć ale ja jednak myślę, że nie kupimy tego domku. Wojtek przyciągnął ją do siebie na kolana, przytulił i powiedział - tak w głębi serca wiem, że masz rację i odwołam to spotkanie. Pokaż jeszcze te domki BabyJagi. Pod jakim hasłem je wyciągnęłaś? Marta pochyliła się nad laptopem i wystukała hasło pod którym zaraz pokazało się skupisko małych, białych domków z czerwonymi dachami stojących bardzo blisko siebie. No rzeczywiście, ładnie to wygląda ale jakoś strasznie to wszystko zbite razem do kupy. Tata też zerknął na ekran i powiedział - nic dziwnego - są blisko siebie, żeby wiatr za bardzo nie hulał, bo wolno stojący dom ciężko ogrzać- jest przecież z czterech stron wystawiony na działanie atmosfery. Nawet w mieście wiadomo, że gdy jest w mieszkaniu pomieszczenie ze ścianą szczytową to jest w nim zimą najchłodniej.
Kochanie, a zadzwoniłeś do mamy i podałeś datę ślubu i powiedziałeś, że już wszystko mamy co nam do tej zabawy potrzebne? Jeszcze nie, ale teraz /zaraz zadzwonię. Marta chciała wstać, ale Wojtek przytrzymał ją - przecież zadzwonię z komórki, nie schodź z moich kolan, lubię mieć cię blisko. Jesteś niesamowicie mądrą i rozsądną dziewczyną. Masz zawsze takie trzeźwe spojrzenie na sytuację i to jest jedna z twoich wielkich zalet. Dzwoń- ponagliła go Marta.
Wojtek wybrał numer domowy i odebrał ojciec. Wojtek poinformował go, że już ustalili datę ślubu, że oczywiście będzie tylko ślub cywilny, w Pałacu Ślubów na Placu Zamkowym, że po weselnym toaście pojadą rodzinnie na obiad, ale nie taki zamawiany z góry, tylko każdy wybierze sobie co będzie chciał. I że byli już na zakupach i że ma nowy garnitur, a Marta kupiła sukienkę na ślub, jeszcze tylko oboje muszą sobie kupić buty i na pewno szybko to załatwią. Marta ma jeszcze na swojej uczelni zaliczenie na koniec tego semestru, a on się musi uczyć do absolutorium i spotkać z doktorem, który będzie jego promotorem i omówić z nim szczegółowo swoją pracę magisterską. A poza tym wszystko jest jak trzeba, wszyscy są zdrowi tylko tej nauki sporo. Przepytał się co u rodziców, dowiedział się,że mama aktualnie jest u swojej przyjaciółki pod miastem, Wojtek przekazał ojcu "pozdrówki i całuski" od Marty i jej taty dla niego i nieobecnej mamy i rozmowa została zakończona.
Gdy zakończył rozmowę powiedział do Marty - i bardzo dobrze, że nie telefonowałem wcześniej, bo mama kwadrans wcześniej pojechała do swojej przyjaciółki pod miasto. A z tatą to się zawsze bardziej rzeczowo rozmawia - po prostu wymienia się informacje i tyle. No bo my , kobiety lubimy wiedzieć więcej szczegółów. No ale skoro ty wolisz krótkie rozmowy to ja się do tego dostosuję - powiedziała Marta- nie ma problemu. Martusiu - ty to zupełnie co innego , z tobą to mogę rozmawiać godzinami. A wiesz co? Nie widziałeś mnie jeszcze w tej "medycznej" sukience. Ona jest super! Jest mięciutka, miła w dotyku i bardzo praktyczna. Chyba sobie zafunduję jeszcze jedną! Szybko poszła do swego pokoju i wróciła w medycznej sukience. No faktycznie, szalenie fajnie w niej wyglądasz, czemu od razu nie wzięłaś dwóch? No bo już sporo forsy wydałam, zresztą ta to jest prezentem od właściciela firmy i sklepu. Teraz to bym sobie po prostu kupiła. A jaki to rozmiar? Nie wiem, bo nie sprawdzałam -zajrzyj za dekolt z tyłu, tam z reguły jest metka z rozmiarem. Wojtek zajrzał i powiedział- to "M". Ja będę ją nosiła na zajęcia. No to ja jutro wpadnę do tego sklepu i kupię dla ciebie drugą. To kup mi szarą-będę ją nosić po domu. Jest milusia. Rozpropaguję dziewczynom, ona jest tania, raptem 169 zł. I powiem, że już się kończą, więc niech się pospieszą.
c.d.n.