niedziela, 7 sierpnia 2022

Trudny wybór - 79

 Pewnego wieczoru Emil zapytał Adelę, czy może podać Arkowi "namiary" na jej ulubionego "gina". Adela roześmiała  się - a co, Arek płeć  zmienił? No nie, sądząc z głosu i wyglądu to raczej  nie, ale wiesz, że jemu też  się dziecka  zachciało a chciałby iść w nasze  ślady i wpierw  sprawdzić,  czy  wszystko z Irunią jest w porządku, mało tego, chce też od razu przebadać swoje możliwości  w tej materii. No to mu daj te  namiary,  ale powiedz, że równie  dobrze mogą  się  zapisać do tej przychodni, w której my jesteśmy, bo przecież  dr. Z. nie ma  laboratorium u siebie, więc  będzie lepiej, gdy od  razu tam się  zapiszą, bo przecież  będą  musieli porobić sporo badań. Do niego to niech ona  idzie tylko po to, by zrobił jej cytologię i o tym to może powiedzieć w recepcji, bez powoływania  się na mnie.

A jak im idzie ta przeprowadzka? Jakoś - to jest najwłaściwsze  określenie. Arek jest  zaorany w pracy, a Irena nie należy  do mistrzów organizacji. Już kilka  razy stwierdził, że adwokatura  to nie był najlepszy  pomysł, bo za bardzo  mu to  wszystko przeszkadza by się  w pełni po godzinach pracy zająć sprawami prywatnymi. I chyba nieco w piętkę goni. No to niech  sobie  wynajdzie kogoś kto chce  aplikować na  adwokaturę, to będzie u niego orał i na pewno  go odciąży - stwierdziła Adela. To teraz zapewne nie  może odżałować, że nie wypaliło z kancelarią, bo na pewno jeszcze  nie byłoby spraw patentowych więc wrabiałby  mnie w  swoje  sprawy. Pewnie tak by  było - potwierdził Emil.

Ale ci, od których Arek kupił mieszkanie znaleźli się ładnie i całe  mieszkanie przed opuszczeniem odnowili. Bo, jak powiedział ten  facet- ci co mu odnawiali odziedziczony  dom spodobali mu się, więc dał im też to mieszkanie  do odnowienia. Meble do tej "kanciapy" już niemal gotowe i na dniach będą montowane. Zostawili sobie w kuchni tę ścianę zabudowaną kredensem, bo to było robione na zamówienie i demontaż to po prostu byłaby ruina. Po prostu wszystko wewnątrz umyją, a potem albo pomalują na biało albo pociągną  czymś bezbarwnym. Powtarzam mu do  znudzenia, że i tak ma nieźle, bo udało mu  się sprzedać od ręki ten dom w  Piasecznie. Teraz mieszkają na Saskiej Kępie. I chyba  do nich wpadniemy w ten lub w następny weekend- ale to zależy od tego jak się ułoży Arkowi jego praca.

A po co do nich mamy wpadać?- wypaliła trochę bez  zastanowienia Adela. Emil spojrzał na  nią uważnie- kto ci podpadł? Irena czy Arek? I czym? Nie wiem o czymś?  Przecież mamy ich zdjęcia ślubne, które chyba trzeba im wreszcie oddać. Chciałem, żeby do nas  wpadli, ale wylazła  z Arka tak zwana "staroświecczyzna" i wypalił, że to teraz ich kolej by nas gościć. Nie  mogłem  mu przecież powiedzieć, że moja ukochana żona nie lubi jadać "u obcych". No przecież jadłam gdy byłam u nich w Piasecznie! Taaak, jadłaś, ale tylko to co do nich przyniosłaś, czyli lody i pierogi. A to co wystawił Arek na stół nawet nie tknęłaś. Mogę Cię tylko pocieszyć, że jeśli coś tam w ogóle będzie do jedzenia to będzie  rodem z barku Hotelu Europejskiego, bo Irena ma wstręt do gotowania. Tylko śniadania i kolacje robią  w domu, obiady każde z nich oddzielnie  na mieście gdzieś jada, Arek w sądach . Nie wiem też jak wyglądają ich weekendy jeśli idzie o jedzenie. 

Milek,  a gdzie pracuje Irena? W Sądzie Okręgowym, na Pradze. Ona też jest prawnikiem? Nie, nie jest, ale w sądach nie tylko prawnicy przecież pracują. Tam jest przecież masa papierkowej roboty i do tego są potrzebni tak zwani "zwykli ludzie". No fakt, kiedyś słyszałam, że właśnie przez  brak chętnych do pracy w  sądach wszystkie  sprawy tak  się  w sądach wloką. Ale według pewnego pana wykładowcy to ludzie  z byle czym  zaraz lecą  do sądu.

Popatrz- wyraźnie mam sklerozę - zupełnie  zapomniałam o tych zdjęciach, nawet ich  nie obejrzałam. Emil wyjął z szafki kopertę ze zdjęciami. Część była  w kolorze, część monochromatyczna, w stylu zdjęć z XIX wieku. To tylko oni na tych zdjęciach, a gdzie my? - zdziwiła  się  Adela.  U Konrada - jak będą gotowe to do mnie zatelefonuje. Coś eksperymentuje z nimi. Pewnie musi się biedak wyżyć w swoim hobby. Tam u niego jest jeszcze  fura  zdjęć,  natrzaskał ich jak nieprzytomny. I z pięć razy mi powiedział, że wyglądałaś "bosko". W końcu powiedziałem, że wiem i że to ani chybi kwestia odpowiedniego tła. A o Arku powiedział, że to typ, który sto razy lepiej wygląda na  zdjęciach  niż w naturze.

Bo Arek jest notorycznie zmęczony. Powiedz  mu, że jak będzie tak notorycznie umordowany to będzie miał kłopot ze  zmajstrowaniem dziecka. Jedna z moich koleżanek  miała tak cholernie zarobionego męża, bo mu się wydawało, że jest niezastąpiony, biuro padnie gdy on pójdzie na urlop i ze trzy lata był bez urlopu, a starali się o dziecko.  W końcu chłopa na ten urlop wyciągnęła  i zaraz po urlopie zaszła. 

No cóż - westchnął Emil - praca wyraźnie  ludziom  szkodzi. Jak tak popatrzeć, to jest cała masa  zawodów, w których 3/4 czasu spędza  się  w biurze  nie  wiadomo  po co. Też się  chwilami tutaj nudzę, mógłbym być góra  3 dni w  tygodniu a  spokojnie bym się ze  wszystkim wyrobił. Chyba podstawowy błąd gdy idzie o różne prace to jest ten wymóg  siedzenia po 8 godzin w pracy. Kiedyś robiono takie różne  eksperymenty i stwierdzono, że tak naprawdę efektywnie to się pracuje 4 godziny. 

Ja już nauczyłam się celebrować pracę. Tak naprawdę "zarobiona" po uszy to byłam tylko gdy byłam na etacie sekretarki i asystentki. U ciebie to  się zajmowałam  głównie pisaniem pracy a potem uczeniem  się do aplikacji.Większość tych dyrektorów z którymi pracowałam i ich  kolegów  to nie  chodziła na urlopy, bo delegacje traktowali jako odpoczynek i na pewno część  delegacji taka  była. Mam wrażenie, że większość z nich opanowała  do perfekcji spanie z otwartymi oczami. Ekonomiczny, wiesz, pan Dz. zapadał w taki sen - raz  się diabelnie wystraszyłam, bo zapukałam, odzewu nie było, weszłam i stanęłam  jak  wryta- myślałam, że umarł, bo powiedziałam co miałam powiedzieć, zero reakcji, więc porządnie zakaszlałam i wtedy się ocknął. Normalnie  staruszek spał z otwartymi oczami. Miał już przejść na emeryturę, ale nie mieli jeszcze nikogo w jego miejsce. A tak się tym wystraszyłam, że aż opowiedziałam wszystko Kamilowi. Trochę się ze mnie śmiał, że się nerwowa zrobiłam. 

Wiesz, ja też bym się wystraszył, gdybym takiego staruszka jak on zobaczył w takim  stanie- stwierdził Emil. A pan Dz. był bardzo sympatycznym i kulturalnym człowiekiem. Kiedyś przesiedziałem w jego gabinecie kilka godzin, bo on brał udział w Powstaniu Warszawskim, był na  Żoliborzu. I sporo mi o tamtym okresie opowiedział.

Wieczór u Ireny i Arka minął całkiem miło. "Konkretne"- czyli różnorodne tartinki i drobne zakąski były, jak przewidział Emil, rodem z  Barku Europejskiego. Sernik i ciasteczka  amaretto były z pobliskiej kawiarni. Arek  całkiem przytomnie  zauważył że na tych  zdjęciach są tylko oni, że nie  ma wcale  wspólnych zdjęć ze świadkami, ale Emil  zapewnił, że będą, ale nieco później i na pewno je dostaną. Po prostu pan  fotograf robi jakieś eksperymenty  z tymi zdjęciami, ale Emil nie ma pojęcia o co  chodzi.

Było sporo dyskusji na temat kuchni w nowym mieszkaniu. Zbudowany na jednej  ze ścian kredens był po prostu w kolorze naturalnego drewna. Arek orzekł, że ten kredens jest nowiutki a jego poprzedni właściciel planował zrobić go w dwóch kolorach- kremowym i zielonym.

Adela dość  długo nic  nie mówiła,  w końcu Irena  powiedziała-  a co ty sądzisz o tym kredensie? No ale to wy tam  będziecie  mieszkać nie ja- ja bym po prostu zostawiła go w naturalnym  kolorze  drewna. Ewentualnie wszystkie listewki konturowe i zdobiące pociągnęła bejcą o ton ciemniejszą. On jest bardzo ładny i gdy  będzie w kolorze naturalnym to wtedy jest cała gama możliwości kolorystycznych jeśli idzie o blaty, krzesła, stół, obrusy  serwetki itp. Gdy będziecie mieli pomalowany ten kredens na konkretny kolor, jak to planował właściciel, to wtedy  się namordujecie  z dobraniem reszty mebli i dodatków, żeby nie  gryzły  się z kolorami na całej tej ścianie. Ja to bym  chyba w niektórych drzwiczkach zamontowała szybki, wtedy całość będzie optycznie lżejsza. Powstawiacie tam po prostu bardziej ozdobne szkło.

Adela, a mogłabyś zrobić nam projekt? Potraktujemy to tak, jak się takie  rzeczy traktuje, czyli wycenisz swą pracę - zapytała Irena  wpatrzona uporczywie w Adelę.

Adela uśmiechnęła  się - Arek jest przyjacielem Emila, w pewien  sposób moim też, był moim promotorem i chyba mnie lubi, więc na 100% niczego nie będę wyceniać. Poza tym projektowanie wnętrz nie jest  moim zawodem. Ja tylko wyraziłam swoją opinię. Poza tym musiałabym ową ścianę sfotografować a kredens wymierzyć i nanieść sobie to na  fotografię.  Albo posiedzieć w waszej kuchni z pół dnia i rozrysować. I muszę wiedzieć jakie szkło i ile go macie. W temacie  szkła to proponuję różne kieliszki, ozdobne  szklanki, może kufle, jakieś pucharki do lodów. I muszę  się też jeszcze przyjrzeć temu kredensowi - czy aby  nie trzeba go potraktować papierem ściernym z zewnątrz. Bo według  mnie  nie można  zostawić w kuchni takiego dziewiczego drewna - ono musi być pokryte lakierem - matowym lub półmatowym, bezbarwnym. Jutro niedziela, my chyba nie mamy żadnych planów, więc mogę tam jutro z Emilem  wpaść. Pomyślcie  dziś  co chcecie mieć  w kuchni, bo to ma  wbrew pozorom  też  znaczenie. Najlepiej będzie gdy to  spiszecie.

No, możemy tak koło południa - potwierdził Emil. I weźcie ze sobą papier kancelaryjny w kratkę - nie  wiem czy jeszcze mam w  swoich  zapasach. I zadzwońcie do nas gdy będziecie wjeżdżali na Ursynów, od nas razem z dojściem na parking do was  to  góra 15 minut.

Maleństwo, chyba już poszukamy drogi do  domu. Którędy pojedziecie?- spytał Arek.  Mostem Siekierkowskim, o tej porze to już  mniejszy  ruch. W ciągu  dnia to wolę Trasę Łazienkowską.  A teraz to Irena będzie  miała daleko do pracy - zauważyła przytomnie Adela. No właśnie,  trzeba  będzie pomyśleć o czymś bliżej, stwierdził Arek. Ale wpierw trzeba  się przeprowadzić. Zresztą ona  ma już  dość tej Pragi. Szkoda, że nam ta spółka nie  wypaliła. Ale jak  to  mówią -  niech  żywi nie tracą nadziei.

W drodze  do domu Emil podziękował Adeli, że  zgodziła  się pomóc Arkowi i Irenie w projektowaniu tej kuchni. Kochanie, wiem, że to twój przyjaciel, więc tak jak powiedziałam - dość automatycznie dołącza do grona  moich przyjaciół.  Poza tym czuję się zobowiązana, że zgodził się być moim promotorem i musiał w  związku  z tym musiał czytać moje  wypociny.

Maleństwo, to nie były wypociny, to była naprawdę bardzo dobra praca a Arek był zachwycony, jak  to mówią "lekkością twego pióra", bo jego zdaniem temat nie był wdzięczny. Nim cię spotkałem nasze kontakty były nieco rozluźnione i bardzo  się cieszę, że jednak się teraz znów  częściej  spotykamy, bo to bardzo porządny chłopak. Tylko ojciec mu się trafił "niefajny", no ale nie  wybieramy sobie rodziców. No a co do rodziców- nic  nie mówiłam Helenie, że planujemy się  nieco rozmnożyć. Powiem gdy się nam uda coś zasiać- poinformowała Emila  Adela.

Arkowi i Irenie się spieszy, bo ona w styczniu skończy czterdziestkę, więc kto  wie czy nie  wyprzedzą nas w tym wyścigu - roześmiał się Emil.  No to będzie, jak to mówią  nie elegancko lekarze położnicy, starą pierwiastką- stwierdziła Adela.   Ale jak na  razie  to coraz więcej kobiet dość późno decyduje  się na  zawarcie  związku i ukoronowanie  go dzieckiem.  Ale czasy teraz takie, że nic  nie  stoi frontem do młodych ludzi. Mieszkań brak a do tego ceny takie, że aż człowieka  skręca w chiński paragraf gdy bierze kredyt na  mieszkanie. Helena  miała szczęście, bo miała bogatych teściów, którzy przepisali wszystko co mieli na swego jedynaka, a on z kolei zaraz zrobił zapis testamentowy na Helenę. A czemu on tak wcześnie umarł? -zainteresował się Emil.  Był fanatykiem motocykli,  lubił bardzo szybką jazdę no i się zwyczajnie  na tym motocyklu zabił. Po prostu przeszarżował , zniosło go na śliskiej nawierzchni i jego głowa nie wytrzymała takiego nagłego spotkania z jezdnią. Żył jeszcze trzy dni, chyba tylko siłą woli. A tak poza tym, jak mówiła  Helenka, to był bardzo dobrym mężem. I Helena potem już  nie  chciała drugi raz wyjść za mąż - i chyba musiał ją twój tata zaczarować, że jednak wyszła  za niego. 

                                                                             c.d.n.