Około godziny 11 Jacek i Ela byli umówieni z Wojtkiem u niego w pracy. W Biurze przepustek była już dla Eli przygotowana przepustka. Tym razem już nie było całej karawany znajomych Jacka, zaledwie jeden z kolegów znalazł się po drodze i panowie wymienili za sobą tylko krótkie cześć i się minęli. Ela przywiozła swoją już wypełnioną ankietę personalną, Wojtek ją przeczytał i powiedział - no to myślę, że mogłabyś zacząć pracę już 25 sierpnia, choć kadry mi coś marudziły, że wolałyby cię tu widzieć od pierwszego września, no ale kadry tu nie rządzą. Ale ja jeszcze nie wiem, czy mi poprzednie miejsce pracy podpisało zgodę na wcześniejsze odejście, dopiero jutro mam się do nich zgłosić - powiedziała Ela. Podpisali, nim stąd wyjdziecie będzie u mnie na biurku. Goniec już po to pojechał - ta twoja kadrowa to ma taki głos że powiedziałem do niej "kolego", bo myślałem, że rozmawiam z facetem. Przeprosiłem potem z pięć razy, ale mnie pocieszyła że nie ja jeden mam kłopot z rozpoznaniem jej płci po głosie. Twój były dyrektor dał ci porozumienie stron i jeszcze jakąś resztkę urlopu ci dołożył. Całkiem sympatyczny facet- przynajmniej przez telefon. Jutro po południu mamy spotkanie z prawnikiem, w sprawie adopcji Konrada. Ale jest też i jeszcze jedna sprawa i chyba warto to zrobić- możesz Elu wystąpić o urzędowe zmienienie nazwiska Konrada już teraz- załatwiają to od ręki w uzasadnionych przypadkach i jak rozmawiałem ten przypadek jest uzasadniony- ty zmieniłaś nazwisko wychodząc za mąż, dziecko jest przyznane tobie, mieszkacie wszyscy razem, Jacek sprawuje opiekę nad Konradem razem z Tobą, twojego byłego nie można odnaleźć, alimenty dostajesz nie od byłego a od teściów. O tym, że nie można twojego dupka odnaleźć dostaniesz pisemko od milicji. Ty będziesz teraz musiała szybko zmienić swój dowód osobisty i to galopem, potem konto w banku i powiadomić swych teściów o tym fakcie. Wiesz co- zaraz zatelefonuję do kolegi w komendzie stołecznej i skonsultuję z nim twoją sprawę i zaraz się dowiemy co dalej z tym fantem zrobić. Bo wiesz, każdy resort ma tu własne "widzimisię" w każdej jednej sprawie. Chyba posiedzicie dziś u mnie kawał czasu na tę okoliczność. Zaraz pchnę gońca po te druki na Pragę, bo ten urząd jest niestety aż tam. Dowód osobisty powinnaś zmienić jak najprędzej, może jeszcze dziś uda ci się złożyć zdjęcie i dokument w postaci świadectwa ślubu. Musisz też mieć do tego urzędu spraw obywatelskich metrykę urodzenia Konrada i kolejny odpis aktu ślubu z Jackiem. Bo o zmianę nazwiska Konrada musisz wystąpić już z nowym dowodem osobistym. Kurczę, co za biurokracja, zwariować można. Narzekania przerwał dzwonek telefonu. Wojtek rozmawiał z 10 minut, coś zapisywał, parę razy rzucił mocno niewybrednym słowem, a gdy skończył rozmowę i odłożył słuchawkę telefon omal się nie rozleciał. Ela, zatkaj na chwilę uszy, bo bez brzydkich słów się nie obędzie. Nie muszę, ja też często bluzgam - stwierdziła Ela-wal, przeżyję. Oboje z Jackiem obserwowali Wojtka, który najwyraźniej w świecie był wściekły. Właśnie się dowiedziałem, że ten twój palant jest aktualnie w Polsce od 2 tygodni. U swoich rodziców. Czy on wie, gdzie twoi rodzice mają działkę? Nie - nie wie, za jego kadencji jeszcze jej nie było. Nie zna też mojego domowego numeru telefonu bo zmieniłam i zastrzegłam. No to dobrze, a sąsiedzi rodziców wiedzą coś o tej działce? Nie, bo rodzice w ubiegłym roku zmienili mieszkanie i nowego adresu to on na pewno nie zna. A masz tu więcej jakiejś rodziny poza Jolą? Już nie, są już w zaświatach. No to ja zaraz do Joli pchnę sms, żeby nikomu nic nie mówiła na temat działki i w ogóle o was. W kilka minut potem odebrał telefon od Joli i krótko jej wytłumaczył co się wydarzyło. Najlepsze, zdaniem Eli było zakończenie rozmowy -"tak, jasne że tak, masz rację, niech sczeźnie, to do zobaczenia".
No to tak: poczekamy na tego gońca, bo możesz tę zmianę nazwiska dziecka przeprowadzić nawet bez nowego dowodu, posługując się wypisem z aktu ślubu. Ale postaraj się jak najszybciej wystąpić o nowy dowód, co niestety trochę trwa, ale nie ma niestety podstaw, żeby ci go zrobili w 2 dni. W pewnej chwili uchyliły się drzwi od sekretariatu i wpierw zobaczyli wolno wsuwającą się kopertę, potem kawałek damskiej ręki i dopiero na "proszę wejść" do gabinetu weszła jedna z dwóch sekretarek. Wojtek skorzystał z okazji i przedstawił ją Eli, na co usłyszał - wiem, wiem, byłam na ślubie. I bardzo się cieszę, że pani Ł. będzie tu pracowała jako pana asystentka. A ja- odezwała się Ela- mam nadzieję, że panie mi na początku nieco pomogą, bo jak na razie to czuję się nieco zagubiona - tyle tu takich samych drzwi, że można przez omyłkę wejść do szafy. I na dodatek nic nie wiem o tutejszym obiegu dokumentów. No jasne, no bo skąd - z pełnym zrozumieniem przytaknęła jej sekretarka.Wymieniły się uśmiechami i pani Jadwiga opuściła gabinet.
Boże, westchnął Wojtek - potrafisz być niczym plaster opatrunkowy. Ona się jeszcze nigdy do mnie tak nie uśmiechnęła. Lata praktyki, Wojtku. Uśmiech nic nie kosztuje, a pomaga w życiu, więcej niż marsowe czoło. Spróbuj, gdy będziesz odbierał telefon np. ode mnie, czy Joli, lub Jacka powiedzieć pierwsze słowa uśmiechając się - wtedy twój rozmówca będzie przekonany, że jego rozmowa jest oczekiwana i sprawia ci przyjemność. Niemożliwe- zdziwił się Wojtek. Możliwe i sprawdzone - zapewniła go Ela. Ale ja wiecznie jestem wpieniony, to jak mam się uśmiechać do telefonu? No to poćwicz.
Zapomniałem ci jeszcze coś powiedzieć- gdy wejdziesz rano do gabinetu to masz za sobą drzwi zamknąć na klucz. Wejście do ciebie jest dla wszystkich postronnych tylko przez sekretariat i musi tę osobę wprowadzić sekretarka, po uprzednim uprzedzeniu ciebie. A jeśli gdzieś się wybierasz np. do bufetu to muszę o tym wiedzieć ja albo sekretarki, gdy mnie nie ma. A gdy idę do toalety to też mam to ci zgłaszać? No coś ty- no chyba, że ci będzie potrzebna jakaś pomoc techniczna przy tym- roześmiał się Wojtek. No chyba nie, bo jak na razie to jeszcze sama majtki ściągam i zakładam. Elu tu często jest tzw. "piekło i szatany" i stąd ten wymóg.
No to siadaj i zobaczymy co jest w tej kopercie. No proszę - laurka dla ciebie, czyli opinia i rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. To naprawdę jest laurka, musieli cię tam nie tylko lubić ale i cenić. No i proszę koperta z napisem priv.. Proszę, to jakiś list miłosny dla ciebie. Ela otworzyła kopertę, przebiegła tekst wzrokiem i podała Wojtkowi - list był od kierownika działu, w którym pracowała Ela- podziękowanie za lata pracy i zapewnienie, że w każdej chwili przyjmie ją z powrotem oraz życzenia powodzenia w nowym miejscu. Wojtek podał list Jackowi, ten przeczytał i stwierdził- kulturalni ludzie tam pracują.
Wojtek podniósł się z fotela , otworzył drzwi sekretariatu i rzucił w przestrzeń- czy mogłaby któraś z ... pań zatelefonować do gońca wysłanego na Pragę? Bo może biedactwo pomyliło kierunki i pojechało do Pragi Czeskiej? Po chwili była odpowiedź- na moście Śląsko - Dąbrowskim jest spora kraksa i jest zablokowany, więc samochód stoi w korku, ale już jest policja i pogotowie, to pewnie wnet się odetka. W 20 minut później druki były już na biurku Wojtka.
Milczący do tej pory Jacek odzyskał głos- zastanawiam się, czy mogło by coś pomóc sprawie gdyby Ela zrezygnowała z alimentów. To tak mała kwota, że aż śmieszne, że sąd może taką kwotę zasądzić. Kwota w sam raz na waciki i patyczki do uszu, ale nie na wychowanie dziecka. Tak naprawdę bez trudu wyżyjemy w trójkę z mojej emerytury, nawet nie licząc pensji Eli. Zresztą ja mogę jeszcze coś do niej dorobić w ramach pół etatu. Rozmawiałem już nawet o tym w jednym z instytutów. Podjąłbym tam pracę gdy się przeprowadzimy na nowe mieszkanie, albo od nowego roku.
No właśnie, o tym wszystkim porozmawiamy jutro z prawnikiem. Umówiłem się z nim w ich kancelarii o 17,00. To weź Elu ze sobą wszystkie potrzebne dokumenty.
A z milszych tematów- mam dziś randkę z Jolą i to w bardzo przyzwoitym miejscu, w kawiarni w hotelu europejskim. Po raz pierwszy nie wiem jakie kwiatki jej kupić, doradź mi coś Elu. Kup w kwiaciarni małą orchideę w pudełeczku- ładne i praktyczne, bo nie wymaga zbytniej pielęgnacji i długo się trzyma. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest - jęknął Wojtek. Zawsze kupowałem róże. No to się dowiedziałeś.
A jutro po spotkaniu z prawnikiem możesz mi się zwierzyć jak ci się podobała orchidea i randka z Jolą. I przyjść do nas na kolację, jeżeli Jola cię nie zaanektuje. A podejrzewam, że nie, bo jutro pracuje do 19,00. No a my pożeglujemy teraz w sprawie dowodu osobistego. Pa, panie pułkowniku, do jutra.
Złożenie wniosku o dowód nie zajęło im wiele czasu, jako osoba wysoce fotogeniczna Ela zrobiła sobie zdjęcie w automacie. Był to czas urlopów i mało osób załatwiało takie sprawy jak wyrobienie nowego dowodu osobistego. A nowy dowód miał szansę być już za dwa tygodnie, ale może się Ela dowiedzieć telefonicznie po tygodniu czy aby nie jest już do odebrania.
Gdy dojeżdżali do domu Ela wcisnęła się w fotel i bacznie się rozglądała czy nie zobaczy gdzieś swego byłego. Dopiero potem do niej dotarło, że przecież wjeżdżają do garażu nie samochodem jej ojca ale samochodem Jacka a z pewnej odległości to mało prawdopodobne by były ją rozpoznał, zwłaszcza, że wróciła do swego naturalnego koloru włosów, którego były nawet nie znał.
W domu Jacek zaczął przekonywać Elę, że naprawdę może śmiało zrezygnować z alimentów, bo jego emerytura, to co on ma na zablokowanym jeszcze na rok koncie pozwoli im na całkiem niezłe życie, a poza tym on już umówił się z notariuszem na spisanie testamentu na wypadek jego śmierci. I załatwią to jeszcze w tym tygodniu, w piątek.Poza tym chce jej dać w banku upoważnienie do swego konta zarówno tego z blokadą jak i tego bieżącego. I że może teraz, zaraz po obiedzie wyskoczą na działkę i przepytają się Konrada jakie by chciał mieć imię, po prostu dadzą mu kilka do wyboru. Pomysł jest o tyle dobry, że można to zrobić "od ręki" a sprawa adoptowania Konrada może się wlec miesiącami, bo przechodzi przez sąd rodzinny, a one to ani rychliwe ani sprawiedliwe. Ela stwierdziła, że może najprościej będzie zostawić mu te imiona, które ma, bo on ma na drugie Piotr, więc może po prostu tylko przestawić mu w nowej metryce kolejność imion. A Piotr pasuje do nazwiska Jacka.
Konrad bardzo ucieszył się z przyjazdu rodziców. I zapewne pod wpływem Jacka, który autorytatywnie stwierdził, że imię Piotr bardzo pasuje do jego nowego nazwiska nie protestował przeciwko temu zabiegowi. Trochę był niepocieszony, że byli bardzo krótko, no ale skoro z samego rana mieli jechać w sprawie zmiany jego nazwiska to przestał marudzić.
c.d.n.