środa, 12 października 2022

Trudny wybór - 125

 Leszek wytrzymywał średnio-przeciętnie 3 dni bez "wpadnięcia" do domu swych przyjaciół. Z reguły nie przesiadywał długo, poza tym nie należał do  gości wymagających  zabawiania. Adela któregoś dnia powiedziała  do męża - Leszek w pewnym sensie wrósł w  wyposażenie naszego domu. Zaczyna  być  czymś w rodzaju ulubionego sprzętu domowego. Najbardziej przywiązany jest  do Milenki. Chyba mu bardzo brakowało i nadal brakuje  własnej  rodziny. Nie wiem tylko czy jest twoim czy  moim bratem. On sam też  chyba tego  nie wie. Milek śmiał się - rozpaskudził Milenkę - przyzwyczaił ją, że zawsze bierze ją na ręce i gdy on teraz  do  niej zagaduje ona już wyciąga  do niego łapiny, a on  szczęśliwy jakby wygrał milion  na loterii. 

Wiesz- ta nasza  córeczka  to okropna cwaniara - powiedziała Adela. Ona już dobrze  wie, że od noszenia  jej i opowiadania  o tym co się  gdzie  znajduje w domu to jest płeć męska - my z Helenką natomiast do zaspokajania innych potrzeb- ja oczywiście od dawania mleka a Helenka od karmienia dobrymi rzeczami i opowiadania jaka ta Milenka  śliczna, grzeczna i mądra. Helenka  niemal  co drugi  dzień wpada  w porze gdy trzeba małej wcisnąć zupkę jarzynową, najczęściej  taką  ze  słoiczka. Ja daję małej na zmianę "gotowca" i własny wytwór. 

Dobrze, że w tym roku Wielkanoc niemal w połowie  kwietnia! Helenka chce by u nich zrobić święta, oczywiście z naszym dodatkowym  dochodzącym  domownikiem. A ja mam wrażenie, że nasz "dochodzący  domownik" jest nieco zadurzony, ale udaję, że wcale a wcale nie kojarzę pewnych faktów. Poważnie? zdziwił  się Emil. No właśnie- chyba  całkiem poważnie. A od kilku dni ma nową pomoc w gabinecie - zaczęła u niego pracować siostrzenica pani Wandy.  Bo jednak rozważył wszystkie za i przeciw względem porzucenia własnej  praktyki i doszedł do odkrywczego wniosku, że jednak woli pracę na  własnym podwórku. Nowa siła okazała  się całkiem pracowitym i odpowiedzialnym stworzeniem i doszła  do  wniosku, że będzie startować za rok na  studia, bo da radę czasowo wszystko ogarnąć. 

W tej  swojej pomocy  się zakochał? - zdziwił się Emil. Nie, nie  w pomocy ani nie  w jej cioteczce. No to może  w pani Wandzi?  Noż przecież mówię, że nie  zakochał  się w cioteczce swej pomocy. Pani Wandeczka to dobra, łagodna  kobieta,  ale nie ma czym Leszkowi zaimponować.  

No nie  wiem, ale wiem, że on się notorycznie podkochuje  w tobie, nawet  się do tego przyznał - stwierdził Emil.  No skoro się przyznał to możesz nie  być  zazdrosny, Arek też  zawsze twierdzi, że się we mnie podkochuje i nawet Stasi to powiedział. To ich "podkochiwanie się " to po prostu docenianie zalet, ale nie ma  w tym  żadnej chemii- ani z ich strony ani  z mojej, więc  możesz spać  spokojnie. Jesteś u  mnie na pierwszej pozycji, nawet przed Milenką. Już ci kiedyś powiedziałam - jesteś  całym moim światem, nie potrafię funkcjonować  bez ciebie. To się nic  nie zmieniło. 

Na pierwszym  miejscu jesteś ty, potem Milenka i nasi rodzice. Potem jakiś odstęp i na jednej pozycji Arek i Leszek - mam świadomość, że  zawsze będę mogła liczyć na ich pomoc - to ważne. Bardzo ich obu lubię, ale jako faceci to mnie oni wcale a wcale  nie interesują. Helenka chciała  zrobić "super  spęd", czyli zaprosić też Stasię z Arkiem i dziećmi, ale wiem, że Arek pojedzie  ze Stasią i dziećmi w niedzielę wielkanocną do swej mamy, więc ja pomyślałam, że może  w takim  razie w drugi dzień  świąt Arkowie z dzieciakami i nasi rodzice będą u nas na obiedzie. A rodzice  Stasi jadą do jakiegoś kawałka  rodziny. Więc w pierwszy dzień świąt będziemy my i  Leszek z osobą towarzyszącą  u rodziców. A  w drugi dzień świąt rodzice i Arkowie z dziećmi u nas. Byle  tylko pogoda  dopisała. To wtedy  zrobimy w ogródku  zabawę dla chłopców  w szukanie jajek z niespodziankami. Dzieciaki to lubią takie  bzdety. 

A co to za jajka? -zainteresował się Emil. Kurze? Nie, nie kurze, plastikowe, które mają w środku miniaturowe zabawki. Za moich czasów czegoś takiego nie  było. I nawet  nie  w każdym domu  dzieci dostawały jakieś prezenty z okazji świąt - stwierdził Emil. Do dawania prezentów to było Boże Narodzenie i 5 grudnia "Mikołajki". No ale  świat  się  zmienia- zajrzyj w nasze metryki wszak sporo lat upłynęło od naszego dzieciństwa - stwierdziła  Adela. 

A Helenka upiekła dla małej biszkopciki i one bardzo małej pasują. Mnie  trochę mniej, bo zaraz  całe prześcieradełko nadaje się do prania. Muszę kupić kilka cienkich, batystowych prześcieradełek i nimi okrywać materacyk. Chyba trzeba  będzie jej dawać twardsze ciasteczka, żeby  sobie  dłużej mamlała. A jakie pełzanie  wczoraj odstawiała po naszym łóżku! I zamówiłam dla  niej już większe ubranka. Ona już nieco załapała jak ma  sama usiąść i strasznie  się złości gdy jej to nie  wychodzi. A wiesz jakie słowa najbardziej lubi i chyba je  rozumie? - "zaraz mama weźmie  dziecko na rączki". I bardzo lubi  mi uciekać przy przewijaniu. Czołganie  się z gołą pupą to widocznie  sama frajda. I jakaś ciężka się zrobiła albo ja taka słaba  jestem, bo wg  mnie to waży tylko nieco ponad  siedem kilogramów. Po świętach mamy wizytę kontrolną w rejonie to ją zważą na niemowlęcej wadze. 

I chyba już jej lamborghini pójdzie w odstawkę, bo po nim  to się nie może czołgać,  za mało miejsca. Nie wiem  tylko czy jeszcze u nas będzie spała czy już ją wyrzucimy do dziecięcego pokoju. Eee, jeszcze  może spać u nas - stwierdził Emil - a potem po prostu zostawimy otwarte  drzwi między sypialnią i jej pokojem. Praktyczniej  przejść między pokojami niż dookoła przez  przedpokój. Przeprowadzimy ją  w któryś weekend. I w takim  razie zaraz zmontuję jej większe  łóżeczko, niech  się do niego przyzwyczai przed  nocą.

A powiedz  mi w kim  to  się nasz przyjaciel podkochuje? Adela zaczęła  się  śmiać - dziwne, że nie  wpadłeś na trop,  skoro ci powiedziałam, że to nie pani Wandzia ani nie jego  nowa  recepcjonistka. Leszeczek zabujał  się w naszej pani fryzjerce. Wiesia przysłała mi zdjęcie  tego kosza kwiatowo - delikatesowego. Cudo - kilka  stówek pękło.A  tę czapkę, którą pożyczyła  mu Wiesia  zostawił sobie, dla niej kupił nową czarną, dodając  wyjaśnienie, że chce mieć tę czapkę, którą  mu pożyczyła. A dla siebie  kupił granatową i nawet pasujący  do niej szalik. No nieomal  cud  nad  Wisłą. 

A ta wariatka zadzwoniła  do  mnie  z pytaniem, czy on wie, że ona nie ma wyższych  studiów i  czy jego zdaniem facet z doktoratem może być z babką tylko po licencjacie. No rozpacz  w kratkę! Jedno i  drugie ma popieprzone w głowie. Z godzinę tłumaczyłam jej, że do tego, żeby być razem to studia nie są konieczne a on zna nieco jej życiorys, bo mu o niej kiedyś opowiedziałam. I wpuściłam jej wiadomość, że oboje będą u nas na święta.  No i powiedziałam, że oczywiście na święta będą również nasi rodzice, co zaraz zaowocowało pytaniem a co oni sobie o  niej pomyślą.   Więc jej powiedziałam, że naszych rodziców  nie interesują  cudze układy towarzyskie.  A ja  do świąt zdążę wybadać Leszka jak tam jest z jego uczuciami, bo odnoszę wrażenie, że Wiesia nie jest w jego planach  tylko do "przelecenia." Gdyby tak było to już by ją przeleciał. Oczywiśćie tego jej  nie powiedziałam. No i wpuściłam  dziewczynie wiadomostkę, że  Leszeczek to jest właśnie  mój ulubiony gin. I jeszcze powiedziałam, że lekarze tej specjalności mają  zawsze u kobiet pod  górkę bo ich połówkom się  wydaje, że każda pacjentka  to potencjalna kandydatka do "przelecenia". A Leszek to porządny facet a nie jakiś łajdak. No i twoje notowania u Wiesi wzrosły, że zezwalasz na to, żebym się z nim nadal przyjaźniła. Obśmiałam  się jak norka  w tłusty  czwartek, gdy znajdzie pełno larw w ogrodzie.

Leszek to  chyba  wyczuł, że go ktoś obgaduje, bo rzekomo wychodząc ze  swojego gabinetu zatelefonował do Emila czy  może na moment do  nich  wpaść, bo ma  coś fajnego do jedzenia  dla Milenki. Oczywiście możesz, ale uprzedzam, że są dziś do jedzenia placuszki z sera i jajka, bez grama  mąki, więc istnieje ryzyko, że się nie udadzą i wtedy  będzie coś innego, więc się może kolacja opóźnić. No ale ja nie jadę  do was w sprawie kolacji, po prostu kolega przywiózł mi coś dla  Milenki. I przysięga, że to nie  tylko zdrowe ale bardzo wygodne  do serwowania maluszkom. Podejrzanie mało czasu upłynęło od momentu jego telefonu do dotarcia do ich mieszkania i Emil zapytał - a ty co, fruwasz? No nie, nie fruwam, już byłem pod  domem gdy  sobie uprzytomniłem, że  nie  zapytałem czy  mogę  wpaść do was. Placuszki bez mąki? Tak zupełnie  bez  mąki?  I to  się uda?  Zobaczymy- stwierdziła Adela. Pierwszy  raz widzę taki przepis. No  ale  skoro robi się jajecznicę, czyli rozbełtane jaja  bez mąki, a  czasem dodaje  się do tego mleko, to zapewne jest to jadalne tak jak  jajecznica z mlekiem. A ten serek to ricotta, więc  jest to na pewno jadalne. Nie będę nic dodawać do smażenia, można sobie dżem na to położyć. Ku wielkiemu zdziwieniu całej trójki placuszki były świetne, leciutkie  a dodatek dżemu po usmażeniu był strzałem w  dziesiątkę!

Po ich kolacji Milenka zjadła dla  niej nowość - porcję mleka modyfikowanego zagęszczoną owym "prezentem" czyli czeską błyskawiczną kaszką manną,  nazywaną krupiczką. Przygotowanie trwało "chwila/moment" bo na gotujące się mleko wrzucało się określoną ilość krupiczki i gotowało tylko pięć minut. Kolega kupił kilka paczek owej krupiczki, część  z nich różnymi owocami.  Dziecku bardzo to jedzenie smakowało, chociaż  dziś dostało samą kaszkę z mlekiem. Pozostałość w garnuszku została komisyjnie zdegustowana i  bardzo pozytywnie oceniona. Adela zaraz przeszukała internet i znalazła miejsce gdzie  można  było ową "krupiczkę" zamówić.  

O rany, panowie - mam tym  sposobem już dwa karmienia dziennie załatwione! Lesiu - jesteś Wielki!!!! No wreszcie się na  coś przydałem - stwierdził Leszek.  Adela śmiała  się - nie będę tu wyliczać dokładnie na  co i ile  razy się  w tej  rodzinie przydałeś. Po prostu jesteś z nami i to jest fajne! Ale że Stasia nic  nie  wiedziała o tej krupiczce? - dziwne. Chociaż może i  nie  dziwne, gdy była  z młodszym w  ciąży to miała przecież piekło. A co dziecko chorowało?- zapytał Leszek. Adela zaprzeczyła - nie,  tylko jej mąż  chlał. Ojej, to rzeczywiście miała piekło. Ale nic o tym nie mówiła u  mnie. No bo to było ponad 5 lat wcześniej. Było, minęło, ma teraz porządnego faceta. No bo Arek to porządny facet. Chociaż kilka  razy miałam ochotę go zamordować i to z zimną krwią, chociaż w pełni podziwiam jego intelekt. Ale nie  zamorduję, może jeszcze  będę kiedyś  z nim pracować. Chcesz wrócić do pracy?  To trudne pytanie bo nie po  to robiłam  studia  by siedzieć  w domu  ale o tym  to będę myśleć dopiero za dwa lata. Chociaż planowałam zrobienie u Arka aplikacji adwokackiej w trakcie tego urlopu. Ale żal mi rezygnować z uczestniczenia  w dzieciństwie Milenki.

Lesiu - muszę Cię pochwalić! Kupiłeś Pani Wiesi piękny kosz  w podziękowaniu. No normalnie ponoć niemal  mowę jej odebrało z  wrażenia!  Jak twierdzi, to co dla ciebie  zrobiła to był drobiazg,  a ty się zachowałeś jak prawdziwy dżentelmen. Więc ją zapewniłam, że ty naprawdę jesteś dżentelmenem w każdym calu. I wiesz- pomyślałam, że będzie  nam bardzo miło gdy spotkamy  się w święta  przy  wspólnym stole. Po prostu śniadanie wielkanocne  będzie u naszych rodziców - wiesz-  oni, jak wszyscy rodzice  chcą  się koniecznie na  coś dzieciom przydawać.  Nie będziesz jedynym gościem z  zewnątrz, bowiem zaprosiliśmy  jeszcze panią Wiesię. Cała nasza  rodzina  bardzo ją lubi i mam nadzieję, że będzie jej o wiele milej u nas niż u jej rodziców, gdzie na pewno by zadawano jej furę pytań dlaczego  się rozeszła.A słodki tatuś  zaraz jej wypomni, że "od pierwszej chwili ten jej  mąż się tatusiowi  nie podobał". Tu jej nic takiego nie  spotka i  sobie miło spędzimy czas. Oczywiście  część "rozrywkowa" będzie  uzależniona od pogody- jeśli będzie  ładna  pogoda to się może gdzieś wybierzemy w plener. Oczywiście jak to u nas - zero przymusu, zero wypada lub  nie  wypada, zero namawiania do jedzenia. Podejrzewam, że rozrzutnie  pojedziemy  w 3  samochody, bo my musimy mieć wózek, poza tym mamy zamontowany na tylnej kanapie fotelik dla  małej.

W poniedziałek wielkanocny przyjadą  do nas  "Arkowie" z  chłopcami. Mam nadzieję, że pogoda na  tyle  dopisze, że będą mogli szukać w naszym  ogródku jajek z mini  zabawkami.No i przyjdą też  nasi  rodzice a i  ty, jeśli będziesz miał ochotę to do nas przyjdziesz. Albo przed  południem albo później. Nie  chcemy  byś  się sam  w domu  smucił i  snuł ponure  rozmyślania. Rozpieszczacie  mnie - stwierdził Leszek. Widocznie to lubimy. Wiesz jak jest - pieszczoty zawsze powinny dawać radość obu  stronom - i temu kto jest rozpieszczany  jak i temu kto rozpieszcza- poinformował go Emil.

                                                                   c.d.n.