środa, 30 grudnia 2020

Zimowa eskapada- VII

 Michał dotrzymywał słowa -Mirka  była zwolniona ze wszystkich obowiązków domowych - zakupy, sprzątanie, gotowanie obiadów, szykowanie śniadań i kolacji, pranie. 

Czasami wspomagała go jego mama i Michał niektóre potrawy przygotowywał u mieszkaniu rodziców, a potem przywoził do mieszkania Mirki. Mirka dobrze się orientowała , że taka pomoc istnieje, ale jako mądra dziewczyna telefonowała do swej przyszłej teściowej z podziękowaniami prosząc o dyskrecję, a w domu regularnie Michała chwaliła i podziwiała. W efekcie końcowym Michał nauczył się gotować i dbać o dom, bo sam poznał ile to trudu wymaga, by zawsze był porządek i czystość.

Ślub był 28 lutego, w Pałacu Ślubów. Oczywiście byli rodzice obojga, kilka koleżanek i kolegów, w sali "poślubnej" wypito szampanem toast za zdrowie Młodej Pary.

Rodzice obojga wieczorem tego dnia zorganizowali "małe przyjątko" u rodziców Mirki, a Mirka w tym czasie wkuwała do ostatniego w tej sesji egzaminu, który nie wiadomo dlaczego był przełożony z wcześniejszego terminu na późniejszy. Ale jak powtarzali wszyscy studenci nie wiadomo kto się opiekuje mózgami wykładowców, na pewno jakiś wariat.

Teściowa Mirki proponowała by były z Mirką "na ty", ale Mirka powiedziała, że jej bardziej pasuje w kontaktach między nimi  nazywanie teściowej mamą, bo mama Michała ma w sobie tyle ciepła i mądrości życiowej, że nie ma oporu by ją nazywać mamą. Z tym,że mówiła do niej po francusku "chere maman", czyli -matuniu.

Od pierwszego marca, tak jak było planowane Michał zaczął pracę. Ulżyło mu, że wreszcie pracuje, że nie będzie na częściowym utrzymaniu rodziców i Mirki. Wyraźnie poweselał, teraz  oboje gotowali obiady na tydzień, zamrażarka pełna była pojemników opatrzonych różnymi etykietami. 

Obydwoje zgłosili w swych miejscach pracy urlopy w okresie zimowym,   ale tym razem już od ostatniego tygodnia listopada, bo szef (i promotor) Michała mówił, że często druga połowa grudnia bywa tu na "wariackich papierach".  Bo temat "musi być" zakończony a potem i tak leży na półce.

Mirka już zaczęła omawiać swój temat pracy dyplomowej, chciała jak najprędzej skończyć te studia, tym bardziej, że awans, który dostała zaczął się wiązać z większą ilością obowiązków i nie mogła ukradkiem uczyć się podczas pracy, tak jak robiła to poprzednio.

Gdy tylko młodzi zgłosili w pracy terminy swych urlopów  zaczęli przeglądać oferty biur podróży. 

I tak jak przewidywał Michał, od jego rodziców dostali w prezencie tydzień pobytu w Kairze i tydzień pobytu w Karnaku. Oczywiście mogli sami wybrać hotele, które im będą odpowiadały. I oczywiście rodzice zapytali się młodych, czy nie będzie im wadziło gdy i oni będą w tym samym czasie w Kairze i Karnaku, bo będzie im  raźniej być tak daleko od kraju razem z młodymi. Ani Mirka, ani tym bardziej Michał nie mieli żadnych zastrzeżeń. Michał zaproponował by może w takim razie pojechali też rodzice  Mirki, a na dwa tygodnie  babcię będzie można oddać na pobyt do sióstr w Konstancinie, tym bardziej, że młodzi bez trudu sfinansują ten pobyt, ale rodzicom nie śnił się pobyt w Egipcie. A po co mam oglądać ruiny, zapytała  się Mirki jej mama.My pojedziemy po prostu na działkę, przecież po to ją kupiliśmy by się nie szwendać po jakichś wczasach.  Obecność Michała przy tej rozmowie uchroniła matkę  Mirki od wysłuchania niemiłych słów, które się Mirce nieodparcie cisnęły na usta.

Mirce udało się wycofać pieniądze wpłacone na mieszkanie. Czuła się bardzo zobowiązana znajomemu prawnikowi, który ją ostrzegł, że według posiadanych informacji ten developer jest nieuczciwy, więc lepiej niech zrezygnuje z członkostwa w tej spółdzielni. Mirka  w ramach podziękowań kupiła mu wytworny "kosz delikatesowy" z butlą dobrego francuskiego koniaku. Ponieważ nie znała jego adresu domowego a nie chciała by jego koledzy z kancelarii widzieli, że ktoś mu przesyła takowe  delicje, umówiła się  z nim w kawiarni. Michał pożyczył od ojca samochód i podwiózł Mirkę na miejsce spotkania.

Usiadł przy innym stoliku z koszem postawionym na podłodze i czekał aż ów znajomy podejdzie do Mirki, bo Mirka, jako znane uosobienie punktualności, była na miejscu pięć minut wcześniej.  Skracając sobie oczekiwanie zajął się studiowaniem prospektu ze sprzętem medycznym i przegapił moment gdy ów znajomy wszedł do kawiarni. Z lektury wybudził go głos Mirki, odłożył prospekt , podniósł kosz z podłogi i dopiero teraz spojrzał na mężczyznę, który siedział przy stoliku Mirki i czegoś zawzięcie  szukał w swojej teczce. Michał rozpoznał w nim  kolegę swego ojca, który zawsze służył im  radą i pomocą i korzystali zawsze z usług jego kancelarii.

Michał mrugnął do Mirki i powiedział- dzień dobry panie mecenasie, chcemy podziękować za ostrzeżenie - moja żona i ja. Pan mecenas wytrzeszczył oczy, a potem oprzytomniał- ooo, młody Sz., witam pana. To państwo są małżeństwem?  Ale zapewne od niedawna bo gdy miałem wykłady, to pani chyba była wolnego stanu? Tak od niedawna, jesteśmy małżeństwem-potwierdził Michał. 

Jaki ten świat mały - stwierdził pan mecenas. Młody człowieku, przyznam się bez śledztwa-usiłowałem poderwać  pańską żonę, ale nie dała się, mówiąc, że gdybym nie był jej wykładowcą to pewnie by się ze mną umawiała, bo mnie lubi i ceni. Zaimponowała mi tym. Ma pan mądrą a i atrakcyjną żonę.I nie wykorzystała mojej do niej słabości- świetnie zdała u mnie przedmiot. Mira- jeżeli zechcesz zmienić pracę po skończeniu studiów to zawsze u mnie masz miejsce. Mirka uśmiechnęła się - uważaj, bo mówisz to przy świadku. Ale kto wie, jeśli będę mogła mieć nienormowany czas pracy to na pewno z tej propozycji skorzystam. Bo tu czy mam co robić czy nie to muszę siedzieć. To było dobre dopóki mnie nie awansowali-mogłam się spokojnie uczyć a teraz mam pod sobą takie "dziumdzie", że aż głowa boli. Wiesz, takie co przedmiotu od podmiotu nie odróżniają. Takie, które gdy usłyszą, że ktoś jest w danej sprawie stroną to  nieomal się pytają  lewą czy prawą. 

Szkoda, że już nie wykładasz - pisałabym u Ciebie pracę. 

Mira, zawsze  możesz się u mnie skonsultować- wystarczy że do mnie zatelefonujesz  i albo przyjedziesz do mnie do kancelarii albo ja wpadnę do was do domu. A gdzie mieszkacie? z rodzicami czy sami?  Sami, na razie w moim M3. 

Słuchaj Ryszard, chciałabym te odzyskane pieniądze w coś  zainwestować, ale  jeszcze  nie wiem w co. Ty masz dobre  rozeznanie. A ja- wtrącił się Michał - chyba będę sprzedawał swoje mieszkanie w  Krakowie... nie sprzedawaj - przerwał mu mecenas - nie opłaca się teraz- wynajmij, wpadnij do kancelarii, dam ci firmę w  Krakowie, która się tym zajmie. No i możemy sobie  mówić po imieniu, skoro jestem z twoją żoną "na ty".

Wiesz Michale, już widzę Twoją żonę w naszej kancelarii - typowa  tajna broń - młoda ładna kobieta. A trzy czwarte populacji świata myśli, że jak ktoś jest ładny to ma zero rozumu, a tu niespodzianka, bo to bardzo mądra kobieta. 

Michał uśmiechnął się - to ci zdradzę tajemnicę- ona ma Argusowe oko i naturę psa tropiącego. Zakochałem się w niej w ciągu 10 minut rozmowy z nią. Gdy tylko ją poznałem.

Nooo, złaźcie ze mnie, obaj- nie jestem tu po to byście mnie obgadywali . Jestem jaka jestem i żadna ze mnie piękność. 

Mira,nie złość się, posłuchaj doświadczonego faceta, którym jestem - powiedział Ryszard - nie idzie nam obu o twą zewnętrzność, choć niczego nie można jej zarzucić - wszystko na miejscu, w dobrych rozmiarach, ale gdy się zaczyna z tobą rozmawiać to wydajesz się super piękną kobietą, która raczy z maluczkim rozmawiać. Zawsze wiesz co powiedzieć, świetnie pointujesz, szybko myślisz, będziesz super wizytówką naszej kancelarii. I będziesz miała nienormowany czas pracy, a może zostaniesz udziałowcem?

To twoje ostatnie zdanie Ryszardzie przypadło mi do gustu. Ale na razie to muszę skończyć studia. A nad tym udziałem to pomyślę ,ale mam póki co za mało danych.

No widzisz Michał? to właśnie cała Mira - roześmiał się Ryszard. Za to ją lubię i cenię.

Gdy się żegnali Ryszard zaprosił ich do siebie na degustację owych delikatesowych dóbr. A Mira mi powie potem co myśli o tej  pani, która z nami będzie. Michał, daj mi  numer swojej komórki, numer Mirki mam.

Gdy wsiadali do samochodu Mirka powiedziała - co jest? wpierw twój  brat zostawia mnie na lodzie tuż przed wyjazdem, potem ja się w tobie zakochuję, potem się okazuje, że nasze matki się znają od wieków, a teraz okazuje się, że ty i ojciec  znają faceta, który mnie podrywał kiedyś, ale którego nadal lubię i cenię. Co tu jest grane?

Nie mam pojęcia, to ty masz szósty zmysł - odpowiedział Michał.

Taaak, musimy się oboje zastanowić na tymi pieniędzmi, które odzyskałam. Ale to twoje pieniądze- powiedział Michał.

Nasze, twoje i moje, bo mamy wspólnotę majątkową.Nie zgłaszaliśmy przy  zawieraniu małżeństwa żadnych majątków osobistych.A wiesz co mi chodzi po głowie? moglibyśmy sobie kupić po małym samochodzie, bo raczej nie będziemy nigdy pracować w jednym miejscu.Może po jednym suzuki? Mieszkanie, w którym  mieszkamy też jest teraz wspólne.

Wynika z tego, że jestem szczęściarz- roześmiał się Michał.Ale kocham cię bezgranicznie nie za te pieniądze i  mieszkanie, ale za to że jesteś jaka jesteś. I jestem dumny, że jestem twoim mężem.

                                       c.d.n.