wtorek, 27 czerwca 2023

Lek na wszystko?- 149

 W dwa dni później Alina pojechała do profesora, do którego weszła przez  sekretariat, omijając tym samym kolejkę pacjentów  czekających przed drzwiami profesorskiego gabinetu.  Pan profesor nawet bystro ją  skojarzył z tą zastraszoną, nieco zapłakaną osobą, która dwa lata wcześniej była u niego na wizycie.  Był mile zaskoczony kolosalną zmianą jaka w niej zaszła - tym razem siedziała na przeciw niego młoda, bardzo ładna i pewna siebie młoda kobieta i spokojnie referowała sprawę, dlaczego jej potrzebne jest zaświadczenie o stanie jej zdrowia psychicznego.  Od razu poprosił sekretarkę by przygotowała odpowiednie pismo, w którym ma być wyjaśnione, że choroba afektywna dwubiegunowa w  żaden sposób nie dyskwalifikuje Aliny do sprawowania pełnej opieki nad  swym nieletnim dzieckiem. Nie wolno też traktować osób na  nią chorych jako osoby chore psychicznie i nie  w pełni poczytalne.  Alina w trakcie rozmowy zapytała się, czy jego zdaniem mogłaby urodzić drugie dziecko, ale pan profesor powiedział, że lepiej byłoby pozostać przy jednym dziecku, bo jednak ciąża, poród i te pierwsze miesiące po rozwiązaniu to zawsze są bardzo stresujące i nikt nie jest w stanie przewidzieć jak ona to zniesie i wyraził nadzieję, że jej obecny partner to zrozumie. Sądząc po obecnym pani stanie jego obecność przy pani jest dla pani w pełni korzystna. 

Alina przy okazji powiedziała, że najbardziej w trakcie leczenia pomogła jej  indywidualna terapia (tu wymieniła nazwisko swego terapeuty), bo dzięki niemu nauczyła  się działać tak by jak najmniej obciążać swój organizm, umie sobie poza tym tak ułożyć  dietę by nie tyć i wreszcie  wbiła  sobie  do mózgu świadomość, że do końca życia  będzie brała lek i to jej już nie martwi i przestała uważać, że jest z powodu tej choroby mniej wartościowym człowiekiem. Tego samego dnia Paweł zawiózł tę opinię do prawnika. 

W kilka dni później  prawnik zatelefonował do  Aliny i powiadomił ją, że już ma wszystkie dokumenty z jej strony zgromadzone, teraz powiadomi Krisa, że będzie się zajmował tą sprawą i że byłoby rozsądnym posunięciem z jego strony, by wyraził zgodę na pełną adopcję Tadzia przez Pawła, to wtedy uniknie w sumie dość przykrej rozprawy w sądzie rodzinnym, czyli publicznego prania jego brudów. A Warszawa nie jest wielkości Londynu i wszelakie plotki o prawnikach migiem się rozchodzą i więcej z tego szkody będzie  miał niż pożytku.

W dwa dni później, pod wieczór, przyjechał do domu Kazika Kris. Teatralnym gestem wyciągnął z kieszeni pisemko od prawnika  wynajętego przez Pawła i Alinę i zapytał - które z was doradziło Alinie tego faceta?  Kazik spojrzał na niego ze  zdziwieniem i zapytał o  co chodzi, bo nie ma pojęcia o jakim facecie on mówi.  Kris wymienił wówczas nazwisko, ale i Teresa i Kazik tylko wzruszyli ramionami mówiąc, że nic im to nazwisko nie mówi. A to, że Alina wyszła  za mąż to wiecie?  Oczywiście, że wiemy- powiedział Kazik- byliśmy nawet świadkami na jej ślubie, ale Alina po mężu  ma inne nazwisko niż to wymienione przez  ciebie. 

Ale wiesz co braciszku? - Alina jest pełnoletnia i nie musiała  się pytać ciebie o zgodę na wyjście za mąż. Zresztą wyszła  za mąż za bardzo porządnego i kulturalnego człowieka, którego my wszyscy znamy i cenimy. Ty też go znasz.  I on bardzo pokochał Tadzia, Tadziś jego też i tworzą szczęśliwą rodzinę. I może powiedz o kim mówisz machając tą kartką, ja takiego nazwiska  z nikim znajomym nie kojarzę, sądzę, że Tesia także nie - powiedział Kazik.

No to masz, czytaj - Kris wepchnął Kazikowi pismo do ręki. Kazik przeczytał  i powiedział- na twoim miejscu to bym przystał na tę propozycję. Nie  znam tego prawnika, z tej branży to znam tylko ciebie i tego gościa, który rozwodził Tesię - zresztą sam go nam poleciłeś, ale on  chyba miał inaczej na imię, a nazwiska to zupełnie nie pamiętam.  O ile się nie mylę to sąd ci zasądził wysokie alimenty, bo miałeś  widocznie w ostatnim roku wysokie dochody. A jeśli się dobrze  orientuję w tych klockach, to gdy mąż Aliny zaadoptuje  Tadzia to ty pozbędziesz  się tych alimentów. I myślę, że zdrowiej będzie nie cieszyć panów prawników w sądzie rodzinnym wyciąganiem przyczyn rozpadu twojego małżeństwa i tym, że zadawałeś  się z jakąś panienką zakażoną jedną z chorób z rodziny WR. Bo to raczej chwały ci nie przysporzy.  

A za kogo ona wyszła?- spytał Kris ponurym głosem.  Za syna Jacka - to dobra partia, bo facet dobrze wykształcony, kulturalny, ma  dobry zawód. Tadziś za nim przepada  a on za Tadzisiem. Zapewne nie  wiesz, ale to Tadziś go sobie wybrał na tatę.  Przecież to młokos- burknął Kris. No nie wiem czy facet po trzydziestce, dobrze  zarabiający, z samodzielnym stanowiskiem w ministerstwie to młokos- powiedział Kazik. Alina przy nim jest spokojna i naprawdę rozkwitła. On wie  wszystko o jej chorobie i bardzo  dba o Alinkę.  Było braciszku nie pchać się po pijaku lub na trzeźwo na obcą, z przeproszeniem, dupę. Sam sobie zrobiłeś tym samym tak zwane "kuku" - dałeś dowód tego, że nie kochasz i nie  szanujesz Aliny i swego dziecka. A dziecko też  cię niewiele obchodzi, co udowodniłeś całkowitym brakiem zainteresowania jego osobą po rozwodzie.

Osobiście uważam, że propozycja tego prawnika jest całkiem rzeczowa i satysfakcjonująca dla ciebie - Kazik kontynuował spokojnie.  Wiesz stary - kto kocha kobietę to jej nie zdradza- ani po pijaku ani na trzeźwo. Przemyśl sobie  to wszystko sam, spokojnie, posłuż się logiką a nie emocjami. Zresztą nie oszukuj sam siebie- już dawno Alina stała  się dla ciebie ciężarem.  Znajdź sobie inną, może sporo od siebie młodszą i nie żeń się - ty się po prostu nie nadajesz do życia w małżeństwie. Jesteś taki, jaki był nasz ojciec, z którym mama trwała w  związku przez lata tylko dla dobra dzieci i pozostała gdy przy nim gdy mu już chucie odeszły bo już mu sprawności nie  starczało.

Chcesz może herbatę z melisy na uspokojenie myśli?- zapytała Krisa Teresa. A niech cię diabli wezmą - wybuchnął Kris. Wzajemnie - powiedziała spokojnie Teresa a Kazik podniósł się z krzesła i powiedział- wyjdź stąd natychmiast i nie wracaj tu raczej nigdy. Uprzedzam cię, że ja będę w sądzie świadczył przeciw tobie. Jesteś obrzydliwym egoistą. I ta twoja kancelaria nigdy nie powstanie i to nie dlatego, że ja ci nie pożyczyłem pieniędzy, które ciężką pracą zarobiłem, ale dlatego, że nikt nie chce z tobą pracować. Masz po prostu paskudny charakter. Przemyśl sobie to wszystko spokojnie w domowym zaciszu. I może popracuj nad  sobą. Z takim podejściem na pewno nie znajdziesz poklasku w  swej branży  ani tu ani we Francji, dokąd ponoć masz ochotę na  stałe wyjechać.

Kris niechętnie podniósł się z krzesła i wydusił z siebie - przepraszam, nerwy mnie poniosły.Przepraszam cię Tereso. I masz Kaziku rację, lepiej nie  robić z siebie pośmiewiska. Może rzeczywiście nie nadaję się do życia w trwałym związku. To ja już pójdę- powiedział cicho i ruszył do drzwi. Kazik ruszył za nim i zamknął je  za nim. Potem podszedł do Teresy i mocno ją objął mówiąc - przepraszam cię, że  to wszystko widziałaś i  słyszałaś. Nic mi się nie stało - spokojnie odpowiedziała Teresa - on po prostu sam ze sobą nie może sobie poradzić. Mam nadzieję, że jednak podpisze  zgodę  na pełne przysposobienie Tadzisia. Jakieś resztki rozsądku mu  jeszcze się tłuką po mózgu.

W pół godziny później do domu dotarł tata z Alkiem, którzy byli  w "prawdziwym kinie", jak to określiło szalenie przejęte dziecko, na filmie rysunkowym dla dzieci.  Tata powiedział, że było to bardzo dziwne doświadczenie bo mocno nieletnia publiczność ogromnie przeżywała akcję filmu - dzieciaki doradzały bohaterom filmu co mają robić i bardzo żywiołowo na  wszystko reagowały. Dźwięk był podkręcony chyba na  maksimum a dzieciaki też się wydzierały i tata stwierdził, że następnym  razem weźmie z domu stopery do uszu.

Gdy Alek już poszedł spać Kazik opowiedział tacie o wizycie Krisa i jak ta wizyta się zakończyła. Tata długo milczał, w końcu powiedział - chwilami to mi go nawet  żal, bo ewidentnie  jest jakiś zagubiony- wyrósł w przekonaniu o tym, że jest nadzwyczajnym dzieckiem, a życie wciąż mu usiłuje to przekonanie wyperswadować. Jak sobie tę sprawę spokojnie przemyśli to na pewno wyrazi zgodę na tę pełną adopcję. I na pewno zadecyduje tu kwestia finansowa, bo on bardzo lubi szpanować,  a szpanowanie niestety sporo kosztuje.  Bo głupi to on  nie jest, tylko jest mocno przekonany o swojej nadzwyczajności i to mu wyraźnie szkodzi. I mam wrażenie, że każdy jego związek będzie jednak niewypałem. No chyba, że jakaś naiwna będzie w niego  bezkrytycznie wpatrzona  i będzie robiła  wszystko pod jego dyktando. Ale wtedy zapewne dojdzie do słusznego wniosku że ta osoba jest bezdennie głupia. Zgodnie ustalili, że nic nie powiedzą Alinie i Pawłowi o wizycie Krisa. Bo nie miało to wszak żadnego znaczenia dla sprawy.

W miesiąc później prawnik zawiadomił Alinę i Pawła, że sprawa już jest złożona w sądzie rodzinnym i że Kris wyraził na piśmie zgodę na pełne przysposobienie Tadzia przez Pawła. Teraz tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo musi się odbyć sprawa sądowa, sąd musi porozmawiać ze stronami i wydać wyrok. A sąd jest zawalony sprawami, więc to może nieco potrwać, ale na pewno wyrok sądu będzie dla Aliny i Pawła po ich myśli. No a jak już będzie  wyrok sądu to wtedy w USC Tadzikowi będzie można dać nazwisko rodziców, czyli Pawła i Aliny. Na znalezienie się sprawy na  wokandzie czekali ponad dwa miesiące. Pomimo zgody wyrażonej przez  Krisa szanowny sąd wysłuchał co mają  na ten temat do powiedzenia Kazik i Teresa. Teresa starała  się nie "obsmarować" zbytnio swego szwagra i sugerowała, że po prostu Kris i Alina zbyt krótko się znali przed ślubem i to też  zapewne miało bardzo niekorzystny  wpływ na  związek, a nie leczona wtedy  choroba Aliny też nie  sprzyjała temu, by relacje pomiędzy  nimi były dobre. Teresa opowiedziała też o tym, że matka Aliny ukrywała przed  nią i znajomymi fakt, że Alina  jest chora  na nieuleczalną chorobę i musi codziennie brać lek. Powiedziała też, że Kris od  chwili rozwodu  ani razu  nie odwiedził dziecka. Opowiedziała też jak nad Zegrzem Tadzik zatytułował Pawła tatusiem chociaż nikt- ani Alina ani którekolwiek z nich nie  sugerowało  dziecku by tak Pawła  nazywało.

Wysoki  Sąd przepytał  się jeszcze Krisa, czy podtrzymuje swą zgodę na to by Paweł adoptował jego syna, a Kris powiedział, że świadomie  podjął taką decyzję,  dziecko jeszcze  małe, a on najprawdopodobniej wyjedzie  na jakiś czas z Polski i nie będzie mógł tym samym sprawować nad dzieckiem opieki, więc będzie dla  dziecka lepiej gdy Paweł będąc mężem matki dziecka  przejmie nad  dzieckiem opiekę. Wysoki Sąd, już po rozprawie, był świadkiem zachowania się Tadzia gdy z sali wyszedł Kris  i Paweł. Tadziś  stał na korytarzu z dziadkiem  Tadeuszem i Alkiem i czekał na mamę i tatę,  a  gdy zobaczył Pawła wyrwał  się z ręki dziadka i szybko podbiegł do Pawła  z okrzykiem  "tata jest!" a na Krisa nawet nie  zwrócił uwagi. Sędzia prowadzący powiedział półgłosem - to mówi samo za siebie. A Tadzio już "ukochiwał" Pawła, a Alek  stał nadal grzecznie z dziadkiem czekając na swoich rodziców. Teresa powiedziała do męża - może  szkoda, że na początku tego nie widzieli, rozprawa byłaby zapewne krótsza. Popatrz jaki Alek grzeczny, stoi grzecznie obok dziadka i spokojnie na  nas czeka. Żal mi trochę Krisa, ale  czasem wiadro zimnej wody wylanej na głowę może uzdrowić człowieka. Może  to odejście od  niego Aliny i dziecka  coś zmieni w jego psychice. Kazik popatrzył na  nią i tylko powiedział - jesteś optymistką i to wielką. Ja nie mam złudzeń. To jest niereformowalny facet.

W trzy tygodnie później Tadzisiowi wystawiono nową metrykę i dostał nazwisko Pawła. By uczcić ten fakt Jacek zrobił u siebie w weekend małe "przyjątko".

                                                                         c.d.n.