Ostatnie badanie przed rozwiązaniem zupełnie nie wiadomo dlaczego zbudziło niepokój Adeli. Już w wieczór poprzedzający badanie "marudziła" zastanawiając się na głos a co będzie jeśli dziecko nagle zmieniło swe ułożenie i trzeba będzie robić operację? Emil wykazał się wręcz "anielską cierpliwością" i dociekał, skąd jej, takiej "racjonalistce", nagle przychodzą takie myśli do głowy.
Gdy przyjechali do kliniki wpierw Adeli w laboratorium "utoczono" aż kilka ampułek krwi na komplet badań. W tym czasie Emil rozmawiał z lekarzem i powiedział o wszystkich obawach Adeli, jak również i o tym, że Adela chce rodzić ze znieczuleniem . No wie pan- powiedział z uśmiechem lekarz- nie ma na świecie rzeczy niemożliwych i dlatego, żeby uniknąć niemiłych niespodzianek robimy tyle badań USG - bo lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. USG to w medycynie nowość, ale gdy nie było takiej możliwości położnicy dobrze wyszkoleni w swym fachu umieli rozpoznać, czy dzieciątko ma właściwe ułożenie przed porodem. A my to za kilkanaście minut po prostu zobaczymy co jest. A co do techniki porodu, to nim państwo stąd wyjdziecie to już będą wyniki badań i jeśli wszystkie wyniki będą w porządku to nie widzę przeciwwskazań do takiego porodu. Nie jestem za tym, by każdy poród był bez odpowiednich wskazań prowadzony chirurgicznie, ale nie widzę też powodów dla których kobieta ma się zwijać z bólu, skoro są środki bezpieczne dla dziecka i matki eliminujące ból. Są na tym świecie kraje, w których czy istnieje taka potrzeba czy też nie, poród jest prowadzony drogą chirurgiczną i około 87% porodów jest tak rozwiązywanych. Ale poród ze znieczuleniem jest jak najbardziej porodem naturalnym, tylko ból jest po prostu uśmierzony.
Dziś wypada u pani Adeli 38 tygodni + 5 dni ciąży i jest raczej małe prawdopodobieństwo, że do chwili porodu zmieni się ułożenie dziecka- nie mniej jest taka możliwość. I dlatego gdy zacznie się 40 tydzień, będziemy cały czas w kontakcie i zrobimy jeszcze przynajmniej jedno badanie USG. I chciałbym by pani Adela odpoczęła nieco przed porodem, więc już dziś dostanie zwolnienie lekarskie. Ideałem będzie jeśli w tych ostatnich dniach nie będzie sama w domu. Ważne żeby się wyspała i sporo była na powietrzu.
Och, z tym nie ma problemu, nasi rodzice mieszkają w sąsiedniej klatce schodowej i będą wręcz szczęśliwi, że mogą się nią zaopiekować - zapewnił lekarza Emil. Jesteśmy bardzo nietypową rodziną - szukaliśmy mieszkań bardzo blisko siebie no i udało się. Rozdziela nas przychodnia specjalistyczna, w której nie ma internistów tylko są urolodzy i nefrolodzy. No to już wiem, gdzie mieszkacie - stwierdził lekarz. To dobra lokalizacja, znam to miejsce. A my z żoną czekamy na mieszkanie na Kabatach, niemal na końcu świata, bo w okolicy Tesco. I mam dla pana żony niespodziankę - w czasie gdy będzie u nas to dyżur ginekologiczny będzie miał doktor Z. To okres urlopowy i czasem musimy się ratować znajomymi lekarzami. Neonatolog będzie nasz stały, nie żadne zastępstwo. Już był na urlopie.
Adela przyszła w towarzystwie pielęgniarki, która powiedziała , że Adela omal nie zemdlała bo była nie tylko na czczo ale i lekko odwodniona, więc musieli dopilnować by nieco płynów przyjęła i ciśnienie już wróciło do stanu przyzwoitości. Nie dali kroplówki, bo lepiej by mogła szybciej wrócić do domu i zjeść normalne śniadanie oraz wypić pomału wymaganą dawkę płynów.
Był już też wynik badania krwi ( nie ma to jak urządzenie komputerowe) i wszystko było w normie, pobrano też wymaz GBS na obecność paciorkowców.
Badanie USG unaoczniło, że dziecko leży tak jak powinno, zapis czynności serca dziecka (KTG) i czynności skurczowej macicy nadal były prawidłowe i jak stwierdził lekarz -panienka była drobniutka i na pewno nie osiągnie wagi urodzeniowej 3 kg, ale będzie na pewno miała nieco ponad 50 cm długości. Po prostu jest pani drobnej budowy i córeczka "idzie" w panią. A pani mąż też nie jest masywnej budowy, owszem jest wysoki, ale szczupły. I niewiele pani przybyła na wadze. Pani mąż mówił mi, że pani chce rodzić pod znieczuleniem. Obejrzałem pani wyniki badania krwi i nie widzę przeszkód. Ale znieczulenie będzie podane gdy szyjka macicy będzie rozwarta na 2 cm. Przed terminem rozwiązania zrobimy jeszcze dwa badania USG a dziś już pani wypiszę zwolnienie lekarskie. Nawet z tym znieczuleniem to będzie dla pani ciężka praca, tyle tylko, że nie będzie bolało. I chcemy uniknąć takiej sytuacji jak cięcie krocza co jest dość nagminnie stosowane, bo wtedy odpada jego chronienie przez personel. A teraz pójdziemy na małą wycieczkę, by państwo zobaczyli jedną z sal do porodu rodzinnego.
Jeśli idzie o obecność pani męża - wiele pań chce by mąż był tylko w pierwszym etapie porodu, potem mąż wychodzi i wraca gdy dziecko jest już na świecie. Poza tym naprawdę wielu panów przecenia swą odporność na całą sytuację i to jest dobre rozwiązanie. Żaden wstyd, żadna plama na honorze. Poza tym co innego widzieć w takiej sytuacji obcą osobę, a co innego własną żonę.
W każdej sali jest łóżko porodowe, wanna i parę udogodnień by odciążyć kręgosłup i nogi rodzącej i krzesło porodowe. Wiem, wygląda śmiesznie, ale jest pomocne, choć jest to stary, dobry wynalazek z minionych wieków. Sala ma własną łazienkę. Wyposażenie specjalistyczne to: ujęcie do podłączenia tlenu, mobilne USG, ssak medyczny, czyli Vacuum, lampa bezcieniowa, lampa bakteriobójcza do odkażania pomieszczenia po porodzie, mobilny stolik zabiegowy, stanowisko do resuscytacji , stanowisko do pielęgnacji noworodka zapewniające temp. 37 stopni, fotel dla osoby towarzyszącej, możliwość podłączenia ulubionej muzyki. Wiem, że mąż pani zarezerwował dla was pokój po porodzie i dostawkę dla siebie, by noc, lub więcej spędzić z wami. Przy okazji nauczy się podstawowej pielęgnacji maleńkiej.
Jeśli wszystko nam pójdzie bezproblemowo, a tak to na razie wygląda jeśli idzie o panią, to długość pobytu będzie zależała od stanu maleńkiej, czyli czy nie będzie miała zbyt silnej żółtaczki noworodkowej.
Zgłaszała pani, że pani mama miała problemy z drugim porodem a przy pierwszym nie miała pokarmu i od początku była pani na pokarmie zastępczym. To może i pani się przydarzyć, ale to nie problem, teraz są całkiem dobre "sztuczne pokarmy" jak je ludzie nazywają.
Mam Humanę 0 - powiedziała Adela. Świeżutko zaimportowana z Niemiec, to może ją wezmę ze sobą do szpitala? Oczywiście może pani. I mam też tzw. "wyprawkę szpitalną" na pięć dni - wszystko sterylne, osobno pakowane. Oooo, jeszcze takiej nie widziałem - zdziwił się lekarz. Gdzie ją pani kupiła? Nie ja to kupowałam, ale moja przyjaciółka to zamówiła gdzieś za granicą i dostałam to w prezencie od niej i jej narzeczonego, który jest serdecznym przyjacielem mojego męża. A ona jest doświadczona bo ma dwóch chłopaczków. Zapytam się gdzie zamawiała.
No to się zobaczymy teraz za trzy dni. No i oczywiście, gdyby się coś działo, to proszę do mnie telefonować. Nawet w nocy. To może zapiszę panią na nieco kulturalniejszą godzinę, bo nie będzie już analiz. Może być w samo południe? Bo wtedy już pani zje rano. Adela i Emil wybuchnęli śmiechem i Emil wyjaśnił, że to godzina o której po raz pierwszy zobaczył Adelę i co jakiś czas ktoś się z nimi umawia właśnie w samo południe. No to w takim razie my się umówimy na godzinę 13,00.
Gdy tylko wyszli Adela powiedziała - umieram z głodu, jedźmy szybko do domu. Czy ty masz dziś wolne, czy wracasz do pracy? Mam wolne prawem Kaduka, czyli jestem służbowo na mieście. No, za 15 minut już będziemy w domu. Kiedyś będzie droga przebita pomiędzy Ursynowem a tym szpitalem. Najzabawniejsze, że ona nawet jest na planie, tylko jej jeszcze nie ma w realu- powiedział Emil.
Spóźnione śniadanie jedli oboje i był to omlet z zielonym groszkiem. Po śniadaniu postanowili iść na spacer , ale wpierw zajrzeli do rodziców i opowiedzieli o wizycie w przyszpitalnej przychodni i na oddziale położniczym. Oczywiście rodzice zapewnili Emila, że może spokojnie pracować aż do chwili samego porodu, a na następne USG to Adelę odwiezie tata i do lekarza też z nią pójdzie, żaden problem. No i będą cały czas czuwać nad Adelą i dzieckiem - może spokojnie pracować. Emil pochwalił się, że już mają imię dla małej i będzie miała na imię Milena. Sprawdzał w USC i powiedzieli, że je zarejestrują, nie ma problemu. Co najwyżej ksiądz może wybrzydzać, bo chyba nie było takiej polskiej świętej, ale to ich mało boli, bo nie mają zamiaru chrzcić dziecka w Kościele. Gdy dorośnie to zawsze będzie mogła, jeśli oczywiście będzie chciała, wybrać sobie jakąś wiarę- żaden problem. Imię maleńkiej bardzo się rodzicom podobało. A Adela wyściskała oboje mówiąc - nawet nie macie pojęcia jak to cudownie czuć się przez was akceptowaną i na każdym kroku wspomaganą. A może wy też chcecie teraz z nami pospacerować po Parku Wilanowskim?
I na spacer pojechali w czwórkę, samochodem Emila, który stał przy ulicy a nie na parkingu. Spacer po parku był zdominowany tematem "Arek się żeni". Adela opowiedziała rodzicom jakie wspaniałe prezenty dostała od Stasi i Arka, zachwycała się lekarzem, który będzie pomagał Milence przyjść na świat i w trakcie tej rozmowy uprzytomniła sobie, że kuzyn Stasi u którego zamówili łóżeczko i materacyk jakoś wcale do nich nie dzwonił. Postanowiła, że gdy wrócą do domu to zaraz zatelefonuje do tego człowieka. Oczywiście Emil urósł na bohatera, skoro postanowił, że będzie z Adelą w czasie porodu, a ojciec jego dumnie prężył pierś mówiąc - moja szkoła! Niestety gdy Emil się rodził to nie było nawet do pomyślenia żeby ojciec był przy porodzie, zwłaszcza, że całymi latami sale porodowe były wieloosobowe, w dużych szpitalach zwłaszcza. I mama Emila rodziła calutką noc, a na sali porodowej leżało osiem kobiet. Teoretycznie były izolowane od siebie parawanami, które oczywiście nie tłumiły żadnych dźwięków i za grosz nie dawały poczucia intymności. A po porodzie leżała na sali jedenastoosobowej, bo w tym czasie kilka szpitali w Warszawie i okolicach było nieczynnych. I on pamięta jak wraz z innymi świeżo upieczonymi ojcami musiał się "łasić" do salowej, żeby dostarczyła położnicy to co ona potrzebowała dla siebie lub dziecka i z mamą Emila to tylko wymieniali listy pisane na małych karteczkach. I mama Emila wychodziła czwartego dnia po porodzie, rano jej zdjęli szwy a o pierwszej wypisali ze szpitala. I nikt się interesował czy kobieta wychodząca ze szpitala ma jakąkolwiek opiekę w domu. No a takie udogodnienia jakie będzie miała teraz Adela były wtedy nie do pomyślenia. Ale oczywiście tata się bardzo cieszył, że jednak coś się ruszyło po latach we właściwym kierunku. Tacie bardzo podobał się też "wynalazek odzieżowy" na czas ciąży, ale Adela zapewniała go, że jej wygląd to nie tyle kwestia stroju co fakt, że całą ciążę unikała słodyczy i innych tuczących pokarmów i bardzo mało przytyła i Milenka nie będzie dużym noworodkiem, bo lekarz przewiduje, że zapewne będzie ważyła nieco poniżej trzech kilogramów, bo ani ona ani Emil nie należą do osób o masywnej budowie ciała. Poza tym ona jednak sporo chodziła przez całą ciążę, bo nawet w pracy to szef ją wysyłał by chodziła po budynku. No i w ramach tego chodzenia ona ze Stasią zjeżdżały w dół dwa lub trzy piętra obchodziły dane piętro korytarzem, potem wchodziły schodami jedno piętro wyżej i znów spacerowały korytarzem i tak wracały na swoje piętro. No a co się przy tym nagadały to już przy nich zostało.
c.d.n.