poniedziałek, 5 września 2022

Trudny wybór - 100

 Ostatnie badanie przed rozwiązaniem zupełnie  nie  wiadomo dlaczego zbudziło niepokój  Adeli. Już w  wieczór poprzedzający  badanie "marudziła" zastanawiając  się na  głos a co będzie jeśli dziecko nagle zmieniło  swe ułożenie i trzeba  będzie robić operację? Emil wykazał się wręcz "anielską cierpliwością" i dociekał,  skąd jej, takiej "racjonalistce", nagle przychodzą takie myśli do głowy.

Gdy przyjechali do kliniki  wpierw Adeli w laboratorium "utoczono" aż kilka ampułek krwi na komplet badań. W tym czasie Emil rozmawiał z lekarzem i powiedział o wszystkich obawach Adeli, jak również i o  tym, że Adela chce rodzić ze znieczuleniem . No wie pan- powiedział z uśmiechem lekarz- nie ma   na świecie rzeczy niemożliwych i dlatego, żeby uniknąć niemiłych niespodzianek robimy tyle badań USG - bo lepiej wiedzieć niż nie  wiedzieć. USG to w medycynie nowość, ale gdy nie było takiej możliwości  położnicy dobrze wyszkoleni w swym fachu umieli rozpoznać, czy dzieciątko ma  właściwe  ułożenie przed porodem. A my to za kilkanaście minut po prostu zobaczymy co jest. A co do techniki porodu, to nim państwo stąd wyjdziecie to  już będą wyniki badań i jeśli wszystkie wyniki będą w porządku to nie  widzę przeciwwskazań do takiego porodu.  Nie jestem za tym,  by każdy poród był bez odpowiednich  wskazań prowadzony chirurgicznie, ale nie  widzę też powodów  dla których kobieta  ma  się zwijać z bólu, skoro  są środki bezpieczne dla dziecka i matki eliminujące  ból. Są na tym świecie kraje, w których czy istnieje taka potrzeba  czy też nie,  poród jest prowadzony drogą chirurgiczną i około 87% porodów jest tak rozwiązywanych. Ale poród ze  znieczuleniem jest jak najbardziej porodem naturalnym, tylko ból jest po prostu uśmierzony.

Dziś wypada u pani Adeli 38 tygodni + 5 dni ciąży i jest raczej małe prawdopodobieństwo, że do chwili porodu zmieni  się ułożenie dziecka- nie mniej jest taka  możliwość. I dlatego gdy zacznie się 40 tydzień, będziemy cały  czas w kontakcie i zrobimy jeszcze przynajmniej jedno badanie USG.  I chciałbym by pani Adela odpoczęła nieco przed porodem, więc już dziś dostanie zwolnienie lekarskie. Ideałem będzie jeśli w tych ostatnich dniach nie będzie sama w  domu. Ważne żeby się wyspała i sporo była na powietrzu.

Och,  z tym nie ma problemu, nasi rodzice mieszkają w sąsiedniej klatce schodowej i będą  wręcz szczęśliwi, że mogą  się  nią  zaopiekować - zapewnił lekarza Emil. Jesteśmy bardzo nietypową rodziną - szukaliśmy mieszkań bardzo blisko siebie no i udało  się. Rozdziela nas przychodnia specjalistyczna,  w której nie ma internistów tylko są urolodzy i nefrolodzy. No to już wiem, gdzie mieszkacie - stwierdził lekarz. To dobra lokalizacja, znam to miejsce. A my z żoną czekamy na  mieszkanie na Kabatach, niemal na końcu świata, bo w okolicy Tesco. I mam dla pana żony niespodziankę - w czasie gdy będzie u nas to  dyżur ginekologiczny będzie  miał doktor Z. To okres urlopowy i czasem musimy się ratować znajomymi lekarzami. Neonatolog będzie nasz stały, nie  żadne zastępstwo. Już był na urlopie.

Adela przyszła  w towarzystwie pielęgniarki, która powiedziała , że Adela omal nie  zemdlała bo była nie  tylko na czczo ale i lekko odwodniona, więc musieli dopilnować by nieco płynów przyjęła i ciśnienie już wróciło do stanu przyzwoitości. Nie  dali kroplówki, bo lepiej by mogła  szybciej  wrócić do  domu i zjeść normalne  śniadanie oraz wypić pomału wymaganą dawkę płynów.

Był już też  wynik badania  krwi ( nie ma  to jak urządzenie komputerowe) i  wszystko było w normie, pobrano też wymaz GBS na obecność paciorkowców.

Badanie USG unaoczniło, że dziecko leży tak jak powinno, zapis czynności serca dziecka (KTG)  i czynności skurczowej  macicy nadal były  prawidłowe i jak stwierdził  lekarz -panienka  była drobniutka i na pewno nie osiągnie wagi urodzeniowej 3 kg, ale będzie na pewno miała nieco ponad 50 cm długości. Po prostu jest pani drobnej budowy i córeczka "idzie"  w panią. A pani mąż też nie jest masywnej budowy, owszem jest wysoki, ale szczupły. I niewiele pani przybyła  na wadze. Pani mąż mówił mi, że pani chce rodzić pod znieczuleniem.  Obejrzałem pani wyniki badania krwi i  nie widzę przeszkód. Ale znieczulenie będzie podane gdy szyjka macicy będzie rozwarta na 2 cm. Przed terminem rozwiązania zrobimy jeszcze  dwa badania USG a dziś już pani wypiszę zwolnienie lekarskie. Nawet z tym  znieczuleniem to będzie dla pani ciężka praca, tyle  tylko, że nie będzie bolało. I chcemy uniknąć takiej sytuacji jak cięcie krocza co jest dość nagminnie stosowane, bo wtedy odpada jego chronienie przez personel. A teraz pójdziemy na  małą  wycieczkę, by państwo zobaczyli jedną  z sal do porodu rodzinnego.

Jeśli idzie o obecność pani męża - wiele pań chce by mąż był tylko w pierwszym  etapie porodu, potem mąż  wychodzi i  wraca gdy dziecko jest  już na świecie. Poza  tym naprawdę  wielu panów przecenia  swą odporność na całą  sytuację i to jest dobre rozwiązanie. Żaden wstyd, żadna plama na  honorze. Poza tym co innego widzieć w takiej sytuacji obcą osobę, a co innego własną żonę.

W każdej sali jest łóżko porodowe, wanna i parę udogodnień by odciążyć kręgosłup i nogi  rodzącej i krzesło porodowe. Wiem, wygląda śmiesznie, ale jest pomocne, choć jest to stary, dobry wynalazek z minionych wieków. Sala ma własną łazienkę. Wyposażenie  specjalistyczne to: ujęcie  do podłączenia tlenu, mobilne USG, ssak medyczny,  czyli Vacuum, lampa  bezcieniowa, lampa  bakteriobójcza do odkażania pomieszczenia  po porodzie, mobilny  stolik  zabiegowy, stanowisko do resuscytacji , stanowisko do pielęgnacji  noworodka zapewniające  temp. 37 stopni, fotel dla osoby towarzyszącej, możliwość podłączenia ulubionej muzyki. Wiem, że mąż pani zarezerwował dla was pokój po porodzie i dostawkę dla siebie, by noc, lub więcej spędzić z wami. Przy okazji nauczy się podstawowej pielęgnacji maleńkiej.

Jeśli wszystko nam pójdzie bezproblemowo,  a tak to na razie wygląda jeśli idzie o panią, to długość pobytu będzie zależała od stanu maleńkiej, czyli czy  nie będzie  miała zbyt silnej żółtaczki noworodkowej.

Zgłaszała pani, że pani mama  miała problemy z  drugim porodem a przy pierwszym nie miała pokarmu i od początku była pani na pokarmie zastępczym. To może i pani się przydarzyć, ale to nie problem, teraz są całkiem dobre "sztuczne pokarmy" jak je  ludzie  nazywają.

Mam Humanę 0 - powiedziała Adela. Świeżutko zaimportowana z Niemiec, to może ją wezmę ze sobą do szpitala?  Oczywiście może pani. I mam też tzw. "wyprawkę szpitalną" na pięć dni - wszystko sterylne, osobno pakowane. Oooo, jeszcze takiej nie  widziałem - zdziwił się lekarz. Gdzie  ją pani kupiła? Nie ja to kupowałam,  ale  moja przyjaciółka to zamówiła gdzieś za granicą i dostałam  to w prezencie od niej i  jej narzeczonego, który jest serdecznym przyjacielem mojego męża. A ona jest doświadczona bo ma dwóch chłopaczków. Zapytam się gdzie zamawiała. 

No to się zobaczymy teraz za trzy dni. No i oczywiście, gdyby się coś działo, to proszę do  mnie telefonować. Nawet w nocy.  To może zapiszę panią na nieco kulturalniejszą godzinę, bo nie  będzie już analiz.  Może być w  samo południe? Bo wtedy już pani zje  rano.  Adela i Emil wybuchnęli śmiechem i Emil wyjaśnił, że to godzina o której po raz pierwszy zobaczył Adelę i co jakiś czas ktoś  się  z nimi umawia właśnie  w samo południe. No to w takim razie my się umówimy na  godzinę 13,00.

Gdy tylko wyszli Adela powiedziała - umieram z głodu, jedźmy szybko do  domu. Czy ty masz  dziś wolne,  czy wracasz  do pracy? Mam wolne prawem Kaduka, czyli jestem służbowo na mieście. No, za 15 minut już będziemy w domu. Kiedyś  będzie droga przebita pomiędzy Ursynowem a tym szpitalem. Najzabawniejsze,  że ona nawet jest na planie, tylko jej jeszcze  nie ma  w realu- powiedział Emil.

Spóźnione śniadanie  jedli oboje i był to omlet z  zielonym groszkiem. Po śniadaniu postanowili iść na  spacer , ale wpierw zajrzeli do rodziców i opowiedzieli o wizycie w przyszpitalnej przychodni i na oddziale położniczym. Oczywiście rodzice zapewnili Emila, że może spokojnie  pracować  aż do chwili samego porodu, a na  następne USG to Adelę odwiezie  tata i do lekarza też z  nią pójdzie, żaden problem. No i będą  cały czas czuwać nad Adelą i  dzieckiem - może  spokojnie pracować. Emil pochwalił się, że już mają imię dla małej i będzie miała na imię Milena. Sprawdzał w USC i powiedzieli, że je  zarejestrują, nie ma  problemu. Co najwyżej ksiądz może wybrzydzać, bo chyba nie  było takiej polskiej świętej,  ale to ich  mało boli, bo nie mają  zamiaru chrzcić dziecka w Kościele. Gdy dorośnie to zawsze będzie mogła, jeśli oczywiście  będzie  chciała, wybrać  sobie  jakąś  wiarę- żaden problem. Imię maleńkiej bardzo się rodzicom podobało.  A Adela wyściskała oboje mówiąc - nawet  nie macie pojęcia jak to cudownie czuć  się przez  was akceptowaną i na każdym kroku wspomaganą. A może wy też chcecie teraz z nami pospacerować po Parku  Wilanowskim? 

I na spacer pojechali w czwórkę,  samochodem Emila, który stał przy ulicy a nie  na parkingu. Spacer po parku był zdominowany tematem "Arek  się żeni". Adela opowiedziała rodzicom jakie wspaniałe prezenty dostała od Stasi i Arka, zachwycała  się lekarzem, który będzie pomagał Milence przyjść na świat i w trakcie tej rozmowy uprzytomniła  sobie, że kuzyn Stasi u którego zamówili łóżeczko i materacyk jakoś  wcale do nich nie  dzwonił. Postanowiła, że gdy wrócą do domu to zaraz   zatelefonuje do tego człowieka. Oczywiście Emil urósł na  bohatera, skoro postanowił, że będzie z Adelą w  czasie porodu, a ojciec jego dumnie  prężył pierś mówiąc - moja  szkoła! Niestety gdy  Emil się rodził to nie  było nawet  do pomyślenia żeby ojciec był przy porodzie, zwłaszcza, że całymi latami sale porodowe były wieloosobowe, w  dużych szpitalach  zwłaszcza. I mama Emila rodziła calutką  noc, a na  sali porodowej leżało osiem kobiet. Teoretycznie były izolowane od  siebie parawanami, które oczywiście nie  tłumiły żadnych dźwięków i  za grosz  nie  dawały poczucia  intymności. A po porodzie leżała na  sali jedenastoosobowej, bo w tym  czasie kilka szpitali w Warszawie i okolicach było nieczynnych. I  on pamięta  jak  wraz z innymi świeżo upieczonymi ojcami musiał się "łasić" do salowej, żeby dostarczyła  położnicy to co ona potrzebowała dla  siebie lub dziecka i z mamą Emila to tylko wymieniali listy pisane na  małych karteczkach. I mama Emila wychodziła czwartego dnia po porodzie, rano jej zdjęli szwy a o pierwszej wypisali ze  szpitala. I nikt się interesował czy  kobieta wychodząca  ze  szpitala ma jakąkolwiek opiekę w domu.  No a takie udogodnienia jakie będzie miała teraz Adela były wtedy nie do pomyślenia. Ale oczywiście tata się bardzo cieszył, że jednak coś się ruszyło po latach we właściwym  kierunku. Tacie bardzo podobał się też "wynalazek odzieżowy" na  czas ciąży, ale Adela zapewniała  go, że  jej wygląd to nie  tyle kwestia stroju co fakt, że całą ciążę unikała słodyczy i innych tuczących pokarmów i bardzo mało przytyła i Milenka nie  będzie dużym noworodkiem, bo lekarz  przewiduje, że zapewne będzie  ważyła nieco poniżej trzech  kilogramów, bo ani ona  ani Emil nie  należą do osób o masywnej budowie ciała. Poza tym ona jednak  sporo chodziła przez  całą  ciążę, bo nawet w pracy to szef  ją wysyłał by chodziła  po budynku. No i w ramach tego chodzenia ona ze Stasią  zjeżdżały w dół dwa lub trzy piętra obchodziły dane piętro korytarzem, potem wchodziły  schodami jedno piętro  wyżej i  znów spacerowały  korytarzem i tak wracały na  swoje  piętro. No a co się przy  tym nagadały to już przy  nich  zostało.

                                                                          c.d.n.