niedziela, 8 stycznia 2023

Lek na wszystko? - 36

 Kilka dni później, późnym popołudniem do mieszkania Kazików "wpadł" Krystian. Dwa bardzo krótkie i "delikatne" dzwonki poinformowały  domowników, że to ktoś  swój. Kazik już był w  domu, więc poszedł otworzyć drzwi. W uchylone drzwi wpierw dotarł kosz kwiatów a za nim wszedł Krystian. 

A ty co? mieszkania pomyliłeś?- zapytał Kazik brata. Nie pomyliłem- z reguły się nie mylę. To kwiaty dla Teresy- ode mnie. Kazik ze zdumioną miną trzymał w ręce kosz kwiatów od brata - no chyba jednak coś ci  się pomyliło- albo adres  albo okazja - stwierdził beznamiętnym  tonem. 

Nic mi się nie pomyliło- stwierdził Krystian zakładając gościnne kapcie. To w podzięce ode mnie. Bo dzięki jej perswazji Alina  wreszcie dała  się przekonać, że nawet jeśli nie uda  się jej urodzić dziecka to jej nie przestanę kochać ani nie porzucę by się związać z jakąś inną kobietą, tylko po to by spłodzić dziecko. Poza tym mam prośbę do Teresy. 

No to chodź bracie, chyba już skończyła karmić Alka. Twój bratanek dziś już  miał karmienie łyżeczką. Dostał "paciaję" z marchewki. Mnie na sam widok zrobiło się mdło - nie rozumiem  jak mój syn może jeść takie  coś- mina, którą  miał Kazik była dość wymowna. A tata mówi, że wszystkie niemowlaki wsuwały i nadal wsuwają takie paskudztwo - jestem zdegustowany. 

Gdy weszli do sypialni, Teresa już kończyła przewijanie  małego w  nowego pampersa. Krystianowi udało  się jeszcze cmoknąć bratanka w bosą stópkę  nim zniknęła w śpioszkach. No to idźcie pogadać, a ja tymczasem podrzemię trochę z Alkiem- stwierdził Kazik. Ciekawy jestem który z nas  szybciej zaśnie. Nie musimy wychodzić - powiedziała  Teresa. On teraz już nie  zasypia po każdym karmieniu. Możemy iść albo do stołowego albo do kuchni i tam spokojnie rozmawiać a małemu włączę  karuzelę nad jego łóżeczkiem i będzie sobie obserwował. Za pół godziny pewnie i tak trochę podrzemie. Bardzo lubi gdy światełka z karuzeli wędrują po suficie. Półmrok i światełka na  suficie- pewnie  się dziecina czuje jak my  w kinie - stwierdził Krystian.

Bracia wybrali kuchnię na miejsce rozmowy, bo tam już urzędował tata. Krystian wręczył kosz z kwiatami swojej bratowej dziękując jej za "rozjaśnienie  w głowie  Alinie", bo chyba  od teraz  Alina  wreszcie  zrozumiała, że niezależnie od tego,  czy będą mieli  dziecko czy też  nie, to on będzie  z nią razem do końca życia.  Poprosił też Teresę, by ta  pokazała Alinie i ciemne strony macierzyństwa, bo może wtedy Alina będzie podchodziła do problemu z mniejszym entuzjazmem, co tylko jej  wyjdzie  na korzyść. Teresa  się śmiała, że "model" niestety jest bardzo grzecznym dzieckiem, więc nie  wiadomo czy uda  się nieco  wyhamować entuzjazm  Aliny w kwestii posiadania dzieci.  Tata przysłuchiwał się ich rozmowie i po kwadransie powiedział - ja to załatwię na  najbliższym wieczornym spacerze. Alinka jak dotąd miała obok  siebie tylko jedną ciężarną, a na dodatek to Teresa w ciąży cały czas czuła  się świetnie, nic jej fizycznie  nie dolegało a i tak narzekała gdy  musiała jeść to czego  nie lubi. Po prostu opowiem Alinie, jak źle znosiła ten  stan mama Tesi - początki były takie, że lekarz był skłonny by przerwać ciążę, bo ciągle wymiotowała i  to  niemal do samego końca  ciąży.   Teresa spojrzała na ojca ze  zdziwieniem - a dlaczego ja o tym nigdy nie  słyszałam?- spytała. 

A po co ci to  miałem mówić, skoro nic ci nie dolegało w trakcie ciąży?  Gdybym widział, że coś z tą ciążą nie gra to wtedy bym to powiedział. I wiesz- to, że pierwsza  twoja ciąża była wręcz  wzorcowa  wcale  nie oznacza, że druga  będzie taka sama. Tatusiu - drugiej to raczej nie będzie, bo też najprawdopodobniej rozwiązanie jej byłoby chirurgiczne. I nie mam zamiaru być krojona po raz  drugi - stan po tym jest naprawdę mało zabawny. Ja wiem, że są kobiety, które i trzy porody miały rozwiązywane chirurgicznie, ale na mnie nie liczcie - mnie to jedno dziecko w  zupełności wystarczy. Nie jestem entuzjastką rodzin wielodzietnych. Nas dwoje i jedno  dziecko - raczej to przetrzymamy organizacyjnie bez  większych problemów. Świat i tak już jest przeludniony a planeta ledwo dyszy od nadmiernego eksploatowania jej zasobów. Chcę porządnie wychować Alka, posiedzę z nim trzy lata w domu i trud utrzymania nas spadnie w całości na Kazika. Biorę też pod uwagę fakt, że być może, trzeba będzie się  stąd wyprowadzić by zapewnić nam wszystkim godziwe warunki życia. Nie  zachwyca mnie taka ewentualność, więc tym bardziej będzie nam łatwiej z jednym dzieckiem niż z dwójką lub trójką. Kurt nas namawia na osiedlenie się w Niemczech. Jedyne co mi przemawia do rozumu w tej propozycji jest  to, że Kazik ma już tam wyrobioną opinię i pracowałby w swojej specjalności. Ja - musiałabym opanować język i pewnie też bym znalazła  jakąś pracę - im notorycznie brakuje  rąk do pracy. 

Teresa dostrzegła  w oczach ojca niepokój, więc powiedziała - i  nie wyjedziemy stąd bez ciebie tato- taka opcja  nie  wchodzi w grę. Nie  mielibyśmy ani minuty spokoju, gdybyś tu został sam. I to nie tylko moje zdanie, Kazika również. Umówiliśmy  się  z Kurtem, że nasz urlop ( trzy tygodnie) spędzimy całą rodziną, razem z Krystianem, Aliną i z tobą tato,  nad jeziorem, w domku ich rodziców. W tym czasie ich rodzice będą nad Bałtykiem, w jednym  domku będziemy my wszyscy,  w drugim, swoim, Kurt z żoną i dzieciakami. W przyszłym tygodniu mamy im podać termin, w którym by nam pasował tam pobyt, bo muszą to zgrać z rezerwacją lokum nad Bałtykiem. Więc wy dwaj i Alina przedyskutujcie między sobą termin pobytu. My z tatą nie musimy z nikim ustalać kiedy możemy  wziąć urlop. Ponieważ Kurt i jego żona  nie chcą wziąć od nas  forsy za domek, zaproponowaliśmy, by przyjechali kiedy im  będzie pasowało do Warszawy i wtedy będą w mieszkaniu taty. Oni chcą przyjechać albo sami, albo tylko z najstarszym synkiem. I coś mi się widzi, że najprawdopodobniej przyjadą sami. Pewnie jestem wyrodną matką, ale gdybym miała w domu trójkę dzieci to zapewne marzyłabym o odpoczynku od  nich.

Bracia  stwierdzili, że oni to mogą praktycznie już zaplanować urlop, tylko Alina będzie musiała uzgodnić termin ze swym szefem. W tym układzie odpowiedź odnośnie  terminu dadzą za 2 lub 3 dni. I chyba wzięliby całość w lipcu. I my  się w domku letniskowym pomieścimy wszyscy?-  powątpiewał tata. Tato,  Kurt wie ile  osób  liczy nasza  rodzina. Nie ma problemu, w tym domku są trzy sypialnie, w każdej podwójne łóżko, do największej wstawią nam łóżeczko dla Aleksa. A do tego jest tam duży pokój dzienny i aneks kuchenno- jadalny. No i oczywiście  2 łazienki z toaletami. Jest też taras ze stołem, fotelikami i nawet parasolami. Jest pralka, duża lodówka, kuchenka elektryczna, zmywarka. Gotować będziemy sami. A niedaleko od domu jest strzeżone kąpielisko. Jak będzie pogoda to możecie się pławić w  wodzie całymi  dniami. My z Aleksem będziemy głównie koło domu, a ty tato pewnie będziesz z Krystianem i Aliną spędzać więcej  czasu. Nareszcie nie będę co parę  dni słyszał od niego, żeśmy sobie  ciebie zaanektowali tylko dla siebie - zauważył radośnie Kazik. A pojedziemy w dwa samochody. Oj, muszę swój dać na przegląd. Chyba zrobię to u kolegi, nie będę  musiał pilnować by wszystko zrobili i  niczego mi nie podmienili. Bo już raz   miałem taką historię.

Sprawdźcie tylko ważność swoich paszportów- dodała Teresa- a ja chyba zatelefonuję do koleżanki jak z paszportem dla małego - chyba mu nie wyrobią odrębnego, tylko ja znów będę musiała swój zmieniać i zrobić  sobie  zdjęcie z dzieckiem. Muszę to szybko sprawdzić,  bo już nieco wypadłam z kursu. Zresztą chyba  tylko raz  wyprawiałam kogoś z dzieckiem, ale nie ja załatwiałam paszport, tylko sam przelot załatwiałam.

Krystian stwierdził, że on już pójdzie do domu, bo Alina to już pewnie wróciła z pracy. Jak  zwykle tak  się wszyscy żegnali i ściskali, jakby rozstawali  się na kilkanaście  miesięcy  a nie na kilkanaście godzin. Gdy Krystian wyszedł, Teresa zajęła  się oglądaniem kosza z kwiatami - były tu różne kolory perskich cyklamenów - od śnieżno białych poprzez blado różowe aż do ciemnofioletowych i bardzo intensywnie różowych. Nie wiem jak Krystian to robi,  ale zawsze przynosi prześliczne kwiaty - stwierdziła Teresa. Kazik roześmiał  się- przez krótki czas Kris plątał się z  panienką z kwiaciarni, a tak dokładnie to z córką faceta-ogrodnika, który miał szklarnię. Ale tatuś panienki  szukał dla  niej kogoś, kto przejąłby rodzinny biznes, no i Krystian odpadł jako kandydat na jego zięcia. I pewnie stąd  Krystian umie wybrać ładne i trwałe kwiatki. Panienka już nie jest panienką i razem ze swym mężem prowadzi biznes po tatusiu. I gdy Krystian chce kupić świeże i ładne kwiatki to je kupuje w ich ogrodnictwie, które jest niemal w Warszawie. 

Nie  zapomnę jaki Krystian  był zszokowany, gdy kiedyś pojechał po nią i jej tatuś, gdy Kris  stał  jeszcze na wycieraczce przed  drzwiami domu przepytał go co studiuje, a gdy Kris wyznał, że prawo, to mu powiedział, żeby dał sobie  z nią spokój, bo ona wyjdzie tylko za kogoś kto przejmie ogrodnictwo i będzie je fachowo prowadził. No i  czar prysł, co nie przeszkadza Krystianowi w kupowaniu tam kwiatów. A ponieważ tatuś panienki dość niespodziewanie padł na serce i nie  zostawił testamentu, trzeba  było robić sprawę spadkową i  panienka zaangażowała do tego Krystiana, który już wtedy był adwokatem. Poznał też przy okazji męża panienki, faceta po SGGW.   Jednym  słowem biznes  jest w  fachowych  rękach. Ponoć mają mnóstwo domowych roślinek doniczkowych, ale jakoś roślinki nie leżą w zainteresowaniach Aliny.  Nic dziwnego - powiedziała  Teresa-  roślinki to dodatkowy obowiązek i kłopot gdy  się wyjeżdża z domu. Większość  z nich źle znosi centralne ogrzewanie, trzeba je spryskiwać, co roku przesadzać. I dlatego wolę kupować  cięte kwiaty a nie doniczkowe.  Cyklameny są dość trwałe, jakiś  czas wytrzymają ze mną w jednym  domu.  

Tata je  dokładnie obejrzał i powiedział - nie martw się, sam będę je podlewał, mama często miewała  właśnie  cyklameny perskie.  Nie można polewać wodą tej bulwy, tylko samo podłoże. I myślę, że niech stoją w tym koszu, on jest wyłożony mchem, a same doniczki są nijakie, w każdym razie na pewno nie  dekoracyjne. A kosz postawimy na tacy, żeby nie  zabrudzić blatu stołu.

Wasze plany wakacyjne brzmią bardzo ciekawie, bo Kurt zrobił na  mnie  bardzo miłe  wrażenie, bardzo sympatyczny i  serdeczny z niego człowiek.  Oj tak, westchnął Kazik. Dbał o mnie jakbym był jego bliską rodziną  a nie obcym facetem. Cały czas pocieszał mnie, że na pewno poznam  jeszcze kobietę, która będzie  dla mnie bardzo dobrą żoną- no i miał rację, co mi zaraz  w kilka godzin po pierwszej rozmowie z Tesią powiedział. 

W kilka  dni później Kazik rozmawiał  Kurtem telefonicznie i poinformował go w jakim terminie będą mieli urlop. W tym układzie Kurt z rodziną zaplanował pobyt w Warszawie na sierpień. Od  razu tata i Kazik zaczęli planować jak zorganizują ich pobyt, dokąd pojadą na krótkie wypady i jakie  atrakcje mogą  zapewnić dzieciom. Teresę nieco przerażała trójka dzieci,  ale Kazik zapewniał ją, że chłopcy nie są rozwydrzeni, bo nie są wychowywani bezstresowo i "znają swoje  miejsce w szeregu".

                                                                  c.d.n.