Kilka dni później, późnym popołudniem do mieszkania Kazików "wpadł" Krystian. Dwa bardzo krótkie i "delikatne" dzwonki poinformowały domowników, że to ktoś swój. Kazik już był w domu, więc poszedł otworzyć drzwi. W uchylone drzwi wpierw dotarł kosz kwiatów a za nim wszedł Krystian.
A ty co? mieszkania pomyliłeś?- zapytał Kazik brata. Nie pomyliłem- z reguły się nie mylę. To kwiaty dla Teresy- ode mnie. Kazik ze zdumioną miną trzymał w ręce kosz kwiatów od brata - no chyba jednak coś ci się pomyliło- albo adres albo okazja - stwierdził beznamiętnym tonem.
Nic mi się nie pomyliło- stwierdził Krystian zakładając gościnne kapcie. To w podzięce ode mnie. Bo dzięki jej perswazji Alina wreszcie dała się przekonać, że nawet jeśli nie uda się jej urodzić dziecka to jej nie przestanę kochać ani nie porzucę by się związać z jakąś inną kobietą, tylko po to by spłodzić dziecko. Poza tym mam prośbę do Teresy.
No to chodź bracie, chyba już skończyła karmić Alka. Twój bratanek dziś już miał karmienie łyżeczką. Dostał "paciaję" z marchewki. Mnie na sam widok zrobiło się mdło - nie rozumiem jak mój syn może jeść takie coś- mina, którą miał Kazik była dość wymowna. A tata mówi, że wszystkie niemowlaki wsuwały i nadal wsuwają takie paskudztwo - jestem zdegustowany.
Gdy weszli do sypialni, Teresa już kończyła przewijanie małego w nowego pampersa. Krystianowi udało się jeszcze cmoknąć bratanka w bosą stópkę nim zniknęła w śpioszkach. No to idźcie pogadać, a ja tymczasem podrzemię trochę z Alkiem- stwierdził Kazik. Ciekawy jestem który z nas szybciej zaśnie. Nie musimy wychodzić - powiedziała Teresa. On teraz już nie zasypia po każdym karmieniu. Możemy iść albo do stołowego albo do kuchni i tam spokojnie rozmawiać a małemu włączę karuzelę nad jego łóżeczkiem i będzie sobie obserwował. Za pół godziny pewnie i tak trochę podrzemie. Bardzo lubi gdy światełka z karuzeli wędrują po suficie. Półmrok i światełka na suficie- pewnie się dziecina czuje jak my w kinie - stwierdził Krystian.
Bracia wybrali kuchnię na miejsce rozmowy, bo tam już urzędował tata. Krystian wręczył kosz z kwiatami swojej bratowej dziękując jej za "rozjaśnienie w głowie Alinie", bo chyba od teraz Alina wreszcie zrozumiała, że niezależnie od tego, czy będą mieli dziecko czy też nie, to on będzie z nią razem do końca życia. Poprosił też Teresę, by ta pokazała Alinie i ciemne strony macierzyństwa, bo może wtedy Alina będzie podchodziła do problemu z mniejszym entuzjazmem, co tylko jej wyjdzie na korzyść. Teresa się śmiała, że "model" niestety jest bardzo grzecznym dzieckiem, więc nie wiadomo czy uda się nieco wyhamować entuzjazm Aliny w kwestii posiadania dzieci. Tata przysłuchiwał się ich rozmowie i po kwadransie powiedział - ja to załatwię na najbliższym wieczornym spacerze. Alinka jak dotąd miała obok siebie tylko jedną ciężarną, a na dodatek to Teresa w ciąży cały czas czuła się świetnie, nic jej fizycznie nie dolegało a i tak narzekała gdy musiała jeść to czego nie lubi. Po prostu opowiem Alinie, jak źle znosiła ten stan mama Tesi - początki były takie, że lekarz był skłonny by przerwać ciążę, bo ciągle wymiotowała i to niemal do samego końca ciąży. Teresa spojrzała na ojca ze zdziwieniem - a dlaczego ja o tym nigdy nie słyszałam?- spytała.
A po co ci to miałem mówić, skoro nic ci nie dolegało w trakcie ciąży? Gdybym widział, że coś z tą ciążą nie gra to wtedy bym to powiedział. I wiesz- to, że pierwsza twoja ciąża była wręcz wzorcowa wcale nie oznacza, że druga będzie taka sama. Tatusiu - drugiej to raczej nie będzie, bo też najprawdopodobniej rozwiązanie jej byłoby chirurgiczne. I nie mam zamiaru być krojona po raz drugi - stan po tym jest naprawdę mało zabawny. Ja wiem, że są kobiety, które i trzy porody miały rozwiązywane chirurgicznie, ale na mnie nie liczcie - mnie to jedno dziecko w zupełności wystarczy. Nie jestem entuzjastką rodzin wielodzietnych. Nas dwoje i jedno dziecko - raczej to przetrzymamy organizacyjnie bez większych problemów. Świat i tak już jest przeludniony a planeta ledwo dyszy od nadmiernego eksploatowania jej zasobów. Chcę porządnie wychować Alka, posiedzę z nim trzy lata w domu i trud utrzymania nas spadnie w całości na Kazika. Biorę też pod uwagę fakt, że być może, trzeba będzie się stąd wyprowadzić by zapewnić nam wszystkim godziwe warunki życia. Nie zachwyca mnie taka ewentualność, więc tym bardziej będzie nam łatwiej z jednym dzieckiem niż z dwójką lub trójką. Kurt nas namawia na osiedlenie się w Niemczech. Jedyne co mi przemawia do rozumu w tej propozycji jest to, że Kazik ma już tam wyrobioną opinię i pracowałby w swojej specjalności. Ja - musiałabym opanować język i pewnie też bym znalazła jakąś pracę - im notorycznie brakuje rąk do pracy.
Teresa dostrzegła w oczach ojca niepokój, więc powiedziała - i nie wyjedziemy stąd bez ciebie tato- taka opcja nie wchodzi w grę. Nie mielibyśmy ani minuty spokoju, gdybyś tu został sam. I to nie tylko moje zdanie, Kazika również. Umówiliśmy się z Kurtem, że nasz urlop ( trzy tygodnie) spędzimy całą rodziną, razem z Krystianem, Aliną i z tobą tato, nad jeziorem, w domku ich rodziców. W tym czasie ich rodzice będą nad Bałtykiem, w jednym domku będziemy my wszyscy, w drugim, swoim, Kurt z żoną i dzieciakami. W przyszłym tygodniu mamy im podać termin, w którym by nam pasował tam pobyt, bo muszą to zgrać z rezerwacją lokum nad Bałtykiem. Więc wy dwaj i Alina przedyskutujcie między sobą termin pobytu. My z tatą nie musimy z nikim ustalać kiedy możemy wziąć urlop. Ponieważ Kurt i jego żona nie chcą wziąć od nas forsy za domek, zaproponowaliśmy, by przyjechali kiedy im będzie pasowało do Warszawy i wtedy będą w mieszkaniu taty. Oni chcą przyjechać albo sami, albo tylko z najstarszym synkiem. I coś mi się widzi, że najprawdopodobniej przyjadą sami. Pewnie jestem wyrodną matką, ale gdybym miała w domu trójkę dzieci to zapewne marzyłabym o odpoczynku od nich.
Bracia stwierdzili, że oni to mogą praktycznie już zaplanować urlop, tylko Alina będzie musiała uzgodnić termin ze swym szefem. W tym układzie odpowiedź odnośnie terminu dadzą za 2 lub 3 dni. I chyba wzięliby całość w lipcu. I my się w domku letniskowym pomieścimy wszyscy?- powątpiewał tata. Tato, Kurt wie ile osób liczy nasza rodzina. Nie ma problemu, w tym domku są trzy sypialnie, w każdej podwójne łóżko, do największej wstawią nam łóżeczko dla Aleksa. A do tego jest tam duży pokój dzienny i aneks kuchenno- jadalny. No i oczywiście 2 łazienki z toaletami. Jest też taras ze stołem, fotelikami i nawet parasolami. Jest pralka, duża lodówka, kuchenka elektryczna, zmywarka. Gotować będziemy sami. A niedaleko od domu jest strzeżone kąpielisko. Jak będzie pogoda to możecie się pławić w wodzie całymi dniami. My z Aleksem będziemy głównie koło domu, a ty tato pewnie będziesz z Krystianem i Aliną spędzać więcej czasu. Nareszcie nie będę co parę dni słyszał od niego, żeśmy sobie ciebie zaanektowali tylko dla siebie - zauważył radośnie Kazik. A pojedziemy w dwa samochody. Oj, muszę swój dać na przegląd. Chyba zrobię to u kolegi, nie będę musiał pilnować by wszystko zrobili i niczego mi nie podmienili. Bo już raz miałem taką historię.
Sprawdźcie tylko ważność swoich paszportów- dodała Teresa- a ja chyba zatelefonuję do koleżanki jak z paszportem dla małego - chyba mu nie wyrobią odrębnego, tylko ja znów będę musiała swój zmieniać i zrobić sobie zdjęcie z dzieckiem. Muszę to szybko sprawdzić, bo już nieco wypadłam z kursu. Zresztą chyba tylko raz wyprawiałam kogoś z dzieckiem, ale nie ja załatwiałam paszport, tylko sam przelot załatwiałam.
Krystian stwierdził, że on już pójdzie do domu, bo Alina to już pewnie wróciła z pracy. Jak zwykle tak się wszyscy żegnali i ściskali, jakby rozstawali się na kilkanaście miesięcy a nie na kilkanaście godzin. Gdy Krystian wyszedł, Teresa zajęła się oglądaniem kosza z kwiatami - były tu różne kolory perskich cyklamenów - od śnieżno białych poprzez blado różowe aż do ciemnofioletowych i bardzo intensywnie różowych. Nie wiem jak Krystian to robi, ale zawsze przynosi prześliczne kwiaty - stwierdziła Teresa. Kazik roześmiał się- przez krótki czas Kris plątał się z panienką z kwiaciarni, a tak dokładnie to z córką faceta-ogrodnika, który miał szklarnię. Ale tatuś panienki szukał dla niej kogoś, kto przejąłby rodzinny biznes, no i Krystian odpadł jako kandydat na jego zięcia. I pewnie stąd Krystian umie wybrać ładne i trwałe kwiatki. Panienka już nie jest panienką i razem ze swym mężem prowadzi biznes po tatusiu. I gdy Krystian chce kupić świeże i ładne kwiatki to je kupuje w ich ogrodnictwie, które jest niemal w Warszawie.
Nie zapomnę jaki Krystian był zszokowany, gdy kiedyś pojechał po nią i jej tatuś, gdy Kris stał jeszcze na wycieraczce przed drzwiami domu przepytał go co studiuje, a gdy Kris wyznał, że prawo, to mu powiedział, żeby dał sobie z nią spokój, bo ona wyjdzie tylko za kogoś kto przejmie ogrodnictwo i będzie je fachowo prowadził. No i czar prysł, co nie przeszkadza Krystianowi w kupowaniu tam kwiatów. A ponieważ tatuś panienki dość niespodziewanie padł na serce i nie zostawił testamentu, trzeba było robić sprawę spadkową i panienka zaangażowała do tego Krystiana, który już wtedy był adwokatem. Poznał też przy okazji męża panienki, faceta po SGGW. Jednym słowem biznes jest w fachowych rękach. Ponoć mają mnóstwo domowych roślinek doniczkowych, ale jakoś roślinki nie leżą w zainteresowaniach Aliny. Nic dziwnego - powiedziała Teresa- roślinki to dodatkowy obowiązek i kłopot gdy się wyjeżdża z domu. Większość z nich źle znosi centralne ogrzewanie, trzeba je spryskiwać, co roku przesadzać. I dlatego wolę kupować cięte kwiaty a nie doniczkowe. Cyklameny są dość trwałe, jakiś czas wytrzymają ze mną w jednym domu.
Tata je dokładnie obejrzał i powiedział - nie martw się, sam będę je podlewał, mama często miewała właśnie cyklameny perskie. Nie można polewać wodą tej bulwy, tylko samo podłoże. I myślę, że niech stoją w tym koszu, on jest wyłożony mchem, a same doniczki są nijakie, w każdym razie na pewno nie dekoracyjne. A kosz postawimy na tacy, żeby nie zabrudzić blatu stołu.
Wasze plany wakacyjne brzmią bardzo ciekawie, bo Kurt zrobił na mnie bardzo miłe wrażenie, bardzo sympatyczny i serdeczny z niego człowiek. Oj tak, westchnął Kazik. Dbał o mnie jakbym był jego bliską rodziną a nie obcym facetem. Cały czas pocieszał mnie, że na pewno poznam jeszcze kobietę, która będzie dla mnie bardzo dobrą żoną- no i miał rację, co mi zaraz w kilka godzin po pierwszej rozmowie z Tesią powiedział.
W kilka dni później Kazik rozmawiał Kurtem telefonicznie i poinformował go w jakim terminie będą mieli urlop. W tym układzie Kurt z rodziną zaplanował pobyt w Warszawie na sierpień. Od razu tata i Kazik zaczęli planować jak zorganizują ich pobyt, dokąd pojadą na krótkie wypady i jakie atrakcje mogą zapewnić dzieciom. Teresę nieco przerażała trójka dzieci, ale Kazik zapewniał ją, że chłopcy nie są rozwydrzeni, bo nie są wychowywani bezstresowo i "znają swoje miejsce w szeregu".
c.d.n.