niedziela, 12 marca 2023

Lek na wszystko? - 70

 W kilka dni później Krystian z Aliną "zameldowali" się w Instytucie Psychiatrii na  wizycie u lekarza. Dziecko zostało w domu pod opieką  pani Marii. Plany opieki nad  małym  zostały w ostatniej  chwili  zmienione,  bowiem dziecko Teresy miało katar, więc obie  mamy całkiem przytomnie  zdecydowały, że będzie lepiej,  jeśli każde z dzieci zostanie  we własnym  domu. "Ojej,  a skąd się u  niego wziął katar?" - wydziwiał Kazik. A skąd ja mam wiedzieć? - spytała Teresa. Nie przemarzł ani na dworze  ani w czasie ablucji. Będę szczęśliwa, jeśli to będzie  tylko zwykły katar a nie początek jakiejś wirusowej choroby. Może przyniósł  sobie z placu zabaw ze zjeżdżalni. On przecież  wszystkiego dotyka  a łapy wciąż pakuje  do buzi, a katar przenosi  się na odległość kilku metrów gdy ktoś kichnie. Ale nie ma temperatury- jak na razie. Wpuściłam  mu do noska kropelki udrożniające.

Około godziny 14,00 do Kazików przyszedł Kris- był sam, bowiem lekarz zaproponował by Alina została ze trzy dni na obserwacji - wstępne badania i wyniki wywiadu potwierdziły tezę Teresy, że to raczej jest kolejny  rzut choroby dwubiegunowej. Kiepsko wypadły jej ogólne analizy i dlatego padła propozycja, by została  trzy dni na obserwacji. Lekarz, który ją  wstępnie badał miał tego dnia  całodobowy dyżur i jak powiedział Krisowi, ma nadzieję , że za kilka godzin, gdy Alina  nieco  się "oswoi" z sytuacją to on znów z nią trochę porozmawia i może namówi ją by z czasem przychodziła  na psychoterapię. Potwierdził  to co mówiła Teresa,  że Alina powinna brać  stale lek, który po prostu zapobiegnie nawrotom choroby. I ma go brać codziennie, niezależnie od aktualnego stanu psychiki. Bardzo się ten lekarz podobał Krisowi i jak  Kris powiedział bratu, to nawet on  poczuł się lepiej po rozmowie  z tym lekarzem. Pochwalił też Krisa, że dał Alinie  do poczytania opis afektywnej choroby, bo akurat w tej encyklopedii jest dobrze i jasno opisana.  Rzeczowo i bez straszenia pacjenta.

Kris powiedział, że poczuł się dumny, że ma taką mądrą i bystrą bratową a "mądra i bystra" bratowa powiedziała, że ona  wcale nie jest  z siebie  dumna, bo powinna była  wcześniej  się zorientować, że  Alinie wysiada psychika i wcześniej zajrzeć w mądre książki  zamiast wściekać  się na Alinę. No ale zajrzałaś - powiedział Kris- i to jest najistotniejsze. Gdybyś nie  zajrzała dalej trwałby impas.  A gdzie jest mój słodki bratanek?  Twój  słodki bratanek kicha , więc siedzi w  swoim łóżeczku i opowiada bajki swojemu pluszowemu pieskowi. Ale nie ma temperaturki i apetycik mu dopisuje - wyjaśniła Teresa. Piesek mu dotrzymuje towarzystwa i pilnuje, żeby nie  wyszedł z łóżeczka. Jest już w nim maksymalnie obniżona "podłoga".  Ten mały chuligan siada na materacyku na samym brzegu i wystawia nóżki poprzez szczebelki i wygląda jak więzień w trakcie ucieczki. Siedzi z tym nóżkami poza łóżeczkiem i podskakuje na pupie- wygląda to wielce zabawnie. Nie bierz go na ręce, bo jeszcze przeniesiesz katar na Tadzia. 

No skoro mam go nie brać na ręce to wcale do niego nie pójdę - zdecydował Kris. Muszę się przepytać lekarza czy dobrze by zrobiło Alinie, gdyby małego dać do żłobka.  Zapytaj, ale nie sądzę by jej całkowita bezczynność pomogła, bo przecież biuro, w którym pracowała już nie istnieje, tak samo jak moja CHZ. Jej biuro zostało sprywatyzowane no i z mety zredukowano personel. Nie mówiłam jej o tym, wszak jest na trzyletnim urlopie jak ja. Dobrze, że te trzy lata liczą się do stażu pracy, choć nie mamy z tego pieniędzy.  To ja jej też o tym nie powiem - stwierdził Kris. Mogło by to pogorszyć jej stan. Pewnie tak - powiedziała Teresa - ja o tym wiedziałam idąc na macierzyński i wychowawczy urlop. No ale wiesz - dział paszportowy podlegał pod kadry i miał powiązania z MSW, więc czasem wiedzieliśmy wcześniej od innych o różnych zmianach.  Może uda mi  się zahaczyć u Franka, ale jeszcze o tym nie myślę. Bo już się nauczyłam, że takie planowanie  w ciemno to jak pisanie palcem  po wodzie. Co będzie to będzie. Może i u nas wejdzie  moda na prywatne mini przedszkola, takie dla kilkunastu łebków a  nie od  razu na setkę dzieciaków. Znam babkę, która kombinuje  by takie przedszkole zorganizować i  szuka wspólniczki. A może się wszyscy stąd wyniesiemy, nigdzie  nie jest zapisane, że musimy tu mieszkać do śmierci. Jest jeszcze  kilka  sympatycznych krajów w Europie. I nawet bardziej cywilizowanych niż Polska. Kris, czy ty znałeś moją byłą teściową?  Nie, nie  miałem tej nieprzyjemności - stwierdził Kris- a czemu pytasz? Bo tata ją widział koło bramy  naszego zapasowego  mieszkania. I co? - doczepiła  się do taty?  Nie, bo tata był w ciemnych okularach i w kapeluszu i wyglądał jak James Bond, poza tym szybko ją wyminął, żeby  się nie zorientowała, że to on.  

Ciekawe- stwierdził Kris-  chyba wie, że już nie jesteś jej synową. Ale znając Roberta to może ona o niczym nie wie - to był dziwny facet, jak stwierdził ten co cię rozwodził. I nie dziwił się ani przez minutę, że nie chciałaś  z byłym rozmawiać. Kris, a masz dziś coś  w domu na obiad?- spytała Teresa.  Mam, pani Maria dziś kucharzyła, jest i zupa i drugie. No właśnie, muszę iść do chaty. Fajnie, że teraz mam do was tak blisko. Poproszę panią Marię by była przez czas nieobecności Aliny i  niech sobie jutro odpuści u  mnie sprzątanie. Zadzwonię wieczorem. Jeszcze raz  wam dziękuję. A gdzie jest tata? Na spacerze z suką i jej pańcią. Oni się  chyba mają ku sobie - zaśmiała  się Teresa. Tata z suką?- spytał Kris. Nie , z jej pańcią. Obie są bardzo sympatyczne, ale tata chyba woli pańcię - śmiała  się Teresa. Powiedz  pani Marii, że u mnie nie  musi sprzątać w piątek rano, niech lepiej posiedzi z Tadziem u ciebie.  Bo w piątek rano chcemy wyskoczyć z Kazikiem po mały stoliczek i krzesełko dla Alka. On już  nie chce siedzieć w  kojcu, więc  niech siedzi przy własnym stoliczku i na własnym krzesełku. Jeść będzie nadal z nami przy stole  w pokoju lub  w kuchni, ale będzie  miał własny stolik  i krzesełko przy którym będzie  się bawił, czytał książeczkę, układał klocki. Jak mu coś spadnie to sobie  sam podniesie. Tylko trzeba  znaleźć stolarza, żeby zaokrąglił rogi stolika. Nie ma problemu - zrobią ci  taką "operację" w OBI lub w innym markecie budowlanym,  w którym przycinają płyty drewniane na wymiar - stwierdził Kris. Tylko sobie przygotujcie jakieś  pieniążki by im  dać do ręki.  A ja planowałem by kupić taką piłę, którą można  bez problemu przyciąć płytę w dowolny  wzór - stwierdził Kazik. No to kup, ja się chętnie  dołożę - stwierdził Kris. Mam w piwnicy jakieś płyty, na których możemy potrenować. Lubię pracować w drewnie. 

Kris odbierał Alinę z Kliniki w poniedziałek późnym popołudniem. Przed wypisem długo rozmawiał z lekarzem, który mu dał całkiem  sporo wytycznych. Alina miała trzy razy  w tygodniu, przez okres miesiąca, przychodzić na  psychoterapię. Po tym okresie znów  będzie konsultacja i badania ogólne, bo okazało się, że Alinie brak niektórych mikroelementów. Dostała wykaz  suplementów, które powinna łykać. No i musi  brać ten podstawowy lek, bez  względu na  samopoczucie. Bo jeśli go odstawi, to nastąpi nawrót choroby. Chodząc na psychoterapię przekonała się,  że nie ona jedna ma takie  schorzenie, że dotyka  to wielu osób i niestety z powodu  braku wiedzy u samych pacjentów jak i często lekarzy pierwszego kontaktu masa osób ma z tego powodu problemy. I że leczenie się z tego powodu  nie jest żadnym wstydem, a nie leczenie się grozi rozpadem związków, bo niszczy związki międzyludzkie. Bo to nie jest tak, że choruje i  cierpi tylko ten  chory. Na szczęście Alina nie ma ciężkiej postaci choroby afektywnej i gdy będzie o siebie dbała, brała lek i co jakiś czas kontrolowała stan  swego organizmu szybko wróci do dobrej formy.  Kris umówił się z panią Marią by przychodziła do nich w dni, w które Alina będzie na psychoterapii, a Teresa stwierdziła, że jej wystarczy obecność pani Marii 2 razy w tygodniu. 

Syn Jacka wreszcie zasiedlił mieszkanie. Polecona firma przeprowadzkowa spisała  się jak zwykle na piątkę z plusem. Oczywiście Paweł musiał im narysować plan  mieszkania i opisać co gdzie ma stać. Popakowali wszystko w swój wóz jednego dnia po południu. Po "wyprowadzeniu" rzeczy, które  miały trafić do Warszawy Paweł zamknął gdańskie  mieszkanie i pojechał do Warszawy. Rzeczy Pawła przyjechały do  stolicy następnego  dnia około godziny trzynastej i panowie wzięli się do pracy. O godzinie 21,00 Paweł już mógł w tym mieszkaniu zanocować, ale tę noc spędził jeszcze w warszawskim mieszkaniu ojca.  Drugie mieszkanie , to na trzecim piętrze jeszcze  " się remontowało".  Paweł bez pośpiechu przewiózł z warszawskiego mieszkania swego ojca wszystkie swoje rzeczy i .......stwierdził, że chyba jednak będzie mieszkał w oddzielnym mieszkaniu. I tą myślą podzielił się z Kazikiem i Teresą. Oboje stwierdzili, że ma rację - i on i jego ojciec są stanu wolnego,  mieszkania są w sąsiednich klatkach, mogą bywać u siebie wzajemnie bez problemu gdy tylko zatęsknią jeden  za drugim, a jednocześnie będą mieli całkowitą swobodę.  

Gdy Paweł uzyskał aprobatę swej  decyzji u Teresy i Kazika zatelefonował do ojca i powiedział , że szalenie  mu się podoba na tym wysokim piętrze, że firma przeprowadzkowa spisała  się na medal i że on już wydoroślał i będzie mieszkał oddzielnie, bo przecież będą  mieli do siebie bardzo, bardzo blisko. A Jacek, chodź już wiedział od  Kazika jaką decyzję podjął jego syn, udał pełne zaskoczenie, ale stwierdził, że się naprawdę cieszy z decyzji Pawła, bo to świadczy, że Paweł już się w pełni odnalazł w swojej nowej sytuacji życiowej. A skoro Paweł tak chwali tę firmę, to on też skorzysta z jej usług, tylko wpierw im  wszystko rozrysuje i że przyjedzie w piątek wieczorem do Warszawy,  by zobaczyć mieszkanie  Pawła. A na sobotni wieczór są zaproszeni do Kazików. I niech Paweł pomyśli co mu jeszcze będzie potrzebne w nowym mieszkaniu to w sobotnie przedpołudnie mogą "polatać" po sklepach.

Teresa i Kazik zgodnie stwierdzili, że nawet ten krótki pobyt Aliny na psychoterapii i regularnie brany lek w widoczny sposób jej pomogły.  Kris nie ukrywał przed Aliną, że to Teresa wpadła na to, że Alina być może cierpi z powodu choroby afektywnej. Dziewczyny spotkały  się u Teresy gdy minął Alkowi katar  i szybko wróciła ich dawna  zażyłość.  Alina przestała się bać zostawać sama w  domu z dzieckiem,  zaczęła  z nim regularnie wychodzić na  spacery, ale Kris nadal korzystał z pomocy pani Marii, bo nadal wyniki badań ogólnych Aliny  nie  wzbudzały entuzjazmu.  Dzięki pomocy  pani  Marii mógł się w pełni zająć swoją pracą - a pracy to mu nie brakowało. 

Piętnaście miesięcy młodszy stryjeczny braciszek Alka ciągle nie mógł zyskać jego aprobaty. Alek szybko się przekonał, że niestety nie jest to partner do zabawy, nie  mniej  gdy  Alina lub Kris  przychodzili z małym do Kazików Alek pokazywał małemu obrazki w  swoich książeczkach, podawał mu swego bardzo kochanego pluszowego pieska do głaskania i strasznie się denerwował gdy mały usiłował wpakować  sobie pieska do buzi. Teresa w końcu wytłumaczyła  synkowi, że jego  braciszek jest jeszcze bardzo malutki i wielu spraw po prostu nie rozumie, więc niech mu Alek nie daje do rączek pieska. Kazik niemal padał ze śmiechu, gdy Alek uciekał przed raczkującym Tadziem. A Kazik powiedział Teresie - zobacz, między nimi jest tylko rok i trzy  miesiące  różnicy i w tej chwili jest to niemal przepaść, więc może nic dziwnego, że nie byłem zadowolony  z brata o pięć lat ode mnie młodszego. Dla mnie to zawsze był problem, że on jest ode mnie te pięć lat młodszy. Przestało mnie to denerwować gdy już miałem lat dwadzieścia, ale i tak nazywałem go gówniarzem. Sophie ma rację - dwa lata różnicy, tak jak jest u ich chłopców to optimum, wtedy szybko się ta różnica zatrze. Gdy Tadzik zacznie już chodzić Alek już będzie na niego inaczej patrzeć, pomału stanie  się partnerem do zabawy. 

We wrześniu do Warszawy zjechał Jacek. Meble, które miał w swym służbowym  mieszkaniu zostawił w nim - stwierdził, że nie chce ciągnąć za sobą przeszłości- były to meble wybierane przez jego żonę. Paweł się nieco   śmiał z tego i powiedział - ale tak naprawdę to nawet gdy  się ich pozbędziesz to i tak ciągniesz  za sobą przeszłość - przecież ja jestem owocem owej twojej przeszłości.

                                                                c.d.n.