środa, 21 kwietnia 2021

To nie takie proste -5

 Grunt to powiedzieć małolatom, że mogą  jechać lub nie jechać na wycieczkę - w sobotnie popołudnie Adam i Krzyś wydzwaniali do Wojtka by się dowiedzieć o której godzinie w niedzielę rano mają być gotowi do drogi. Wyczytali  w Przewodniku, że w niedzielę odbywają się koncerty i Adaś orzekł, że skoro tam będzie koncert, to muszą być porządnie ubrani. Ponieważ matka im powiedziała, że wystarczą na tę okoliczność czyste spodnie i czyste koszule oraz paznokcie "bez żałoby," postanowili sprawdzić prawdziwość tego twierdzenia u ojca. Mało tego, Krzyś dociekał, czy Patrycja też tak uważa. Wojtek, który sobotnie popołudnie musiał poświęcić na przeczytanie pewnych ważnych dokumentów stwierdził w końcu, że najlepiej będzie gdy chłopcy porozmawiają na ten temat z Patrycją i dusząc się  ze  śmiechu przyniósł słuchawkę Patrycji. 

Patrycja potwierdziła, że ich mama ma rację, te spodnie to mogą być również  dżinsy, byle czyste i nie  z dziurami, koszula może być z krótkim rękawem ale nie  wygnieciona i nie poplamiona, mogą być adidasy, oczywiście nie z błotem z boiska, czyste buzie, ręce i szyje a włosy zaprzyjaźnione z grzebieniem lub szczotką. Gdy odniosła słuchawkę na miejsce powiedziała - oni mnie chyba szybko znienawidzą powiedziałam, że mają mieć  czyste ręce, buzię i szyję oraz adidasy bez błota.

Wojtek śmiał się - no mają dzieciaki pecha, zakochałem się w Pani Porządnickiej! Ale podejrzewam, że to ich wcale nie zrazi do tego by z nami mieszkać. Widocznie uznali, że skoro ja cię kocham to i oni powinni.

Ale skoro już tu jesteś, to usiądź na moich kolanach i poczytaj ze mną, bo będę to omawiał w poniedziałek na naradzie, ale chcę to wpierw trochę z tobą przestudiować.    Szczerze mówiąc, to nie wiem jak ja będę pracował gdy ty będziesz na urlopie macierzyńskim  - albo będę  wciąż siedział  w domu albo zrobię jakiś pokój w pracy dla ciebie i dziecka. Jestem chyba uzależniony od twej  obecności.

Patrycja śmiała się -poczekaj, poczekaj, przyjdą takie dni,  że będziesz uciekał z domu  od płaczu dziecka.  No to się mylisz - to jest pierwsze dziecko które naprawdę chciałem i chcę.Nie mogę się wręcz doczekać, by już je trzymać w objęciach razem z tobą. I nie myśl, że będziesz z dzieckiem w oddzielnym pokoju, ono będzie spało obok naszego łóżka. 

No fajnie to wymyśliłeś - już widzę jak na naradzie ziewasz i nie za bardzo wiesz o czym mówią. Od razu przypomina mi się Budapeszt po naszej pierwszej i drugiej nocy- byłeś półprzytomny z niewyspania, wątpię czy wiedziałeś dokładnie co podpisujesz. Wiedziałem, chociaż cały czas miałem przed oczami ciebie golutką. Poza tym nie da się ukryć, że zaspokojenie kobiety a przewinięcie niemowlaka wielce różnią się od siebie pod względem wydatkowania energii. A często wstawałeś do chłopców w nocy? Może z raz, bardzo szybko mieliśmy różne  sypialnie. Gdy się urodził Krzyś to Adam spał w moim pokoju, żeby go nie budził płacz małego. Ale Adam z reguły spał jak zarżnięty. Czasem się budził nad ranem i wędrował do mojego łóżka. Przytulił się i dalej spał.

Wojtuś, a mogę ci zadać zapewne dość kłopotliwe dla ciebie pytanie? A właściwie kilka pytań. Możesz, ale nie wiem czy prawda ci się spodoba- bo powiem prawdę. Kochałeś Helenę? Wydawało mi się, że tak, ale gdyby zaraz po pierwszym razie nie zaszła to bym się nie ożenił.Ożeniłem się bo tak wypadało. A drugie dziecko jest bo chciała mieć dwoje w krótkim odstępie czasu i jakimś cudem prezerwatywa była "wadliwa", o co się usilnie postarała, do czego się po urodzeniu dziecka przyznała. To tyle w kwestii moich uczuć do Heleny. Pytaj dalej. A mnie też będziesz zdradzał tak jak ją? Nie nie będę, kocham cię tak, że gdyby trzeba było poświęciłbym dla ciebie bez  chwili namysłu własne życie. I nic tego uczucia do ciebie nie zmieni. Kocham nie tylko każdy skrawek twego ciała, kocham wszystko co z tobą jest związane, jesteś dla mnie całym światem.I kocham tę rosnącą w twoim wnętrzu fasolkę też, niezależnie od tego jakiej będzie płci. Szkoda, że nie mieszkamy w Japonii, tam imię Fasolka przeszłoby pewnie bez wrażenia - śmiała się Patrycja.

Po niemal trzech godzinach poświęconych sprawom służbowym Wojtek stwierdził, że Patrycja musi przecież wyjść  na spacer, więc pojechali do pobliskiego lasu.

Niedzielna wycieczka z chłopcami do Żelazowej Woli była bardzo udana, chłopcy przejęci, wypucowani, Adam z Przewodnikiem po Polsce pod pachą. Ponieważ koncert się chłopcom podobał Patrycja obiecała im, że zabiorą ich do opery na spektakl dla nich odpowiedni i do filharmonii na koncert. Gdy powiedzieli, że jeszcze nigdy nie byli ani w operze ani w filharmonii Patrycja tak się spojrzała na Wojtka, że omal nie  wpadł pod ławkę obok której właśnie przechodzili. Przepytała chłopców czy i jaką muzykę słuchają i poczuła się z lekka jakby była na ugorze, na którym chce uprawiać winorośl.

Gdy wracali z Żelazowej Woli podjechali jeszcze do Nieborowa, zwiedzili Pałac Radziwiłów i Park Arkadia.  Chłopcy byli zachwyceni całą wycieczką i dopytywali się czy w następny weekend też gdzieś pojadą. I to pytanie natchnęło Wojtka, by im wpuścić sprawę ciąży Patrycji. Powiedział, że zapewne gdzieś pojadą, o ile będzie dobra pogoda - to raz, a dwa- jeśli Patrycja będzie się dobrze czuła, bo tak mniej więcej za 25 tygodni przyjdzie na świat dziecko Patrycji i Wojtka. A kobiety oczekujące dziecka nie zawsze się dobrze czują. To znaczy kiedy będzie to dziecko? dopytywał się Krzyś. No przecież  mówię - za 25 tygodni. Weź w domu kalendarz i sobie odlicz te 25 tygodni. Nie wiadomo jeszcze dokładnie który to będzie dzień- tłumaczył spokojnie Wojtek. Widzę, że trzeba będzie z Wami jeszcze o tym wszystkim porozmawiać. Myślę, że pogadamy o tym w następny weekend. A to będzie chłopiec czy dziewczynka? - dopytywał się Krzyś. Nie wiadomo. Tata, a co byś wolał? Obojętne, grunt żeby dziecko było zdrowe. A nas nadal będziesz  kochał?- zaniepokoił się Krzyś. No jasne- gdybym was nie  kochał nie pytałbym się wcale u kogo chcecie mieszkać gdy się rozwiodę z waszą mamą.

W tygodniu Patrycji udało się kupić książkę J. Łopuskiego "Co chce wiedzieć każdy chłopiec" i Wojtek nieco odetchnął. Przejrzał dokładnie jej treść, zajrzał jeszcze do "Encyklopedii Zdrowia" i sobotnie popołudnie poświęcił chłopcom i uświadamianiu ich.  Szło całkiem nieźle, przy okazji udało mu się wyplenić z ich słownictwa kilka wulgaryzmów dotyczących części ciała. Musiał również odpowiedzieć na kilka pytań, bo młodsze dziecię należało do tych osobników, które muszą mieć wszystko wyłożone metodą "kawa na ławę". Ponieważ drzwi między pokojami były otwarte Patrycja chwilami nieco dusiła się ze śmiechu. W pewnej chwili młodszy zapytał ojca : "tata, a czy ty z Patrycją robisz te rzeczy?" Wojtek z kamienną twarzą  zapytał- a jakie rzeczy synku? - no te. Wojtek nadal udawał, że nie rozumie o co chodzi, aż w końcu mały zapytał- no czy się pieprzycie? Wojtek popatrzył na Krzysia i powiedział - pieprzy to się różne potrawy, chociaż pieprz  wcale nie jest taką zdrową przyprawą. Starszy w końcu nie wyrobił i pacnął młodszego w głowę mówiąc - ludzie się nie pieprzą tylko uprawiają seks, głąbie! W końcu Wojtek wyciągnął z szuflady biurka kupioną dla nich książkę i dał im do czytania mówiąc - przeczytajcie tę książkę uważnie, zakreślcie miejsca które są dla was mniej zrozumiałe i wymagają omówienia. I żebym nigdy więcej nie usłyszał od któregoś z was, że jakaś para się pieprzy. 

Patrycja w końcu  zlitowała się nad Wojtkiem i zawołała wszystkich na podwieczorek. W czasie podwieczorku zapadła decyzja, że w niedzielę pojadą do Kazimierza Dolnego. A jak mamy być ubrani?-dociekał Krzyś. Normalnie, będziemy zwiedzać Kazimierz i Wojtek wręczył chłopcom niewielką książeczkę o Kazimierzu. Odwiózł chłopców do domu i bardzo szybko wrócił. 

Patrycja  przytuliła się do niego i powiedziała- no widzisz, nie było to takie straszne, prawda?  No niby nie, ale chwilami myślałem, że zejdę  z wewnętrznego śmiechu. Dzieci to się powinny rodzić z wbudowaną płytką wiedzy, którą rodzic by uruchamiał w odpowiednim czasie. 

Nooo, taki mały robocik - stwierdziła Patrycja - patrzysz w kalendarz i na menu płytki i uruchamiasz odpowiedni fragment wiedzy. A jak się coś zatnie to bierzesz dzieciaka do serwisu i reperują. Albo sam kombinujesz i coś  ci się pokręci i dzieciak zamiast siadać na nocnik w łazience idzie  do kredensu w kuchni  i wyciąga  głęboki talerz. Wojtka aż skręcało ze śmiechu - Pat, powinnaś była z tą wyobraźnią zostać programistką, na mur-beton układałabyś bardzo ciekawe programy. Masz rację na pewno bym ułożyła taki program, że każdy matematyk dostałby świra. Ale mnie programowanie  średnio bawiło.

Niestety niedziela powitała ich deszczem, więc wycieczka nie miała racji bytu. Deszcz chyba wyrabiał jakieś zaległości w padaniu i padał  niemal cały dzień. Gdy się nieco rozpogodziło Wojtek zatelefonował do swych rodziców, by się dowiedzieć co u nich słychać.Ojciec się  bardzo ucieszył i poprosił by oboje do nich przyjechali, to omówią kolorystykę piętra bo trzeba zamówić farby. Poza tym mama ma jakiś interes do Patrycji. W pół godziny później już byli w objęciach starszych państwa. Okazało się, że remont piętra już się rozpoczął. Mając na uwadze fakt, że na piętrze będą mieszkać dzieci, rodzice wpadli na pomysł zrobienia ogrzewania podłogowego- wiadomo, że najczęściej wszystkie  dzieciaki urzędują na podłodze.

Zgodnie z projektem zrobionym przez Patrycję i Wojtka na górze miała być duża sypialnia z miejscem dla maluszka, dwa pokoje dla chłopców i gabinet dla Wojtka, część sanitarna miała pozostać taka jak jest obecnie. Sypialnia była dawniej salonem i z czasem można będzie z części sypialni zrobić jeszcze jeden pokój.Kolorystyka - tak zwana "łamana biel". Przylegający do sypialni nieduży pokój miał być wg Patrycji tzw. garderobą.Wojtek się śmiał, że napis będzie  głosił "garderoba" a czytać się będzie "graciarnia", zupełnie jak w angielskim. Mama po cichu zaczęła gromadzić "dobro wszelakie" dla maleństwa, a Wojtek stwierdził, że musi pojechać w kilka porządnych delegacji zagranicznych by kupić nieco przydatnych dla niemowlaka rzeczy, np. pampersy dla noworodka i bieliznę dla Patrycji na czas połogu, podgrzewacze do butelek. 

Wojtek opowiedział mamie  jakie to miał przeżycia gdy uświadamiał seksualnie młodych, bo go do tego zmusiła Patrycja, opowiedział też jak się chłopcy wyszykowali do Żelazowej Woli i że to co powie im Patrycja to niemal święte jest. W nadchodzącym tygodniu Patrycja miała mieć kontrolne USG,  które oczywiście będzie w obecności Wojtka. Ale płci to pewnie jeszcze nie będzie widać, ale tak naprawdę to wszystko jedno, bo on już szalenie kocha to coś, co nosi w sobie Patrycja. A mama Wojtka, gdy były same w kuchni, powiedziała Patrycji że odkąd Wojtek jest z nią to jest szczęśliwy - zupełnie inny niż przez ostatnie kilkanaście lat.

Wojtek z kolei twierdził, że odkąd chłopcy poznali Patrycję to jakby zmądrzeli i wygrzecznieli, na co Patrycja miała jedną odpowiedź - tę zmianę wywołał fakt, że Wojtek nareszcie zaczął ich dostrzegać i poświęcać im więcej swojego czasu. Wojtek przytulił Patrycję i powiedział- ale to wszystko twoja zasługa, bo zaakceptowałaś mnie razem z tymi przyległościami. A miałam inne wyjście skoro cię pokochałam?-spytała. Myślisz, że dobrze bym się czuła mając świadomość, że zabrałam dzieciom ojca?

Wiem, że czasami będzie nam ciężko, bo to jednak będzie trójka dzieci i duża różnica wieku pomiędzy nimi, ale jakoś sobie poradzimy.Wiesz Wojtuniu, chłopcy cię naprawdę  bardzo kochają, ale są w wieku, w którym nie bardzo potrafią to okazać. Trzeba tylko ich nauczyć,wytłumaczyć, przekonać, że mogą nam powiedzieć bez strachu wszystko co zrobią źle, bo my im pomożemy. I trzeba  pamiętać, że jeśli coś się zabrania to trzeba to w rzeczowy sposób wytłumaczyć, dlaczego. Ja tak miałam w domu i wiem jakie to ważne mieć świadomość, że mama i tata zawsze pomogą wybrnąć z najbardziej niedobrej sytuacji.

                                                                       c.d.n




 

To nie takie proste - 4

 Wojtek, tak jak planował, wybrał się w piątek po południu na rozmowę z synami. Zaproponował im wspólną "wyprawę" do Łazienek, bo chce z nimi o czymś ważnym porozmawiać. Powiedział im, że pozew rozwodowy  już jest szykowany przez prawnika, a oni muszą się zdecydować u kogo będą mieszkać po rozwodzie. Teraz takie pytanie zadaje im on, ale gdy będzie sprawa rozwodowa takie pytanie  każdemu z nich, oddzielnie, zada sędzia. Więc  niech się zastanowią teraz, żeby potem w sądzie wiedzieli jaką mają udzielić odpowiedź. Są  właściwie tylko trzy opcje - mogą obaj zostać z mamą, mogą obaj zamieszkać z ojcem, Patrycją i przyrodnim bratem lub siostrą, bo nie wiadomo wszak co się urodzi, może też jeden zostać z mamą a drugi z ojcem i jego nową rodziną. Więc niech się nad tym każdy z nich sam zastanowi, bo to co wybiorą będzie ich wyborem aż do okresu pełnoletności każdego z nich. Oczywiście niezależnie od tego co który wybierze zawsze będzie miał kontakt z rodzicem, z którym nie  będzie mieszkał. No i naprawdę Wojtkowi zależy na tym, by każdy sam wybierał z kim chce zamieszkać- to ma być samodzielny wybór każdego z nich a nie narada wojenna typu "jak się pozbyć niechcianego kreta z ogrodu". Odpowiedź ma  każdy z nich udzielić Wojtkowi indywidualnie , najpóźniej  pod koniec niedzielnej wycieczki, bo  on i Patrycja chcą z nimi pojechać do Żelazowej Woli. I jeśli chcą wiedzieć gdzie to jest i co tam zobaczą to niech poszukają w Przewodniku po Polsce, który stoi na półce w ich pokoju.  Oczywiście i Patrycji i jemu będzie miło, gdy obaj pojutrze z nimi pojadą, ale jeżeli któryś z nich uzna, że nie ma ochoty to przymusu nie ma, ale i tak  muszą dać Wojtkowi odpowiedź na temat wyboru miejsca zamieszkania po rozwodzie. A to my mamy Przewodnik po Polsce? zdziwił się Adam. Macie - jest na półce regału w waszym pokoju. Jeszcze chwila, a zacznę żałować, że go  wam kupiłem i dałem.  Tata, a dlaczego dziś przyjechałeś po nas  sam, bez  Patrycji? Bo dziś Patrycja uruchamia w pracy nowe urządzenie i musi wszystkiego dopilnować. Gdy was odwiozę do domu wpadnę tam zobaczyć jak im idzie i zabrać ją do domu, bo na pewno jest bardzo zmęczona.

Tata, a ty wiesz, że mama chce jechać do Anglii ? Na wycieczkę?- zapytał Wojtek. Nie, nie na wycieczkę, do pracy. A skąd ty wiesz Krzysiu, że się wybiera do Anglii, mówiła ci? Krzyś przecząco pokręcił głową- nie, ale chyba z jakąś głuchą wczoraj  rozmawiała, bo strasznie głośno nadawała. A to ciekawe, bo wasza mama nie zna angielskiego. Tata, jesteś opóźniony w rozwoju stwierdził Krzyś - teraz masa babek jeździ do Anglii- do sprzątania albo na kelnerki, do tego nie trzeba znać wielu słów. I ma zamiar niedługo złożyć wniosek o paszport. W głowie Wojtka zapaliła się czerwona lampka - trzeba szybko działać, zadzwonię dziś jeszcze do prawnika. 

Tata, a ja już przemyślałem z kim chciałbym mieszkać, mogę ci to już dziś powiedzieć, oświadczył Adam. Dobrze, ale nie mów głośno, dam ci karteczkę i napisz na niej, tylko zasłoń, żeby Krzyś nie widział i podpisz się. Wyciągnął z kieszeni mały notes i wyrwał z niego  jedną kartkę, potem podał ją i długopis Adamowi. Tata, ja też już wiem, daj mi też kartką i długopis powiedział Krzyś. Wojtek wyrwał drugą kartkę, ale zamiast długopisu dał mu automatyczny ołówek - napisz ołówkiem, bo nie mam przy sobie drugiego długopisu. Tata,  czym piszesz w pracy? Wiecznym piórem. Też bym chciał mieć wieczne pióro - zamarudził Krzyś. Jak będziesz dorosły to będziesz miał wieczne pióro. 

Wziął kartki od chłopców i powiedział- zadziwiająca wprost jest jedność waszych poglądów. Adam napisał- z Patrycją i z tobą, Krzyś napisał z tobą i panią Patrycją. Uprzedzam was tylko, że łatwo nie będzie. Patrycja wszystkie obowiązki traktuje serio i tego samego oczekuje od innych. I będziemy wszyscy mieszkać u dziadków. A dziadkowie już znają Patrycję? Tak znają, a dziadek to ją zna jeszcze z czasów gdy była studentką. O rany, jęknął Krzyś- no to długo. 

U dziadków każdy z was będzie miał własny pokój i każdy z was będzie musiał dbać o to, by był w nim porządek. I skończy się wreszcie to zwalanie  winy jeden na drugiego. Salon i kuchnia będą wspólne - dziadków i nasze. Do szkoły będę miał daleko- jęknął Krzyś. Przepiszę cię do innej szkoły, blisko domu. Adam, ty się rozejrzyj jakie licea są niedaleko domu dziadków i tam złożymy twoje  papiery. Tylko spręż się synku. 

Słuchajcie  chłopcy - nie jesteście już przedszkolakami i musicie zacząć trochę myśleć i to nie o  grach a o poważnych sprawach. I koniec z rozrzucaniem wszystkiego po podłodze nawet we własnym pokoju. Każdy z was musi utrzymywać w swoim pokoju porządek. Koniec z zabawkami leżącymi tygodniami na podłodze. Koniec zabawy oznacza, że zabawki  mają wrócić na swoje miejsce. To samo z książkami - koniec z książkami leżącymi na podłodze. Będę za takie niedbalstwo karał - bić nie będę ale znajdę sposób by winnego ukarać. Nie zapominajcie też o stosowaniu słów dziękuję, proszę, przepraszam. Zauważyłem, że coraz  rzadziej ich używacie. Od jutra koniec z "tata daj"- chcę słyszeć "tata poproszę daj mi". Jasne? Ponieważ wybraliście mnie, to musicie tak się zachowywać jak ja sobie tego życzę. I pamiętajcie, że Patrycja, która pozwoliła Wam mówić do siebie po imieniu nie jest waszą koleżanką z przedszkola lub szkoły czy też z podwórka. Jeżeli macie wątpliwości, czy wytrwacie w takich warunkach to wybierzcie  mieszkanie  z mamą.  

Adam podszedł blisko do Wojtka i powiedział - ja zostanę z tobą tato. I przejrzę książkę telefoniczną, wypiszę szkoły blisko dziadków - nie tylko licea, podstawówki też. Telefony też wypiszę. Bardzo będę ci synku za to wdzięczny, zaoszczędzę w ten sposób czas. Tylko pisz wyraźniej, żebym nie musiał się zastanawiać jaką to literę lub cyfrę nagryzmoliłeś. Adam tylko pokiwał głową, wiem, muszę po prostu wolniej pisać.

No dobrze- a teraz odwiozę was do domu i pojadę po Patrycję. Jutro do was zatelefonuję w sprawie tej wycieczki do Żelazowej Woli. I nie zapomnijcie o  Żelazowej Woli poczytać. Adaś, masz klucze od mieszkania? Tak, tato,mam. To dobrze, nie będę więc musiał wchodzić z wami  na górę. I jeszcze jedno - na razie nie mówcie nic  matce na temat tego gdzie będziecie mieszkać po rozwodzie. Tatuś - pozdrów, proszę, Patrycję od nas obu - z pełną powagą powiedział Adam. Dziękuję synku, na pewno pozdrowię.

Gdy ruszył z miejsca pomyślał - ależ ich cholernie zaniedbałem, wierząc, że Helena  nie pracując zajmie się nimi solidnie i wszystkiego nauczy. A ona niczego ich nie nauczyła. Gdy zajechał pod wejście do Instytutu portier wybałuszył oczy- pan dyrektor.... panie Siwiec czemu mi się pan tak przygląda? Tak, to ja. Badania w pracowni jeszcze trwają? Tak, chyba tak. No to dobrze, to idę do nich zajrzeć. Szybko minął zdumionego portiera i pomaszerował do pracowni, w której  Patrycja wyraźnie  kogoś rugała. Wszedł bez pukania i powiedział: no i co? kto nawalił? Projektant czy wykonawca? Chudy blondynek przypominający posturą patyczaka  wyjęczał - moja wina zrobiłem dwa błędy - w jednym miejscu zmieniłem niechcący miejsce podłączenia i zrobiłem jeden zimny "lut". I tego zimnego "lutu" najdłużej szukaliśmy. 

No dobrze, każdemu może się zdarzyć zły dzień, a ty chłopie masz go dziś po raz pierwszy odkąd tu pracujesz. Przyzwyczaiłeś  mnie, że zawsze wszystko robisz bezbłędnie i pewnie dlatego tak mi kiepsko szło szukanie tego błędu. Nooo, uśmiechnij się. Weekend przed nami, fruwaj do domu. Ja to już sama sprzątnę. "Patyczak" zaprotestował - proszę to zostawić, to mój obowiązek. Ludwiczku- słuchaj się starszych i zmykaj do domu. Mówię całkiem poważnie. Chcę to jeszcze pokazać panu dyrektorowi skoro już tu jest. Ludwiczek złożył ogólny ukłon i się ulotnił a Wojtek  mógł wreszcie wycałować  swoje bóstwo. 

Gdy już wyszli z Instytutu i wsiedli do samochodu Wojtek podał Patrycji obie  karteczki wypełnione przez  synów- no cóż, jakoś migiem nam się powiększyła rodzina - zaśmiała się Patrycja. Głodna jestem, jedźmy szybko do domu. Gdy zjedli Wojtek zatelefonował do prawnika, powiedział o tym jaką to decyzję podjęli chłopcy i powiedział o tym, co  podsłuchali . Oooo, świetnie że o tym wiemy, zaraz sprawę zablokujemy. To nie pierwsza taka sprawa. Mamy obowiązek zgłaszania takich spraw gdy o nich wiemy.

Pat, kochanie, byłbym zapomniał - Adam mnie poprosił bym ciebie od nich obu pozdrowił. Myślałem, że padnę z wrażenia gdy mi to powiedział. A tak w ogóle to uświadomiłem sobie dziś, że obarczyłem Helenę wychowaniem chłopców  nie zastanowiwszy się ,że ona nie ma o tym bladego pojęcia. Po prostu zrobiłem podział zajęć- ja pracuję zawodowo i zapewniam byt a ona nie pracuje i wychowuje dwójkę dzieci. W krótkim czasie stała mi się tak obojętna, że przestałem się interesować i nią i dziećmi. A z niej taki talent  do wychowania dzieci jak ze mnie łyżwiarz figurowy-nawet na łyżwach nie jeździłem. Uprzedziłem chłopców, że skoro wybrali mieszkanie z nami to będą musieli się zastosować do naszych wymagań, czyli koniec z bałaganem, pyskowaniem, kłótniami. I że jeżeli nie czują się na siłach to niech wybierają mieszkanie z matką. Pierwszy zapewnił mnie Adam, że da radę się  dostosować no i zaraz  za nim Krzyś. Powiedziałem, że będziemy mieszkać w domu rodziców. Wiąże się też z tym zmiana szkół i Adam mi powiedział, że przepatrzy w książce telefonicznej jakie szkoły są w pobliżu domu dziadków i wypisze mi telefony.  

Ej, zaśmiała się Patrycja- wyrabiasz się , nim  fasolka ujrzy światło dnia będziesz naprawdę fajnym ojcem. Słuchaj, czeka cię jeszcze dużo gadania z nimi z dziedziny wychowania seksualnego. Mówisz, że Adam już randkuje, więc musisz na tempo zorientować się co on wie z zakresu tej tematyki. Wiem, że wyszły całkiem niezłe dwie książki- jedna dla dziewczyn, druga dla chłopców, postaram się je upolować. Chyba nie  chcesz by zmajstrował dziecko którejś ze swoich koleżanek? 

Piętnastolatek?- Wojtek mało się nie zadławił ze zdziwienia kawałkiem ciasta. A tak kochany,  jak najbardziej realna sprawa. Piętnastolatki obu płci już wiedzą co to seks i praktykują łudząc się, że za pierwszym razem dziewczyna nie zajdzie w ciążę. A co jakiś czas sądy rodzinne dają zezwolenie na ślub nieletnim. Mojej znajomej siostrzenica w wieku 15 lat urodziła dziecko. Jeśli zauważyłeś, że twoja żona nie była w stanie nauczyć chłopców utrzymywania porządku to bądź  pewien, że z całą pewnością nie wpadła na pomysł, by ich uświadomić w tej dziedzinie. Swoją seksualność to dzieci teraz dość wcześnie odczuwają, rozwijają się wcześniej niż kiedyś. Już dwunastolatki miewają nocne polucje. A szkoła im co najwyżej truje o pszczółkach i motylkach zamiast mówić o tym, że seks  to nie grzech, ale praktykowany zbyt wcześnie, bez żadnych zabezpieczeń, może przynieść same szkody.Mam koleżankę,  samotną matkę i swemu synowi wszystko w kwestii seksualności i rozrodu ona tłumaczyła. 

Ale Adam i Krzyś mają wszak tatę, więc bierz się tatusiu do pracy i uświadamiaj synów. Jeśli uda mi się upolować te książki przeznaczone dla chłopców dasz im je do czytania i powiesz, żeby ci zadawali pytania,  jeżeli czegoś do końca nie pojmą. Będziesz miał mniej pracy wtedy.  Poza tym nie wstydź się przy nich mnie obejmować, całować, ucz ich jak się powinno traktować kobietę, która się kocha. Na razie to tylko wiedzą jak się traktuje kobietę, której się nie kocha. Twoi synkowie naprawdę są fajni i mądrzy. 

I pamiętaj, że za 25 tygodni przybędzie nowy członek rodziny i myślę, że można im o tym powiedzieć, skoro wybrali, że chcą z nami mieszkać, zapewne  poczują się wtedy bardziej z nami związani.

                                                                        c.d.n.