środa, 21 kwietnia 2021

To nie takie proste -5

 Grunt to powiedzieć małolatom, że mogą  jechać lub nie jechać na wycieczkę - w sobotnie popołudnie Adam i Krzyś wydzwaniali do Wojtka by się dowiedzieć o której godzinie w niedzielę rano mają być gotowi do drogi. Wyczytali  w Przewodniku, że w niedzielę odbywają się koncerty i Adaś orzekł, że skoro tam będzie koncert, to muszą być porządnie ubrani. Ponieważ matka im powiedziała, że wystarczą na tę okoliczność czyste spodnie i czyste koszule oraz paznokcie "bez żałoby," postanowili sprawdzić prawdziwość tego twierdzenia u ojca. Mało tego, Krzyś dociekał, czy Patrycja też tak uważa. Wojtek, który sobotnie popołudnie musiał poświęcić na przeczytanie pewnych ważnych dokumentów stwierdził w końcu, że najlepiej będzie gdy chłopcy porozmawiają na ten temat z Patrycją i dusząc się  ze  śmiechu przyniósł słuchawkę Patrycji. 

Patrycja potwierdziła, że ich mama ma rację, te spodnie to mogą być również  dżinsy, byle czyste i nie  z dziurami, koszula może być z krótkim rękawem ale nie  wygnieciona i nie poplamiona, mogą być adidasy, oczywiście nie z błotem z boiska, czyste buzie, ręce i szyje a włosy zaprzyjaźnione z grzebieniem lub szczotką. Gdy odniosła słuchawkę na miejsce powiedziała - oni mnie chyba szybko znienawidzą powiedziałam, że mają mieć  czyste ręce, buzię i szyję oraz adidasy bez błota.

Wojtek śmiał się - no mają dzieciaki pecha, zakochałem się w Pani Porządnickiej! Ale podejrzewam, że to ich wcale nie zrazi do tego by z nami mieszkać. Widocznie uznali, że skoro ja cię kocham to i oni powinni.

Ale skoro już tu jesteś, to usiądź na moich kolanach i poczytaj ze mną, bo będę to omawiał w poniedziałek na naradzie, ale chcę to wpierw trochę z tobą przestudiować.    Szczerze mówiąc, to nie wiem jak ja będę pracował gdy ty będziesz na urlopie macierzyńskim  - albo będę  wciąż siedział  w domu albo zrobię jakiś pokój w pracy dla ciebie i dziecka. Jestem chyba uzależniony od twej  obecności.

Patrycja śmiała się -poczekaj, poczekaj, przyjdą takie dni,  że będziesz uciekał z domu  od płaczu dziecka.  No to się mylisz - to jest pierwsze dziecko które naprawdę chciałem i chcę.Nie mogę się wręcz doczekać, by już je trzymać w objęciach razem z tobą. I nie myśl, że będziesz z dzieckiem w oddzielnym pokoju, ono będzie spało obok naszego łóżka. 

No fajnie to wymyśliłeś - już widzę jak na naradzie ziewasz i nie za bardzo wiesz o czym mówią. Od razu przypomina mi się Budapeszt po naszej pierwszej i drugiej nocy- byłeś półprzytomny z niewyspania, wątpię czy wiedziałeś dokładnie co podpisujesz. Wiedziałem, chociaż cały czas miałem przed oczami ciebie golutką. Poza tym nie da się ukryć, że zaspokojenie kobiety a przewinięcie niemowlaka wielce różnią się od siebie pod względem wydatkowania energii. A często wstawałeś do chłopców w nocy? Może z raz, bardzo szybko mieliśmy różne  sypialnie. Gdy się urodził Krzyś to Adam spał w moim pokoju, żeby go nie budził płacz małego. Ale Adam z reguły spał jak zarżnięty. Czasem się budził nad ranem i wędrował do mojego łóżka. Przytulił się i dalej spał.

Wojtuś, a mogę ci zadać zapewne dość kłopotliwe dla ciebie pytanie? A właściwie kilka pytań. Możesz, ale nie wiem czy prawda ci się spodoba- bo powiem prawdę. Kochałeś Helenę? Wydawało mi się, że tak, ale gdyby zaraz po pierwszym razie nie zaszła to bym się nie ożenił.Ożeniłem się bo tak wypadało. A drugie dziecko jest bo chciała mieć dwoje w krótkim odstępie czasu i jakimś cudem prezerwatywa była "wadliwa", o co się usilnie postarała, do czego się po urodzeniu dziecka przyznała. To tyle w kwestii moich uczuć do Heleny. Pytaj dalej. A mnie też będziesz zdradzał tak jak ją? Nie nie będę, kocham cię tak, że gdyby trzeba było poświęciłbym dla ciebie bez  chwili namysłu własne życie. I nic tego uczucia do ciebie nie zmieni. Kocham nie tylko każdy skrawek twego ciała, kocham wszystko co z tobą jest związane, jesteś dla mnie całym światem.I kocham tę rosnącą w twoim wnętrzu fasolkę też, niezależnie od tego jakiej będzie płci. Szkoda, że nie mieszkamy w Japonii, tam imię Fasolka przeszłoby pewnie bez wrażenia - śmiała się Patrycja.

Po niemal trzech godzinach poświęconych sprawom służbowym Wojtek stwierdził, że Patrycja musi przecież wyjść  na spacer, więc pojechali do pobliskiego lasu.

Niedzielna wycieczka z chłopcami do Żelazowej Woli była bardzo udana, chłopcy przejęci, wypucowani, Adam z Przewodnikiem po Polsce pod pachą. Ponieważ koncert się chłopcom podobał Patrycja obiecała im, że zabiorą ich do opery na spektakl dla nich odpowiedni i do filharmonii na koncert. Gdy powiedzieli, że jeszcze nigdy nie byli ani w operze ani w filharmonii Patrycja tak się spojrzała na Wojtka, że omal nie  wpadł pod ławkę obok której właśnie przechodzili. Przepytała chłopców czy i jaką muzykę słuchają i poczuła się z lekka jakby była na ugorze, na którym chce uprawiać winorośl.

Gdy wracali z Żelazowej Woli podjechali jeszcze do Nieborowa, zwiedzili Pałac Radziwiłów i Park Arkadia.  Chłopcy byli zachwyceni całą wycieczką i dopytywali się czy w następny weekend też gdzieś pojadą. I to pytanie natchnęło Wojtka, by im wpuścić sprawę ciąży Patrycji. Powiedział, że zapewne gdzieś pojadą, o ile będzie dobra pogoda - to raz, a dwa- jeśli Patrycja będzie się dobrze czuła, bo tak mniej więcej za 25 tygodni przyjdzie na świat dziecko Patrycji i Wojtka. A kobiety oczekujące dziecka nie zawsze się dobrze czują. To znaczy kiedy będzie to dziecko? dopytywał się Krzyś. No przecież  mówię - za 25 tygodni. Weź w domu kalendarz i sobie odlicz te 25 tygodni. Nie wiadomo jeszcze dokładnie który to będzie dzień- tłumaczył spokojnie Wojtek. Widzę, że trzeba będzie z Wami jeszcze o tym wszystkim porozmawiać. Myślę, że pogadamy o tym w następny weekend. A to będzie chłopiec czy dziewczynka? - dopytywał się Krzyś. Nie wiadomo. Tata, a co byś wolał? Obojętne, grunt żeby dziecko było zdrowe. A nas nadal będziesz  kochał?- zaniepokoił się Krzyś. No jasne- gdybym was nie  kochał nie pytałbym się wcale u kogo chcecie mieszkać gdy się rozwiodę z waszą mamą.

W tygodniu Patrycji udało się kupić książkę J. Łopuskiego "Co chce wiedzieć każdy chłopiec" i Wojtek nieco odetchnął. Przejrzał dokładnie jej treść, zajrzał jeszcze do "Encyklopedii Zdrowia" i sobotnie popołudnie poświęcił chłopcom i uświadamianiu ich.  Szło całkiem nieźle, przy okazji udało mu się wyplenić z ich słownictwa kilka wulgaryzmów dotyczących części ciała. Musiał również odpowiedzieć na kilka pytań, bo młodsze dziecię należało do tych osobników, które muszą mieć wszystko wyłożone metodą "kawa na ławę". Ponieważ drzwi między pokojami były otwarte Patrycja chwilami nieco dusiła się ze śmiechu. W pewnej chwili młodszy zapytał ojca : "tata, a czy ty z Patrycją robisz te rzeczy?" Wojtek z kamienną twarzą  zapytał- a jakie rzeczy synku? - no te. Wojtek nadal udawał, że nie rozumie o co chodzi, aż w końcu mały zapytał- no czy się pieprzycie? Wojtek popatrzył na Krzysia i powiedział - pieprzy to się różne potrawy, chociaż pieprz  wcale nie jest taką zdrową przyprawą. Starszy w końcu nie wyrobił i pacnął młodszego w głowę mówiąc - ludzie się nie pieprzą tylko uprawiają seks, głąbie! W końcu Wojtek wyciągnął z szuflady biurka kupioną dla nich książkę i dał im do czytania mówiąc - przeczytajcie tę książkę uważnie, zakreślcie miejsca które są dla was mniej zrozumiałe i wymagają omówienia. I żebym nigdy więcej nie usłyszał od któregoś z was, że jakaś para się pieprzy. 

Patrycja w końcu  zlitowała się nad Wojtkiem i zawołała wszystkich na podwieczorek. W czasie podwieczorku zapadła decyzja, że w niedzielę pojadą do Kazimierza Dolnego. A jak mamy być ubrani?-dociekał Krzyś. Normalnie, będziemy zwiedzać Kazimierz i Wojtek wręczył chłopcom niewielką książeczkę o Kazimierzu. Odwiózł chłopców do domu i bardzo szybko wrócił. 

Patrycja  przytuliła się do niego i powiedziała- no widzisz, nie było to takie straszne, prawda?  No niby nie, ale chwilami myślałem, że zejdę  z wewnętrznego śmiechu. Dzieci to się powinny rodzić z wbudowaną płytką wiedzy, którą rodzic by uruchamiał w odpowiednim czasie. 

Nooo, taki mały robocik - stwierdziła Patrycja - patrzysz w kalendarz i na menu płytki i uruchamiasz odpowiedni fragment wiedzy. A jak się coś zatnie to bierzesz dzieciaka do serwisu i reperują. Albo sam kombinujesz i coś  ci się pokręci i dzieciak zamiast siadać na nocnik w łazience idzie  do kredensu w kuchni  i wyciąga  głęboki talerz. Wojtka aż skręcało ze śmiechu - Pat, powinnaś była z tą wyobraźnią zostać programistką, na mur-beton układałabyś bardzo ciekawe programy. Masz rację na pewno bym ułożyła taki program, że każdy matematyk dostałby świra. Ale mnie programowanie  średnio bawiło.

Niestety niedziela powitała ich deszczem, więc wycieczka nie miała racji bytu. Deszcz chyba wyrabiał jakieś zaległości w padaniu i padał  niemal cały dzień. Gdy się nieco rozpogodziło Wojtek zatelefonował do swych rodziców, by się dowiedzieć co u nich słychać.Ojciec się  bardzo ucieszył i poprosił by oboje do nich przyjechali, to omówią kolorystykę piętra bo trzeba zamówić farby. Poza tym mama ma jakiś interes do Patrycji. W pół godziny później już byli w objęciach starszych państwa. Okazało się, że remont piętra już się rozpoczął. Mając na uwadze fakt, że na piętrze będą mieszkać dzieci, rodzice wpadli na pomysł zrobienia ogrzewania podłogowego- wiadomo, że najczęściej wszystkie  dzieciaki urzędują na podłodze.

Zgodnie z projektem zrobionym przez Patrycję i Wojtka na górze miała być duża sypialnia z miejscem dla maluszka, dwa pokoje dla chłopców i gabinet dla Wojtka, część sanitarna miała pozostać taka jak jest obecnie. Sypialnia była dawniej salonem i z czasem można będzie z części sypialni zrobić jeszcze jeden pokój.Kolorystyka - tak zwana "łamana biel". Przylegający do sypialni nieduży pokój miał być wg Patrycji tzw. garderobą.Wojtek się śmiał, że napis będzie  głosił "garderoba" a czytać się będzie "graciarnia", zupełnie jak w angielskim. Mama po cichu zaczęła gromadzić "dobro wszelakie" dla maleństwa, a Wojtek stwierdził, że musi pojechać w kilka porządnych delegacji zagranicznych by kupić nieco przydatnych dla niemowlaka rzeczy, np. pampersy dla noworodka i bieliznę dla Patrycji na czas połogu, podgrzewacze do butelek. 

Wojtek opowiedział mamie  jakie to miał przeżycia gdy uświadamiał seksualnie młodych, bo go do tego zmusiła Patrycja, opowiedział też jak się chłopcy wyszykowali do Żelazowej Woli i że to co powie im Patrycja to niemal święte jest. W nadchodzącym tygodniu Patrycja miała mieć kontrolne USG,  które oczywiście będzie w obecności Wojtka. Ale płci to pewnie jeszcze nie będzie widać, ale tak naprawdę to wszystko jedno, bo on już szalenie kocha to coś, co nosi w sobie Patrycja. A mama Wojtka, gdy były same w kuchni, powiedziała Patrycji że odkąd Wojtek jest z nią to jest szczęśliwy - zupełnie inny niż przez ostatnie kilkanaście lat.

Wojtek z kolei twierdził, że odkąd chłopcy poznali Patrycję to jakby zmądrzeli i wygrzecznieli, na co Patrycja miała jedną odpowiedź - tę zmianę wywołał fakt, że Wojtek nareszcie zaczął ich dostrzegać i poświęcać im więcej swojego czasu. Wojtek przytulił Patrycję i powiedział- ale to wszystko twoja zasługa, bo zaakceptowałaś mnie razem z tymi przyległościami. A miałam inne wyjście skoro cię pokochałam?-spytała. Myślisz, że dobrze bym się czuła mając świadomość, że zabrałam dzieciom ojca?

Wiem, że czasami będzie nam ciężko, bo to jednak będzie trójka dzieci i duża różnica wieku pomiędzy nimi, ale jakoś sobie poradzimy.Wiesz Wojtuniu, chłopcy cię naprawdę  bardzo kochają, ale są w wieku, w którym nie bardzo potrafią to okazać. Trzeba tylko ich nauczyć,wytłumaczyć, przekonać, że mogą nam powiedzieć bez strachu wszystko co zrobią źle, bo my im pomożemy. I trzeba  pamiętać, że jeśli coś się zabrania to trzeba to w rzeczowy sposób wytłumaczyć, dlaczego. Ja tak miałam w domu i wiem jakie to ważne mieć świadomość, że mama i tata zawsze pomogą wybrnąć z najbardziej niedobrej sytuacji.

                                                                       c.d.n




 

6 komentarzy: