Na basen Alina i Teresa jeździły dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i piątki. Podstawowy skład obstawy to był Kazik i Paweł. Dziewczyny zauważyły szybko, że basenowe życie towarzyskie kwitło- najczęściej po przepłynięciu kilku basenów grupka znajomych udawała się do jacuzzi, gdzie tkwili godzinami i jak powiedziała Teresa aż dziw, że się w tak ciepłej wodzie nie rozpuścili. Zaraz pierwszego wieczoru, po powrocie do domu Teresa powiedziała przy kolacji do taty: bałabym się puszczać Zika samego na ten basen, bo męska część pływających jest w bardzo marnym stanie fizycznym - średnia wieku to faceci bliżej sześćdziesiątki, a do tego z 90% z nich z zaawansowaną ciążą pokarmową, o którą bardzo dbają, bo zaraz po basenie pędzą do barku i zakupują ciastka, pochłaniają je a potem siedzą w ciepłym jacuzzi. My z Aliną na tle tego basenowego towarzystwa to niemal jak małolaty wyglądamy. A na Kazika i Pawła to stałe bywalczynie rzucają głodne spojrzenia, więc gdy wychodzimy z basenu to zaraz robimy demonstrację z gatunku "on jest mój".
Na Jacka i ciebie tato, gdy jesteście w stroju plażowym to miło popatrzeć, bo macie nienaganne figury, zero ciąży pokarmowej. A co to jest ta ciąża pokarmowa?-zapytał tata. Nooo, zapasione brzuszysko sterczące nad gatkami. Aż dziw bierze, że nie gubią tych gaci w wodzie. Alina podejrzewa, że może mają je przyklejone, ale ja podejrzewam, że po prostu kupują o numer za małe i jak z trudem w nie się wcisną to potem równie trudno je zdjąć. Najśmieszniej to wyglądają z profilu, bo gatki z tyłu sięgają do talii a z przodu jest wywalony brzuch. I bardzo się nam wszystkim podoba jedna pańcia, wielce zadbana, w dobrym gatunkowo kostiumie, która włazi do basenu w pełnym makijażu. Kosmetyki też ma dobre gatunkowo, zapewne wodoodporne. Jestem pełna podziwu, bo te wodoodporne to podobno niszczą skórę. I babka ma chyba kilkanaście kostiumów, bo za każdym razem ma inny na sobie.
Jak wiem z podsłuchu, to większość tego towarzycha to stali bywalcy, przychodzą codziennie, to byli pacjenci, którzy byli tu leczeni. I pływanie jest dalszym, niezbędnym elementem utrzymania status quo po zabiegach. I większość z nich to kręgosłupowcy, więc dla nich pływanie to podstawa. Jak się posłucha w tej damskiej łazience o tym jakie są schorzenia to się żyć odechciewa. I radość mnie rozpiera, że tylko nie jestem tak zgrabna jak przed urodzeniem Alka, ale na szczęście nie miałam żadnych urazów kręgosłupa. Bo nawet takie nie operacyjne urazy ciągną się za człowiekiem niczym spaliny za samochodem.
Kazik popatrzył na nią i powiedział - chyba musisz iść na badania okulistyczne, bo cię wzrok okłamuje. Wyglądasz tak samo jak przed urodzeniem Alka. I kocham każdy centymetr twego ciałka, więc się przypadkiem nie zacznij odchudzać. Nie umiem się odchudzać- stwierdziła Teresa- nie jestem w stanie zrezygnować z jedzenia czekolady, orzechów i różnych tuczących owoców, np. winogron, jabłek itp.
Kris, zgodnie z radą udzieloną mu przez Alinę, w największym pokoju swojego mieszkania urządził sobie biuro, o czym jej zaraz powiedział i prosił by zechciała je obejrzeć. Alina jednak nie miała zamiaru obejrzeć biura i powiedziała - ty chyba nie za bardzo zrozumiałeś co ci nie tak dawno powiedziałam - dla mnie już nie istniejesz jako obiekt mego zainteresowania. Stałeś się dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. To nie ja zepsułam nasze małżeństwo tylko ty, pamiętaj o tym. Masz już gdzie mieszkać i pracować, więc myślę, że możemy wybrać się razem do adwokata by się oficjalnie rozejść. On wie, że chcę rozwodu bo mnie zdradziłeś, ale nie pokazałam mu dowodu, więc doceń to i nie stawaj okoniem, bo wtedy powiem wszystkim znajomym o twojej wpadce. Twoim zdaniem wszyscy zdradzają się wzajemnie, moim natomiast nie, jeśli łączy ich prawdziwe uczucie.
Doceniam to, że zgodziłeś się na zamianę tych mieszkań - ja na pewno jeszcze bardzo długo będę chodziła na terapię i wizyty kontrolne, zapewne do końca życia. Nie będę ci robiła trudności w kontaktach z Tadziem, ale gdy ci się zamarzy by u ciebie nocował, to wtedy będziesz musiał mi przedstawić aktualne świadectwo zdrowia, czyli ujemne WR. Postaraj się podejść do naszego rozwodu zdroworozsądkowo a nie emocjonalnie. Po prostu zastanów się nad tym co zrobiłbyś gdybym to ja przyniosła ci jakąś chorobę weneryczną, skoro jak sam twierdzisz wszyscy naokoło się zdradzają.
Jesteś nadal przystojnym facetem, umiesz nieźle uwodzić kobiety, możesz po rozwodzie ożenić się po raz drugi, założyć drugą rodzinę. Być może, że i ja znajdę jakiegoś odpowiedzialnego mężczyznę, który pokocha nie tylko mnie ale i Alka i wtedy wyjdę drugi raz za mąż. Na razie rozejrzę się za jakąś pracą, bo moja dawna firma już nie istnieje. Gdy będę wiedziała, że będę zatrudniona to oddam Tadzia do tego żłobka na osiedlu, a gdy skończy trzy lata to pójdzie do przedszkola, które jest w tym samym budynku.
Mam wrażenie, że ty już masz kogoś - stwierdził Kris. Tak, mam, Tadzia. I mam nadzieję, że wychowam go tak, by nigdy nie zdradził kobiety, której mówił, że ją kocha. Pomyśl Kris o jakiejś terapii dla siebie, bo sobie też zrobiłeś krzywdę tą zdradą. I używaj zabezpieczeń , bo często te ładne, urodziwe opakowania są nosicielkami przeróżnych chorób. Poza tym powinniśmy chyba omówić kwestię finansów nim się urzędowo rozejdziemy.
Nie ma problemu- stwierdził Kris - mam do ciebie pełne zaufanie, bierz nadal pieniądze z mojego konta, wiem, że nie wydajesz pieniędzy na głupoty, mam przecież do wglądu na co wydajesz pieniądze, bo zawsze płacisz kartą, a gotówki pobierasz bardzo mało. I wiedz, że nie przestałem cię kochać i będę robił wszystko żeby cię odzyskać. Alina uśmiechnęła się - myślę, że nie ma takiej opcji w najbliższym czasie. Nadal przychodzi mi z trudem rozmowa z tobą, to nadal mnie boli, bo naprawdę cię kochałam. Podeptałeś to wszystko bez minuty zastanowienia. Nas, w sensie ty i ja już nie ma i nie będzie. Taka jest prawda.
Po wyjściu Krisa Alina długo płakała. Gdy zatelefonowała do niej Teresa, Alina w skrócie jej opowiedziała o ich rozmowie. Słuchaj Alisiu - tak jak ci mówiłam- nic a nic ci nie doradzę w tej sprawie. To wszystko wymaga czasu, a nie zawsze pierwszy odruch w tej sytuacji jest najlepszy. Być może oboje musicie jeszcze nie jeden raz o tym porozmawiać. To nie pożar w mieszkaniu, że trzeba chwycić dokumenty, pieniądze i kosztowności, jeśli się je posiada i zmykać co sił w nogach. Macie dziecko, coś bardzo, bardzo wspólnego. Wiem, że Kris dzwonił do mego taty i prosił o spotkanie i tata, bo jest jednak niespotykanie dobrym człowiekiem, będzie u Krisa dziś około 17,00, w tamtą stronę pojedzie sam, Kazik go odbierze, gdy skończą rozmowę. Kazik się do tego nie miesza, bo jak powiedział to mógłby zbyt mocno Krisa uszkodzić. A gdy będziesz na swojej terapii to porozmawiaj o tym z tym terapeutą, bo jestem pewna, że on ci pozwoli lepiej zrozumieć twoje własne uczucia, które teraz masz wobec Krisa. Bo ja, podobnie jak Kazik, najchętniej bym Krisa zatłukła z zimną krwią.
Znam kilka małżeństw, które już miały się rozwieść, "publiczność", czyli znajomi popierali to rozwiązanie jako logiczne, a jednak do rozwodu nie doszło, a po tym extra zawirowaniu wszystko się w związku wyprostowało i jak to bywa- żyli dalej razem długo i szczęśliwie. Może dobrze wam zrobi, gdy jakiś czas pomieszkacie osobno, może Krisa zmieni fakt, że mając tam swoje biuro będzie więcej przebywał poza domem i będzie tęsknił do waszej obecności? Nie wiem, za mało znam Krisa i nie zamierzam go bliżej poznawać. Kris już jest z tego pokolenia, w którym seks przestał być tabu i przestawał być wyrazem uczuć - fizjologia i nic więcej. Teraz to jest nagminna sytuacja, dziewczyny u mnie w pracy miewały niemal tylu krótkotrwałych partnerów ile miały palców u rąk i nóg. Jedynym liczącym się kryterium była uroda faceta i to, czy miały z nim orgazm czy też nie. Mało tego - intelekt faceta, wierność to były dla nich sprawy drugo- lub nawet trzeciorzędne.
A nas obie nasze mamy wychowały na swój wzór i podobieństwo i myśmy to skonsumowały. Teraz, będąc z Kazikiem wiem, że nawet gdyby mnie tak Robercik spektakularnie nie zdradził to i tak by się ten związek rozpadł. Bo tak naprawdę to wyjście za Roberta było moją nieuświadomioną wówczas zemstą na Kaziku za to, że mnie, młodszej od siebie o 10 lat nie brał pod uwagę jako partnerki. Patrz Alisiu- Kazik i ja kochaliśmy się, ale wcale sobie tego bardzo długo nie uświadamialiśmy, bo wszystko to co nas łączyło nazywaliśmy z pełnym przekonaniem tylko przyjaźnią. I dopiero noc w Baligrodzie, którą Kazik przegadał z panem Henrykiem uświadomiła jemu, że mnie kocha i że ta nasza cała przyjaźń to po prostu i zwyczajnie miłość. I od tamtej pory tak bardzo polubiliśmy Bieszczady. A jakim cudem on nas wtedy dowiózł bez wypadku do Warszawy to do dziś oboje nie wiemy. Spał zaledwie dwie lub trzy godziny.
A może byście się razem z Krisem wybrali na jakąś terapię, ten twój terapeuta może zna kogoś dobrego w te klocki? Naprawdę, porozmawiaj z nim o tym, tym bardziej, że na pewno każde zawirowanie w twoim życiu ma jakiś wpływ na twoją dwubiegunówkę, nawet gdy cały czas bierzesz regularnie lek.
Szkoda, że ty nie jesteś psychoterapeutką - stwierdziła Alina. Ale jako psychoterapeutka na pewno nie mogłabym bezstronnie udzielać rad swoim przyjaciołom, bo zawsze miałabym spojrzenie przez pryzmat tego co mnie z przyjaciółmi łączy. A psychoterapeuta musi być całkowicie bezstronny, nie związany uczuciowo z obiektem, któremu udziela porad. A ja jestem wszak emocjonalnie związana i z tobą i z Krisem. I nie dlatego, że jakoś Krisa szczególnie lubię, on mnie szalenie często denerwuje, ale jest bratem Kazika, który też względem Krisa ma mieszane uczucia. I właśnie dlatego ci mówię, że nie umiem ci nic mądrze doradzić i wysyłam do psychoterapeuty.
Ktoś mi dzwoni domofonem, zadzwonię później- powiedziała Alina i przerwała rozmowę. Tym kimś był Kris, który zostawił w pokoju aktówkę, w której miał kilka potrzebnych mu dokumentów oraz klucze od obydwu mieszkań. Dobrze, że się zorientowałem w połowie drogi i że ty jesteś jeszcze w domu, bo miałaś wyjść- powiedział.
No miałam, ale zatelefonowała Tesia i chwilę rozmawiałyśmy. Kris, jeśli naprawdę mnie kochasz, to idźmy razem na psychoterapię. Nie jesteśmy jedynymi ludźmi, którym się taka rzecz przydarzyła, a psychoterapia na pewno nam pomoże przeanalizować nasze uczucia względem siebie wzajemnie. Zapytam się tego swojego psychoterapeuty czy zna kogoś, kto mógłby nam pomóc. Zróbmy to dla dziecka, mniejsza o nas.
Czuję w tym inicjatywę Teresy - powiedział Kris. Zołza z niej okropna, ale mądra baba. Już raz nam bardzo pomogła. W tym samym stopniu ją podziwiam jak i jej chwilami nie znoszę. Dobrze, nie jestem entuzjastą psychoterapii, ale się godzę, właśnie z uwagi na Tadzia. I dlatego, że cię kocham. Nie chcę rozwodu. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i Tadzia. Umówiłem się dziś z ojcem Tesi, u mnie. On jest o wiele bardziej wyrozumiały niż Tesia lub Kazik.
Nie doceniasz Tesi, ona wcale a wcale nie namawia mnie na rozwód i masz rację, podpowiada psychoterapię, żebyśmy oboje znaleźli przyczynę tego co się stało, bo jak zawsze mówi, to nie ma dymu bez ognia, tylko czasem bardzo trudno znaleźć przyczynę, nie powód. Bo powód to tylko wyzwalacz, a gdzieś tkwi przyczyna. Tesia jest dla mnie niczym matka, ale o tyle lepsza, że nie ukrywa przede mną prawdy. Dzięki niej funkcjonuję i nie dopada mnie dwubiegunówka. I już nie czuję się napiętnowana tym, że mi grozi gdy przestanę brać lek, bo wiem, że nie przestanę. Muszę go brać, bo Tadziś musi mieć zrównoważoną mamę a nie rozchwianą emocjonalnie.
A pozwolisz, że będę dziś spał tu, a nie na Żoliborzu? No przecież jesteś tu zameldowany. No to do wieczora. Po wyjściu Krisa Alina zatelefonowała do Teresy i powiedziała, że to Kris się wrócił.
c.d.n.