środa, 23 listopada 2022

Lek na wszystko? - 7

Spotkanie z adwokatem było zdaniem Kazika bardzo sympatyczne. W trakcie  rozmowy prawnik nie ukrywał, że zastanawiający jest fakt, że  zdjęcia  z tej "imprezy" ktoś przesłał na adres  domowy Roberta i Teresy. Co do "zasadności" rozwodu   nie  miał żadnych  wątpliwości. Prywatnie  przyznał rację  teorii Kazika, że ktoś chciał w ten  sposób uniemożliwić Robertowi  ten  wyjazd. 

No  to jestem w takim  razie na  szczycie  listy podejrzanych- roześmiała  się Teresa. Bo ja  bardzo,  ale to bardzo nie  chciałam tam jechać. Po prostu nie podoba  mi się Moskwa i życie tam. I mówiłam mężowi, że na pewno nie będę tam  stale, zwłaszcza, że mój ojciec nie jest  zdrowy, mama już nie żyje, nie mamy bliskiej  rodziny w Warszawie, więc cały czas tłumaczyłam, że wcale nie jestem  zadowolona  z perspektywy wyjazdu z kraju na dłuższy  czas. 

Kazik dokładnie  pospisywał jakie dokumenty musi przedstawić sądowi Teresa. Prawnik potwierdził, że  rzeczywiście dobrze  się  stało, że mieszkanie  nie jest jej, a jej ojca i że jego  zdaniem cała sprawa  zakończy  się na jednym posiedzeniu, skoro Teresa  nie rości  żadnych praw do  czegoś co jest  wspólne- w tym  wypadku do  samochodu.  Zapisał sobie  uwagę Kazika, żeby sąd uprzejmie przyjrzał się  zdjęciom  umieszczając je pod  szkłem powiększającym, bo wtedy sąd  nabierze  pewności, że to nie było udawane, jak usiłował sugerować Robert, bo widać penetrację. 

Pan  adwokat przepytał też  jaka była reakcja Teresy, gdy  dostała  te  zdjęcia, więc opowiedziała, że nie pojechała w związku  z tym po męża na lotnisko, a zawsze to  robiła, zostawiła  tylko w pokoju  na  stole te zdjęcia, które dostała  w liście (list był adresowany imiennie  do niej) i najzwyczajniej  wyszła  z domu i poszła  nocować do koleżanki, żeby po prostu nie  zrobić mu awantury, gdy przyjedzie  z lotniska  do  domu. Następnego  dnia poszła  normalnie  do pracy, a po pracy okazało się, że mąż po  nią przyjechał,  więc poinformowała  go, że złożyła  pozew  rozwodowy, a jeśli on koniecznie chce  mieszkać  u  niej  aż do chwili rozwodu to  musi przedstawić  aktualny wynik badania WR i jeśli będzie negatywny to może  mieszkać do  chwili rozwodu. A obrażony mąż się  spakował i łaskawie wyprowadził. A ona czym prędzej  zmieniła  w mieszkaniu drzwi. Poza tym powiedziała, że już od pewnego czasu nie  mogą  się ze  sobą dogadać, jemu bardzo zależy na tym wyjeździe  do Moskwy, a jej ten kierunek zupełnie nie odpowiada. Proponowała  by wybrał nieco cieplejszy klimat, ale on nie chciał. A poza tym to ona ma wrażenie, że jego zainteresowanie jej osobą wyraźnie spadło i mąż od ponad  roku niemal co półtora  miesiąca wyjeżdża do Moskwy. Ona  nie  rości  sobie żadnego prawa do samochodu, on  go kupił. Meble, wszystkie jakie  mają, jak i mieszkanie, należą do jej ojca. Gdy się tak bardzo obrażony mąż pakował i wyprowadzał to ona  dopilnowała  by zapakował to wszystko co kupił do domu - w Polsce lub gdzie indziej.

Pan  adwokat wszystkiego wysłuchał i powiedział, że jego  zdaniem  sprawa prosta, bo dzieci nie mają, wspólnego majątku do podziału też nie,  więc postara się, by sprawa  zakończyła  się na pierwszej rozprawie. No i nie będą potrzebni jacyś świadkowie jako że  awantur nie było. Jedyne to może zaświadczenie  ze spółdzielni  mieszkaniowej,że jej ojciec jest  właścicielem  mieszkania. Szkoda, że  wszystkie sprawy rozwodowe nie  są takie proste- dodał. Myślę, że za dwa tygodnie uda  się nam przeciąć ten węzeł małżeński. Za dwa dni pani mąż będzie miał spotkanie ze swoim adwokatem.

A tak zupełnie prywatnie to nie  rozumiem pani męża. Przedwczesny kryzys wieku  średniego chyba  mu się przydarzył.  Jak  powiedział Krystian to  aż wstyd za taką sprawę brać pieniądze. 

No właśnie, chciałabym uregulować  sprawy finansowe- powiedziała Teresa. Już są uregulowane - jak na dzień dzisiejszy. I nie będzie pani musiała być na rozprawie, ja panią na rozprawie zastąpię. I oczywiście będę się domagał orzeczenia sądu z czyjej winy nastąpił  rozwód. Krystian mówił, że należy pani oszczędzić udziału w rozprawie.

Teresa  spojrzała na Kazika, który z wielkim zainteresowaniem oglądał leżący na stole wykaz telefonów i godzin urzędowania Kancelarii,  w której  aktualnie siedzieli. To cudownie, że nie będę musiała  być na tej rozprawie, panie mecenasie - powiedziała  cicho Teresa. Myślałam, że to możliwe  tylko wtedy gdy jedna za stron przebywa poza krajem. 

Nooo, trochę się kraj ucywilizował i przy  sprawach oczywistych dąży  się do ich  szybkiego  zakończenia a nie żeby się ciągnęły w nieskończoność. Proszę się już tą sprawą nie stresować więcej,  wszystko jest jasne jak  słońce. Teresa powiedziała, że chce zwrócić mężowi obrączkę, bo on kupował obrączki. Nie ma problemu - przyniesie ją pani  do mnie razem z tymi zaświadczeniami ze spółdzielni,  a ja mu ją zwrócę,  oczywiście  za pokwitowaniem.

Gdy wyszli z Kancelarii Teresa z miejsca napadła na Kazika - powiedz  mi ile mam ci zwrócić pieniędzy. Nie wiem, to Krystian płacił,  nie ja. A liczyć to  się będziemy po sprawie, bo jeśli  szanowny sąd uzna, że wina leży po stronie niejakiego Roberta, to on poniesie wszystkie koszty. Dziś napiszesz upoważnienie dla  mnie lub Krystiana do pobrania tych zaświadczeń ze  spółdzielni. A najmądrzej będzie jeśli napiszesz  to na  niego, on jest wiecznie na mieście i o ile  dobrze  pamiętam to ma w tej spółdzielni jakąś znajomą babkę. Zawsze go podziwiam ile  on ma różnych znajomych osób. 

No to teraz jedziemy do mnie, obiecałaś że zjesz kolację u mnie. A na deser po kolacji mamy lody z bitą śmietaną i malinami.Taka domowa melba. I mam adres plantacji malin, bliziutko Warszawy. Może podjedziemy tam w  sobotę i kupimy kilka  łubianek malin? Wezmę od Krystiana sokownik i zrobimy sok z malin na  zimę. Ja też mam sokownik w domu i mam sporo słoików i butelek, już pomytych.Wystarczy je  wyparzyć - stwierdziła Teresa. To świetnie, zapełnimy wszystkie możliwe słoiki i będziemy mieć  codziennie herbatę z  sokiem  malinowym - Kazik cieszył  się jak  dziecko. No ale jeżeli będziemy robili  sok to nie pojedziemy na ten weekend do Sandomierza - zauważył. Wiesz co - Sandomierz będzie i w  następny weekend a nie  wiadomo czy wtedy będą jeszcze maliny - zauważyła  przytomnie  Teresa. No fakt, teraz każdy dzień pogody  jest na  wagę złota. Jeśli nie pojedziemy do Sandomierza teraz to może na wiosnę  albo  w lecie- zgodził  się Kazik. A gdzie te maliny są?  A w Ciszycy. Znajomi  moich  znajomych mają tam plantację malin. Niedawno kupili tam dom razem ze  sadem i plantacją  malin. Mieszkają tam z dwójką  dzieci i jego rodzicami. 

Tesiu, a twój tata wie, że się rozwodzicie z Robertem? Nie, jeszcze  nie  wie, powiem mu gdy  już  będzie po  wszystkim. Nie przepadał za Robertem - mówił, że to przemądrzały smarkacz. Ucieszy  się, że już go nie ma przy mnie. Jeśli wszystko pójdzie tak, jak to przedstawił pan adwokat to się tata ogromnie  za dwa  tygodnie  ucieszy. Tesiu,   a co zjesz  na kolację? A co zaplanowałeś? 

Befsztyk z polędwicy wołowej z plasterkami podsmażonego jabłka i pieczone, sałatkowe kartofelki. W sumie  dość lekkie  jedzenie. A skąd wziąłeś w tym kraju sałatkowe kartofelki? A z L'Eclerca, import z Francji. No popatrz, jeszcze  trochę a będziesz lepszy ode mnie w  wymyślnych  zestawieniach. Bardzo lubię te sałatkowe kartofle. Muszę zrobić któregoś dnia sałatkę jarzynową z tym francuskim kartofelkami.

Ziku, a lubisz polędwicę wołową pieczoną  w cieście   francuskim? Tesiu - jem  wszystko a wystarczy, żebyś ty coś upichciła by to było od  pierwszego  razu  moje ukochane jedzonko. Uwielbiam wszystko co ugotujesz, usmażysz , upieczesz. Nawet  zwykłe grzanki w twoim wydaniu to istna  pychota. Takie tostowe grzanki wymoczone w jajku z mlekiem migdałowym też?  No pewnie- zapewnił ją Kazik.

No skoro tak ci  wszystko u mnie  smakuje to jutro zjesz  u mnie obiad, ale bez zupy- bo  to będzie eintopf- może nie  za bardzo klasyczny, ale jednak. A co to będzie?  Strogonow w moim wydaniu. Do zagryzania będą grzanki, ale  nie takie twarde, że  aż zęby trzeszczą. A jako warzywko to ogórki kwaszone, domowe. Deseru jeszcze  nie obmyśliłam, ale  zawsze można wyskoczyć do sklepu po lody.

Muszę się wybrać na  zakupy i w niedzielę trochę zapełnić zamrażarkę, żeby potem tylko wyciągać  gotowce. Taki system zdaje egzamin. Najlepiej  się czuję psychicznie  gdy mam obydwie szuflady zamrażarki zapchane gotowymi daniami własnej produkcji. Najzabawniej jest  wtedy, gdy  z pośpiechu zapomnę nakleić info co to jest. Potem wyciągam z  zamrażarki, wpatruję  się, wpatruję i usiłuję odgadnąć  co to może być. Mam "patent" na wszelkie steki, kotlety itp. Kroję mięso a plastry, dosmaczam i każdy plaster oddzielnie pakuję w alufolię. Rano, przed  wyjściem  z domu wyciągam z zamrażarki i przekładam do lodówki, tam  gdzie warzywa. Gdy wracam to się nadaje  akurat na usmażenie. W takim razie - podsumował Kazik- w piątek po pracy pojedziemy razem na  zakupy. Nie chcę  byś sama wszystko dźwigała. I jeśli będziesz  chciała robić jakieś zakupy na  naszym osiedlu to też pójdę z tobą. 

Ziku - ja nic nie dźwigam- kupiłam  sobie fajną torbę na kółkach. Kółka  są dość duże, jak w  wózkach dziecięcych i spokojnie się to  wciąga  również po schodach-zresztą wysoko nie mam -pierwsze piętro. Już wyrosłam z ambicji porannego biegania, głodzenia  się by mieć ładną linię, szarpania  się z jakimiś  ciężarami bo przecież "kobieta wszystko może", zarywania nocy  by jakiś głupi film obejrzeć a na  dodatek zupełnie  mnie nie obchodzi  czy wyglądam modnie  czy nie. Chodzę w tym w czym jest mi wygodnie. A jak  się komuś nie podoba to jego zmartwienie a nie moje. Robercik zawsze dbał o modę - ja nie. Ty wiesz jaką on  dał łapówkę by mu odholowali ten samochód w kolorze  miedzi? A jaki był nieszczęśliwy, bo ja nie  chciałam iść w długiej,  białej  sukni do ślubu? Uważałam, że i tak  się mocno poświęciłam, że  wzięłam, z uwagi na jego matkę i famułę, ślub kościelny. Ale jeśli chcesz ze mną chodzić na  zakupy- to dla mnie super. Nie z uwagi na to, że będziesz  nosił, ale z uwagi na twoje towarzystwo.

Tesiu, jest pewna sprawa, o której bardzo chcę z tobą porozmawiać. Chodź do pokoju, usiądziemy i porozmawiamy. Teresa z lekka  zesztywniała i odwróciła od niego głowę. Zakochałeś się  znowu w którejś nieszczęśliwie?- zapytała nie patrząc na  niego. Tak,  zakochałem  się, ale nie  dopiero co, a dość dawno. Chodź do pokoju, to ci opowiem i pociągnął ją do pokoju i posadził w  fotelu, sam przy  nim kucnął. Posłuchaj - kilka lat wcześniej zakochałem się w pewnej mężatce. To bardzo boli kochać kogoś, kto należy ciałem i duchem do kogoś innego. Zakochałem się i nie odkochałem się, chociaż  upłynęło od tego czasu już pięć lat.  Tesiu, spójrz na mnie - tą mężatką to byłaś i jesteś ty! Teresa spojrzała na niego nieco zaskoczona. Aaa....- wyjąkała Kazik uśmiechnął się - wiem co powiesz- zapewne powiesz  "a te inne?" Teresa pokiwała  głową . Nie pomogły, żadnej nie pokochałem. Cały czas kocham tylko i wyłącznie ciebie. 

Dość szybko się zorientowałem, gdy Robert zmienił pracę, że ma jakiś romans. Ciągle mi opowiadał jakie ma fajne dziewczyny w dziale i jakie fajne są dziewczyny w Moskwie. I jak  zawsze jest tam  wesoło. Kiedyś się  zapytałem jak to  się ma do jego sytuacji rodzinnej. Wyśmiał mnie. Ale widocznie którejś z jego panienek było nieco mniej do śmiechu niż jemu i zadziałała. Sądząc z tego co wyszło, to któraś z jego działu ewentualnie z centrali postanowiła zatrzymać  go w Polsce. I zapewne zrobiła to rękami tej, która była  z nim w delegacji. Gdy przyszedł do mnie  w niedzielę to bardzo chciał bym cię odwiódł od  rozwodu i że jego matka też tego rozwodu sobie  nie życzy, bo jesteś dobrą  żoną. Jak się zapewne domyślasz nawet słowa nie pisnąłem, że cię kocham i to od lat.

Tesiu - kocham  cię i marzę byśmy byli razem, byśmy wzięli ślub i byli razem. Nie  wiem, czy  mnie kiedyś pokochasz, ale będę  robił wszystko by tak się stało. Teresa płakała bezgłośnie mocząc mu swymi łzami szyję i koszulę. Przerywanym przez płacz  szeptem powiedziała - też cię kocham, tylko myślałam że jestem dla ciebie zbyt nudna i może za głupia i za dziecinna? Kazik na  zmianę scałowywał jej łzy i wycierał jej twarz chusteczką, przytulał i  szeptał do ucha jak bardzo ją kocha, jaka ona jest  dla niego cudna, mądra, dobra i najbardziej pożądana pod  słońcem. I że zaraz , gdy  tylko  ona  dostanie  do ręki rozwód złożą papiery w USC i wezmą ślub - jeśli tylko ona  uzna, że nie jest dla  niej za stary i za mało atrakcyjny. 

                                                                        c.d.n.