poniedziałek, 21 lutego 2022

Ryzykantka - 23

 Robert aż pobladł - nie dobijaj  mnie - gdy  mi z jakiegokolwiek powodu  źle, to marzę bym mógł być wielkości twojej szminki do ust byś mnie  mogła schować w swojej kieszeni. Wszystko we mnie  żebrze przytul  mnie, nie patrz na nikogo innego, bądź tylko ze mną i dla mnie, a ty mi mówisz, że mogę sam jechać. Nie mogę jechać  sam. I jeśli podejmiemy decyzję , że wyjedziemy z Polski to nie pojadę  sam nawet tylko miesiąc  wcześniej. Masz rację, to co usłyszałem od Pawła wykończyło mnie, bo nagle okazało się, że byłem podłym egoistą.  Nie chciałem przejrzeć na oczy- wygodniej było   wychodzić z  założenia, że  dziecku matka  bardziej potrzebna  niż ojciec.

Odkąd Paweł jest  z nami jest to dla mnie  czyściec - z jednej strony wciąż odkrywam jak bardzo wiele cech ma  moich, zachwycam się jego intelektem a jednocześnie cały czas mam tę świadomość, jaki byłem przez tyle lat ślepy i głuchy, a właściwie podły. A na dodatek on mnie  kocha, a ja  mam świadomość, że nie zasługuję na jego miłość.

Ewa przytuliła Roberta i powiedziała - w życiu  tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak "zasłużyć na miłość". Gdyby rozpatrywać każdy jeden przypadek to okazałoby się,  że nikt z nas nie  zasługuje na miłość. Można  zasłużyć na  szacunek, na podziw, ale nie na miłość. Awanturnicy, dranie a nawet mordercy są przez kogoś kochani. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość to wielce nielogiczne uczucie. Tym bardziej, że często zdajemy sobie  sprawę, że osoba którą kochamy w oczach innych jest zwykłym draniem i na pewno tego uczucia  nie jest warta.  Ale pomimo tego  darzymy ją uczuciem. To tyle w  kwestii uczuć. 

Przestań grzebać w ranie - było, minęło. Teraz jest z tobą twój syn, który jest naprawdę bardzo wartościowym człowiekiem, który wybrał ciebie a nie swą porąbaną  rodzicielkę. Przyjmij od losu ten dar, kochaj go i traktuj to uczucie, którym on cię darzy normalnie. Mamy teraz dziecko - mówię mamy, choć go przecież nie urodziłam a ktoś mógłby powiedzieć, że nie mam prawa uważać go za swoje dziecko bo nie wyszedł z mojego brzucha i nie zasługuję na to, by on mnie pokochał. Kochamy się, ty i ja, a znaliśmy się bajecznie krótko - czy w tym przypadku możesz powiedzieć że któreś z nas nie  zasługuje na miłość? 

Z tego co wiem, to szef twojej kliniki to mądry facet i gdy mu powiesz, że przez te  dwa tygodnie   nie zdołałeś jeszcze się "odrestaurować" i stanąć na wysokości zadania z pewnością powie, żebyś wziął tyle urlopu, ile  ci potrzeba żeby dojść do siebie. To że masz w tej chwili w sumie 7 tygodni urlopu jest dowodem na to, że jesteś po prostu przepracowany. W końcu chirurgia ortopedyczna to nie jest  łowienie   rybek w  akwarium. Poradzi sobie, znajdzie zastępstwo za te pieniądze. Nie martw się o finanse, wiesz, ile mam na koncie walutowym i złotówkowym. Jeśli cię nowy wygryzie to wyjedziemy stąd  bardzo szybko, albo zmienisz klinikę na konkurencyjną a jestem pewna, że szef o tym wie i nie urządza go to byś stąd odszedł. Bo jesteś znany. W najgorszym  razie możemy sprzedać oba mieszkania, albo oba wynajmować,wszak mamy dom. Paweł też jest  zabezpieczony finansowo. Przez czas naszej nieobecności Paweł sobie świetnie poradzi, on już doszedł do siebie po tych wszystkich   zmianach w jego życiu. A moi rodzice na szczęście  całkiem dobrze jeszcze  funkcjonują. Mamcia się trochę przez ten  wyjazd na Słowację ucywilizowała i nie  sądzę by sprawili Pawłowi jakiś  kłopot. On poczuje się ważny i doroślejszy, bo będzie  dbał o  nich, a oni będą bardzo uważać na to co robią, żeby mu nie sprawić  kłopotu. A ja jestem  dumna, że  Paweł uznał mnie za matkę i tak mnie nazywa i traktuje. I ten urlop rodzinny bardzo dobrze na niego wpłynął. Był jakby przypieczętowaniem tej zmiany, która  nastąpiła w jego życiu.

Gdy wczoraj mnie poprosił  "mamo, zobacz co mnie  tak za uchem swędzi" omal nie padłam z zachwytu- pierwszy raz poprosił o coś tak osobistego- tak właśnie  dziecko traktuje  własną matkę. Bez względu na to ile samo ma lat.

Gdy wyjedziemy to przecież będziemy  z nimi wciąż w kontakcie - telefony dobrze działają- skoro kilka lat wcześniej był tam  zasięg to i teraz  będzie. A ja tam byłam z 3 trzema naszymi na kursokonferencji dot. budownictwa jednorodzinnego. Ten ośrodek jest czynny cały rok właśnie  dzięki takim imprezom.

W jednym budynku są pokoje i na dole  sala konferencyjna, w  drugim budynku sala restauracyjna, wieczorem  zamieniająca się  w klub-kawiarnię,  nawet  można wino  zamówić. Nad  samym  jeziorem są  domki  campingowe, ale te pokoje  hotelowe są lepsze. A jeśli będzie  wszystko zajęte to poproszę o   adresy kwater prywatnych.

Otwierasz  okno i masz leśne powietrze w pokoju. Dobrze, że są siatki w oknach bo inaczej by człowieka komary zeżarły, bo jezioro,  całkiem spore jest tuż, tuż. Musimy tylko kupić przed wyjazdem  Autan- bez niego każdy spacer będzie udręką. Niestety  komarów tam nie brak.Byliśmy ta w upalne, sucho lato i też ich było pełno, ale  Autan świetnie nas chronił.

Albo możemy  pojechać w ciemno, w Bory Tucholskie do Tlenia bo zawsze gdzieś miejsce  załapiemy, bo to jeszcze  nie wakacje.  Możemy sobie  postawić Hotel ze SPA, wziąć trochę masaży, jednym  słowem zrelaksować się. To ci powinno dobrze  zrobić. Poza tym już samym relaksem będzie to, że musimy zadbać tylko o siebie a nie o tych co  są z nami. A ponieważ jesteśmy małżeństwem to będziemy mieć  wszystkie  zabiegi razem. Popływamy sobie w baseniku, poleniuchujemy na  całego. Połazimy po lesie, tam są fajne, szerokie  drogi  w lesie i można iść i iść kilometrami.  Można też będzie  wziąć kajak  albo pychówkę i popływać. Można też wziąć  malutką żaglówkę, do której nie  trzeba  mieć patentu sternika, bo ona jest  na  moje oko wielkości niepełnowymiarowej wanny. Co prawda  wcale nie jest łatwo  nią pływać- taka  balia z  żagielkiem.  Gdy byłam w  Tleniu to jeszcze tego hotelu ze SPA  nie było, ale wiem od koleżanki, która rok w rok tam jeździ, że powstał i nosi ksywkę "wiejskie SPA" ale nie pamiętam nazwy  samego  hotelu, jakaś ekskluzywna. Znajdę w necie. Byłam w  Tleniu przejazdem z byłym bo wtedy byliśmy w Osiu i zwiedzaliśmy okolicę. I szukaliśmy jakiejś kawiarni, bo mu się  ciasta  zachciało. Akceptujesz? No jasne, akceptuję wszystko co sobie  zażyczysz. Zupełnie nie wiem jak ja mogłem żyć na tym świecie  bez ciebie? Ewa roześmiała się - wierze ci na słowo.Ale chciałabym byśmy pojechali tam, gdzie ty chcesz, przecież gdzieś jeździłeś na urlopy. Robert skrzywił się - rzadko jeździłem bo byłem sam a gdy jednej  zaproponowałem wyjazd nad  jakieś jezioro, gdzie byłaby cisza i spokój to więcej do mnie  nie  zadzwoniła.

No dobrze- Ewa usadowiła się  na  kolanach Roberta - no to pomyślmy - powiedz co wolisz- wyjazd nad morze, nad jezioro czy w góry, ale bez łażenia na długie  wyrypy?  Jesteś okropna- stwierdził Robert- gdy  mi siedzisz na  kolanach to nie umiem myśleć. Umiesz, umiesz- myśl, w nagrodę za myślenie będą pieszczotki- przekonywała go Ewa. No to co wolisz?  Góry. Dobrze, zapamiętuję, że góry. A to muszą być Tatry czy może jakieś inne, nie tak wysokie, np. któraś część Beskidów?  A może Bieszczady?

Mogą być Beskidy, nigdy jeszcze nie byłem w Beskidach. To może w takim razie pojedźmy do Szczyrku. Byłam tam w latach szkolnych. Od tego czasu  podobno bardzo się ucywilizował. Chcesz mieszkać na prywatnej kwaterze czy w pensjonacie z wyżywieniem? 

W niedużym pensjonacie, z wyżywieniem. Dobrze, mądry z ciebie  chłopiec. Weźmiemy ze sobą worek upieczonej owsianki, żebym miała co jeść. Jeśli jeszcze funkcjonuje miejsce, w którym kiedyś mieszkałam, to był pensjonat Orbisu, to byłoby fajnie. Stał nad Żylicą, widoki  z okien ładne, dobrze  karmili, jak  zawsze w Orbisie. Pokoje z łazienkami. Można robić wycieczki w okolice będące w moich  możliwościach fizycznych, więc i ty je wytrzymasz. Poszukam czegoś z basenem i SPA, albo z jakąś fizjoterapią - stać nas na to. Ale dla mnie- stwierdził Robert - najlepszą fizjoterapią jest twój dotyk. Wiem o tym, kochanie i gwarantuję, że ci tego nie  zabraknie. Wpierw cię wymaca jakiś  specjalista od macania, potem ja się poznęcam nad tobą. No to jak? Mam to załatwiać? Ale może wpierw skontaktuj się ze swoim szefem, żebym wiedziała od kiedy i na jaki okres czasu.  

Dobrze, zaraz do niego zatelefonuję, bo jeśli się pokażę w szpitalu to zaraz  mnie  zgarną. Będę łgał, że jeszcze nie wróciłem bo nie czuję się na siłach. Pewnie  mnie  zeklnie, gdy mu powiem, że wezmę wszystkie zaległe dni, co daje 3  tygodnie. Pojedziemy tam na dwa tygodnie, ale ten trzeci tydzień przyda  mi się w Warszawie, na aklimatyzację. Masz rację, trzeba trochę pożyć własnym życiem a nie wciąż żyć życiem kliniki. To było dobre, gdy byłem sam. A on dobrze wie, że nie może mi odmówić wykorzystania  zaległego urlopu.

Rozmowa  Roberta z szefem bardzo rozśmieszyła Ewę, bo całość rozmowy Robert dał na pełną głośność. Padło kilka niecenzuralnych słów ze strony szefa, który na głos myślał. Ale gdy Robert wytoczył argument, że teraz już nie musi żyć samą pracą żeby nie  zwariować i że jeżeli nadal ma być czynnym chirurgiem to musi  naprawdę jeszcze się trochę zregenerować, bo jeśli nie to zostanie tylko i wyłącznie  diagnostą i będzie musiał sobie szef szukać nowego chirurga, "tylko pytanie, kto z  takim satrapą jak ty, mój kochany wytrzyma" - w odpowiedzi szef burknął- dobra, weź cały  zaległy urlop. Zgłoszę w kadrach, że jeszcze masz urlop, a ty wrzuć im  maila.  A tak nawiasem ty też jesteś  jako szef satrapą, tylko nieco  kulturalniejszym ode mnie.W końcu rozmowa przeszła na  bardziej prywatne tory i Robert  musiał obiecać, że po powrocie przedstawi swego szefa swojej żonie, którą widziało już 3/4 kliniki i profesor R. ale nie on. Gdy Robert powiedział, że jeśli chce  zobaczyć jego żonę to wystarczy by ruszył tyłek do gabinetu Roberta i usiadł na jego krześle, Ewa wybiegła z pokoju, żeby się swobodnie wyśmiać.

No ładnie, ładnie  sobie  porozmawialiście. A na tym zdjęciu, które tam umieściłeś to wyglądam  na przestraszoną faktem, że  żyję. Ale ja lubię to zdjęcie a poza tym to wcale nie wyglądasz na przestraszoną tylko na zastanawiającą się nad czymś. Wiesz, muszę przejrzeć zdjęcia i dać jakieś bardziej aktualne i najlepiej takie, na którym jesteśmy oboje, np. to ostatnie  z juniorem pod Kopcem Kościuszki. Co prawda widać na nim, że macam twą pierś, ale uważam, że wyglądamy na nim na  bardzo szczęśliwą rodzinę.  No bo jesteśmy przecież szczęśliwą rodziną, a że tobie jakoś  zawsze ręka  ląduje na  mojej  piersi już się przyzwyczaiłam - stwierdziła Ewa. Wyglądam na waszym tle niczym krewna Calineczki.

                                                                       c.d.n.