środa, 16 lutego 2022

Ryzykantka - 16

W niedzielny poranek Ewa jak zwykle przebudziła się o 6 rano, delikatnie wyplątała się z objęć Roberta, okryła swą goliznę szlafrokiem i pomaszerowała do kuchni starannie zamykając za sobą drzwi.  Zmieszała wszystkie składniki,  wylała otrzymaną  "paciaję" na blachę wyłożoną pergaminem, ustawiła w piekarniku właściwą temperaturę i  czas pieczenia i pozostawiła owsiankę jej własnemu  losowi. Gdy  już miała zamiar wrócić do pokoju w otwartych cicho drzwiach kuchni stanął Robert w stroju Adama. Wracaj, do łóżka, bo nie umiem spać bez ciebie- wyszeptał teatralnym szeptem. A chce mi się jeszcze spać. Ewa cicho zachichotała - dziecko obok w pokoju, a ty latasz  nago po domu. Zapewne on już wie dobrze co robią ze sobą osobnicy odmiennej płci a poza tym sądzę, że jego nie  zgorszyłaby  moja nagość. Ma takie  samo wyposażenie  jak ja. No chodź, bo bardzo jestem stęskniony.

Łagodzenie tęsknoty jakoś bardzo otrzeźwiło oboje i już nie zasnęli. Słyszeli około dziewiątej, że Paweł już wstał i jest w łazience, więc postanowili też się ruszyć i zjeść śniadanie  w szlafrokach. To będzie tak rodzinnie, po domowemu,  zawsze mi  takich domowych obyczajów  brakowało - stwierdził Robert. Zjedzmy śniadanie w kuchni. Chodź, nie szkodzi, że nie jesteś nieuczesana ,  nieuczesana  też pięknie wyglądasz. 

Gdy szli do kuchni Robert podszedł pod drzwi łazienki i powiedział- otwórz synuś szufladę z niebieską gałką, tam jest maszynka do golenia  i możesz potem założyć ten szlafrok w paski i przyjdź na śniadanie. Zjemy w  kuchni. Co ci zrobić do picia? Wszystko jedno, tato, wypiję to co wy, ogolę się po śniadaniu, już  wychodzę.

I jak ci się tu spało synku?- zaciekawił się Robert. Oj świetnie - wygodne  łóżko i cisza. A na dodatek śniło mi się, że jadę razem z wami nad  jakieś  jezioro i po drodze jechaliśmy skrajem lasu.  A potem okazało się, że w tym jeziorze nie wolno się kąpać, ale nie wiem dlaczego. Ojej, jak ta owsianka apetycznie pachnie i wygląda!

Bo to taki wabik na  facetów by któregoś łatwiej złowić- śmiała się Ewa. Nie  wiem, czy gdybym nie nakarmiła twego taty tą owsianką to byłby ze mną. A przygotowanie tego proste niczym  budowa cepa. Szybko się  nauczysz jak ją przygotowywać- dam ci przepis - zapewniła go Ewa.

Paweł, chcę z tobą omówić kwestią  twojego odżywiania się - chciałbym byś zrezygnował z tej studenckiej stołówki - stwierdził Robert.  Myślę, że byłoby lepiej gdybyś głównie u nas jadł obiady. Nie  mogę się oprzeć wrażeniu, że jednak jesteś niedożywiony. Wystarczy jeśli raz na jakiś  czas, awaryjnie,  tam zjesz jakiś obiad. Poza tym będziesz  miał do  czasu uzyskania dyplomu zawsze jakieś  "papu" zamrożone w swojej lodówce. Rozmrozisz w  mikrofali i potem je albo wsadzisz w piecyk, albo odgrzejesz też w mikrofali. Mam wrażenie, że masz już teraz nie  za wiele wykładów a pomiędzy  Świerczewskiego a  nami jest dobra  komunikacja. Pomiędzy twoim wydziałem i nami także. Do pisania  magisterki mózg  musi być dobrze odżywiony, do obrony pracy również.

Nie  musisz się nam  spowiadać z niczego, ale jeśli nie będziesz mógł danego dnia przyjechać na obiad, to pchnij sms, że cię nie będzie. Tylko tyle. Nie  musisz tłumaczyć dlaczego. Będziemy cię informować co planujemy w weekendy i jeśli będziesz  miał ochotę to zawsze będziesz mógł nam towarzyszyć. Sam lub z kimś. Przestaw się na tor  myślenia, że teraz masz prawdziwą rodzinę. Wiem, że to może być trudne, bo nigdy tak naprawdę tej rodziny nie było, ale spróbuj. I pamiętaj, że jesteś pełnoprawnym członkiem tej rodziny - jeśli coś ci nie będzie odpowiadało to po prostu to zwerbalizuj - wszystko można przedyskutować. Oboje z Ewą uważamy, że nie mogą w rodzinie  zalegać po kątach pytania  bez odpowiedzi. A gdy się już przeprowadzisz to wybierzemy się któregoś  dnia do cioci Aliny.  Paweł kiwał głową, że wszystko rozumie a w końcu  powiedział - szkoda, że nie mogę mówić do Ewy "mamo".  

Słysząc to Ewa roześmiała się - za młoda jestem na tak dorosłego syna a poza tym matkę ma się tylko jedną. Ale w pełni doceniam to co teraz powiedziałeś i bardzo ci za to dziękuję.

A raz na tydzień pojedziesz z Ewą na  zakupy ( bo ja  nie zawsze mogę) i zadbasz o to, żeby niczego nie dźwigała ani żeby się  nie schylała do niższych półek. Będę spokojniejszy, gdy pojedzie na  zakupy z tobą niż sama. A i ty pewnie lepiej się  poczujesz, że nie "pasożytujesz" na nas . Kochanie,  nie rób ze mnie  kaleki- zaprotestowała Ewa. Nie robię, ale nie chcę byś miała nawrót tego, co cię  do mnie  skierowało. 

Przeprowadzka Pawła od jego matki do kawalerki ojca przebiegła bez problemu.  Paweł wpuścił matce wersję, że przeprowadza się do swojej dziewczyny na peryferie miasta.  Matka co prawda  koniecznie  chciała by podał  jej  adres, ale Paweł twierdził, że nie pamięta  adresu, bo zawsze trafia tam na pamięć i że jest to prawie w Ursusie, na osiedlu Skorosze, z tyłu za Leroy Merlin. Gdy  już taksówka  bagażowa ruszyła spod  domu  powiedział swym kolegom, że celowo podał matce zły adres, bo nie chce by matka  zakłócała spokój jego i jego dziewczyny. Obaj się z nim  zgodzili, że dobrze  zrobił, każdy  z nich zrobiłby to samo. 

Wieczorem tego dnia przyjechał do Pawła  Robert  z termo torbą pełną  zamrożonych  produktów, wszystko było popakowane dodatkowo w  foliowe torebki i opatrzone etykietkami. Oprócz tego  dostał książkę kucharską i zeszyt z różnymi przepisami - wśród przepisów była oczywiście i pieczona owsianka. Oprócz tego dostał fartuch  kuchenny, w białe i czarne pasy, z prośbą by używał, bo jednak w kuchni łatwo sobie poplamić ubranie. Oprócz tego były też dwie termo odporne rękawice, by bezpiecznie wyciągać z piekarnika  gorące  naczynia. Robert powiedział, że następnego dnia przyjedzie  razem z Ewą, bo Ewa chce własnym,  babskim okiem  zobaczyć,  czego jeszcze Pawłowi w kuchni brakuje. Gdy Robert wychodził Paweł po raz  pierwszy od lat objął Roberta i bardzo mocno się do niego przytulił mówiąc - dziękuję tobie i Ewie za wszystko co dla mnie robicie. Postaram się byście tego nawet przez  sekundę nie żałowali. Kocham was oboje i naprawdę uważam w głębi serca, że Ewa jest dla mnie matką.  Robert nagle poczuł się tak, jak wtedy, gdy Ewa przyjęła jego oświadczyny. Długo obaj trwali w uścisku nic nie mówiąc.

Po powrocie do domu Robert opowiedział o tym Ewie - była wzruszona ale i szczęśliwa. Robert promieniał - popatrz Ewuś-  nagle  mamy wspólnego syna. A wiesz co dla  mnie jest najważniejsze w tym wszystkim?-  to że ty i Paweł odnaleźliście się w tej dżungli stworzonej przez okoliczności i Harpię. Paweł bardzo się zmienił od chwili gdy  go poznałam do teraz. Zauważyłeś, że nabrał pewności siebie? Nie da się ukryć, że każde dziecko potrzebuje obojga rodziców, ich  miłości, uwagi i szacunku. I pewności, że zawsze będą dla niego ostoją. Ja to miałam w domu,  on dopiero teraz  zaczyna to mieć. Ma trochę spóźnione dzieciństwo, ale to nie  szkodzi. Pojedziesz ze mną jutro do niego? -zapytała. No jasne, lubię mieć was oboje koło siebie, a on skoro on twierdzi, że kocha  nas oboje to mu oboje spadniemy na głowę.

Rozmowę przerwał im dzwonek telefonu - to dzwoniła Alina.Wybierali się z Frankiem do Warszawy w niedzielę na ślub kolegi Franka, Klony będą u rodziców  Franka, więc wymyślili, że mogli by się spotkać z Ewą i Robertem po tym  ślubie, bo ślub  jest o "niechrześcijańskiej porze" czyli o 10 rano, a na wesele  nie idą bo ma być gdzieś w jakimś Domu Weselnym koło Warszawy, razem z noclegiem. Umówili się  więc, że w niedzielę o 11,00 "Franki" podjadą na parking kina "Moskwa", gdzie będzie na nich czekał Robert, który potem ich "poholuje" na osiedle. A macie  kontakt z Pawłem?- zapytała Alina-bo bardzo chcielibyśmy się z nim  zobaczyć.  Oczywiście mamy z nim kontakt, nieomal codzienny. Żartujesz?- Nie , nie żartuję, poważnie, sama  zobaczysz. Ojesuuu, umrę z  ciekawości. Nie  warto Alinko, życie choć nie jest romansem to jednak  bywa  czasami piękne. Więc nie umieraj tylko przyjeżdżaj. No to zabiję nie dwa a trzy kurczaki. Alinko,  nie  zabijaj, mam pełną  lodówkę jedzenia plus zamrożone w  zamrażarce. Ale ja już im to obiecałam, muszę je utłuc. No dobra, to przywiozę je gotowe a nie  surowe. Ale Ewuś, puść trochę farby z tym Pawłem. Nie  mogę, bo chcę zobaczyć twoją minę. W tym momencie włączył się do rozmowy Robert - siostrzyczko, to ma być  niespodzianka, ale  nie będzie to pies, to ci  mogę obiecać. Ojesuuu, skonam przez was. Nie konaj, tylko przyjeżdżajcie w niedzielę! Sorrrki, ktoś się do drzwi dobija. I rozmowa dobiegła końca. Robert i Ewa nieomal płakali ze śmiechu. Ale poleciałeś  z tym psem!!! Ma teraz Alinka prawdziwą zagadkę! To twoja wina- śmiał się Robert, że słowo niespodzianka  zaraz mi się kojarzy z psem.

Za dwa tygodnie  są  25 urodziny Juniora, musimy obmyślić jakiś prezent -stwierdził Robert. Nie bardzo wiem co się kupuje dorosłemu dziecku.  A może tym razem,  zamiast wymyślać co mu kupić po prostu  zapytamy się  co by chciał od  nas dostać, ale żeby mimo wszystko miał jakąś niespodziankę to niech wymieni ze trzy rzeczy, które chciałby  dostać - stwierdziła Ewa- a my jedną  z nich kupimy. I wiesz co, na  moje oko trzeba mu uzupełnić garderobę. Może byśmy w najbliższą sobotę wybrali się  z nim  na takie ubraniowe  zakupy. Przy okazji ty też powinieneś coś niecoś sobie  kupić. Ja wiem, że najlepiej się czujesz w kitlu lekarskim, no ale nie chodzisz w tym przecież na ulicę. Nie wiem tylko  w którym sklepie sprzedają takie   "chude" ciuchy by na Pawle nie wisiały. 

No ale przecież  zakochałaś się we mnie gdy byłem w  służbowych  ciuchach - śmiał się Robert. No bo widziałam tylko te twoje  nieziemsko niebieskie oczy, nie patrzyłam na resztę. A potem to leżałam głównie  na brzuchu, więc też nie widziałam wiele poza twoimi zdrowotnymi  chodakami i tylko odnotowałam, że masz miły dotyk. A potem tak mnie omotałeś troską, że nawet nie  zastanawiałam się nad twoim wyglądem. A potem mnie  tak zaczarowałeś, że aż mi łzy same leciały- pamiętasz? Pamiętam to było coś niebywałego, dla mnie też,  miałem wrażenie, że wychodzę ze swego ciała i unoszę  się gdzieś w przestworzach. Taki eksterytorialny stan mi    się przydarzył. Teraz też tak jest, gdy się kochamy, ale  dla mnie nie  jest to żadne  zaskoczenie tylko ogromna radość, że jest tak zawsze- powiedziała Ewa. Uwielbiam twoje pieszczoty, dotyk, pocałunki. A ja uwielbiam twoją reakcję na każdy mój ruch i dotyk. Jesteś Ewuś niesamowicie czułym instrumentem. A gdy śpisz przytulona do mnie  to z wielkim trudem się powstrzymuję przed tym by cię nie pieścić. No to się nie powstrzymuj, to musi być cudne - obudzić się bo cię ukochana osoba pieści. A wiesz  kochany, że Junior jest do ciebie ogromnie podobny? I to podobieństwo bardzo się uzewnętrzniło ostatnio - kształt głowy, profil, kształt ust, wykrój oczu. Tylko kolor oczu inny- przyjrzyj się kiedyś- oczy ma szaro-zielone z brązowymi  ciapkami, a raczej kreseczkami. Włosy ma od ciebie  jaśniejsze, ty masz ciemniejsze. Ma też taką samą sylwetkę jak ty. Pod względem psychiki też jest podobny. Zaimponował mi tym, że nauka  ważniejsza od amorów. Ale na wszelki wypadek pogadaj  z nim żeby działał zawsze systemem PZU. A co ma do tego PZU? - zdziwił się Robert - nie  rozumiem. PZU to skrót od  Przezorny Zawsze Ubezpieczony, czyli wyposażony zawsze w prezerwatywy. I nie idzie akurat o ciążę, o zdrowie również.

Zauważyłeś, że już są efekty tego, że lepiej się odżywia? Młody organizm szybko reaguje gdy się go właściwie odżywia.  Nadal jest bardzo szczupły, ale ty też jesteś szczupły. I jeszcze mnie coś łączy z tym Młodym- obaj cię kochamy- stwierdził Robert.  A na dodatek znów się  za tobą stęskniłem, muszę się przytulić.

Gaszenie owej tęsknoty było długie i oboje  bardzo solidnie, na wiele sposobów  starali się ją ugasić. Koło północy, co chwilę się  całując robili kolację, która w końcu ograniczyła się do kilku owoców i soku.

Dobrze, że mam dziś wolne, stwierdził rano Robert, bo  chyba bym nie wystał za stołem operacyjnym. Ale na samo wspomnienie tego co było wieczorem jeszcze  mnie dreszcz przechodzi. To było coś, czego jeszcze w takim stopniu nie przeżyłem.Wycieczka eksterytorialna w dubeltowym wymiarze, to było nieziemskie. Działasz na mnie w niewyobrażalny  wręcz  sposób, odleciałem  chyba aż na antypody. Nic cię kochanie  nie boli po tym szaleństwie?  Nie, to było raczej bardzo silne metafizyczne przeżycie-coś tak jakby się w pewnej chwili złączyły się nasze synapsy . Myślałam, że mi mózg  wyparuje, tak to jakoś  czułam.Tak jakoś od czubka głowy, w dół i z powrotem do góry i potem rozchodziło się jak fale. I cały czas patrzyliśmy sobie  w oczy, to było cudowne.Raz na ułamek sekundy je  zamknąłeś, ale zaraz wróciłeś.

Robert wstał pierwszy. Gdy wrócił po porannej toalecie stwierdził, że wcale nie jest fizycznie  zmęczony, raczej czuje  swego rodzaju rozedrganie wewnętrzne, ale  fizycznie jest wszystko w porządku. Ja też  czuję tylko takie wewnętrzne rozedrganie ale  zero zmęczenia. Śpiąca też nie jestem. To wszystko było na poziomie  emocjonalnym, ale tych dobrych emocji, które nie  demobilizują. To było inne niż wszystko co dotychczas z tobą przeżyłam. Choć za każdym razem szczytuję.To było cudowne i zupełnie tajemnicze. A do tego najdziwniejsze, że przeżyliśmy to razem, jednocześnie. I miałam wrażenie, że połączone są nagle  wszystkie nasze komórki nerwowe. Masz rację, też bym to tak określił dodał po zastanowieniu Robert. Nie mówiłam ci tego jeszcze - jesteś pierwszym mężczyzną z którym doświadczyłam szczytowania. I to właśnie  wtedy, za naszym pierwszym razem.Gdy nic o sobie właściwie nie wiedzieliśmy, ledwo się  znaliśmy.  Widać z tego, że muszę kogoś  naprawdę kochać żeby tego doświadczyć. A może zbyt niewielu  miałam w życiu mężczyzn. Przed tobą męża, a przed mężem kolegę z liceum. Zero  frajdy od obu.

A może po prostu oni cię za mało kochali. Wiem- to brzmi patetycznie - ale życie bym za ciebie oddał. I, prawdę  mówiąc jesteś jedyną kobietą, którą tak kocham. I którą tak odczuwam każdym milimetrem  mego ciała. Bierzesz mnie  za rękę, a całe moje  ciało woła- przytul mnie, pogłaszcz, pocałuj. Gdy w klinice spoglądam na twoje zdjęcie rozmawiam z tobą w myślach. I za każdym razem wyrażam ci bezgłośnie wdzięczność, że jesteś ze mną.

                                                               c.d.n.



Ryzykantka - 15

Paweł siedział u nich do wieczora. Razem z Robertem obejrzał jakiś  "ważny mecz" siatkówki a Ewa w tym czasie w sypialni, przy swoim  małym biurku przeglądała jakąś dokumentację Po meczu i krótkiej dyskusji z ojcem na jego  temat Paweł się ocknął- okropnie się u was zasiedziałem, powinienem już  dawno wyjść. Robert się  roześmiał-  wiesz , to jest  takie  jakieś bardzo  dziwne  miejsce.  Mnie po pierwszej tu wizycie to nawet kijem nie udało się Ewie wygonić. 

Ewa  stwierdziła, że Paweł może jeszcze  zjeść  z nimi kolację a nawet może przenocować i wrócić do domu wieczorem następnego dnia. Tylko może powinien zawiadomić  matkę,  że nie wróci na noc. Paweł tylko machnął ręką - to by jej nie zdenerwowało, że mnie  na noc nie ma, bo  na ogół w  weekendy mnie nie ma. Ale gdybym tak zatelefonował i powiedział, że nocuję u  was, to chyba by dostała wylewu. Tato, ona cię po prostu nienawidzi. Masz  uroczą ksywkę - "ten drań". Nauczyłem się nie słyszeć tego, co do mnie mówi. A pan dentysta ma od  kilku miesięcy ksywkę "pawian". Ciekawy jestem jaką ksywkę mam ja, ale  nie mam skąd  się tego dowiedzieć. 

Ewa roześmiała się - biedna kobieta -może się  załamać, skoro raz trafiła na  drania a teraz na pawiana. Śmieję się, choć to właściwie nic śmiesznego, że tyle w tej kobiecie złości i nienawiści. Jeśli chcesz Pawełku, to możesz tu spać, a jutro, jeśli będziesz  chciał, po prostu spędzisz z nami jeszcze jeden dzień.

Może w takim razie podjedziemy jutro na Świerczewskiego, bo  wydaje, mi się, że ty tam synu nigdy nie byłeś. Pomieszkasz tam do czasu naszej przeprowadzki na Wilanów co ma nastąpić do końca tego roku, a potem wprowadzisz się tutaj. Bo tamto mieszkanie jest naprawdę strasznie  malutkie. Pokój z widną kuchnią, mini przedpokojem i łazienką. A wanna tam jak dla  niemowlaka. Mnie  służyła za wysoki  brodzik do prysznica. A ja stamtąd wezmę przy okazji resztę  swoich rzeczy osobistych, żebyś miał gdzie  umieścić swoje. 

Ponieważ ja nie w każdej chwili mogę się ruszyć ze szpitala to trzeba wybrać na przeprowadzkę sobotę lub niedzielę. Tato, jeśli zostawisz mi klucze ja wezmę do pomocy dwóch  kolegów i wtedy matka  na pewno uwierzy, że się przeprowadzam do jakiejś dziewczyny, bo tak  jej to wpuszczę. 

Zresztą  wcale kolegom nie powiem, że to będzie moje  samodzielne  mieszkanie, im też wpuszczę wersję, że to mieszkanie  jakiejś mojej dziewczyny. Po prostu uniknę nagabywań w rodzaju "udostępniania  chaty". Muszę się szykować do absolutorium i  muszę pisać magisterkę, nie mam czasu ani na własne amory, ani ochoty na wypożyczanie  komuś chaty. Zresztą te dziewczyny jakieś dziwne teraz , a może ja jestem dziwny.

No popatrz, nie wiedziałem, że teraz dziewczyny są dziwne. A na czym ta dziwność polega? 

Po prostu nadają sprzeczne  sygnały. To tak jakby chciały być jednocześnie  noszone  na rękach i ciągnięte  za włosy po piachu. Nie neguję tego, że potrafią robić niemal to wszystko co mężczyźni, ale powiedz mi czy  muszą się upijać w trupa żeby udowodnić  facetowi, że kobieta wszystko może?  Mnie coś takiego zupełnie  nie imponuje ani nie  budzi w stosunku do takiej najmniejszego szacunku. 

A ty często bywasz na takich popijawach? Nie, raz w życiu się upiłem u kolegi, bo próbowaliśmy  różnych alkoholi z barku jego ojca. Miałem wtedy chyba  już 18 lat. Zchorowałem się  jak norka, byłem pewny, że wyrzygam wszystkie wnętrzności, w głowie mi się dwa dni kręciło i to było jeszcze  gorsze niż te wymioty. Od tej pory nawet piwa nie piję. Już od samego zapachu alkoholu kręci mi się w głowie. Gdy byłem  kiedyś na weselu brata  mojego kolegi, już po tym  zatruciu, to po 15 minutach zniknąłem stamtąd, bo strasznie na tej sali było czuć alkohol i zaraz  zaczęło mi się kręcić w głowie.

A co ty powiesz matce,gdy się  zaczniesz  pakować? Jeśli zauważy to powiem, że się wyprowadzam do dziewczyny, której tak naprawdę  aktualnie nie mam. A jeśli nie  zauważy- poinformuję ją telefonicznie, że się wyprowadziłem. Ona jest tak zajęta śledzeniem ile zarabia pan dentysta, że o  bożym świecie nie wie.

On ma tam zrobione trzy gabinety i one pracują na  dwie  zmiany- w sumie tam pracuje  sześciu dentystów. Gabinety są na parterze, część mieszkalna  na piętrze. W garażu pod domem od jakiegoś czasu stoi rtg. Jeszcze 2 lata wcześniej matka siedziała w charakterze recepcjonistki i kasjerki, a on przyjmował w jednym z  gabinetów- raz  przed a raz po południu. Każdy dentysta daje pacjentowi kartkę, ile ma  zapłacić. I każdego dnia każdy dentysta od razu dostaje "swoją dolę". Kiedyś to robiła matka, teraz pan dentysta. No i kiedyś była sprzątaczka, teraz mama sprząta gabinety. Podobno sprzątaczki mają teraz przewrócone w głowach i chcą za dużo zarabiać, więc matka przelatuje z mopem po  gabinetach. Ale  na kucharkę ich stać.

No i dobrze, że mają kucharkę -zaśmiał się Robert. Nie żebym był złośliwy, ale twoja matka i gotowanie to coś, co nigdy nie  szło w parze. Widocznie  pan dentysta też to odkrył. A gdzie w takim razie ty się  stołujesz? W uczelnianej stołówce, nie trują tam nas, chociaż nie rozpieszczają. 

Ewa słuchała tego wszystkiego i skóra na niej cierpła. U  niej w domu było nie do pomyślenia, żeby ona jadała w stołówce studenckiej. Miałam , w porównaniu z tym chłopakiem jedwabne życie. Normalny dom i troskę obojga rodziców, chociaż się moim przecież nie przelewało - pomyślała.

Paweł, a ile  ty  miałeś lat gdy się twoi rodzice  rozwodzili?- spytała Ewa. Czternaście. Wybrałem mieszkanie  z matką, bo ojciec często wyjeżdżał, był rzadko w  domu a  matka twierdziła, że ojciec ma  za granicą jakąś kochankę  i na pewno za którymś razem nie wróci do Polski, a wtedy zabiorą mnie do Domu Dziecka.

Robert zbladł. Więc dlaczego nie  zapytałeś mnie o to dlaczego wciąż wyjeżdżam, dlaczego tak rzadko jestem w domu? Mogłeś mnie o to zapytać nawet w sądzie. Ile razy chciałem  z tobą gdzieś iść, ty mówiłeś, że nie chcesz, że nie interesuje cię to co ja proponuję. Fakt, byłem bardzo pochłonięty pracą i nie  wpadłem na to, że jesteś przez matkę bez przerwy ogłupiany. Jesteś już dorosły, więc teraz  mogę ci wszystko opowiedzieć. I nie idzie mi o to, by się wybielić. Ale już jesteś dorosły i wiedza o tym co było już ci nie zaszkodzi.

Ożeniłem się z twoją matką,bo zaszła w ciążę i to zaraz na  samym początku naszej znajomości. Nie zmusiłem jej do stosunku, jak to mówią "sama chciała", twierdząc, że możemy się pieścić bez obaw. A ja, naiwniak, uwierzyłem. Nie kochałem jej, ale bardzo mi się podobała. Do ślubu zmusił mnie mój własny ojciec, chociaż ktoś inny dobrze radził, by owszem, uznać dziecko, dać mu swoje nazwisko   ale  nie żenić się, tylko płacić alimenty.W dniu ślubu  miałem 26 lat i ukończone studia  w wybranym przez siebie  zawodzie. Zacząłem robić specjalizację co naprawdę  wymagało i nadal wymaga poświęcenia temu dużo czasu, to jest jak drugie studia. Urodziłeś się pełne trzy tygodnie przed czasem a ja wtedy przebywałem na  szkoleniu we Francji. Oczywiście dowiedziałem się, że celowo wyjechałem do Francji. A potem już było tylko  gorzej, bo zacząłem habilitację, chciałem pracować  naukowo. Nie  zdradzałem twojej matki, chociaż ona  mi to stale  zarzucała. Ale nie podejrzewałem, że ciebie też w to stale wciąga. W końcu  miałem wszystkiego dość i wystąpiłem o rozwód. Miałem nadzieję, że wybierzesz mnie, ale wybrałeś ją.  Całe twoje ówczesne  zachowanie względem mojej osoby wstrzymywało mnie od walki o ciebie- ty mnie nie chciałeś i dawałeś mi to  do zrozumienia. A twoja matka mi kiedyś wykrzyczała,  że  nigdy mnie nie kochała ale wyszła za mnie, bo chciała sobie inaczej ułożyć życie. No i jak widzisz - ułożyła sobie. I dowiedz się jeszcze jednej rzeczy- to Ewa mi otworzyła oczy, że być może ty mnie potrzebujesz. Bo ja każdy twój telefon odbierałem, że jesteś mną zainteresowany tylko i wyłącznie jako ostoją finansową, tak jak twoja matka.   Ewa ma jakiś szósty zmysł.

Paweł wpatrywał się w Ewę jak zahipnotyzowany, potem wstał, podszedł do Ewy, przykucnął przy niej i mocno objął mówiąc-słów mi po prostu brak, wiem, że "dziękuję" brzmi w tej chwili wręcz trywialnie. Ewa ujęła w dłonie jego twarz, cmoknęła w czoło i spojrzała w oczy mówiąc - będzie dobrze, zła passa minęła. Poradzimy sobie  ze wszystkim. Tylko musimy wzajemnie sobie  ufać i zawsze mówić prawdę. Sądzę, że po prostu twoja matka  nie wyniosła z domu dobrego wzorca i nieco pogubiła się w życiu. Tak się bardzo często dzieje.

No to jak - chcesz u nas nocować?- spytała. Paweł pokiwał głową. No to chodź, wyciągniesz sobie  z szuflady pościel i pościelisz sobie łóżko. Będziesz spał w małym pokoju, my sypiamy tutaj. Robert, daj mu jakąś swoją piżamę. I szczoteczkę do zębów, z zapasów. I jakiś kubeczek. I duży ręcznik.  Możesz spać do której zechcesz, jeśli nie musimy to nie  wstajemy wcześnie. Tu masz prześcieradła na materac, wybierz sobie  kolor, w tej  drugiej są poszwy na kołdrę i  poszewki na poduszkę. Chcesz jedną poduszkę czy np. poduszkę i mały jasiek? Poduszkę i mały jasiek. Ewa uśmiechnęła się - tak jak twój tata. No to idź pierwszy do łazienki, ja tu jeszcze ci wywietrzę pokój przed snem. Tata już ci pewnie  wszystko w łazience przygotował.

Macie przeze mnie kłopot- stwierdził Paweł. No coś ty, nie trzeba  cię kąpać, ani sprawdzać czy umyłeś porządnie uszy i szyję, więc nie widzę tu żadnego kłopotu. Łóżko sam sobie przygotowałeś- wszystko jest jak należy. Rano na śniadanie dostaniesz pieczoną owsiankę. Nie znam czegoś takiego, znam tylko płatki owsiane na mleku - Paweł popatrzył zdziwiony na Ewę.  No  to  ci po znajomości sprzedam ten patent. Jak raz zjesz taką pieczoną owsiankę to już w życiu nie zjesz ani płatków na  mleku ani klusek na  mleku. A pomijając smak, to jest to  bardzo praktyczne jedzenie, bo jedna  blacha upieczonej owsianki wystarcza spokojnie  na dwa dni. No to idź do łazienki. A potem śpij dobrze.

Ewa zajrzała do kuchni by napełnić do końca  zmywarkę, ale ta już była włączona. W pokoju było ciemno, a drzwi na  loggię szeroko otwarte, tylko jakoś nie było widać Roberta. Ewa wyszła na loggię ostrożnie pokonując dość wysoki i  szeroki próg. Robert siedział na niskim stołeczku oparty, o szorstką ścianę, pokrytą drobnymi kamykami. Wpatrywał się  w nocne już niebo, jego ręce mocno obejmowały kolana. Ewa cichutko  przykucnęła obok i objęłą go - chodź do pokoju, nie jest mi tu wygodnie, a chcę być  do ciebie przytulona. Pomógł jej wstać, chronił gdy przekraczała próg i objęci weszli razem do pokoju. Ewa zasunęła zasłony i  zapaliła malutką nocną lampkę. Niespiesznie  zaczęła się rozbierać i zaraz do tej czynności włączył się Robert. 

Czuję się okropnie, tak jak bym porzucił Pawła w jakimś oknie życia i odszedł szczęśliwy, że się  go pozbyłem. Wyrządziłem mu wielką krzywdę, że tak szybko  zrezygnowałem z walki o niego. Głupstwa pleciesz, właśnie odzyskujesz swoje dziecko, więc  skup się teraz  na tym. I to dziecko odziedziczyło  nie tylko twoją urodę - lata kontaktu z  Harpią nie uszkodziły w nim twoich dobrych cech. Będziesz miał z nim teraz częsty kontakt a on jest w wieku,  w którym zaczyna się już trochę inaczej postrzegać swoich rodziców i doceniać to co mówią i robią.  Byleś teraz nie uderzał w mentorski ton. Traktuj go jak młodszego przyjaciela, nie jak dziecko i wszystko będzie dobrze. 

W piwnicy mam  poskładane kartony po przeprowadzce, tylko trzeba  będzie  dokupić taśmę do ich sklejania, bo już mam jej niedużo. Myślę, że będzie dobrze jeśli kilka z nich weźmiemy  jutro ze sobą i pojedziemy tam w dwa  samochody.Weźmiemy też worki próżniowe. Jest u ciebie  odkurzacz? bo trzeba przecież  czymś powietrze z nich odessać. Przecież nie  wziąłeś ani wszystkich swoich rzeczy ani książek. Mam też w piwnicy taki "dinks" do naklejania taśmy na pudła i odcinania jej, to nawet niezły patent. I ponieważ przed nami kolejna przeprowadzka część pudeł z twoimi rzeczami pozostawimy zapakowane w piwnicy. Czas do naszej przeprowadzki szybko zleci. I jakoś nie chce mi się  wierzyć, że wszystkie rzeczy Pawła zmieszczą się w dwie lub trzy walizki.

                                                                 c.d.n.