środa, 16 lutego 2022

Ryzykantka - 16

W niedzielny poranek Ewa jak zwykle przebudziła się o 6 rano, delikatnie wyplątała się z objęć Roberta, okryła swą goliznę szlafrokiem i pomaszerowała do kuchni starannie zamykając za sobą drzwi.  Zmieszała wszystkie składniki,  wylała otrzymaną  "paciaję" na blachę wyłożoną pergaminem, ustawiła w piekarniku właściwą temperaturę i  czas pieczenia i pozostawiła owsiankę jej własnemu  losowi. Gdy  już miała zamiar wrócić do pokoju w otwartych cicho drzwiach kuchni stanął Robert w stroju Adama. Wracaj, do łóżka, bo nie umiem spać bez ciebie- wyszeptał teatralnym szeptem. A chce mi się jeszcze spać. Ewa cicho zachichotała - dziecko obok w pokoju, a ty latasz  nago po domu. Zapewne on już wie dobrze co robią ze sobą osobnicy odmiennej płci a poza tym sądzę, że jego nie  zgorszyłaby  moja nagość. Ma takie  samo wyposażenie  jak ja. No chodź, bo bardzo jestem stęskniony.

Łagodzenie tęsknoty jakoś bardzo otrzeźwiło oboje i już nie zasnęli. Słyszeli około dziewiątej, że Paweł już wstał i jest w łazience, więc postanowili też się ruszyć i zjeść śniadanie  w szlafrokach. To będzie tak rodzinnie, po domowemu,  zawsze mi  takich domowych obyczajów  brakowało - stwierdził Robert. Zjedzmy śniadanie w kuchni. Chodź, nie szkodzi, że nie jesteś nieuczesana ,  nieuczesana  też pięknie wyglądasz. 

Gdy szli do kuchni Robert podszedł pod drzwi łazienki i powiedział- otwórz synuś szufladę z niebieską gałką, tam jest maszynka do golenia  i możesz potem założyć ten szlafrok w paski i przyjdź na śniadanie. Zjemy w  kuchni. Co ci zrobić do picia? Wszystko jedno, tato, wypiję to co wy, ogolę się po śniadaniu, już  wychodzę.

I jak ci się tu spało synku?- zaciekawił się Robert. Oj świetnie - wygodne  łóżko i cisza. A na dodatek śniło mi się, że jadę razem z wami nad  jakieś  jezioro i po drodze jechaliśmy skrajem lasu.  A potem okazało się, że w tym jeziorze nie wolno się kąpać, ale nie wiem dlaczego. Ojej, jak ta owsianka apetycznie pachnie i wygląda!

Bo to taki wabik na  facetów by któregoś łatwiej złowić- śmiała się Ewa. Nie  wiem, czy gdybym nie nakarmiła twego taty tą owsianką to byłby ze mną. A przygotowanie tego proste niczym  budowa cepa. Szybko się  nauczysz jak ją przygotowywać- dam ci przepis - zapewniła go Ewa.

Paweł, chcę z tobą omówić kwestią  twojego odżywiania się - chciałbym byś zrezygnował z tej studenckiej stołówki - stwierdził Robert.  Myślę, że byłoby lepiej gdybyś głównie u nas jadł obiady. Nie  mogę się oprzeć wrażeniu, że jednak jesteś niedożywiony. Wystarczy jeśli raz na jakiś  czas, awaryjnie,  tam zjesz jakiś obiad. Poza tym będziesz  miał do  czasu uzyskania dyplomu zawsze jakieś  "papu" zamrożone w swojej lodówce. Rozmrozisz w  mikrofali i potem je albo wsadzisz w piecyk, albo odgrzejesz też w mikrofali. Mam wrażenie, że masz już teraz nie  za wiele wykładów a pomiędzy  Świerczewskiego a  nami jest dobra  komunikacja. Pomiędzy twoim wydziałem i nami także. Do pisania  magisterki mózg  musi być dobrze odżywiony, do obrony pracy również.

Nie  musisz się nam  spowiadać z niczego, ale jeśli nie będziesz mógł danego dnia przyjechać na obiad, to pchnij sms, że cię nie będzie. Tylko tyle. Nie  musisz tłumaczyć dlaczego. Będziemy cię informować co planujemy w weekendy i jeśli będziesz  miał ochotę to zawsze będziesz mógł nam towarzyszyć. Sam lub z kimś. Przestaw się na tor  myślenia, że teraz masz prawdziwą rodzinę. Wiem, że to może być trudne, bo nigdy tak naprawdę tej rodziny nie było, ale spróbuj. I pamiętaj, że jesteś pełnoprawnym członkiem tej rodziny - jeśli coś ci nie będzie odpowiadało to po prostu to zwerbalizuj - wszystko można przedyskutować. Oboje z Ewą uważamy, że nie mogą w rodzinie  zalegać po kątach pytania  bez odpowiedzi. A gdy się już przeprowadzisz to wybierzemy się któregoś  dnia do cioci Aliny.  Paweł kiwał głową, że wszystko rozumie a w końcu  powiedział - szkoda, że nie mogę mówić do Ewy "mamo".  

Słysząc to Ewa roześmiała się - za młoda jestem na tak dorosłego syna a poza tym matkę ma się tylko jedną. Ale w pełni doceniam to co teraz powiedziałeś i bardzo ci za to dziękuję.

A raz na tydzień pojedziesz z Ewą na  zakupy ( bo ja  nie zawsze mogę) i zadbasz o to, żeby niczego nie dźwigała ani żeby się  nie schylała do niższych półek. Będę spokojniejszy, gdy pojedzie na  zakupy z tobą niż sama. A i ty pewnie lepiej się  poczujesz, że nie "pasożytujesz" na nas . Kochanie,  nie rób ze mnie  kaleki- zaprotestowała Ewa. Nie robię, ale nie chcę byś miała nawrót tego, co cię  do mnie  skierowało. 

Przeprowadzka Pawła od jego matki do kawalerki ojca przebiegła bez problemu.  Paweł wpuścił matce wersję, że przeprowadza się do swojej dziewczyny na peryferie miasta.  Matka co prawda  koniecznie  chciała by podał  jej  adres, ale Paweł twierdził, że nie pamięta  adresu, bo zawsze trafia tam na pamięć i że jest to prawie w Ursusie, na osiedlu Skorosze, z tyłu za Leroy Merlin. Gdy  już taksówka  bagażowa ruszyła spod  domu  powiedział swym kolegom, że celowo podał matce zły adres, bo nie chce by matka  zakłócała spokój jego i jego dziewczyny. Obaj się z nim  zgodzili, że dobrze  zrobił, każdy  z nich zrobiłby to samo. 

Wieczorem tego dnia przyjechał do Pawła  Robert  z termo torbą pełną  zamrożonych  produktów, wszystko było popakowane dodatkowo w  foliowe torebki i opatrzone etykietkami. Oprócz tego  dostał książkę kucharską i zeszyt z różnymi przepisami - wśród przepisów była oczywiście i pieczona owsianka. Oprócz tego dostał fartuch  kuchenny, w białe i czarne pasy, z prośbą by używał, bo jednak w kuchni łatwo sobie poplamić ubranie. Oprócz tego były też dwie termo odporne rękawice, by bezpiecznie wyciągać z piekarnika  gorące  naczynia. Robert powiedział, że następnego dnia przyjedzie  razem z Ewą, bo Ewa chce własnym,  babskim okiem  zobaczyć,  czego jeszcze Pawłowi w kuchni brakuje. Gdy Robert wychodził Paweł po raz  pierwszy od lat objął Roberta i bardzo mocno się do niego przytulił mówiąc - dziękuję tobie i Ewie za wszystko co dla mnie robicie. Postaram się byście tego nawet przez  sekundę nie żałowali. Kocham was oboje i naprawdę uważam w głębi serca, że Ewa jest dla mnie matką.  Robert nagle poczuł się tak, jak wtedy, gdy Ewa przyjęła jego oświadczyny. Długo obaj trwali w uścisku nic nie mówiąc.

Po powrocie do domu Robert opowiedział o tym Ewie - była wzruszona ale i szczęśliwa. Robert promieniał - popatrz Ewuś-  nagle  mamy wspólnego syna. A wiesz co dla  mnie jest najważniejsze w tym wszystkim?-  to że ty i Paweł odnaleźliście się w tej dżungli stworzonej przez okoliczności i Harpię. Paweł bardzo się zmienił od chwili gdy  go poznałam do teraz. Zauważyłeś, że nabrał pewności siebie? Nie da się ukryć, że każde dziecko potrzebuje obojga rodziców, ich  miłości, uwagi i szacunku. I pewności, że zawsze będą dla niego ostoją. Ja to miałam w domu,  on dopiero teraz  zaczyna to mieć. Ma trochę spóźnione dzieciństwo, ale to nie  szkodzi. Pojedziesz ze mną jutro do niego? -zapytała. No jasne, lubię mieć was oboje koło siebie, a on skoro on twierdzi, że kocha  nas oboje to mu oboje spadniemy na głowę.

Rozmowę przerwał im dzwonek telefonu - to dzwoniła Alina.Wybierali się z Frankiem do Warszawy w niedzielę na ślub kolegi Franka, Klony będą u rodziców  Franka, więc wymyślili, że mogli by się spotkać z Ewą i Robertem po tym  ślubie, bo ślub  jest o "niechrześcijańskiej porze" czyli o 10 rano, a na wesele  nie idą bo ma być gdzieś w jakimś Domu Weselnym koło Warszawy, razem z noclegiem. Umówili się  więc, że w niedzielę o 11,00 "Franki" podjadą na parking kina "Moskwa", gdzie będzie na nich czekał Robert, który potem ich "poholuje" na osiedle. A macie  kontakt z Pawłem?- zapytała Alina-bo bardzo chcielibyśmy się z nim  zobaczyć.  Oczywiście mamy z nim kontakt, nieomal codzienny. Żartujesz?- Nie , nie żartuję, poważnie, sama  zobaczysz. Ojesuuu, umrę z  ciekawości. Nie  warto Alinko, życie choć nie jest romansem to jednak  bywa  czasami piękne. Więc nie umieraj tylko przyjeżdżaj. No to zabiję nie dwa a trzy kurczaki. Alinko,  nie  zabijaj, mam pełną  lodówkę jedzenia plus zamrożone w  zamrażarce. Ale ja już im to obiecałam, muszę je utłuc. No dobra, to przywiozę je gotowe a nie  surowe. Ale Ewuś, puść trochę farby z tym Pawłem. Nie  mogę, bo chcę zobaczyć twoją minę. W tym momencie włączył się do rozmowy Robert - siostrzyczko, to ma być  niespodzianka, ale  nie będzie to pies, to ci  mogę obiecać. Ojesuuu, skonam przez was. Nie konaj, tylko przyjeżdżajcie w niedzielę! Sorrrki, ktoś się do drzwi dobija. I rozmowa dobiegła końca. Robert i Ewa nieomal płakali ze śmiechu. Ale poleciałeś  z tym psem!!! Ma teraz Alinka prawdziwą zagadkę! To twoja wina- śmiał się Robert, że słowo niespodzianka  zaraz mi się kojarzy z psem.

Za dwa tygodnie  są  25 urodziny Juniora, musimy obmyślić jakiś prezent -stwierdził Robert. Nie bardzo wiem co się kupuje dorosłemu dziecku.  A może tym razem,  zamiast wymyślać co mu kupić po prostu  zapytamy się  co by chciał od  nas dostać, ale żeby mimo wszystko miał jakąś niespodziankę to niech wymieni ze trzy rzeczy, które chciałby  dostać - stwierdziła Ewa- a my jedną  z nich kupimy. I wiesz co, na  moje oko trzeba mu uzupełnić garderobę. Może byśmy w najbliższą sobotę wybrali się  z nim  na takie ubraniowe  zakupy. Przy okazji ty też powinieneś coś niecoś sobie  kupić. Ja wiem, że najlepiej się czujesz w kitlu lekarskim, no ale nie chodzisz w tym przecież na ulicę. Nie wiem tylko  w którym sklepie sprzedają takie   "chude" ciuchy by na Pawle nie wisiały. 

No ale przecież  zakochałaś się we mnie gdy byłem w  służbowych  ciuchach - śmiał się Robert. No bo widziałam tylko te twoje  nieziemsko niebieskie oczy, nie patrzyłam na resztę. A potem to leżałam głównie  na brzuchu, więc też nie widziałam wiele poza twoimi zdrowotnymi  chodakami i tylko odnotowałam, że masz miły dotyk. A potem tak mnie omotałeś troską, że nawet nie  zastanawiałam się nad twoim wyglądem. A potem mnie  tak zaczarowałeś, że aż mi łzy same leciały- pamiętasz? Pamiętam to było coś niebywałego, dla mnie też,  miałem wrażenie, że wychodzę ze swego ciała i unoszę  się gdzieś w przestworzach. Taki eksterytorialny stan mi    się przydarzył. Teraz też tak jest, gdy się kochamy, ale  dla mnie nie  jest to żadne  zaskoczenie tylko ogromna radość, że jest tak zawsze- powiedziała Ewa. Uwielbiam twoje pieszczoty, dotyk, pocałunki. A ja uwielbiam twoją reakcję na każdy mój ruch i dotyk. Jesteś Ewuś niesamowicie czułym instrumentem. A gdy śpisz przytulona do mnie  to z wielkim trudem się powstrzymuję przed tym by cię nie pieścić. No to się nie powstrzymuj, to musi być cudne - obudzić się bo cię ukochana osoba pieści. A wiesz  kochany, że Junior jest do ciebie ogromnie podobny? I to podobieństwo bardzo się uzewnętrzniło ostatnio - kształt głowy, profil, kształt ust, wykrój oczu. Tylko kolor oczu inny- przyjrzyj się kiedyś- oczy ma szaro-zielone z brązowymi  ciapkami, a raczej kreseczkami. Włosy ma od ciebie  jaśniejsze, ty masz ciemniejsze. Ma też taką samą sylwetkę jak ty. Pod względem psychiki też jest podobny. Zaimponował mi tym, że nauka  ważniejsza od amorów. Ale na wszelki wypadek pogadaj  z nim żeby działał zawsze systemem PZU. A co ma do tego PZU? - zdziwił się Robert - nie  rozumiem. PZU to skrót od  Przezorny Zawsze Ubezpieczony, czyli wyposażony zawsze w prezerwatywy. I nie idzie akurat o ciążę, o zdrowie również.

Zauważyłeś, że już są efekty tego, że lepiej się odżywia? Młody organizm szybko reaguje gdy się go właściwie odżywia.  Nadal jest bardzo szczupły, ale ty też jesteś szczupły. I jeszcze mnie coś łączy z tym Młodym- obaj cię kochamy- stwierdził Robert.  A na dodatek znów się  za tobą stęskniłem, muszę się przytulić.

Gaszenie owej tęsknoty było długie i oboje  bardzo solidnie, na wiele sposobów  starali się ją ugasić. Koło północy, co chwilę się  całując robili kolację, która w końcu ograniczyła się do kilku owoców i soku.

Dobrze, że mam dziś wolne, stwierdził rano Robert, bo  chyba bym nie wystał za stołem operacyjnym. Ale na samo wspomnienie tego co było wieczorem jeszcze  mnie dreszcz przechodzi. To było coś, czego jeszcze w takim stopniu nie przeżyłem.Wycieczka eksterytorialna w dubeltowym wymiarze, to było nieziemskie. Działasz na mnie w niewyobrażalny  wręcz  sposób, odleciałem  chyba aż na antypody. Nic cię kochanie  nie boli po tym szaleństwie?  Nie, to było raczej bardzo silne metafizyczne przeżycie-coś tak jakby się w pewnej chwili złączyły się nasze synapsy . Myślałam, że mi mózg  wyparuje, tak to jakoś  czułam.Tak jakoś od czubka głowy, w dół i z powrotem do góry i potem rozchodziło się jak fale. I cały czas patrzyliśmy sobie  w oczy, to było cudowne.Raz na ułamek sekundy je  zamknąłeś, ale zaraz wróciłeś.

Robert wstał pierwszy. Gdy wrócił po porannej toalecie stwierdził, że wcale nie jest fizycznie  zmęczony, raczej czuje  swego rodzaju rozedrganie wewnętrzne, ale  fizycznie jest wszystko w porządku. Ja też  czuję tylko takie wewnętrzne rozedrganie ale  zero zmęczenia. Śpiąca też nie jestem. To wszystko było na poziomie  emocjonalnym, ale tych dobrych emocji, które nie  demobilizują. To było inne niż wszystko co dotychczas z tobą przeżyłam. Choć za każdym razem szczytuję.To było cudowne i zupełnie tajemnicze. A do tego najdziwniejsze, że przeżyliśmy to razem, jednocześnie. I miałam wrażenie, że połączone są nagle  wszystkie nasze komórki nerwowe. Masz rację, też bym to tak określił dodał po zastanowieniu Robert. Nie mówiłam ci tego jeszcze - jesteś pierwszym mężczyzną z którym doświadczyłam szczytowania. I to właśnie  wtedy, za naszym pierwszym razem.Gdy nic o sobie właściwie nie wiedzieliśmy, ledwo się  znaliśmy.  Widać z tego, że muszę kogoś  naprawdę kochać żeby tego doświadczyć. A może zbyt niewielu  miałam w życiu mężczyzn. Przed tobą męża, a przed mężem kolegę z liceum. Zero  frajdy od obu.

A może po prostu oni cię za mało kochali. Wiem- to brzmi patetycznie - ale życie bym za ciebie oddał. I, prawdę  mówiąc jesteś jedyną kobietą, którą tak kocham. I którą tak odczuwam każdym milimetrem  mego ciała. Bierzesz mnie  za rękę, a całe moje  ciało woła- przytul mnie, pogłaszcz, pocałuj. Gdy w klinice spoglądam na twoje zdjęcie rozmawiam z tobą w myślach. I za każdym razem wyrażam ci bezgłośnie wdzięczność, że jesteś ze mną.

                                                               c.d.n.



1 komentarz: