niedziela, 11 września 2022

Trudny wybór -105

 Czwartego dnia przed południem zakończyli swój  pobyt w klinice i Emil  zabrał  "swoje kobiety" do  domu. Doktor Michał  sprawdził osobiście,  czy Milenka wygodnie i  bezpiecznie ląduje w foteliku samochodowym, wymienili uściski, umówili  się na kontakt i Emil, niezwykle podekscytowany i bardzo  szczęśliwy zabrał   swoje  dwa  skarby do  domu. Do mieszkania wpierw wniósł wszystko to, co było używane w klinice, wrócił i z dumą wyjął z samochodu  fotelik z Milenką, drugą ręką pomagając Adeli przy  wysiadaniu z samochodu. W mieszkaniu ostrożnie wyjął małą  z  fotelika,  Adela uwolniła ją z czapeczki i Milenka wylądowała w swoim własnym łóżeczku. Po chwili mała przeciągnęła się z jedną piąsteczką wyciągniętą  do góry, a Emil powiedział - masz  rację  córeczko, wygraliśmy, jesteśmy w  domu. 

Adela  spojrzała na  zegarek i  powiedziała - jeśli masz ochotę  być przy karmieniu to odstaw szybciutko wóz na parking, bo za chwilę ona pewnie zacznie piszczeć. A ja  się przygotuję do karmienia w tym fotelu do tego właśnie przeznaczonym. 

Fotel wynaleźli rodzice w prywatnym zakładzie produkującym meble na  zamówienie. Fotel  miał nawet podnóżek i był w dość neutralnym kolorze i  zamieszkał w tym  miejscu  w dniu, w którym urodziła  się Milenka, był prezentem od Piotra i Heleny. Adela przygotowała  się do karmienia, a ponieważ mała jeszcze nie  marudziła zawiadomiła  rodziców, że już  są  w domu i za chwilę pewnie  będzie  karmić i powiadomi ich kiedy już Milenka będzie po karmieniu. I żeby wzięli  swój klucz do ich  mieszkania, bo Emil przed porodem nie  zdążył wyciszyć dzwonka, który zapewne umarłego by ze  snu  wiecznego wybudził - taki jest  głośny. 

Sądząc z tempa, w którym Emil wrócił z parkingu, Adela podejrzewała, że chyba usiłował pobić jakiś nowy rekord na jeden kilometr. Oboje bardzo lubili oglądać ten moment, kiedy pusty żołądek Milenki zaczynał domagać  się napełnienia.  Wpierw główka przekręcała  się z lewej strony na prawą i z powrotem, potem  usteczka otwierały  się i przymykały, buzia się wykrzywiała i  zaczynał się "protest song". Protest na moment ustawał gdy dziecko było unoszone z podłoża, potem znów rozbrzmiewał aż do momentu gdy  dzióbek nieco nerwowo chwytał brodawkę i mała  zaczynała ssać. Emil przysunął swoje krzesło do boku  fotela i przytulił się do Adeli. No i jak - zapytał cicho- wygodniej na tym  fotelu  niż w łóżku? Wygodniej,  ale chyba muszę  sobie jeszcze podkładać jasiek pod tę rękę, na której mała leży. I dobrze, że ma podnóżek.  Jak mała  się naje to daj "cynk" rodzicom. Będzie spektakl przewijania. Umyjemy i osuszymy pępuszek. Trzeba dokupić jałowych gazików do tego  celu. I jeszcze 3 dni mam przemywać  tym płynem, który dostałam od Michała. Potem tylko wodą przegotowaną i osuszać. I wiesz co - trzeba dzwonek wysuszyć- stwierdziła  Adela. Wysuszyć??? -zdziwił się Emil. Może lepiej byłoby po prostu wyciszyć?  No właśnie, mówię to.  Kiciu, powiedziałaś, że trzeba go osuszyć co mnie jednak nieco zdziwiło.  Przepraszam, zapomniałem o tym dzwonku. Mogę go zaraz odłączyć nim skończysz karmić. Wyciągnę go i popatrzę jak gada wyciszyć. 

A wiesz, że ona  tym razem zażyczyła  sobie karmienia o 10 minut później? Chyba więcej zjada teraz. No to teraz  drugi pojemnik mleczka trzeba dać. To nie są pojemniki, to są kochane piersiątka - zaprotestował Emil. Wiesz, ogromnie się cieszę, że już jesteśmy w domu. Lubię to nasze  mieszkanie, jest  mi tu  z tobą bardzo, bardzo dobrze. Jutro podskoczę do USC żeby wyrobić Milence metrykę, dostałem dziś ze szpitala świadectwo urodzenia. Dajemy jej tylko jedno imię czy i jakieś  drugie?  Ja myślę, że może mieć też drugie - pomyślałam, że mogłaby  mieć na drugie imię Joanna, jak twoja mama.  Oj, to się tata wzruszy-stwierdził Emil- to nic dziś nie mów, pokażemy mu po prostu jutro jej metrykę. Będzie miał niespodziankę.

A może jutro wstawimy Milenkę do wózka i pójdziemy z nią trochę na  spacer? Tak między karmieniami. Trzeba ją przecież oswoić z okolicą. Do USC wpadnę z samego rana. I sprawdzę dziś, czy nie trzeba zrobić jakichś zakupów uzupełniających. 

No, pojadło dziecko, już nie ssie tylko traktuje brodawkę jak smoczek. Koniec zabawy. Potrzymam ją  chwilę na ramieniu, ale podłóż mi coś, żeby mnie  nie uświniła gdy  się panience odbije. Możesz  zawiadomić rodziców, że dziecko już najedzone.

Emil wpatrywał się w małą i powiedział - ona po prostu jest cudna, chociaż wygląda jakby  spożyła procenty a nie mleko. Bo ona jest śpiąca, pełny brzuszek działa usypiająco na  dziecko. I szalenie  mnie bawią jej minki, a zwłaszcza gdy oczko nie  wie, czy jeszcze się otworzyć  czy już może jednak  pospać. I zerka taką szpareczką.

Adela odłożyła małą do łóżeczka i zajęła  się swoją toaletą. W kilka  minut później przyszli rodzice. I zaraz zaczęły  się szeptane  zachwyty, ale Emil pouczył, że nie muszą szeptać, mogą mówić  normalnie, wystarczy nie mówić  bardzo  głośno. Bo mała ma się uczyć, że doba  dzieli  się na  dzień i  noc.  I  w dzień nie jest cicho,  dzień jest  do  czuwania i drzemki, a noc jest  cicha porą, do spania. Potem oczywiście  była opowieść o porodzie, o tym, że mają nowego przyjaciela  w postaci położnika, który odbierał Milenkę. Emil z tatą poszli grzebać przy dzwonku, który został wyciszony metodą dość prymitywną, nie mniej skuteczną, czyli głośniczek został opatulony gąbką.

Śpiącej Milence Emil zrobił zdjęcie, które wysłał do Arka i do Stasi, a z komórki Adeli takie  samo zdjęcie powędrowało do jej szefa. Arek i Stasia zapowiedzieli się na  sobotę, ale na  bardzo krótko bo Stasia z dziećmi w  sobotę przeprowadza się do Arka. Być może, że rodzice Stasi przeprowadzą  się do mieszkania dwupokojowego w pobliżu mieszkania Arka i  Stasi. I byłoby to w ramach zamiany. Dostaliby jeszcze dopłatę, bo ich mieszkanie na  Woli jest trzypokojowe. Na razie trwają dwustronne  negocjacje. Tu czas nagli, bo przecież starszy  idzie już  do  szkoły, a Arek nie  może  sobie teraz pozwolić na wyłączenie  się  z pracy. A mieszkanie jest o  tyle  lepsze od  tego na  Woli, że jest nowsze i słoneczne. Tym samym upadły plany o dwóch  mieszkaniach  w jednym  bloku, co  Stasi jakoś nie   zmartwiło. Jej mieszkanie pójdzie po prostu pod  wynajem. 

W sobotę Arek i Stasia przyjechali razem z chłopcami. Adela odniosła  wrażenie, że obaj są przyszyci do Arka niewidzialnymi nićmi, a na dodatek powielają wszystkie niemal ruchy  Arka.  Pawełek  cicho zapytał się Stasi, czy on i  Piotruś też byli tacy mali. I dodatkowo stwierdził - ona wygląda jak lalka dla dziewuch- widziałem takie w sklepie z zabawkami. Adela z trudem powstrzymała  się od śmiechu i powiedziała- ma tę przewagę nad lalkami ze sklepu, że to żywa lalka, która je,  płacze i śpi. Nie  chcę  cię martwić, ale tak wyglądał każdy  z nas gdy się urodził - taki właśnie jest początek naszego życia poza brzuszkiem  mamy. Pawełek popatrzył na Arka, mamę , Emila i Adelę i wypalił - to okropne! Dorośli z trudem powstrzymali  się  od  śmiechu, a Stasia powiedziała - nie ma w tym synku  niczego okropnego. Za rok o tej porze ty już będziesz  szedł do drugiej klasy, a Milenka pewnie będzie  się uczyła  chodzić. Pawełek jakoś nie mógł spokojnie przetrawić informacji, że Arek, w końcu "kawał chłopa" też był kiedyś takim maleństwem i zapytał- naprawdę wszyscy? A Piotruś zapytał - ciociu, a jeśli umyję rączki to będę mógł ją tak leciutko pogłaskać po rączce? Oczywiście, wujek Emil ci pomoże, idź z nim  do łazienki. To ja też umyję ręce - stwierdził Pawełek. Stasia z trudem powstrzymywała  się od śmiechu i gdy wyszli do łazienki  z Emilem powiedziała- no niebywałe- sami, z własnej inicjatywy chcą myć  ręce. Normalnie  to muszę 100 razy powtarzać by umyli ręce. Ale to  zasługa  Arka, bo od  rana im dziś wciskał do głowy jak mają  się zachowywać przy  niemowlaku. No a jeśli na  dodatek zobaczą, jak jest karmiona i przewijana to mamy zrobiony cały  dzień. Nie wiem czy  wiesz, ale wasi rodzice powiedzieli Arkowi, że dziś możemy u nich zostawić chłopców- pojadą z nimi do Powsina, żeby się towarzystwo wyszalało w lesie. Mam nadzieję, że nie narobią nam "tyłów" u waszych rodziców. A ty masz uściski i gratulacje od Bronka i pozdrowienia od całego działu. Nawet ci laurkę wymodzili - powiedziała  wyciągając z torebki sporą kopertę. Dzieło sztuki to nie jest, ale jak na ich talenty artystyczne - można to przeżyć.

Śliczna jest ta  malizna - moi byli jednak trochę ponad trzykilogramowi, ale ona jest śliczna- stwierdziła Stasia.  Arek wpatrywał się bez słowa w Milenkę w końcu wydusił z  siebie - nie da się ukryć bracie, że udał się  wam ten produkt. Tylko nie mogę  się połapać do kogo jest  podobna.

Do nikogo, podobna jest  tylko i wyłącznie  do siebie - powiedziała Adela. A jeśli idzie o włosy - to ma po mnie kolor. Na ogół nie dziedziczy dziecko koloru włosów matki, której włosy są farbowane.  Jeszcze  trochę i te jej delikatne włosięta  wytrą  się i urosną nowe.  Boże, co oni w tej łazience  robią?- zastanawiała  się Stasia. Chyba  nie wleźli do kabiny pod prysznic? 

W chwilę potem wrócili z łazienki i Pawełek zameldował- mamy czyste ręce i obcięte  obcinakiem paznokcie. Takim specjalnie  dla dzieci. I na dowód podsunął Stasi swe ręce. No to świetnie, w poniedziałek kupimy dla was też taki specjalny obcinak  dla dzieci.  Pawełek sięgnął ręką do kieszeni spodenek, wyjął z niej obcinak i powiedział - wujek Emil dał nam ten, którym nam obcinał paznokcie. Mama, schowaj do torebki, bo mogę  zgubić. Emil uśmiechnął się i powiedział do Arka - pamiątka ze Stambułu, kupiłem kilka, bo mi było żal chłopaczka, który nimi handlował. Miał pewnie z 8 lat a targował się jak stary. 

Wprawdzie wizyta miała  być krótka, ale zostali jeszcze na karmieniu i przewijaniu - wszystkie czynności przy małej były pilnie obserwowane i komentowane przez chłopców, a dorośli z trudem zachowywali pełną powagę, zwłaszcza przy komentarzach młodszego, który zupełnie jeszcze dotychczas  nie wyłapał w pełni różnic anatomicznych pomiędzy chłopcami i dziewczynkami i nie mógł się nadziwić, że mała siusia nie posiadając "siusiaka". Karmienie piersią też było atrakcyjne i znów  było pytanie, czy Stasia też ich karmiła piersią. No więc od  razu był wykład o problemach z karmieniem.  Po wizycie chłopcy zostali zaprowadzeni do Piotra i Heleny, a Adela obiecała, że będą jeszcze  mogli "obejrzeć" pod  wieczór kąpiel Milenki.

Gdy goście  wyszli Emil zaproponował by Milenkę wystawić w  wózku do ogródka - była to okazja do wykorzystania  ogrodowego parasola i moskitiery, która  była na  wyposażeniu  wózka. Dla Adeli rozłożył leżak i turystyczny stoliczek. Dla siebie wziął tylko turystyczny  fotelik. Oboje byli pełni  podziwu dla Stasi, która tak cierpliwie i w bardzo przystępny  sposób wyjaśniała  chłopcom zawiłości anatomii i wszystkiego co jest z niemowlakami związane. No i bardzo, bardzo dobrze - mówiła Adela- przynajmniej jedna przytomna rodzina, która objaśnia dzieciom świat w przystępny i prawdziwy sposób  a nie opowiada głupot. Widziałeś minę Arka gdy wgapiał się w Milenkę?  Widziałem, miałem wrażenie, że jeszcze moment a porwie ją na ręce i ucieknie  z nią. Kto wie czy nie namówi jednak Stasi na kolejne dziecko?

                                                                          c.d.n.