Tak jak było umówione Adela szykowała się do szpitala na 24 sierpnia. Dzień wcześniej, wczesnym wieczorem zjechali do niej Stasia i Arek i.......przywieźli dwa łóżeczka dziecięce, powodując ogromny wytrzeszcz oczu u Adeli i podejrzenie, że Emil o wszystkim doskonale wiedział. Większe łóżeczko było bardzo starannie opakowane, rozłożone na części a mniejsze, owalne w kształcie, było wielkości nieco większej niż gondola typowego głębokiego wózka dziecięcego. Nogi łóżeczka były wyposażone w antypoślizgowe kółka -powierzchnia metalowych kółek była otoczona miękką, białą gumą. Wysokość powierzchni, na której leżał materacyk (wypełniony oczywiście końskim włosiem) była oczywiście regulowana.
Boże święty- zawołała ateistka Adela- jakie piękne! Nie widziałam takich w żadnym katalogu! No cudne! Które z was to wymyśliło? Arek - "naskarżyła" Stasia. Skoro mała już ma mercedesa wśród wózków to on znalazł lamborghini wśród łóżeczek i mój kuzyn je wykonał. A tu masz do niego część rozrywkową, którą za niedługo przymocujesz do niego, żeby Milenka miała na co patrzeć poza twoim biustem i twarzą. Tu masz "pościel" czyli kołderkę i podpórkę-podusię pod karczek panienki. Gdy się przyjrzysz to zauważysz, że materacyk leży w minimalnym skosie i podpórka pod karczek zapewnia prawidłowe ułożenie główki tak, by bródka nie była dociśnięta do klatki piersiowej oraz by żuchwa dziecka była ustawiona prawidłowo. Jak widzisz łóżeczko spokojnie wyrobi przez najbliższe pół roku, a nawet dłużej i będzie mogło stać tuż obok ciebie gdy leżysz w łóżku, będzie też mogło wędrować za tobą po mieszkaniu. Adela utonęła wpierw w objęciach Stasi, a potem w objęciach Arka, który jej szepnął do ucha- masz wielce podniecający brzuszek.
Potem Emil zachwycał się lekarzem który się opiekuje Adelą, opowiadał o pokoju do porodu rodzinnego, jego wyposażeniu aż Stasia powiedziała - jeszcze trochę a zdecyduję się na trzecie dziecko- ja nie miałam takich udogodnień.
Emil i Adela bardzo żałowali, że nie będą na ślubie Arka i Stasi, ale Stasia stwierdziła, że rodzice Emila godnie ich zastąpią i przecież to naprawdę nie wiadomo z góry kiedy Milence zechce się pojawić na świecie. Korzystając z okazji Adela wręczyła Stasi dwie ozdobne koperty- w jednej była już wykupiona wizyta dla obojga w "salonie piękności", z którego korzystała Adela i Emil, w drugiej był voucher na trzydniowy pobyt w "Leśnym SPA" a termin pobytu mieli sami uzgodnić telefonicznie. Jeszcze nim przyjaciele opuścili dom Adela zmusiła wręcz Stasię, by zaraz zatelefonowała i umówiła siebie i Arka na strzyżenie, czesanie, manicure i szybką pielęgnację ich twarzy. Vouchery do SPA były ważne do końca roku.
Na końcu znów temat został zdominowany poszukiwaniem mieszkania dla rodziców Stasi ewentualnie dwóch mieszkań blisko siebie i Arek zatelefonował na numer podany przez doktora położnika i umówił się z prezesem spółdzielni na następny dzień "skoro świt", czyli na 8 rano. Arek od razu sygnalizował prezesowi, że w rozliczeniu może dać swoje obecne mieszkanie, o którym wiedział, że gdy je zgłosi do sprzedaży to natychmiast uda się je sprzedać. Adela się śmiała, że jeżeli Stasia i Arek zamieszkają w pobliżu Tesco to ona będzie tam przynajmniej dwa razy w tygodniu i zamiast w L'Eclercu będą się zaopatrywali w Tesco. Poza tym w Tesco sprzedawano bardzo smaczne pieczone kurczaki i to nawet nie trzeba było wchodzić na salę sprzedażową.
Adela ze Stasią jeszcze nieco szeptały o "babskich ciążowych problemach przedporodowych" i Adela zrobiła sobie listę pytań do doktora, które postanowiła mu zadać jeszcze przed porodem. Pamiętaj - nie ma głupich pytań- nie jesteś po medycynie i masz prawo być w tych kwestiach zielona niczym koperek na wiosnę! Poza tym teraz nawet u nas weszła na porodówkę cywilizacja. Weź do szpitala krótkie koszulki nocne i skarpetki zamiast kapci, kilka par. I niech się Emil zabawi we fryzjera i obetnie ( nie ogoli) ci zarost w okolicy waginy. Pomogła też Adeli przygotować wszystko dla dziecka. Przy okazji obiecała przesłać na komórkę Emila adres, pod którym zamawiała wyposażenie dla noworodka, żeby Adela mogła, tak jak obiecała, podać go lekarzowi. Arek, który cały czas pilnie podsłuchiwał powiedział - podrzucę wam dziś moją maszynkę do golenia brody, tylko ją ustawię tak by zostawiała włosy długości 4 mm.
To ty kiedyś miałeś brodę?- zdziwiły się obie panie. Tak, chyba nawet przez trzy miesiące - to bardzo wyczerpująca kreacja- przynajmniej dla mnie. Bujasz- stwierdził Emil- nigdy cię nie widziałem z brodą. Nie widziałeś, boś wtedy był w Meksyku. Uważam, że pielęgnowanie brody by wyglądała ładnie to bardzo czasochłonne zajęcie. Znacznie mniej kłopotu jest z codziennym goleniem się, zwłaszcza odkąd są elektryczne golarki. A chodzenie co kilka dni do fryzjera by tę brodę podstrzygał wyrównywał itp. zajmuje czas i pożera pieniądze, które można z powodzeniem na coś lepszego wydać.
Przed wyjściem Stasia wyściskała Adelę i powiedziała - nie bój się niczego, to bardzo dobry szpital, a skoro ten położnik to kumpel naszego "gina" to na pewno będzie dbał o to by wszystko było jak należy- najważniejsze, że będziesz miała znieczulenie. A gdy będziesz czekała na to, by ci mogli podać znieczulenie to zbieraj z podłogi rozsypane zapałki - takie schylanie się z przykucnięciem świetnie otwiera szyjkę - mnie tak przy Pawełku nauczyła położna. Nie musisz ich rozsypywać- wystarczy, że sobie wyobrazisz, że one tam są i będziesz dreptać po pokoju i przykucać. I wracajcie potem szybko do domu z Milenką! I dzwoń jakbyś chciała pogadać.
Gdy goście wyszli obejrzeli jeszcze raz "lamborghini" dla Milenki. Do przymocowania w celach rozrywkowych dla dziecka była pozytywka z kołysanką Czajkowskiego oraz zabawkowa karuzela z kolorowymi filcowymi zabawkami- kotkami, pieskami, laleczkami i piłeczkami. Lekkie i kolorowe, ruszające się za najmniejszym poruszeniem ich małą, dziecięcą rączką.
Adela powiedziała, że jeżeli urodzi tak jak przewidywała pierwsza data, czyli 24, to przecież 26 Emil może ją zostawić na dwie godziny samą z dzieckiem w szpitalu. Ale Emil stwierdził, że absolutnie się nie zgadza na "takie coś".
Dwudziestego czwartego rano Adela czuła się jakaś "rozbita", ale była pewna, że jest to objaw natury psychicznej bo nawet świadomość, że będzie miała znieczulenie niewiele ukoiła jej strach przed porodem. W łazience odkryła, że "chyba mi czopek śluzowy odleciał", ale tą wiadomością podzieliła się dopiero z lekarzem nic nie mówiąc o tym Emilowi, który na pewno by ją już zaraz powiózł do szpitala. Pan doktor się śmiał, że doktor Z. ma jednak oko a wtedy Adela pokazała mu swój "sekretny kalendarz" w którym Adela przed ciążą zaznaczała tylko dni bez seksu, jako że ich było stanowczo mniej. Bardzo się ta metoda spodobała lekarzowi. No to teraz zawołamy pielęgniarkę, by panią nieco przygotowała do porodu. Weźmie pani cieplutki prysznic, ostrzyże panią, potem pani sobie pospaceruje sama lub z mężem. Ostrzyżona to już jestem,pozostałość to owłosienie długości 4 milimetry. Tak wynikało z ustawienia golarki, ale nie wpadłam na pomysł mierzenia. No to wspaniale, chyba się nie narobię przy pani. Zapowiada mi się luzacki dyżur przy pani. Nie mniej musimy przestrzegać procedur i pielęgniarka musi panią obejrzeć i mi zgłosić, że wszystko jest jak należy. Nie wiem kto tak wymyślił i dlaczego, bo tak naprawdę to mógłbym to sam ocenić.
Adela uśmiechnęła się smętnie - jeszcze trochę a wymyślą, że kobiety może leczyć tylko kobieta, a mężczyzn mężczyzna. I skasują antykoncepcję. I wtedy dopiero będzie radośnie - powiedziała Adela. Są niestety miejsca na tym świecie, w których wygrywa kołtuństwo. Rozległo się pukanie i do pokoju weszła pielęgniarka w uroczym różowym fartuszku. Proszę panią przygotować do porodu, ciepły prysznic, długi, strzyżenie i....mrugnął do Adeli. Adela wyciągnęła z torby swój ręcznik kąpielowy i czepek. Nie miała zamiaru moczyć sobie włosów a nie wiedziała jakie tu jest wyposażenie. Proszę zostawić tu torbę, ja tu na panią zaczekam. Mąż jest z panią? Tak, siedzi na korytarzu. Lekarz wyjrzał na korytarz i poprosił Emila do gabinetu. Doskonale widział, że Emil jest zdenerwowany, ale stara się tego nie okazywać.
Gdy Emil wszedł, uścisnęli sobie ręce a lekarz powiedział- spędzimy dziś razem wiele godzin, więc mam propozycję - mówmy sobie po imieniu, jesteśmy niemal w tym samym wieku, rocznikowo to mam trzy lata więcej. Twoja żona stoi teraz pod cieplutkim prysznicem, zależy nam na tym by jak najszybciej doszło do rozwarcia szyjki na 2 cm, by można podać znieczulenie. Okrutnie punktualna ta twoja żona. O tak, to prawda. Gdy była na tabletkach to działała z regularnością do pięciu minut. Ale i w ogóle w życiu to chodząca punktualność.
Powiedziała ci rano, że już odszedł jej czop śluzowy? Nie, nic nie mówiła. No patrz, jak ona cię oszczędza! Wiedziała, że się pewnie zdenerwujesz. Ale czop śluzowy może i tydzień przed rozwiązaniem się odkleić. Ojej, to może po wczorajszych igraszkach zewnętrzno - palpacyjnych. Nie martw się, wszystko jest w porządku. Tak naprawdę to nie wie nikt dlaczego się u jednych odkleja wcześniej a u innych później. Wiele wiemy, ale nie wszystko. I nie tylko w ginekologii i położnictwie. Tak jest w całej medycynie. Człowiek to bardzo trudny obiekt do obserwacji.
Miałem przyjemność poznać twego ojca i ciocię Adeli. Przemili ludzie! Adela gdy opowiada o twoim ojcu to tak, jakby to był jej rodzony ojciec. Ona jest zachwycona nim i twierdzi, że twój ojciec ją adoptował. No bo w pewnym sensie tak jest- gdy tylko ją poznał od razu została kochaną dziecinką i córeczką. Aż mnie zazdrość brała. Adela dostrzegła w ojcu to, czego ja nie dostrzegłem, że jemu szkodzi przeogromnie samotność. Mnie długo nie było, w międzyczasie mama umarła, a on bardzo kochał mamę.I Adelka jest jego oczkiem w głowie. Co jakiś czas słyszę: szkoda, że mama nie zdążyła poznać Adelki. No szkoda, ale życie bywa przecież wredne.
Przepraszam, że zapytam- a Adela to twoja druga żona? -bo dopiero teraz do mnie dotarło, że jesteś od niej dziesięć lat starszy. Emil uśmiechnął się - nie, to moja pierwsza i ostatnia żona. Gdy się moi koledzy na potęgę żenili ja akurat byłem poza Polską i to w na tyle egzotycznym kraju, że nie ożeniłbym się z żadną autochtonką. Nie jestem entuzjastą tworzenia globalnej wioski i ściągania sobie żony z antypodów.
No to mnie zaskoczyłeś! U mnie to druga żona - pierwsza nie zdzierżyła faktu, że jestem ginekologiem-położnikiem. Zupełnie nie mogła pojąć, że oceniam wszystkie badane kobiety pod względem stanu ich zdrowia a nie urody tego co oglądam pomiędzy ich nogami. Lubię kobiety, wiele mi się podoba, ale to tak jak podoba mi się jakiś obraz w muzeum, ale nie widzę w każdej obiektu do seksu, choć bardzo lubię seks. Uwielbiam rozmowy z mądrymi kobietami i zawsze mówię, że lepiej z mądrą tylko podyskutować i nawet lekko poflirtować niż się pokotłować z głupią, ale piękną, w łóżku. Przećwiczyłem to na własnej skórze. Nikt nie mógł pojąć dlaczego rozchodzę się z tak piękną kobietą. Piękna była, to prawda, ale nie miałem o czym z nią rozmawiać. A ja gadatliwy jestem. Pewnie to zauważyłeś.
Twoja żona jest pacjentką, znanego ci osobiście doktora Z. Podesłał mi ją pod opiekę, bo zna ją od kilku lat i uważa za bardzo miłą i do tego kulturalną i inteligentną osobę. I ty też zrobiłeś na nim bardzo dobre wrażenie. I zgadzam się z jego oceną was obojga. Osobiście oceniam, że żyjemy w czasach powszechnego schamienia, więc ludzie o podobnych poglądach, takim samym poziomie intelektualnym powinni się jednoczyć by ich to chamstwo nie przygniotło.
O doktora Z. to nawet byłem nieco zazdrosny- przyznał się Emil- ale Adela wytłumaczyła mi, że to bardzo dobry profesjonalista i jego zachowanie sprawia, że czuje się w jego obecności tylko i wyłącznie pacjentką a nie kobietą lub obiektem zainteresowania seksualnego. I że niewielu lekarzy potrafi tak jak on być uprzejmym bez żadnych podtekstów. Adela kiedyś na rejonie zrobiła aferę u internisty, bo gość na dzień dobry kazał się jej rozebrać gdy tylko weszła, a ona przyszła tylko po wykaz leków które brała, bo zmieniała przychodnię. Nim się zapytał z jakiego powodu przyszła kazał się jej rozebrać. Więc wyszła i napisała skargę do NFZ.
c.d.n.