wtorek, 12 września 2023

Córeczka tatusia - 8

 Na sobotnie zakupy postanowili wyruszyć  razem  z tatą, który  stwierdził, że z okazji ślubu kupi  sobie nową koszulę i bardzo chętnie odwiedzi razem z Wojtkiem pewien znany  w Warszawie sklep z garniturami i może też  sobie zafunduje jakiś garnitur. Decyzja taty wielce  przypadła Wojtkowi do gustu.  A Marta powiedziała, że byłoby dobrze, gdyby  Wojtek jeszcze raz  przymierzył ten swój garnitur, bo ona  ma nieco spaczone spojrzenie, bo Wojtuś  we  wszystkim się jej podoba, nawet w  samych bokserkach.   Po raz  drugi poczytała o tych męskich garniturach i doszła  do wniosku, że chyba to nie powinien  być typowo letni garnitur, bo one , sądząc po zdjęciach to wyglądają jakoś szmaciano - więc  może lepiej kupić jakiś całoroczny  model. Tata poprzeglądał zdjęcia w  sieci i stwierdził, że on to kupi sobie chyba  garnitur w jakąś delikatną kratkę co go trochę odmłodzi. A  ja- powiedział Wojtek- najchętniej kupiłbym gładkie  spodnie i marynarkę w delikatną kratkę. 

Panowie- zapowiedziała Marta- pojedziemy w takim  razie wpierw do Blue City w Aleje Jerozolimskie, bo tam  swój sklep ma firma, która sprzedaje  gotowce ale jednocześnie można  u nich coś na  miarę uszyć. I właśnie jak  widzę ma też jakieś kratki i strasznie mi  się tu jeden garnitur spodobał, tylko te chłopy na  zdjęciach wyglądają jakby wszystko było za ciasne. A który ci  się spodobał? - spytał Wojtek. Jeśli idzie o garnitur to ten w ciemno burgundowym kolorze- w  sam raz dla ciebie Wojtusiu. I jest też  delikatna  kratka dla taty. Bo z facetów to żaden mi  się nie  spodobał.  To może i coś dla siebie w tym Blue City upoluję. Tam jest od metra  różnych  sklepów. Ja tam kiedyś  zabłądziłam i nie mogłam trafić na parking, gdy już miałam  wracać. Ale dorwałam  jakąś panią sprzątającą i mnie doprowadziła  do właściwego wyjścia. I trzeba  sobie  zapisać na jakiej części parkingu zostawia się  samochód. Tam każda część parkingu ma inne oznaczenie. I wydaje mi  się, że były to jakieś oznaczenia "odzwierzęce ", ale nie  wykluczam, że pomyliłam ten parking  z innym , też w jakimś Centrum Handlowym.  Hmmm- wymruczał Wojtek - taki nieco ekstrawagancki kolor, ale na ślub  może być.  Wojtusiu - to tylko w Polsce jest tak bardzo ograniczona gama kolorów męskich ubrań - świat już dawno poszedł do przodu i kolory goszczą w męskich ubraniach.

A ten burgund to fajny kolor- w  sumie to ten  garnitur  jest dość ciemny, ale mnie  się podoba. To twarzowy kolor. To są twarzowe i nietwarzowe kolory? -  zdziwił się Wojtek.  Oczywiście, ale to ma związek z karnacją, kolorem oczu, kolorem włosów.  Z tym, że są kolory w których niemal każda osoba  wygląda dobrze i takie, w których nie wszyscy dobrze wyglądają.  Na przykład  w tkaninach , które są w kolorze beżowym niektórzy wyglądają dobrze a inni tak, jakby za minutę mieli umrzeć, bo są ciężko chorzy.  I do tych osób należę ja.

No cóż- westchnął Wojtek - minęły czasy gdy wszyscy chodzili w listkach figowych latem a w zimnej porze  roku okutani futrzanymi skórami. Gdyby tak teraz cała populacja  ludzi chciała  się przyodziać w futerka  zwierzęce to zabrakłoby zwierząt nim okrytych i toczyłyby się walki  o futra. Może kiedyś ktoś nakręci film "Walka o futra", bo "Walka o ogień" już był.

Okazało się, że ani tata ani Wojtek nigdy nie byli w Blue City- Atrium Galeria. Gdy weszli do holu tata zauważył z ulgą, że jest tu kawiarnia a Wojtek jęknął - tu są dookoła sklepy, sklep obok  sklepu i sklepem pogania.  Mam nadzieję, że nie odwiedzimy wszystkich. 

Wojtusiu, chodź, nie narzekaj, sprawdzimy na tablicy informacyjnej gdzie  jest ten sklep z tymi garniturami. Gdy już załatwimy to co najważniejsze  z zakupów, czyli wasze ubranka, to sobie posiedzicie w kawiarni a ja  się przelecą po piętrach i zobaczę co tu jest. I może  sobie  coś kupię z ciuchów. W tym holu są często organizowane  fajne   imprezy- oczywiście  fajne  dla mnie, nie dla  was, bo związane z różnymi hobby- była wystawa haftów i przy okazji sprzedaż różnych akcesoriów  z tym związanych. Mnie się to Centrum Handlowe podoba. Ale ja  chcę być z tobą i zobaczyć co sobie  kupujesz, żebym wiedział na przyszłość co ci się podoba- stwierdził Wojtek. No ale ja nie chcę żebyś  się psychicznie męczył skoro  wędrówki po sklepach sprawiają ci dyskomfort psychiczny. Tu są nie  tylko sklepy z ciuchami, inne też  bywają. Ten z garniturami to ponoć jest na pierwszym piętrze. Wydaje mi  się dość istotne, że to sklep producenta  tych garniturów, bo nie będzie  problemu gdy zajdzie  potrzeba jakichś minimalnych poprawek w objętości lub długości.  A to Włosi mają tę firmę?- dopytywał  się tata. Nie wiem, ale bardziej podejrzewam, że to jakaś polsko-włoska spółka. Zwłaszcza, że materiał na ten garnitur jest wyprodukowany w Polsce i jest to jakaś nowość, jakiś nowy patent  - mieszanka poliestru, wiskozy i elastanu. To są zalety Unii Europejskiej - nie ma problemu ze złączeniem się z firmą będącą jak my w UE.

W naturze kolor garnituru okazał się nieco ciemniejszy niż  "wychodził" na ekranie monitora i jak stwierdził Wojtek to jemu ten kolor odpowiada. Pan sprzedawca nawet nie  zapytał się jaki rozmiar ma podać,  obszedł Wojtka dookoła i ściągnął z wieszaka  odpowiedni egzemplarz. Był to komplet  trzyczęściowy, czyli była również i kamizelka. Gdy Wojtek wyszedł z przymierzalni Marta powiedziała do taty - no, chyba nie będę go nigdzie puszczać samego w tym ubranku - wygląda super! Pan  sprzedawca obejrzał Wojtka dokładnie i powiedział- przydałoby  się odrobinę  skrócić , dosłownie o centymetr skrócić rękawy marynarki. Nie jest pan szeroki w barach, mięśni pod pachami też nie ma pan za bardzo rozwiniętych, więc dobrze będzie je odrobinę skrócić. Jeżeli  się państwu nie  spieszy to za pół godziny już będzie ta poprawka gotowa. Tata jeszcze  wciąż spacerował szukając czegoś dla siebie a Wojtek powiedział niemal szeptem - teść szuka dla siebie jakiegoś "odmładzającego" go garnituru, mówił  coś o garniturze  w  delikatną kratkę. Wojtek poszedł do przebieralni by zdjąć mierzony garnitur, a sprzedawca podszedł do wieszaków, przyjrzał się nieco tacie Marty, potem podszedł do oszklonej szafy, w której  były garnitury, jeszcze raz zerknął na tatę, wyciągnął garnitur w kolorze jasnego grafitu. Kratkę tworzyły dwu milimetrowe nitki w delikatnym kolorze  niebieskim, zupełnie niewidoczne  z daleka, ale  z bliska   wzór kratki był widoczny. Tata poszedł do przymierzalni a Wojtek powiedział do Marty - chyba kupię  sobie jeszcze jakąś marynarkę w kratkę. Podszedł do sprzedawcy mówiąc, że na co dzień chodzi w czarnych spodniach, najczęściej  dżinsach i chciałby właściwie mieć do nich jakąś marynarkę,  więc może się coś  znajdzie, najlepiej  też nie gładką, ale w  kratkę. 

Po chwili sprzedawca  przyniósł marynarkę ciemno-szarą, której kratka była jaśniejsza niż tło a materiał wyglądał na  wełnę samodziałową. To wełna? zapytała Marta. Nie, nie  wełna to taki sam skład jak w garniturze, to nowy materiał, choć jego składowe są takie  same jak w garniturze, tylko inne są proporcje i nitka jakoś inaczej przed tkaniem preparowana. To nowa tkanina, opracowana przez polskiego inżyniera. Cieszy się dużym wzięciem bo materiał ładnie  się układa, nie odkształca i nie  gniecie, co jest sporym atutem. No i  dobrze przyjmuje barwniki. Tata tymczasem wyszedł z przymierzalni i podszedł  do Marty mówiąc : ja  się sobie podobam w tym ubraniu, tylko chyba objętość tych  spodni jest dla mnie nieco za  duża, ale to pewnie paskiem można zebrać.  

Och nie, nie paskiem - zaraz zobaczę jak to wygląda- odezwał się sprzedawca.  Ale marynarka leży na panu doskonale. Zaraz  sprawdzę jak to można  poprawić. Ale wtedy nie będzie pan mógł utyć. Ech, chyba mi to  nie grozi, ważę od lat wciąż tyle  samo, nie objadam  się  słodyczami - zapewnił  tata. Pan coś sobie  zapisał,  pospinał  szpilkami i powiedział, że może już tata zdjąć cały garnitur. Tata poszedł do przebieralni a sprzedawca  obiecał, że za trzy kwadranse  ubrania będą do odbioru.

Gdy wyszli z tego sklepu Marta powiedziała- no to teraz  ja idę na rekonesans. Posiedźcie sobie obaj w kawiarni  a ja, jeśli uznam, że potrzebuję porady to po prostu do was zatelefonuję. No nie  rób  mi tego - powiedział Wojtek, chcę być razem  z tobą. Tata stwierdził, że on pójdzie jednak do kawiarni i może  sam posiedzieć, bo po drodze wpadnie do księgarni, która jest na dole. Gdy wyszli  Marta zapytała  się, czy Wojtek ma odpowiednie buty do garnituru, bo nawet najbardziej markowe adidasy nie pasują do tego garnituru. No a jakie mam mieć buty, twoim zdaniem? Primo- wygodne, sekundo albo skórzane półbuty albo mokasyny. No i czarne byłyby najlepsze.  Wygodne-mówisz- to najlepsze będą mokasyny skórzane, nie  zamszaki. Bo nie wiem  czemu, ale te  zamszaki obecnie to są  dziwne- nogi  się  w nich pocą. Jeśli tu nie kupimy to stąd pojedziemy na Chmielną.  Ja tam  zawsze sobie  buty kupowałem.  Ja też. Wiesz - jestem zdumiona ceną tych garniturów - u Bossa to można  zemdleć gdy się zerknie na cenę. Poniżej 2 tysięcy to tam raczej trudno kupić garnitur. Takie  centrum handlowe to dobra rzecz, bo wtedy są znacznie niższe ceny wynajmu powierzchni, co przecież też  się nakłada na cenę tego czym handluje  sklep.  Czynsze lokali użytkowych  szalenie wzrosły.  W wielu miastach na świecie takie centra handlowe istnieją i dobrze prosperują, bo tak naprawdę to wygodniej jest kupić jak najwięcej tego co potrzebujesz  w jednym  miejscu niż latać po mieście z wywieszonym językiem.  Ja to już nawet  zakupy żywnościowe robię chętnie w L'Eclercu, tym bardziej, że w tych centrach też już wynajmują  powierzchnię prywatni wytwórcy żywności a nie tylko duże, państwowe firmy. Ostatnio w jednej  z galerii sprzedawali podpłomyki. I żeby  było zabawniej to ludziska stali w kolejce do tego stoiska. A co to są te podpłomyki- nie słyszałem nic o podpłomykach. Toż to najstarsze pieczywo na świecie- ciasto z  mąki i  wody, bez drożdży , jajek, mleka. Mogę kiedyś w domu  zrobić- upieczemy je w piekarniku. Chodź, wejdziemy tutaj, chociaż to co jest na  wystawie to mnie jakoś nie podnieca. Same miniówy z marszczeniami na brzuchu

Wiesz - pomyślałam, że chociaż burgund świetnie prezentuje  się z kolorem złotym ewentualnie brązem ja sobie umyśliłam, że zapoluję na jakąś ciemno zieloną  sukienkę. W moim odczuciu ciemna  zieleń jak najbardziej pasuje do burgunda.  I chciałabym by była taka  podkreślająca moje kobiece kształty, więc dobrze by była dość dopasowana do ciała, ale żeby spódnica była rozkloszowana. Do tego zafunduję sobie czarne szpilunie, a czarną małą kopertówkę mam.  Gdy weszli zza zaplecza wysnuła  się jakaś panienka, która na  widok Wojtka dość  wyraźnie poprawiła  swą  sylwetkę ściągając mocno łopatki i wciągając   brzuch - Marta z Wojtkiem podeszła do stelaża  z wiszącymi  sukienkami - przeleciała je  wzrokiem i powiedziała do Wojtka- tu nic dla mnie nie ma, nie te kolory, nie te  fasony i pociągnęła go do drzwi. Gdy wyszli powiedziała - z taką sprzedawczynią to właściciel  szybko zbankrutuje. Wyglądała jak naćpana. Nie wykluczone  to jest - dopowiedział Wojtek - słyszałem, że masa młodych ludzi ćpa. No to pewnie my już nie jesteśmy młodzi - zawyrokowała Marta. Tak  dokładnie to ja chyba nigdy nie  byłam młoda,bo nie  zdarzyło mi się nawet spróbować. I nawet się ani razu nie upiłam. Ale i tak nigdy nie  wypiję więcej niż dwa kieliszki lekkiego wina w ciągu wieczoru i zawsze jest to do solidnej  kolacji. Kiedyś u jednej z dziewczyn ze studiów byłam w domu po notatki, bo to jedna  z nielicznych, która robi notatki z wykładu. Reszta  czasem ostentacyjnie włącza  dyktafony, ale ja stwierdziłam, że jakimś  cudem lepiej  mi wchodzi do głowy, gdy robię notatki. Podejrzewam, że  wtedy automatycznie   bardziej uważam. No i gdy u niej właśnie sobie  spisywałam co ważniejsze rzeczy wparował jej brat - nieomal w trupa pijany, a chłopak raptem o półtora  roku od nas starszy. Ona  zaczęła na niego krzyczeć, że znów  się  upił, że go wywalą  z pracy no to szybko porwałam  to co już sobie przepisałam i  szybko stamtąd wyszłam.  Ona twierdzi, że on to już jest alkoholikiem. I to nie jest jakaś dysfunkcyjna  rodzina w której np.jest melina pijacka lub któreś z rodziców  się  zapija. Ona się bardzo dobrze uczy, jest bardzo miłą i uczynna dziewczyną i czeka na koniec tego semestru jak na  zbawienie żeby pójść do pracy i razem ze  swoim chłopakiem wynająć gdzieś  małe mieszkanie. Już ma  nawet dogadane  miejsce pracy. Powiedziała, że mi zazdrości, że ja będę robiła II stopień i gdyby nie ten jej zaropiały braciszek to by jeszcze trochę posiedziała w domu i zrobiła ten drugi stopień, no ale  skoro chce  się wyprowadzić, żeby się odciąć od  rodziny to musi zacząć pracować.

Przeszli przez dwa następne  sklepy, ale wyszli z nich z pustymi rękami i gdy Marta już chciała odpuścić ten  zakup w tym dniu, weszli do sklepu, w którym siedział mężczyzna- tak na oko bliżej pięćdziesiątki niż czterdziestki i jak zauważyła Marta miał całkiem miłą  powierzchowność. Na ich widok szybko się  podniósł z wysokiego stołka, na którym siedział, z uśmiechem wymienił z nim pozdrowienie, spytał czym  może służyć, więc Marta  wyłuszczyła  czego szuka - pan uważnie słuchał,  gdy skończyła mówić stwierdził, że ma nadzieję spełnić jej życzenie.  Są "na  stanie" aż dwie,  zielone- ciemno zielone  sukienki. Jedna jest z miękkiego szyfonu, cała - oprócz  rękawów -na ciemno-zielonej podszewce. A druga  - druga jest z satyny, zielona w białe groszki. Wyjął obie sukienki, powiesił na wieszaku i powiedział - proszę obydwie obejrzeć jak są uszyte, potem obydwie przymierzyć i dopiero wtedy podjąć decyzję,  w której jest pani wygodniej,  w której się pani sama sobie  bardziej podoba - proszę się nie  spieszyć, gdy pani założy  sukienkę to proszę  w niej chwilę pospacerować- bo ważne jest również to jak  się sukienka układa w czasie  ruchu. Dam pani takie  służbowe  pantofelki na obcasie, bo to też  ważny detal. Są tu takie   szpilki rozmiar  36- chyba najczęściej występujący  w przyrodzie  rozmiar. A tu proszę włożyć na stópkę taki plastikowy ochraniacz,  żeby  nie przyczepiły  się jakieś  zarazki. Potem go pani wrzuci do kosza w kabinie .O, a tu może pan usiąść i będziemy razem podziwiać pana żonę w tych kreacjach. Wziął obydwie  sukienki razem z wieszakami i poprosił, by Marta poszła do kabiny. W kabinie powiesił obie  sukienki, ukłonił się lekko i powiedział- proszę się nie  spieszyć, tłumów  wszak nie  ma.

Marta weszła do kabiny zdjęła swoje buty, założyła  "pokrowczyk" na stopy i wpierw założyła sukienkę  szyfonową. To była bardzo ciemna  zieleń, sukienka  była odcinana w tali i plisowana. Dekolt był kopertowy ,  długie  rękawy ujęte  były w mankiety zapinane na dwa guziczki. Sukienka  była krótka, ale zakrywała kolana. W talii był szeroki i długi pasek do zawiązywania - można było nawet  zawiązać go w kokardę.

Wyszła z kabiny, a miły pan powiedział- proszę się spokojnie obejrzeć w dużym lustrze, przespacerować zerkając  w lustro . Stojąc w tym dużym lustrze widzi się pani i z przodu i z tyłu, bo za panią też jest lustro. Marta podziwiała miękkość tego szyfonu jak i podszewki. Sukienka delikatnie  falowała gdy szła i Marta zapytała  się Wojtka jak mu się ona widzi w tej kreacji. Martuniu , pięknie wyglądasz, ale obejrzymy też i drugą  sukienkę.  Marta powędrowała do kabiny i przymierzyła  drugą sukienkę. Ta była też  zielona, ale nie taka ciemna i miała gęsto nadrukowane białe groszki wielkości 10-groszówki, dekolt też był kopertowy, rękawy miała 3/4, była odcinana w talii i spódnica  była  więcej  niż z połówki koła i sięgała do połowy  łydki. Była równie  wygodna i dobrze  się układała , tak jak i poprzednia. Gdy stanęła przed Wojtkiem ten powiedział - bierzemy obydwie!  W obu wyglądasz świetnie!  W tych groszkach to weźmiesz ślub, a ta druga będzie na jakieś wytworne okazje.

Pan ma rację - rzeczywiście  w obu wygląda pani świetnie . I nie ma u mnie  w sklepie i nie było więcej takich sukienek. Na ogół szyjemy 2 lub trzy  sztuki, więc jest minimalna  szans, że spotka pani drugą osobę w identycznej kreacji.  A  ja tam zobaczyłam jeszcze jedną sukienkę , w tej  szafie opatrzonej napisem medyczne.  Czy mogłabym ją zobaczyć? Oczywiście - to faktycznie sukienka dla pań związanych z medycyną. Jest uszyta  z elastycznej tkaniny, ma dwie  duże kieszenie w tym w jednej kieszeni jest druga, wydzielona na  komórkę i jest jeszcze kieszonka  na piersi, Pierze się w 40 stopniach, nie trzeba prasować, schnie bardzo szybko. Bo my również szyjemy sukienki dla medyków. Jaki kolor mam podać? Może ten ciemno błękitny?  Tak, proszę. Przymierzy pani? Właściwie to tak bo i tak przecież muszę te groszki z siebie  zdjąć.  Marta obejrzała  się  w lustrze i stwierdziła, że sukienka  jest super- prosta, wygodna i ładna a do tego w dobrej  cenie. 

Gdy doszło do płacenia Marta  zorientowała  się, że mężczyzna  nie uwzględnił w rachunku ceny sukienki medycznej i natychmiast to powiedziała.  Pan się  zaśmiał i powiedział - bo to prezent ode mnie dla pani  - przyda się pani na pewno. Odchodzimy od szycia  tej odzieży- za mało jej schodziło. A prezent  się należy, bo nie codziennie ktoś kupuje na raz dwie  sukienki.

                                                                 c.d.n.