Na sobotnie zakupy postanowili wyruszyć razem z tatą, który stwierdził, że z okazji ślubu kupi sobie nową koszulę i bardzo chętnie odwiedzi razem z Wojtkiem pewien znany w Warszawie sklep z garniturami i może też sobie zafunduje jakiś garnitur. Decyzja taty wielce przypadła Wojtkowi do gustu. A Marta powiedziała, że byłoby dobrze, gdyby Wojtek jeszcze raz przymierzył ten swój garnitur, bo ona ma nieco spaczone spojrzenie, bo Wojtuś we wszystkim się jej podoba, nawet w samych bokserkach. Po raz drugi poczytała o tych męskich garniturach i doszła do wniosku, że chyba to nie powinien być typowo letni garnitur, bo one , sądząc po zdjęciach to wyglądają jakoś szmaciano - więc może lepiej kupić jakiś całoroczny model. Tata poprzeglądał zdjęcia w sieci i stwierdził, że on to kupi sobie chyba garnitur w jakąś delikatną kratkę co go trochę odmłodzi. A ja- powiedział Wojtek- najchętniej kupiłbym gładkie spodnie i marynarkę w delikatną kratkę.
Panowie- zapowiedziała Marta- pojedziemy w takim razie wpierw do Blue City w Aleje Jerozolimskie, bo tam swój sklep ma firma, która sprzedaje gotowce ale jednocześnie można u nich coś na miarę uszyć. I właśnie jak widzę ma też jakieś kratki i strasznie mi się tu jeden garnitur spodobał, tylko te chłopy na zdjęciach wyglądają jakby wszystko było za ciasne. A który ci się spodobał? - spytał Wojtek. Jeśli idzie o garnitur to ten w ciemno burgundowym kolorze- w sam raz dla ciebie Wojtusiu. I jest też delikatna kratka dla taty. Bo z facetów to żaden mi się nie spodobał. To może i coś dla siebie w tym Blue City upoluję. Tam jest od metra różnych sklepów. Ja tam kiedyś zabłądziłam i nie mogłam trafić na parking, gdy już miałam wracać. Ale dorwałam jakąś panią sprzątającą i mnie doprowadziła do właściwego wyjścia. I trzeba sobie zapisać na jakiej części parkingu zostawia się samochód. Tam każda część parkingu ma inne oznaczenie. I wydaje mi się, że były to jakieś oznaczenia "odzwierzęce ", ale nie wykluczam, że pomyliłam ten parking z innym , też w jakimś Centrum Handlowym. Hmmm- wymruczał Wojtek - taki nieco ekstrawagancki kolor, ale na ślub może być. Wojtusiu - to tylko w Polsce jest tak bardzo ograniczona gama kolorów męskich ubrań - świat już dawno poszedł do przodu i kolory goszczą w męskich ubraniach.
A ten burgund to fajny kolor- w sumie to ten garnitur jest dość ciemny, ale mnie się podoba. To twarzowy kolor. To są twarzowe i nietwarzowe kolory? - zdziwił się Wojtek. Oczywiście, ale to ma związek z karnacją, kolorem oczu, kolorem włosów. Z tym, że są kolory w których niemal każda osoba wygląda dobrze i takie, w których nie wszyscy dobrze wyglądają. Na przykład w tkaninach , które są w kolorze beżowym niektórzy wyglądają dobrze a inni tak, jakby za minutę mieli umrzeć, bo są ciężko chorzy. I do tych osób należę ja.
No cóż- westchnął Wojtek - minęły czasy gdy wszyscy chodzili w listkach figowych latem a w zimnej porze roku okutani futrzanymi skórami. Gdyby tak teraz cała populacja ludzi chciała się przyodziać w futerka zwierzęce to zabrakłoby zwierząt nim okrytych i toczyłyby się walki o futra. Może kiedyś ktoś nakręci film "Walka o futra", bo "Walka o ogień" już był.
Okazało się, że ani tata ani Wojtek nigdy nie byli w Blue City- Atrium Galeria. Gdy weszli do holu tata zauważył z ulgą, że jest tu kawiarnia a Wojtek jęknął - tu są dookoła sklepy, sklep obok sklepu i sklepem pogania. Mam nadzieję, że nie odwiedzimy wszystkich.
Wojtusiu, chodź, nie narzekaj, sprawdzimy na tablicy informacyjnej gdzie jest ten sklep z tymi garniturami. Gdy już załatwimy to co najważniejsze z zakupów, czyli wasze ubranka, to sobie posiedzicie w kawiarni a ja się przelecą po piętrach i zobaczę co tu jest. I może sobie coś kupię z ciuchów. W tym holu są często organizowane fajne imprezy- oczywiście fajne dla mnie, nie dla was, bo związane z różnymi hobby- była wystawa haftów i przy okazji sprzedaż różnych akcesoriów z tym związanych. Mnie się to Centrum Handlowe podoba. Ale ja chcę być z tobą i zobaczyć co sobie kupujesz, żebym wiedział na przyszłość co ci się podoba- stwierdził Wojtek. No ale ja nie chcę żebyś się psychicznie męczył skoro wędrówki po sklepach sprawiają ci dyskomfort psychiczny. Tu są nie tylko sklepy z ciuchami, inne też bywają. Ten z garniturami to ponoć jest na pierwszym piętrze. Wydaje mi się dość istotne, że to sklep producenta tych garniturów, bo nie będzie problemu gdy zajdzie potrzeba jakichś minimalnych poprawek w objętości lub długości. A to Włosi mają tę firmę?- dopytywał się tata. Nie wiem, ale bardziej podejrzewam, że to jakaś polsko-włoska spółka. Zwłaszcza, że materiał na ten garnitur jest wyprodukowany w Polsce i jest to jakaś nowość, jakiś nowy patent - mieszanka poliestru, wiskozy i elastanu. To są zalety Unii Europejskiej - nie ma problemu ze złączeniem się z firmą będącą jak my w UE.
W naturze kolor garnituru okazał się nieco ciemniejszy niż "wychodził" na ekranie monitora i jak stwierdził Wojtek to jemu ten kolor odpowiada. Pan sprzedawca nawet nie zapytał się jaki rozmiar ma podać, obszedł Wojtka dookoła i ściągnął z wieszaka odpowiedni egzemplarz. Był to komplet trzyczęściowy, czyli była również i kamizelka. Gdy Wojtek wyszedł z przymierzalni Marta powiedziała do taty - no, chyba nie będę go nigdzie puszczać samego w tym ubranku - wygląda super! Pan sprzedawca obejrzał Wojtka dokładnie i powiedział- przydałoby się odrobinę skrócić , dosłownie o centymetr skrócić rękawy marynarki. Nie jest pan szeroki w barach, mięśni pod pachami też nie ma pan za bardzo rozwiniętych, więc dobrze będzie je odrobinę skrócić. Jeżeli się państwu nie spieszy to za pół godziny już będzie ta poprawka gotowa. Tata jeszcze wciąż spacerował szukając czegoś dla siebie a Wojtek powiedział niemal szeptem - teść szuka dla siebie jakiegoś "odmładzającego" go garnituru, mówił coś o garniturze w delikatną kratkę. Wojtek poszedł do przebieralni by zdjąć mierzony garnitur, a sprzedawca podszedł do wieszaków, przyjrzał się nieco tacie Marty, potem podszedł do oszklonej szafy, w której były garnitury, jeszcze raz zerknął na tatę, wyciągnął garnitur w kolorze jasnego grafitu. Kratkę tworzyły dwu milimetrowe nitki w delikatnym kolorze niebieskim, zupełnie niewidoczne z daleka, ale z bliska wzór kratki był widoczny. Tata poszedł do przymierzalni a Wojtek powiedział do Marty - chyba kupię sobie jeszcze jakąś marynarkę w kratkę. Podszedł do sprzedawcy mówiąc, że na co dzień chodzi w czarnych spodniach, najczęściej dżinsach i chciałby właściwie mieć do nich jakąś marynarkę, więc może się coś znajdzie, najlepiej też nie gładką, ale w kratkę.
Po chwili sprzedawca przyniósł marynarkę ciemno-szarą, której kratka była jaśniejsza niż tło a materiał wyglądał na wełnę samodziałową. To wełna? zapytała Marta. Nie, nie wełna to taki sam skład jak w garniturze, to nowy materiał, choć jego składowe są takie same jak w garniturze, tylko inne są proporcje i nitka jakoś inaczej przed tkaniem preparowana. To nowa tkanina, opracowana przez polskiego inżyniera. Cieszy się dużym wzięciem bo materiał ładnie się układa, nie odkształca i nie gniecie, co jest sporym atutem. No i dobrze przyjmuje barwniki. Tata tymczasem wyszedł z przymierzalni i podszedł do Marty mówiąc : ja się sobie podobam w tym ubraniu, tylko chyba objętość tych spodni jest dla mnie nieco za duża, ale to pewnie paskiem można zebrać.
Och nie, nie paskiem - zaraz zobaczę jak to wygląda- odezwał się sprzedawca. Ale marynarka leży na panu doskonale. Zaraz sprawdzę jak to można poprawić. Ale wtedy nie będzie pan mógł utyć. Ech, chyba mi to nie grozi, ważę od lat wciąż tyle samo, nie objadam się słodyczami - zapewnił tata. Pan coś sobie zapisał, pospinał szpilkami i powiedział, że może już tata zdjąć cały garnitur. Tata poszedł do przebieralni a sprzedawca obiecał, że za trzy kwadranse ubrania będą do odbioru.
Gdy wyszli z tego sklepu Marta powiedziała- no to teraz ja idę na rekonesans. Posiedźcie sobie obaj w kawiarni a ja, jeśli uznam, że potrzebuję porady to po prostu do was zatelefonuję. No nie rób mi tego - powiedział Wojtek, chcę być razem z tobą. Tata stwierdził, że on pójdzie jednak do kawiarni i może sam posiedzieć, bo po drodze wpadnie do księgarni, która jest na dole. Gdy wyszli Marta zapytała się, czy Wojtek ma odpowiednie buty do garnituru, bo nawet najbardziej markowe adidasy nie pasują do tego garnituru. No a jakie mam mieć buty, twoim zdaniem? Primo- wygodne, sekundo albo skórzane półbuty albo mokasyny. No i czarne byłyby najlepsze. Wygodne-mówisz- to najlepsze będą mokasyny skórzane, nie zamszaki. Bo nie wiem czemu, ale te zamszaki obecnie to są dziwne- nogi się w nich pocą. Jeśli tu nie kupimy to stąd pojedziemy na Chmielną. Ja tam zawsze sobie buty kupowałem. Ja też. Wiesz - jestem zdumiona ceną tych garniturów - u Bossa to można zemdleć gdy się zerknie na cenę. Poniżej 2 tysięcy to tam raczej trudno kupić garnitur. Takie centrum handlowe to dobra rzecz, bo wtedy są znacznie niższe ceny wynajmu powierzchni, co przecież też się nakłada na cenę tego czym handluje sklep. Czynsze lokali użytkowych szalenie wzrosły. W wielu miastach na świecie takie centra handlowe istnieją i dobrze prosperują, bo tak naprawdę to wygodniej jest kupić jak najwięcej tego co potrzebujesz w jednym miejscu niż latać po mieście z wywieszonym językiem. Ja to już nawet zakupy żywnościowe robię chętnie w L'Eclercu, tym bardziej, że w tych centrach też już wynajmują powierzchnię prywatni wytwórcy żywności a nie tylko duże, państwowe firmy. Ostatnio w jednej z galerii sprzedawali podpłomyki. I żeby było zabawniej to ludziska stali w kolejce do tego stoiska. A co to są te podpłomyki- nie słyszałem nic o podpłomykach. Toż to najstarsze pieczywo na świecie- ciasto z mąki i wody, bez drożdży , jajek, mleka. Mogę kiedyś w domu zrobić- upieczemy je w piekarniku. Chodź, wejdziemy tutaj, chociaż to co jest na wystawie to mnie jakoś nie podnieca. Same miniówy z marszczeniami na brzuchu
Wiesz - pomyślałam, że chociaż burgund świetnie prezentuje się z kolorem złotym ewentualnie brązem ja sobie umyśliłam, że zapoluję na jakąś ciemno zieloną sukienkę. W moim odczuciu ciemna zieleń jak najbardziej pasuje do burgunda. I chciałabym by była taka podkreślająca moje kobiece kształty, więc dobrze by była dość dopasowana do ciała, ale żeby spódnica była rozkloszowana. Do tego zafunduję sobie czarne szpilunie, a czarną małą kopertówkę mam. Gdy weszli zza zaplecza wysnuła się jakaś panienka, która na widok Wojtka dość wyraźnie poprawiła swą sylwetkę ściągając mocno łopatki i wciągając brzuch - Marta z Wojtkiem podeszła do stelaża z wiszącymi sukienkami - przeleciała je wzrokiem i powiedziała do Wojtka- tu nic dla mnie nie ma, nie te kolory, nie te fasony i pociągnęła go do drzwi. Gdy wyszli powiedziała - z taką sprzedawczynią to właściciel szybko zbankrutuje. Wyglądała jak naćpana. Nie wykluczone to jest - dopowiedział Wojtek - słyszałem, że masa młodych ludzi ćpa. No to pewnie my już nie jesteśmy młodzi - zawyrokowała Marta. Tak dokładnie to ja chyba nigdy nie byłam młoda,bo nie zdarzyło mi się nawet spróbować. I nawet się ani razu nie upiłam. Ale i tak nigdy nie wypiję więcej niż dwa kieliszki lekkiego wina w ciągu wieczoru i zawsze jest to do solidnej kolacji. Kiedyś u jednej z dziewczyn ze studiów byłam w domu po notatki, bo to jedna z nielicznych, która robi notatki z wykładu. Reszta czasem ostentacyjnie włącza dyktafony, ale ja stwierdziłam, że jakimś cudem lepiej mi wchodzi do głowy, gdy robię notatki. Podejrzewam, że wtedy automatycznie bardziej uważam. No i gdy u niej właśnie sobie spisywałam co ważniejsze rzeczy wparował jej brat - nieomal w trupa pijany, a chłopak raptem o półtora roku od nas starszy. Ona zaczęła na niego krzyczeć, że znów się upił, że go wywalą z pracy no to szybko porwałam to co już sobie przepisałam i szybko stamtąd wyszłam. Ona twierdzi, że on to już jest alkoholikiem. I to nie jest jakaś dysfunkcyjna rodzina w której np.jest melina pijacka lub któreś z rodziców się zapija. Ona się bardzo dobrze uczy, jest bardzo miłą i uczynna dziewczyną i czeka na koniec tego semestru jak na zbawienie żeby pójść do pracy i razem ze swoim chłopakiem wynająć gdzieś małe mieszkanie. Już ma nawet dogadane miejsce pracy. Powiedziała, że mi zazdrości, że ja będę robiła II stopień i gdyby nie ten jej zaropiały braciszek to by jeszcze trochę posiedziała w domu i zrobiła ten drugi stopień, no ale skoro chce się wyprowadzić, żeby się odciąć od rodziny to musi zacząć pracować.
Przeszli przez dwa następne sklepy, ale wyszli z nich z pustymi rękami i gdy Marta już chciała odpuścić ten zakup w tym dniu, weszli do sklepu, w którym siedział mężczyzna- tak na oko bliżej pięćdziesiątki niż czterdziestki i jak zauważyła Marta miał całkiem miłą powierzchowność. Na ich widok szybko się podniósł z wysokiego stołka, na którym siedział, z uśmiechem wymienił z nim pozdrowienie, spytał czym może służyć, więc Marta wyłuszczyła czego szuka - pan uważnie słuchał, gdy skończyła mówić stwierdził, że ma nadzieję spełnić jej życzenie. Są "na stanie" aż dwie, zielone- ciemno zielone sukienki. Jedna jest z miękkiego szyfonu, cała - oprócz rękawów -na ciemno-zielonej podszewce. A druga - druga jest z satyny, zielona w białe groszki. Wyjął obie sukienki, powiesił na wieszaku i powiedział - proszę obydwie obejrzeć jak są uszyte, potem obydwie przymierzyć i dopiero wtedy podjąć decyzję, w której jest pani wygodniej, w której się pani sama sobie bardziej podoba - proszę się nie spieszyć, gdy pani założy sukienkę to proszę w niej chwilę pospacerować- bo ważne jest również to jak się sukienka układa w czasie ruchu. Dam pani takie służbowe pantofelki na obcasie, bo to też ważny detal. Są tu takie szpilki rozmiar 36- chyba najczęściej występujący w przyrodzie rozmiar. A tu proszę włożyć na stópkę taki plastikowy ochraniacz, żeby nie przyczepiły się jakieś zarazki. Potem go pani wrzuci do kosza w kabinie .O, a tu może pan usiąść i będziemy razem podziwiać pana żonę w tych kreacjach. Wziął obydwie sukienki razem z wieszakami i poprosił, by Marta poszła do kabiny. W kabinie powiesił obie sukienki, ukłonił się lekko i powiedział- proszę się nie spieszyć, tłumów wszak nie ma.
Marta weszła do kabiny zdjęła swoje buty, założyła "pokrowczyk" na stopy i wpierw założyła sukienkę szyfonową. To była bardzo ciemna zieleń, sukienka była odcinana w tali i plisowana. Dekolt był kopertowy , długie rękawy ujęte były w mankiety zapinane na dwa guziczki. Sukienka była krótka, ale zakrywała kolana. W talii był szeroki i długi pasek do zawiązywania - można było nawet zawiązać go w kokardę.
Wyszła z kabiny, a miły pan powiedział- proszę się spokojnie obejrzeć w dużym lustrze, przespacerować zerkając w lustro . Stojąc w tym dużym lustrze widzi się pani i z przodu i z tyłu, bo za panią też jest lustro. Marta podziwiała miękkość tego szyfonu jak i podszewki. Sukienka delikatnie falowała gdy szła i Marta zapytała się Wojtka jak mu się ona widzi w tej kreacji. Martuniu , pięknie wyglądasz, ale obejrzymy też i drugą sukienkę. Marta powędrowała do kabiny i przymierzyła drugą sukienkę. Ta była też zielona, ale nie taka ciemna i miała gęsto nadrukowane białe groszki wielkości 10-groszówki, dekolt też był kopertowy, rękawy miała 3/4, była odcinana w talii i spódnica była więcej niż z połówki koła i sięgała do połowy łydki. Była równie wygodna i dobrze się układała , tak jak i poprzednia. Gdy stanęła przed Wojtkiem ten powiedział - bierzemy obydwie! W obu wyglądasz świetnie! W tych groszkach to weźmiesz ślub, a ta druga będzie na jakieś wytworne okazje.
Pan ma rację - rzeczywiście w obu wygląda pani świetnie . I nie ma u mnie w sklepie i nie było więcej takich sukienek. Na ogół szyjemy 2 lub trzy sztuki, więc jest minimalna szans, że spotka pani drugą osobę w identycznej kreacji. A ja tam zobaczyłam jeszcze jedną sukienkę , w tej szafie opatrzonej napisem medyczne. Czy mogłabym ją zobaczyć? Oczywiście - to faktycznie sukienka dla pań związanych z medycyną. Jest uszyta z elastycznej tkaniny, ma dwie duże kieszenie w tym w jednej kieszeni jest druga, wydzielona na komórkę i jest jeszcze kieszonka na piersi, Pierze się w 40 stopniach, nie trzeba prasować, schnie bardzo szybko. Bo my również szyjemy sukienki dla medyków. Jaki kolor mam podać? Może ten ciemno błękitny? Tak, proszę. Przymierzy pani? Właściwie to tak bo i tak przecież muszę te groszki z siebie zdjąć. Marta obejrzała się w lustrze i stwierdziła, że sukienka jest super- prosta, wygodna i ładna a do tego w dobrej cenie.
Gdy doszło do płacenia Marta zorientowała się, że mężczyzna nie uwzględnił w rachunku ceny sukienki medycznej i natychmiast to powiedziała. Pan się zaśmiał i powiedział - bo to prezent ode mnie dla pani - przyda się pani na pewno. Odchodzimy od szycia tej odzieży- za mało jej schodziło. A prezent się należy, bo nie codziennie ktoś kupuje na raz dwie sukienki.
c.d.n.