wtorek, 6 grudnia 2022

Lek na wszystko? - 18

 Wieczorem, gdy już  szli spać, Kazik zapytał Teresę- kochanie moje a co robimy  ze  Sylwestrem? Wiem, że nie przepadasz  za balem ale to nasz pierwszy małżeński  Sylwester, więc pomyślałem  sobie, że może byśmy wyskoczyli gdzieś poza Warszawę, na przykład do Baligrodu na Bystre? 

A jesteś w stanie zagwarantować pogodę bez śniegu i  gołoledzi?- zapytała. Przy  dobrej  pogodzie  jechaliśmy sześć  godzin  z minutami, a jeśli popada  śnieg  albo marznący  deszczy to pojedziemy dziesięć  godzin. To chyba zupełnie  nie ma  sensu. Możemy  sobie posiedzieć do północy, łyknąć  szampana, ewentualnie  obejrzeć jakiś film. Możemy  zaprosić Krystiana i Alę, tata raczej  nie będzie  się palił do siedzenia z nami. On musi prowadzić  dość  regularny tryb  życia. A w  Sylwestra nigdzie  praktycznie  nie ma  dobrego jedzenia, poza tym zawsze jest piekielnie  ciasno, bo  chcą jak najwięcej zarobić i jest "nadkomplet". Jakoś nie mam ochoty iść akurat w Sylwestra. Możemy  gdzieś  się wybrać potańczyć w którąś sobotę karnawałową. A Krystian tańczy? No jasne, chyba  nawet lepiej  ode mnie, on tak twierdzi. A on się gdzieś wybiera? Nie mam pojęcia. A nie będzie  to dla  ciebie kochanie kłopot gdy przyjdzie Krystian z Alą?  Nie, nie będzie,wspomogę  się gotowcami no i ty mi przecież pomożesz. To jasne, że pomogę. Zadzwonię do Krystiana i przepytam się jaki ma plan.Ale Krystian nie odebrał telefonu.

No ciekawe, że nie odbiera - stwierdził Kazik. Teresa spojrzała na  niego i powiedziała- a spojrzałeś na  zegarek? Może najzwyczajniej w świecie jest  w łazience i się kąpie. To nie jego pora - za wcześnie. No nic, jak będzie  wolny to oddzwoni.

I rzeczywiście, w kwadrans  później Krystian oddzwonił. Krystian też był zdania, że jazda w Bieszczady to  nie  za dobry pomysł, potem ściszył głos i niemal szeptem powiedział - powiedziała, że mnie  bardzo lubi. Kto cię lubi? Noooo, Alutka. Bo zapytałem  się, czemu  mnie unika, czy  może mnie po prostu nie lubi? Ale powiedziała, że  skąd, że mnie bardzo lubi,  ale nie chce mnie krępować bo i tak jestem  super  facet, że ją  zaprosiłem by na razie  tu mieszkała.  Słuchaj, my  z Alutką możemy  przyjść i pomóc przy szykowaniu jedzenia  na Sylwestra. Nie ma potrzeby - Tesia chce  się wspomóc barkiem hotelu Europejskiego. Jutro się złoży zamówienie, w przeddzień się odbierze. Może tylko cię wykorzystam byś ze mną pojechał po odbiór. A to co na  ciepło to Tesia sama chce  zrobić.  No to się  ciesz  braciszku, że jeszcze ktoś oprócz nas  cię lubi. Trzymaj się i pozdrów od  nas Alinę.

Teresa rozpuściła w pracy wiadomość, że jej znajoma chce  sprzedać dom pod  Warszawą. Miała  przy okazji  próbkę,  jak szybko w biurze rozchodzą się  wiadomości. Powiedziała o  tym tylko w  swoim dziale, a od  południa już kilka osób wpadło by się dowiedzieć gdzie  ten stoi ten  dom, jak duży, w jakiej  miejscowości. W końcu Teresa  zatelefonowała do Aliny, z pytaniem,  czy  może zainteresowanym podać jej numer  telefonu, żeby osoby  zainteresowane od  razu z nią rozmawiały. Alina od  razu zatelefonowała do Krystiana by poradzić  się  co ma mówić, bo jak na razie to jeszcze nie ma przecież pełnego  rozeznania. Nie szkodzi, jeśli ktoś naprawdę chce  kupić to spokojnie zaczeka. Wiesz - sam dom, który ma swoje  lata to drogi  nie jest, liczy  się  cena gruntu na którym  stoi. Na razie mów, że nie możesz  w pracy o  tym rozmawiać i niech  zadzwonią do ciebie wieczorem, najlepiej po dwudziestej. I zapisuj  sobie od  razu nazwisko dzwoniącego. A ja dziś trochę za tym  polatam, mam tylko jedną  sprawę  w sądzie. W każdym razie, gdybyś nawet najtaniej  sprzedała,  to stać  cię będzie na kupno mieszkania w Warszawie. I trzeba byś szybko przejrzała  wszystkie papiery, bo jak niczego ciekawego  się nie  znajdzie to trzeba  będzie zrobić sprawę sądową w kwestii tego, że jesteś spadkobierczynią. Ja  dziś wpadnę do Hipoteki. Ojej, jęknęła Alina- masz przeze mnie  same kłopoty, to mnie nieco przeraża. Nie mam kłopotów, Alutko- nie wpadaj  w histerię. To wszystko to moja  niemal codzienność, bo mało kto wie, które  dokumenty są ważne i trzeba  ich  pilnować.

Przed końcem dnia pracy do pokoju Teresy zajrzał ....Franek i pokiwał "przywołująco" na Teresę.  Teresa  tylko głęboko  westchnęła i wstała  od  biurka zastanawiając  się co też  Franek ma do  niej  za romans. Za tydzień, zaraz w pierwszych  dniach  stycznia  leciał do swego ukochanego Maroka na dwa tygodnie. Może chce zmienić termin albo trasę - przemknęło jej przez  myśl. Ponieważ naprawdę nie  było gdzie porozmawiać w spokoju Teresa wróciła po płaszcz i torebkę mówiąc - idę zjeść coś gorącego, wracam za pół godziny, jak się będzie paliło to telefony odbieram. Spotkali  się przy  windzie, zjechali na dół i Teresa powiedziała - chodź do Wedla na gorącą czekoladę, nie chce  mi się spacerować koło biura. 

Ja płacę - Franek uprzedził Teresę. A wziąć ci coś do tej czekolady?  Teresa zaprzeczyła- czekolada jest dostatecznie tucząca, wolę samą, bez dogryzki. Gdy czekolada już stała na  stoliku Teresa zapytała - chcesz  zmienić trasę przelotu i nie chciałeś bym cię objeżdżała przy personelu?  Nie, nie chcę.  Ja  w sprawie tego domu. 

Teresie lekko opadła  szczęka ze  zdumienia - chcesz kupić dom? To wielka chałupa,parter, piętro i strych i dojazd do niej wredny. No i nie ja  to sprzedaję, tylko moja przyjaciółka. Została  sama i to domiszcze ją przerasta. Tam nie ma miejskich mediów, ogrzewanie własne i musi być, bo inaczej dom by zapleśniał. Od stacji WKD ze 2, lub 3 km, na szczęście nie przez las, nawet jest wąski chodniczek. Duży ogród koło domu i nieco zdziczały, bo nie ma go kto pielęgnować. Dom może zostać sprzedany razem z pięknymi przedwojennymi meblami. To jest dom mojej przyjaciółki, na  razie ona  szuka gdzie jest testament, bo wie, że był zrobiony. Póki  co to stoi od świąt pusty, ale jest ogrzewany,  żeby rury nie potrzaskały i żeby pleśń nie  wlazła. Mój znajomy prawnik pomoże jej w sprzedaży, więc żadnej ściemy nie będzie, tyle  tylko, że to trochę potrwa.  A ona samotna? Samotna, panna, mój  rocznik, 170 cm na płaskim, naturalna blondynka. A mógłbym to obejrzeć? Mógłbyś, ale musisz  się z nią w tej kwestii porozumieć. Pojedzie razem z nią jej prawnik. To brat mego męża. A ponieważ ona pracuje to chyba tylko w  weekend będzie mogła tam pojechać. Na razie od świąt mieszka u znajomych w Warszawie. Franiu, zastanów  się dobrze nad tym krokiem, taki dom podmiejski  to worek bez dna, trudny do utrzymania i zawsze jest przy nim co robić. No i ten ogród przy nim - nieco zdziczały i naprawdę spory.  

Franek roześmiał się - jesteś bardzo zabawna - zamiast reklamować towar, który sprzedajesz, wymieniasz same jego  wady. To  szalenie uczciwe, ale może ewentualnego kupca zrazić. Wiem, ale ty jesteś moim kolegą, więc dlatego mówię ci o wadach ukrytych  "towaru". Z innymi chętnymi nie ja będę o nim mówiła a ona. Jesteś jednym z najsympatyczniejszych facetów w tym bajzlu, więc  dlatego ci  to wszystko mówię. 

Czyli dobrze, że cię wywołałem. Mam dość wielkiej płyty, mrówkowca w którym mieszkam i tych małych pokoi i osiedla, wiecznie zasikanej windy, psów wyjących u sąsiadów. I dlatego tak często wyjeżdżam. Jak mam się skontaktować z tą twoją przyjaciółką?  Teresa podała  mu numer telefonu do Aliny mówiąc - myślę, że w pierwszy weekend po nowym roku możecie się tam wybrać. A ty też tam będziesz?  Nie wiem, czy mojemu mężowi będzie się chciało tam jechać. Nie zapominaj, że jestem dopiero co po ślubie, więc każdy wolny dzień chcemy mieć  tylko dla siebie.

Ojej, czegoś nie  rozumiem - masz z mężem wtórny miesiąc miodowy? Franiu, nie zauważyłeś, że mam inne nazwisko, już nie  dwuczłonowe? Na początku grudnia wyszłam ponownie za mąż. Błyskawicznie się rozwiodłam i równie błyskawicznie wskoczyłam w następny związek. I no co lepiej?- zapytał Franek. Tak, zdecydowanie lepiej i częściej. Franek uśmiechnął się - twój personel już się zachwycał twoim mężem, ale nie mówiła żadna, że to nowy nabytek. 

Dobrze wytresowane przeze mnie. A chwilami to mam nieodparte wrażenie, że mówię  do słupów a nie do dziewczyn. Chętnie  bym zmieniła pracę, pomału już nie  wyrabiam- tu  się zrobiło istne biuro turystyczne. Ostatnio Olka  poszła wizować paszporty do jednej z "dzikich ambasad". Poszła i.......przepadła na pięć godzin. Wróciła wyraźnie przemaglowana. Oczywiście twierdziła, że czekała tam w długiej kolejce.Tyle tylko, że nikt niemal nie jeździ tam prywatnie a tych co służbowo to głównie my wysyłamy. Zapowiedziałam jej tylko, że jeszcze jeden taki numer i się rozstaniemy. Stanowczo muszę się gdzieś przenieść. Tylko nie mów o tym nikomu, dobrze? 

No to  chyba jasne, przecież po to wyszliśmy, żeby na osobności porozmawiać. A jak się spisuje garnek?  Garnek jest superancki a łakocie pychota  absolutna. I te  świeże daktyle - niebo w  dziobie! To fajnie, znów  ci przywiozę, kupiłem je  w strefie wolnocłowej w Rzymie. 

No- niestety musimy Franiu wracać do biura, bo  za chwilę ktoś zorganizuje ekspedycję poszukiwawczą. Do biura  Teresa  wróciła  sama, Franek jeszcze  dokądś "pożeglował".  Ten  tydzień pomiędzy  świętami był bardzo spokojny. Teresa  zagoniła  dziewczyny do porządkowania dokumentów i przygotowania  się już do pracy  po nowym  roku. Dwie najlepsze  zostały po prostu wygonione do domu - oczywiście  powiedziała im,  że to nagroda  za dobrą pracę.

Tak jak planowała złożyła  zamówienie w barku Hotelu Europejskiego, a ponieważ trudno było się do  nich dodzwonić, to gdy Kazik po  nią przyjechał podjechali do tegoż barku i złożyli zamówienie. Teresa opowiedziała o swym spotkaniu z Frankiem. To może on  się żeni? -zastanawiał się Kazik. Teraz jednak życie  się wydłużyło i facet po pięćdziesiątce to jeszcze się zalicza  do młodych, chociaż nie do młodzieży.  No nie wiem, nie jestem z nim  aż tak blisko, żeby mi się zwierzał. No i bardzo  dobrze- stwierdził Kazik.

Przy obiedzie, który jak  zwykle  jedli z tatą w jego mieszkaniu, Teresa  zapytała  się, czy tata spędzi u  nich Sylwestra, bo będą jeszcze Krystian i Alina. Ale tata  stwierdził, że najzdrowiej dla niego gdy  się położy spać około godziny 23,00, bo wtedy  nie ma problemu  z zaśnięciem i bez problemu całą  noc grzecznie przesypia. Już sobie zakupił w aptece stopery do uszu, żeby go nie budziły sylwestrowe hałasy. Co prawda Teresa  wątpiła w skuteczność tej ochrony, ale tata twierdził, że zamknięte okna i zasunięte żaluzje oraz grube zasłony skutecznie wraz ze stoperami będą go chroniły. Teresa przed wyjściem z domu sprawdziła  stan zapasów zapisując sobie  co jeszcze i  w jakiej  ilości jest w  zamrażarce. W drodze do swojego  mieszkania zrobili jeszcze zakupy w osiedlowym "spożywczaku", który niedawno zmienił właściciela i był coraz lepiej zaopatrzony, na półkach pojawiła  się nawet żywność dietetyczna i sporo importu.

W swojej skrzynce  na listy znaleźli życzenia świąteczno-noworoczne od pana kierownika z ośrodka w Baligród-Bystre, co bardzo wzruszyło Kazika.

                                                                                 c.d.n.