piątek, 22 lipca 2022

Trudny wybór - 67

Obowiązujące  badania  lekarskie  Adela  zrobiła  w prywatnej przychodni lekarskiej, w której Emil zarejestrował ją i  siebie przy okazji afery z rakiem Piotra. Bardzo  sympatyczny lekarz, który zajmował  się medycyną  pracy stwierdził, że Adela powinna wziąć nieco suplementów i  wzmocnić  swój  system nerwowy witaminami  z grupy B. Adela opowiedziała mu, że już raz  miała tego rodzaju kłopoty i brała  serię  zastrzyków, które jej bardzo  pomogły. Tym razem część witamin  była  w kropelkach a nie w  tabletkach. Wypisał na  oddzielnej  kartce  jak i kiedy  ma  Adela te  kropelki łykać i ma się  nie  sugerować,tym  że część z nich głosi, że są one  dla dzieci. Po prostu taka  postać leku lepiej  się  wchłania. On wie, że prościej jest łyknąć  tabletkę niż odmierzać kropelki, ale ma nadzieję, że po tej serii Adeli  się  poprawi i następna  suplementacja będzie  zapewne  dopiero za rok  potrzebna. Oczywiście mógłby przepisać zastrzyki,  ale zastrzyki to wszak  nieco  większy kłopot dla  pacjenta, nie  mówiąc już o tym, że potem pośladki  są obolałe. Wszystkie  te badania  były objęte  abonamentem, który wykupił dla niej i dla  siebie  Emil,  więc nie  było dodatkowych kosztów.

Z Arkiem spotkali się tydzień później. Spotkanie  zaczęło się od obejrzenia lokalu. Arek już  wcześniej  pokazał całość architektowi, który "od  ręki" zrobił  szkic jak można tę przestrzeń stosunkowo niewielkim nakładem kosztów przerobić. Bardzo duże pomieszczenie magazynowe mogło zostać podzielone na  cztery małe pokoje , a  miejsce sklepu byłoby recepcją i  sekretariatem. Poza tym wiadomo, że nikt nie  będzie pracował 12  godzin na dobę,  więc jeden pokój  może  być wykorzystywany przez  dwóch pracowników. Bo część interesantów z całą pewnością będzie przychodziła w godzinach popołudniowych lub  nawet  wieczornych.

 Gdy już omówili dokładnie kwestię spółki i nanieśli poprawki do planu zrobionego przez architekta, który zresztą był kolegą Arka, opowiedzieli rodzicom o  swoich planach. Największe  zdumienie wywołała  wiadomość, że Adela chce aplikować  a dopiero  co skończyła przecież studia i aplikację na  rzecznika patentowego. Nie masz jeszcze dość nauki? - dopytywała  się Helena. 

Ależ ja lubię się uczyć, ja  tylko nie lubię zdawania egzaminów. Właściwie  człowiek całe  życie się  uczy  czegoś  nowego, bo świat, życie nie trwają w  miejscu. Popatrz - kupisz jakiś nowy grat do kuchni to też musisz  się nauczyć jego obsługi.  Nawet jeśli kupisz jakiś   nowy kosmetyk to  musisz  poczytać jak  go stosować. To też  nauka, tylko my sobie z tego nie  zdajemy  sprawy. Przepis na  jakąś nową potrawę - czytasz wskazówki jak ją  wykonać- to też  nauka,  bo przecież wcześniej  nie wiedziałaś jak to  zrobić. Wchodzimy w jakiś nowy związek i znów musimy  się uczyć, tym razem obsługi i używania  partnera. Całe nasze życie to stała nauka  czegoś. Urodzisz   dziecko to też musisz poczytać lub  dowiedzieć  się od kogoś kto już ma dziecko w jaki sposób się nim opiekować. Całe nasze  życie trwa  nauka. A wiem, że nawet większe tumany ode mnie ukończyły studia i bywają nawet dyrektorami całkiem sporych przedsiębiorstw. 

Piotr zaczął się  śmiać - nadajesz się córeczko na  adwokata - umiesz znaleźć przekonywujące argumenty.I właściwie to masz rację - całe  życie  się czegoś uczymy. Tyle  tylko, że nikt  nam nie wystawia  stopni, nie  robi egzaminów,  więc nie traktujemy tego jako uczenie  się. Jedno jest  pewne - możecie  zawsze  liczyć na  naszą pomoc, na  razie, dopóki jeszcze  tam pracujecie i tak późno wracacie  z pracy to będzie lepiej, jeśli będziecie się stołować  u nas.

A Helena powiedziała - gdy mi tłumaczycie  gdzie to jest,  to nie mogę się oprzeć  wrażeniu, że w tym miejscu  był kiedyś sklep  dla wojskowych i wystawa była  notorycznie zasłonięta  żółtymi zasłonami- wszystkie te  sklepy  nie  miały praktycznie  wystaw i nazywane  były "sklep za żółtymi firankami". W pewnej chwili,  na bardzo krótko, dopuszczono również cywili, ale atrakcyjniejsze  towary były dostępne  tylko po okazaniu odpowiedniej legitymacji. Mąż jednej  z moich koleżanek był zawodowym wojskowym i  stąd o  tym wiem.  I może nic  dziwnego, że gdy potem był w tym miejscu już normalny sklep to splajtował - przez 40 lat ludzie  się przyzwyczaili do omijania go i pewnie  tak zostało. Poza  tym ten budynek jest nieco  cofnięty i dojście  do niego jest  przez  coś, w  rodzaju podwórka - prawda? A  wejście do sklepu  jest tuż obok  bramy  wejściowej do  budynku mieszkalnego i widać z ulicy  tylko wejście  do budynku a do tego sklepu wejście  jest niewidoczne, bo jest pod kątem prostym w  stosunku do wejścia do budynku.  Tak, tak  właśnie jest, potwierdzili Emil i Adela.  Sklep jest częścią  tego  budynku mieszkalnego. Budynek ma plan  litery "L",  ten  sklep jest w jej podstawie. I wszystko tam działa i nawet  nie jest zdewastowane.  

Arkadiuszowi się  zamarzyło - opowiadał Emil - żeby to wszystko odstawić na lata dwudzieste, ale moja kochana żona powiedziała, że ona może pracować w prywatnej  kancelarii,  ale  nie  w muzeum i na pewno nie  włoży pieniędzy  w dywany i zabytkowe  meble, no ale jeśli Arek ma takie  plany, to niech  szuka innych  niż my wspólników, nie ma  sprawy. Podłogi  w pokojach  wyłoży się wykładziną dywanową o podwyższonym współczynniku  ścieralności, zakupi się funkcjonalne meble biurowe,  tylko niezbyt  ciemne, bo na  tym zapleczu nie jest zbyt jasno, zainwestuje  się przede wszystkim w dobre  zabezpieczenia a nie w  styl lat  dwudziestych. Kupi  się też odkurzacz  przemysłowy, o mocy minimum 1000 W, którym  można  sprzątać i wilgotną powierzchnię. Arkowi nieco szczęka opadła a w końcu powiedział: właściwie to nasz rację - zapewne nikt by i tak nie  docenił tego . Emil opowiadał to ze śmiechem.

Ciekawa jestem, czy jutro nadal będzie chciał z nami wchodzić do spółki. Może wizja jego wymarzonej kancelarii jest tak  silna, że wcale nie  wejdziemy do tej spółki - powiedziała Adela. Ale ja naprawdę nie mam zamiaru inwestować naszych pieniędzy w perskie dywany, jedwabne zasłony i meble  z Desy.  Jeśli mi nie będzie odpowiadała praca  w Urzędzie mogę dostać etat w dziale prawnym  tam, gdzie   kiedyś pracowałam jako asystentka dyrektora. To kwestia wykonania jednego telefonu. Najzabawniejsze, że Arek o tym wie. 

A chcesz zmienić tę pracę? - zapytała Helena. Tak, jak na  dziś to chcę zmienić - nie  zapowiada  się niestety zbyt ciekawie. A Emil może nadal pracować tu, gdzie teraz  pracuje, albo przejść do Urzędu. On jest jednak w innej sytuacji, zajmuje  się innym  wycinkiem patentów. Wiem, że czasem narzekałam na nadmiar pracy, ale miałam wtedy również  studia. Teraz  studia zakończone i jako mgr prawa i rzecznik patentowy zawsze mogę  się zahaczyć w jakimś dziale prawnym. A aplikację adwokacką mogę robić u kogoś innego i Arek o tym  wie. 

Piotr spojrzał się na  Emila  i spytał - a co ty synku o tym sądzisz? Emil chwilkę milczał i powiedział - nie  da się ukryć, że ja po prostu źle jej  doradziłem, bo bardzo chciałem byśmy nadal pracowali w jednym miejscu. Nie przewidziałem, że nagle w kraju będzie się  marzył wszystkim powrót do tego co było przez 40 lat i że to co minęło zacznie  cichcem wracać, tylnymi drzwiami. 

A teraz po prostu  mam wrażenie, że jednak wejdziemy w tę spółkę z Arkadiuszem, bo  sam pojmie, że  o zbytku w wystroju to można pomyśleć gdy spółka zacznie dobrze funkcjonować. I zapewne wszystko się wkrótce w tej  sprawie wyprostuje, bo Arek ma  szalenie dobre  zdanie o Adelce i nie jest to bezpodstawne. Po prostu zna jej dossier, bo się z nim  zapoznał nim został jej promotorem. Poza tym ma do nas zaufanie i złe doświadczenia z poprzednią spółką, bo tam nikt nie określił wcześniej  dokładnie warunków  działania. A my  chcemy wszystko omówić nim tę spółkę zawiążemy. Tak naprawdę do Arek jest  gotów  przystąpić do spółki z Adelą nawet jeśli ona nie da wkładu finansowego. Oczywiście on  nie ma pojęcia  o stanie  naszych  finansów. Co do pracy w tym urzędzie - no właśnie, szykują  się duże zmiany, które zapewne w niedługiej przyszłości zaowocują dużym odpływem wielu osób do innych krajów  europejskich. I dlatego  pomysł Adeli by aplikować na  adwokata jest  dobry. Ja mam dwa  zawody, zawsze mogę wrócić do podstawowego swego zawodu. 

Adelka nie musi "teraz -zaraz" zdecydować czy   zostanie w urzędzie czy odejdzie. Jest tam zaledwie kilka dni, jeszcze nie dostała  żadnego tematu do opracowania, jej szef nie wie co ona  sobą reprezentuje jako rzecznik patentowy. Na razie wie tylko, że mają oboje  bardzo zbliżone poglądy na otaczającą nas teraz rzeczywistość i że bardzo  dobrze napisała  egzamin  na rzecznika. W ciągu pierwszych trzech miesięcy może bez problemu stamtąd odejść. Szefa ma przyzwoitego, który  nie  uważa, że kobieta  to powinna tylko dzieci hodować i kwiatki. Adelka  była przyzwyczajona przez kilka  lat do tego, że ciągle coś się  działo, a teraz nic  się póki co  nie dzieje, więc jest  nudno. No i w gruncie  rzeczy była  bardzo samodzielnym  pracownikiem. Urząd pracuje na  zwolnionych obrotach, zawsze tak pracował. Tam nigdy nic nie było potrzebne  na  wczoraj, tam  wszystko musi nabrać mocy urzędowej i zostać kilka razy obejrzane z różnych  stron. No i teraz jest , jakby na to nie spojrzeć, okres  wakacyjny więc i mniej spraw wpływa do rozpatrzenia. 

No tak, masz rację Mileczku, zupełnie  mi wyleciało z  głowy, że to jednak jest okres urlopowy- zapewne  dlatego, że ja już jestem  po urlopie.  Fakt, przez te  wszystkie lata pracowałam na wysokich obrotach i sama decydowałam  o tym co mam  robić i w jakiej  kolejności. U ciebie też wiedziałam co mam robić, bo prostu  wiedziałam , że mam  się uczyć, więc się uczyłam. A tu nagle nikt nic ode mnie  nie chce i chyba  się  przez  to nieco pogubiłam. Muszę to sobie jakoś poukładać  w głowie. Przepraszam.  

Maleństwo, nie masz  za co mnie przepraszać. Nie zrobiłaś nic złego.  I jestem jak najbardziej  za tym, żebyś  aplikowała  na adwokata. Bo naprawdę nie  bardzo wiadomo jak to dalej z tymi rzecznikami będzie. Twój  szef też nie  wie, dlatego i mnie i tobie podsuwa aplikowanie na rzecznika EU. A ja naprawdę nie chcę już wyjeżdżać z Polski. No chyba, że na  wakacje. Musiałbym mocno podciągnąć angielski. Widziałaś i słyszałaś - odmówiłem wyjazdu do Madrytu, chociaż  moglibyśmy oczywiście  jechać tam  razem. Oczywiście, gdybym widział,  że ty chcesz tam jechać to byśmy pojechali.  Chodź Maleństwo, pójdziemy już  do własnej chatki. 

W domu Emil stwierdził, że chociaż bardzo kocha i ojca i Helenę, to jednak  woli by obiady jedli jednak u siebie. I że przez czas  swego urlopu to on będzie w domu sam gotował i trochę będzie motywował Arka do działania by spółka  mogła jak najszybciej rozpocząć działanie. I rozejrzy się też trochę na  rynku pracy swojej podstawowej branży i może na  macierzystej uczelni.  Bo już od  dawna  ma dość tych  dojazdów. Poza tym nie jest pewien czy przejdzie do urzędu, bo przyszło mu do głowy, że byłoby dobrze dopilnować nieco Arka przy tym rozkręcaniu  spółki.

Maleństwo w domu jeszcze  spokojnie  się wypłakało, a Emil nie uspokajał jej, wychodząc ze słusznego założenia, że im  więcej  się teraz  wypłacze  tym  szybciej  zejdzie  z niej  napięcie , a płacz jest z całą pewnością lepszy niż jakiekolwiek  medykamenty. Wielce fachowo zmył jej z twarzy makijaż,  żeby tusz  do rzęs (ponoć wodoodporny) nie podrażnił jej oczu, potem  zabeczane  Maleństwo  zostało wykąpane, wytarte i utulone,   w końcu usnęło w jego ramionach. 

Emil długo jeszcze  nie  spał,  zastanawiając  się nad sformułowaniem umowy o spółce. Stwierdził, że na razie to ma  wszak miesiąc urlopu w czasie którego skupi  się głównie na współpracy z Arkiem przy formowaniu spółki, będzie  Adelę odwoził do i przywoził z pracy, gotował obiady i robił zakupy. Potem w dwa tygodnie  zakończy pracę i  zajmie  się spółką, bo wiadomo, że Arek jak  zawsze ma kilku klientów na raz. Postanowił, że w najbliższą sobotę pojadą  razem z Arkiem i Adelą obejrzeć  meble biurowe. Przy okazji przypomniał sobie o  sklepie, w którym można zamówić konkretny  mebel w rozmiarze  dobrze dopasowanym do własnych potrzeb i taki mebel jest raptem o 50 złotych  polskich  droższy. Tylko trzeba będzie się  wpierw zastanowić nad  rozplanowaniem pomieszczeń, czyli najbliższy weekend będzie bardzo pracowity. Ale i tak trzeba  wpierw zacząć od sformułowania umowy. 

                                                                     c.d.n.