poniedziałek, 17 lipca 2023

Lek na wszystko? -162

Z niejaką  ulgą Kazik pożegnał się ze Stanisławem. Przed pożegnaniem  się przekazał mu  wszystkie służbowe  dokumenty, posegregowane, poukładane  w teczkach lub segregatorach, wszystko dokładnie opisane. Dołączył  do tego wykaz dokumentów, które pozostawił , który był zrobiony w dwóch egzemplarzach. Poprosił by Stanisław  sprawdził co on pozostawił i podpisał odbiór tych dokumentów. Stanisławowi z lekka  szczęka opadła i powiedział: przecież ja mam do ciebie  zaufanie, więc po co  to wszystko? 

Kazik uśmiechnął się  i powiedział - bo tak jest prawidłowo. Być może popracujesz tu do emerytury, a może nie, bo załapiesz jakiś  awans - to raz,  dwa- ktoś kto będzie po mnie dostanie  to wszystko już uporządkowane i jeśli będzie czegoś  brakowało to nikt nie będzie na moim nazwisku wieszał okolicznych psów, bo jak widzisz ja wszystko mam uporządkowane i w takim stanie to zostawiam. Wiem, że to głównie europejski zwyczaj, a że pracowałem przedtem w kraju bardziej europejskim niż Polska to właśnie tak to robię. To raczej dobra metoda na  zachowanie porządku.

Znudzi ci się zapewne na tej Politechnice - ale zawsze możesz tu wrócić- zapewnił go Stanisław. Może mi  się znudzi, a może nie. Dydaktyka  nie będzie moim głównym  zajęciem, jest wiele innych  ciekawych tematów do rozpracowania. Ale jeśli mi  się znudzi to po prostu pojadę na zachód od Odry - było mi tam naprawdę dobrze  i gdyby nie tęsknota za Teresą to pewnie bym tam był do dziś. Mam tam własne  mieszkanie i sporo znajomych. Nie  czułem się tam obco.

A co z rodziną? jak oni to przyjmą?  Normalnie to przyjmą - nie sądzisz chyba, że tu zostawię żonę, dziecko, teścia.  Co prawda taka przeprowadzka to dość kłopotliwa sprawa no ale to nie  wyjazd  na inny kontynent. Jest w Warszawie  kilka firm transportowych specjalizujących się w międzynarodowych przeprowadzkach. Możemy się spakować  sami a mogą oni nas spakować i rozpakować.  Mój brat pojechał do Francji nieomal w ciemno a jest zadowolony. Nie  miał z góry zarezerwowanego mieszkania, wynajął gdy tam przyjechał. Jest w Paryżu?- spytał Stanisław. Nie, nie jest w Paryżu  jest  blisko granicy z Niemcami, mieszka w jednym  z miast Alzacji.

I będziesz pracował z Kurtem? Nie wiem jeszcze, na razie jeszcze nawet na Politechnice nie  zacząłem pracy. Ja ci tylko mówię, jakie mam możliwości, a nie co na 100% wybiorę. Wiesz co jest bardzo miłe w Niemczech?   No co?  Wprawdzie tam bywałem, ale z reguły krótko, bo tylko w delegacji - stwierdził  Stanisław.  

Kazik spojrzał się na niego i powiedział - tam po prostu ludzie nie są wścibscy, to ogromny plus. Wiem, że nie jest tak w całym niemieckim państwie, ale tak jest w Berlinie. To taki duży nieco międzynarodowy tygiel. I nie ma tam zwyczaju zaglądania w cudze garnki. Oczywiście tak długo dopóki każdy przestrzega obowiązujących przepisów porządkowych. Jeśli, tak jak to się dzieje u nas, umyjesz pod blokiem swój samochód to zaraz zwrócą ci uwagę lub naślą policję. Bo są wszak stacje-myjnie samoobsługowe i tam należy myć  swoją bryczkę. Ale nikt się ciebie  nie  zapyta dlaczego np. farbujesz włosy w biało-czarne paski lub spacerujesz latem w  futrze.To taka miła, dla mnie, różnica pomiędzy Berlinem a Warszawą.

A co o tym, to znaczy o przeprowadzce, myśli Teresa? - nie będzie  się tam  czuła obco?  Teresie się w Niemczech podobało, jest zaprzyjaźniona i z Kurtem i z jego żoną, tata też ich lubi i oni tatę. A Alek i Teresa  będą się intensywnie uczyć niemieckiego. Za niewielkie pieniądze będzie ktoś do nich przyjeżdżał do domu. Gdy byliśmy w Berlinie to małemu też  się tam podobało. On na  szczęście jest jeszcze w wieku że dobrze mu tam gdzie jest mama i tata.

Ty jesteś bardzo zaprzyjaźniony z Kurtem, jak zauważyłem. No to  dobrze zauważyłeś, bardzo mi pomógł gdy po rozwodzie wyjechałem w ciemno do Niemiec. Mieszkałem u nich i traktowali mnie nie jak lokatora,  ale jak członka rodziny. Gdybym się tak szaleńczo nie  zakochał w Teresie na pewno bym do teraz mieszkał w Berlinie. 

No a powiedziałeś, że się znacie od czasów dziecięcych. No tak, ale znać  się a wzajemnie  kochać to raczej dwie różne  sprawy- nie uważasz?   Pięć lat umierałem z miłości do niej- ona  była mężatką, ale zupełnie się jej to małżeństwo nie układało no i gdy wreszcie się wygadała, że nie jest dobrze, spakowałem tam manatki, mieszkanie  dałem pod  wynajem, przyjechałem tu i kupiłem sobie mieszkanie, blisko niej, żeby nad nią czuwać. 

Muszę ci się do czegoś przyznać - bardzo mi się twoja żona podoba  bo to bardzo mądra, inteligentna babka. Co prawda wolę blondynki, ale twoja żona  ma szalenie dobrze wszystko poukładane w głowie a jednocześnie nie mądrzy się- stwierdził Stanisław. Obgadaliśmy ją kiedyś z Kurtem, że to taka babeczka i do tańca i do różańca. Nie ma ona przypadkiem jakiejś siostry?  Kazik zaczął się śmiać -  to jedynaczka, a ty co?- do trzech razy sztuka? Mało ci dwóch małżeństw? Nie pomyślałeś, że jak się coś nie układa  to w 75% wina leży po obu stronach a nie tylko po jednej? I że trzeba o tym we dwoje rozmawiać  a nie rozglądać  się za innym modelem? A do różańca to Teresa  nie nadaje  się, jest ateistką. Pomyśl zamiast o mojej żonie to o  tym, czy mam ci jeszcze coś przekazać lub wyjaśnić. Bo dziś jestem tu ostatni dzień.

Kazik nową pracę zaczynał  piątego lutego. W przeddzień, wieczorem, powiedział do Teresy - chyba się starzeję - mam tremę przed jutrzejszym dniem. A na którą jedziesz? Mam być pomiędzy 10 ,00 a 12,00. To może chcesz żebym cię odwiozła i gdzieś na ciebie poczekała? Tam co prawda nieco ciężko o miejsce do zaparkowania, ale można coś załapać na Polnej albo na tyłach budynku gdzie jest Budownictwo Lądowe- tam jest taki dziki parking- to znaczy nie wiem czy jeszcze jest, ale kiedyś był. Mogę poczekać na ciebie  w samochodzie, tylko sobie  wezmę coś do czytania.  Nie skarbie, jest jednak dość  zimno i się zaziębisz siedząc w samochodzie. Pojadę sam. Tylko chcę się nieco poczulić z tobą, bo zawsze to na  mnie dobrze działa. Właściwie to dobrze, że nie zaczynam od wykładów. Zastanawiam się nad habilitacją- bo jak znam życie to na pewno mi zaproponują bym "sięgał wyżej".  

Ja się na tym kompletnie nie znam, ale jeśli cię będą namawiać to pewnie nie będą  ci kłód pod  nogi rzucać w czasie tworzenia  pracy habilitacyjnej. Skoro cię namawiali byś przyszedł do nich do pracy to pewnie mają jakieś wyobrażenie o tym co dotychczas robiłeś i z jakiegoś względu im pasujesz - stwierdziła  Teresa. Jesteś niesamowita - zawsze wiesz jak mnie podbudować - aż się zastanawiam często nad  tym, jak mi  się udało tyle lat przeżyć nie mając ciebie  na wyciągnięcie ręki. Jesteś dla mnie takim kołem ratunkowym, lekiem na całe  zło, antidotum na  wszelkie niepowodzenia. Ogromnie cię kocham.

Rozmawiałem  tuż przed odejściem ze Stanisławem. Zapewniał mnie, że mogę  w każdej chwili do  nich wrócić, jeśli mi nie będzie odpowiadała praca na  P.W. Więc mu powiedziałem, że jeśli by mi ta nowa praca z jakiegoś  względu nie odpowiadała to po prostu wtedy wyjedziemy za  Odrę. Oczywiście  całą  rodziną. Bo mnie Berlin odpowiada, bo ludzie tam mieszkający nie  są wścibscy. Ciekawy jestem czy załapał aluzję. Bardzo narzekał na  Majeczkę że głupia,  że nie pali się do urodzenia dziecka, więc mu dość brutalnie powiedziałem, że może i Majeczka jest głupia, ale że się nie pali do ciąży i rodzenia to znaczy, że myśli trzeźwo i nie chce się pozbywać atutów  dzięki którym spodobała mu się.  Poza tym zmusiłem go by mi pokwitował wykaz wszystkich dokumentów które zostawiam w biurze. Oczywiście nie  nadmieniłem, że mam ich kopie, zwłaszcza tych, które sam  opracowywałem. Nie wiem kto to wszystko po mnie obejmie, ale mam wykaz dokumentów i jego pokwitowanie na nim, że je ode mnie  zabrał.  Bo mam podejrzenie, że na razie nikogo na moje miejsce nie ma, więc dokumenty się rozejdą po różnych działach. A tak,  w razie jakichś pretensji to mam jego dyrektorski podpis, że je ode mnie odebrał.

Rano mały bystrzak od razu zapytał się czy tata dziś zostaje w domu, ale dowiedział się, że nie , tylko dziś jedzie na późniejszą godzinę. Do chwili wyjścia  z domu, Kazik był cały  czas niemal przyklejony do Teresy. Była tym nieco zaniepokojona i  zdziwiona- takiego Kazika jeszcze nie znała. Czego ty się właściwie obawiasz? Gdyby  mieli jakieś  zastrzeżenia  co do twojej kandydatury to po prostu by cię nie przyjęli - przecież to nie ty poszedłeś szukać u nich pracy- propozycja  wyszła od nich. I to nie od jakiejś zauroczonej twą urodą podfruwajki, ale od profesora który cię dobrze zna. Zacznij myśleć logicznie. Twój promotor  na pewno w tym maczał palce i to pewnie on dostrzegł twój potencjał. Ja co prawda prawie  nic nie  rozumiem  z tej dziedziny, ale wiem że jesteś dobry w tym nad czym pracujesz  i dlatego dostałeś propozycję ze Stuttgartu a nie dlatego że się komuś spodobał twój profil lub uśmiech. I jeśli ci podpowiedzą, byś robił habilitację to się na to zgódź, a my wszyscy w domu tylko temu przyklaśniemy i postaramy  się sprawiać  ci jak najmniej kłopotu. Zresztą Alek coraz  starszy i mądrzejszy a ja mam jeszcze do pomocy i tatę i Jacka, którzy bardzo lubią  być włączani  w domowe  niby kłopoty, bo wtedy czują  się  naprawdę potrzebni.

Nie wiem czy  zauważyłeś, ale Jacek odkąd stał się dziadkiem dla Tadzia to jakby odmłodniał. Ma  syna,  synową, ma własnego  wnuka. To takie  drobiazgi, ale dla mnie  zauważalne - już nie muszę mu przypominać by założył szalik bo wieje zimny wiatr, zaczął bardziej o  siebie  dbać, zaczęło mu po prostu bardziej zależeć na życiu - ma dla kogo teraz  żyć. I ciągle podkreśla, że ten pomysł dwóch mieszkań w sąsiednich klatkach był genialny. 

Popatrz na naszego tatę - od  czasu gdy z nami zamieszkał w jednym mieszkaniu  wizyty u kardiologa są tylko kontrolne raz do roku, a gdy mieszkał sam na Mokotowie to wciąż  musiałam tam  jeździć bo więcej leżał niż chodził a ja się zamartwiałam jego zdrowiem. A teraz  my  wszyscy kibicujemy tobie, bo nasza przyjaźń w jakiś przedziwny sposób przekształciła  się w układ rodzinny. Alina w tym nowym układzie rodzinnym kwitnie, jest stale w 100% ogarniętą osobą i pani Maria już tylko raz w tygodniu u nich sprząta i to obydwa  mieszkania, bo tak zarządził Paweł. Pani Maria uczciwie mówi, że u Jacka to nie bardzo ma co sprzątać, bo Jacek sam świetnie  dba o czystość i porządek, ale Paweł jej powiedział, że kobieca ręka w każdym domu jest potrzebna. Poza tym Tadzio jest bardzo do pani Marii przywiązany, a Alina zauważyła, że Jacek zawsze gdy ona u niego sprząta to potem długo razem siedzą, prowadzą długie  dyskusje, jedzą razem kolację i Jacek ją odwozi do domu.

I gdy tak o tym wszystkim pomyślę to sądzę, że byłoby dla nas dobrze, gdyby ci się spodobała praca na P.W. i gdyby  wszystko tak się układało jak teraz. Alina zastanawia się nad podjęciem pracy na półetacie - odezwał się do niej jeden  z dawnych kolegów - szukają kreślarki na pół etatu. I Alina jest  tym dość mocno zainteresowana - chce po prostu spróbować, bo nadal jest zbyt mało udomowiona i pół etat bardzo by jej odpowiadał. Oczywiście gdyby jej dobrze  z tej okazji płacili i opłacali składki zusowskie, by to wszystko było oficjalne  a nie "z ręki do ręki pod  stołem".  I ma nadzieję, że i Jacek i Paweł zgodzą  się z tym. I liczy też na poparcie z naszej  strony.  Ja  w każdym razie ją poprę, bo ją dobrze znam - pół etat to jest dla niej bardzo dobre  rozwiązanie, bo to jest nieźle prosperujące małe biuro projektowe i gdy nie ma akurat nic do roboty dla kreślarki to nie musi tam wygrzewać stołka.

                                                                       c.d.n.