sobota, 6 maja 2023

Lek na wszystko? - 108

 Okazało  się, że wizyta w Ogrodzie Zoologicznym była  wielkim wydarzeniem dla Alka, a Encyklopedia Zwierząt stała  się - "niezbędnikiem".  Lektorami byli na zmianę dziadek i Teresa. W domu zagościły figurki niektórych  zwierząt a Alek stał się wiernym klientem sklepu, w  którym można było te  figurki kupić. Do słonika, tygrysa, dwóch niedźwiedzi i koników  różnej maści dołączyły figurki dinozaurów,  tyranozaurów i innych prehistorycznych zwierząt,  a na uwagę Kazika, że przecież w  ZOO nie było takich zwierząt mały powiedział, że przecież tym zwierzątkom byłoby  smutno, gdyby zostały  w sklepie. 

 No tak- powiedział Kazik Teresie- to jest argument nie do odparcia. Mogłyby się biedactwa  rozchorować z przygnębienia.  No a że  są dość brzydkie i patrząc na nie my  się możemy rozchorować z przygnębienia ich  ewidentną brzydotą to nieistotne. Kochanie, za jakiś czas mu  się znudzą i pomyśl, że na  całe  szczęście nie  chce mieć  w domu jakiegoś żywego  zwierzaka  - pocieszyła  męża  Teresa.

Jacek w przypływie szczerości i ataku samokrytycyzmu powiedział, że dopiero teraz  w pełni sobie uświadomił jak wiele stracił, że nie był w czasie  dzieciństwa Pawła. No ale przecież  nie  wiedziałeś nic o tym, że zostałeś ojcem - trzeźwiła  go Teresa, a  tata popierał ją  w pełni. Powinienem był  się domyśleć, co się stało- niemal jęczał Jacek.

Wiesz  co - przestań  się nad  sobą roztkliwiać obrugała go Teresa gdy kolejny raz w tym samym  tygodniu znów się  zadręczał. Zachowałeś  się właściwie gdy jej zabrakło, masz przy  sobie swego  syna, który  jest fajnym, mądrym facetem. I mam wrażenie, że jego mama dobrze  zadbała o to, żeby nie splagiatował  waszej historii. Podobała ci  się ta Basia , ale na szczęście szybko "odkryła karty", a jak widać Paweł "nadkochliwy" nie jest. No i bardzo dobrze.

No ale ty mówiłaś, że Basia sprawia  wrażenie  normalnej, która nie ma przewrócone  we łbie - argumentował  Jacek. No bo nie ma we łbie  przewrócone - jak  widać  ma tam  tak niewiele, że nie bardzo  ma się tam  co przewracać - zaśmiała  się Teresa. Pani cybernetyczka (pewnie by mnie  zakatrupiła za ten epitet) ewidentnie miała przewrócone  w głowie, bo to kierunek na którym raczej  brak kobiet. W jej mniemaniu była nieskończenie  mądra,  szkoda  tylko że tak bardzo wybiórczo, w jednym kierunku. Słyszałeś - nie ma  co czytać bo wszystko takie miałkie  co teraz ludzie  piszą, oczywiście  nie tylko w Polsce, TV to w ogóle dno, spód naczynia, w klubie też  się jej nie podobało bo zespół jakiś taki źle ubrany, tak jakby zespół amatorski grający  dlatego, że ludzie w nim  lubią grać (bo kiedyś rodzice posyłali ich do  szkoły muzycznej i szkoda zatracić tę umiejętność) powinien  być w extra  ciuchach, w teatrze to ona też nie  bywa bo nie ma  na co pójść i Paweł ją dobrze podsumował mówiąc, że jest lekko pieprznięta.  

No ale ty z Kazikiem dobraliście  się świetnie. Tak - zgodziła  się Teresa- dobraliśmy się,  ale on mnie znał odkąd wyjrzałam na świat, znaliśmy się, przyjaźniliśmy i każde  z nas wdepnęło w całkiem nieudany  związek, by po latach zauważyć, że cały czas  się kochaliśmy uważając, że to tylko przyjaźń. W ramach przyjaźni świadkowałam na jego sprawie rozwodowej i w ramach przyjaźni brat Zika załatwił mi rozwód "bezbolesny", bez mojego stawania na rozprawie. Muszę tu oddać sprawiedliwość byłemu, że dostarczył sądowi wspaniałych dowodów, że to on jest w100% stroną  winną, więc koszty rozwodu on poniósł. I może dlatego, że oboje z Zikiem  dostaliśmy  w kość w poprzednich  związkach teraz  dbamy bardzo o naszą miłość starając  się dawać sobie  wzajemnie  tylko dobro.

Spójrz na swoje związki- pierwszy skonsumowany ale nie sformalizowany, drugi sformalizowany, nawet skonsumowany  i jesteś rozwodnikiem i nie  wiem czy wiesz dlaczego. Jak widzisz to wcale nie jest łatwo znaleźć tę  drugą swoją połówkę i z nią iść razem aż  do końca życia. Może te 15 lat różnicy między  wami przy twoim wielkim zaangażowaniu w życie  zawodowe miało wpływ,  a może byłeś jej potrzebny tylko przejściowo bo miała od początku jakiś inny plan i byłeś w nim "schodkiem lub poręczą" do jej wymarzonego  celu. Nie mam pojęcia, dlaczego cię pozostawiła, bo zdążyłam  ciebie poznać i dziwię się, bo jesteś naprawdę fajnym facetem. Ale być może dlatego tak los wszystko poplątał byś   mógł być ze  swoim synem, byście  się mogli spokojnie poznawać i nadrobić zaległości ojcowsko-synowskie. Bo masz naprawdę świetnego syna. Mądry, wykształcony, kulturalny a i po tatusiu  przystojny.

Też  coś - zaprotestował  Jacek- Paweł jest przystojny po swojej mamie, nie po mnie. Teresa  zaśmiała  się- mogę ci pójść na rękę i powiedzieć, że po was obojgu, ale  to  skóra  zdarta  z ciebie. Ażeby wszystko jeszcze  bardziej poplątać  to ja, tak wewnątrz siebie,   uważam  cię za mentalnego ojca Kazika i dlatego nie  zaprotestowałam,  gdy Alek zaczął nazywać  cię dziadkiem. Zresztą Kazik jest  do ciebie  bardzo przywiązany. I dlatego mnie przywiózł do ciebie na to rozdanie nagród. Chciał ci koniecznie udowodnić, że stać go na kogoś lepszego niż Anka i że się  ze  wszystkim już pozbierał. Byłeś dla niego wzorcem. I nie zdziw  się, gdy  kiedyś,  gdzieś,  przedstawię Cię jako swego teścia.  Może to dziwne,  ale dla  mnie  więzy krwi mają  znaczenie głównie w medycynie a właściwie w genetyce. Można kochać kogoś z kim  się nie ma ani kropli wspólnej krwi a można też nienawidzić któregoś ze  swoich biologicznych rodziców, a nawet i oboje.

Zaczynam podejrzewać, że ty mnie lubisz- roześmiał się  Jacek- a to mi najzwyczajniej  w  świecie pochlebia. No przecież gdybym  cię nie lubiła to bym cię wciąż nie  zapraszała, zwłaszcza na wyjazd wakacyjny, więc prawidłowo podejrzewasz.

Coś ci powiem, tylko się nie śmiej- bardzo ale to bardzo chciałbym by Paweł spotkał odpowiednią dla  siebie  dziewczynę i bym się doczekał jego dziecka - powiedział Jacek. Po prostu marzy mi się bym umierając miał świadomość że on ma  rodzinę - żonę, dziecko, że nie jest sam. Teresa popatrzyła na niego poważnie i powiedziała - on dopiero co szczęśliwie ukończył studia, zapewne chce pożyć trochę na luzie a nie pakować  się teraz/zaraz w poważne obowiązki. Do małżeństwa trzeba dojrzeć bo to całkiem ciężki kawałek  chleba.  On jest w o tyle dobrej sytuacji, że ma własne mieszkanie i ma już pracę, która  chyba mu odpowiada, bo nie  słyszałam ani razu by narzekał na pracę.

Rozmowę przerwało "pikanie" telefonu- Teresa zerknęła na ekran i powiedziała-zaczekaj, muszę odebrać, dzwoni Franek. W kilka minut potem powiedziała- to cudownie, ucałuj je obie ode mnie, zaraz pójdę to powiedzieć  moim chłopakom. Potem powiedziała do Jacka - żona Franka pół godziny temu urodziła dziewczynkę. Ponoć duża, zdrowa, wrzeszcząca  i Franek cały w skowronkach. Coś mi się wydaje że trochę jakby przed terminem, no ale  skoro dzidzia zdrowa to wszystko jest w porządku. Będzie miał Alek koleżankę. No  to  jak będziesz  z nim rozmawiała to pogratuluj im ode mnie - poprosił Jacek. Sam mu pogratuluj, przecież go znasz i masz  do niego numer.  Będzie na pewno wzruszony- świeżo upieczony tata niemal 45-latek to będzie tata-wariat. Idę powiedzieć tacie i Zikowi. Wpierw pójdę do Zika, a potem do taty i dyrektora tego zwierzyńca.

Wpierw poszła do gabinetu Kazika, który chociaż  akurat  z kimś wiódł jakąś służbową rozmowę przygarnął ją mocno do siebie i usadził na  swoich kolanach. Po zakończeniu rozmowy wycałował ją czule, potem  zapytał czy Jacek jeszcze jest, bo jeśli jest to fajnie, a Teresa powiedziała - Frankowa urodziła dziewczynkę, podobno duża i wrzeszcząca.

Eeee, to chyba jakoś przed czasem- zastanowił się Kazik. No mnie też  się  zdaje, że trochę przed  czasem, tak ze dwa tygodnie - zgodziła  się Teresa. No ale skoro duża i wrzeszcząca to pewnie  zdrowa. Zadzwonię do niego trochę później, teraz  pewnie obdzwania pół Europy. No wiesz, podejrzewam że i pół Afryki poinformuje o tym fakcie- zaśmiał się Kazik. A co robi nasz Słodyczek?  Słodyczek zapewne karmi lub leczy zwierzęta w swoim ZOO- tata jest razem z nim. A nasz przyjaciel Jacek marzy żeby się Paweł  ożenił i oszczenił  nim on odejdzie w lepszy wymiar. Jak to oszczenił? - zdziwił się  Kazik.  No bo nie wiem czy jest takie  słowo "odziecił". No to pójdę teraz  z tobą do Jacka a potem zajrzę do ZOO. W chwilę później obaj wynieśli się do gabinetu Kazika, a Kazik poprosił o kawę dla nich obu, więc  zamiast do Alka i taty Teresa poszła  do kuchni, zrobiła kawę i dała  "coś  do kawy", czyli słodkie naleśniki z gęstym musem brzoskwiniowym, polane sosem czekoladowym. A potem poszła do dziecka i taty i już w progu powiedziała-  coś dobrego czeka na  was w kuchni, więc zostawcie na trochę to ZOO - są naleśniki z owocami polane czekoladą. A mogę wziąć dinozaula? - zapytał Alek. Możesz , ale tylko jednego i  nie wolno mu jeść naleśnika z czekoladą, czekolada  szkodzi zwierzętom.

Przy tym lunchu Teresa powiedziała  dziecku i tacie, że Frankowa żona urodziła  dziewczynkę, więc tata może zatelefonować  do Franka i do jego ojca  z gratulacjami.

A kiedy tam pojedziemy? spytał Alek. Pewnie wtedy, gdy dziecko skończy trzy miesiące. Nie odwiedza  się takich świeżo urodzonych dzidziusiów- tłumaczyła  dziecku Teresa. Wujek Franek przyśle nam zdjęcie maleńkiej. Ona jest duuużo mniejsza niż twój braciszek Tadzik. Pokażę ci  centymetrem na blacie stołu jakiej jest długości. I Teresa poszła po centymetr, odmierzyła na blacie 51 centymetrów i pokazała małemu mówiąc - pomiędzy tymi kreskami zmieściłaby  się córeczka wujka  Franka. Wszyscy ludzie gdy się tylko urodzą są właśnie takiej długości. Alek patrzył się na Teresę jak na zamorskie stworzenie, więc poszła po album, by mu pokazać jaki był malutki. I ona jest? No przecież mówię ci, że właśnie ją ciocia Joasia urodziła. Dzieci rodzą się malutkie, bo nim się urodzą są w brzuszku swojej mamusi  i tam w ciszy i ciepełku  rosną przez dziewięć miesięcy. Gdy już są takiej długości, to wychodzą z brzuszka mamy i dalej już rosną w domu mamy i taty. Ja też? Tak syneczku - wszyscy ludzie są wpierw malutką kropelką, która rośnie w brzuchu mamy i potem  się rodzą i już potem rosną poza  brzuszkiem mamy. Pokażę ci zdjęcie   moje, gdy ty byłeś jeszcze w moim brzuszku i sobie  w nim spokojnie rosłeś. Alek wpatrywał się w zdjęcie wyeksponowanego brzuszka Teresy i zapytał a ja? Teresa pokazała swój ciążowy brzuszek  w dzień przed porodem i powiedziała- ciebie nie widać, bo jesteś tam w środku, w moim brzuszku. O, a na tym zdjęciu jesteś gdy już wyszedłeś z mojego brzuszka. Mały pokazał zdjęcie sprzed porodu i powiedział- tu klopelka w bzusku. Tak synku, ale byłeś już tak dużą kropelką, że musiałeś wyjść z brzuszka mamusi bo się już w nim nie mieściłeś. Do taty idę - oświadczył biorąc zdjęcia. Teresa przytrzymała go- tata w tej chwili pracuje w gabinecie z dziadkiem Jackiem, jak skończą to wtedy pokażesz tatusiowi. Jak skończą pracę to sami do nas przyjdą, zaczekaj spokojnie.

Ojciec popatrzył na  swą córkę jakby ją zobaczył pierwszy raz w życiu i powiedział - a myślałem że wielki ze mnie  nowator, bo zaczęliśmy cię uświadamiać gdy miałaś chyba już  pięć lat. Ale odnoszę wrażenie, że on nawet coś z tego załapał.  Na pewno załapał- stwierdziła Teresa. A mówił ci już o  tym, że panowie powinni sikać na siedząco w domu a na stojąco tylko w miejskich toaletach?  A skąd on o  tym wie? -zdziwił się tata. A od Kazika. Bo raz byli w toalecie,  w której był pisuar dla dzieci  i małemu  się to strasznie spodobało, to się od  razu dowiedział, że to tylko awaryjnie  tak się  sika, a prawidłowo na  siedząco. No właśnie, przypomniało mi się, że mam kupić nakładkę na deskę, żeby zlikwidować nocnik przynajmniej  w dzień.  Może jutro wyskoczę na  zakupy. Nie ma problemu- powiedział tata - przecież albo ja z nim zostanę w  domu i zrobisz  zakupy,  albo ja kupię. Jacek potrafił to ja chyba też dam radę.

                                                                               c.d.n.