środa, 11 maja 2022

Trudny wybór - 15

Jak  na początek grudnia pogoda  była całkiem  strawna,  tylko raz  padał deszcz  ze śniegiem. Adela długo się  zastanawiała jaka  zupa  będzie  pasowała do pierogów i zdecydowała  się na  ugotowanie  krupniku z cieniutko pokrojonymi suszonymi grzybami. Był to ukłon głównie  w stronę Emila i jego taty- tak ugotowany krupnik mogli jeść przez  kilka  dni  z rzędu. I zawsze byli  zachwyceni. Gdy go gotowała  "dla  swoich" było to wtedy  właściwie  danie  jednogarnkowe - zupa  była "zawiesista", wzbogacona różnego rodzaju kawałkami  mięsa ugotowanymi na tak miękko, że rozpływały się w ustach. Obowiązkowo zawsze były wtedy w środku mięciutkie paseczki bardzo  chudego, pozbawionego  tłuszczu, wędzonego boczku. Tym razem z ulubionych  dodatków były tylko suszone  grzybki, bo na drugie  danie były przewidziane  pierogi. W charakterze  surówki była tarta marchew z dodatkiem jabłka. Surówka  była doprawiona niewielką ilością  białego, lekkiego  wina. Dodatek niewielkiej ilości lekkiego,  białego wina był  wynikiem pewnej katastrofy, gdy Adela przewróciła niechcący stojącą na blacie otwartą butelkę z resztką białego wina, a zawartość butelki wylała się na talerz, na którym leżała starta  marchew. Marchewka  postała wtedy dość długo z tą niewielką ilością wina i ją wchłonęła. Adela  zamierzała tą "skażoną  winem" marchewkę wyrzucić, ale gdy już po obiedzie  Emil przyszedł do  kuchni i zobaczył talerz z marchewką, nic nie wiedząc o tym, że jest "nasączona" niechcący winem, ucieszył się, że jeszcze jest marchewka i szybko się  zajął jej  konsumpcją,  dziwiąc się nieco, że jakoś inaczej smakuje, ale jest bardzo  smaczna. Poszedł do  pokoju  z talerzem marchewki, którą dojadał i  zapytał się, co Adela  dodała do  surówki, bo jest wyśmienita. Adela spróbowała , ze zdziwieniem skonstatowała, że faktycznie  jest smaczna i wtedy opowiedziała o tym, że po prostu wlało się do marchewki wino. I od tej  pory do marchewki zawsze dodawała białego, lekkiego wina. Wpierw tarła  marchew na małych  oczkach tarki, potem dolewała pół kieliszka  wina i odstawiała na jakiś  czas, by marchewka  nasiąkła winem i dopiero później  łączyła ją z jabłkiem tartym na dużych oczkach tarki.

W czasie gdy wszyscy  zmagali  się z krupnikiem, Adela  przepytała się rodziców  na jakie  pierogi  mają chęć bo jest  ich aż pięć  rodzajów:  z mięsem, z nadzieniem  zwanym ruskim, z kapustą i pieczarkami, z soczewicą i z jagodami. Ojciec  Adeli  wybrał pierogi  z mięsem, matka  z nadzieniem ruskim, a dla  swoich i siebie  Adela naszykowała po jednym  pierogu z każdego rodzaju. 

Na deser były pieczone jabłka - w miejscu gniazd nasiennych Adela umieściła masę   marcepanową a upieczone  już jabłka  dostały jeszcze  pierzynkę z  bitej śmietany i "piegi" z rodzynek namoczonych przez  noc  w rumie.

Bardzo się mama Adeli  zdziwiła,  gdy dowiedziała się, że pierogi były gotowe kupione  a nie  robione przez Adelę lub Helenę, zdziwiona  też była,  że pieczone  jabłka to jesienią i  zimą są niemal  codziennie w tym  domu jadane ale bez  bitej  śmietany.

Ale największa niespodzianka  spotkała mamę Adeli przy  poobiedniej  kawie - w pewnej chwili Helena powiedziała:  zupełnie  zapomniałam  ci  powiedzieć, że wyszłam  za mąż za Piotra . I w tej  chwili oboje  z Piotrem pokazali jej swoje  "zaobrączkowane" dłonie.

Zaskoczona wiadomością matka  powiedziała po chwili - i nic mnie,  swojej  siostrze  nie powiedziałaś tylko sobie wyszłaś  za mąż? Helena roześmiała  się - no cóż, jako osoba  bardzo pełnoletnia  nikogo o  pozwolenie wyjścia za mąż  nie muszę  się  pytać,  nie  mniej powiedzieliśmy o swoich planach Adelce i Emilowi, a oni ten  plan  pochwalili. A tobie nic nie mówiłam, bo nie lubię  być przesłuchiwana przez trzy lata starszą ode  mnie  siostrę. Bo ty  nie zadajesz pytań- ty zawsze prowadzisz przesłuchanie niczym oficer dochodzeniowy.

I mieszkacie w tym Milanówku? spytała nieco  zaskoczona tą  wiadomością  matka Adeli. Nie, nie  mieszkamy  w Milanówku, mieszkamy w tym samym bloku co Adela, Piotr  sprzedał swój dom w Milanówku. Mieszkania w Warszawie nie są niestety tanie. Poza tym młodzi oboje  pracują w Warszawie, nie  mieszkaliby w Milanówku, są zawodowo związani z Warszawą.  O wielu sprawach jeszcze  nie wiesz,  między innymi i o tym, że twoja córka już ma tytuł magistra. Ciągle patrzysz na nią przez pryzmat tego, że jest kobietą  a nie mężczyzną. Bo ty koniecznie  chciałaś urodzić  syna. Ale  zapewniam  cię, że niejeden facet ma znacznie  mniejsze osiągnięcia  niż ona.  I wiesz? nie  musisz  jej kochać ale powinnaś ją szanować. Jest bardzo zdolną i inteligentną dziewczyną i życzliwą innym. My z Piotrem  kochamy całym  sercem oboje - tak  samo mocno. 

Do rozmowy wtrącił się ojciec Adeli  - czepiasz się Heleno- nie  wiedzieliśmy  nawet za dobrze, że Adela studiuje, mieszkała przecież u ciebie od kiedy złamałaś  nogę. Helena pokiwała  głową - a nie zastanowiło was nigdy  dlaczego wasza córka nie chce  mieszkać z wami a woli  mieszkać ze mną? W 95% każde dziecko woli  mieszkać z własnymi rodzicami niż z krewnymi. Gdy jeszcze była w szkole to żadne z was nawet na  wywiadówki nie chodziło - tak mało obchodziło was własne dziecko.

Adela postukała widelczykiem  w talerzyk -  skończcie już - skończyłam studia, mam tytuł magistra, jestem z siebie  dumna, mam naprawdę  cudownego męża i super fajnego teścia i ciocię, którą kocham  całym  sercem i wgłębi  duszy  traktuję jakby to ona wydała  mnie na świat.  Już od  dawna przestało mi przeszkadzać, że biologiczni rodzice woleli oboje  chłopca  niż dziewczynkę.  Może mnie to wszystko nieco pokrzywiło psychicznie, ale teraz  mi to już tak  nie przeszkadza. Tatku- zwróciła się do  Piotra- weźcie razem z Emilem naszych gości na przejażdżkę po Ursynowie. Ja tu tymczasem nieco ładu  wprowadzę. Tylko nie  zmywajcie, proszę - powiedział Emil. My to  zrobimy po powrocie.  Adela uśmiechnęła się - mam nadzieję, że wreszcie ci od  przeróbki blatu w  kuchni do nas dotrą i będzie można kupić  zmywarkę.

W dwie godziny później dotarli do domu Piotr i Emil - sami. Odwieźliśmy ich po objeździe Ursynowa  do domu. Moja  teściówka była  bardzo zaskoczona obszarem jaki zajmuje Ursynów, a teść nieco podsypiał, tak go ta  wycieczka nudziła. Przy  okazji znaleźliśmy całkiem  fajny sklep ogrodniczy, ale już był zamknięty. Teren tego ogrodnika  jest  ogromny, wydawał mi się  większy niż ten szkolny, który mamy za  chodnikiem.  Pewnie  wybierzemy się tam wiosną , bo mają też krzewy -przynajmniej  tak  głosi  napis przy  bramie  wejściowej. Byliśmy na samym  końcu Ursynowa,więc pojechałem drogą już poza  osiedlem i wylądowaliśmy w  Powsinie. Wróciłem tą samą drogą, potem pokazałem im  Imielin i Puławską odwiozłem towarzystwo do ich   domu bo twój ojciec już regularnie  spał. Helena  machnęła ręką- on ma talent  do spania, on potrafi zasnąć  w autobusie  jadąc nawet tylko  trzy przystanki. 

Pomyślałem sobie, że jeszcze  trochę a Warszawa będzie sięgała  do Piaseczna. Teraz mieszkamy w  właściwie  w centrum Ursynowa.  A na Puławskiej ruch większy  niż ostatnio o tej  porze na Marszałkowskiej. Więc dla nas  dobrze, że nie wybraliśmy Imielina, bo wtedy musielibyśmy głównie jeździć przez  Puławską. Okropnie  dużo  się pobudowało po obu stronach  Puławskiej- z tego co widać  z drogi a na pewno w głębi też pełno  nowych domków.

I ogromnie  się cieszę, że mamy w niedalekiej  perspektywie zmianę miejsca pracy.   G. oglądał ostatnio lokale nadające się na kancelarię, którą zamierza otworzyć jeszcze zanim powstaną odgórnie te  kancelarie rzecznikowskie. Bo doszedł do  wniosku, że kancelaria może nie  wyżyć z samych orzeczeń w sprawach  patentowych, więc rozstaje  się  z kolegami i zakłada własną kancelarię. I planuje byśmy niedługo tam zaczęli pracę. I pewnie  ty pierwsza tam  wylądujesz, przede mną. Oczywiście jeżeli tylko będziesz  chciała. Wszak już skończyłaś studia prawnicze, a Arek  G. ma o tobie  bardzo  wysokie  mniemanie. Masz nade mną tę przewagę, że jesteś  magistrem prawa. 

No ale  ja jeszcze przecież  chodzę na kurs, więc będę wychodziła z pracy - nie  sądzę  by był z tego powodu  szczęśliwy. No przecież on o tym wie.  W kancelarii to tylko sekretarka musi siedzieć kołkiem na miejscu, reszta  jest  w ciągłym ruchu. W kancelarii prawniczej nie płaci się ludziom  za obecność ale  za wykonaną  pracę. Mam podejrzenie, że on chce  ciebie na początku   jako swoją osobistą prawą rękę, bo literat z niego  dość kiepski  a twój styl pisania uważa za doskonały. Ale na pewno już na początku wrzuci  ci jakąś sprawę żebyś  sama rozwiązała. 

Patrząc  realnie to za szybko ta kancelaria  nie  zacznie  działać, na początku to będzie tylko on, ty i pewnie jakaś pindzia jako  sekretarka. Ale  póki co jeszcze do końca roku siedzimy w OBR.  Pan G. jest bystrym  człowiekiem, dobre ustawionym w swoich  kręgach i na pewno jako jeden  z pierwszych przestawi  się na kancelarię  rzecznikowską. Gdy ostatnio  z nim rozmawiałem, to stwierdził, że ty i ja  tworzymy idealny  duet do takiej kancelarii - ty bo jesteś prawnikiem a do tego będziesz  w niedługim czasie i  rzecznikiem, no a ja jako inżynier i rzecznik uzupełniam  to. I jak  stwierdził, to przynajmniej  przez rok,  a może i dłużej będziemy takim  jedynym tandemem. Chce  dobrać jeszcze kogoś od spraw rodzinnych, bo  rozwodów   jakoś  nie ubywa a przybywa. A jak  rozwody to i sprawy  majątkowe się na to nałożą.

Helena  słuchała tego  co mówi Emil "jednym uchem" - zastanawiała się,  czy  aby jej szwagier  nie cierpi na  narkolepsję. Ale wcale  nie  miała  ochoty wspominać o  tym swej  siostrze,  bo zaraz  dowiedziałaby się że jest złośliwa i  nie lubi  swego szwagra. A ponieważ jej szwagier nie  prowadził  samochodu, to  postanowiła nic  nie mówić. Zresztą jeśli to jest  narkolepsja to jest  to choroba  nieuleczalna a diagnozowanie  jej trwa długo i jest  dość  sporo badań.  A podawane  leki na ogół niemal  nie pomagają.

Adela  wstała mówiąc - ja to bym coś  zjadła - mamy jeszcze różne pierogi, więc  może je  wsadzę do  piekarnika i w ten sposób podgrzeję- ma jeszcze  ktoś ochotę na pierogi? Okazało się, że wszyscy  mieli, więc włączyła  piekarnik, potem położyła na blasze pierogi na pergaminie i polała je niewielką ilością oliwy i gdy piekarnik  był już rozgrzany do 180 stopni, wstawiła do niego pierogi.  Postawiła też na  stole pojemniczek  ze słodką śmietaną, żeby była do polania pierogów z jagodami.

Po kolacji Adela stwierdziła, że jakoś  bardzo szybko  mija  czas i tylko  patrzeć gdy będzie Boże Narodzenie.  Czas  mija z taką  samą, stałą prędkością, ale gdy  mamy wiele  różnych  wydarzeń w dość krótkim czasie to mamy  wrażenie, że czas przyspieszył - stwierdził jak  zwykle  dokładny Emil. W ciągu ostatniego półrocza nastąpiło w naszym życiu wiele istotnych  zmian. Można  śmiało powiedzieć, że to my przyspieszyliśmy   a nie czas. U niektórych  przez dziesięć lat  nie  nastąpiło tyle  zmian co u nas.

W pierwszych  dniach maja pojechałem po ciebie na prośbę Kamila. A potem  wszystko leciało do przodu jak po sznurku. Zakochałem się  tobie w dziesięć minut i to tak na wieki, zaczęliśmy razem pracować, umarł Kamil, wzięliśmy ślub, ojciec się  zakochał w Helenie, pobrali  się,  sprzedaliśmy dwa  mieszkania, kupiliśmy  nowe mieszkania, dzięki Helenie  mamy  nowy  samochód,  mieszkamy z rodzicami blisko  siebie, skończyłaś wielce pomyślnie studia, aplikujesz na rzecznika - cudna moja- niektórzy  przez  20 lat mają w swym życiu   mniej  wydarzeń. Pędzimy oboje przez życie niczym rakieta  kosmiczna.   Ale chyba  nam  z tym dobrze. Wolę takie zwariowane  nieco życie  niż tkwienie  w  miejscu. Jeśli ta ustawa dotycząca  rzeczników  wejdzie  w życie to znów nam  się coś zmieni.

                                                                        c.d.n.